ale zeszło na psy... dosłownie
gościłam tam podczas niedawnej piątkowej wyprawy po wrzeszczańskich pubach... zmęczona szukaniem wolnego stolika zaszłam i tam... było bardzo mało ludzi jak na piątek wieczór i ogólnie nic się nie działo, a przestrzeń na zewnątrz zajęli okoliczni menele zasiadając przy jednym kuflu piwa...
Trochę śmierdziało... potem bardziej... główna atrakcją był pies, który zwymiotował na środku sali