Re: kochanki
No cóż, kobieta,która zna swoją wartość na pewno nie zdecydowała by się na bycie tą trzecią, tą obok, tą co jakiś czas, tą na kilka razy- jak piszesz. Ja nie byłam pewna siebie, byłam samotna, nie...
rozwiń
No cóż, kobieta,która zna swoją wartość na pewno nie zdecydowała by się na bycie tą trzecią, tą obok, tą co jakiś czas, tą na kilka razy- jak piszesz. Ja nie byłam pewna siebie, byłam samotna, nie umiałam nawiązać kontaktów z mężczyznami, a on był moim przyjacielem i to wykorzystał.
Ja bylam "taką kobietą" jak piszesz i żle się z tym czuję do dziś i to ja byłam pokrzywdzona w tym całym mezaliansie. Zakochałam się w żonatym mężczyźnie, w wieloletnim przyjacielu,uwierzyłam, że z nią to już koniec, że już nic nie znaczy dla niego, że to ja jestem jego światem, przyjaciółką, powierniczką i że mną planuje swoją przyszłość.
A skończyło się tak , że oni są razem, szczęśliwi, a podobno ich miłość już dawno wygasła i nic ich już miało nie łączyć,
a ja-?wtedy tak , myślałam, że zmieni się moje zycie, że znalazłam kogoś dla kogo mogę żyć i nie obchodziło mnie że jest żonaty,a teraz wiem, że zostałam wykorzystana, oszukana, omamiona, tym bardziej, że wiem, że spotykał się ze mną, bo chciał się odegrać na żonie, która go zdradziła. Czy o to ci chodziło, pisząc , że kochanki są pod ręką?ja byłam jego przyjaciółką od młodych lat, więc tak, byłam na wyciagnięcie ręki.
Naplułabym mu w twarz teraz, jak juz to wszystko wiem i zrozumiałam to po czasie , ale długo targały mną uczucia do niego, nawet jak mi powiedział, że wybiera ją, syna, rodzinę , a my możemy zostać przyjacółmi jak do tej pory.
Wiem, że żeby facet zostawił swoją rodzine, kochanka musiałaby być wyjątkową kobietą, a ja taką wyjątkową nie byłam niestety-i swoje musiałam przecierpieć i nie powtórzę tego błędu już nigdy, chociażbym miała zostać sama do końca życia.
Ale czy coś czułam w stosunku do jego żony i dziecka- nic, zupełnie mnie to nie obchodziło, co oni mogą czuć i że moge zniszczyć ich rodzinę. I nie myślałam o niej, chociaż ją znałam, tylko o sobie i swoim szczęściu. Ale nie sądziłam ,że on mnie tak upokorzy i wróci do niej.
Bo tak na prawde nie wrócił tylko do synka, żeby nie niszczyć mu życia, ale przede wszystkim do żony. I tak sobie czasem myślę, że gdyby jej nie kochał, to by teraz na pewno był ze mną. I wiem, że byłam głupia, że w ogóle słuchałam, i jak mogłam uwierzyć w te wszytkie bzdury, które płyneły z jego ust ,przecież to takie typowe.
I tak masz rację zostałam upokorzona, upodlona i nie mogłam spojrzeć sobie prosto w twarz, ale bardziej boli, że jak się czasem spotykamy, on rozmawia ze mną, jakby nigdy nic między nami się nie zdarzyło, jakby to był nic nie znaczący incydent, żartuje, flirtuje ze mną, tak jakby to co kiedyś mi mówił nic nie znaczyło.
I jeszcze oczekuje odemnie, żebym tak jak kiedys była jego przyjaciółka. Faceci to dranie i oszuści i nie warto im wierzyć. Z ich ust płyna same kłamstwa.Niestety.
zobacz wątek