Odpowiadasz na:

Zagadaliście mnie i w sumie nie dokończyłem tego, co chciałem Wam opowiedzieć ;)
Jak pisałem, nie miałem za dobrego kontaktu z byłą córcią. Nie miałem też żadnego doświadczenia ani wiedzy,... rozwiń

Zagadaliście mnie i w sumie nie dokończyłem tego, co chciałem Wam opowiedzieć ;)
Jak pisałem, nie miałem za dobrego kontaktu z byłą córcią. Nie miałem też żadnego doświadczenia ani wiedzy, dotyczącej psychiki nastolatek.
Możliwe, że Kocio ma rację, że "zryłem jej beret" tamta rozmową.
Ale... chyba nie nadaremno i nie do końca.

Niedługo później córcia spotkała się z rzeczywistym molestowaniem. I to nie przez rówieśników, ale przez dorosłego faceta, starszego ode mnie.
Chcę wierzyć, że córcia po tamtej, krótkiej rozmowie, nabrała pewnego zaufania i dostrzegła może szorstką, ale troskę. Bo powiedziała nam o tym, co ją spotkało. Wtedy się nad tym nie zastanawiałem. Wydawało mi się to naturalne. Iśka dała mi do myślenia tym "wujkiem".
I teraz sądzę, że gdyby nie było rozmowy o której wspomniałem wyżej, nie odważyłaby się nam o tym powiedzieć. A może nie chciałaby?
Bo nie wątpię, że rajcowało Ją zainteresowanie, jakie wzbudza.
Gościa zawinęła psiarnia, w bardzo sprawnie przeprowadzonej akcji, jakiej nie powstydziłby się niejeden amerykański film sensacyjny.
Kiedy córcia robiła (pod dyskretnym okiem psiarni i naszym) za przynętę, inna ekipa już dokonywała przeszukania mieszkania i zabezpieczała dowody.
To było z 15 lat temu. I kwestia "molestowania" nie była jeszcze popularna. Sprawę umorzono "z braku znamion czynu zabronionego". Teraz pewnie by go posadzili.
Nie było to dla mnie szczególnie ważne.
Bardziej się liczyło coś innego, co dopiero teraz, z perspektywy czasu i niniejszego wątku mogę właściwie ocenić.
Córcia zaczęła się w pewnym stopni szanować. I zaczęła dostrzegać granice, której innym przekraczać nie wolno.
A w razie jej przekroczenia wiedziała, że najblizsi zareagują właściwie.

zobacz wątek
7 lat temu
~sa∂yl

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry