Re: nie poddam sie bez walki........
kończąc temat, przykro mi, ale kazdy kto miał kłopoty, wszystko jedno kobieta czy facet, mógł zawsze zwrócić się do mnie, mógł wyżalić, wypłakać się mi w rękaw... trudno udziela się jakichkolwiek...
rozwiń
kończąc temat, przykro mi, ale kazdy kto miał kłopoty, wszystko jedno kobieta czy facet, mógł zawsze zwrócić się do mnie, mógł wyżalić, wypłakać się mi w rękaw... trudno udziela się jakichkolwiek rad w takich sytuacjach, a zrozpaczony człowiek nalega... Dużo prościej jest czytać o tym na forum, gdy nie ma emocji, jest tylko osądzanie, czasem trafne, czasem nie do końca. Stawać z tak trudnym problemem twarzą w twarz jest bardzo trudne, naprawdę płaci się za to ogromną cenę - ja o tym już wiem. To jest sytuacja między młotem a kowadłem. Ale co wtedy zrobić? - bezpiecznie uciec , czy osądzać? Czy może lepiej podjąć ryzyko, wysłuchać, wyciszyć rozszalałe emocje drugiego człowieka, a potem rozmawiać, tak aby zrozumiał swoje błędy. Może jednak coś zrozumie, zmieni się, naprawi choć troszeczkę zło, które wyrządził, może w przyszłości nie powieli takiego zachowania. Nikt tego nie wie. Ale nie podać reki, gdy ktoś woła, tylko upewniać się wnikliwie, czy jest tego wart ? za trudne dla mnie...
Tego wątku nie powinno być. To powinno pozostać w bardzo ścisłym gronie. Stało sie inaczej..
Chyba mam dość, czuję się rozjechana, wypalona tym wszystkim...
Muszę odpocząć, pozbierać się..
Jeśli kogoś uraziłam moimi wypowiedziami, przykro mi..
Serdecznie pozdrawiam :)
Sanna
zobacz wątek