Widok
Pies w restauracji? To chyba tylko taki który dałby radę wysiedzieć w miejscu przez godzinę.
http://www.CiekaweNoclegi.pl - Noclegi w Polsce, baza noclegów od Bałtyku po Tatry! Hotele, apartamenty, pensjonaty, agroturystyka, kwatery i noclegi Sopot, kwatery i noclegi Gdańsk, kwatery i noclegi Gdynia.
ooo fajny temat, i mam pytanie jakiej wielkosci pieski przyjmują?? bo dla jednych pies to york, dla innych labek a moje maja ponad 90cm w kłebie i własciwie to tylko bywam z nimi albo w Sopocie (na Monciaku praktycznie do kazdej knajpki mozna wejsc...tylko nie wiem czy przypadkiem ze strachu nas nie wypraszali :D) i Fabryka Trzciny w stolicy (tam dogi niemieckie bardzo mile widziane)
Wbrew pozorom to restauracje raczej nie wypraszają klientów z psami pod jednym warunkiem:
pies jest ułożony i spokojnie się zachowuje, czyli cicho leży obok krzesła swego Pana - nie reagując na innych ludzi, ani psy.
Nie wspomnę już o tak prozaicznej rzeczy jak higienia - obsikiwanie czegokolwiek przez psa jest niedopuszczalne! Podobnie niszczenie.
A z tym wiele psów ma problem.
Stąd niechęć restauratorów.
Sami właściciele psów sobie winni. Mało kto ma rzeczywiście dobrze wychowanego czworonoga.
pies jest ułożony i spokojnie się zachowuje, czyli cicho leży obok krzesła swego Pana - nie reagując na innych ludzi, ani psy.
Nie wspomnę już o tak prozaicznej rzeczy jak higienia - obsikiwanie czegokolwiek przez psa jest niedopuszczalne! Podobnie niszczenie.
A z tym wiele psów ma problem.
Stąd niechęć restauratorów.
Sami właściciele psów sobie winni. Mało kto ma rzeczywiście dobrze wychowanego czworonoga.
Jestem za całkowitym zakazem wprowadzania bachorów poniżej ósmego roku życia do restauracji . W restauracji ma być przyjemnie, elegancko, stonowana muzyka, przyjemne wnętrze, zapach cudownego jedzenia, relaks. Nie mam nic przeciwko jeśli ktoś wejdzie z ułożonym pieskiem (który nie ujada i nie przeszkadza gościom), natomiast wpieniaia mnie na maxa jak ktoś z gości psuje mi miły nastrój wchodząc z drącymi mordę, piszczącymi, obsmarkanymi bachorami, albo z takimi w wieku przedszkolnym które biegają, hałasują zabawkami śpiewają i pokrzykują. Ja naprawdę nie po to płacę za obiad w restauracji żeby znosić cudze dzieci i ich histerię Oglądać ślinę, smarki, kupy i ogólny bałagan z nimi związany. Dlatego jestem za absolutnym zakazem wprowadzania dzieci do restauracji przynajmniej dopóki nie wyrosną z wieku przedszkolnego. Czy tak trudno zrozumieć, że idąc do restauracji człowiek chce w spokoju zjeść obiad, często "we dwoje" i niekoniecznie w towarzystwie krzyczących i biegających dzieci?