Widok
odradzam!
Niestety trafiłam jakiś czas temu do tej szkoły z moim psem. Fakt, na początku wszystko stara się robić na zasadzie pozytywnego wzmocnienia przez smaczki ale jak nie to od razu przymus i na siłę ciągnąć żeby szedł przy nodze i na siłę żeby pokonywał przeszkody itp itd... Poza tym raz jak Pan przygwoździł do ziemi za kark mojego psa (zresztą nie słusznie bo to nie on zaczął awanturę tylko ten drugi ale na placu było za dużo psów i Państwo nie bardzo ogarniali co się dzieje...) to później musiałam go nieźle odczulać na dotyk na karku. Zresztą przekonanie go do przeszkód też mi trochę zajęło w innej szkole po takim 'przymusowym' wstępie. Znam kilka (dokładnie 5) osób które poszły dalej na kursy w Łajce: wszystkie psy nieusłuchane (niektóre już po drugiej klasie!), skaczą, uciekają i są na kolczatkach (zresztą wystarczy popatrzeć na zdjęcia z kursów - o zgrozo większość psów ma kolczatki, a w niektórych, co mądrzejszych krajach, są one nawet zabronione!) i wszyscy pytają jak ja to robię, że mój pies jest taki grzeczny, chodzi wszędzie bez smyczy i w ogóle tak ładnie się słucha. Zachęcam szkołę do zapoznania się z zasadami pozytywnego szkolenia psiaków!
Moja ocena
Łajka
kategoria: Szkolenia psów
oferta: 3
podejście do zwierząt: -
dostępność: -
zaangażowanie: -
przystępność cen: 3
ocena ogólna: 2
2.7
* maksymalna ocena 6
Szanowna Pani- ja również jestem uczestniczką paru kursów w Lajce.Nie zgadzam się z Pani opinią.Pozytywne metody działają w tej szkole, a co do chodzenia przy nodze- nie rozumiem, co stanie się psu który zostanie przyciągnięty do tej nogi? Po prostu szybko zrozumie, że nie opłaca się kombinować, jako że to bardzo inteligentna bestia.I smaczki nadal idą w ruch...A awantury między psami? I tak zwane przygwożdżenie do ziemi przez instruktura? Czyż nie jest to tak naprawdę skarcenie psa, do którego od milionów lat on jest przyzwyczajony bo w sforze właśnie tak rozstrzyga się konflikty? I żaden pies nie rozstrzyga, który zaczął, tylko samiec alfa tak upomina stado.Kolczatki? Każdy właściciel ma prawo wyboru- nigdy nie słyszałam, żeby instruktor kogoś zmuszał. Mój pies prawie wyrywał mi nadgarstki , i nie przejmował się, żeby mnie traktować, jak to Pani ujęła- pozytywnie. Więc ma kolczatkę, choć już dawno zrozumiał, że ciągnąć się nie opłaca.Nie wyobrażam sobie spaceru matki z dzieckiem z wózkiem, psem szalejącym na obroży ...a gdzie miejsce na te nagrody lub, co gorsza, klikery? Ja biorę wózek, dużego psa, i wszyscy mnie zaczepiają, że taki wychowany.i zapewniam, że kocham go bardzo i krzywdy bym nie zrobiła, ale zasady musza być w każdym świecie.Mój pies za szczyt szczęścia uważa wizytę na placu szkoleniowym .A co do odczulania na dotyk Pana instruktora? No tu to dosłownie słów brak....proponuję zapoznać się z psychiką i funkcjonowaniem psa w stadzie i nie wygłaszać krzywdzacych opinii bez wiedzy .Pozdrawiam .
Tak się składa, że wiedzę o psach mam całkiem sporą, więc Pani uwaga jako (zakładam) osoby która wiedzę czerpie przede wszystkim z kursów na które chodzi z własnym psem jest nie trafiona (przede wszystkim dlatego, ze jest przekazana z jednego punktu widzenia). Niech Pani sama przeczyta to co napisała - wynika z tego, że pies np. chodzi przy nodze czy przy wózku ponieważ boi się kary. Nie lepiej, żeby robił to z własnej woli, z przyjemnością, nie zastanawiając się czy zaraz ktoś znów nie wbije mu kolcy w szyje? Szkolenie pozytywne fakt, jest dłuższe, trzeba mieć więcej cierpliwości, ale efekty są trwałe! Dlatego też decydując się na psa powinno się mieć dla niego duuuużo czasu na początku. Intensywne szkolenie na początek a później duuużo lat wspólnego życia bez stresów i bólu. A nagrody i klikery (opcjonalnie) są tylko na początku - później pies 'działa' i bez tego, robi to z przyjemności i dlatego, ze sprawia przyjemność swojemu człowiekowi. A chętnie zobaczyłabym co niektóre psy szkolone na kolczatkach na spacerze na zwykłej obroży - mógłby być niezły ubaw:) co do odczulania - tak, do tej pory mój pies okazuje oznaki zaniepokojenia przy nieznanych mężczyznach, którzy podchodzą go pogłaskać - właśnie od tamtego incydentu. Pewnie większość dużych psów by prawie nie zwróciła na to uwagi, ale niestety zdarzają się również psy wrażliwe i po takiej szkole można się tylko nabawić z nimi niezłych problemów behawioralnych. Co do braku słów... mi brakuje słów na to jak szybko szkoła zareagowała po moim negatywnym komentarzu i ile nagle pojawiło się pozytywnych. Smutne jest to, że szkoła ma dobrą reklamę i dużo ludzi idzie tam bo się nie zna ale właśnie zobaczyło gdzieś naklejkę, mówi się im, że kolczatka jest ok i później chodzą i powtarzają to dalej i wychodzi na to, że kolczatka jest lekiem na całe zło. Inni też kupują, źle dopasowane, nie mając pojęcia jak się ich używa (później dochodzi do tego, że pies idzie na kolczatce i smyczy flexi)... Bo łatwiej zastraszyć psa niż trochę z nim popracować...
Szanowna Pani! Niestety nie trafiła Pani z tematem, że wiedzę czerpię tylko z tresury własnego psa - pomijając, że jest to mój kolejny już pies, interesuję się zachowaniem i tresurą psa od lat... Niech Pani wierzy, lub nie, ale mój pies nie jest zastraszony i bez obroży lub bez smyczy chodzi równie pięknie - więc metody o których Pani pisze, że są zastraszaniem, nijak się mają do późniejszych zachowań. Oczywiście metody pozytywne - czego nie neguję, są ok - i te również stosuję ja, i z tego co wiem, szkoła również. Tylko pewne rzeczy trzeba rozgraniczyć... Jeśli pies jest wrażliwy - to sama widziałam i słyszałam niejednokrotnie rozmowę treserów, że trzeba podejścia innego. Jak się ma temat kolczatek niedopasowanych, tego nie wiem, bo mi wielokrotnie mówiono, gdzie kupić, jaką, a potem p.Eliza sprawdzała dopasowanie - więc chyba wyssane z palca to co Pani pisze. Co do czasu szkolenia psa - moje psy szkolone są praktycznie całe swoje życie - uczą się ciągle, przypominają wiedzę. Mój pies ma 6 lat i ma treningi w tygodniu raz, dwa razy od tylu lat z małymi przerwami. Jest odważny, nie strachliwy, nie zestresowany, pracuje bezstresowo, o czym świadczy jego postawa i zachowanie, jeśli wie Pani o czym mówię. A reakcja szkoły? To reakcja kursantów, droga Pani - tak, jak moja - osób, które wiedzą, co mówią i jak jest naprawdę. Smycz flexi - i tu się zgodzę, jest masakrą, co zresztą również kursanci i ja niejednokrotnie słyszałam. Moje psy biegają bez smyczy i nie muszę kontrolować ich za pomocą tego wynalazku. Reasumując, pracę z psem mam bardzo dużą i nie trafiła Pani, pisząc, że tylko ze swoim psem... Myślę, że gdyby Pani zobaczyła mojego psa, zmieniłaby zdanie na temat dodatku, jakim jest kolczatka. Pozdrawiam.