Widok
Ja miałam ciężki I trymestr, schudłam 6 kg i od tego czasu waga ani drgnie, ani nie rośnie, ani nie spada. Na ostatniej wizycie lekarz trochę kręcił nosem, ale powiedział, że jeszcze to możemy zaakceptować, w środę kolejna wizyta a tu nadal żadnych zmian :/ trochę się tym martwię, jem normalnie tak jak przed ciążą, nie mam zwiększonego apetytu, więc nie opycham się na siłę, czasem mnie coś tam napadnie na jakieś większe i bardziej kaloryczne jedzenie ale takich napadów było dosłownie kilka. Mam nadzieje, że chociaż mój groszek przybiera zgodnie z normami.
No ja przybrałam bardzo dużo na poczatku ale jak wspomniałam, miałam wilczy apetyt. Do tego wcześniej pracowałam, niby praca siedzaca ale to zawsze więcej ruchu niż w domu. No i ta pogoda nie sprzyjajaca spacerom. Wiem, że sa osoby, które spaceruja zawsze. Ale dla mnie spacer w zimnie i wietrze to masakra :( Dlatego marzę o wiośnie bo powietrza mi brakuje.
Pocieszam się, że teraz przybieram wolniej, więc może nie będzie tak źle :)
Pocieszam się, że teraz przybieram wolniej, więc może nie będzie tak źle :)
Moja pani dr mówi żeby nie przejmować się brakiem wzrostu wagi bo po 20 tygodniu to się zmieni i zacznę przybierać także anixx nic się nie martw. Najważniejsze jeśli dziecko przybiera prawidłowo, a to wiadomo widać tylko na usg. Dlatego im bliżej porodu tym więcej tych usg byśmy chciały, dziecko też coraz ładniejsze wiec często by się je oglądało nie mówiąc o sprawdzaniu czy wszystko ok :-)
Chciałabym zapytać was o wasze doświadczenia i przemyślenia, na pewien temat, a dokładniej "prywatna położna". Od jakiegoś czasu jedna znajoma usilnie stara się przekonać mnie, że własna położna to podstawa (wszystko załatwi, pomoże itp.) i koniecznie chce żebym skorzystała z takich usług. Ja szczerze powiedziawszy mam co do tego mieszane uczucia, po pierwsze koszt, przy dziecku będzie ich wystarczająco dużo, po drugie nie wydaje mi się, że na porodówkach, aż tak źle się dzieje, że bez własnej położnej zostanę skazana na same niepowodzenia i poród będę wspominała jako najgorszą traumę. Chociaż czasami jak posłucham tej znajomej, to sama nie wiem co myśleć na ten temat, ale w chwili obecnej bardziej się skłaniam jednak do porodu z położną, która akurat będzie na dyżurze :) A czy któraś z was zamierza korzystać z własnej położnej? albo już korzystała we wcześniejszych ciążach?
Ja nie znam tego tematu bliżej ale w jakimś watku trafiłam na informacje, że teraz trudno o taka położna, że sie boja takich "łapówek" i szczerze mowiac wcale sie nie dziwie. Taka położna zamiast wykonywać swoje obowiazki, czyli byc do dyspozycji innych pacjentek, za dodatkowe pieniadze poświeca czas tylko jednej... to tak jakbym ja przychodziła do pracy i w trakcie tych 8h, jeszcze korzystajac ze służbowego komputera, wykonywała inne obowiazki za ekstra kasę. Więc dla mnie to z takiego etycznego/moralnego punktu widzenia nie jest ok. Bo to chyba nie może wyglàdać tak, že położna przychodzi do szpitala jak nie ma dyżuru... Nie wiem z jakiego okresu informacje ma Twoja koleżanka, być może ten proceder jednak istnieje nadal:)
A tak pozatym to trochę tak jak z ZZO. Nigdy nie wiesz jak trafisz. Może akurat położnej nie bedzie, albo poród będzie tak szybki,że nie warto :) Ja miałam fajna położna przy porodzie. Gorsze były te na poporodowej.
A tak pozatym to trochę tak jak z ZZO. Nigdy nie wiesz jak trafisz. Może akurat położnej nie bedzie, albo poród będzie tak szybki,że nie warto :) Ja miałam fajna położna przy porodzie. Gorsze były te na poporodowej.
