Re: mam zostać chrzestną...
beann napisał(a):
> beatka81 napisał(a):
>
> > jednak drażni mnie w "nszej" religii że ponoc nie otrzymam
> > rozgrzeszenia przy spowiedzi !!! bo niby zyję w...
rozwiń
beann napisał(a):
> beatka81 napisał(a):
>
> > jednak drażni mnie w "nszej" religii że ponoc nie otrzymam
> > rozgrzeszenia przy spowiedzi !!! bo niby zyję w grzechu...
>
> Dobrze, że napisałaś "naszej" a nie: naszej... Bo "niby"
> wierzysz, a niby nie chcesz przyjąć dogmatów wiary. Jeśli się
> "wierzy", to można uznać złodziejstwo za spryt życiowy, a
> kłamstwo - za inna wersję prawdy.
> Jeśli jesteś katoliczką, a nie "katoliczką", to powinnaś
> rozróżniać życie z mężczyzną w związku pobłogosławionym przez
> Boga od takiego życia przypieczętowanego tylko urzędowo.
> W moim przypadku też ślub cywilny miał miejsce ponad rok
> wcześniej od kościelnego, ale przez ten czas mieszkaliśmy każde
> u swoich rodziców (były to czasy, gdy jednego mieszkania nie
> mogło kupić dwoje "obcych" sobie ludzi, a czekało się na nie
> nawet kilka lat). I nie miałam wtedy oporów, żeby uznać przed
> księdzem "schadzki" z mężem za grzech.
beann ma calkowita racje
niestety
poniewaz to co dzis jest w prawie kanonicznym czesto jest tylko glupie, a czesciej wrecz zle
sama definicja grzechu chyba rowniez sie zmienila
kiedys byl to czyn, (mysl, uczynek, zaniedbanie), ktore ranilo boga badz czlowieka
zycie z kims (w tym uprawianie seksu) nie wpisywalo sie w ta definicje
jesli jednak ktos chce byc katolikiem, to niech nim bedzie
jesli jest, niech ponosi konsekwencje
i to bez biadolenia beatko
pozdrawiam
jurek
zobacz wątek