Odpowiadasz na:

Wszystko zgadza się w najdrobniejszych szczegółach z Ewangeliami. Z pamięci napiszę, bo już się błogo-piątkowo relaksuję. Obrażenia. Jezus umierał ze złamanym nosem i spuchniętym okiem od pobicia w... rozwiń

Wszystko zgadza się w najdrobniejszych szczegółach z Ewangeliami. Z pamięci napiszę, bo już się błogo-piątkowo relaksuję. Obrażenia. Jezus umierał ze złamanym nosem i spuchniętym okiem od pobicia w czasie, gdy był poniżany. Są ślady po koronie cierniowej, która miała kształt kasku. Widoczne są też rany od biczowania. Ta rzymska kara mogła być śmiertelna jeśli oprawca wiedział jak bić. Tu oprawców było dwóch - duży i mały. Ten mały biczował, by zabić, próbował dobrać się do osierdzia. Ktoś go powstrzymał. Ślady po gwoździach dokładnie takie, jak powinny być przy ukrzyżowaniu. Przebito nadgarstki, co bylo sposobem dość długo potem zapomnianym. Na rycinach przedstawiano Jezusa z przebitymi dłońmi. Jest ślad po włóczni. Długo zastanawiano się dlaczego legionista uderzył w prawy bok skoro serce jest z lewej. Dziś już wiemy, że tak ich uczono, bo w lewej ręce przeciwnik zwykle trzymał tarczę. Serce Jezusa zostało otwarte już po wsze czasy, pozwolę sobie na symboliczny wtręt. Kolano zdarte i stłuczone od upadku. Powyrywana garściami broda - kolejny skutek wyszydzania. Brodę nosił rabbi, Żydzi nie mogli tego znieść. Jedyne, co długo nie pasowało patologowi, który badał sprawę, to czerwony kolor krwi. Ona szybko robi się brązowa. Ale tu pomógł kolega, który wyjaśnił, że krew człowieka torturowanego i poddanego stresowi wydziela składnik, który sprawia, że nie brązowieje. Lokalnym zwyczajem na powiekach zmarłego położono monety. Ta seria powstała dokładnie w czasach, o których mówi Biblia. Być może chodziło o jakiś błąd w ich wybiciu, nie pamiętam dokładnie, ale czas zgadza się idealnie. Zaś pyłki roślin wskazują na Palestynę. Jest jeszcze chusta z Oviedo pochodząca bez żadnych wątpliwości od tego samego człowieka oraz tunika we Francji, w ktrórej ślady po ranach pokrywają się z całunem. A o tunice jest mowa w Ewangelii. Żołnierze rzucili o nią losy.
Niewyjaśnione pozostaje, co spowodowało wyzwolenie ogromnej energii, która spowodowała naświetlenie płótna w czasach, kiedy o sztuce fotografii nikt nie słyszał.
Co do medytacji, to nie chcę nikomu odbierać prawa do samodoskonalenia i relaksowania się. Sugeruję jednak zastanowić się, czy nie wiąże sie to z jakimiś niezrozumiałymi mantrami. A jeśli się wiąże, to spróbować to przetłumaczyć. Jeśli się okaże, ze jest to przyzywanie kogokolwiek, to nie polecam. Podobnie z ćwiczeniami polegającymi na seriach ukłonów. Czy możliwe jest, że ukłony wykonuje się tak abstrakcyjnie? Czy raczej kłaniamy się komuś? A jeśli komuś, to komu? Czy to możliwe, że jeden z mistrzów feng-shui w chwili szczerości wyznał, że to nic innego, jak taniec ku czci demonów? Czy to tylko bajki wymyślane przez ignorantów? Ja w tym kompletnie nie siedzę, nie chcę wyjść na głupka. Tak słyszałem po prostu

zobacz wątek
7 lat temu
~the raven

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry