Odpowiadasz na:

Re: metraż mieszkania a dzieci

"Ja nie biegam nigdzie bo mamy swoja sypialnie:) "
Ja nie mam swojej sypialni i też nigdzie nie biegam z pościelą, więc nadal nie wiem, o co Ci w tym "bieganiu z pościelą" chodzi.
rozwiń

"Ja nie biegam nigdzie bo mamy swoja sypialnie:) "
Ja nie mam swojej sypialni i też nigdzie nie biegam z pościelą, więc nadal nie wiem, o co Ci w tym "bieganiu z pościelą" chodzi.

" No i co to znaczy kiszenie dzieci w jednym pokoju?"
Wyjaśnię na znanych mi przykładach:
1. 2 córki, różnica 11 lat, 3 niezależne pokoje. Rodzice "muszą mieć sypialnię", dziewczyny drą koty, młodsza przeszkadza starszej w nauce, starsza się wścieka na głośne zabawy młodszej i jej bałagan.
2. 3 córki, różnica między najstarszą a najmłodszą - 7 lat. 3 niezależne pokoje. Rodzice "muszą mieć sypialnię". Dziewczyny odrabiają lekcje na raty, bo w pokoju mieści się tylko jedno biurko. Rodzice cały dzień przesiadują w dużym pokoju, więc odrabiać lekcji przy stole się nie da, bo cały czas gra telewizor. Sypialnia cały dzień stoi pusta, używana jest tylko w nocy.
3. 2 córki, różnica wieku aż 17 lat, 3 niezależne pokoje, rodzice "muszą mieć sypialnię". Starsza nie ma jak uczyć się do matury, bo "mała chce spać, a obecność jej w pokoju ją rozprasza". Nie ma mowy o zapraszaniu jakichkolwiek znajomych, nie mówiąc już o przytulankach z chłopakiem.
4. 2 córki, różnica roku, niezależne 3 pokoje. W wieku nastu lat zaczynają się konflikty, zgodne siostrzyczki całymi dniami się kłócą. Rodzice oddają sypialnię. W magiczny sposób kłótnie znikają, a dziewczyny znowu stają się najlepszymi przyjaciółkami.
5. Syn i córka, różnica 2 lat, 3 niezależne pokoje. Sytuacja ekstremalna, kłótnie non-stop, jedno wcześnie wstaje, drugie późno się kładzie, rzucanie przedmiotami, krzyki i wrzaski. Matka argumentuje, że "musi mieć swoją sypialnię, bo oni wiecznie się kłócą, a ona chce się przed nimi schować i odpocząć". Nie ważne, że gdyby oddali im sypialnię, to każde zamknęłoby się w swoim pokoju i byłby spokój.

Na tym właśnie polega "kiszenie dzieci" - podałam najbardziej zróżnicowane przypadki, znam ich dużo więcej. Jeśli więc w takich sytuacjach "Oddawanie pokoi dzieciom to dla mnie slaby wyznacznik zwiazku", to ja się pytam - po co tacy ludzie w ogóle decydowali się na dzieci, skoro ich własny SUPERZWIĄZEK jest dla nich najważniejszy i nie widzą nic poza czubkami własnych nosów? Trzeba było nie brać się za dzieci i skupiać się na swoim związku i jego "wyznaczniku".

"I sorry ale czy dzieci naprawde musza miec 2/3 miejsca w domu dla siebie?"
Hmmm... Moje mieszkanie ma 64m, pokoje dziecięce 2x8m, co daje łacznie 16m - a więc 1/4 mieszkania. Nie zapominajmy, że mieszkanie NALEŻY DO DOROSŁYCH, więc jeśli rodzic powie dziecku "Wyjdź z kuchni", "Nie wchodź teraz do łazienki" czy "Nie idź do dużego pokoju bo tata/mama w tej chwili pracuje/śpi/rozmawia przez telefon", to dziecko ma się słuchać. My decydujemy o całym mieszkaniu, dziecko ma na wyłączność jedynie swój pokój. Uważam, że to uczciwe.

zobacz wątek
7 lat temu
~Zaspianka

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry