Re: czy wierzycie w przyjaźń między kobietą a mężczyzną?
Obliczając te plusy i minusy w kwestii sportu lub siedzenia tutaj postrzegasz sprawę subiektywnie, dostrzec można w Twoim rozumowaniu większą korzyść w sporcie.
By dobrze to ocenić...
rozwiń
Obliczając te plusy i minusy w kwestii sportu lub siedzenia tutaj postrzegasz sprawę subiektywnie, dostrzec można w Twoim rozumowaniu większą korzyść w sporcie.
By dobrze to ocenić wpierw trzeba by poszukiwać plusów i minusów rozwoju duchowego. Potem ocenić wartość każdego plusu i minusu, bo wiadomo że jeden argument drugiemu nie jest równy.
Potem musiałabyś zrobić dokładnie to samo w kwestii sportu.
Następnie wrócić do początku i ocenić ile zaangażowania wkładasz w te działania, bo jeśli duchowość wyciągasz do poziomu ascezy, a w sporcie przekraczasz swoje granice (trenujesz wyczynowo) to obie drogi wywołują takie same niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia.
Sportowcy wyczynowi ulegają kontuzjom i wypadkom, narażeni są też na wiele chorób zawodowych;)
Jeśli chodzi o ten przykład z dzieckiem, to nie do końca go rozumiem. Interesujesz się duchowością, znasz twórczość De Mello, więc wiesz że duchowość nie polega na pełnej uległości, ale na drodze środka.
W przypadku dziecka oznacza to że musisz być stanowcza odnośnie jego zachowania, wskazywać mu konsekwencje jego działań, ale jednocześnie wskazywać mu własnym zachowaniem dobre wzorce i nie oczekiwać od niego tego czego sama nie robisz.
Przykładem jest kobieta która szarpie i bije po tyłku dziecko przed piaskownicą wrzeszcząc że nie wolno bić innych.
Albo nauka że nie wolno kłamać i jednocześnie kłamanie (np wmawianie dziecku że mikołaj istnieje).
"Nie do końca jestem też pewna, czy chcę uzewnętrzniać ta moją psyche tutaj dalej…ze względu na to, że to jest forum…"
I to jest dobre pytanie:) Czy chcesz, czy powinnaś, co Ci to daje i co musisz poświęcić, a ostatecznie co bardziej ci się opłaca.
Decyzja jest właśnie tym o czym mówimy od początku w tym temacie, wszystko krąży właśnie wokół tego.
Co do tego jasnowidza, to właśnie De Mello opowiadał kiedyś o osobie która widziała ciężarówkę pędzącą na małego chłopca, ta osoba go uratowała, a chłopcem tym był Adolf Hitler. Czy powinna go nie ratować?
Moim zdaniem ten jasnowidz powinien go uratować. On odpowiada za siebie, za swoje czyny. A ten przyszły zabójca za swoje. Może spotkanie tego jasnowidza zmieni jego postrzeganie świata i jednak nikogo nie zabije? A jeśli jasnowidz jest pewien że zabije i że nie można zmienić przyszłości to znaczy że w przyszłości i tak uratował tego człowieka bo inaczej nie mógłby on zabić tej dziewczynki.
Ostatnio oglądałem serial flashforward, była tam bardzo ciekawa sytuacja, wszyscy ludzie stracili przytomność i zobaczyli swoją przyszłość. Jedna z osób widziała że jest mordowana i czuła że jej się to należy. Na koniec okazało się że ona nie była mordowana, ale miała wypadek i się topiła, a ów "morderca" nie chciał jej zabić ale ją ocalić.
I teraz powstaje pytanie, co jeśli ten jasnowidz się pomylił w tym co widział, i ta dziewczynka nie była bez winy, była zła, albo miała być kolejnym Hitlerem o czym wiedział ten morderca?
Powinien go uratować bo to jest jego decyzja, nie uratowanie byłoby równoznaczne z morderstwem.
Ja wolałbym być człowiekiem który ratuje niż morduje. Gdybym nic nie zrobił to w czym byłbym lepszy od tego zabójcy?
Potem może jeszcze coś dopisze, teraz lecę na mecz:P
Wybaczcie błędy...
Pozdrawiam
zobacz wątek
15 lat temu
Antyspołeczny