Re: język spadł na psy...
W ogólnych zarysach problemu zgadzam się z Tobą. Stosowanie słów ogólnie uznanych za wulgarne i obelżywe powinno być penalizowane. Czasem jednakże komunikat musi być dostosowany do adresata - i tak...
rozwiń
W ogólnych zarysach problemu zgadzam się z Tobą. Stosowanie słów ogólnie uznanych za wulgarne i obelżywe powinno być penalizowane. Czasem jednakże komunikat musi być dostosowany do adresata - i tak jednemu powiesz "odejdź" i zrozumie, a drugiemu musisz powiedzieć to dosadniej.
Prostactwo jest wokół nas, wyłazi ze wszelkich nor i panoszy się dosłownie wszędzie. Trudno w takim środowisku zachować spokój języka i operować zwrotami uznanymi wśród ludzi kulturalnych.
W tym miejscu warto przytoczyć słynny dialog kapitana Wagnera z nadporucznikiem von Nogay`em z CK Dezerterzy, który w pełni oddaje istotę rzeczy:
-Wie pan, że nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie?
-Panie kapitanie!!!
-Radzę panu nie podnosić głosu, panie oberleutnant.
-Oficerski sąd honorowy przekona pana kapitana, że to wszystko, co pan przed chwilą powiedział, jest wystarczające do żądania przeze mnie satysfakcji!!!
-Pan się nie kwalifikuje nawet do sądu dla ludożerców, buszmenie! W moich oczach jest pan nędznym gadem omyłkowo tylko nazywanym człowiekiem, panie oberleutnant von Nogay... niech pan stąd wyjdzie, bo ja nie mogę na pana patrzeć, bydlaku.
-Panie Wagner!!!
-Precz!
Dwóch, skądinąd kulturalnych i wykształconych ludzi, oficerów - a kaliber wymiany zdań równy Grubej Bercie. Zapewne na tym forum taka wymiana zdań brzmiałaby troszkę inaczej...
zobacz wątek