Nie jestem pewna, ale też czytałam, że teraz już nie da się opłacić położnej z oddziału z przyczyn wskazanych wyżej. Można skorzystać z usług położnej całkiem prywatnie, ale z tego co zrozumiałam to jest ona wtedy przy porodzie jako osoba towarzysząca, więc poród i tak prowadzi położna "dyżurna", a traci się towarzystwo męża przy porodzie (z tego co wiem w polskich szpitalach dopuszczalna jest obecność jednej osoby na sali porodowej). Czy ta koleżanka poleciła Ci konkretną położną, jeśli tak to może ustal z tą położną jak jej udział w porodzie miałby wyglądać.
Ja rodziłam z położną, która była na dyżurze i była świetna. :)
Ja rodziłam z położną, która była na dyżurze i była świetna. :)
Ja nie rodziłam naturalnie wiec w tej kwestii się nie wypowiem ale wszystkie położne które spotkałam po porodzie jak i leżąc na patologii w 7 mcu były super...ale nie dla wszystkich. Bo jak trafiły na dziewczynę która gadala sobie przez tel w czasie gdy jej dziecko wręcz wylo z tęsknoty to co się dziwić że ja opierdzieliły. Także ja zauważyłam że jak się jest dla nich miłym jest one tym samym się odwdzieczaja.
Aaa czyli to sytuacja z gatunku nie wiem, ale się wypowiem. ;) Ja myślałam, że ona Ci Anixx poleca położną, z którą sama rodziła.
Ja myślę, że podejście położnej (oczywiście pewnie można trafić na wstrętną babę z charakteru i wtedy nic nie pomoże) zależy w dużym stopniu od naszego podejścia czy będziemy miłe, będziemy współpracować w trakcie porodu, itp. Jak rodziłam poprzednio przewinęły się przez moją salę poporodową 4 kobiety z maluszkami. Niezadowolona z opieki położnej była tylko jedna, jak się później okazało niezadowolona była ze wszystkiego, np. oczekiwała, że położne będą karmić i ubierać jej dziecko.
Ja myślę, że podejście położnej (oczywiście pewnie można trafić na wstrętną babę z charakteru i wtedy nic nie pomoże) zależy w dużym stopniu od naszego podejścia czy będziemy miłe, będziemy współpracować w trakcie porodu, itp. Jak rodziłam poprzednio przewinęły się przez moją salę poporodową 4 kobiety z maluszkami. Niezadowolona z opieki położnej była tylko jedna, jak się później okazało niezadowolona była ze wszystkiego, np. oczekiwała, że położne będą karmić i ubierać jej dziecko.
He he nie od dziś wiadomo, że najwięcej o porodach i dzieciach maja do powiedzenia Ci, którzy ich nie maja ;)
Spokojnie damy radę a roszczeniowców nie brakuje. Ja się nie mogłam nadziwić jak tu na forum czytałam opinię niektórych mam. Że śmieci w śmietniku, że nie taka mina położnej, obiady ohydne... Ja byłam tak bardzo zapatrzona w moje dziecko i tak podniecona, że dla mnie takie szczegóły w ogóle nie istniały :) Nie obchodziły mnie żadne śmietniki ani inne takie pierdoły ;)
Spokojnie damy radę a roszczeniowców nie brakuje. Ja się nie mogłam nadziwić jak tu na forum czytałam opinię niektórych mam. Że śmieci w śmietniku, że nie taka mina położnej, obiady ohydne... Ja byłam tak bardzo zapatrzona w moje dziecko i tak podniecona, że dla mnie takie szczegóły w ogóle nie istniały :) Nie obchodziły mnie żadne śmietniki ani inne takie pierdoły ;)
A propo naszych kilogramów ciążowych to fajny wpis na blogu znalazłam :-) https://www.szczesliva.pl/ile-mozna-przytyc-w-ciazy/
Witam, Ja tez się zastanawiam nad tymi pobraniem komórek macierzystych, bo mam w bliższym kręgu znajomych dziewczynkę u której nie dawno zdiagnozowano nowotwór i te komórki by się b. przydały po chemii... Chociaż wiem ,że teraz miała w jakimś specjalistycznym ośrodku pobierane te komórki macierzyste więc się pózniej jakoś da :) tylko nie wiem czy ona są mniej wartościowe czy o co chodzi. Przy pierwszym dziecku się nie zdecydowaliśmy, wtedy wydawało mi się że to wyciąganie kasy... U mnie jak cos na 98% dziewczynka , jestem z Wrzeszcza i najpewniej będę rodzić na Klinicznej. Teraz uciekam na 2 tygodniowe wakacje :) póki brzuch nie jest za wielki bo pewnie przez najbliższy rok dalej niz na Kaszuby się nie wybierzemy.