Re: nie radzę sobie - dużo krzyczę na dziecko
A ja napiszę tylko tak: również przed ciążą i w jej trakcie miałam obraz sielankowego macierzyństwa, niekończącej się cierpliwości, słodkich obrazków. Zarzekałam się, ba! byłam PEWNA, że nie będę...
rozwiń
A ja napiszę tylko tak: również przed ciążą i w jej trakcie miałam obraz sielankowego macierzyństwa, niekończącej się cierpliwości, słodkich obrazków. Zarzekałam się, ba! byłam PEWNA, że nie będę krzyczeć na moje dziecko, będę z nim rozmawiać, będę je kochać nad życie zaraz jak je zobaczę...
I co? Po porodzie płakłam, bo nie poczułam tego "obucha", nic mną nie wstrząsnęło itp. Wszyscy myśleli, że ryczę ze wzruszenia, a ja płakałam, bo nic nie czułam do mojego dziecka. Cierpiałam strasznie, nie mogłam się pozbierać. Nie życzę nikomu takich przeżyć...
Miłość przyszła z czasem. Moja córka ma 4 lata, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Zdarza mi się na nią krzyknąć, zdenerwować się. Potrafię się do tego przyznać. Nie jestem robotem, mam swoje granice.
Zycie weryfikuje nasze poglądy, nie możemy powiedzieć, że jesteśmy czegoś pewni... Szczególnie w sytuacjach nowych, nie sprawdzonych...
Jeszcze jedno chciałam powiedzieć - JAGO - możesz mieć swoje poglądy, wyrażać je - oczywiście - ale dlaczego z taką pogardą do innych ??
życzę Ci żeby Twoje zamierzenia się sprawdziły, żebyś była wspaniałą matką, pełną cierpliowści, spokoju.
zobacz wątek