A do mnie przychodziły same fajnie potrzebie ranem dzieci a w oddali stali ich rodzice. I było bardzo fajnie i miło. Prawie wszystkie ekipy znałam z widzenia i chętnie czesto wyłam cukierki mi....
rozwiń
A do mnie przychodziły same fajnie potrzebie ranem dzieci a w oddali stali ich rodzice. I było bardzo fajnie i miło. Prawie wszystkie ekipy znałam z widzenia i chętnie czesto wyłam cukierki mi. Jedyne to że zabrakło mi cukierków i męża wygnałam do sklepu osiedlowego a to był błąd, bo sklepik osiedlowy wykorzystał sytuacje na rynku i wciskać stare cuksy. Gdybym się sama nie pokusił żeby spróbować to dzieci bym obdarowana jakimiś cukierkimi z zeszłego roku.
zobacz wątek