Widok
fundacja fly
Zauważyłam ogłoszenia dotyczące pracy w tej fundacji na tym portalu - zdecydowanie odradzam! PIP powinna zająć się sytuacją w firmie! Co roku zmieniają się pracownicy, bo prezes i prezeska muszą mieć nowe dofinansowanie na przystosowanie miejsca pracy dla niepełnosprawnych, a nie przeznaczają ANI ZŁOTÓWKI na miejsce pracy, tylko biorą wszystko do swojej kieszeni. Płacą najniższą pensję albo poniżej minimalnej na pracowników, a na każdego otrzymują krocie z PFRONU!!!!! Do stałych klientów - zauważcie, że pod koniec roku zwolniono pracowników, niektórzy odeszli sami, bo nie wytrzymywali oszustw i zachowania szefostwa i teraz są nowi pracownicy, a niektórzy nadal poszukiwani. I dochodzi do tego ratowanie się reportażem w Panoramie Gdańskiej. Dno, dno i jeszcze raz dno! Omijać tą firmę szerokim łukiem!
Dorzucę swoje 3 grosze.
Kierownictwo firmy nastawione na maksymalny zysk przy zerowym wkładzie własnym.
Płace na poziomie minimalnym. Pensje pracowników w 100% pokrywa pefron.
Ludzie pracują na przestarzałym sprzęcie, o modernizacji czegokolwiek nie ma nawet mowy.
A pracy jest mnóstwo.
Każda zatrudniona osoba pracuje na kilku stanowiskach, niezależnie od tego w jakim charakterze została zatrudniona , płacone na oczywiście za jedną prace. Za zrobienie jakiegokolwiek błędu czeka Cię niezła awantura i mieszanie z błotem,
za dobrze wykonane zadanie nie uświadczysz premii albo zwykłego dziękuje.
Rotacja pracownikow na poziomie astronomicznym.
Kierownictwo firmy nastawione na maksymalny zysk przy zerowym wkładzie własnym.
Płace na poziomie minimalnym. Pensje pracowników w 100% pokrywa pefron.
Ludzie pracują na przestarzałym sprzęcie, o modernizacji czegokolwiek nie ma nawet mowy.
A pracy jest mnóstwo.
Każda zatrudniona osoba pracuje na kilku stanowiskach, niezależnie od tego w jakim charakterze została zatrudniona , płacone na oczywiście za jedną prace. Za zrobienie jakiegokolwiek błędu czeka Cię niezła awantura i mieszanie z błotem,
za dobrze wykonane zadanie nie uświadczysz premii albo zwykłego dziękuje.
Rotacja pracownikow na poziomie astronomicznym.
Skomentuję tą opinię tylko dlatego, ze ze śmiechu już nie mogę :)
Taki burdel ( w papierach i komputerze ) jaki zastałam ja i dwie nowe pracownice biura prosi o pomoc z niebios. Ile się naklęłyśmy w ciągu ostatniego 1,5 miesiąca to nasze. Obstawiam totalny brak komunikacji, zero organizacji i brak myślenia w trakcie pracy. Myślę, że ludzie uciekali bo widzieli zapętlający się bałagan. Taki sam burdel miałam tylko w firmie w której wcześniej pracowałam, zatrudniała 600 osób. Różnica jest taka, że w Fundacji FLY pracuję 7 godzin a tam pracowałam 10, czasem dłużej. Po 1,5 miesiąca miałam 80h nadgodzin do odbioru. I to jest wyzysk!
I nie ma czegoś takiego jak pefron - jest PFRON, który pokrywa wysokość wynagrodzenia netto, w różnym stopniu procentowym w zależności od stopnia niepełnosprawności. No, mojej pensji na pewno nie pokrywa w 100% :)
Przykro mi, że ktoś ma złe doświadczenia ale czasami warto spojrzeć na siebie bardziej krytycznym okiem. Każdy sam się przekona jak jest, ocena firmy poprzez własne, negatywne doświadczenia nie ma sensu bo jeden będzie miał super wspomnienia, inny negatywne. Ocena pracodawcy i tego czy spełnia swoje obowiązki - ma sens. Pensje są na czas, pracuję 7 godzin, zaliczyłam już pobyt w szpitalu i nikt nie robił problemów. Pierwszy raz jako niepełnosprawna czuję, że moja choroba nie jest problemem.
Polecam pracę na własnej działalności gdzie tyrasz 24/7, korpolandii albo centrum handlowym po 12 godzin. Po prostu - trochę pokory.
Ja nie narzekam i nawet się podpiszę żeby nie było że jestem wyimaginowana ;)
Taki burdel ( w papierach i komputerze ) jaki zastałam ja i dwie nowe pracownice biura prosi o pomoc z niebios. Ile się naklęłyśmy w ciągu ostatniego 1,5 miesiąca to nasze. Obstawiam totalny brak komunikacji, zero organizacji i brak myślenia w trakcie pracy. Myślę, że ludzie uciekali bo widzieli zapętlający się bałagan. Taki sam burdel miałam tylko w firmie w której wcześniej pracowałam, zatrudniała 600 osób. Różnica jest taka, że w Fundacji FLY pracuję 7 godzin a tam pracowałam 10, czasem dłużej. Po 1,5 miesiąca miałam 80h nadgodzin do odbioru. I to jest wyzysk!
I nie ma czegoś takiego jak pefron - jest PFRON, który pokrywa wysokość wynagrodzenia netto, w różnym stopniu procentowym w zależności od stopnia niepełnosprawności. No, mojej pensji na pewno nie pokrywa w 100% :)
Przykro mi, że ktoś ma złe doświadczenia ale czasami warto spojrzeć na siebie bardziej krytycznym okiem. Każdy sam się przekona jak jest, ocena firmy poprzez własne, negatywne doświadczenia nie ma sensu bo jeden będzie miał super wspomnienia, inny negatywne. Ocena pracodawcy i tego czy spełnia swoje obowiązki - ma sens. Pensje są na czas, pracuję 7 godzin, zaliczyłam już pobyt w szpitalu i nikt nie robił problemów. Pierwszy raz jako niepełnosprawna czuję, że moja choroba nie jest problemem.
Polecam pracę na własnej działalności gdzie tyrasz 24/7, korpolandii albo centrum handlowym po 12 godzin. Po prostu - trochę pokory.
Ja nie narzekam i nawet się podpiszę żeby nie było że jestem wyimaginowana ;)
I jeszcze dodam coś od siebie - znam osobiście dwie osoby, które tam kiedyś pracowały i żadna z nich nie była zadowolona. Otóż po kilku miesiącach miłej atmosfery dyrektorka zaczyna stosować ostry mobbing wobec pracowników i traktuje ich jak niewolników. Pracownicy są zwalniani po około roku pracy, nieliczni odchodzą wcześniej, bo nie wytrzymują. Nie wierzysz, to sama się przekonasz i nie będzie Tobie już wesoło. Jak wyglądało ostatnie zwolnienie pracowników sklepu? Był kręcony reportaż do Panoramy (było to pod koniec grudnia). Pracownicy sklepu mieli się ładnie uśmiechać i udzielać wywiadów. Kamery zgasły, pracownicy usłyszeli: JESTEŚCIE ZWOLNIENI.Pozostawię to do oceny innym. Swoją drogą, naprawdę uważasz, że skoro cała ekipa (i sklepu i biura) jest wymieniona od początku roku, to wszyscy pracownicy byli nieporadnymi leniami, a nie, że coś jest na rzeczy?
A dlaczego burdel w papierach? Przekręty w firmie, to i burdel musi być :) Co do dofinansowań na pracownika - jeśli pracujesz tam w biurze, to masz być może wiedzę na ten temat - otóż fundacja nie korzysta jedynie z dofinansowania do pensji pracownika - dostają także pieniądze na wyposażenie stanowisk pracy i na aranżację stanowisk pracy. Wysokość takiej pomocy to kilkunastokrotność (nawet dwudziestokrotność) przeciętnego wynagrodzenia - i to tylko na JEDNEGO pracownika z JEDNEGO z tych tytułów. Nie wierzysz? Poczytaj o tej formie pomocy na stronie PFRONU. Mam nadzieję, że już wiesz, skąd była i BĘDZIE taka rotacja - bo pracowników trzeba zwolnić i zatrudnić nowych po to, aby uzyskać krocie na każdego pracownika, które oczywiście jest wydawane na potrzeby właściciela, bo gdyby tyle przeznaczał na miejsce pracy, to pracownicy pracowaliby w złotym pałacu, a tak nie jest (jak już powiedział ktoś wcześniej). 2x20000 (a może więcej) na JEDNEGO pracownika to jest krocie i mam nadzieję, że Magdalena (o ile jest to naprawdę Magdalena) przyzna mi teraz rację.
Kwota miesięcznego dofinansowania (samej tylko pensji) uzależniona jest od:
stopnia niepełnosprawności pracownika,
1800 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika o znacznym stopniu niepełnosprawności
1125 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności
450 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika z lekkim stopniem niepełnosprawności.
Kwota miesięcznego dofinansowania nie może przekroczyć:
Kwota miesięcznego dofinansowania nie może przekroczyć:
75% poniesionych kosztów płacy- jeżeli jesteś pracodawcą prowadzącym działalność gospodarczą
90 % poniesionych kosztów płacy- jeżeli jesteś pracodawcą, który nie prowadzi działalności gospodarczej
No to faktycznie masz racje kwota dofinansowania z PFRON (a nie pefron) faktycznie nie może wynosić 100%
Burdel w papierach i na kompach no cóż też mi się zdawało że da się uw burdel posprzątać.
Więcej nie ma co pisać. Nowym pracownikom życzę miłej pracy i tyle
stopnia niepełnosprawności pracownika,
1800 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika o znacznym stopniu niepełnosprawności
1125 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności
450 zł – w związku z zatrudnieniem pracownika z lekkim stopniem niepełnosprawności.
Kwota miesięcznego dofinansowania nie może przekroczyć:
Kwota miesięcznego dofinansowania nie może przekroczyć:
75% poniesionych kosztów płacy- jeżeli jesteś pracodawcą prowadzącym działalność gospodarczą
90 % poniesionych kosztów płacy- jeżeli jesteś pracodawcą, który nie prowadzi działalności gospodarczej
No to faktycznie masz racje kwota dofinansowania z PFRON (a nie pefron) faktycznie nie może wynosić 100%
Burdel w papierach i na kompach no cóż też mi się zdawało że da się uw burdel posprzątać.
Więcej nie ma co pisać. Nowym pracownikom życzę miłej pracy i tyle
Może burdel w papierach powstał, bo dwie osoby wykonywały obowiązki trzech i zwyczajnie nie dawały rady? Może problem jest taki, że nie ma w fundacji żadnych standardów, a dotychczasowi pracownicy nie mieli nawet zakresu obowiązków? I robili jednocześnie wszystko (4 strony obowiązków, jak na koniec udało sie to jakos podsumować)? Może dlatego, ze każdy dokument trzeba było sobie stworzyc od podstaw samemu, uzyskac akceptacje na każdą kropkę a potem i tak oberwac, bo po tygodniu było juz źle? W biurze ciągle brakowało ludzi do pracy a obowiązków przybywało z każdym dniem. Cieszysz się, że pracujesz 7 godzin dziennie. A zauważyłaś, ile godzin dziennie pracuje koleżanka z recepcji? I jak często zabiera robotę do domu? Bo sie nie wyrabia. Jak pracowałam zdalnie i koordynowalam organizację ważnej imprezy to było ok. I burdelu nie było. A szkolenie BHP macie wszyscy? Jak tak, to dobrze, bo ja nie miałam. I nie tylko ja. Takich smaczków jest naprawdę długą lista. Dobra atmosfera długo nie potrwa. Niestety.
Sama prawda. Obowiązków tyle, że nie wiadomo w co ręce włożyć. Trudno się wyrobić z tyloma zadaniami. Trzeba robić wszystko, to często zabiera się pracę do domu. I wszystko trzeba akceptować u dyrekcji. Dzisiaj jest dobrze, jutro już źle, więc poprawiasz raz, poprawiasz drugi raz... I to wszystko w fatalnej atmosferze. Ciągła presja, dokładanie obowiązków. I nigdy żadnej pochwały. Spodziewasz się miłego słowa, a słyszysz tylko nieuzasadnioną krytykę i pretensje. Długo nie da się wytrzymać przy takim natłoku obowiązków, złym traktowaniu i tych pensjach. Byli pracownicy wiedzą o czym mówię.
ustalanie grafików, przygotowanie list obecności, wydawanie laptopów wykładowcom, ksero, robienie kawy, przyjmowanie wpłat za zajęcia, przyjmowanie wpłat na wycieczki i sprzedaż biletów do kina,teatru itp, udzielanie informacji o zajęciach, takie tam związane z zajęciami. Czasami wszystko robi się za raz. Spróbuj a zobaczysz. Także powodzenia :)
Tak to praca w 7 godzinnym stresie przy ciaglych wyzwiskach dyrektorki Jej hobby to mobbing i szczucie pracownikow na siebie. Po roku zostaniesz zwolniona dla dotaji na nowego pracownika a dalej to kreatywna ksiegowosc Dyrektor usmiecha sie tylko do klientow bo placa a do pracownikow ..... pensje to zawsze minimalna krajowa W sklepie kaza oklamywac klientow podczas aukcji Byli byli racownicy wiedza dokladnie o co chodzi System oszukiwania wymyslila dyrektor za pozwoleniem jej partnera czyli prezesa tej dojnej skarbonki
będzie to bardzo konstruktywna opinia z mojej strony. Żadnych ogólników , tylko konkrety.
- jestem przerażona tym, że osoby powyżej mają rację
- jestem przerażona tym, że przez 2 miesiące można wchodzić pracownikom w tyłek a potem traktować ich jak śmieci (przy każdej zmianie personelu tak to wygląda i nowy nie zorientuje się, że to fałszywe uśmiechy
- jestem przerażona obwinieniem pracowników za własne błędy czy niedociągnięcia:
a. najlepiej wysyłać print screen, że się wysłało maila, kiedy i z czym bo będą Ci wmawiać, że czegoś nie wysłałeś.
b. kompletny brak komunikacji, szefostwo samo zapomina o wielu rzeczach ale najgorsze to nieinformowanie biura o zmianach w planach. Efekt: ludzie przychodzą do biura i naciskają o pewne sprawy a biuro zielone bo nie wie o co chodzi.
c. ludzie słyszą od szefostwa obiecanki a potem biuro niech walczy, cyrkiem były obiecane zdjęcia z wycieczek, tłumy dzień w dzień bo zdjęcia miały być w środę- biuro nic nie wie, zdjęć nie ma a głowy suszone
- nie mogę zrozumieć jak można do pracownika mówić "ty to się już lepiej nie odzywaj", "ty to ciągle panikujesz" czy "ty to masz ciągle głupie pomysły", może miała to być jakaś forma luźnych relacji z pracownikiem ale forma, gestykulacja i ton powodował, że człowiek czuł się jak totalne zero.
Byli pracownicy, notorycznie czytałam w opiniach atak, że zwalniają po roku, że dostają dofinansowanie na pracowników w kosmicznych kwotach jakby to były główne zarzuty. Nie, najgorsze to podejście do pracowników. Traktowanie ludzie jak idiotów, przecież to jawne że im nie zależy na pracownikach, nie ten to następny. Tempo i wymagania rosną z miesiąca na miesiąc, są nieadekwatne i przesadzone w stosunku do płacy.
Póki byłī nas cztery osoby było ok, naprawdę. Więc nie do końca zgodzę się z przedmówcami w pewnych kwestiach. Zrobiłyśmy porządek i da się go utrzymać. Koleżanka nie brała już pracy do domu a pozostałe nigdy nie zostawały po godzinach chociaż z tego co wiemy pracy w tym roku było dużo więcej niż rok temu - samych wycieczek było niby około 2x tyle. Problemy się zaczęły gdy jedna odeszła. Podzieliłyśmy się obowiązkami ale już wszystkiego było za dużo gdy wycieczki weszły pełną parą. Ach, w między czasie odszedł koordynator klubu więc obowiązki spadły na zespół. Nie znałyśmy nauczycieli, młodzieży ale weź się człowieku odnajdź w tym i dostawaj z**by bo przecież to nie jest problem, to takie proste i to twoja wina bo nie ogarniasz...mogłabym mieć sobie coś do zarzucenia gdyby nie to że w między czasie robiłam mnóstwo innych rzeczy i zwyczajnie nie dawałam rady.
- kolejna dziwna rzecz- mamy księgową ale to my wystawiamy faktury. ba, my heh każdy po trochu, byłī podjęte próby aby zebrac to do kupy i miała wszystkie faktury rozliczać jedna osoba ale się zwolniła. A tak to trzy osoby i każda miała po kilka różnych faktur do wystawiania. Gdy jedna poszła na wolne czy zwolnienie, bez znaczenia, po prostu trzeba było to zebrać w garść na koniec miesiąca można było szału dostać bo nie było jednolitej listy co gdzie i komu wystawiamy
- zapisy - zapisy to magiczny czas gdy ludzie stoją już przed 6 rano. Otwierasz biuro o 9.00 i do 14-15 jesteś na pełnych obrotach. Tak, dosłownie. Wpuszcza sie po kilka osób aby się ludzie nie stratowali i śmigasz jak motorek a po kilku godzinach nie wiesz jak się nazywasz. Na czym polega problem? że wszyscy pracownicy są niepełnosprawni. Nasze kręgosłupa nie dają rady i jakby ktoś mi powiedział nie uwierzyłabym, że coś takiego naprawdę ma miejsce. Tempo jest tak wysokie, że osobiście miałam zawroty głowy i plątały mi się słowa. Każda z nas odchorowywała to nawet 3 tygodnie. Bo na zapisach się nie kończyło, dzień po dniu waliły tłumy. I zamiast usłyszeć cokolwiek miłego człowiek słyszał "no, super, wszystkie miejsca mają się wyprzedać". Nie mogę zrozumieć jak można widzieć że ludzie, chorzy do tego, zapiep**ający za 1535 netto ledwo stoją na nogach, przez cały dzień wypiją pół kubka kawy, widać, że nie dają fizycznie już rady i powiedzieć coś takiego? nikt nie spodziewa się, że szefostwo będzie głaskać po głowie, w końcu są pracodawcami ale naprawdę, nikt kto nie był w FF nie zrozumie co tam się dzieje.
- dawanie do zrozumienia pracownikom, że są idiotami to norma, forma, gesty, tonacja głosu, wszystko do kupy powoduje, ze człowiek czuje się jak śmieć a każda próba wytłumaczenia się jest traktowana jako atak. Ba, każda próba przytakiwania też się kończy atakiem słownym. przytakujesz i słyszysz " no co tak? co tak,tak? weź się ogarnij bo ciągle coś zawalasz. Nic nie potrafisz załatwić.". Żeby chodziło o projekty warte miliony ale źle wydrukowany tekst na ogłoszeniu nie jest chyba powodem by tak się odzywać do ludzi? 10 minut później uśmieszki i pączki do kawy.
- sezon wakacyjny, zostajemy dwie bo idziemy na urlopy więc się wymieniamy. Dwie zamiast czterech. Więc wiadomo, pracujemy na bieżąco bo wycieczki w pełni, całe wakacje przyjmujesz wpłaty, wrzucasz informacje do sieci, plakaty, telefony odbierasz więc robisz wiele rzeczy na bieżąco. I co słyszysz? przecież wy nic nie robicie. My tu się zastanawiamy że przydałaby się osoby tylko do odbierania telefonów albo dzwonienia a słyszmy że nic nie robimy. 9 spotkań organizacyjnych na wycieczki w jednym tygodniu, na każdą wycieczkę 49 osób. Czyli 449 osób do których trzeba zadzwonić i poinformować o zebraniu. Jedna obsługuje na bieżąco, druga dzwoni do tych 449 osób. Wystarczy trochę wyobraźni bo szefostwo myśli chyba że pracownicy kawę piją tylko. Obdzwonienie tylko ludzi to kilka dni. Do tego każda ma swój indywidualny zakres obowiązków, często się nie wyrabia bo się nie da. Koniec wakacji dochodzi grafik zajęć. Wykładowców naliczyłam 50 osób. Ale dyrektor potrafi zmieszać człowieka z błotem za to że od 3 tygodni wykładowca nie odbiera do Ciebie telefonów i że przecież stworzenie grafiku to praca na 2 dni. To już nawet nie jest śmieszne.
Mój organizm przy takim natężeniu bodźców dochodził do siebie miesiąc. Niestety, mam specyficzną chorobę, lubię duże tempo pracy ale to jest przesada. Przesada bo za 2500 mogłabym zacisnąć zęby ale bez przesady, nie za 1535 zł i traktowanie człowieka jak śmiecia.
Na koniec dodam, że Ci co odeszli za wczasu - brawo, nie rozumiem dlaczego inni piszą o zwalnianiu ludzi jak o czymś strasznym. Szanujmy się, czekać ąż oni cię zwolnią? masz głowę uciekaj stamtąd gdziekolwiek bo w spożywczaku narobisz się może i podobnie fizycznie ale zarobisz ponad 2000 na rękę.
Mogę Was tylko przeprosić i przyznać rację.
- jestem przerażona tym, że osoby powyżej mają rację
- jestem przerażona tym, że przez 2 miesiące można wchodzić pracownikom w tyłek a potem traktować ich jak śmieci (przy każdej zmianie personelu tak to wygląda i nowy nie zorientuje się, że to fałszywe uśmiechy
- jestem przerażona obwinieniem pracowników za własne błędy czy niedociągnięcia:
a. najlepiej wysyłać print screen, że się wysłało maila, kiedy i z czym bo będą Ci wmawiać, że czegoś nie wysłałeś.
b. kompletny brak komunikacji, szefostwo samo zapomina o wielu rzeczach ale najgorsze to nieinformowanie biura o zmianach w planach. Efekt: ludzie przychodzą do biura i naciskają o pewne sprawy a biuro zielone bo nie wie o co chodzi.
c. ludzie słyszą od szefostwa obiecanki a potem biuro niech walczy, cyrkiem były obiecane zdjęcia z wycieczek, tłumy dzień w dzień bo zdjęcia miały być w środę- biuro nic nie wie, zdjęć nie ma a głowy suszone
- nie mogę zrozumieć jak można do pracownika mówić "ty to się już lepiej nie odzywaj", "ty to ciągle panikujesz" czy "ty to masz ciągle głupie pomysły", może miała to być jakaś forma luźnych relacji z pracownikiem ale forma, gestykulacja i ton powodował, że człowiek czuł się jak totalne zero.
Byli pracownicy, notorycznie czytałam w opiniach atak, że zwalniają po roku, że dostają dofinansowanie na pracowników w kosmicznych kwotach jakby to były główne zarzuty. Nie, najgorsze to podejście do pracowników. Traktowanie ludzie jak idiotów, przecież to jawne że im nie zależy na pracownikach, nie ten to następny. Tempo i wymagania rosną z miesiąca na miesiąc, są nieadekwatne i przesadzone w stosunku do płacy.
Póki byłī nas cztery osoby było ok, naprawdę. Więc nie do końca zgodzę się z przedmówcami w pewnych kwestiach. Zrobiłyśmy porządek i da się go utrzymać. Koleżanka nie brała już pracy do domu a pozostałe nigdy nie zostawały po godzinach chociaż z tego co wiemy pracy w tym roku było dużo więcej niż rok temu - samych wycieczek było niby około 2x tyle. Problemy się zaczęły gdy jedna odeszła. Podzieliłyśmy się obowiązkami ale już wszystkiego było za dużo gdy wycieczki weszły pełną parą. Ach, w między czasie odszedł koordynator klubu więc obowiązki spadły na zespół. Nie znałyśmy nauczycieli, młodzieży ale weź się człowieku odnajdź w tym i dostawaj z**by bo przecież to nie jest problem, to takie proste i to twoja wina bo nie ogarniasz...mogłabym mieć sobie coś do zarzucenia gdyby nie to że w między czasie robiłam mnóstwo innych rzeczy i zwyczajnie nie dawałam rady.
- kolejna dziwna rzecz- mamy księgową ale to my wystawiamy faktury. ba, my heh każdy po trochu, byłī podjęte próby aby zebrac to do kupy i miała wszystkie faktury rozliczać jedna osoba ale się zwolniła. A tak to trzy osoby i każda miała po kilka różnych faktur do wystawiania. Gdy jedna poszła na wolne czy zwolnienie, bez znaczenia, po prostu trzeba było to zebrać w garść na koniec miesiąca można było szału dostać bo nie było jednolitej listy co gdzie i komu wystawiamy
- zapisy - zapisy to magiczny czas gdy ludzie stoją już przed 6 rano. Otwierasz biuro o 9.00 i do 14-15 jesteś na pełnych obrotach. Tak, dosłownie. Wpuszcza sie po kilka osób aby się ludzie nie stratowali i śmigasz jak motorek a po kilku godzinach nie wiesz jak się nazywasz. Na czym polega problem? że wszyscy pracownicy są niepełnosprawni. Nasze kręgosłupa nie dają rady i jakby ktoś mi powiedział nie uwierzyłabym, że coś takiego naprawdę ma miejsce. Tempo jest tak wysokie, że osobiście miałam zawroty głowy i plątały mi się słowa. Każda z nas odchorowywała to nawet 3 tygodnie. Bo na zapisach się nie kończyło, dzień po dniu waliły tłumy. I zamiast usłyszeć cokolwiek miłego człowiek słyszał "no, super, wszystkie miejsca mają się wyprzedać". Nie mogę zrozumieć jak można widzieć że ludzie, chorzy do tego, zapiep**ający za 1535 netto ledwo stoją na nogach, przez cały dzień wypiją pół kubka kawy, widać, że nie dają fizycznie już rady i powiedzieć coś takiego? nikt nie spodziewa się, że szefostwo będzie głaskać po głowie, w końcu są pracodawcami ale naprawdę, nikt kto nie był w FF nie zrozumie co tam się dzieje.
- dawanie do zrozumienia pracownikom, że są idiotami to norma, forma, gesty, tonacja głosu, wszystko do kupy powoduje, ze człowiek czuje się jak śmieć a każda próba wytłumaczenia się jest traktowana jako atak. Ba, każda próba przytakiwania też się kończy atakiem słownym. przytakujesz i słyszysz " no co tak? co tak,tak? weź się ogarnij bo ciągle coś zawalasz. Nic nie potrafisz załatwić.". Żeby chodziło o projekty warte miliony ale źle wydrukowany tekst na ogłoszeniu nie jest chyba powodem by tak się odzywać do ludzi? 10 minut później uśmieszki i pączki do kawy.
- sezon wakacyjny, zostajemy dwie bo idziemy na urlopy więc się wymieniamy. Dwie zamiast czterech. Więc wiadomo, pracujemy na bieżąco bo wycieczki w pełni, całe wakacje przyjmujesz wpłaty, wrzucasz informacje do sieci, plakaty, telefony odbierasz więc robisz wiele rzeczy na bieżąco. I co słyszysz? przecież wy nic nie robicie. My tu się zastanawiamy że przydałaby się osoby tylko do odbierania telefonów albo dzwonienia a słyszmy że nic nie robimy. 9 spotkań organizacyjnych na wycieczki w jednym tygodniu, na każdą wycieczkę 49 osób. Czyli 449 osób do których trzeba zadzwonić i poinformować o zebraniu. Jedna obsługuje na bieżąco, druga dzwoni do tych 449 osób. Wystarczy trochę wyobraźni bo szefostwo myśli chyba że pracownicy kawę piją tylko. Obdzwonienie tylko ludzi to kilka dni. Do tego każda ma swój indywidualny zakres obowiązków, często się nie wyrabia bo się nie da. Koniec wakacji dochodzi grafik zajęć. Wykładowców naliczyłam 50 osób. Ale dyrektor potrafi zmieszać człowieka z błotem za to że od 3 tygodni wykładowca nie odbiera do Ciebie telefonów i że przecież stworzenie grafiku to praca na 2 dni. To już nawet nie jest śmieszne.
Mój organizm przy takim natężeniu bodźców dochodził do siebie miesiąc. Niestety, mam specyficzną chorobę, lubię duże tempo pracy ale to jest przesada. Przesada bo za 2500 mogłabym zacisnąć zęby ale bez przesady, nie za 1535 zł i traktowanie człowieka jak śmiecia.
Na koniec dodam, że Ci co odeszli za wczasu - brawo, nie rozumiem dlaczego inni piszą o zwalnianiu ludzi jak o czymś strasznym. Szanujmy się, czekać ąż oni cię zwolnią? masz głowę uciekaj stamtąd gdziekolwiek bo w spożywczaku narobisz się może i podobnie fizycznie ale zarobisz ponad 2000 na rękę.
Mogę Was tylko przeprosić i przyznać rację.
Masz rację. Niestety, tak jest w Fundacji Fly. Starasz się, robisz więcej niż powinieneś, zaciskasz zęby, a potem słyszysz, że jesteś beznadziejnym pracownikiem ( i wiele innych przykrych rzeczy na swój temat) i masz podpisać swoje wypowiedzenie. A jutro jest twój ostatni dzień pracy. Takie podziękowanie za dwa lata starań.
Zauważ, że od stycznia 2017 roku odeszła osoba od obsługi UTW i od tamtej pory (z krótkimi przerwami) nie było na te miejsce osoby. Czasami osoby przychodziły na miesiąc, czasem trzy i same się zwalniały, lub też prezes mówił, że są beznadziejne i wypad.. Pracy było za dużo fizycznie i za dużo psychicznej presji, a nawet wyzwisk. W pierwszym roku pracy pensja 1313, w drugim (po rządowym rozporządzeniu) 1413. Wiele można by jeszcze napisać.
Zauważ, że od stycznia 2017 roku odeszła osoba od obsługi UTW i od tamtej pory (z krótkimi przerwami) nie było na te miejsce osoby. Czasami osoby przychodziły na miesiąc, czasem trzy i same się zwalniały, lub też prezes mówił, że są beznadziejne i wypad.. Pracy było za dużo fizycznie i za dużo psychicznej presji, a nawet wyzwisk. W pierwszym roku pracy pensja 1313, w drugim (po rządowym rozporządzeniu) 1413. Wiele można by jeszcze napisać.
Bardzo poruszające wpisy, tak mi przykro że zostaliście... wykorzystani i wyrzuceni
Z tego co piszecie to firma ma taki model biznesowy. Osoba pracownika i jakość jego pracy ma tutaj drugorzędne znaczenie
Liczy się tylko sztuka i orzeczenie na które można uzyskać dotacje, która jest maksymalnie na dwa lata
Po tym czasie "zużyty" pracownik musi zostać zastąpiony świeżą dotacją
To jest typowy przykład działalności której potrzebny jest stały przypływ świeżej krwi
Pracownik to tylko statysta
Z tego co piszecie to firma ma taki model biznesowy. Osoba pracownika i jakość jego pracy ma tutaj drugorzędne znaczenie
Liczy się tylko sztuka i orzeczenie na które można uzyskać dotacje, która jest maksymalnie na dwa lata
Po tym czasie "zużyty" pracownik musi zostać zastąpiony świeżą dotacją
To jest typowy przykład działalności której potrzebny jest stały przypływ świeżej krwi
Pracownik to tylko statysta
W takim razie nie potrafię sobie wyjaśnić takiego podejścia do pracownika.....
Jest to dla mnie dziwne, niewytlumaczalne, irracjonalne po prostu nienormalne....
po prostu w glowie mi się coś takiego nie mieści
druga sprawa że pomimo tak fatalnej reputacji do tej firmy jednak jacyś pracownicy się zgłaszają
fakt że się szybko zwalniają ale to nie zmienia faktu że jednak jakoś tam trafili....czy ludzie nie szukają opinii?
a po trzecie, że ludzie wytrzymują w tak go.nuanej ,niskopłatnej (!) robocie po parę miesiecy albo dłużej
no zesz kurna, trzeba się trochę szanować
Jest to dla mnie dziwne, niewytlumaczalne, irracjonalne po prostu nienormalne....
po prostu w glowie mi się coś takiego nie mieści
druga sprawa że pomimo tak fatalnej reputacji do tej firmy jednak jacyś pracownicy się zgłaszają
fakt że się szybko zwalniają ale to nie zmienia faktu że jednak jakoś tam trafili....czy ludzie nie szukają opinii?
a po trzecie, że ludzie wytrzymują w tak go.nuanej ,niskopłatnej (!) robocie po parę miesiecy albo dłużej
no zesz kurna, trzeba się trochę szanować
Może dlatego, że niepełnosprawni to grupa, której trudno jest znaleźć satysfakcjonującą pracę. I człowiek się czepia tego stanowiska z nadzieję, że może to jednak jego nie dotknie. Że sobie poradzi. Poza tym, w Fundacji spotyka się niesamowitych ludzi, zarówno beneficjentów jak i wolontariuszy. Są naprawdę wyjątkowi.
Kocio, dla mnie to też irracjonalne, cały czas myślę nad tym i nie potrafię tego ogarnąć. Ale odpowidając na Towj pytania
- jednak jacyś ludzie tam trafiją... tak, bo
a) tak jak ja myslą, że ludzie przesadzają, że może być aż tak źle i w d. się poprzewracało. A jednak... czas pokazuje jak jest naprawdę.
b) że aż tak źle to chyba nigdzie nie ma no bo to irracjacjonalne by było
- czy czytają opinie? tak ale sądzą, że są przesadzone. Pracowałam wcześniej w korpo o bardzo złej opini w Gdyni, opinie w sieci mają fatalne ale naiwnie wierzyłam, że to niemożliwe aby było tak źle. W przeciwieństwie do Fundacji Fly pracowałam od 7 rano do 18, ciągle nadgodziny i byłam sama. Po moim odejściu na moje miejsce zatrudnili 3 (!) osoby. Wszystko co w sieci ludzie pisali się potwierdziło. Jedyna zasadnicza różnica między tymi instytucjami była taka, że w korpo nikt nie pozwolił sobie na mobbing, słowne ataki itp akcje. Rzuciłam kwity i tyle, że organizm dostał po d*pie ale psychika była ok. A kasa jak na korpo 1800 to nie był szał. Teraz czuję się jako kupa g., zakres obowiązków na trzy stanowiska, myślę że nie jestem głupia i nieogarnięta ale na koniec pracy tak właśnie się czułam. Ale nie dam im tej satysfakcji. Naprawdę patrzę na moje CV i nie jest ze mną tak źle ;)
trzecia sprawa, ludzie się trzymają bo naprawdę to pozory, pierwsze 3 miesiące jest super, taka otoczka krainy szczęśliwości, potem zaczynają się jazdy. To brzmi niewiarygodnie ale naprawdę tak jest. Nikt nie chce zostać z ręką w nocniku więc szuka innej pracy w trakcie. No i jednak mając orzeczenie nie jest lekko z pracą. My jesteśmy ogarniętę babki, nie chcemy sprzątać czy pracować w ochronie ;)
- jednak jacyś ludzie tam trafiją... tak, bo
a) tak jak ja myslą, że ludzie przesadzają, że może być aż tak źle i w d. się poprzewracało. A jednak... czas pokazuje jak jest naprawdę.
b) że aż tak źle to chyba nigdzie nie ma no bo to irracjacjonalne by było
- czy czytają opinie? tak ale sądzą, że są przesadzone. Pracowałam wcześniej w korpo o bardzo złej opini w Gdyni, opinie w sieci mają fatalne ale naiwnie wierzyłam, że to niemożliwe aby było tak źle. W przeciwieństwie do Fundacji Fly pracowałam od 7 rano do 18, ciągle nadgodziny i byłam sama. Po moim odejściu na moje miejsce zatrudnili 3 (!) osoby. Wszystko co w sieci ludzie pisali się potwierdziło. Jedyna zasadnicza różnica między tymi instytucjami była taka, że w korpo nikt nie pozwolił sobie na mobbing, słowne ataki itp akcje. Rzuciłam kwity i tyle, że organizm dostał po d*pie ale psychika była ok. A kasa jak na korpo 1800 to nie był szał. Teraz czuję się jako kupa g., zakres obowiązków na trzy stanowiska, myślę że nie jestem głupia i nieogarnięta ale na koniec pracy tak właśnie się czułam. Ale nie dam im tej satysfakcji. Naprawdę patrzę na moje CV i nie jest ze mną tak źle ;)
trzecia sprawa, ludzie się trzymają bo naprawdę to pozory, pierwsze 3 miesiące jest super, taka otoczka krainy szczęśliwości, potem zaczynają się jazdy. To brzmi niewiarygodnie ale naprawdę tak jest. Nikt nie chce zostać z ręką w nocniku więc szuka innej pracy w trakcie. No i jednak mając orzeczenie nie jest lekko z pracą. My jesteśmy ogarniętę babki, nie chcemy sprzątać czy pracować w ochronie ;)
Hmmm, z mojego doświadczenia wynika że opinie zamieszczane w necie są czasem aż za bardzo powściągliwe i wyważone
Ludzie bardzo się pilnują by nie narazić się byłemu otoczeniu, nawet jeśli warunki były fatalne. Bardzo często nie chcą mieć nic wspólnego z nieobliczalnymi wariatami jakim jest szefostwo i nie chcą sobie robić problemu, nie składają spraw do sądu tylko dla swojego dobra uciekają... znam takie sytuacje i szczerze mówiąc chcę tutaj podziekować wszystkim osobom, które decydują się na ujawnienie prawdy w sieci...Bardzo często takie opinie były nie dość że prawdziwe to jeszcze niedoszacowane.Przed złożeniem cv bardzo często sprawdzam opinie o firmach i to co ludzie piszą pokrywa się w 105% z prawdą, bo nie łatwo takie rzeczy wyłapać tylko podczas jednej rozmowy kiedy trzeba podjąć ważną życiową decyzję jaką jest zmiana pracy. Dzięki takim wpisom nie raz, nie dwa udało mi się uniknąć podjęcia złej decyzji, i mam nadzieję że i tak będzie w przypadku tej firmy :)
Ludzie bardzo się pilnują by nie narazić się byłemu otoczeniu, nawet jeśli warunki były fatalne. Bardzo często nie chcą mieć nic wspólnego z nieobliczalnymi wariatami jakim jest szefostwo i nie chcą sobie robić problemu, nie składają spraw do sądu tylko dla swojego dobra uciekają... znam takie sytuacje i szczerze mówiąc chcę tutaj podziekować wszystkim osobom, które decydują się na ujawnienie prawdy w sieci...Bardzo często takie opinie były nie dość że prawdziwe to jeszcze niedoszacowane.Przed złożeniem cv bardzo często sprawdzam opinie o firmach i to co ludzie piszą pokrywa się w 105% z prawdą, bo nie łatwo takie rzeczy wyłapać tylko podczas jednej rozmowy kiedy trzeba podjąć ważną życiową decyzję jaką jest zmiana pracy. Dzięki takim wpisom nie raz, nie dwa udało mi się uniknąć podjęcia złej decyzji, i mam nadzieję że i tak będzie w przypadku tej firmy :)
Gratuluję merytorycznej wypowiedzi- sama powinnam to zrobić dużo wcześniej. Nic dodać, nic ująć. Mam nadzieję, że rozumiesz już teraz skąd wziął się "burdel" w dokumentacji - przez rok 3 osoby wykonywały pracę obliczoną dla czterech. W tym czasie trzeba było jeszcze wdrażać do pracy te kilka osób, które próbowały podjąć zatrudnienie (ostatecznie z niego rezygnując) co również skutecznie odciągało nas od codziennych zadań. A jak się pracuje - niestety doświadczyłaś na własnej skórze. Przykro mi, że nie wyciągane są wnioski z tego co się dzieje, że wciąż to pracownicy są oskarżani za błędy i niedociągnięcia. Czas mija, pracownicy się zmieniają, a poprawy brak. Dziwne to w czasach, kiedy coraz trudniej o pracowników i powinno się szanować tych, którzy są oddani, pełni poświęcenia i często pracują z pasją. Cieszę się, że tak jasno to napisałaś. Bo problemem nie jest rzekome czyhanie na kasę z dofinansowania (większość wypowiedzi powyżej jest w stylu "słyszałam kiedyś, że...), bo to nie działa tak, jak się wydaje ludziom. Problemem jest brak szacunku, poniżanie i mobbing.
A, tak jak napisałaś "Problemem jest brak szacunku, poniżanie i mobbing". Ja właśnie tego nie rozumiem, czasami zdarzy mi się zagłębić i dalej tego nie rozumiem, jest to dla mnie niepojęte... jak napisałam wyżej, mieć ludzi, wiedzieć że nie ma chętnych do pracy a dalej traktować ich i liczyć, że trafi się taki który wytrzyma w tym kilka lat. Ja i tak jestem w szoku że wytrzymałaś tak długo.
Był moment, że w wakacje została jedna osoba bo dwóm nałożył się urlop i rehabilitacja. Przez tydzień była jedna osoba, która nigdy wcześniej nie siedziała w wycieczkach. Zapieprz był taki, że wdrożenie wcześniej tej osoby wiadomo, robiło się na raty ale to i tak za mało, żeby wszystko ogarnąć w takim czasie. Od maja był czas żeby poszukać kogoś do pracy. Ale po co? przecież w wakacje nic się nie dzieje, heh. Na samą myśl o dwóch dzwoniących na raz telefonach nóż mi się w kieszeni otwiera. Dziewczyny wróciły, przyszedł sierpień ale dalej nikogo nie było do pracy. Co ciekawe, osoba która odeszła zadeklarowała się, może przychodzić np 3x w tygodniu i pomagać gdy na froncie była tylko jedna osoba bo dwie na urlopie ale szefostwo nie było zainteresowane. Za to jak odeszła kolejna pracownica a druga poszła na zwolnienie i znowu została jedna do wszystkiego a wrzesień rozkwitł to poprosili o pomoc żeby osoba dochodziła pomagać. Śmiech na sali. A potem na gwałt brało się człowieka z ulicy, takie mam wrażenie. Cholera wie, może ja też byłam z przypadku :D
Nie wiem jak u Ciebie ale ja przez długi czas nie podlegałam pod dyrektor i do tego czasu pracowało mi się super. Problemy się zaczęły kiedy przejęłam obowiązki utw...
...a ludzi do pracy chętnych nie ma nie dlatego, że ludziom się poprzewracała w głowach tylko dlatego, że fundacja już ma wyrobioną opinię jako obóz pracy.
Był moment, że w wakacje została jedna osoba bo dwóm nałożył się urlop i rehabilitacja. Przez tydzień była jedna osoba, która nigdy wcześniej nie siedziała w wycieczkach. Zapieprz był taki, że wdrożenie wcześniej tej osoby wiadomo, robiło się na raty ale to i tak za mało, żeby wszystko ogarnąć w takim czasie. Od maja był czas żeby poszukać kogoś do pracy. Ale po co? przecież w wakacje nic się nie dzieje, heh. Na samą myśl o dwóch dzwoniących na raz telefonach nóż mi się w kieszeni otwiera. Dziewczyny wróciły, przyszedł sierpień ale dalej nikogo nie było do pracy. Co ciekawe, osoba która odeszła zadeklarowała się, może przychodzić np 3x w tygodniu i pomagać gdy na froncie była tylko jedna osoba bo dwie na urlopie ale szefostwo nie było zainteresowane. Za to jak odeszła kolejna pracownica a druga poszła na zwolnienie i znowu została jedna do wszystkiego a wrzesień rozkwitł to poprosili o pomoc żeby osoba dochodziła pomagać. Śmiech na sali. A potem na gwałt brało się człowieka z ulicy, takie mam wrażenie. Cholera wie, może ja też byłam z przypadku :D
Nie wiem jak u Ciebie ale ja przez długi czas nie podlegałam pod dyrektor i do tego czasu pracowało mi się super. Problemy się zaczęły kiedy przejęłam obowiązki utw...
...a ludzi do pracy chętnych nie ma nie dlatego, że ludziom się poprzewracała w głowach tylko dlatego, że fundacja już ma wyrobioną opinię jako obóz pracy.
Jeśli faktycznie był Pan/Pani Wolontariuszem w Fundacji, to wie Pan/Pani, jaka jest prawda. Więc to raczej nie wypowiedź wolontariusza. Faktycznie są paragrafy, i długo rozważaliśmy skorzystanie z nich. Własny spokój jest jednak cenniejszy, a komentarze na forum to tylko ostrzeżenie dla innych. Żeby dokładnie przemyśleć decyzję o podjęciu pracy...