Odpowiadasz na:

Re: co zrobic z takim mezem?

Dlatego wolalabym, zeby mi powiedzial prawde. A prawda wg niego jest taka, ze nas kocha, chce z nami byc i nie wyobraza sobie rozstania. I wlasnie to mnie dobija, bo slowa slowami, ale czulosci... rozwiń

Dlatego wolalabym, zeby mi powiedzial prawde. A prawda wg niego jest taka, ze nas kocha, chce z nami byc i nie wyobraza sobie rozstania. I wlasnie to mnie dobija, bo slowa slowami, ale czulosci brak. I to nie tak, ze teraz juz zauroczenie po latach minelo. Bo wiem ogien moze minac, ja nie tego oczekuje. Ale czulosc zostaje nawet po latach. Tak mi sie wydaje. Moze jestem w bledzie? Moze powinnam zrozumiec, ze z wiekiem i ze stazem pary rzadziej sie dotykaja, pieszcza, kochaja? Tu nie chodzi o bzykanie sie jak kroliki. Decyzji jeszcze nie podjelam. Brzydze sie zdrada, lubie jasne sytuacje. Bije sie z myslami co dalej. Czy on mowi prawde tylko jest chory? Czy jest ze mna, bo nie ma nikogo lepszego pod reka? Bo w pewnym wieku trzeba miec rodzine, zone, dzieci, kredyt na 30 lat na mieszkanie...Lekarz powiedzial mu, ze to w wyniku stresu. Ale co zrobic z doroslym chlopem, ktoremu 2 lekarzy powiedzialo, ze to przez tryb zycia i stres, a on sam nie chce nic zrobic, zeby bylo lepiej? Jak rozmawiamy to unika tematu, powie jedno zdanie i mowi o czyms innym. A ja sie mecze. Podejrzewam, ze juz mu sie znudzilam, ze juz go nie krece, ale staram sie jak moge i nic. Ja go pytam jakie ma fantazje, co moglibysmy zmienic w lozku mowi, ze nie ma. I jak tu rozmawiac. Zyjemy tak od lat. To ja probuje ciagle rozwiazac temat. Jak zostawiam go w spokoju tez nic sam nie robi. Wiec to nie tak, ze ja go ciagle osaczam. Ale chce ratowac to co kiedys bylo, bo kiedys naprawde sie bardzo kochalismy. Teraz mam wrazenie, ze zostala firma z 2 wlascicielami, ktorzy zyja obok sie, kazdy doklada grosik do wspolnej egzystencji, ale planow na rozwoj tej firmy pod nazwa rodzina nie ma. Dryfujemy sobie na tym co do tej pory udalo nam sie zbudowac. Moze on ma dylemat czy odejsc, tak gleboko w glowie. Tylko czemu nie powie? Przeciez nigdy nie wysmiewalam jego planow, pomyslow, lekow. Nie oczekuje od was zdan "dziewczyno zyj pelnia zycia, zycie ma sie jedno". Ja jestem z tego typu osob, ktore rozumieja kryzysy, a nie przy pierwszej lepszej okazji zmieniaja sobie meza i tatusia. Tylko ciezko jest sie starac cokolwiek zrobic jak z drugiej strony mam zapewnienia o milosci, a w dzialaniu biernosc. A kiedys tak nie bylo. Juz mi sily brakuje. Sama nie wiem czy ciagnac to dalej, denerwowac sie, dolowac, staczac jesli chodzi o moja samoocene, ktora jest juz zerowa. Lekarz stwierdzil u mnie depresje. JEdnego dnia rzucam wszystko, drugiego postanawiam wyprowadzic na prosta siebie, a pozniej moj zwiazek, albo chociaz sprobowac. Najgorsze, ze boje sie przed kimkolwiek w realu przyznac, ze mam takie, a nie inne zycie i problemy. Boje sie, ze ludzie beda sie smiac, pozniej obgadywac. Nie mam w bliskim otoczeniu osob, ktore maja taki staz, ktore moglyby powiedziec jak to wyglada u nich. Ja wiem, ze z wiekiem potrzeby seksualne maleja. Ale przeciez nie jest normalne to, ze prawie w ogole sie nie kochamy. Jestesmy przed 40, przeciez nie jestesmy jeszcze starzy. Czy zostalo nam juz tylko biale malzenstwo i wspolne ciagniecie wozka? Chyba macie racje piszac, ze wizyta u specjalisty jest konieczna. Tylko ciezko trafic na kogos kompetentnego. Mimo wszystko bede wdzieczna za dalsze opinie, info jak to u was czy znajomych przebiega. Mysle, ze tu bielizna i seks przy swiecach nic nie pomoga. Nie wiem jak "zmusic" mojego Roberta do mowienia prawdy, albo raczej do powiedzenia co mu przeszkadza. On nie jest ciapa, ktora nie potrafi sie wyslowic, wyartykulowac mysli. Ale jak uzyskac informacje co mozna zmienic? Nie jestem osoba, ktora sie obraza na krytyke. Krytyke, albo drobne uwagi traktuje jako wskazowke co i jak zmienic na lepsze. Jak naklonic do mowienia wlasnego meza?

zobacz wątek
12 lat temu
~wi

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry