Kocio, dla mnie to też irracjonalne, cały czas myślę nad tym i nie potrafię tego ogarnąć. Ale odpowidając na Towj pytania
- jednak jacyś ludzie tam trafiją... tak, bo
a) tak...
rozwiń
Kocio, dla mnie to też irracjonalne, cały czas myślę nad tym i nie potrafię tego ogarnąć. Ale odpowidając na Towj pytania
- jednak jacyś ludzie tam trafiją... tak, bo
a) tak jak ja myslą, że ludzie przesadzają, że może być aż tak źle i w d. się poprzewracało. A jednak... czas pokazuje jak jest naprawdę.
b) że aż tak źle to chyba nigdzie nie ma no bo to irracjacjonalne by było
- czy czytają opinie? tak ale sądzą, że są przesadzone. Pracowałam wcześniej w korpo o bardzo złej opini w Gdyni, opinie w sieci mają fatalne ale naiwnie wierzyłam, że to niemożliwe aby było tak źle. W przeciwieństwie do Fundacji Fly pracowałam od 7 rano do 18, ciągle nadgodziny i byłam sama. Po moim odejściu na moje miejsce zatrudnili 3 (!) osoby. Wszystko co w sieci ludzie pisali się potwierdziło. Jedyna zasadnicza różnica między tymi instytucjami była taka, że w korpo nikt nie pozwolił sobie na mobbing, słowne ataki itp akcje. Rzuciłam kwity i tyle, że organizm dostał po d*pie ale psychika była ok. A kasa jak na korpo 1800 to nie był szał. Teraz czuję się jako kupa g., zakres obowiązków na trzy stanowiska, myślę że nie jestem głupia i nieogarnięta ale na koniec pracy tak właśnie się czułam. Ale nie dam im tej satysfakcji. Naprawdę patrzę na moje CV i nie jest ze mną tak źle ;)
trzecia sprawa, ludzie się trzymają bo naprawdę to pozory, pierwsze 3 miesiące jest super, taka otoczka krainy szczęśliwości, potem zaczynają się jazdy. To brzmi niewiarygodnie ale naprawdę tak jest. Nikt nie chce zostać z ręką w nocniku więc szuka innej pracy w trakcie. No i jednak mając orzeczenie nie jest lekko z pracą. My jesteśmy ogarniętę babki, nie chcemy sprzątać czy pracować w ochronie ;)
zobacz wątek