Widok
Zalezy ile wydajesz na zycie. Rata kredytu wyjdzie cie co najmniej 1700-2000zl (zalezy jak stopy beda sie zmieniac, moze i wiecej). Do tego rachunki za prad/gaz/wode/smieci wiec sam dom + utrzymanie to masz 2500. A ile wydajesz na zycie na 4 osobowa rodzine to zalezy od Ciebie. Niektorzy wydaja 1000zl i jakos zyja a niektorzy 10000 i im malo.
Polecam http://www.andrzej-rozanski.pl/jak-dostac-pozyczke-lub-kredyt/ uważam że to naprawdę dobra oferta.
Dostałem bardzo dobrą ofertę http://azarin.com.pl/zaciagniecie-kredytu-gotowkowego/ formalności ograniczone do minimum.
Udaj się do http://milankundera.pl/rola-posrednika-kredytowego/ dobry fachowiec.
Udaj się do http://www.andrzej-rozanski.pl/jak-dostac-pozyczke-lub-kredyt/ w tym momencie to najlepsza oferta.
Moje pozdrowienia
Jesteśmy 15-letnią kancelarią prawniczą specjalizującą się w pożyczkach osobistych. Nasza firma dba o Ciebie, oferując szybką i łatwą pożyczkę. Oferuj pożyczki na konkurencyjnych warunkach Mamy udokumentowane doświadczenie w całej Europie i Stanach Zjednoczonych, chętnie z nami współpracujesz.
Skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji: jeanppatrick@gmail.com
Jesteśmy 15-letnią kancelarią prawniczą specjalizującą się w pożyczkach osobistych. Nasza firma dba o Ciebie, oferując szybką i łatwą pożyczkę. Oferuj pożyczki na konkurencyjnych warunkach Mamy udokumentowane doświadczenie w całej Europie i Stanach Zjednoczonych, chętnie z nami współpracujesz.
Skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji: jeanppatrick@gmail.com
Dobra oferta http://mediapak.pl/gdzie-wziac-kredyt/ stała rata.
Cokolwiek zdecydujesz, pamiętaj, że teraz są najniższe stopy, podejmowac decyzję na lata posługując się obecnymi historycznie niskimi stopami to zbyt optymistyczne podejście.
Zrób sobie kalkuklacje dla stopy wyższej o 1.5%, z zarobkami jakie jesteś w stanie osiągnąc po zwolnieniu z pracy i znalezieniu nowej itd. i wtedy kombinuj czy Cie stać. Policz czy masz zamiar mieć kolejne dzieci, jeździć na wakacje itp i uwzględnij to w szacunkach wydatków.
Dom domem, ale nie chcesz go kiedyś stracić przez nieuważne kalkulacje.
Zrób sobie kalkuklacje dla stopy wyższej o 1.5%, z zarobkami jakie jesteś w stanie osiągnąc po zwolnieniu z pracy i znalezieniu nowej itd. i wtedy kombinuj czy Cie stać. Policz czy masz zamiar mieć kolejne dzieci, jeździć na wakacje itp i uwzględnij to w szacunkach wydatków.
Dom domem, ale nie chcesz go kiedyś stracić przez nieuważne kalkulacje.
Mam kredyt http://kobiecyzarys.pl/pozyczki-dla-osob-zadluzonych/ stała rata dla mnie to najważniejsze.
Ojoj 5.200 na miesiąc to trochę mało przy 4 osobowej rodzinie. My mamy ciut większy dochód, mniejszą ratę kredytu i ledwo wiążemy koniec z końcem. Nadmienię,że nie chodzimy nawet na pizze- no może raz na 3 m-ce, o kinie czy aquaparku zapomnij. Fakt,że wydaje na dzieci- jedno trenuje i treningi w powiązaniu z wyjazdami kosztują, a drugie chodzi do przedszkola.Ciuchy- żadne firmówki. Chyba za dużo wydaję na życie......
w ciągu 5 lat studiów wydałam ponad 30 tys. na wynajmowane pokoje i są to pieniądze nie do odzyskania , a tak wkładam przynajmniej w swoje własne m. Nie każdy ma możliwość mieszkać u rodziców na garnuszku do 30 , aż odłoży odpowiednią kwotę , a wynajmowanie mieszkania w 3-mieście jest droższe niż kredyt
wiem ile wydawałam i ile wydam na kredyt i wiem też ile weźmie bank , ale to nie zmienia faktu , że za kredyt mam całe własne mieszkanie , a wynajmując miałam pokój , a nawet jakbym wynajęła mieszkanie to nie dość , że nie miałabym własnego to jeszcze 100% oddawałam bym w cudze ręce . Więc proszę się nauczyć czytania ze zrozumieniem i nie obrażać ludzi jak się samemu nie ogarnia
No tak , każdy może stracic prace bądź zdrowie- ale gdzie ma mieszkać? nie każdy pochodzi z bogatej rodziny , gdzie rodzice dadzą kase na mieszkanie i ile lat trzeba by odkładac na swoje by nie brać kredytu - no i gdzie wtedy mieszkać? i tak trzeba by płacic za wynajem- to wolę jednak chatę na kredyt... przynajmniej spłacam swój kredyt a nie kogoś ...:)
Czasem się opłaca, ale warto sprawdzić, co składa się na koszty kredytu, więcej można o tym poczytać tutaj https://ilekosztuje.pl/ile-kosztuje-kredyt-gotowkowy-co-musisz-wiedziec-o-rrso. Oprocentowanie to nie wszystko!
Czy to jest ostateczna decyzja banku czy to są wyliczenia zdolności kredytowej?
Poza tym takie rzeczy to tylko chyba w alior banku gdzie oprocentowanie kredytu to z jakieś 2,5 % + Wibor 3M też tyle mi wyliczyli ale rata miesięczna była o prawie 200zł wyższa.
Ja przy 275400zł płace (na dzień dzisiejszy) około 1480zł kredyt na 30 lat
Osobiście się zgadzam z kolegą kredyciarz- żyd:-) przy kwocie około 8-9 tyś netto w banku czułem się jak petent a nie klient.
Poza tym takie rzeczy to tylko chyba w alior banku gdzie oprocentowanie kredytu to z jakieś 2,5 % + Wibor 3M też tyle mi wyliczyli ale rata miesięczna była o prawie 200zł wyższa.
Ja przy 275400zł płace (na dzień dzisiejszy) około 1480zł kredyt na 30 lat
Osobiście się zgadzam z kolegą kredyciarz- żyd:-) przy kwocie około 8-9 tyś netto w banku czułem się jak petent a nie klient.
110 tys kredytu, na 25 lat, dochód przy składaniu wniosku 1900 netto, żona pracowała ale miała za krótko umowę.
Mieliśmy do wyboru 3 banki, 3/3 pozytywne decyzje po złożeniu wniosków. Do aliora gdzie każdy ma pozytywną decyzje nawet nie składaliśmy bo raty strasznie wysokie.
A zdolność też taka wychodzi.
Mieliśmy do wyboru 3 banki, 3/3 pozytywne decyzje po złożeniu wniosków. Do aliora gdzie każdy ma pozytywną decyzje nawet nie składaliśmy bo raty strasznie wysokie.
A zdolność też taka wychodzi.
tak prowadzę działalność, ale mowa tu była o dochodach, każdy bank patrzy inaczej, jak chodziłem i pytałem się po bankach jaka jest moja szacunkowa zdolność kredytowa to wyliczali mi po 510 tys zł, a po złożeniu papierów do tych banków i analizach byli mi skłoni dać tylko 206tys. tak więc sam widzisz jak jest, na każdego patrzą inaczej
A co masz do działalności? Bardzo chętnie dają kredyty na działalność, zwłaszcza jeśli jest w miarę stały lub rosnący w ciągu ostatnich 2 lat. Nawet się bardziej cieszą niż etat, bo z etatu mogą w każdej chwili wywalić. Działalność jest większym gwarantem bezpieczeństwa. Oczywiście mówię o działalności z wieloma klientami, nie jednym :)
raczej nie sugeruj się obecnymi kalkulacjami, banki tak piszą umowę, że zawsze wyjdą na swoje a jak przestaną "zarabiać" na Twoim kredycie to wrócą po więcej, jeśli chcesz spać spokojnie to rata kredytu nie powinna przekraczać 20% Twoich wspólnych dochodów netto misięcznie, mam zbyt wielu znajomych któzy sa od lat niewolnikami swojego mieszkania przez ratę kredytu
musisz tez wiedzieć czy kredyt bierzesz na całe życie czy może za jakiś czas będzieesz budować dom, ma to o tyle znaczenie że mieszkanie sprzedaż i kredyt spłacisz z kwoty sprzedaży, musisz być wtedy pewien że to co Ci zostanie pokryje resztę do spłaty
reszt to polityka państwa i biznes banku, nie wierz reklamom, nie wierz doradcom bo ich opłacają banki, jak bierzesz kredyt Twoim najlepszym przyjacielem jest kalkulator, no i nie bierz kredytu na szybko bo wtedy bank zostawi Cię w skarpetkach, dla nich najlepszy (najbardziej naiwny klient) to taki który musi miec redyt na wczoraj
musisz tez wiedzieć czy kredyt bierzesz na całe życie czy może za jakiś czas będzieesz budować dom, ma to o tyle znaczenie że mieszkanie sprzedaż i kredyt spłacisz z kwoty sprzedaży, musisz być wtedy pewien że to co Ci zostanie pokryje resztę do spłaty
reszt to polityka państwa i biznes banku, nie wierz reklamom, nie wierz doradcom bo ich opłacają banki, jak bierzesz kredyt Twoim najlepszym przyjacielem jest kalkulator, no i nie bierz kredytu na szybko bo wtedy bank zostawi Cię w skarpetkach, dla nich najlepszy (najbardziej naiwny klient) to taki który musi miec redyt na wczoraj
Jeśli masz kredyt na 300 koła i rodzina powiedzmy 2+2 to aby w miarę żyć,bez luksusów musisz mieć jakieś 8-10 koła netto.
I pieniacze niech nie wyskakują, że w d*pie mi się poprzewracało - takie są realia (zakładam, że nic nie dostajesz od rodziny itp)
Policzcie utrzymanie samochodów, przedszkola, opłaty stałe, kredyt, jedzenie, jakieś niespodziewane wydatki, konieczność odłożenia czegoś (nowy samochód, utrata pracy, wczasy...)
I to nie będzie luksus powtarzam.
I pieniacze niech nie wyskakują, że w d*pie mi się poprzewracało - takie są realia (zakładam, że nic nie dostajesz od rodziny itp)
Policzcie utrzymanie samochodów, przedszkola, opłaty stałe, kredyt, jedzenie, jakieś niespodziewane wydatki, konieczność odłożenia czegoś (nowy samochód, utrata pracy, wczasy...)
I to nie będzie luksus powtarzam.
kupiliśmy mieszkanie na kredyt - rata 1000zł - opłaty miesięczne 600czynsz, 600 przedszkole - 600zł to prąd, gaz, telefony, telewizja, internet, dojazdy do pracy a dochód 3600 netto.
Na "życie" dla 4 osobowej rodziny zostaje mi 800zł. Baaaardzo skromnie ale da się wyżyć, czasem jakiś obiad u rodziców pod koniec miesiąca. Ciężko ale inaczej nie mielibyśmy swojego mieszkanka. :-)
Na "życie" dla 4 osobowej rodziny zostaje mi 800zł. Baaaardzo skromnie ale da się wyżyć, czasem jakiś obiad u rodziców pod koniec miesiąca. Ciężko ale inaczej nie mielibyśmy swojego mieszkanka. :-)
trzeba byc finansowym analfabeta zeby brac kredyt hipoteczny i wogole jakikolwiek.. chcesz byc niewolnikiem 21 wieku do konca zycia ?
ktos pisze zebedzie placil na swoje. A ja ci powiem ze bedziesz placil banksterom i napychal im kieszenie jeszcze bardziej, mieszkanie to bedzietwoje ale jak splacisz ostatnia rate. ludzie opamietajcie sie. nie dajcie sie zniewolic.
http://www.youtube.com/watch?v=5x-x4DxzgYo
ktos pisze zebedzie placil na swoje. A ja ci powiem ze bedziesz placil banksterom i napychal im kieszenie jeszcze bardziej, mieszkanie to bedzietwoje ale jak splacisz ostatnia rate. ludzie opamietajcie sie. nie dajcie sie zniewolic.
http://www.youtube.com/watch?v=5x-x4DxzgYo
Dobra, powiedz mi jak to robisz? nie czepiam się po prostu dla mnie to wyczyn, nawet idąc po taniości (zakładam, że nikt nie pali i nie pije nawet 1 piwa, a dzieci nigdy nie chcą loda, ciastka czy innego szajsu - bezdzietnych proszę o nie umieszczanie komentarzy,że to nie zdrowe...)
No więc (zakładam Biedronkę - jakby co sam tam często kupuję...a mam o wiele więcej), i założyłem też, że nikt z rodziny "nie kocha jeść".
I założyłem 27zł na dzień.
- chemiczny tani chleb 2 zł
- coś do picia woda/niby sok - 3 zł
- masło/margaryna 2-3 zł
- tanie mięso na obiad (mielone, niby schabowe): 7-8 zł
- coś na ten tani chleb - 5 zł (przeginam mocno)
- jakaś surówka do obiadu 2-3 zł
I budżetu prawie nie ma (kawy, herbaty nawet nie policzyłem..)
Ja rozumiem tak miesiąc/dwa, ale za 5-6 lat więcej na lekarzy się wyda...jeśli to prawda to mi przykro, przez ten czas dzieciak nie zjadł nic "luksusowego" - loda, czekolady, itp...
No więc (zakładam Biedronkę - jakby co sam tam często kupuję...a mam o wiele więcej), i założyłem też, że nikt z rodziny "nie kocha jeść".
I założyłem 27zł na dzień.
- chemiczny tani chleb 2 zł
- coś do picia woda/niby sok - 3 zł
- masło/margaryna 2-3 zł
- tanie mięso na obiad (mielone, niby schabowe): 7-8 zł
- coś na ten tani chleb - 5 zł (przeginam mocno)
- jakaś surówka do obiadu 2-3 zł
I budżetu prawie nie ma (kawy, herbaty nawet nie policzyłem..)
Ja rozumiem tak miesiąc/dwa, ale za 5-6 lat więcej na lekarzy się wyda...jeśli to prawda to mi przykro, przez ten czas dzieciak nie zjadł nic "luksusowego" - loda, czekolady, itp...
Czyli co w taki razie powinny robić innego osoby, które wzięły kredyt.
Jakie mają inne opcje?
Poza:
1) Wynajem mieszkania też ok 1000-1500 zł, nie masz możliwości przystosować go pod siebie, bo nie wiesz ile będziesz tam jeszcze mieszkać.
2) Mieszkać albo z mamusią żony albo swoją, dobrze jak mają dom jednorodzinny to jeszcze można jakoś egzystować ale co jak mają 60 metrów, oni dwoje plus Was czwórka.
3) Można jeszcze czekać na mieszanie w TBSach, ale też nie Twoje i płacisz wcale nie mało.
Powodzenia, przerabiałam opcje 2 w domu jednorodzinnym, z jedną kuchnią, konflikty gwarantowane, mimo bardzo miłych i ugodowych stosunków między nami.
Ja nie widzę innych opcji.
Jakie mają inne opcje?
Poza:
1) Wynajem mieszkania też ok 1000-1500 zł, nie masz możliwości przystosować go pod siebie, bo nie wiesz ile będziesz tam jeszcze mieszkać.
2) Mieszkać albo z mamusią żony albo swoją, dobrze jak mają dom jednorodzinny to jeszcze można jakoś egzystować ale co jak mają 60 metrów, oni dwoje plus Was czwórka.
3) Można jeszcze czekać na mieszanie w TBSach, ale też nie Twoje i płacisz wcale nie mało.
Powodzenia, przerabiałam opcje 2 w domu jednorodzinnym, z jedną kuchnią, konflikty gwarantowane, mimo bardzo miłych i ugodowych stosunków między nami.
Ja nie widzę innych opcji.
Kredyt 275 tyś na 30 lat rata 1100 zł (z rodziną na swoim) w gnb, wcześniej wynajmowaliśmy- 1100 zł w jednej i drugiej opcji tyle samo a rachunki też niemal identyczne, na to mieszkanie czekaliśmy prawie rok (mieszkaliśmy u rodziców i powiem tak- to cud jakis że nie skończyło się rozwodem) także pojęcia nie mam jak niby miałabym mieszkać z 10 lat i odkładać na mieszkanie, milion razy wolę napychać bankowi kieszenie ale mieć święty spokój bez rodziców w pokoju obok :)
aaa i oczywiście 8 tyś nie zarabiamy ale zdarza się że nasze dziecko jednak loda czy inne słodycze dostanie :)
aaa i oczywiście 8 tyś nie zarabiamy ale zdarza się że nasze dziecko jednak loda czy inne słodycze dostanie :)
widze zaminusowaliscie mnie :)
hehhehe prosze was kochani zobaczcie co sie dzieje w hiszpani :
http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/40-tys-hiszpanskich-rodzin-stracilo-w-2012-roku-mieszkania,1916897,4206#pst61619508
czekam na kolejne minusiki analfabeci finansowi, ale za 10 lat to ja sie bede smial
hehhehe prosze was kochani zobaczcie co sie dzieje w hiszpani :
http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/40-tys-hiszpanskich-rodzin-stracilo-w-2012-roku-mieszkania,1916897,4206#pst61619508
czekam na kolejne minusiki analfabeci finansowi, ale za 10 lat to ja sie bede smial
ale zeby zrozumiec powyzsze musicie zrozumiec na czym opiera sie obecny system finansowy :
http://www.youtube.com/watch?v=5x-x4DxzgYo
tumoki
http://www.youtube.com/watch?v=5x-x4DxzgYo
tumoki
nie interesuja mnie kredyty innych, interesuje mnie to jak funkcjonuje obecny swiat i system finansowy. i jestem zdruzgotany .
a za to tobie ktos powiedzial ( wcisnal kit ) ze kredyty sa dla ludzi biednych, ja ci powiem ze jest wrecz przeciwnie,kredyty sa dla ludzi bogatych bo jesli nie stac cie na cos co mozesz kupic za gotowke to tym bardziej cie nie stac zeby ten towar kupic na kredyt ! logiczne ? bo jak placisz za cos co jest warte 140 k pln 350 k pln to cos tu jest nie tak . i ktos na tym zarabia grube pieniadze wiesz. slyszales kiedys o rodzinie rotschildow ? wiesz ze posiadaja 60 % bogactw calej naszej planety ? a zgadnij czym sie zajmuja ? sa zydowskimi banksterami i finansjerami od 16 wieku .
jeszcze jedno co do doplat i programow rzadowych dla " mlodych " hehehhe.
jak ktos sie dal nabic na ten twor to szczerze wspolczuje. wyobraz sobie taka sytuacje :
pracowalem za granica 6 lat,odlozylem 300 k pln i chce skorzystac z programu np mieszkanie dla mlodych.
chce kupic mieszkanie w wielkiej plycie z lat 70 - nie moge
chce kupic mieszkanie za gotowke - nie moge
dziekuje dobranoc , dla mnie jest juz wszystko jasne dla kogo sa te doplaty ktore sztucznie utrzymuja wysokie ceny nieruchomosci : dla banksterow oraz deweloperow a nie dla mlodych ktorzy chca kupic wlasne pierwsze m ...
a ty dalej siedz i nic nie rob uwazajac ze wszytsko jest w porzadku.
to jest chora sytuacja i kazdego beda zaklinal zeby sie do tego systemu nie przykladal.
nie wyobrazasz sobie nawet kto w tym kraju i wielu innych pociaga za sznurki . myslisz ze polska rzadzi po ? jestes w wielkim bledzie, w tym kraju i kazdym innym rzadzi kapitał . im szybciej sobie to uswiadomisz tym lepiej.
pozdrawiam
a za to tobie ktos powiedzial ( wcisnal kit ) ze kredyty sa dla ludzi biednych, ja ci powiem ze jest wrecz przeciwnie,kredyty sa dla ludzi bogatych bo jesli nie stac cie na cos co mozesz kupic za gotowke to tym bardziej cie nie stac zeby ten towar kupic na kredyt ! logiczne ? bo jak placisz za cos co jest warte 140 k pln 350 k pln to cos tu jest nie tak . i ktos na tym zarabia grube pieniadze wiesz. slyszales kiedys o rodzinie rotschildow ? wiesz ze posiadaja 60 % bogactw calej naszej planety ? a zgadnij czym sie zajmuja ? sa zydowskimi banksterami i finansjerami od 16 wieku .
jeszcze jedno co do doplat i programow rzadowych dla " mlodych " hehehhe.
jak ktos sie dal nabic na ten twor to szczerze wspolczuje. wyobraz sobie taka sytuacje :
pracowalem za granica 6 lat,odlozylem 300 k pln i chce skorzystac z programu np mieszkanie dla mlodych.
chce kupic mieszkanie w wielkiej plycie z lat 70 - nie moge
chce kupic mieszkanie za gotowke - nie moge
dziekuje dobranoc , dla mnie jest juz wszystko jasne dla kogo sa te doplaty ktore sztucznie utrzymuja wysokie ceny nieruchomosci : dla banksterow oraz deweloperow a nie dla mlodych ktorzy chca kupic wlasne pierwsze m ...
a ty dalej siedz i nic nie rob uwazajac ze wszytsko jest w porzadku.
to jest chora sytuacja i kazdego beda zaklinal zeby sie do tego systemu nie przykladal.
nie wyobrazasz sobie nawet kto w tym kraju i wielu innych pociaga za sznurki . myslisz ze polska rzadzi po ? jestes w wielkim bledzie, w tym kraju i kazdym innym rzadzi kapitał . im szybciej sobie to uswiadomisz tym lepiej.
pozdrawiam
ja to wszytko rozumiem , ale powtarzasz się w kółko i w kółko i to jest zastanawiające. Rozumiem raz napisać swoją opinię ludzie przeczytają i zrobią z nią co uważają , a Ty na siłę próbujesz tutaj wyciągnąć od forumowiczów nie wiem zgodę z twoją racją , poklaska czy jeszcze coś innego i tego nie pojmuję .
A póki nie wymyślą 3 pokojowych kartonów z ogródkiem będę żyła jak uważam za słuszne.
A póki nie wymyślą 3 pokojowych kartonów z ogródkiem będę żyła jak uważam za słuszne.
bardzo dobrze rozumiem mlodych, bo kazdy chce miec swoj wlasny kąt ale jakim kosztem ??? czy 30 lat zniewolenia to dobra opcja ? mowicie ze placicie na swoje jak bierzecie kredyt :) to sproboj nie splacic jednej lub 2 rat to zobaczysz jakie to mieszkanie jest twoje. bank rozwieje twoje watpliwosci w mgnieniu oka, obadaj sytuacje co sie dzialo w usa w 2008/9 roku i rok temu w hiszpani ( link wyzej ) , nie przeraza cie ta wizja ? bo nawet jak nie bedzie cie stac na splate kredytu i oddasz mieszkanie banksterom to pamietaj, ze jesli wartosc mieszkania bedzie mnniejsza niz reszta kredytu do splacenia to bedziesz mial to na karku i co sie okaze ? ze zostales bez mieszkania i z kredytem na barkach, a czasy nadchodza naprawde niepewne, kryzys to sie dopiero zaczyna :
http://www.youtube.com/watch?v=_GCv0nMykwI jesli znajdziesz wolne 2 h to szczerze polecam
http://www.youtube.com/watch?v=_GCv0nMykwI jesli znajdziesz wolne 2 h to szczerze polecam
Jeśli nie brać kredytu to co robić, pod mostem spać?
Proste pytanie, wyżej były wymienione inne możliwości jednak nawet ich nie skomentowałeś.
Każdy ma swój rozum i zakładam, że większość zna ryzyko zabrania kredytu, tylko nie mamy tak naprawdę wyboru.
Ludzi nie stać na wyłożenie odpowiedniej kwoty na zakup mieszkania i płacenie gotówką.
Ewentualnie może na kawalerkę, ale gdzie w kawalerce zmieścić się ma 4 osobowa rodzina.
Proste pytanie, wyżej były wymienione inne możliwości jednak nawet ich nie skomentowałeś.
Każdy ma swój rozum i zakładam, że większość zna ryzyko zabrania kredytu, tylko nie mamy tak naprawdę wyboru.
Ludzi nie stać na wyłożenie odpowiedniej kwoty na zakup mieszkania i płacenie gotówką.
Ewentualnie może na kawalerkę, ale gdzie w kawalerce zmieścić się ma 4 osobowa rodzina.
Świetne rady....ile już ten dom budujesz? najlepsze lata życia na kursowaniu pomiędzy Brzeźnem a "podżukowem"....do tego siedzenie przez ten czas komuś na głowie wiem, wiem ten ktoś pewnie bardzo się z tego faktu cieszy.
Poza tym aby budować dom z pensji i mieć na kursowanie często 50 km to średnia krajowa to za mało...nie jest to 1200-1500 w skali miesiąca tak jak kredyt bo przez rok to nawet fundamentów byś nie wybudował - chyba, że ten dom z 40 lat budujesz to ok.
A jaką masz świetną radę dla kogoś kto nie ma rodziny na miejscu - mają się do kolegi z pracy wprowadzić?
Jak ja lubię takich nawiedzonych typów z idealnym pomysłem na oszukanie systemu.
Jakby co nie mam problemu z kredytem a dom mam już dawno - nie cierpię takiego zawężonego patrzenia, dość egoistycznego.
Poza tym aby budować dom z pensji i mieć na kursowanie często 50 km to średnia krajowa to za mało...nie jest to 1200-1500 w skali miesiąca tak jak kredyt bo przez rok to nawet fundamentów byś nie wybudował - chyba, że ten dom z 40 lat budujesz to ok.
A jaką masz świetną radę dla kogoś kto nie ma rodziny na miejscu - mają się do kolegi z pracy wprowadzić?
Jak ja lubię takich nawiedzonych typów z idealnym pomysłem na oszukanie systemu.
Jakby co nie mam problemu z kredytem a dom mam już dawno - nie cierpię takiego zawężonego patrzenia, dość egoistycznego.
Jestem wstanie zapłacić za komfort mieszkania "we własnym domu". Bo kredyt trzeba rozpatrywać w takich kategoriach.
Natomiast argumenty bardzo słabe przedstawiasz:
- przestań płacić 2 miesiące za wynajem też Cię wyrzucą.
Przykład Hiszpanii i USA też nie jest adekwatny do obecnych Polskich realiów. Dyskusja na osobny długi wątek, na pewno nie można postawić znaku równości naszych rynków.
Cierpieć parę lat u rodziców lub wynajmować pokój w imię idei, że kiedyś będzie lepiej, też nie bardzo.
Ważne aby przed podjęciem kredytu odpowiednio skalkulować wszystko i dobrze się zastanowić.
Rozsądnie wzięty kredyt na mieszkanie/dom w którym będziemy mieszkać ma swoich dużo plusów.
Natomiast jak ktoś planuje kupić mieszkanie/dom na kredyt wyłącznie w celach zarobkowo spekulacyjnych wówczas może powinien się trochę zastanowić na tym co napisał dr.
Natomiast argumenty bardzo słabe przedstawiasz:
- przestań płacić 2 miesiące za wynajem też Cię wyrzucą.
Przykład Hiszpanii i USA też nie jest adekwatny do obecnych Polskich realiów. Dyskusja na osobny długi wątek, na pewno nie można postawić znaku równości naszych rynków.
Cierpieć parę lat u rodziców lub wynajmować pokój w imię idei, że kiedyś będzie lepiej, też nie bardzo.
Ważne aby przed podjęciem kredytu odpowiednio skalkulować wszystko i dobrze się zastanowić.
Rozsądnie wzięty kredyt na mieszkanie/dom w którym będziemy mieszkać ma swoich dużo plusów.
Natomiast jak ktoś planuje kupić mieszkanie/dom na kredyt wyłącznie w celach zarobkowo spekulacyjnych wówczas może powinien się trochę zastanowić na tym co napisał dr.
pozwolcie ze zacytuje : " Żona namówiła mnie w 2008 roku na kredyt hipoteczny. Kupiliśmy mieszkanie na górce cenowej - 9 tys m2 (okazja). Czwarte piętro - bo ładny widok na las. Teraz mamy widok na sąsiedni blok. Pobudowali go tak blisko, że sąsiad może ze swojego okna zobaczyć po jakich stronkach serfuję. Bloki są tak blisko siebie, że powstała studnia akustyczna. Wszystkie odgłosy z osiedla trafiają do mojego salonu. Czuję się jakbym był na Dworcu Centralnym w czasie sezonu turystycznego. No własnie salon, kuchnia czy living room - sam nie wiem jak go nazywać - wszystko w jednym. Sprzedający nam nawciskał, że taki układ pomieszczeń jest trendy. Może i jest tyle, że dziecka z oczu nie można spuścić bo strach, że wlezie do gotującej się zupy, albo patelnie z tłuszczem na siebie ściągnie. Jak wpadną niezapowiedziani goście to mogą zobaczyć jaki mamy bajzel w kuchni. Wiadomo kuchnia to taki warsztat. Jak posprzątana to razem z saloonem wygląda ok. Tyle, że dom to nie wystawa w sklepie meblowym. Tu się żyje. Jak żonka bigos gotuje, to go w garażu podziemnym czuję - taką mamy wentylację. A pro po grarażu - taki szeroki, że przy parkowaniu muszę lusterka w aucie składać i parkować na żyletkę , żebym mógł wysiąść bez uszkodzenia drzwi. Rodzinę profilaktycznie wysadzam wcześniej. Ściany. O tak, ściany przed zakupem wydawały się OK, tylko po zamontowaniu halogenów naszym oczom ukazały się fale Dunaju. Podobno to także można uznać za modne - zależy kto patrzy. Mieszkanie 72 m2, ale tylko jedna łazienka i malutki kibelek (jak za komuny). Za to przedpokój całe 13 m2. Jak moja żona albo nastoletnia córa wejdą do łazienki to koniec, zapomnij. Jedyne wyjście to umyć się w kuchni albo jechać na basen. Windy nie ma, piwnicy nie ma, komórki lokatorskiej także. Nie mam gdzie barachło trzymać - to trzymam pod łóżkiem. Ale balkon jest - całe 6m2. Tylko co z tego jak rowery na nim trzymam. Kondycję mam spoko, bo ją sobie wyrobiłem. Zakupy w zębach, dziecko w jednym ręku, wózek w drugim i na górę. Ostatnie piętro jest OK. Zimą zimno, latem ukrop. Mieszkanie od zachodu i północy, czasem nawet widzę słońce - jak się chowa za horyzontem. Sąsiad miał podobne. Tyle, że już je sprzedał. Stracił 30 tysięcy, ale pozbył się garba. Z tym ,że on nie miał kredytu. Dobrze, że mam przynajmniej trzy pokoje. Na 4 osobową rodzinę to bezwzględne minimum. Przy 2 pokojach ktoś musiałby spać w kuchni, tzn salonie, a raczej w living roomie czy jak tam zwą to pomieszczenie. Kredyt oczywiście we franku, no bo jak. Tyle, że po 4 latach spłacania mam więcej do oddania bankowi, niż na początku. U żony w firmie redukcja etatów - na szczęście tym razem jej nie obejmie. U mnie ostatnia podwyżka była w 2010 ...... "
9 tys za metr... ile z tych osób tutaj się wypowiadających kupiła za tyle?
My mamy za 3900zł/ metr, zmieściliśmy się w rodzinie na swoim, mieszkanie nie małe bo ten maksymalny metraż prawie 75 m2.
Kredyt jedynie albo aż 100 tys zł, mogliśmy mniejsze ale za to już w wyższej cenie za metr i nie mielibyśmy tej dopłaty, która mimo wszystko mała nie jest. Kredyt na 25 lat, ale już zaczęliśmy odkładać, żeby móc część spłacić po tych 8 latach dopłat.
My mamy za 3900zł/ metr, zmieściliśmy się w rodzinie na swoim, mieszkanie nie małe bo ten maksymalny metraż prawie 75 m2.
Kredyt jedynie albo aż 100 tys zł, mogliśmy mniejsze ale za to już w wyższej cenie za metr i nie mielibyśmy tej dopłaty, która mimo wszystko mała nie jest. Kredyt na 25 lat, ale już zaczęliśmy odkładać, żeby móc część spłacić po tych 8 latach dopłat.
Nie zapisało mi edycji posta :/
2008 rok to był wielki boom na kredyty wtedy ludzie brali bez opamiętanie, bez logicznego przemyślenia tematy. Banki nie były lepsze kredyt dostawali prawie wszyscy, niektórzy nawet na 130% wartości. Teraz jest problem z 90%, trudniej jest o kredyt, wiec mimowolnie jest to bardziej przemyślane.
A co do mieszkania za 9 tys/metr to bardzo udany i przemyślany zakup. Ostatnie piętro, brak windy i żadnej myśli, że przyszłości może będzie trzeba wnosić wózek czy zakupy. To nie jest wina kredytu tylko własnej głupoty.
2008 rok to był wielki boom na kredyty wtedy ludzie brali bez opamiętanie, bez logicznego przemyślenia tematy. Banki nie były lepsze kredyt dostawali prawie wszyscy, niektórzy nawet na 130% wartości. Teraz jest problem z 90%, trudniej jest o kredyt, wiec mimowolnie jest to bardziej przemyślane.
A co do mieszkania za 9 tys/metr to bardzo udany i przemyślany zakup. Ostatnie piętro, brak windy i żadnej myśli, że przyszłości może będzie trzeba wnosić wózek czy zakupy. To nie jest wina kredytu tylko własnej głupoty.
swietny artykul na bankierze :
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polska-droga-do-zniewolenia-2710022.html
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Polska-droga-do-zniewolenia-2710022.html
Na chwilę obecną nie mogłabym mieszkać w domu jednorodzinnym. Za dużo jest przy nim pracy a mi cały czas brakuje czasu. Koszenie trawników, malowanie, usuwanie usterek itd. To na razie nie dla mnie. Dlatego go sprzedałam a za uzyskane pieniądze postanowiłam kupić mieszkanie.
Długo szukałam odpowiedniego miejsca. Przejrzałam dziesiątki mieszkań. Ale ostatecznie wybór padł na Wzgórze Magellana w Gdańsku. Jest tam obecnie wybudowany nowy apartamentowiec. Świetnie skomunikowany z resztą miasta. Mieszkam na przedostatnim piętrze, więc widoki też zapierający dech w piersiach :)
Długo szukałam odpowiedniego miejsca. Przejrzałam dziesiątki mieszkań. Ale ostatecznie wybór padł na Wzgórze Magellana w Gdańsku. Jest tam obecnie wybudowany nowy apartamentowiec. Świetnie skomunikowany z resztą miasta. Mieszkam na przedostatnim piętrze, więc widoki też zapierający dech w piersiach :)
To było też do przewidzenia, przecież kredy nie jest na parę lat. Niestety nie zawsze jest różowo, też mam do spłaty dwa razy tyle, a może i wyjść jeszcze więcej.
Ale biorąc kredyt była brana też możliwość, że któreś z nas straci pracę i nie będzie to wina kredytu, dlatego też staramy się odkładać żeby zabezpieczyć tą przyszłość.
--------------------
qwert taki madry jestes pajacu?
to odnies sie jeszcze do tego niewolniku :
"Tyle, że po 4 latach spłacania mam więcej do oddania bankowi, niż na początku. U żony w firmie redukcja etatów - na szczęście tym razem jej nie obejmie. U mnie ostatnia podwyżka była w 2010 ...... "
Ale biorąc kredyt była brana też możliwość, że któreś z nas straci pracę i nie będzie to wina kredytu, dlatego też staramy się odkładać żeby zabezpieczyć tą przyszłość.
--------------------
qwert taki madry jestes pajacu?
to odnies sie jeszcze do tego niewolniku :
"Tyle, że po 4 latach spłacania mam więcej do oddania bankowi, niż na początku. U żony w firmie redukcja etatów - na szczęście tym razem jej nie obejmie. U mnie ostatnia podwyżka była w 2010 ...... "
Mały dom bez udziwnień, bez działki i bez urządzenia ogrodu to min 300-400k...nawet jak samemu się dużo robi, jasne że można szukac tanich i dobrych materiałów, ale to nie jest tak,ze zimą sa 50% tańsze.
Cztery koła dochodu i budowa domu to dla mnie jakaś abstrakcja, chyba że ktoś Ciebie utrzymuje, a 4 koła idą na dom, nawet przy tym założeniu to jest ok. 100 miesięcy odkładania ....
Już to jest mało realne.
Póżniej będzie urządzenie domu, ok nie masz kredytu tylko 4 koła na utzrymanie domu i rodziny - to tez jakaś paranoja, zimą z ogrzewaniem, dojazdami, opłatami za przedszkole i resztą to jakos tego sobie nie wyobrażam,ale ok niech będzie, że jestem dziwny.
Cztery koła dochodu i budowa domu to dla mnie jakaś abstrakcja, chyba że ktoś Ciebie utrzymuje, a 4 koła idą na dom, nawet przy tym założeniu to jest ok. 100 miesięcy odkładania ....
Już to jest mało realne.
Póżniej będzie urządzenie domu, ok nie masz kredytu tylko 4 koła na utzrymanie domu i rodziny - to tez jakaś paranoja, zimą z ogrzewaniem, dojazdami, opłatami za przedszkole i resztą to jakos tego sobie nie wyobrażam,ale ok niech będzie, że jestem dziwny.
Dlatego budują się od 5 lat, będą przez kolejne, a potem przez 10 lat będą je wykańczać.
Takie coś też wykańcza psychicznie tak samo jak kredyt.
Dlatego też zaczęliśmy odkładać teraz, żeby po 8 latach spłacić go szybciej. Ja rozumiem, że oddamy dwa razy tyle, ale to jest luksus tego że mamy wcześniej.
Nigdy nie chciałam mieszkać w domu jednorodzinnym bo miałam porównanie, pół życia w domu, pół w mieszkaniu i dla mnie plusy mieszkania niestety przeważyły nad własnym domem, który też ma wiele zalet.
Żaden problem wybudować domek letniskowy, własnymi rękoma, teraz zacznę to może skończymy budować w tym czasie, za te jakieś 10-15 lat ;)
Takie coś też wykańcza psychicznie tak samo jak kredyt.
Dlatego też zaczęliśmy odkładać teraz, żeby po 8 latach spłacić go szybciej. Ja rozumiem, że oddamy dwa razy tyle, ale to jest luksus tego że mamy wcześniej.
Nigdy nie chciałam mieszkać w domu jednorodzinnym bo miałam porównanie, pół życia w domu, pół w mieszkaniu i dla mnie plusy mieszkania niestety przeważyły nad własnym domem, który też ma wiele zalet.
Żaden problem wybudować domek letniskowy, własnymi rękoma, teraz zacznę to może skończymy budować w tym czasie, za te jakieś 10-15 lat ;)
~sylwia1
Masz sporo racji.
Biorąc kredyt wystarczy mieć świadomość, że się zobowiązujemy spłacać kredyty 15 lub 30 lat.
Jednak nie możesz oceniać przez swój pryzmat tego czy kredyt jest dobry czy zły.
Budując dom samemu oprócz tego, że trzeba mieć dużo wolnego czasu to jeszcze potrzebne są umiejętności aby dużo zrobić samemu, oraz spory kapitał na zakup materiałów budowlanych. Osobiście gdybym posiadał te cechy sam bym wybrał budowę samodzielnie. W końcu otrzymujemy dodatkowo satysfakcje.
Jednak osobiście posiadam inne umiejętności, więc dla mnie pozostaje odkładanie 10 lat lub kredyt.
Ponieważ posiadam perspektywę pewnej pracy wybrałem kredyt.
Masz sporo racji.
Biorąc kredyt wystarczy mieć świadomość, że się zobowiązujemy spłacać kredyty 15 lub 30 lat.
Jednak nie możesz oceniać przez swój pryzmat tego czy kredyt jest dobry czy zły.
Budując dom samemu oprócz tego, że trzeba mieć dużo wolnego czasu to jeszcze potrzebne są umiejętności aby dużo zrobić samemu, oraz spory kapitał na zakup materiałów budowlanych. Osobiście gdybym posiadał te cechy sam bym wybrał budowę samodzielnie. W końcu otrzymujemy dodatkowo satysfakcje.
Jednak osobiście posiadam inne umiejętności, więc dla mnie pozostaje odkładanie 10 lat lub kredyt.
Ponieważ posiadam perspektywę pewnej pracy wybrałem kredyt.
Ja nie oceniam daleka jestem od tego każdy ma swój rozum i podejmuje własne decyzje. Ja na kredyt nie zdecyduję się ze strachu że możemy stracić dochód który by pozwolił nam go spłacać.
Jeśli chodzi o koszta wybudowania i skromnego urządzenia domu wyjdzie nas tyle samo co kupno dwu pokojowego mieszkania w okolicach gdańska i wykończenia go.
Całe swoje dotychczasowe życie mieszkamy w bloku z sąsiadami i mamy już tego dość. Ale znam takich co za nic nie wynieśli by się do domku.
Jeśli chodzi o koszta wybudowania i skromnego urządzenia domu wyjdzie nas tyle samo co kupno dwu pokojowego mieszkania w okolicach gdańska i wykończenia go.
Całe swoje dotychczasowe życie mieszkamy w bloku z sąsiadami i mamy już tego dość. Ale znam takich co za nic nie wynieśli by się do domku.
a ja popieram dr
kredyt to impreza dla bogatych
w moim przypadku, w 2005 r. dostaliśmy kredyt 125 tyś. na 25 lat, mieliśmy jakiś tam wkład własny; kredyt we franku, mieszkanie 63 m2
rata miesięczna w tym czasie wahała się tak od 800 do 900 zł;
do dzisiaj to przeszło 60 tyś. już zapłaciliśmy bankowi
nastąpiła sytuacja awaryjna
żonie znudziło się życie ze mną
sam nie utrzymam tego mieszkania
wycena banku, po przeliczeniu franka, na dziś do spłacenia prawie 150 tyś. zł
a to 8 lat z 25...czyli ledwie 1/3 tego okresu
jestem w czarnej d...
i teraz co?
co lepiej zrobić, wziąć sobie współlokatora, sprzedawać?
dziecko ma 10 lat...na niego spisywać, ale czy tego garbu mu nie dawać...co będzie za 8 lat, skoro już tak się popierd...
gdybym wynajmował mieszkanie przynajmniej nie miałbym takiego dylematu
chore Państwo
kredyt to impreza dla bogatych
w moim przypadku, w 2005 r. dostaliśmy kredyt 125 tyś. na 25 lat, mieliśmy jakiś tam wkład własny; kredyt we franku, mieszkanie 63 m2
rata miesięczna w tym czasie wahała się tak od 800 do 900 zł;
do dzisiaj to przeszło 60 tyś. już zapłaciliśmy bankowi
nastąpiła sytuacja awaryjna
żonie znudziło się życie ze mną
sam nie utrzymam tego mieszkania
wycena banku, po przeliczeniu franka, na dziś do spłacenia prawie 150 tyś. zł
a to 8 lat z 25...czyli ledwie 1/3 tego okresu
jestem w czarnej d...
i teraz co?
co lepiej zrobić, wziąć sobie współlokatora, sprzedawać?
dziecko ma 10 lat...na niego spisywać, ale czy tego garbu mu nie dawać...co będzie za 8 lat, skoro już tak się popierd...
gdybym wynajmował mieszkanie przynajmniej nie miałbym takiego dylematu
chore Państwo
^ o to mi chodzi :) chyba ludziska nie zdajecie sobie sprawy ile to 30 lat .
ktos przed chwila napisal ze ma stabilna prace :) hihihii
wolne zarty, takie pojecie dzisiaj nie istnieje.
kryzys sie dopiero zaczyna kochani :( nie bedzie rozowo , wiec zastanowcie sie 2 razy !
na poprawe humorku zapodam Kazika :
wart przesluchac ze zrozumieniem :) pzdr
http://www.youtube.com/watch?v=a0vXhwYDfOA
ktos przed chwila napisal ze ma stabilna prace :) hihihii
wolne zarty, takie pojecie dzisiaj nie istnieje.
kryzys sie dopiero zaczyna kochani :( nie bedzie rozowo , wiec zastanowcie sie 2 razy !
na poprawe humorku zapodam Kazika :
wart przesluchac ze zrozumieniem :) pzdr
http://www.youtube.com/watch?v=a0vXhwYDfOA
jest to chyba najlepszy wątek jaki spotkałem na tym forum, i pokazuje on, że rośnie świadomość w społeczeństwie co to jest kredyt.
To że istnieje coś takiego jak kredyt hipoteczny nie jest niczym złym, problemem jest to, że część osób za bardzo optymistycznie patrzy na swoją przyszłość i mozliwości i druga sprawa to to o czym wspomina dr, a mianowicie zmasowane działanie wielu grup aby zdrenować kieszenie jak największej części społeczeństwa.
Interesuję się rynkiem mieszkaniowym od 2004 r. Mieszkania z rynku wtórnego w połud Gdańsku kosztowały w niecałe 3000/m2 w 2005, w 2004 bylo to ok 2500. Z rynku pierwotnego było jeszcze taniej, przy czym trzeba było czekać 1-1,5 r. Pod koniec roku 2006 mieszkania w tym rejonie wystawianie były za ponad 6000/m2, nieznaczny wzrost był jeszcze w 2007 r i szczyt trwał do 2008, pomimo tego że sprzedać w 2008 było bardzo ciężko.
Kluczowy jest r 2006 i wzrost cen o ponad 100% jest nieuzasadniony żadnymi warunkami ekonomicznymi, a wynikał on z "popytu" który to został wykreowany w mediach, wspólnie z bankami, deweloperami, pośrednikami nier, i całym biznesem budowalnym - dodatkowo jako pretekst do podwyżek i nakręcania społeczeństwa wykorzystano wejscie polski do UE i EURO2012.
Po tym obłowieniu się branzy budowlanej i tych co z tego żyją (banki, pośrednic, notariusze itp) ciężko zejść na ziemię i lobbuje się w rządzie na rzecz tzw "programów wspierajacych" typu RnS czy MdM. Sprawy karygodne, gdzie to większość spoleczeństwa zrzuca się na doplaty do mieszkań dla jednostek. Do tego się dorabia PR że to progamy dla ludzi a fakt jest taki że jest to wsparcie dla deweloperów i próba jak najdłuższego utrzymania cen nieprzystajacych do naszych realiów.
W utrzymaniu wysokich cen pomaga także inna mentalność generacji z lat 80-ych, i przekonanie że trzeba mieć wszystko od razu a co za tym idzie życie na kredyt, starsze pokolenia podchodzą ( a może podchodziły) do kredytów z dużo większą rezerwą aczkolwiek ten pęd za kredytami pokolenia 80 w jakiś sposób przełożył się także na starsze pokolenia i w ten sposób stworzyło się w Polsce społeczeństwo kredyciarzy-niewolników, z kredytami większymi niż wartość ich majątku.
To że istnieje coś takiego jak kredyt hipoteczny nie jest niczym złym, problemem jest to, że część osób za bardzo optymistycznie patrzy na swoją przyszłość i mozliwości i druga sprawa to to o czym wspomina dr, a mianowicie zmasowane działanie wielu grup aby zdrenować kieszenie jak największej części społeczeństwa.
Interesuję się rynkiem mieszkaniowym od 2004 r. Mieszkania z rynku wtórnego w połud Gdańsku kosztowały w niecałe 3000/m2 w 2005, w 2004 bylo to ok 2500. Z rynku pierwotnego było jeszcze taniej, przy czym trzeba było czekać 1-1,5 r. Pod koniec roku 2006 mieszkania w tym rejonie wystawianie były za ponad 6000/m2, nieznaczny wzrost był jeszcze w 2007 r i szczyt trwał do 2008, pomimo tego że sprzedać w 2008 było bardzo ciężko.
Kluczowy jest r 2006 i wzrost cen o ponad 100% jest nieuzasadniony żadnymi warunkami ekonomicznymi, a wynikał on z "popytu" który to został wykreowany w mediach, wspólnie z bankami, deweloperami, pośrednikami nier, i całym biznesem budowalnym - dodatkowo jako pretekst do podwyżek i nakręcania społeczeństwa wykorzystano wejscie polski do UE i EURO2012.
Po tym obłowieniu się branzy budowlanej i tych co z tego żyją (banki, pośrednic, notariusze itp) ciężko zejść na ziemię i lobbuje się w rządzie na rzecz tzw "programów wspierajacych" typu RnS czy MdM. Sprawy karygodne, gdzie to większość spoleczeństwa zrzuca się na doplaty do mieszkań dla jednostek. Do tego się dorabia PR że to progamy dla ludzi a fakt jest taki że jest to wsparcie dla deweloperów i próba jak najdłuższego utrzymania cen nieprzystajacych do naszych realiów.
W utrzymaniu wysokich cen pomaga także inna mentalność generacji z lat 80-ych, i przekonanie że trzeba mieć wszystko od razu a co za tym idzie życie na kredyt, starsze pokolenia podchodzą ( a może podchodziły) do kredytów z dużo większą rezerwą aczkolwiek ten pęd za kredytami pokolenia 80 w jakiś sposób przełożył się także na starsze pokolenia i w ten sposób stworzyło się w Polsce społeczeństwo kredyciarzy-niewolników, z kredytami większymi niż wartość ich majątku.
cyt. ~MadMax
jest to chyba najlepszy wątek jaki spotkałem na tym forum, i pokazuje on, że rośnie świadomość w społeczeństwie co to jest kredyt.
Zgadzam się z tym w 100%. Bardzo ciekawy wątek. W mojej ocenie świadomość kredytobiorców w sprawie kredytów rośnie z roku na rok. Zauważyłem to już kilka lat temu. Ta świadomość wpływa też pozytywnie na jakość doradztwa kredytowego. Słabsi doradcy i oszuści wykruszają się naturalnie.
jest to chyba najlepszy wątek jaki spotkałem na tym forum, i pokazuje on, że rośnie świadomość w społeczeństwie co to jest kredyt.
Zgadzam się z tym w 100%. Bardzo ciekawy wątek. W mojej ocenie świadomość kredytobiorców w sprawie kredytów rośnie z roku na rok. Zauważyłem to już kilka lat temu. Ta świadomość wpływa też pozytywnie na jakość doradztwa kredytowego. Słabsi doradcy i oszuści wykruszają się naturalnie.
W sumie bo ja wiem czy rośnie świadomość? Chciałbym mieć taką nadzieję, ale raczej wydaje mi się, że mniej rozsądni sami się po prostu wyeliminowali z rynku kredytów hipotecznych biorąc już raz kredyt, natomiast potencjalni kolejni "nabywcy kredytów" są obecnie nastrojeni sceptycznie do przyszłości przez media i serwowane nam informacje, stąd taka sytuacja na rynku. Owa "Świadomość" jak tylko PKB będzie rosło przyzwoicie i ludzie zobacza pierwsze podwyżki i malejące bezrobocie zniknie zaraz po tym.
Mam dokladnie te same obawy. Zbieram na pozadny depozyt, zeby nie musiec splacac kredytu przez 30 lat i czekam na dalsze spadki. Odnosze wrazenie, ze nie jestem jedynym tak kombinujacym. Kupujacy oczekuja dalszych przecen a sprzedajacy ustepuja raczej powoli... Jesli banki rzuca troche taniego pieniadza to mamy banke 2.0
~dr
Wypowiadasz się już jak fanatyk.
Kredyt jak wszystko wymaga świadomości zagrożeń i dużego biznes planu życia. Aby móc się wypowiadać w danym temacie trzeba dokonać analizy minusów jak i plusów.
Kredyt oczywiście jest ostatecznością. Jednak nie można tak jak Ty postrzegać go wyłącznie negatywnie.
Wypowiadasz się już jak fanatyk.
Kredyt jak wszystko wymaga świadomości zagrożeń i dużego biznes planu życia. Aby móc się wypowiadać w danym temacie trzeba dokonać analizy minusów jak i plusów.
Kredyt oczywiście jest ostatecznością. Jednak nie można tak jak Ty postrzegać go wyłącznie negatywnie.
My wynajmowalismy ponad 4 lata - niby napychalismy komus keszen, niby racja...oboje pochodzimy z biednych rodzin, czyt 0 pomocy finansowej, po prawie 5 latach wynajmowania odlozylismy na dom - koszt ok 500 000 z rynku wtornego do tego ok 100 000 na wykonczenie - czyt parapety, meble, 2 lazienki, kuchnia pomalowanie chaty. Po drodze byl slub, wesele, wszystko ze swoich(ze w prezentach nie wrocilo sie to dodawac chyba nie musze).
Jeszcze 100 000 zaskurniakow zostanie.
Nie pisze zeby se pochwalic - nie taka mam intencje....pisze po to zeby powiedziec ze dalo sie....skonczyc techniczne studia pracujac jednoczesnie... zyc osobno przez 6m-cy aby 2m-ce w domu byc i oszczedzac, bezpiecznie inwestowac, dorabiajac na boku delikatnie...
I warto bylo - naprawde....nie biore kredytow - wdze jak znajomi sie mecza - bo co z tego ze 500 000 dostal od reki na kredyt, co z tego ze na 30 lat skoro bedzie musial oddac 1000000 PLN!
Ostatnio spotkalem znajomego - zawsze od rodzicow dojil kase - teraz oboje jestesmy pod 30ke - a on wciaz u starych na garnuszku! - mowie chcesz to pomoge - ale w domu bedziesz nieczesto, on mi na to: "nie dzieki nie porąb..o mnie zeby tyrac za granica takie dlugie kontrakty"
Kazdy jest choc w pewnym stopniu kowalem swojego losu, a jak sie nie pochodzi z zamoznej rodziny to za darmo nic nie ma.....
Napewno czytaja to ludzie ktorzy tak jak ja czesto "rozbijaja sie po miescie taksowkami"....w drodze na lotnisko.....Nie kazdy musi byc finansista z MBA w kieszeni i wsparciem tatusia....ale prawie kazdy moze zainwestowac w siebie nie tylko pieniadze....-naucz sie jezyka - choc w stopniu podstawowym, zakasaj rekawy, skorzystaj z internetu - szukajac pracy a nie xxx, kup bilet i jazda.
Szacunek dla tych ktorzy nie poddaja sie i ciezko pracuja...d;a tych co poswiecaja czasem bardzo duzo - zeby cos osiagnac.
Pozdr wszystkich zapierd...w UK, NOR, IRL, ESP, na Rigach, statkach...my wiemy co robilismy w ostatnie swieta Bozego Narodzenia...i 2 lata temu i 3 i 4, tyralismy czasem w pocie czola - aby cos osiagnac....a Ty drogi kolego/kolezanko co poswiecilas - aby bylo ci lepiej....My nie liczymy na ten Rzad ani poprzedni a nawet na nastepny i nie wazne tak naprawde - kto bedzie u wladzy w PL, bo czy to jakas roznica??my liczymy na samych siebie- takie sa realia, wiec albo "pochylasz sie rozchylajac posladki i placzesz" co Ci te Pierd...e banki robia, albo pakujesz tzw "mandzur" i zaczynasz zarabiac za granica jak czlowiek - nawet jesli niewolnik - aby zyc godnie w kraju.
Nie chce nikogo urazic tym postem - wyrazilem swoje zdanie - wiec prosze bez napinania sie
Jeszcze 100 000 zaskurniakow zostanie.
Nie pisze zeby se pochwalic - nie taka mam intencje....pisze po to zeby powiedziec ze dalo sie....skonczyc techniczne studia pracujac jednoczesnie... zyc osobno przez 6m-cy aby 2m-ce w domu byc i oszczedzac, bezpiecznie inwestowac, dorabiajac na boku delikatnie...
I warto bylo - naprawde....nie biore kredytow - wdze jak znajomi sie mecza - bo co z tego ze 500 000 dostal od reki na kredyt, co z tego ze na 30 lat skoro bedzie musial oddac 1000000 PLN!
Ostatnio spotkalem znajomego - zawsze od rodzicow dojil kase - teraz oboje jestesmy pod 30ke - a on wciaz u starych na garnuszku! - mowie chcesz to pomoge - ale w domu bedziesz nieczesto, on mi na to: "nie dzieki nie porąb..o mnie zeby tyrac za granica takie dlugie kontrakty"
Kazdy jest choc w pewnym stopniu kowalem swojego losu, a jak sie nie pochodzi z zamoznej rodziny to za darmo nic nie ma.....
Napewno czytaja to ludzie ktorzy tak jak ja czesto "rozbijaja sie po miescie taksowkami"....w drodze na lotnisko.....Nie kazdy musi byc finansista z MBA w kieszeni i wsparciem tatusia....ale prawie kazdy moze zainwestowac w siebie nie tylko pieniadze....-naucz sie jezyka - choc w stopniu podstawowym, zakasaj rekawy, skorzystaj z internetu - szukajac pracy a nie xxx, kup bilet i jazda.
Szacunek dla tych ktorzy nie poddaja sie i ciezko pracuja...d;a tych co poswiecaja czasem bardzo duzo - zeby cos osiagnac.
Pozdr wszystkich zapierd...w UK, NOR, IRL, ESP, na Rigach, statkach...my wiemy co robilismy w ostatnie swieta Bozego Narodzenia...i 2 lata temu i 3 i 4, tyralismy czasem w pocie czola - aby cos osiagnac....a Ty drogi kolego/kolezanko co poswiecilas - aby bylo ci lepiej....My nie liczymy na ten Rzad ani poprzedni a nawet na nastepny i nie wazne tak naprawde - kto bedzie u wladzy w PL, bo czy to jakas roznica??my liczymy na samych siebie- takie sa realia, wiec albo "pochylasz sie rozchylajac posladki i placzesz" co Ci te Pierd...e banki robia, albo pakujesz tzw "mandzur" i zaczynasz zarabiac za granica jak czlowiek - nawet jesli niewolnik - aby zyc godnie w kraju.
Nie chce nikogo urazic tym postem - wyrazilem swoje zdanie - wiec prosze bez napinania sie
trafna wypowiedz niczym bull's eye.
Ja też lata wyrzeczen w DE i SUI, dom w 150 tys. mieście, mieszkania w Gdansku, w polsce tez po PG z jezykami /certyfikaty/ i uprawnieniami budowlanymi, a zawsze pomiatany pensją 1500. W Szwajcarii miesiąc pracy to ponad rok pracy w polsce. Śmieszne to ale prawdziwe.
Zjazdówa na tydzien raz na 6 tygodni. Kobieta w polszy za śmieszne 1200zł
A jak kolego zarobki na platformach??
Ja też lata wyrzeczen w DE i SUI, dom w 150 tys. mieście, mieszkania w Gdansku, w polsce tez po PG z jezykami /certyfikaty/ i uprawnieniami budowlanymi, a zawsze pomiatany pensją 1500. W Szwajcarii miesiąc pracy to ponad rok pracy w polsce. Śmieszne to ale prawdziwe.
Zjazdówa na tydzien raz na 6 tygodni. Kobieta w polszy za śmieszne 1200zł
A jak kolego zarobki na platformach??
Wiele zależy od tego na ile weźmiesz kredyt, w jakiej walucie, oprocentowaniu itd. - warunków jest generalnie sporo. Polecam zajrzeć tutaj po więcej informacji: http://rynekpierwotny.com/kredyt/
Cześć wszystkim
Wynajmowałam mieszkanie od jakiś 5 lat koszt wynajmu 1200 + opłaty, internet razem średnio jakieś 1800-1900 zł Kredyt mam na 30 lat ale rata kredytu i opłaty wychodzą mi tyle samo co wcześniej płaciłam z tym, że mieszkam już w "swoim" domu 4 razy większym. Wiec chyba wole wziąć kredyt..
A jak cos pojdzie nie tak zawsze mozna sprzedać
Wynajmowałam mieszkanie od jakiś 5 lat koszt wynajmu 1200 + opłaty, internet razem średnio jakieś 1800-1900 zł Kredyt mam na 30 lat ale rata kredytu i opłaty wychodzą mi tyle samo co wcześniej płaciłam z tym, że mieszkam już w "swoim" domu 4 razy większym. Wiec chyba wole wziąć kredyt..
A jak cos pojdzie nie tak zawsze mozna sprzedać
Jak pisałam wynajmowałam mieszkanie, w miejscu gdzie czynsz był bardzo wysoki i wynosił 500-600 zł rata kredytu teraz 1600 plus opłaty na dojazd wydawałam 250 zł miesięcznie x 2 czyli 500 zł plus jeszcze dojście z skm do mieszkania(tu traciłam nie pieniądze ale czas, Teraz jeździmy jednym samochodem i wychodzi fakt trochę więcej ale nie wiele.Można jeszcze liczyć eksploatacja samochodu bo wiadomo się zużywa dużo szybciej jak robię tyle km dziennie.
Co nie zmienia faktu, ze nawet jeżeli wychodzi 200 zł więcej to nie żaluje. mam dzialkę mogę sobie zrobić grilla, powiesić pranie nie martwie się o miejsce na parkingu czy jak przyjade po 18 to juz nie bedzie miejsca itd. Ale to jest moje zdanie i szanuje to, że ktoś może myśleć inaczej
Pozdrawiam
Co nie zmienia faktu, ze nawet jeżeli wychodzi 200 zł więcej to nie żaluje. mam dzialkę mogę sobie zrobić grilla, powiesić pranie nie martwie się o miejsce na parkingu czy jak przyjade po 18 to juz nie bedzie miejsca itd. Ale to jest moje zdanie i szanuje to, że ktoś może myśleć inaczej
Pozdrawiam
Dzięki za doprecyzowanie.
Bynajmniej nie podważam tego, że żyje Ci się lepiej i zrobiłaś dobrą decyzję, wręcz odwrotnie, cieszę się że ludzie potrafia podejmować racjonalne ekonomicznie decyzje :)
Czasem zauważam, że ludzie zapominają o pewnych drobiazgach, typu właśnie koszt ogrzewania domu, który potrafi być bardzo duży jak ktoś celuje w chałupę z wtórnego, konieczność zakupu samochodzu jeśli wczesniej wystarczała komunikacja miejska (spadek wartości 3 tyś/rok, naprawy, ubezpieczenia itp. średnio 2 tyś/rok, paliwo 500zł / msc, wychodzi lekko licząc 800 zeta / msc, kontra 200zł/msc jeśli wczesniej wystarczał miesięczny na autobus dla 2 osób). W Twoim wypadku wygląda to na racjonalną decyzję, może poza tą wcześniejszą, żeby wynajmowac mieszkanie z tak wysokim czynszem za taką kasę ;)
Bynajmniej nie podważam tego, że żyje Ci się lepiej i zrobiłaś dobrą decyzję, wręcz odwrotnie, cieszę się że ludzie potrafia podejmować racjonalne ekonomicznie decyzje :)
Czasem zauważam, że ludzie zapominają o pewnych drobiazgach, typu właśnie koszt ogrzewania domu, który potrafi być bardzo duży jak ktoś celuje w chałupę z wtórnego, konieczność zakupu samochodzu jeśli wczesniej wystarczała komunikacja miejska (spadek wartości 3 tyś/rok, naprawy, ubezpieczenia itp. średnio 2 tyś/rok, paliwo 500zł / msc, wychodzi lekko licząc 800 zeta / msc, kontra 200zł/msc jeśli wczesniej wystarczał miesięczny na autobus dla 2 osób). W Twoim wypadku wygląda to na racjonalną decyzję, może poza tą wcześniejszą, żeby wynajmowac mieszkanie z tak wysokim czynszem za taką kasę ;)
Koszty dojazdów do 'miasta' to jeden z największych mitów, jakie budowane są wokół wad mieszkania w Baninie. Większość moich znajomych mieszkających w Gdańsku i tak posiada >1 samochód w rodzinie. A odległość? Może jeśli kto dojeżdża na Oksywie, do Nowego Portu lub w podobne miejsca to koszty mogą być spore, ale podobna kombinacja może zaistnieć także w przypadku zamieszkania w mieście. Sam mieszkając w Gdańsku dojeżdżałem 19 km do pracy. Teraz mam 17 ;) I nie stoję w żadnych korkach jak to miało miejsce wcześniej.
A koszty utrzymania domu mam identyczne jak 60-metrowego mieszkania spółdzielczego z wielkiej płyty w Gdańsku.
A koszty utrzymania domu mam identyczne jak 60-metrowego mieszkania spółdzielczego z wielkiej płyty w Gdańsku.
w Baninie jak się ma chałupę to przynajmniej nie trzeba płacić za sprzątanie hali garażowej, utrzymanie sprzątaczki, ochroniarza, portiera, fitness'u i wielu inncyh d*pereli.
do roboty miałam kiedys 20 km (20min rano, 45 wracając z pracy) teraz do tej samej pracy mam 5-7 minut rano i wieczorem. korków ZERO.
pomijam cenę domku w Baninie 180 m2 w cenie 70-80 w "gdańsku"
do roboty miałam kiedys 20 km (20min rano, 45 wracając z pracy) teraz do tej samej pracy mam 5-7 minut rano i wieczorem. korków ZERO.
pomijam cenę domku w Baninie 180 m2 w cenie 70-80 w "gdańsku"
mam wrażenie że dyskusja oddala się od wątku, na forum jest mnóstwo wątków na których wywższają swoje racje zwolennicy domów na wsi i mieszkań w mieście, zależy to indywidualnych preferencji i tyle.
głównym tematem w dyskusji w tym wątku jest sprawa kredytu ( nie ważne czy 180m2 na wsi, czy 70m2 w mieście) i opinie i doświadczenia osób które się skredytowały w kontekście obowiązku płacenia co miesięcznej raty kredytu, a także rosnących kosztów utrzymania, niepewności na rynku pracy, problemów osobistych, spadających cen nieruchomości itd.
Problem polega na tym, że znaczna cześć kredytobiorców nie jest w stanie ocenić ryzyka i niestety nie ma w tym pomocy banków i państwa, swego czasu chodziło powiedzenie stać cie na takie mieszkanie jaką masz zdolność kredytową.
Przykład
zdloność kredytowa 300 tyś
możemy kupić 2 pokoje za ok 150/160-tyś w południowym Gdańsku lub 3 pokoje 3-4km bliżej centrum za 300 tyś.
Dodatkowo , sprawa wkładu własnego, jesli mamy 10-20% to dodatkowo się zabezpieczamy na wypadek gdybyśmy musieli sprzedać mieszkanie - w taki przypadku jest szansa że nie trzeba byłoby zwracać bankowi więcej niż kwota ze sprzedaży, w związku ze spadkiem ceny mieszkań. Jest to trudne do zaakceptowania ale wiekszość mieszkań kupionych w latach 2006-2012 nie sprzeda się za tyle co się kupiło a dalsze spadki w granichach 10-20% to rzecz bardzo prawdopdobna.
Jeśli Kowalski wybierze opcję 1 z wkładem wsłanym 30tys (20%) to stac go na więcej (mniejsze raty), utrzyma mieszkanie przy zmanie pracy na gorszą (mniejsze raty), jeśl nie ma na raty a wartość spadnie o 10%, to sprzedaje za 135 tyś, spłaca kredyt zostaje mu 15 tyś i jest wolny.
Jeśli Nowak, wybierze opcję 2, za 300 tys bez wkładu własnego, to żyje od 1 do 1 ( a dziecko nie wie jak smakuje lód), zmiana pracy na gorszą sprawia że nie stac go na ratę, w przypadku sprzedaży zostaje bez mieszkania z 30tyś długiem wobec banku
W powyższym przykładzie Kowalski to tylko kredyciarz ale Nowak to już kredyciarz-niewolnik na własne życzenie
głównym tematem w dyskusji w tym wątku jest sprawa kredytu ( nie ważne czy 180m2 na wsi, czy 70m2 w mieście) i opinie i doświadczenia osób które się skredytowały w kontekście obowiązku płacenia co miesięcznej raty kredytu, a także rosnących kosztów utrzymania, niepewności na rynku pracy, problemów osobistych, spadających cen nieruchomości itd.
Problem polega na tym, że znaczna cześć kredytobiorców nie jest w stanie ocenić ryzyka i niestety nie ma w tym pomocy banków i państwa, swego czasu chodziło powiedzenie stać cie na takie mieszkanie jaką masz zdolność kredytową.
Przykład
zdloność kredytowa 300 tyś
możemy kupić 2 pokoje za ok 150/160-tyś w południowym Gdańsku lub 3 pokoje 3-4km bliżej centrum za 300 tyś.
Dodatkowo , sprawa wkładu własnego, jesli mamy 10-20% to dodatkowo się zabezpieczamy na wypadek gdybyśmy musieli sprzedać mieszkanie - w taki przypadku jest szansa że nie trzeba byłoby zwracać bankowi więcej niż kwota ze sprzedaży, w związku ze spadkiem ceny mieszkań. Jest to trudne do zaakceptowania ale wiekszość mieszkań kupionych w latach 2006-2012 nie sprzeda się za tyle co się kupiło a dalsze spadki w granichach 10-20% to rzecz bardzo prawdopdobna.
Jeśli Kowalski wybierze opcję 1 z wkładem wsłanym 30tys (20%) to stac go na więcej (mniejsze raty), utrzyma mieszkanie przy zmanie pracy na gorszą (mniejsze raty), jeśl nie ma na raty a wartość spadnie o 10%, to sprzedaje za 135 tyś, spłaca kredyt zostaje mu 15 tyś i jest wolny.
Jeśli Nowak, wybierze opcję 2, za 300 tys bez wkładu własnego, to żyje od 1 do 1 ( a dziecko nie wie jak smakuje lód), zmiana pracy na gorszą sprawia że nie stac go na ratę, w przypadku sprzedaży zostaje bez mieszkania z 30tyś długiem wobec banku
W powyższym przykładzie Kowalski to tylko kredyciarz ale Nowak to już kredyciarz-niewolnik na własne życzenie
nie krytykuję kredytu, wręcz przeciwnie usługa kredytu hipotecznego jest czymś bardzo pozytywnym. To na co chcę zwrócić uwagę to to ,że to kredytobiorca powinien kontrolować kredyt a nie kredyt kredytobiorcę.
Podany przeze mnie wcześniej przykład miał tylko zilustrować, w jak różny sposób można podejść do kredytu. Odnosząc się do wczesniejszego przykładu, i zakładając, że przez najbliższe 10 lat nic złego się nie wydarzy to zobaczcie że Kowalski odkładając przez ok 10 lat te pieniądze co Nowak wyda na ratę jest w stanie spłacić kredyt i po 10 latach zostać z mieszkaniem bez kredytu a Nowak cały czas ma kredyt bliski 300 tyś.
To na co chcę zwrócić uwagę to to że nie jest rozsądne kredytowanie się na 100% zdolności kredytowej, każdy kto brał kredyt wie, że jak weźmie to co bank chce dać to nie ma za co żyć, żyje się w ciągłym stresie itd. Doradcy "pomagają" kilentom w podniesieniu zdolności poprtzez doradzanie żeby np nie wpisali dzieci bo tego nikt nie sprawdza itd.
Twój przykład EQ, to w zasadzie sytuacja że kredytujesz się na 100% domu - cena mieszkania, czyli wartość majątku przewyższa zobowiązania. Wydaje mi się że podejście stopniowego poprawiania standardu (male mieszkanie -duże mieszkanie - dom) i dokredytowanie się mając jako wkład własny poprzednią nieruchomość jest rozsądne i naturalne i nie jest to pojście na całość. Na całość to idą osoby które nie mają nic, umowę na zlecenie , biorą kredyt w walucie na 100% na dom , a znam takich.
Podany przeze mnie wcześniej przykład miał tylko zilustrować, w jak różny sposób można podejść do kredytu. Odnosząc się do wczesniejszego przykładu, i zakładając, że przez najbliższe 10 lat nic złego się nie wydarzy to zobaczcie że Kowalski odkładając przez ok 10 lat te pieniądze co Nowak wyda na ratę jest w stanie spłacić kredyt i po 10 latach zostać z mieszkaniem bez kredytu a Nowak cały czas ma kredyt bliski 300 tyś.
To na co chcę zwrócić uwagę to to że nie jest rozsądne kredytowanie się na 100% zdolności kredytowej, każdy kto brał kredyt wie, że jak weźmie to co bank chce dać to nie ma za co żyć, żyje się w ciągłym stresie itd. Doradcy "pomagają" kilentom w podniesieniu zdolności poprtzez doradzanie żeby np nie wpisali dzieci bo tego nikt nie sprawdza itd.
Twój przykład EQ, to w zasadzie sytuacja że kredytujesz się na 100% domu - cena mieszkania, czyli wartość majątku przewyższa zobowiązania. Wydaje mi się że podejście stopniowego poprawiania standardu (male mieszkanie -duże mieszkanie - dom) i dokredytowanie się mając jako wkład własny poprzednią nieruchomość jest rozsądne i naturalne i nie jest to pojście na całość. Na całość to idą osoby które nie mają nic, umowę na zlecenie , biorą kredyt w walucie na 100% na dom , a znam takich.
A ja miałam trochę odłożonych pieniędzy a resztę dobrałam na kredyt i kupiłam sobie mieszkanie na Wzgórzu Magellana (Gdańsk/Wrzeszcz). Jest to świeżo oddany do użytku apartamentowiec (moje mieszkanie jest na 6 piętrze) i po kilku miesiącach mieszkania muszę powiedzieć że była to jedna z lepszych decyzji jakie podjęłam w życiu. Świetna okolica, mili sąsiedzi, komfortowe mieszkanie. Czego od życia chcieć więcej :) ??
czego chcieć więcej? Dzieci, urlopu, wspólnego niedzielnego obiadu w restauracji, randki z mężem/żoną, kina od czasu do czasu, koncertu, teatru, wyjścia z kolegą/koleżanką na kawę czy piwko, wypadu ze znajomymi na weekend na Mazury czy w góry, fajnej kiecki, dobrych butów, ładnych perfum od czasu do czasu, masażu lub porządnego fryzjera, nowego laptopa bo stary się zepsuł, auta innego niż na LPG, dobrej książki lub filmu na DVD (bo zakładam, że nie kradniemy z sieci), podręczników dla dzieci, wycieczek szkolnych, zajęć dodatkowych dla pociech, no i własnego hobby o czym nikt tu nie wspomina, bo z kredytem to chyba staje się to luksusem.
Mniej więcej ludzie tego jeszcze w życiu potrzebują. Mieszkanie to nie najwyższy i jedyny cel w życiu. Nie zapominaj o tym.
Mniej więcej ludzie tego jeszcze w życiu potrzebują. Mieszkanie to nie najwyższy i jedyny cel w życiu. Nie zapominaj o tym.
Kurcze to chyba wszystko mam, nawet hobby jakim jest fotografia mimo kredytu na 100% LTV na maksimum zdolności kredytowej... chyba jakaś dziwna jestem czytając wypowiedzi na tym forum :) a tak na poważnie to ważne jest branie świadomego kredytu i fajnie czyta się takie wypowiedzi gdzie góruje treść a nie tylko obrzucanie się błotem :)
Faktycznie , u mnie w takim razie też jakos "dziwnie" - kredyt na 100% , a mam 2 samochody , stac mnei na urzadzenie chaty , wakacje i dziecko... a przecież wg filozofii wypowiadajacych się tu niektórych osób powinnam przymierać głodem :) I zgadzam się z Tobą mazab - kredyt trzeba brac świadomie, porządne ubezpieczenie na życie to podstawa w razie śmierci jednego z małżonków np. żeby nie zostac z długami samemu...
wydaje mi się że mieszają się dwie sprawy
1. kredyt na 100% (LTV) to jedna sprawa
2. a kredytowanie się na 100% zdolności kredytowej wylicznej przez banki to zupełnie co innego
w 1 przypadku pomimo kredytu na 100% nieruchomości wasza zdolności może być 2 razy większa niż wysokosć kredytu i stąd na wszystko was stać. Jedyne ryzyko w tym wypadku, to to że jak nieruchomość spadnie i będziecie chcieli sprzedać to kwota ze sprzedaży nie pokryje zobowiązań wobec banku.
możemy mieć 100% LTV co satnowi 50% naszej zdolności, a można też mieć 50% LTV co stanowi 100% naszej zdolności
1. kredyt na 100% (LTV) to jedna sprawa
2. a kredytowanie się na 100% zdolności kredytowej wylicznej przez banki to zupełnie co innego
w 1 przypadku pomimo kredytu na 100% nieruchomości wasza zdolności może być 2 razy większa niż wysokosć kredytu i stąd na wszystko was stać. Jedyne ryzyko w tym wypadku, to to że jak nieruchomość spadnie i będziecie chcieli sprzedać to kwota ze sprzedaży nie pokryje zobowiązań wobec banku.
możemy mieć 100% LTV co satnowi 50% naszej zdolności, a można też mieć 50% LTV co stanowi 100% naszej zdolności
ok, prawda, natomiast przyklad miał zilustrować 2 sprawy:
- kredytowanie się na 100% i np na 80/90% zdolności
- kredytowanie się z/bez wkładu własnego (Kowalski uskrobał na wkład własny, a Nowak nie)
Zakładając, że Nowak miał 30tyś i nie wydał to i tak w przypadku sprzedaży różnica jest taka, że :
- Kowalski ma 15 tyś, Nowak nie ma nic
- Kowalski zapłacił o połowę mniej odsetek niż Nowak- np ok. 600zł/miesiąc mniej, i jeśli sprzedaż nastąpiła np po 10 latach , to po 10 latach mógł odłożyć 72000 lub przez te 10 lat żyć na dużo wyższym poziomie (wakacje, samochód, kino, piwko itd), pozdrawiam :)
- kredytowanie się na 100% i np na 80/90% zdolności
- kredytowanie się z/bez wkładu własnego (Kowalski uskrobał na wkład własny, a Nowak nie)
Zakładając, że Nowak miał 30tyś i nie wydał to i tak w przypadku sprzedaży różnica jest taka, że :
- Kowalski ma 15 tyś, Nowak nie ma nic
- Kowalski zapłacił o połowę mniej odsetek niż Nowak- np ok. 600zł/miesiąc mniej, i jeśli sprzedaż nastąpiła np po 10 latach , to po 10 latach mógł odłożyć 72000 lub przez te 10 lat żyć na dużo wyższym poziomie (wakacje, samochód, kino, piwko itd), pozdrawiam :)
Wg. mnie nie można patrzeć czy i kto ile ma zdolności kredytowej bo dziś ją masz a jutro już nie będzie jej albo kto ile ma wkładu własnego:)
Ja patrząc na kredyt postawiłem sobie kilka warunków które musiał on spełnić i ja musiałem spełnić:
1.Kredyt + opłaty za mieszkanie muszą być mniejszy niż kwota wynajęcia lokalu około 50 m^2 w normalnym standardzie a nie jakiejś ruderze( jest nas dwójka jak na razie o dzieciach nie myślimy ) na ten moment około 1800-2000 zł
2. Musi być perspektywa szybszej spłaty a nie bujanie się z nim przez 30 lat.
3. kredyt nie powinien przekraczać zarobków osoby z najniższą pensją w rodzinie.
4. Muszę mieć co najmniej 6 rat na koncie w razie gdybym stracił prace.
5. Jedna osoba obciążona kredytem a nie obydwie (w najgorszym wypadku podczas sprzedaży mieszkania ta druga osoba może wziąć mniejszy kredyt na inne mieszkanie tańsze, gorsze ale własne i jakoś przeżyć do 1 do 1)
6. nie można wydawać więcej niż 400zł/os. na podstawowe jedzenie (śniadanie, obiady, kolacje)
7. musi być jakiś budżet uciech około 100- 200 zł.
Zarabiamy w sumie około 9 tyś.
Wg. mnie nie jesteśmy na dzień dzisiejszy nawet tyle zarabiając starać się o dziecko bo mamy zbyt małą podporę finansową z czego jestem trochę niezadowolony ale cóż matematyka nikogo nie okłamie może za 5 lat....
P.S. Rodziną które zarabiają około 6 tyś lub mniej i mają dzieci naprawdę dobrze życzę aby jak najlepiej im się układało bo wg. mnie naprawdę jest to wielkie wyrzeczenie z ich strony.
Pozdro
Ja patrząc na kredyt postawiłem sobie kilka warunków które musiał on spełnić i ja musiałem spełnić:
1.Kredyt + opłaty za mieszkanie muszą być mniejszy niż kwota wynajęcia lokalu około 50 m^2 w normalnym standardzie a nie jakiejś ruderze( jest nas dwójka jak na razie o dzieciach nie myślimy ) na ten moment około 1800-2000 zł
2. Musi być perspektywa szybszej spłaty a nie bujanie się z nim przez 30 lat.
3. kredyt nie powinien przekraczać zarobków osoby z najniższą pensją w rodzinie.
4. Muszę mieć co najmniej 6 rat na koncie w razie gdybym stracił prace.
5. Jedna osoba obciążona kredytem a nie obydwie (w najgorszym wypadku podczas sprzedaży mieszkania ta druga osoba może wziąć mniejszy kredyt na inne mieszkanie tańsze, gorsze ale własne i jakoś przeżyć do 1 do 1)
6. nie można wydawać więcej niż 400zł/os. na podstawowe jedzenie (śniadanie, obiady, kolacje)
7. musi być jakiś budżet uciech około 100- 200 zł.
Zarabiamy w sumie około 9 tyś.
Wg. mnie nie jesteśmy na dzień dzisiejszy nawet tyle zarabiając starać się o dziecko bo mamy zbyt małą podporę finansową z czego jestem trochę niezadowolony ale cóż matematyka nikogo nie okłamie może za 5 lat....
P.S. Rodziną które zarabiają około 6 tyś lub mniej i mają dzieci naprawdę dobrze życzę aby jak najlepiej im się układało bo wg. mnie naprawdę jest to wielkie wyrzeczenie z ich strony.
Pozdro
przeczytaj jeszcze raz ... uznał , że nie stać go na dzieci skoro wziął kredyt i poza nim ma jeszcze opłaty za nowe mieszkanie co w sumie daje 2 tys (opłaty + kredyt) więc zdroworozsądkowo trzeba mu przyznać rację , że na razie lepiej się skupić na opłatach i może spróbować najpierw np. szybciej spłacić kredyt zanim się na świat powoła kolejną istotę do wyżywienia jeżeli nie chce się jej później odmawiać bo jest kredyt więc cię nie stać
może nie "jakoś to będzie" ale bez przesady... jak ktoś może mówić że go nie stać na jedno dziecko zarabiając 9 tys. ????
nie twierdzę absolutnie żeby bezmyślnie płodzić dzieci i żyć z zasiłków, ale jedno przy takich zarobkach ???
Mamy z mężem połowę tych zarobków, kredyt i córkę i niczego nam nie brakuje. Dziecko nie musi mieć najdroższych ciuchów i najlepszych zabawek. Często niestety jest tak, że się czeka z dziećmi, bo praca, kredyt itp. itd. a potem jak się chce to nie można, i wtedy wszystkie finanse przestają być ważne...
nie twierdzę absolutnie żeby bezmyślnie płodzić dzieci i żyć z zasiłków, ale jedno przy takich zarobkach ???
Mamy z mężem połowę tych zarobków, kredyt i córkę i niczego nam nie brakuje. Dziecko nie musi mieć najdroższych ciuchów i najlepszych zabawek. Często niestety jest tak, że się czeka z dziećmi, bo praca, kredyt itp. itd. a potem jak się chce to nie można, i wtedy wszystkie finanse przestają być ważne...
~m. jak dla mnie w przypadku marianiaczego postąpiłabym tak samo . Ma perspektywy aby odkładać i spłacić kredyt w kilka lat i dopiero po spłacie kredytu bawić się w tatusia więc może i ma rację , że nie stać go zresztą każdy ma prawo uważać inaczej Ty możesz się czuć dobrze , ze dziecku musisz czasem czegoś odmówić , a On może nie chce tak wychowywać
Do ~m
Uważasz, że 9 tys. to na tyle dużo pieniędzy by wziąć kredyt i założyć rodzinę? Chyba masz "zaburzone" spojrzenie na rzeczywistość w naszym pięknym kraju. Z całym szacunkiem ale jeśli Ty z mężem macie połowę tego co marianiaczi, czyli 4,5 tys. zł miesięcznie na rękę, kredyt i córkę i niczego Wam nie brakuje to przyznaj się w jakim stopniu wspierają Was rodzice/teściowie?
Dają Wam kasę co miesiąc? Płacą za Was ratę kredytu? A może fundują dziecku przedszkole? A może nie musicie posyłać córki do przedszkola, bo jedna z babć zaoferowała pomoc?
Nie mydl proszę oczu, że z takich pieniędzy można wyżyć we troje, bo to nierealne.
Ja z mężem mam 6 tys. i wynajmujemy ciasne mieszkanie, przez co ciężko nam odłożyć jakieś pieniądze na ewentualny kredyt. I w zasadzie cieszy mnie to, bo mam 30 lat i czerpię z życia to co najlepsze, idę do kina/teatru kiedy chcę, spotykam się ze znajomymi, wyjeżdżam na koncerty, kupuję perfumy które uwielbiam, buty, które są piękne i czasem za drogie ale co tam...raz się żyje. Jestem wciąż młoda, bawię się życiem, kiedy jak nie teraz... Mam moją wolność, autonomię, prywatność i niezależność... i pieprzę te zas.ra.ne kredyty.
I co ? Na pewno niczego Ci nie brakuje?
Uważasz, że 9 tys. to na tyle dużo pieniędzy by wziąć kredyt i założyć rodzinę? Chyba masz "zaburzone" spojrzenie na rzeczywistość w naszym pięknym kraju. Z całym szacunkiem ale jeśli Ty z mężem macie połowę tego co marianiaczi, czyli 4,5 tys. zł miesięcznie na rękę, kredyt i córkę i niczego Wam nie brakuje to przyznaj się w jakim stopniu wspierają Was rodzice/teściowie?
Dają Wam kasę co miesiąc? Płacą za Was ratę kredytu? A może fundują dziecku przedszkole? A może nie musicie posyłać córki do przedszkola, bo jedna z babć zaoferowała pomoc?
Nie mydl proszę oczu, że z takich pieniędzy można wyżyć we troje, bo to nierealne.
Ja z mężem mam 6 tys. i wynajmujemy ciasne mieszkanie, przez co ciężko nam odłożyć jakieś pieniądze na ewentualny kredyt. I w zasadzie cieszy mnie to, bo mam 30 lat i czerpię z życia to co najlepsze, idę do kina/teatru kiedy chcę, spotykam się ze znajomymi, wyjeżdżam na koncerty, kupuję perfumy które uwielbiam, buty, które są piękne i czasem za drogie ale co tam...raz się żyje. Jestem wciąż młoda, bawię się życiem, kiedy jak nie teraz... Mam moją wolność, autonomię, prywatność i niezależność... i pieprzę te zas.ra.ne kredyty.
I co ? Na pewno niczego Ci nie brakuje?
Diablico, jeżeli przy dochodach 6000 na dwie osoby nie jesteście w stanie niczego zaoszczędzić to gratulacje. Jak ja z mężem mieliśmy w sumie też takie dochody, to co miesiąc ok 2000 albo jak się udało to i więcej odkładaliśmy. I też niczego nam nie brakowało. Chodziliśmy do kina, teatru, na koncerty i imprezy. Ale wiem, że niektórzy tak mają: ile by nie mieli to muszą wydać :P
Aha, przy takich właśnie dochodach zdecydowaliśmy się na pierwsze dziecko.
Aha, przy takich właśnie dochodach zdecydowaliśmy się na pierwsze dziecko.
my przy naszych 4500 odkładamy kilkaset złotych w zależności od miesiąca, opłaty razem z kredytem i przedszkolem niecałe 2000, reszta na całkiem fajne życie i oszczędzanie
i do diablicy: nie utrzymują nas i nie pomagają nam ani rodzice ani dziadkowe ani nikt inny, po prostu bardzo gospodarni jesteśmy i potrafimy zarządzać własnymi finansami, to bardzo przydatna umiejętność w dzisiejszych czasach :)))
i do diablicy: nie utrzymują nas i nie pomagają nam ani rodzice ani dziadkowe ani nikt inny, po prostu bardzo gospodarni jesteśmy i potrafimy zarządzać własnymi finansami, to bardzo przydatna umiejętność w dzisiejszych czasach :)))
kwestia stylu życia. Jeden idzie do knajpy i wyda 100 zeta na drinki i piwo, drugi spotka się z kumplami w chacie i wyda 20 zeta na piwo.
Jedna kupi bluzkę z metką za 200zł, druga poczeka na wyprzedaże i kupi inną za 50 zeta (a trzecia kupi tę za 200zł za 15 zł w ciucholandzie heh).
Jeden musi isć do kina i wydać 2x30zeta na szmirę, drugi pojeździ w tym czasie na rowerze w lesie lub rolkach nad morzem.
I w ten sposób jednemu styknie 3 tyś / 2 os, drugiemu 6 tys mało.
Jedna kupi bluzkę z metką za 200zł, druga poczeka na wyprzedaże i kupi inną za 50 zeta (a trzecia kupi tę za 200zł za 15 zł w ciucholandzie heh).
Jeden musi isć do kina i wydać 2x30zeta na szmirę, drugi pojeździ w tym czasie na rowerze w lesie lub rolkach nad morzem.
I w ten sposób jednemu styknie 3 tyś / 2 os, drugiemu 6 tys mało.
Ciekawe jak wyliczacie uniwersalne kryterium kiedy kogoś jest stać na dziecko, a kiedy nie?
Dla jednego wystarczające jest, żeby dziecko miał pajdę chleba ze smalcem (wtedy uznaje, że go stać), a dla innego konieczne minimum to zapewnienie dodatkowych lekcji szermierki i japońskiego. Co w tym dziwnego?
Ludzie to uwielbiają liczyć CZYJEŚ pieniądze.
Dla jednego wystarczające jest, żeby dziecko miał pajdę chleba ze smalcem (wtedy uznaje, że go stać), a dla innego konieczne minimum to zapewnienie dodatkowych lekcji szermierki i japońskiego. Co w tym dziwnego?
Ludzie to uwielbiają liczyć CZYJEŚ pieniądze.
Pamiętajmy, że 6 tys. zł to raptem 1500 EUR, gdzie wartość litra paliwa w Polsce jest taka sama jak np. w Niemczech, gdzie słabej jakość żel pod prysznic kosztuje 8 zł a na zachodzie ten sam 0,91 EUR. Co do jedzenia, rachunków i całej reszty (ze szczególnym uwzględnieniem ubrań i obuwia) sprawa wygląda podobnie...A tam mało kto zarabia marne 1500 EUR (w sumie bo mówimy o dochodzie obojga małżonków!) a koszty życia mamy przecież podobne. Pokażcie mi niemiecką rodzinę, która ma wspólny dochód 1500 EUR miesięcznie i którą stać na dziecko i kredyt mieszkaniowy (nie uwzględniamy tu Kindergeld i innych dodatków od państwa)... No właśnie nie ma takiej, bo przy takich dochodach nie stać takich ludzi na normalne życie. Ale za to Polakom się wydaje, że jak jakiś marny i niedouczony doradca kredytowy sprzeda im banał o zdolności kredytowej i oni to łykają jak jaskółki muchy, to wiedzą jak wyglądają realia i warunki życia współczesnego cywilizowanego świata.
Polacy dali sobie wmówić, że mieszkanie na kredyt to jedyna droga i będą negować wszystkich, którzy myślą inaczej...a dlaczego? Bo zwyczajnie ci myślący inaczej mówią niewygodną prawdę. Wierzcie w te swoje kredyty i udawajcie szczęśliwych ale nie trujcie innym, że to sposób na życie. Może na 5 czy 10 lat ale na litość boską nie na 30!!!!!!
Ktoś jeszcze wspominał o gospodarności w zarządzaniu pieniędzmi - jak ktoś kupuje na kredyt mieszkanie w Polsce na "górce cenowej" to dopiero jest gospodarny. Brawo!!! Niestety ale właśnie o was mowa.
Polacy dali sobie wmówić, że mieszkanie na kredyt to jedyna droga i będą negować wszystkich, którzy myślą inaczej...a dlaczego? Bo zwyczajnie ci myślący inaczej mówią niewygodną prawdę. Wierzcie w te swoje kredyty i udawajcie szczęśliwych ale nie trujcie innym, że to sposób na życie. Może na 5 czy 10 lat ale na litość boską nie na 30!!!!!!
Ktoś jeszcze wspominał o gospodarności w zarządzaniu pieniędzmi - jak ktoś kupuje na kredyt mieszkanie w Polsce na "górce cenowej" to dopiero jest gospodarny. Brawo!!! Niestety ale właśnie o was mowa.
"górka cenowa" to była w 2009, teraz ceny są dużo niższe i jeszcze spadają, poza tym jest duża podaż mieszkań więc można wybierać i negocjować, do tego niskie oprocentowania kredytów - moim zdaniem moment na kupno dobry
my kupiliśmy mieszkanko w marcu tego roku, w bardzo dobrej cenie, mieliśmy 40% wkład własny na który ciężko pracowaliśmy przez kilka dobrych lat
sorry, ale własne "M" przy racie kredytu 700zł to chyba lepsze niż wynajem czy mieszkanie z rodzicami ????
my kupiliśmy mieszkanko w marcu tego roku, w bardzo dobrej cenie, mieliśmy 40% wkład własny na który ciężko pracowaliśmy przez kilka dobrych lat
sorry, ale własne "M" przy racie kredytu 700zł to chyba lepsze niż wynajem czy mieszkanie z rodzicami ????
Diablica daj sobie spokój :), w Polsce za klasę średnią (mylone ze średnią pensją) uważają się ci, którzy mają 2,5 czy 3 tys. na rękę - i myślą, że złapali kogoś za nogi, będą wiecznie zdrowi i będą dostawać tylko podwyżki + gwarancję zatrudnienia. Spaliło się mnóstwo a liczba lawinowo rośnie. Ktoś kto ładuje się w kredyt na 30 lat jest zwyczajnie niespełna rozumu, powodzenia ze spłatą 1500-2000 zł miesięcznie w wieku np. 55 czy 60 lat - pamiętajcie, że jeżeli nie jest się lekarzem czy prawnikiem, to tracąc pracę po 40-tce jest się na rynku pracy już wrakiem, bez szans na nową pracę.
Do tych niby gospodarnych za 4500 zł - czym się odżywiacie ? To takie podstawowe pytanie. Odkładacie 500 zł, przedszkole i kredyt i rachunki to 2000 zł. Zostaje więc 2000 zł na "fajne życie" - rozumiem, że za tę kwotę tankujecie bak do pełna, ubezpieczacie auto, kupujecie niepryskane produkty, do tego jakieś knajpki, narty, hobby, itp. ? Cóż, możecie mówić, że zdrowo się odżywiacie, itp. - dla jednego dobrym autem będzie wypierdziany Passat dla drugiego np. Mercedes,dla jednego zdrowe będzie mięso z marketu, dla drugiego te z nieszprycowanej świni. Chcąc naprawdę dobrze się odżywiać, to trzeba liczyć minimum 1500 zł na 2 osoby. Więc jeżeli za 2000 zł się zdrowo odżywiacie, tankujecie, ubezpieczacie, urlopujecie, hobbyzujecie, itp. - to ja wysiadam. No, ale tak jak mówiłem - niektórym się wydaje, że są klasą średnią, tak niektórym się wydaje, że za 2 tys. mają super życie. To jest po prostu najzwyklejsza przeciętność.
Do tych niby gospodarnych za 4500 zł - czym się odżywiacie ? To takie podstawowe pytanie. Odkładacie 500 zł, przedszkole i kredyt i rachunki to 2000 zł. Zostaje więc 2000 zł na "fajne życie" - rozumiem, że za tę kwotę tankujecie bak do pełna, ubezpieczacie auto, kupujecie niepryskane produkty, do tego jakieś knajpki, narty, hobby, itp. ? Cóż, możecie mówić, że zdrowo się odżywiacie, itp. - dla jednego dobrym autem będzie wypierdziany Passat dla drugiego np. Mercedes,dla jednego zdrowe będzie mięso z marketu, dla drugiego te z nieszprycowanej świni. Chcąc naprawdę dobrze się odżywiać, to trzeba liczyć minimum 1500 zł na 2 osoby. Więc jeżeli za 2000 zł się zdrowo odżywiacie, tankujecie, ubezpieczacie, urlopujecie, hobbyzujecie, itp. - to ja wysiadam. No, ale tak jak mówiłem - niektórym się wydaje, że są klasą średnią, tak niektórym się wydaje, że za 2 tys. mają super życie. To jest po prostu najzwyklejsza przeciętność.
Może i masz racje
ale z matematyką nie wygrasz :
800+2000+400=3200zł
9000-3200=5800
5800*12 miesięcy= 69600
69600*5lat= 348000
kredyt który mam (samego kredytu ) to 275400 na 30lat 1520zł miesięcznie
Na dzień dzisiejszy w mieszkaniu mam zrobione podłogi (wszędzie kafle bo ogrzewanie podłogowe), sciany-gładzie i wymalowanie, łazienka prysznic i toaleta (brakuje wanny, umywalki mebli) oraz nie mam żadnych mebli w tym mieszkaniu dodam że oprócz kredytu włożyłem własnych 25 tyś. . Jak robiłem rekonesans to wszystkie meble (do sypialni, szafy na ubrania, łazienka, kuchnia, spiżarnia, pokój gościnny, kominek) wyjdą mnie jeszcze z 40tyś (rzecz jasna nie mówimy tutaj o castoramie, praktikerze i innych tego typu sklepach)+15 na AGD czyli jeszcze 55tyś musze zarobić i odłożyć żebyśmy mogli mieszkać wygodnie
W przeciągu 5 lat spłacę około 22tyś zł kapitału czyli zostanie mi około 253tyś do spłacenia.
W sumie muszę mieć odłożone 308 tyś. Czyli z tych 348tyś zostaje nam 40 .
znów matematyka :
40000/5lat=8000
8000/12miesiecy= 666,(7)
A teraz odpowiem na co wydam te moje 666zł benzyna około 400zł +200złco miesiąc odłożone na serwisy i inne bzdury z autem związane.
Mam nadzieje że rozjaśniłem Ci trochę sprawę.
EQ- stać mnie na kredyt. bo go wziąłem ale dalej nikt mnie nie przekonał do dziecka już teraz, zaraz...
ale z matematyką nie wygrasz :
800+2000+400=3200zł
9000-3200=5800
5800*12 miesięcy= 69600
69600*5lat= 348000
kredyt który mam (samego kredytu ) to 275400 na 30lat 1520zł miesięcznie
Na dzień dzisiejszy w mieszkaniu mam zrobione podłogi (wszędzie kafle bo ogrzewanie podłogowe), sciany-gładzie i wymalowanie, łazienka prysznic i toaleta (brakuje wanny, umywalki mebli) oraz nie mam żadnych mebli w tym mieszkaniu dodam że oprócz kredytu włożyłem własnych 25 tyś. . Jak robiłem rekonesans to wszystkie meble (do sypialni, szafy na ubrania, łazienka, kuchnia, spiżarnia, pokój gościnny, kominek) wyjdą mnie jeszcze z 40tyś (rzecz jasna nie mówimy tutaj o castoramie, praktikerze i innych tego typu sklepach)+15 na AGD czyli jeszcze 55tyś musze zarobić i odłożyć żebyśmy mogli mieszkać wygodnie
W przeciągu 5 lat spłacę około 22tyś zł kapitału czyli zostanie mi około 253tyś do spłacenia.
W sumie muszę mieć odłożone 308 tyś. Czyli z tych 348tyś zostaje nam 40 .
znów matematyka :
40000/5lat=8000
8000/12miesiecy= 666,(7)
A teraz odpowiem na co wydam te moje 666zł benzyna około 400zł +200złco miesiąc odłożone na serwisy i inne bzdury z autem związane.
Mam nadzieje że rozjaśniłem Ci trochę sprawę.
EQ- stać mnie na kredyt. bo go wziąłem ale dalej nikt mnie nie przekonał do dziecka już teraz, zaraz...
Odpowiedz w jednym poście na wszystkie twoje posty :)
Do ~m
Zgodzę się z Tobą że może być takie ryzyko iż im później się człowiek stara o dziecko tym może mu to nie wychodzić.
Ale jestem takiego zdania iż jeśli mam 26 lat a moja partnerka 25 to mam cichą nadzieje że nie będzie problemu.
Poza tym osobiście uważam że jest w Polsce tyle niechcianych dzieci że można wychować je jak własne.
Aha co do opłat itp.: my mamy 1520zł samej raty na dzień dzisiejszy i dodatkowo dopowiem Wibor3M jest chyba najniższy w historii.
Nie chodzi o styl życia tylko o to żeby za kilka lat nie obudzić się z ręką w nocniku bo jeśli ktoś by mi dziś powiedział że on jest pewny że spłaci swój kredyt w przeciągu 30 lat bo nie zwolnią go albo jego firma nie splajtuje bym pomyślał o tym człowieku że jest albo zbyt dużym optymistą albo że jest głupi. A po co brać sobie do głowy kolejny problem i nie spać po nocach żeby nie martwić się o to że ktoś Cię wyeksmituje bo zalegasz z ratą.
A co do kredytu twojego to masz racje 700zł nie obciąża was aż tak mocno to jakieś 140 tyś-150tyś.
I już w tym momencie mówimy o całkiem innych kwotach i problemach przy spłacie wyobraź sobie że zarabiacie te 9 tyś ty (masz 6000zł) i twój mąż(3000zł) jedno z was traci prace. Jak twój mąż by ją stracił jeszcze by można było sobie poradzić ale jak ty byś straciła i miała byś do zapłaty 1500zł samej raty to nie wiem czy było by tak dobrze . przemyśl to.
Do ~m
Zgodzę się z Tobą że może być takie ryzyko iż im później się człowiek stara o dziecko tym może mu to nie wychodzić.
Ale jestem takiego zdania iż jeśli mam 26 lat a moja partnerka 25 to mam cichą nadzieje że nie będzie problemu.
Poza tym osobiście uważam że jest w Polsce tyle niechcianych dzieci że można wychować je jak własne.
Aha co do opłat itp.: my mamy 1520zł samej raty na dzień dzisiejszy i dodatkowo dopowiem Wibor3M jest chyba najniższy w historii.
Nie chodzi o styl życia tylko o to żeby za kilka lat nie obudzić się z ręką w nocniku bo jeśli ktoś by mi dziś powiedział że on jest pewny że spłaci swój kredyt w przeciągu 30 lat bo nie zwolnią go albo jego firma nie splajtuje bym pomyślał o tym człowieku że jest albo zbyt dużym optymistą albo że jest głupi. A po co brać sobie do głowy kolejny problem i nie spać po nocach żeby nie martwić się o to że ktoś Cię wyeksmituje bo zalegasz z ratą.
A co do kredytu twojego to masz racje 700zł nie obciąża was aż tak mocno to jakieś 140 tyś-150tyś.
I już w tym momencie mówimy o całkiem innych kwotach i problemach przy spłacie wyobraź sobie że zarabiacie te 9 tyś ty (masz 6000zł) i twój mąż(3000zł) jedno z was traci prace. Jak twój mąż by ją stracił jeszcze by można było sobie poradzić ale jak ty byś straciła i miała byś do zapłaty 1500zł samej raty to nie wiem czy było by tak dobrze . przemyśl to.
ja mam rodzinę 3 osobową i kredyt na 200 tys. na 15 lat, tak więc 2000 tys. na spłatę kredytu, czynsz, rachunki i stałe opłaty to ok 700 zł, na bieżące wydatki (jedzenie, ciuchy, bilety komunikacji miejskiej) ok. 2000-3000 zł. tak więc trzeba zarabiać po 3-4tys. żeby pozwolić sobie na wygodne życie.
Każdy ma inny sposób bycia i życia. Ja nie mam samochodu i świetnie mi z tym... urlopuje się na Kaszubach we domku (po rodzicach)nad jeziorem a nie w Egipcie czy Tajlandii. Codziennie gotuje własne obiady, kupuję ubrania w necie i 2000 zł (po odliczeniu raty kredytu) w pełni mi wystarcza na życie i jeszcze zostaje (mam 5 letnie dziecko). Nie będę się przypisywać do żadnej klasy, bo znam swoją własną wartość. I nikt nie będzie mi mówił kim jestem na podstawie moich zarobków i mojego kredytu. Żenujące. Ale to typowe dla Polaków. Przechwalanie się a forum anonimowo.
A kto tu się przechwala ? To po prostu zdrowy rozsądek, trzeba przyjąć do wiadomości, że jak się nie ma fachu "na lata" to zarabiając tyle, że odkłada się parę stów, cały czas żyje się na krawędzi. Najlepiej na początku zacisnąć trochę pasa i odłożyć tyle, żeby starczyło np. na pół roku - rok na szukanie pracy bądź przekwalifikowanie. Takie czasy i będzie to się pogłębiać, że nie istnieje poza lekarzami coś takiego jak stała praca i to trzeba wziąć pod uwagę planując finanse.
Egipt - marny przykład, bo jeździ tam mnóstwo stonki właśnie dlatego, że jest tam najtaniej :), a jaka duma... (na kimś kto nigdy nie był za granicą Egipt robi wrażenie, bo wąsaty Staszek z parteru już był to i ja muszę być - to tak jak z plazmami). Postaw się a zastaw się też jest typowe dla Polaków. Też wolę Kociewie od Egiptu :), ale fajnie byłoby kiedyś pojechać np. do Chile albo N. Zelandii.
Własne obiady - to ochrona co najwyżej przed odgrzewaniem czy smażeniem na starym tłuszczu w knajpie. Produkty do obiadu już kupujesz spryskiwane, tylko przyrządzasz je lepiej, ot.
Nikogo tu nie interesuje kto ile zarabia - i nikt po tym nie ocenia. Ale branie kredytu na 30 lat (zwłaszcza pod korek w CHF na szczycie bańki) jest już podstawą do oceny. Polacy nie rozumieją, że kredyty są dla ludzi bogatych + tych, którzy bez względu na koniunkturę będą mieli pracę. Jeżeli będę brał, to na 5 max. 10 lat - a jeżeli wymagałoby to dłuższej spłaty, to po prostu tego czegoś nie kupię - nie wyobrażam sobie w wieku 55 lat stresować się ratą kredytu, nie wiem też czy będę jeszcze potrzebny na rynku pracy. Coraz więcej osób z otoczenia po 40-tce tracąc pracę ląduje na taksówce albo w markecie, nie ma dla nich alternatywy - z czego mają spłacać kredyty ?
Egipt - marny przykład, bo jeździ tam mnóstwo stonki właśnie dlatego, że jest tam najtaniej :), a jaka duma... (na kimś kto nigdy nie był za granicą Egipt robi wrażenie, bo wąsaty Staszek z parteru już był to i ja muszę być - to tak jak z plazmami). Postaw się a zastaw się też jest typowe dla Polaków. Też wolę Kociewie od Egiptu :), ale fajnie byłoby kiedyś pojechać np. do Chile albo N. Zelandii.
Własne obiady - to ochrona co najwyżej przed odgrzewaniem czy smażeniem na starym tłuszczu w knajpie. Produkty do obiadu już kupujesz spryskiwane, tylko przyrządzasz je lepiej, ot.
Nikogo tu nie interesuje kto ile zarabia - i nikt po tym nie ocenia. Ale branie kredytu na 30 lat (zwłaszcza pod korek w CHF na szczycie bańki) jest już podstawą do oceny. Polacy nie rozumieją, że kredyty są dla ludzi bogatych + tych, którzy bez względu na koniunkturę będą mieli pracę. Jeżeli będę brał, to na 5 max. 10 lat - a jeżeli wymagałoby to dłuższej spłaty, to po prostu tego czegoś nie kupię - nie wyobrażam sobie w wieku 55 lat stresować się ratą kredytu, nie wiem też czy będę jeszcze potrzebny na rynku pracy. Coraz więcej osób z otoczenia po 40-tce tracąc pracę ląduje na taksówce albo w markecie, nie ma dla nich alternatywy - z czego mają spłacać kredyty ?
Zgadzam się ,że kredyt to nic fajnego , ale zakładając taka sytuację , że ktos jednak całe życie wynajmuje mieszkanie ( twierdząc ,że kredyt jest be) , i płaci za wynajem z opłatami jakieś 1200-1500 zł/mc ( czyli tyle co powiedzmy rata) i w wieku 55 lat traci prace bądź zdrowie - to co wtedy? Przez powiedzmy 20 lat płacił właścicielowi mieszkania , zamiast raty - mało zarabia , więc na mieszkanie nie miał z czego odłozyć . Co w takiej sytuacji? tak czy siak jest bezdomny , a nawet jeśli wynajmuje i doczeka smiesznej emerytury to i tak nie będzie go stać na wynajem. Nie bronie absolutnie kredytów ale takie zycie - kto nie ryzykuje ten nie ma
Płacisz bankowi, ale spłacasz po to, żeby było Twoje.
Wynajmując płacisz komuś, mieszkanie nigdy nie będzie Twoje, poza tym zwykle nie możesz sobie nic w nim zrobić po swojemu i jeszcze jest ryzyko, że właściciel Ci wypowie umowę i trzeba będzie się wyprowadzać.
Przy mieszkaniu na kredyt masz akt własności na siebie, może sobie w mieszkaniu robić co chcesz i jeśli spłacasz, to nikt cię z niego nie wyrzuci.
Naprawdę nie widzisz różnicy ???
Wynajmując płacisz komuś, mieszkanie nigdy nie będzie Twoje, poza tym zwykle nie możesz sobie nic w nim zrobić po swojemu i jeszcze jest ryzyko, że właściciel Ci wypowie umowę i trzeba będzie się wyprowadzać.
Przy mieszkaniu na kredyt masz akt własności na siebie, może sobie w mieszkaniu robić co chcesz i jeśli spłacasz, to nikt cię z niego nie wyrzuci.
Naprawdę nie widzisz różnicy ???
m. nie wiesz albo nie chcesz wnikac w koszt kredyu bo po co sie dolowac jak juz sie ma kredyt.
Roznica pomiedzy wynajmem i kredytem jest duza w niemal kazdej plaszczyznie, moj post odnosil sie do postu sssq, jesli wezmiesz kredyt na 30 lat bez wkladu wlasnego , rowne raty np na 250tys to przez 9 lat do kieszenibanku pojdzie duzo wiecej kasy (same odsetki) niz sssq wydal na wynajem.
Paradoksem jest to ze banki zarabiaja nawiecej na najbiedniejszych, bo tylko tacy biora kredyt na 100% na 30 lat bez zamiaru wczesniejszej splaty, takie osoby maja najwieksze prowizje, marze i roznego typu niepotrzebne ubezpieczenia.
I najbardziej przykre jest to ze placa 3krotna wartosc mieszkania a mysla ze zlapali p. Boga za nogi bo dostali kredyt i pocieszaja sie rozprzestrzeniajac slogan "wole placic bankowi za swoje", banki powinny wam placic prowizje za gloszenie takiej propagandy
Roznica pomiedzy wynajmem i kredytem jest duza w niemal kazdej plaszczyznie, moj post odnosil sie do postu sssq, jesli wezmiesz kredyt na 30 lat bez wkladu wlasnego , rowne raty np na 250tys to przez 9 lat do kieszenibanku pojdzie duzo wiecej kasy (same odsetki) niz sssq wydal na wynajem.
Paradoksem jest to ze banki zarabiaja nawiecej na najbiedniejszych, bo tylko tacy biora kredyt na 100% na 30 lat bez zamiaru wczesniejszej splaty, takie osoby maja najwieksze prowizje, marze i roznego typu niepotrzebne ubezpieczenia.
I najbardziej przykre jest to ze placa 3krotna wartosc mieszkania a mysla ze zlapali p. Boga za nogi bo dostali kredyt i pocieszaja sie rozprzestrzeniajac slogan "wole placic bankowi za swoje", banki powinny wam placic prowizje za gloszenie takiej propagandy
~jac
to Ty chyba nie rozumiesz , że ludzie wiedzą, a jak nie wiedzą to jest ich sprawa i (zresztą tak samo jak dr.) usiłujesz na siłę coś udowodnić , nie rozumiejąc , że powinieneś poszukać innego forum na którym ludzie pytają się CZY brać kredyt , a nie czy kupili na kredyt bo skoro kupili to i tak twoje mądrości nic nie pomogą, a Ty wychodzisz na zbytnio przejętego kredytami innych w dodatku nieznajomych , albo po prostu na frustrata
to Ty chyba nie rozumiesz , że ludzie wiedzą, a jak nie wiedzą to jest ich sprawa i (zresztą tak samo jak dr.) usiłujesz na siłę coś udowodnić , nie rozumiejąc , że powinieneś poszukać innego forum na którym ludzie pytają się CZY brać kredyt , a nie czy kupili na kredyt bo skoro kupili to i tak twoje mądrości nic nie pomogą, a Ty wychodzisz na zbytnio przejętego kredytami innych w dodatku nieznajomych , albo po prostu na frustrata
jac -
zastanawiam się gdzie Ty mieszkasz? wynajmujesz? u rodziców ? czy może kupiłes chatę za gotówkę? - jak za gotówkę to super ,ze w ( zakładam młodym wieku) udało Ci się tyle odłożyć . Ale kim trzeba byc z zawodu , by powiedzmy móc wydac ze 300 000 na mieszkanie?
Może wszyscy "kredyciarze " powinniśmy poszukać sobie takiej super pracy w zawodzie jaki Ty wykonujesz. Bo ja np. mam wykszt. techniczne ( wyższe) i jakoś perspektyw na odłożenie tylu pieniędzy na mieszkanie nie widzę:) kredyt był koniecznością , no chyba że mieszkałabym u mamusi do 40 :) A te odsetki ... no cóż zrobić - przynajmniej mam szybko mieszkanie , bez czekania i odkładania - cos za coś
zastanawiam się gdzie Ty mieszkasz? wynajmujesz? u rodziców ? czy może kupiłes chatę za gotówkę? - jak za gotówkę to super ,ze w ( zakładam młodym wieku) udało Ci się tyle odłożyć . Ale kim trzeba byc z zawodu , by powiedzmy móc wydac ze 300 000 na mieszkanie?
Może wszyscy "kredyciarze " powinniśmy poszukać sobie takiej super pracy w zawodzie jaki Ty wykonujesz. Bo ja np. mam wykszt. techniczne ( wyższe) i jakoś perspektyw na odłożenie tylu pieniędzy na mieszkanie nie widzę:) kredyt był koniecznością , no chyba że mieszkałabym u mamusi do 40 :) A te odsetki ... no cóż zrobić - przynajmniej mam szybko mieszkanie , bez czekania i odkładania - cos za coś
Załóżmy inną sytuację - ktoś jednak całe życie wynajmuje mieszkanie ( twierdząc ,że kredyt jest be) , i płaci za wynajem z opłatami jakieś 1200-1500 zł/mc ( czyli tyle co powiedzmy rata) i w wieku 55 lat traci prace bądź zdrowie - to co wtedy? Ano nic, bo może sobie szukać pracy w każdym miejscu w kraju (lub na świecie), bo NIC materialnego go nie trzyma. A sprzedać nagle mieszkanie, nie wspominając o domu, to nie taka prosta sprawa. Za Odrą mało kto ma swoje własne mieszkanie i jakoś ludzie funkcjonują.
Nie demonizujcie wynajmu mieszkania, bo to nie jest z założenia złe. W wielu przypadkach jest to o wiele lepsze rozwiązanie, niż kupno.
Poza tym pracę można stracić na długo przed wiekiem 55 lat i bank nie będzie miał skrupułów, żeby wywalić kredyciarza pod most.
Nie demonizujcie wynajmu mieszkania, bo to nie jest z założenia złe. W wielu przypadkach jest to o wiele lepsze rozwiązanie, niż kupno.
Poza tym pracę można stracić na długo przed wiekiem 55 lat i bank nie będzie miał skrupułów, żeby wywalić kredyciarza pod most.
To nie demonizowanie wynajmu , a wygłaszanie własnej opinii .
Ja mam akurat takie podejście ,że mając dzieci chce miec stabilne życie - z własnym miejscem ,gdzie czuję sie bezpiecznie. Nie mam takiego charakteru , by przenosicc się z miejsca na miejsce - a jeśli chodzi o mieszkanie za Odrą ... no cóż - za jakiś czas pewnie trzeba tam będzie nosić burkę lub uważać by jakis psychofan nie obciał ci głowy maczetą . Ja dziękuje za takie Eldorado :) wole do końca życia spłacać swój kredycik:)
Ja mam akurat takie podejście ,że mając dzieci chce miec stabilne życie - z własnym miejscem ,gdzie czuję sie bezpiecznie. Nie mam takiego charakteru , by przenosicc się z miejsca na miejsce - a jeśli chodzi o mieszkanie za Odrą ... no cóż - za jakiś czas pewnie trzeba tam będzie nosić burkę lub uważać by jakis psychofan nie obciał ci głowy maczetą . Ja dziękuje za takie Eldorado :) wole do końca życia spłacać swój kredycik:)
Do aa:
ale pierdoły piszesz...Jakie stabilne życie przy kredycie czy wynajmie? W jednym i drugim przypadku nie ma mowy o stabilizacji - jest wegetacja. A argumenty o mieszkaniu za Odrą są jakieś chore...w Polsce niby nie ma psycholi? Czujesz się tu na tyle bezpiecznie, by zakładać tu rodzinę i udawać szczęśliwego ze "swoim kredycikiem" ??? Chyba nie widziałeś/łaś jak się żyje za Odrą. Warto się rozejrzeć, żeby nie zmarnować życia na "spłacanie do końca życia swojego kredvciku".
ale pierdoły piszesz...Jakie stabilne życie przy kredycie czy wynajmie? W jednym i drugim przypadku nie ma mowy o stabilizacji - jest wegetacja. A argumenty o mieszkaniu za Odrą są jakieś chore...w Polsce niby nie ma psycholi? Czujesz się tu na tyle bezpiecznie, by zakładać tu rodzinę i udawać szczęśliwego ze "swoim kredycikiem" ??? Chyba nie widziałeś/łaś jak się żyje za Odrą. Warto się rozejrzeć, żeby nie zmarnować życia na "spłacanie do końca życia swojego kredvciku".
Drogi ehh ... nigdzie nie napisałam ,że wegetuję :) to ,że zdecydowalismy sie na kredyt nie oznacza ,ze na nic mnie nie stać .
Widzisz , gdybym miała w spadku mieszkanie ,które moge sprzedac i dzięki niemu nie brac kredytu - to bym go nie brała. A pisząc o nim "kredycik " mam raczej na myśli ,ze rata ,która spłacam nie jest dla nas jakims mega wyrzeczeniem. Ponadto spłacaie do końca zycia... no cóż , nie wiem ile będe jeszcze żyła ;) a i sprawdzanie jak się żyje "za Odrą"- tez niejest dla mnie , ja tu jestem szczęśliwa i nikogo nie muszę udawać .
A opinie osób , które sprzedały mieszkanie i dzięki temu nie muszą brać kredytu ..hmm co maja w takim razie zrobic ludzie , którzy takiego szczęścia nie mieli i nikt im nic w zyciu nie dał i na wszystko muszą zapracowac sami?? jakieś porady?
Widzisz , gdybym miała w spadku mieszkanie ,które moge sprzedac i dzięki niemu nie brac kredytu - to bym go nie brała. A pisząc o nim "kredycik " mam raczej na myśli ,ze rata ,która spłacam nie jest dla nas jakims mega wyrzeczeniem. Ponadto spłacaie do końca zycia... no cóż , nie wiem ile będe jeszcze żyła ;) a i sprawdzanie jak się żyje "za Odrą"- tez niejest dla mnie , ja tu jestem szczęśliwa i nikogo nie muszę udawać .
A opinie osób , które sprzedały mieszkanie i dzięki temu nie muszą brać kredytu ..hmm co maja w takim razie zrobic ludzie , którzy takiego szczęścia nie mieli i nikt im nic w zyciu nie dał i na wszystko muszą zapracowac sami?? jakieś porady?
"A opinie osób, które sprzedały mieszkanie i dzięki temu nie muszą brać kredytu" - a czytałaś (wiem, coraz ciężej od społeczeństwa wymagać tej umiejętności) co napisał xolo ? Kupił je przed boomem (który wywindowali tacy jak wy, gdyby nie boom, to metr byłby dzisiaj po 4, max. 5 w BARDZO DOBREJ lokalizacji), ale dzięki swojej pracy. Tak, na świecie poza ludźmi:
a) spadek po ciotce, rodzicach, babci
b) w prezencie od bogatych rodziców
c) kredyt na 99 lat (a czemu by nie, skoro dają ?)
d) wstaw dowolne
są jeszcze ludzie ZARADNI, którzy BEZ UKŁADÓW potrafią zacisnąć pasa na parę lat, a potem kupić za gotówkę albo z potężnym wkładem własnym, a ratę kredytu mieć rzędu 1000 zł na 10 lat lub 2000 na 5 lat. 10 lat to maksymalny horyzont czasowy na jaki można mieć jeszcze jakiś wpływ i coś założyć (zwłaszcza zdrowotnie, po 40 jest na ogół równia pochyła i zdrowotnie i zawodowo). I te pieniądze zarabiają dzięki sobie, pomysłom, ambicji i co najważniejsze uczciwie. Wiem, że zakredytowanym móżdżkom ciężko to pojąć.
a) spadek po ciotce, rodzicach, babci
b) w prezencie od bogatych rodziców
c) kredyt na 99 lat (a czemu by nie, skoro dają ?)
d) wstaw dowolne
są jeszcze ludzie ZARADNI, którzy BEZ UKŁADÓW potrafią zacisnąć pasa na parę lat, a potem kupić za gotówkę albo z potężnym wkładem własnym, a ratę kredytu mieć rzędu 1000 zł na 10 lat lub 2000 na 5 lat. 10 lat to maksymalny horyzont czasowy na jaki można mieć jeszcze jakiś wpływ i coś założyć (zwłaszcza zdrowotnie, po 40 jest na ogół równia pochyła i zdrowotnie i zawodowo). I te pieniądze zarabiają dzięki sobie, pomysłom, ambicji i co najważniejsze uczciwie. Wiem, że zakredytowanym móżdżkom ciężko to pojąć.
tak czytałam co xolo napisał ... niestety przed boomem budowlanym yłam jeszcze w szkole sredniej.. więc nei miałam szans na tanie mieszkanie:)
NIe bardzo rozumiem czemu mnie obrażacie , piszac np . zakredytoawany mózdżek? ja tu nikogo nie obrazam przecież , i jeśli z kims dyskutuję to raczej w kultularny sposób. Myślicie ,ze ja się jakos mega ciesze ,ze musiałam wziąxc kredyt? wybór był raczej na zasadzie : płacic za wynajem + odkładac latami na własne i całe życie ciułać kase , żeby jak najszybciej odłozyć i na wszystko sobie żałować . To tak na podsumowanie , bo nie widzę powodów do dalszej rozmowy .
NIe bardzo rozumiem czemu mnie obrażacie , piszac np . zakredytoawany mózdżek? ja tu nikogo nie obrazam przecież , i jeśli z kims dyskutuję to raczej w kultularny sposób. Myślicie ,ze ja się jakos mega ciesze ,ze musiałam wziąxc kredyt? wybór był raczej na zasadzie : płacic za wynajem + odkładac latami na własne i całe życie ciułać kase , żeby jak najszybciej odłozyć i na wszystko sobie żałować . To tak na podsumowanie , bo nie widzę powodów do dalszej rozmowy .
Faktem jest społeczeństwo kredyciarzy powstało od 2005/2006 roku i skutki tego będą widoczne z upływem lat, już teraz są probelmy ze spłatami a co będzie za 20-25 lat gdy część osób straci pracę, część zachoruje, umrze jeden ze współmałoznków itd - a takie rzeczy na pewno się wydarzą (to czysta statystyka) - dlatego tak jak napisał meribel kredyt na 10 lat ok, na dłużej to hazard i dziwię się że na taki hazard decydują się osoby które lubią stabilność.
Jak ktoś nie może/potrafi odłożyć min 10% na wkład własny to powinien zdać sobie sprawę że kredyt nie jest dla niego, a nie brać ile bank da. Nie jestem także w satnie zrozumieć myślenia kredyciarzy , ktorzy jako pierwsze swoje mieszkanie kupują duże lokale, domy lub drogie lokalizacje nie mając grosza - a argumentacja jest taka "jak mam spłacać 30 lat to chcę coś perespyktywicznego" i w ten sposób wkręcają sie w petelkę .
... i sprawą oczywistą jest , że kredyciarze kreują sztuczny popyt na mieszkania co wraz z programami typu "deweloper na swoim" sprzyja utrzymywaniu zawyżonych cen mieszkań.
Jak ktoś nie może/potrafi odłożyć min 10% na wkład własny to powinien zdać sobie sprawę że kredyt nie jest dla niego, a nie brać ile bank da. Nie jestem także w satnie zrozumieć myślenia kredyciarzy , ktorzy jako pierwsze swoje mieszkanie kupują duże lokale, domy lub drogie lokalizacje nie mając grosza - a argumentacja jest taka "jak mam spłacać 30 lat to chcę coś perespyktywicznego" i w ten sposób wkręcają sie w petelkę .
... i sprawą oczywistą jest , że kredyciarze kreują sztuczny popyt na mieszkania co wraz z programami typu "deweloper na swoim" sprzyja utrzymywaniu zawyżonych cen mieszkań.
Jak sie zyje za Odra to inna sprawa, tam jest inna sytuacja gospodarczo-spoleczna. Ja na przyklad nie mam ochoty mimo wszystko wyjezdzac z kraju (chociaz mialem kilka okazji). Wzialem kredyt (rata bedzie mnie wynosic mniej wiecej tyle, ile place za wynajem) i tez moge odkladac te 10 lat zeby go wczesniej splacic. Tylko ze przez te 10 lat bede (powoli bo powoli ale zawsze cos) ladowal chociaz troche w swoje a nie caly czas komus. Komfort wiekszy (domek 2x wieksza powierzchnia niz wynajmowane mieszkanie + ogrodek) a miesieczna cena taka sama. Zakladajac, ze bede odkladal przez te 10 lat tyle samo co przy wynajmie to bede mial mniej do splaty niz przy kupnie za gotowke (zakladajac, ze ceny sie nie zmienia). Ja sobie policzylem i wyszlo, ze oplaca mi sie wziac kredyt na domek. I jak napisalem wczesniej dochodzi kwestia komfortu - chociazby dzieciaki maja wiecej miejsca na zabawy w domu i ogrodku. Ale co kto woli, nikt nikogo do niczego nie zmusza. Kazdy ma swoj rozum, podstawowke skonczyl, kilka liczb potrafi dodac i jakies wnioski wyciagnac.
To jaka jest sytuacja za Odrą, czy jeszcze dalej nie ma tu nic do rzeczy. To chodzi o sposób podejścia do kwestii WŁASNOŚCI. Komuna wykształciła w nas mniemanie, że mieszkanie MUSISZ mieć, a wynajmowane lokum jest z gruntu gorsze. Nic bardziej mylnego! Mając swój własny dom będziesz go musiał za parę lat wyremontować. Wynajmując nie interesują Cię takie sprawy. Czy za 15 lat do raty kredytu będziesz w stanie dołożyć koszty remontu? Twój budżet to wytrzyma?
To, że utrzymanie domu kosztuje tyle samo co wynajem to też takie trochę szukanie wytłumaczenia na siłę. W sprawie własności NIC się nie zmienia do chwili spłaty ostatniej raty kredytu. Gdy dopadnie Cię (czego nie życzę) gorsza sytuacja finansowa to mając wynajęte mieszkanie zawsze możesz zmienić je na tańsze/mniejsze. Mając dom w kredycie możesz tylko próbować go sprzedać. Kto by jednak chciał to kupić skoro wokół pełno pustych i nowych?
Kredyt na 25 lat? Zastanówcie się, co było 25 lat temu. Był rok 1988 i była jeszcze komuna. Ktoś przypuszczał, że tak to wyewoluuje? A 35 lat? Moi znajomi mają własnie taki kredyt. 35 lat temu Polska była potęgą piłkarską, był Gierek, talony na samochody, PEWEXy, na mieszkania czekało się 15 lat, a szynka była tylko na święta. Co będzie za 35 lat? Jest jakaś wróżka na forum?
To, że utrzymanie domu kosztuje tyle samo co wynajem to też takie trochę szukanie wytłumaczenia na siłę. W sprawie własności NIC się nie zmienia do chwili spłaty ostatniej raty kredytu. Gdy dopadnie Cię (czego nie życzę) gorsza sytuacja finansowa to mając wynajęte mieszkanie zawsze możesz zmienić je na tańsze/mniejsze. Mając dom w kredycie możesz tylko próbować go sprzedać. Kto by jednak chciał to kupić skoro wokół pełno pustych i nowych?
Kredyt na 25 lat? Zastanówcie się, co było 25 lat temu. Był rok 1988 i była jeszcze komuna. Ktoś przypuszczał, że tak to wyewoluuje? A 35 lat? Moi znajomi mają własnie taki kredyt. 35 lat temu Polska była potęgą piłkarską, był Gierek, talony na samochody, PEWEXy, na mieszkania czekało się 15 lat, a szynka była tylko na święta. Co będzie za 35 lat? Jest jakaś wróżka na forum?
Jak tam chcesz. Ja stwierdzilem, ze wole miec komfort zycia w wiekszym domku niz w malym mieszkaniu za te sama cene. Jak ty nie chcesz bo uwazasz, ze to zbyt niebezpieczne dla twoich finansow to twoja sprawa. Sa rozne podejscia, kazdy przedstawil swoje racje. Wszystko ma swoje wady i zalety, kwestia tylko co jest dla kogo wazniejsze a to jest juz kwestia bardzo subiektywna.
Ludzie!To ja zadałam to pytanie na górze forum. Mam już dość większości argumentów. Nie chce mi się tego czytać. Większość anty- kredytowych mądralińskich podaje oszołomskie argumenty. Jakby ludzie na naszej planecie nie brali kredytów, nie ubezpieczali się na życie, chorobę itd.. Więcej już tu nie zajrzę.
no właśnie ciekawe jest jak wygląda ilość kredytów z dobrowolnym ubezpieczeniem na życie do ilości wszystkich kredytów. To jest pewien wskaźnik świadomości przy zaciąganiu kredytu na 30 lat.
ja mam ubezpieczenie na życie tylko przy jednym kredycie i to wymuszone przez bank za niższą marżę, przy innym kredycie nie mam ubezpieczenia przy czym planuję pozbyć się tych kredytów w przeciągu 5 lat.
ja mam ubezpieczenie na życie tylko przy jednym kredycie i to wymuszone przez bank za niższą marżę, przy innym kredycie nie mam ubezpieczenia przy czym planuję pozbyć się tych kredytów w przeciągu 5 lat.
Niech ludzie biorą kredyty na 50 lat i na 200% inwestycji. Nikomu nic do tego, ale jeśli komuś później noga się powinie to niech nie gardłuje, żeby mu państwo pomogło, bo on biedny i dzieci będą mieszkać pod mostem. Sam ryzykowałeś to sam ponoś tego pełne konsekwencje. Nie mam zamiaru dokładać ani grosza ze swoich podatków na jakąkolwiek pomoc dla tych, którzy przeszarżowali ileś tam lat temu i "wydawało im się, że dadzą radę z kredytem".
Tylko tych dzieci mi szkoda ...
Tylko tych dzieci mi szkoda ...
Każdy powinien brać kredyt (każdy rodzaj kredytu) na miarę swoich możliwości.
Ja mam ratę w granicach 600 zł i nie ma opcji, żebym tej raty nie zapłaciła bo w zanadrzu mam działkę budowlaną, którą zawsze mogę sprzedać. Dla mnie to już jakieś zabezpieczenie. Dodatkowo zawsze mogę liczyć na rodziców. Nie miałam takiej gotówki, żeby kupić nieruchomość i pewnie przez jakiś 15 lat musiałabym odkładać. Nie chciałam się budować, bo życie na wsi już nie jest dla mnie. Mam sentyment do tego miejsca ale nie na tyle, żeby do najbliższego miasta jechać 25km.
Ja mam ratę w granicach 600 zł i nie ma opcji, żebym tej raty nie zapłaciła bo w zanadrzu mam działkę budowlaną, którą zawsze mogę sprzedać. Dla mnie to już jakieś zabezpieczenie. Dodatkowo zawsze mogę liczyć na rodziców. Nie miałam takiej gotówki, żeby kupić nieruchomość i pewnie przez jakiś 15 lat musiałabym odkładać. Nie chciałam się budować, bo życie na wsi już nie jest dla mnie. Mam sentyment do tego miejsca ale nie na tyle, żeby do najbliższego miasta jechać 25km.
zgadzam się z toba, do tego popytu w głownej mierze przyczynil się nasz rząd,który pozwolil bankom na taka polityke kredytowa, banki dopiero teraz chcą ograniczyć dostep do kredytow posiadaniem wkładu własnego,ale dlaczego rząd pozwolil bankom zniewolić spoleczenstwo tak drogimi kredytami?!banki udzielaly kredytu na maksymalna zdolność,naciagajac kryteria by zdolność była jak najwieksza a ludzie brali je bez opamiętania,bo co-bo jakos to będzie,wazniejsze było mieć swoje,najlepiej jak największe a o splacie to później się pomyśli.tak myslal nie jeden kredyciarz.drugim motorem był program RnS.zguba dla narodu.to tym programem rząd uruchomil niesamowity skok cen mieszkan który długo nie mogl się zatrzymać.teraz negocjując cene mieszkan z developerami powinno się automatycznie proponować swoja cene która jest cea dvelopera pomnijszona o co najmniej 50 tys. zł czyli tyle ile co najmniej wynoszą doplaty do kredytu a ktorego to już programu nie ma.
najgorsze ze już rząd przygotowal kolejny program MdM czy jak on tam się nazywa,ktory ma na celu podtrzymanie sprzedaży i utrzymanie tych przesadzonych cen mieszkan.
najgorsze ze już rząd przygotowal kolejny program MdM czy jak on tam się nazywa,ktory ma na celu podtrzymanie sprzedaży i utrzymanie tych przesadzonych cen mieszkan.
Podczepię się pod wątek i dodam 3 grosze bo właśnie poniekąd wałkuję ten temat. Mam własne mieszkanie w Trójmieście i los sprawił, że muszę wynając mieszkanie w innym mieście. Napiszę tak: K...A!!! Jak kupowałem mieszkanie to sprzedawcę interesowała cena i już. W d... miał czy będę mieszkał z chomikiem, czy mam zamiar się rozmnażać itp. A wynajmujący?
Dziecko - nie, pies - nie, no chyba, że chcesz mieszkać w mieszkaniu nieremontowanym przez dziesiąt lat po studentach. Daawno nie wynajmowałem mieszkania, od dobrych paru lat mieszkam "na swoim" i powiem tak: powrót do wynajmu sprawił, że już nikomu nie wmawiam, że kredyt na własne "M" jest be. Jak Cie stać, bierz, wbrew niektórym opiniom będziesz mniejszym niewolnikiem niż mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu, gdzie strach kupować jakieś meble bo niewiadomo kiedy się będzie trzeba wyprowadzić.
Dziecko - nie, pies - nie, no chyba, że chcesz mieszkać w mieszkaniu nieremontowanym przez dziesiąt lat po studentach. Daawno nie wynajmowałem mieszkania, od dobrych paru lat mieszkam "na swoim" i powiem tak: powrót do wynajmu sprawił, że już nikomu nie wmawiam, że kredyt na własne "M" jest be. Jak Cie stać, bierz, wbrew niektórym opiniom będziesz mniejszym niewolnikiem niż mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu, gdzie strach kupować jakieś meble bo niewiadomo kiedy się będzie trzeba wyprowadzić.
myślę, że lepiej wziąć kredyt i mieć swój własny dom i ciężko pracować, niż ciężko pracować i nie mają nic.
Budujecie/kupujecie na kredyt?
Nie mam jeszcze kredytu, ale planuje dołączyć do wspaniałego grona posiadaczy kredytu hipotecznego.
Pomimo tego ze kwalifikujemy się wspaniałego programu rządowego to planujemy zakup trochę starszego a tańszego mieszkania na rynku wtórnym, ale w lepszej lokalizacji co czterokrotnie obniży koszty dojazdów do pracy
Kredyt do 50% LTV
Rata do 20% wspólnego dochodu.
Mam pracę, którą mogę uznać za bardzo stabilną a mam obawy przed wyższym kredytem.
Po przeczytaniu całego wątku widzę, że wiele osób ma obay:
"Nie zapłacę dwóch rat to bank zabierze mi mieszkanie i wyląduje pod mostem"
Przy absolutnym i pełnym zaufaniu do partnera, przy posiadaniu wspólnych dzieci można nie spłacić 80% kredytu a pieniądze trafią do dzieci. Oczywiście najwięcej mogą zyskać osoby prowadzące działalność gospodarczą (nie samozatrudnione)
W kilku proc zawodów nie przejdzie ale większość ma szanse :-)
Pomimo tego ze kwalifikujemy się wspaniałego programu rządowego to planujemy zakup trochę starszego a tańszego mieszkania na rynku wtórnym, ale w lepszej lokalizacji co czterokrotnie obniży koszty dojazdów do pracy
Kredyt do 50% LTV
Rata do 20% wspólnego dochodu.
Mam pracę, którą mogę uznać za bardzo stabilną a mam obawy przed wyższym kredytem.
Po przeczytaniu całego wątku widzę, że wiele osób ma obay:
"Nie zapłacę dwóch rat to bank zabierze mi mieszkanie i wyląduje pod mostem"
Przy absolutnym i pełnym zaufaniu do partnera, przy posiadaniu wspólnych dzieci można nie spłacić 80% kredytu a pieniądze trafią do dzieci. Oczywiście najwięcej mogą zyskać osoby prowadzące działalność gospodarczą (nie samozatrudnione)
W kilku proc zawodów nie przejdzie ale większość ma szanse :-)
http://finanse.wp.pl/kat,1033715,title,Miniony-rok-byl-najgorszym-dla-rynku-hipotek-od-2005-r,wid,16431782,wiadomosc.html?ticaid=11245b&_ticrsn=5
jak widać z powyższego coraz mniej buduje/kupuje na kredyt, ostatnia dekada to pokolenie kredyciarzy, widać że kolejne pokolenie jest mądrzejsze, czyta opinie na forach, interesuje się i wyciąga wnioski .... a może po prostu nie ma zdolności?, aby to było to pierwsze
jak widać z powyższego coraz mniej buduje/kupuje na kredyt, ostatnia dekada to pokolenie kredyciarzy, widać że kolejne pokolenie jest mądrzejsze, czyta opinie na forach, interesuje się i wyciąga wnioski .... a może po prostu nie ma zdolności?, aby to było to pierwsze
Jest jeszcze trzecia kwestia, najgorsza z punktu widzenia bankow I deweloperow, a mianowicie to ze maleje liczba chetnych do zakupu. Po prostu nie ma komu sprzedawac I dawac kredyty. A wynika to z nizu demograficznego I tego ze w ciagu ostatnich lat zostaly nadrobione zaleglosci w zakresie potrzeb mieszkaniowych.
Ja przez półtora roku wynajmowałam z mężem mieskzanie to sa dopiero pieniadze wyrzucone w bloto. Fakt, ze jak zamieszkaliśmy razem to nie mielismy zby wysokich zarobkow, wiec nie było innego wyjscia. Teraz mamy kredyt, rata jest nieco wyzsza niż cena wynajmu. No ale jesteśmy na swoim przynajmniej.
Co do brania kredytu, my akurat mieliśmy z czego wybierac, z 5 ofert dostaliśmy chyba.
Pomogła nam bardzo strona offerunt.pl. To wlasnie na niej się zalogowaliśmy, powprowadzaliśmy dane na profilu i w sumie to tyle. Potem tylko dostaliśmy info, że ktoś odpowiedział na nasze zapytanie.
Co do brania kredytu, my akurat mieliśmy z czego wybierac, z 5 ofert dostaliśmy chyba.
Pomogła nam bardzo strona offerunt.pl. To wlasnie na niej się zalogowaliśmy, powprowadzaliśmy dane na profilu i w sumie to tyle. Potem tylko dostaliśmy info, że ktoś odpowiedział na nasze zapytanie.
Przez 20 albo i 30 lat bank będzie właścicielem części udziału - coraz mniejszego teoretycznie:) ja na kredytach zarabiam i mam nadzieję że takibilans będzie zawsze. Mam 4 kredyty hipoteczne z czego 2 mieszkania które wynajmuje i jeden lokal usługowy również wynajmowany i na dzień dzisiejszy na mój zarobek z tego tytułu wynosi ok 800 zł. Może to nie za wiele, ale po 20 latach zostaną mi lokale o wartości ok 1 mln i 180 tys gotówki. Kredyty brane w dobrym okresie dodam:)
to prawda , że na kredytach można zarobić o ile kalkulacja jest rozsądna.
Twój przykład jednak dla mnie wygląda na duże ryzyko. Zarobek 800 zł na 3 lokalach przy historycznie niskich stopach % to naprawdę bardzo niewiele. Nie znam szczegółów ale wnioskuję, że masz znikomy wkład własny i to jest problemem.
Przy nawet niewielkim wzroście stóp % zarobek rzędu 200-300zł/lokal znika a wręcz może pojawić się strata. Dodatkowo jest ryzyko spadku cen nieruchomości i w Twoim przypadku ta strata może nie zostać skompensowana dochodami z najmu.
Tak więc mając przez większą część czasu stratę może okazać się, że po 20 latach faktycznie masz lokale o wartości 1 mln ale zapłaciłeś za nie np 1,2 mln i nie masz żadnej gotówki.
A w sytuacji kiedy ceny lokali by spadły np o 10%, masz lokale o wartości 900 tys, za które zapłaciłeś 1,2 mln i 0 gotówki.
Oczywiście choć to mniej prawdopodobne może wszystko pójść w drugą stronę tzn stopy jeszcze spadną albo przez 20 lat nie wzrosną a ceny lokali wzrosną.
Podane przeze mnie liczby to tylko przykład ilustrujący potencjalne ryzyko. Ja w twojej sytuacji sugerowałbym sukcesywne zwiększanie wkładu własnego tak aby być przygotowanym na wzrost stóp czy czasowy brak najemców, czy też inne zagrożenia. Na chwilę obecną wygląda, że masz wszystko na styk i dodatkowo mieszkanie gdzie mieszkasz też na kredyt.
Twój przykład jednak dla mnie wygląda na duże ryzyko. Zarobek 800 zł na 3 lokalach przy historycznie niskich stopach % to naprawdę bardzo niewiele. Nie znam szczegółów ale wnioskuję, że masz znikomy wkład własny i to jest problemem.
Przy nawet niewielkim wzroście stóp % zarobek rzędu 200-300zł/lokal znika a wręcz może pojawić się strata. Dodatkowo jest ryzyko spadku cen nieruchomości i w Twoim przypadku ta strata może nie zostać skompensowana dochodami z najmu.
Tak więc mając przez większą część czasu stratę może okazać się, że po 20 latach faktycznie masz lokale o wartości 1 mln ale zapłaciłeś za nie np 1,2 mln i nie masz żadnej gotówki.
A w sytuacji kiedy ceny lokali by spadły np o 10%, masz lokale o wartości 900 tys, za które zapłaciłeś 1,2 mln i 0 gotówki.
Oczywiście choć to mniej prawdopodobne może wszystko pójść w drugą stronę tzn stopy jeszcze spadną albo przez 20 lat nie wzrosną a ceny lokali wzrosną.
Podane przeze mnie liczby to tylko przykład ilustrujący potencjalne ryzyko. Ja w twojej sytuacji sugerowałbym sukcesywne zwiększanie wkładu własnego tak aby być przygotowanym na wzrost stóp czy czasowy brak najemców, czy też inne zagrożenia. Na chwilę obecną wygląda, że masz wszystko na styk i dodatkowo mieszkanie gdzie mieszkasz też na kredyt.
Masz rację, ryzyko jest zawsze, ale kto nie ryzykuje nie piję szampana:) wkładu nie miałem praktycznie żadnego dlatego pisałem o dobrych czasach. Dochód w postaci 800 jest dla mnie zabezpieczeniem ryzyka kredytowego oraz przerwy w najmu lokali. Pamiętaj, że zawsze lokale można zbyć - w przypadku kredytów w PLN kapitał zostaje ten sam.
Lokalu mieszkalnego swojego nie analizuje pod tym kątem bo to co innego.
Lokalu mieszkalnego swojego nie analizuje pod tym kątem bo to co innego.
tzn. w części masz racje. Jednak chcę zwrócić na jedną rzecz uwagę na co zazwyczaj nie zwracają kredytobiorcy.
Nie ma znaczenia:
Czy wartość końcowa lokalu "jest ujemna" (raczej nie będzie) w perspektywie 20-30 letniej. Może być ujemna to nie powód do tragedii.
Społeczeństwo może być bogate ale ceny nieruchomości wcale nie muszą być adekwatnie drogie względem zasobności portfela. Na to wpływają takie czynniki jak: demografia, powierzchnia kraju z opcją zamieszkania, sytuacja gospodarcza.
Przykład: Niemiec (NRD) zarabia więcej od Polaka a dodatkowo na większe ulgi na budowę domu ale nieruchomości przy granicy są tańsze niż w Polsce. To oznacza, że Niemcowi żyje się gorzej? Wręcz przeciwnie. Bo to nie chodzi o wartość nieruchomości tylko siłę nabywczą dzisiaj i za 20-30 lat.
Jak myślicie: dzisiaj za 1500 PLN (rata kredytu) można kupić określony koszyk usług / dóbr. Przy starzejącym się społeczeństwo za 20-30 lat za te 1500 zł kupicie więcej? czy mniej? Moim zdaniem zdecydowanie mniej! Co oznacza, że dzisiaj 1500 zł jest wyzwaniem a za 2030 lat może być kieszonkowym dla dziecka, nie będzie ta kwota stanowić większego wyzwania.
Oczywiście na to, żeby był tak jak pisze wpływa wiele czynników. Bardziej obawiałbym się sytuacji zdrowotnej w przyszłości jako czynnik podnoszący ryzyko inwestycji w nieruchomość niż brak możliwości poradzenia sobie z kredytem.
Nie ma znaczenia:
Czy wartość końcowa lokalu "jest ujemna" (raczej nie będzie) w perspektywie 20-30 letniej. Może być ujemna to nie powód do tragedii.
Społeczeństwo może być bogate ale ceny nieruchomości wcale nie muszą być adekwatnie drogie względem zasobności portfela. Na to wpływają takie czynniki jak: demografia, powierzchnia kraju z opcją zamieszkania, sytuacja gospodarcza.
Przykład: Niemiec (NRD) zarabia więcej od Polaka a dodatkowo na większe ulgi na budowę domu ale nieruchomości przy granicy są tańsze niż w Polsce. To oznacza, że Niemcowi żyje się gorzej? Wręcz przeciwnie. Bo to nie chodzi o wartość nieruchomości tylko siłę nabywczą dzisiaj i za 20-30 lat.
Jak myślicie: dzisiaj za 1500 PLN (rata kredytu) można kupić określony koszyk usług / dóbr. Przy starzejącym się społeczeństwo za 20-30 lat za te 1500 zł kupicie więcej? czy mniej? Moim zdaniem zdecydowanie mniej! Co oznacza, że dzisiaj 1500 zł jest wyzwaniem a za 2030 lat może być kieszonkowym dla dziecka, nie będzie ta kwota stanowić większego wyzwania.
Oczywiście na to, żeby był tak jak pisze wpływa wiele czynników. Bardziej obawiałbym się sytuacji zdrowotnej w przyszłości jako czynnik podnoszący ryzyko inwestycji w nieruchomość niż brak możliwości poradzenia sobie z kredytem.
Królowo Elżbieto,
To zależy: Czy rodzina jest blisko Ciebie i możesz liczyć na nią, Czy raczej możesz liczyć tylko na siebie? i W jakim wieku masz dzieci?
Tak na szybko weź kalkulator i oblicz koszty:
Utrzymanie 2 samochodów: serwis, paliwo, ubezpieczenie, (lub komunikacja) ale przy małych dzieciach trzeba mieć chociaż jeden samochód,
Jedzenie,
Przedszkole, Żłobek,
Wykształcenie,
Kieszonkowe,
Medycyna (leki, zdrowie).
Koszty reprezentacyjne (ubiór),
Utrzymanie nieruchomości (podatki, media, czynsz, remonty).
Plus dołóż do tego przy 300 tys. ok. 1900 PLN raty.
Tak na szybko to dochód miesięczny na poziomie 5-6 tys. PLN, żeby biedy nie klepać.
To zależy: Czy rodzina jest blisko Ciebie i możesz liczyć na nią, Czy raczej możesz liczyć tylko na siebie? i W jakim wieku masz dzieci?
Tak na szybko weź kalkulator i oblicz koszty:
Utrzymanie 2 samochodów: serwis, paliwo, ubezpieczenie, (lub komunikacja) ale przy małych dzieciach trzeba mieć chociaż jeden samochód,
Jedzenie,
Przedszkole, Żłobek,
Wykształcenie,
Kieszonkowe,
Medycyna (leki, zdrowie).
Koszty reprezentacyjne (ubiór),
Utrzymanie nieruchomości (podatki, media, czynsz, remonty).
Plus dołóż do tego przy 300 tys. ok. 1900 PLN raty.
Tak na szybko to dochód miesięczny na poziomie 5-6 tys. PLN, żeby biedy nie klepać.
powinieneś napisać "Inwestycje w nieruchomości w dalszym ciągu mają sens". Stopa zwrotu jest bardzo dużo w porównaniu do europy zachodniej. Pytanie jest jak to będzie wyglądać w perspektywie 5 i więcej lat. Duża liczba budowanych nowych mieszkań i zwalnianych starych + przewidywany spadek liczby ludności to nie są dobre prognozy dla rynku wynajmu.
jest cała grupa ludzi , która wyczuła interes tak jak Ty, t.j. kupują na wynajem na kredyt i na razie to się jakoś toczy ale wzrost stóp lub spadek cen najmu i dla wynajmujących kredyciarzy to będzie problem.
Twój przykład jest bardzo dobry do zobrazowania sytuacji (bez urazy):
1. jak doliczysz amortyzację lokalu (rocznie 1,5% lokal mieszkalny, 2,5% użytkowy) to już masz stratę 5-10 tys rocznie
2. wzrost stóp o 1% niweluje Twój cały zarobek 800zł/miesięcznie
3. sprzedaż lokalu kupionego po r 2006 na kredyt bez straty to o ile w ogóle możliwa zajmie kilkanaście miesięcy
4. 800zł/miesiąc nie jest żadnym zabezpieczeniem ryzyka kredytowego. Przypuszczalnie tym zabezpieczeniem jest Twoje główne źródło dochodu , czyli przez jakiś czas stać cię na dopłacanie do interesu (zakładam, że zdolność kredytową miałeś na podstawie swojego głównego źródła dochodu a nie najmu)
5. Kredyt na Twój lokal mieszkalny o ile wszystkie nieruchomości posiadasz jako osoba fizyczna nie jest oddzielną sprawą w sensie całego Twojego budżetu. Zwiększa to Twoje obciążenia i w przypadku kiedy będziesz zmuszony do dopłacania do interesu przez jakiś czas będzie to miało znaczenie.
Reasumując, wynajem to interes jeśli kupuje się za gotówkę lub z niewielkim kredytem. W takich przypadkach jak Twój to raczej zabawa dla osób mających duże aktywa lub inne w miarę pewne znaczące dochody.
jest cała grupa ludzi , która wyczuła interes tak jak Ty, t.j. kupują na wynajem na kredyt i na razie to się jakoś toczy ale wzrost stóp lub spadek cen najmu i dla wynajmujących kredyciarzy to będzie problem.
Twój przykład jest bardzo dobry do zobrazowania sytuacji (bez urazy):
1. jak doliczysz amortyzację lokalu (rocznie 1,5% lokal mieszkalny, 2,5% użytkowy) to już masz stratę 5-10 tys rocznie
2. wzrost stóp o 1% niweluje Twój cały zarobek 800zł/miesięcznie
3. sprzedaż lokalu kupionego po r 2006 na kredyt bez straty to o ile w ogóle możliwa zajmie kilkanaście miesięcy
4. 800zł/miesiąc nie jest żadnym zabezpieczeniem ryzyka kredytowego. Przypuszczalnie tym zabezpieczeniem jest Twoje główne źródło dochodu , czyli przez jakiś czas stać cię na dopłacanie do interesu (zakładam, że zdolność kredytową miałeś na podstawie swojego głównego źródła dochodu a nie najmu)
5. Kredyt na Twój lokal mieszkalny o ile wszystkie nieruchomości posiadasz jako osoba fizyczna nie jest oddzielną sprawą w sensie całego Twojego budżetu. Zwiększa to Twoje obciążenia i w przypadku kiedy będziesz zmuszony do dopłacania do interesu przez jakiś czas będzie to miało znaczenie.
Reasumując, wynajem to interes jeśli kupuje się za gotówkę lub z niewielkim kredytem. W takich przypadkach jak Twój to raczej zabawa dla osób mających duże aktywa lub inne w miarę pewne znaczące dochody.
Nie ma takiej opcji. Weszła ustawa, która zakazuje udzielania przez banki krdytów w obcych walutach. I moze dobrze ponieważ jeśli zarabia się w określonej walucie to w tej włąsnie walucie powinno brać się kredyt. Inaczej wychodzą kwiatki takie jak przy frankowiczach.
Tak poza tym jeśli chcesz brać kredyt to odsyłam do porównywarki:
http://www.forum-kredytowe.info.pl/
Koniecznie trzeba zrobic sobie zestawienie tego co maja banki przed ostateczną decyzją.
Tak poza tym jeśli chcesz brać kredyt to odsyłam do porównywarki:
http://www.forum-kredytowe.info.pl/
Koniecznie trzeba zrobic sobie zestawienie tego co maja banki przed ostateczną decyzją.
Nie ma się inaczej. Zdarza mi się brać kredyty. Żałuję czasami, że są tak wysoko oprocentowane. Może to jest jakieś rozwiązanie: http://tygodnik.pl/pl/639_materialy_partnera/5540_czy_polacy_moga_korzystac_z_pozyczek_pozabankowych_za_granica.html
Takie informacje sprawdzisz w kalkulatorze kredytu hipotecznego. Myślę, że w każdym przypadku wygląda to nieco inaczej. Tylko sprawdź sobie, co piszą na temat dokładności tego typu narzędzi: https://hotmoney.pl/kalkulator-kredytu-hipotecznego-na-czym-polega-czy-jest-dokladny/ . Sądzę, że na początek takie obliczenia powinny jednak wystarczyć.
Dom czy mieszkanie to jeden z wiekszych dylematow z jakimi trzeba sobie poradzic. Jest to kwestia scisle indywidualna dlatego trzeba odpowiedziec sobie na pare waznych pytan. Najwazniejszym jest to gdzie tak naprawde chcemy sprzedzic kolejne dekady naszego zycia. Bedzie to w duzej mierze uzaleznione od tego jaki rodzaj kariery planujemy. Nie ma co ukrywac, w wiekszym miescie czeka na nas duzo mozliwosci znalezienia nowego pracodawcy czy tez odbycia potrzebny kursow doszkalajacych. Kolejna sprawa bedzie tryb zycia jakie prowadzimy, dla ludzi bardziej aktywnych znajdzie sie sporo roznych atrakcycji. Co najwazniejsze beda one na "wyciagniecie reki". Mozemy w ten sposob powiekszy grono osob jakie znamy, a to bez dwoch zdan wplynie pozytywnie na nasze zycie. Sama z wlasnego doswiadczenia wiem, ze mieszkanie w domku jednorodzinnym niestety generuje dodatkowe koszta takie jak drobne naprawy czy wieksze remonty. Juz nie wspominam o takich rzeczach jak ogrzewanie zima gdzie trzeba albo sie nachodzic przy kotle albo zainwestowac w droga instalacje np. gazowa. W wiekszych miastach mozna znalezc nowe inwestycje mieszkaniowe kraków pozwalajace na znalezienie wymarzonego mieszkania. Nalezy przemyslec dokladnie sprawe w kategoriach plusow/minusow i zaczac dzialac.
To racja, że trudno bez kredytu się wybudować, czy kupić mieszkanie. Nam jeszcze do tego doszły raty za meble, bo z kredytu już nie wystarczyło na ich zakup. Na szczęcie można teraz kupić meble w fajnych ofertach ratalnych, np. na Mirjan24
https://www.mirjan24.pl/13-meble
https://www.mirjan24.pl/13-meble
Tu masz kompletny poradnik jak przygotować się do kredytu hipotecznego
https://finp.pl/jak-przygotowac-sie-do-kredytu-hipotecznego/
https://finp.pl/jak-przygotowac-sie-do-kredytu-hipotecznego/
Dom wolno stojący budowany 18 lat temu bez kredytu. Spokój . Tylko droga niestety do bani do dnia dzisiejszego. Taka gmina. Zanim coś zakupisz lub wybudujesz sprawdz infrastrukturę w naszej miejscowości, porozmawiaj z sąsiadami itp. Bo niektórzy do dziś żałują inni się wyprowadzają a jeszcze inni maja nadzieje na poprawę stanu dróg i oświetlenie.
Raczej mało kogo stać na to, by żyć bez kredytów, oczywiście można postarać się, by były one jak najniższe, ale tu trzeba dodatkowo uzyskać umiejętności oszczędzania i odkładania. Z kredytami też trzeba uważać i wybierać je mądrze i z rozsądkiem. W sieci nie brakuje porównywarek kredytów i kalkulatorów: https://www.17bankow.com/ można z nich korzystać i szukać informacji. Poradników i artykułów o kredytach gotówkowych też chyba zliczyć się już nie da.
W obecnych czasach kredyt mieszkaniowy to już konieczność. Tutaj http://finansowy360.pl/kredyty,ac244/kredyt-na-mieszkanie-jak-sie-przygotowac-do-zaciagniecia,9118 jest opisane, jak się do niego przygotować, więc warto się z tym zapoznać w wolnej chwili.
Witam. Ja kupiłem ostatnio mieszkanie na kredyt w banku pko s.a. historia jest o tyle śmieszna, że musiałem podpisać z żoną rozdzielność majątkową, żeby pojawiła mi się zdolność na wzięcie kredytu o wartości 200 000 złotych. Zarabiam całkiem nieźle jak na moje miasto (3200 netto) i nie mam żadnych zobowiązań, oraz super historię w BIK. Trochę mnie to zdziwiło, ale się udało. Dostałem fajne warunki i ratę o ponad 250 złotych niższą niż w innych bankach. Ogólnie nie było tak łatwo, jak myślałem. Warto sprawdzić swoja zdolność kredytową, zanim się człowiek weźmie za składanie wniosków... Fajny kalkulator zdolności kredytowej jest na stronie https://mojazdolnosc.pl/kalkulator/
Poniżej moja prywatna(!) stronka do obliczania kredytów hipotecznych, darmowa (sorki za reklamy!), pro publico bono ;) Mam nadzieję, że będzie dla kogoś pomocna ;)
https://kalkulatorkredytu.com/
Różni się od innych kalkulatorów tym, że można sprawdzić:
- ile wyniosą nasz koszta dodatkowe (tak chętnie zapominane w innych kalkulatorach bankowych), np. opłaty stałe (np. ubezpieczenie na zdrowie 25zł/mies.) lub opłaty zmienne (zależne od pozostałej kwoty kredytu, np. ubezpieczenie na mieszkanie 0.035%/mies.)
- jak zachowa się kredyt po nadpłacie (na skrócenie lub zmniejszenie raty - jednorazowe lub regularne nadpłaty)
- jak zachowa się kredyt, gdy zmieni się Wibor
- czy kredyt będzie bezpieczny dla naszego budżetu (DTS)
https://kalkulatorkredytu.com/
Różni się od innych kalkulatorów tym, że można sprawdzić:
- ile wyniosą nasz koszta dodatkowe (tak chętnie zapominane w innych kalkulatorach bankowych), np. opłaty stałe (np. ubezpieczenie na zdrowie 25zł/mies.) lub opłaty zmienne (zależne od pozostałej kwoty kredytu, np. ubezpieczenie na mieszkanie 0.035%/mies.)
- jak zachowa się kredyt po nadpłacie (na skrócenie lub zmniejszenie raty - jednorazowe lub regularne nadpłaty)
- jak zachowa się kredyt, gdy zmieni się Wibor
- czy kredyt będzie bezpieczny dla naszego budżetu (DTS)
ciekawy wątek, wszystko zależy gdzie i na ile, dlatego tak ważne, żeby sprawdzić każdy aspekt umowy przed podpisaniem
Budowa 7-8 lat oznacza wzrost cen materiałów i wykonania, oprócz tego wprowadzasz się do prawie 10 letniego domu, często to różnica nawet w technologiach, okna itd. Praktycznie wyrównuje się to z kredytem a wprowadzasz się w dwa lata.
Moim zdaniem dobrze jest po prostu ubezpieczyć kredyt oraz ubezpieczyć nieruchomość: https://www.compensa.pl/ Zobaczcie takie ubezpieczenia w Compensie. Nie są drogie a dają znaczne poczucie bezpieczeństwa.
Moim zdaniem dobrze jest po prostu ubezpieczyć kredyt oraz ubezpieczyć nieruchomość: https://www.compensa.pl/ Zobaczcie takie ubezpieczenia w Compensie. Nie są drogie a dają znaczne poczucie bezpieczeństwa.
Z kredytami zawsze trzeba uważać, żeby za dużo nie wziąć. Choć wiadomo że może się zdarzyć,ale to wtedy polecam konsolidacyjny kredyt na spłatę chwilówek - w ten sposób najłatwiej wyjść z pętli zadłużenia
Też miałam podobny problem skorzystałam z usług doradcy finansowego,
https://doradcafinansowy-trojmiasto.pl/czy-warto-zaciagac-kredyt-pod-zastaw-mieszkania
jest to wygodne rozwiązanie można przenalizować kilkanaście ofert i wybrać tą najlepszą
https://doradcafinansowy-trojmiasto.pl/czy-warto-zaciagac-kredyt-pod-zastaw-mieszkania
jest to wygodne rozwiązanie można przenalizować kilkanaście ofert i wybrać tą najlepszą
Zanim wzięliśmy kredyt skorzystaliśmy z porównywarki finansowej - https://asystentfinansowy.pl/kredyt-gotowkowy/, bardzo korzystany punk wyjścia, żeby porównać banki pod kątem oprocentowania czy RRSO i wybrać te, które będą dla nas najkorzystniejsze. to zdecydowanie ułatwi wybór bo ofert jest na prawdę bardzo dużo.
Dzisiaj raczej innego wyboru nie ma jak wziąć kredyt. Chociaż prawda jest taka, ze chętnych na kredyty też jest mniejsza ze względu na rosnącą inflacje. Co do budowy domu, to trzeba zadbać o każdy szczegół. Ja mam już zbudowany dom lat temu. Kredyt spłaciłam szczęśliwie, trochę też dzięki wygranej. Na chwilę obecnej na nowo remontujemy i wykańczamy dodatkowo coś jeszcze. Chce zakupić jakąś nową lampę elewacyjną, może tutaj https://lampspace.pl/
Dowiedziałam się bardzo wielu informacji odnośnie kredytu ze strony: https://budus-developer.pl/porady-eksperta/kiedy-zaczac-starac-sie-o-kredyt-na-mieszkanie/. Polecam się wczytać zainteresowanym!
Widziałem obrotowy u nich https://business-point.pl/#kontakt na poziomie 3.99%, więc opłacalny moim zdaniem, szczególnie w perspektywie rosnących stóp procentowych. Można ogarnąć, a kredyt odnawialny to jednak podstawa funkcjonowania większości małych przedsiębiorstw w kraju. Jeżeli nie będzie w najbliższym czasie naprawdę sensownej reformy podatkowej to pewnie większość przejdzie do szarej strefy.
Ja mam 21 lat, partner 26 i rok temu wzięliśmy kredyt na mieszkanie. Rata teraz jest ogromna, praktycznie połowa z całej naszej kasy idzie na kredyt, jest ciężko ale przynajmniej jesteśmy już u siebie. Na początku mieszkaliśmy u jego rodziców i wiem ze dłużej niż ten rok z młodym bym nie dała rady tam mieszkać. Teraz o kredyt jest mega ciężko, nie ma się co oszukiwać. Zdolność leci każdemu w dół o połowę.
Polecam zerknąć sobie na stronę:
https://lodzkiekspert.pl/kredyty/kredyt-hipoteczny/
Opisane sa tutaj warunki udzielania kredytów hipotecznych. Jak również informacje jak się o ten kredyt starać.
Polecam zerknąć sobie na stronę:
https://lodzkiekspert.pl/kredyty/kredyt-hipoteczny/
Opisane sa tutaj warunki udzielania kredytów hipotecznych. Jak również informacje jak się o ten kredyt starać.
Dostałem bardzo dobrą ofertę https://waks.info.pl/kredyt-z-pomoca-doradcy/ niski procent,moim zdaniem warto.