Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że nie czyjś styl ubierania jest tu problemem, tylko nieumiejętność bądź niechęć do zachowania dystansu drugiej strony? Nie klepię seksownego faceta po kuprze, nie...
rozwiń
Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że nie czyjś styl ubierania jest tu problemem, tylko nieumiejętność bądź niechęć do zachowania dystansu drugiej strony? Nie klepię seksownego faceta po kuprze, nie łapię za pierś, nie ocieram się o niego, nie gwiżdżę za jego plecami, nie składam kretyńskich propozycji (i nie strzelam wulgarnego focha po odmowie), nie mówię na - cały regulator - przy kumplach: patrz jaka lufa i nie informuję, co bym z nim zrobiła. Nie opowiadam też przy nim pieprznych dowcipów o facetach i nie czekam, aż się speszy/uśmiechnie, nie komentuję jego walorów fizycznych, nie prowokuję chamskimi odzywkami.
Nie piszę też kretynizmów na Fejsie czy gg zakładając ente konto po zablokowaniu poprzedniego.
I tak dalej.
Jeśli ktoś nie jest w stanie się od powyższego powstrzymać, jest gorszy do bydła - zwierzęta można zrozumieć, ludzi zachowujących się jak bydło - NIE.
O to chodzi.
Btw - roznegliżowana bywam jedynie na plaży lub w domowym zaciszu, więc argument z dudy. Nie ubieram się też wyzywająco czy skąpo, bo zwyczajnie nie lubię - nie mój styl.
zobacz wątek