Re: jakie auto w/g was jest ,,nie do zajechania,,
Mam też hondę jazz, jestem pierwszym właścicielem. Nie chwal dnia przed zachodem słońca. I wcale tak mało nie palą. Deklarowane 6 to chyba na trasie i na komputerze ci się wyświetla dla dobrego...
rozwiń
Mam też hondę jazz, jestem pierwszym właścicielem. Nie chwal dnia przed zachodem słońca. I wcale tak mało nie palą. Deklarowane 6 to chyba na trasie i na komputerze ci się wyświetla dla dobrego samopoczucia :) ale dobre starsze hondy i toyoty jeszcze się trafiają.
Pierwsza zasada kupującego - boshe broń przed komisami... Tam trafiają tylko same beznadziejne przypadki....
Druga zadada - wszystko tylko nie ASO, tam potrafią zepsuć nawet to co dobrze działa, kasując za to niemałe piniądze.
Trzecia zasada - miernik lakieru i OBOWIĄZKOWA wizyta w zaufanym warsztacie , jak też jazda próbna OBWODNICĄ.
Na naszym rynku ciężko jest kupić coś dobrego w rozsądnej cenie. Albo bite i ślicznie wyszpachlowane, złamie się na latarni ale nieważne bo ładnie wygląda, a kosztuje normalnie. Albo zajechane do granic przyzwoitości bo "co bende hamulce naprawiał jak to nie dla mnie tylko na handel idzie". Trupy naprawiane na drut u "Pana Ździcha w garażu".
Albo od handlarza igły sprowadzane z niemiec minus milion kilometrów do przebiegu, naprawiane i picowane jak najtańszym kosztem, po to by po roku poszła uszczelka pod głowicą albo turbosprężarka której nie można u nas kupić :D
I love this game :P
zobacz wątek