Widok
Nie próbuj nawet usprawiedliwiać sytuacji do której ja nie doprowadzam jeżeli pytanie wydało się niepotrzebne to można zachować się normalnie i nie pisać nic ,dpowiedzieć: nie wiem, niżeli napisać coś głupiego o co posądza się niby mnie a samemu się nie widzi głupot wypisywanych.
Tymczasem człowiek ma wrażenie że ma do czynienia z niepoważnymi niedojżałymi dziećmi z podstawówki - mówię o tych złośliwych osobach poza tym co to za forum jeżeli zamiast rozmawiac o rowerach paru znalazło się tutaj co wchodzi żeby komuś dokopać i podokuczać.
Tymczasem człowiek ma wrażenie że ma do czynienia z niepoważnymi niedojżałymi dziećmi z podstawówki - mówię o tych złośliwych osobach poza tym co to za forum jeżeli zamiast rozmawiac o rowerach paru znalazło się tutaj co wchodzi żeby komuś dokopać i podokuczać.
sorki ale mnie się wydaje, że dbig to wporzo gość - jest jaki jest co nie znaczy, że przy piwku okazałby się do niczego, na trasie też pewnie jest do rzeczy - czepcie się tramwaja.
a że lubię mu podocinać to inna sprawa - element humorystyczny to na kazdym forum cenna sprawa, tym bardziej, że sam mam tendencje do bezcelowego rozmieniania się na drobne w dyskusji a inni też sowje grzeszki mają.
pozdro dbig i nie obrażaj,się jak ci się czasem dotnie - czasami naprawdę trudno nie skomentować tego co piszesz a już na pewno ciężko odtworzyć Twój tok rozumoawania, ale jak wyżej - wporzo jesteś.
a że lubię mu podocinać to inna sprawa - element humorystyczny to na kazdym forum cenna sprawa, tym bardziej, że sam mam tendencje do bezcelowego rozmieniania się na drobne w dyskusji a inni też sowje grzeszki mają.
pozdro dbig i nie obrażaj,się jak ci się czasem dotnie - czasami naprawdę trudno nie skomentować tego co piszesz a już na pewno ciężko odtworzyć Twój tok rozumoawania, ale jak wyżej - wporzo jesteś.
Tu nie chodzi o żadne dokuczanie.Ten cały Debiq po prostu zaniża poziom.Nie rozumiem dlaczego najpierw nie przeczyta sobie spokojnie do poduszki instrukcji obsługi roweru typu Wigry 3, wydanej przez ZZR czy inny Romet,a dopiero potem niech zabiera głos.Chłopie,16 stron i wiesz wszystko co Ci potrzebne.Jaki ten świat jest prosty!!!!
dbig napisał(a):
> Z tym że 1000 km wydaje się nie dużo jeżeli robi się to w
> półtora lub w dwa tygodnie przy sprzyjających warunkach.
I w takich warunkach smaruje się praktycznie codzinnie.
Warto dbig, żebyś poczytał jakieś artykuły o rowerach, bo Twoje tematy faktycznie mogą się wydawać śmieszne. Ale bez Ciebie byłoby tu nudno, więc pozdrawiam i nie bierz do siebie wszystkiego, co o Tobie piszą. Oni kiedyś też wiedzieli "trochę" mniej niż teraz ;)
> Z tym że 1000 km wydaje się nie dużo jeżeli robi się to w
> półtora lub w dwa tygodnie przy sprzyjających warunkach.
I w takich warunkach smaruje się praktycznie codzinnie.
Warto dbig, żebyś poczytał jakieś artykuły o rowerach, bo Twoje tematy faktycznie mogą się wydawać śmieszne. Ale bez Ciebie byłoby tu nudno, więc pozdrawiam i nie bierz do siebie wszystkiego, co o Tobie piszą. Oni kiedyś też wiedzieli "trochę" mniej niż teraz ;)
było i tak, że zakonserwowałem i starczyło na dwa sezony - to były czasy gdy środek konserwujący trzeba było wyprodukować samemu z łoju kupowanego na kartki - słowem jeszcze przed erą mtb, a nawet górali.
Ja miałem górala tylko dlatego, że sam go wyprodukowałem jako jednoprzekładniowego 1:1 - mam go do tej pory i nawet pędziłem mim na rajdzie z GRT.
Ja miałem górala tylko dlatego, że sam go wyprodukowałem jako jednoprzekładniowego 1:1 - mam go do tej pory i nawet pędziłem mim na rajdzie z GRT.
:))) napisał(a):
> było i tak, że zakonserwowałem i starczyło na dwa sezony - to
> były czasy gdy środek konserwujący trzeba było wyprodukować
> samemu z łoju kupowanego na kartki - słowem jeszcze przed erą
> mtb, a nawet górali.
> Ja miałem górala tylko dlatego, że sam go wyprodukowałem jako
> jednoprzekładniowego 1:1 - mam go do tej pory i nawet pędziłem
> mim na rajdzie z GRT.
Ooooo.... pamietam te boskie czasy :) Lancuch do skladaka "Flaming" razem z ojcem konsrewowalismy raz w sezonie, na wiosne gotujac w loju z dodatkiem grafitu. Mialem to szczescie ze loj nie musielismy kupowac bo ojciec przynosil troche ze stoczni. Grafit zreszta tez :))))))
To byl power lat osiemdziesiatych :))))) Wczesnych osiemdziesiatych...
Gruzz!
I.
> było i tak, że zakonserwowałem i starczyło na dwa sezony - to
> były czasy gdy środek konserwujący trzeba było wyprodukować
> samemu z łoju kupowanego na kartki - słowem jeszcze przed erą
> mtb, a nawet górali.
> Ja miałem górala tylko dlatego, że sam go wyprodukowałem jako
> jednoprzekładniowego 1:1 - mam go do tej pory i nawet pędziłem
> mim na rajdzie z GRT.
Ooooo.... pamietam te boskie czasy :) Lancuch do skladaka "Flaming" razem z ojcem konsrewowalismy raz w sezonie, na wiosne gotujac w loju z dodatkiem grafitu. Mialem to szczescie ze loj nie musielismy kupowac bo ojciec przynosil troche ze stoczni. Grafit zreszta tez :))))))
To byl power lat osiemdziesiatych :))))) Wczesnych osiemdziesiatych...
Gruzz!
I.
Maciass napisał(a):
> Ivan napisał(a):
>
> > Mialem to szczescie
> > ze loj nie musielismy kupowac bo ojciec przynosil troche ze
> > stoczni. Grafit zreszta tez :))))))
>
> Mówi sie załatwiał.....
BUHAHAHAHAHAHAH!
Faktycznie... To wtedy sie nazywalo zalatwianie lub organizowanie :)
Dzienx za historyczna wypominke ;)
OSTRO!
I.
> Ivan napisał(a):
>
> > Mialem to szczescie
> > ze loj nie musielismy kupowac bo ojciec przynosil troche ze
> > stoczni. Grafit zreszta tez :))))))
>
> Mówi sie załatwiał.....
BUHAHAHAHAHAHAH!
Faktycznie... To wtedy sie nazywalo zalatwianie lub organizowanie :)
Dzienx za historyczna wypominke ;)
OSTRO!
I.