"Futura"
Przyszłość rok 3000, a właściwie 3000 któryś tam, jednak dawno temu już przestano zliczać lata... bo i komuż to było potrzebne...
Ludzie pozamykani w swych dwupiętrowych klatkach o wymiarach...
rozwiń
Przyszłość rok 3000, a właściwie 3000 któryś tam, jednak dawno temu już przestano zliczać lata... bo i komuż to było potrzebne...
Ludzie pozamykani w swych dwupiętrowych klatkach o wymiarach 2x2, nie znają już nocy i dnia... słońce zgasło a Ziemia połączyła się z księżycem co wywołało wielosekundową panikę, która z czasem ustąpiła zadowoleniu z tego, iż pojawił się nowy teren, który teraz można by zasiedlić, stawiając tam kolejne boksoklatki o tych samych żenujących wymiarach.... Praca wre, jak w mrowisku, nie ma czasu na nic innego, pozostaje tylko praca i sen... znany w naszych czasach rytm dobowy został, zachwiany, o ile zachwianiem można nazwać brak czegoś...
Zostały tylko dwie rasy: Pierwsza i Druga.... Pierwsza żyje od dawnej 00.00 do dawnej 12.00 w południe a Druga od tej dawnej 12.00 w południe do dawnej północy, stąd dwupoziomowe klitki... w końcu kiedy pierwszy idzie spać drugi się budzi aby pracować... o ile pracowaniem można nazwać emitowanie i zbieranie ładunków elektrycznych emitowanych w korze mózgowej... to coś tak jak w „Matrixie”, tyle że tu jest gorzej bo tamci nie wiedzieli, a ci wiedzą... Oddali oni swe żywota za nieskończoną przyjemność pracy, pracocholicy umysłowi, uwielbiają to, a do tego im za to płacą, to tak jakby płacić narkomanom za branie prochów... a właściwie co tu mówić o zapłacie... oni za to nie dostają ani grosza z chęcią robią to za darmo... to tak jakby dawać ćpunowi narkotyki i nie chcieć zapłaty...
Zbierane ładunki są przekazywane zamożnym korporacjom, do siedzib, domów i rezydencji prezesów, gdzie energia ta jest przetwarzana na światło, światło, którego brakuje... nie tylko w sensie dosłownym ale także w przenośni, już nikt nie przesyła sobie promyków ciepłego, przyjaznego światła jak to miało miejsce dawno temu... teraz to wszystko przypomina żart bogów. Jakby Z.O.O wielkiego i wszechpotężnego kolekcjonera, który patrzy na to wszystko jak my patrzeliśmy kiedyś na kolonie mrówek w szklanych pudełkach...
Brak tu czystości i porządku jak w „Star Treku”, gdzieniegdzie jeszcze leżą ciała po katastrofie Księżycowej, a właściwie to co zostało z tych ciał... nie doświadczysz tu triumfu techniki, chyba że do triumfu zaliczysz ożywienie wszystkich zamrożonych jak Disney i teraz ożywionych (w końcu tez mogą cos wyemitować), tylko że oni byli mądrzejsi i uciekli, teraz snują się po ulicach niczym zombie w filmie grozy... wszędzie bród zgroza i szarość z przewagą czerni....
A ja stoję pośrodku tego czegoś, czego wszyscy pragnęli za mych czasów i zastanawiam się czy nie mogli docenić tego co mieli... czy nie mogli przewidzieć, że ich marzenia....
Nagle coś mnie wyrywa....
.....Budzę się.....
......to tylko sen, na szczęście... drzewa, pokój, swieże powietrze, ciepła pierzyna... spokój, szczęście.................
..........jestem znów w domu.....
.........cisza
zobacz wątek