Skończyłam tę szkołę dwa lata temu, a wciąż żałuję, że do niej poszłam. Uczniów traktuje się tam bardzo ogólnikowo - jesteś numerem z dziennika, który ma podwyższyć szkole pozycję w rankingu, a nie indywidualnością z własnymi pasjami i zainteresowaniami. Bywa, że nauczyciele po roku nie znają twojego imienia, są bardzo zamknięci na uczniów i nieskorzy do pomocy. Jeśli jakiś uczeń jest wybitny w jakiejś dziedzinie, nauczyciele nie będą zainteresowani szlifowaniem tego talentu. Oferta kół zainteresowań jest niezwykle uboga, ważne są tylko olimpiady przedmiotowe i matura. Nauczyciele nieustannie spięci i zestresowani, wyładowują na uczniach swoje frustracje, zapewne spowodowane ciśnieniem ze strony dyrekcji (żeby wreszcie wyprzedzić IIILO w rankingu!). Same lekcje prowadzone miernie, a poziom angielskiego to już w ogóle totalna porażka. Jedynie polonistki utrzymują lekcje na przyzwoitym poziomie, ale i tak usłyszysz, że ta szkoła słynie z wybitnie nauczanej matematyki i fizyki xDD. Swoją "renomę" szkoła zawdzięcza jedynie uczniom - uczniowie dostają się do tej szkoły z wysokimi punktacjami, więc wiadomo, że są ambitni. Po kilku tygodniach zajęć orientują się, że ta szkoła to jakiś żart, więc zapisują się na korepetycje - i tak, dzięki prywatnym korepetycjom i samodzielnej nauce w domowym zaciszu, osiągają wysokie wyniki matur, które szkoła przypisuje sobie.

Od dwóch lat studiuję i widzę ogromną różnicę między vilo, a uniwersytetem. Na uniwerku mam profesorów, którzy wykładają z prawdziwą pasją i są bardzo przyjaźnie nastawieni do studentów. Natomiast w vilo nauczanie to przykry obowiązek, a uczniów traktuje się bez należytego szacunku. Przez całe trzy lata liceum byłam nieustannie zestresowana, bałam się chodzić na niektóre lekcje, mimo że miałam dobre oceny. A teraz, mimo że na uniwersytecie mam o wiele więcej zajęć i materiału do opanowania niż w liceum, dopiero odkrywam, że szkolnictwo może być rozwijające i przyjemne.