Odpowiadasz na:

Re: czy wierzycie w przyjaźń między kobietą a mężczyzną?

Odniosę się do tego po kolei.

Tacy ludzie co dostrzegali te powody do miłości i kochali wszystkich nazywali się przebudzonymi/oświeconymi. Konsekwencją ich odczuwania była jednak... rozwiń

Odniosę się do tego po kolei.

Tacy ludzie co dostrzegali te powody do miłości i kochali wszystkich nazywali się przebudzonymi/oświeconymi. Konsekwencją ich odczuwania była jednak konieczność nie istnienia w żadnym związku i odrzucenie namiętności.

Jeśli przez namiętności rozumiesz czynności seksualne, to byłaby to kiepska podstawa związku. Musiałabyś mieć jakieś porównanie, by określić czy układa się dobrze czy źle. A ostatecznie porównanie okazałoby się zabójcze dla związku. Bo są dwa sposoby oceny:
- jeśli po 5 latach małżeństwa kochasz się ze swoim mężem dwa razy w tygodniu, a twoja koleżanka ze świeżo poznanym facetem dwa razy dziennie, to wynika z tego że tobie się nie układa. Co prowadzi do wiadomych wniosków odnośnie związków i miłości.
- jeśli inni opowiadają o seksie jak o czymś poza granicami rzeczywistości, a tobie jest tylko dobrze, to musiałabyś sprawdzić poprzez seks, czy z innymi będzie ci jak poza granicami rzeczywistości, czy opowiadający są wyjątkowo ekspresyjnymi osobami.
Jak mówiłem, oba sposoby są zabójcze dla związku;)

Napisałaś:
"bo jeśli tu sie nie układa, to powiedzmy sobie szczerze, sypie sie i reszta".

Według mnie w większości przypadków działa to odwrotnie. Jest gdzieś problem i przez to kuleje życie seksualne.

Napisałaś:
"tylko czy sie da kochać też drugą osobę tak pocichu, nie szkodząc tym nikomu, żadnym działaniem, "

Nie da się i szkodzi się wszystkim, zwłaszcza sobie. Tym bardziej jeśli to jest po zdradzie.
Wszystko co masz w głowie, odbija się wtedy na Twoim życiu.
Nawet jeśli nie było zdrady, a w przyjaźni nie padło żadne zapewnienie o uczuciu, jesteś tylko ty i to wyparte uczucie, to i tak nieświadomie będziesz prowadzisz do Chaosu/Zdarzenia/Zmiany.

To może być mnóstwo subtelnych zdarzeń które doprowadzą do obniżenia się satysfakcji z obecnego związku, do konfliktów i rozpadu. To może być szereg zdarzeń których nieuchronnym końcem będzie zdrada lub wyznanie uczuć.

Napisałaś:
"ale może wcale nie planowały pokochać kogoś innego i też nie chcą nikomu wyrządzić szkody..."

Właśnie nie wiem jak to jest. Rozmawiałem o tym z kilkoma osobami, i one zdawały się rzeczywiście nie planować pokochania kogoś (mówię o przejściu z bycia samotnym do bycia w związku). Nie wiem jednak na ile były szczere wobec mnie i siebie samych.

Ja, poznając kogoś wiem czy mogę się w tej osobie zakochać. Na każdym etapie znajomości czuje jak słowa i gesty tej osoby na mnie działają. To ja decyduje, w pełni świadomie, czy się zakocham. Podejmuje decyzje na długo wcześniej. Czasem mam pewne rozeznanie po kilku minutach rozmowy.
Ostatecznie nawet zwlekanie jest podjęciem decyzji (na tak).

Moje powyższe słowa kłócą się z tym co na koniec ujęłaś w nawiasie. Jak ktoś kogoś kocha to nie wikła się w przyjaźń damsko-męską. Nie pozwala na sytuacje w których naturalną konsekwencją jest zdrada.

Jak zajęta kobieta, umawia się na spotkanie, 1:1 z mężczyzną i nie jest to spotkanie w 100% zawodowe (100% - czyli żadnych pytań osobistych), to nie ważne jakby tego nie nazwać, jest to randka. A jeśli ktoś chodzi na randki, nie ważne czy to z nowo poznanymi facetami, swoimi ex, czy dawnymi kolegami ze szkoły to tworzy pewne konsekwencje.
Prawo Newtona mówi:
"Każda akcja wywołuje równą jej i przeciwnie skierowaną reakcję."
Miła rozmowa, spojrzenia, wspólnie spędzony czas, drobne gesty... to sprawia że poznajemy człowieka, poznając go w dobrych okolicznościach i od dobrej strony dostrzegamy w nim właśnie to, co warto w nim pokochać.

Decydując się na "akcję" wyrażamy zgodę, lub mówiąc inaczej, akceptujemy konsekwencję którymi może być wyrządzenie komuś krzywdy. I to nie jednej osobie ale wszystkim których to dotyczy. A decyzję tą podejmują wszystkie osoby znające okoliczności (osoba proponująca randkę nie będąc świadoma że ktoś jest zajęty nie ponosi odpowiedzialności za wyrządzone krzywdy).


Reasumując. Moje i Twoje postrzeganie tego tematu jest odmienne z jednego głównego powodu. Ja postrzegam całość "przed", a Ty "po".
Szukanie nowych przyjaciół płci przeciwnej, miłość do przyjaciela, czy zdrada są dla mnie końcem związku (gdy jestem ofiarą) i czymś co nie jest możliwe do zaistnienia w moim wykonaniu (co stanowi odpowiedź na Twoje ostatnie pytanie).


Pozdrawiam
Anty:)

PS: "po cichutku" jest wyrządzaniem szkody w sposób ciągły i zawsze się odbija na osobach zamieszanych.

zobacz wątek
15 lat temu
Antyspołeczny

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry