Odpowiadasz na:

Re: czy sie rozwodzic?

Pewnie, ze obejrzalam. Ja lubie takie ciekawostki;) Dlatego chetnie obejrzalabym z nim, ale on ze mna nie chce, przewraca oczami, ze wymyslam, twierdzi, ze to go nie interesuje. Czasem wychodzimy,... rozwiń

Pewnie, ze obejrzalam. Ja lubie takie ciekawostki;) Dlatego chetnie obejrzalabym z nim, ale on ze mna nie chce, przewraca oczami, ze wymyslam, twierdzi, ze to go nie interesuje. Czasem wychodzimy, ale to naprawde rzadko, moze raz na miesiac. On nie ma czasu na kolacyjki, bo albo praca, albo fuchy. Nie moge powiedziec, ze mam pewnosc, ze nie ma baby, ale baaardzo bym sie zdziwila gdyby sie okazalo, ze ma. Jedyne co moge dopuscic to numerki, gdzies w agencji w wolnej chwili. Raczej nic na stale. Zauwazylabym chyba. Pewnosci nigdy miec nie mozna. Ale tez nie jestem osoba, ktora go non stop trzyma na smyczy. Jestem po prostu uwazna, ale go nie osaczam, nie wydzwaniam, nie sprawdzam telefonu czy poczty. Czasem jak sie kapie zrobie szybki przeglad np. raportow wyslanych wiadomosci. Dla pewnosci. On nawet nie wie, ze mu czasem zerkam w telefon. Nasze telefony leza sobie luzem i nie mamy problemu, zeby nawet dac je do przejrzenia. Ale tego nie robimy, zazwyczaj. Te laski z filmow z reguly sa od razu na golasa. Tam jest mase stron, on nawet nie chcial sie przyznac co ogladal. Mowi, ze nie pamieta. Ja bym pamietala czy ogladalam gole baby, facetow czy parki. Ogolnie chce sie wykrecic od odpowiedzi. Stwierdzil, ze wie, ze ja wiem i poczul sie jak szczeniak zlapany na ogladaniu golizny.
A co do bielizny to jak mu cos proponuje to nie wyglada na zainteresowanego. Jak mu proponowalam rozne nowe pozycje, eksperymenty to on smieje sie z poblazaniem i wykreca sie z calej historii. On nawet wstydzi sie jak go gdzies za tylek w miejscu publicznym zlapie. Kiedys - musze to przyznac - nie krepowal sie nawet jak go w kinie zaspokajalam;) Wiec nie byl to typ wstydliwego chlopczyka. Od kilku lat taki sie stal, ze ktos zobaczy itp...Od dawna na moje sprosbe teksty i zarty odpowiada tylko usmieszkiem, westchnieniem "oj zona, zona", albo po prostu cisza. Kiedys swintuszyl ze mna. Teraz raczej nastepuje jeden z potakiwaczy i powrot do swojego zajecia lub do dzieci. Takie podejscie sprawia, ze czuje sie meganiefajna i nieatrakcyjna. Byl taki okres, ze stwierdzilam, ze zaczne o siebie az za nadto dbac (o ile to mozliwe). Czesciej niz zwykle chodzilam do kosmeptyczki, fryzjerki, zapisalam sie na rozne zajecia. Myslalam, ze to go ruszy. Nic. po prostu obojetnosc. Jestem to jestem, wyszlam to ok, chata wolna. Czasem przemycalam w opowiesciach z zajec jakies meskie imiona, ze ktos cos powiedzial smiesznego, no wiesz takie glupie zagrywki na wzbudzenie zazdrosci, zero reakcji. Najczesciej przerywal mi w polowie historii jakims swoim pytaniem czy problemem i tak to kierowal, ze ja nie mialam szansy na opowiadanie o innych facetach. Moze w ten sposob okazywal zazdrosc. Ale ani nie przyjezdzal, zeby zobaczyc z kim wychodze, ani nie chcial mnie odwozic. Wydaje mi sie, ze po prostu przestal sie mna interesowac. Ze jest ze mna, bo oboje dobrze prowadzimy dom, jestesmy zaradni, dzieci maja co potzrebuja. Takie biale malzenstwo. Ale zeby juz byc dla siebie mezem/zona/kochankiem/wsparciem to juz dawno zyjemy bez tego. Dlatego pytalam co sadzicie. Bo nie mecze sie z jakims zdrajca, chuliganem, damskim bokserem. Wszystko jest ok - sprawy zwiazane z domem, dziecmi, rachunkami, praca - oprocz nas jako pary, malzenstwa.

zobacz wątek
11 lat temu
~jaa

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry