Re: ludzie sukcesu i zwyczajni
"Demagogią jest, aby podważać moje słowa tylko dlatego, że nie jestem tak skrajny w postawach i poglądach jak św. Franciszek. Mam świadomość własnych ograniczeń ale w tym miejscu nasunęło mi się...
rozwiń
"Demagogią jest, aby podważać moje słowa tylko dlatego, że nie jestem tak skrajny w postawach i poglądach jak św. Franciszek. Mam świadomość własnych ograniczeń ale w tym miejscu nasunęło mi się pytanie, czy Ty, K7, masz jakieś zasady etyczno-moralne, którym hołdujesz i są dla Ciebie wzorem?"
Drogi Halewiczu, otóż tak, mam zasady moralne, jednak nie tak przesadzone jak w naukach Waszych autorytetów, jak św. Franciszek czy Jezus. Moje zasady są proste, ale nie obejmują ascezy ani oddawania komukolwiek czegokolwiek, tylko dlatego że ktoś inny tak powiedział czy napisał (no może poza płaceniem podatków, ale na to wpływu nie mam). Co nie zmienia faktu, że los tych najsłabszych, których mam wokół siebie nie jest mi obojętny. Wg moich zasad nie muszę robić świątecznej paczki dla samotnej mamy z dzieckiem, ale mam wewnętrzną potrzebę to zrobić - nie dla "chwały w niebiesiech", a dla poczucia, że komuś poprawiłem tym samopoczucie; nie muszę dotować operacji ciężko chorego dziecka mojej koleżanki, jednak zrobiłem to, bo życie tego malucha jest dla mnie ważniejsze, niż kasa, którą i tak zdobędę/odrobię. Ale to nie moje zasady Halewiczu :-) Mam czasem taki kaprys, ale nie głoszę doktryny uzdrawiania świata. Wasze autorytety natomiast mają podejście "totalne" - porzuć wszystko i idź za mną. Jak inaczej to zrozumieć? Pod katem duchowym? Ale jak? Co mam porzucić? Egoizm i myślenie wyłącznie o sobie? Jeśli to porzucę to automatycznie powinienem porzucić materialny dobrobyt, nie sądzisz? :-)
zobacz wątek