Widok
Dlaczego nie umiesz?
Jeśli się czegoś nie umie, to można się tego nauczyć. W tej kwestii większość osób daje sobie radę, bo jest to jedna z tych cech których uczymy się automatycznie od otoczenia. Jeśli nie umiesz, a jak sama piszesz chciałabyś, to znaczy że coś Cię hamuje.
Nie powinnaś się skupiać na tym jak się otworzyć, ale na tym co jest przyczyną że jesteś zamknięta. Jak zrozumiesz przyczynę to otworzysz się automatycznie:)
Internet jest dobry do tego by się otworzyć. Nie ma się bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Na forum można pisać powoli, ma się szanse by przemyśleć każde zdanie, można też kasować i poprawiać to co się pisze. W ten sposób możesz mieć większą kontrolę nad tym jak Ci to wychodzi - może to pomóc, chociaż poznanie przyczyny byłoby lepsze;)
Na czacie za to ludzie gadają dużo i szybko, w natłoku słów wiele wpadek nie jest zauważanych. Wejdź kiedyś na jeden, poczytaj kilka minut co piszą na ogóle i zapewne sama uznasz że innym to nie wychodzi bardziej:D
W internecie ludzie łatwo się otwierają, a jeśli mają jeszcze kilka dodatkowych zdolności, takich jak świadomość, obserwacja, samorozwój to w bardzo krótkim czasie mogą dostrzec że internet to tylko platforma komunikacyjna, więc jeśli w niej mogą coś zrobić i daje to korzyści to można to też robić na co dzień.
Sugerowałbym pisać pod jednym nickiem, najlepiej stałym - to daje rozpoznawalność i zwiększa zaufanie innych osób. Wiele osób ma na tym punkcie hopla. Podejrzewam że źle mówią o bliźnich za ich plecami, lub często mijają się z prawdą na własny temat:P Ale to już temat na inną rozmowę;)
Pozdrawiam
Anty
Jeśli się czegoś nie umie, to można się tego nauczyć. W tej kwestii większość osób daje sobie radę, bo jest to jedna z tych cech których uczymy się automatycznie od otoczenia. Jeśli nie umiesz, a jak sama piszesz chciałabyś, to znaczy że coś Cię hamuje.
Nie powinnaś się skupiać na tym jak się otworzyć, ale na tym co jest przyczyną że jesteś zamknięta. Jak zrozumiesz przyczynę to otworzysz się automatycznie:)
Internet jest dobry do tego by się otworzyć. Nie ma się bezpośredniego kontaktu z człowiekiem. Na forum można pisać powoli, ma się szanse by przemyśleć każde zdanie, można też kasować i poprawiać to co się pisze. W ten sposób możesz mieć większą kontrolę nad tym jak Ci to wychodzi - może to pomóc, chociaż poznanie przyczyny byłoby lepsze;)
Na czacie za to ludzie gadają dużo i szybko, w natłoku słów wiele wpadek nie jest zauważanych. Wejdź kiedyś na jeden, poczytaj kilka minut co piszą na ogóle i zapewne sama uznasz że innym to nie wychodzi bardziej:D
W internecie ludzie łatwo się otwierają, a jeśli mają jeszcze kilka dodatkowych zdolności, takich jak świadomość, obserwacja, samorozwój to w bardzo krótkim czasie mogą dostrzec że internet to tylko platforma komunikacyjna, więc jeśli w niej mogą coś zrobić i daje to korzyści to można to też robić na co dzień.
Sugerowałbym pisać pod jednym nickiem, najlepiej stałym - to daje rozpoznawalność i zwiększa zaufanie innych osób. Wiele osób ma na tym punkcie hopla. Podejrzewam że źle mówią o bliźnich za ich plecami, lub często mijają się z prawdą na własny temat:P Ale to już temat na inną rozmowę;)
Pozdrawiam
Anty
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No tak masz rację, wiem to. Ja wiem też,że ludzie mnie lubią bo mam np poczucie humoru ale jak przychodzi co do czego to nie wiem co powiedzieć wiesz tak od siebie;) po prostu mam pustkę w głowie. Wiem,ze ludzie mówią też o różnych bzdurach...mi nawet tych bzdur w głowie brakuje. Ech może za bardzo się staram,żeby wymyślić coś sensownego,że mi nawet bzdury umykają;) Dziękuję za podpowiedz.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Może Tobie się tylko zdaje że nic od siebie nie mówisz?
Tutaj w jednym zdaniu dałaś dwie istotne informacje o sobie - ludzie cię lubią i masz poczucie humoru. To dużo o Tobie mówi, określa to przecież jakim typem człowieka jesteś. Zapewne lubią cię nie tylko przez poczucie humoru, bo to za mało by kogoś lubić. Nie każde poczucie humoru jest też tym które powoduje że się kogoś lubi;)
O co konkretnie chodzi w mówieniu tak od siebie?
Masz na myśli zaczynanie rozmów, czy podtrzymywanie przez pytania w stylu "a co u Ciebie, jak praca, żona, dzieci, samochód... widziałeś ostatni mecz, a kaszanka w Tesco podrożała" etc?
Czy może chodzi o informacje osobiste w stylu "lubię niebieski, tamte buty mi się podobają, chciał bym iść z Tobą na spacer" itp?
Albo zwierzenia aktualne lub dotyczące przeszłości "mój ojciec też był alkoholikiem, mama zapomniała o moich 10 urodzinach, a brat bił mnie wielką pluszową marchewką"?
Może problemem nie jest to o czym rozmawiasz, ale z kim rozmawiasz, może gdyby tematy takie z wyższej pułki, a nie o bzdurach to może potrafiłabyś się w nich odnaleźć.
U mnie jest tak, że 90% rozmów w realu które prowadzę są na skrajnie niskim poziomie. Kiedy wchodzę na jakiś temat który mnie interesuje to większość ludzi po kilku zdaniach stara się go zmienić, albo milczą, bo tematy wymagają myślenia a ludzie z natury myśleć nie lubią.
Samotność jak i milczenie mi nie przeszkadzają, więc mógłbym wcale z ludźmi nie gadać. Kiedy patrzę jak oni gadają ze sobą to widzę w tym prawdziwą nić porozumienia. Gdy jednak sam zaczynam z nimi gadać to mimo że widzę u nich pozytywną reakcję na to co mówię, to sam czuje jakbym tracił energię na gadanie o bzdurach.
Jak jest możliwość to przez chwilę staram się porozmawiać na jakiś wartościowy dla mnie temat, ale zazwyczaj rozmawiam na tematy które dla mnie nie mają wartości, robię to by podtrzymać moje relacje społeczne z otoczeniem niż dlatego że mnie to interesuje.
Może nie powinnaś poszukiwać w swojej głowie coś co umyka, bzdura i tematów które inni mogą uznać za sensowne, ale zastanowić się co Ciebie interesuje, o czym myślisz gdy jesteś sama, i spróbować wprowadzić to do jakiejś rozmowy w której uczestniczysz, lub znaleźć kogoś kogo ten temat mógłby zainteresować.
Pozdrawiam
Anty
Tutaj w jednym zdaniu dałaś dwie istotne informacje o sobie - ludzie cię lubią i masz poczucie humoru. To dużo o Tobie mówi, określa to przecież jakim typem człowieka jesteś. Zapewne lubią cię nie tylko przez poczucie humoru, bo to za mało by kogoś lubić. Nie każde poczucie humoru jest też tym które powoduje że się kogoś lubi;)
O co konkretnie chodzi w mówieniu tak od siebie?
Masz na myśli zaczynanie rozmów, czy podtrzymywanie przez pytania w stylu "a co u Ciebie, jak praca, żona, dzieci, samochód... widziałeś ostatni mecz, a kaszanka w Tesco podrożała" etc?
Czy może chodzi o informacje osobiste w stylu "lubię niebieski, tamte buty mi się podobają, chciał bym iść z Tobą na spacer" itp?
Albo zwierzenia aktualne lub dotyczące przeszłości "mój ojciec też był alkoholikiem, mama zapomniała o moich 10 urodzinach, a brat bił mnie wielką pluszową marchewką"?
Może problemem nie jest to o czym rozmawiasz, ale z kim rozmawiasz, może gdyby tematy takie z wyższej pułki, a nie o bzdurach to może potrafiłabyś się w nich odnaleźć.
U mnie jest tak, że 90% rozmów w realu które prowadzę są na skrajnie niskim poziomie. Kiedy wchodzę na jakiś temat który mnie interesuje to większość ludzi po kilku zdaniach stara się go zmienić, albo milczą, bo tematy wymagają myślenia a ludzie z natury myśleć nie lubią.
Samotność jak i milczenie mi nie przeszkadzają, więc mógłbym wcale z ludźmi nie gadać. Kiedy patrzę jak oni gadają ze sobą to widzę w tym prawdziwą nić porozumienia. Gdy jednak sam zaczynam z nimi gadać to mimo że widzę u nich pozytywną reakcję na to co mówię, to sam czuje jakbym tracił energię na gadanie o bzdurach.
Jak jest możliwość to przez chwilę staram się porozmawiać na jakiś wartościowy dla mnie temat, ale zazwyczaj rozmawiam na tematy które dla mnie nie mają wartości, robię to by podtrzymać moje relacje społeczne z otoczeniem niż dlatego że mnie to interesuje.
Może nie powinnaś poszukiwać w swojej głowie coś co umyka, bzdura i tematów które inni mogą uznać za sensowne, ale zastanowić się co Ciebie interesuje, o czym myślisz gdy jesteś sama, i spróbować wprowadzić to do jakiejś rozmowy w której uczestniczysz, lub znaleźć kogoś kogo ten temat mógłby zainteresować.
Pozdrawiam
Anty
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Zwierzenia to dość trudne dla mnie...oczywiście czynię to ale nie codziennie, ponieważ tak jak i Ty wokół słyszę "rozmowy" o bzdurach, o dyrdymałach, o takich pierdołach,że nie chce mi się podejmować tych pseudo tematów. I to chyba z grubsza o to chodzi...nie potrafię o tej szarzyznie gadać (bo to nie rozmowa) nie chce mi się, zniechęcam się od samego słuchania. Ale najgorsze jest to,że zniechęcam się do ludzi, którzy wiecznie o tych banałach pitolą. Ja wolę milczeć niż paplać.
Nie powinnam mieć takiego nastawienia..chcę nad tym jakoś pracować ,żeby nie izolować się od otoczenia, bo jak sam wspomniałeś to jest codzienność...a przede wszystkim nie odsuwać się od ludzi.
Nie wiem,chyba mnie to przerasta...
A ludzie nie chcą rozmawiać...nie potrafią...
Nie powinnam mieć takiego nastawienia..chcę nad tym jakoś pracować ,żeby nie izolować się od otoczenia, bo jak sam wspomniałeś to jest codzienność...a przede wszystkim nie odsuwać się od ludzi.
Nie wiem,chyba mnie to przerasta...
A ludzie nie chcą rozmawiać...nie potrafią...
Wolisz milczeć niż paplać, a oni pewnie wolą paplać o bzdurach niż milczeć.
Jak myślisz, ludzie nie chcą rozmawiać czy nie potrafią? To istotne by to rozgraniczyć, bo jeśli nie chcą, to nie powinno się ich zmuszać. Jeśli jednak nie potrafią, to prowadzi to nas do kolejnego pytania. Nie potrafią bo się boją, bo nigdy nie próbowali, czy dlatego że zapomnieli jak się to robi?
Inna kwestia bardzo związana z rozmawianiem to słuchanie. Żyjemy w świecie działania, bierność jest potępiana i coraz mniej ludzi słucha co inni do nich mówią.
Często spotyka mnie jakiś znajomy na ulicy i pyta się "co u Ciebie słychać?". Odpowiadam, ale widzę że on nie słucha. Może się uśmiechać, zachowywać kontakt wzrokowy, nawet potakiwać głową, ale to odruchy wyuczone. Dobry obserwator potrafi zauważyć że on nie analizuje słów które wypowiadam, ale czeka na konkretną sentencję, na "a u Ciebie?" - czeka na swoją kolej.
Zauważyłem że wiele pytań, wykraczających poza tematy o pogodzie, nawet w bliższych relacjach traktowane są jak gwałt na intymności. Zapytaj kogoś o czym myśli, albo czy jest szczęśliwy, a zrodzi się jakieś napięcie w rozmowie.
Mimo że to pytanie wymaga tylko chwili zastanowienia, bo pytania te padają tak rzadko że brak w głowie gotowego wzorca, to większość odczuwa że to pytania nie powinny paść, że nie pyta się o takie rzeczy.
Nawet pytania o popularne poglądy, aborcję, homoseksualizm, wojnę, preferencję polityczne traktowane są często jako politycznie niepoprawne.
Ludzie mający kontakt ze sobą dzień w dzień od lat, czy to w szkole, w pracy, czy na klatce schodowej nic o sobie nie wiedzą. Rozmawiają ze sobą codziennie, ale się nie znają.
Zważając na to wszystko co napisałem, i co Ty napisałaś, powstaje zasadnicze pytanie. Czy oni potrafią rozmawiać bardziej niż Ty?
Uważasz że masz problem, bo nie potrafisz mówić o sobie, ale jak wielu potrafi to robić? Jak wielu to robi, wykraczając poza te tematy o niczym?
Jeśli chcesz coś zmienić, to co ma być Twoim celem? Nauczenie się rozmawiania o bzdurach, czy dotarcie do ludzi którzy chcą rozmawiać na poważne tematy?
Jak myślisz, ludzie nie chcą rozmawiać czy nie potrafią? To istotne by to rozgraniczyć, bo jeśli nie chcą, to nie powinno się ich zmuszać. Jeśli jednak nie potrafią, to prowadzi to nas do kolejnego pytania. Nie potrafią bo się boją, bo nigdy nie próbowali, czy dlatego że zapomnieli jak się to robi?
Inna kwestia bardzo związana z rozmawianiem to słuchanie. Żyjemy w świecie działania, bierność jest potępiana i coraz mniej ludzi słucha co inni do nich mówią.
Często spotyka mnie jakiś znajomy na ulicy i pyta się "co u Ciebie słychać?". Odpowiadam, ale widzę że on nie słucha. Może się uśmiechać, zachowywać kontakt wzrokowy, nawet potakiwać głową, ale to odruchy wyuczone. Dobry obserwator potrafi zauważyć że on nie analizuje słów które wypowiadam, ale czeka na konkretną sentencję, na "a u Ciebie?" - czeka na swoją kolej.
Zauważyłem że wiele pytań, wykraczających poza tematy o pogodzie, nawet w bliższych relacjach traktowane są jak gwałt na intymności. Zapytaj kogoś o czym myśli, albo czy jest szczęśliwy, a zrodzi się jakieś napięcie w rozmowie.
Mimo że to pytanie wymaga tylko chwili zastanowienia, bo pytania te padają tak rzadko że brak w głowie gotowego wzorca, to większość odczuwa że to pytania nie powinny paść, że nie pyta się o takie rzeczy.
Nawet pytania o popularne poglądy, aborcję, homoseksualizm, wojnę, preferencję polityczne traktowane są często jako politycznie niepoprawne.
Ludzie mający kontakt ze sobą dzień w dzień od lat, czy to w szkole, w pracy, czy na klatce schodowej nic o sobie nie wiedzą. Rozmawiają ze sobą codziennie, ale się nie znają.
Zważając na to wszystko co napisałem, i co Ty napisałaś, powstaje zasadnicze pytanie. Czy oni potrafią rozmawiać bardziej niż Ty?
Uważasz że masz problem, bo nie potrafisz mówić o sobie, ale jak wielu potrafi to robić? Jak wielu to robi, wykraczając poza te tematy o niczym?
Jeśli chcesz coś zmienić, to co ma być Twoim celem? Nauczenie się rozmawiania o bzdurach, czy dotarcie do ludzi którzy chcą rozmawiać na poważne tematy?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Nie wiem czy Oni potrafią rozmawiać bardziej niż ja lub czy ja potrafię bardziej niż Oni..? W gruncie rzeczy chodzi przecież o to by się dogadywać ze sobą.
Ludzie nie rozmawiają to pewne. Zapewne potrafią lepiej lub gorzej, w końcu praktyka czyni mistrza;) ale nie próbują nawet.
Nie próbują bo chyba nie mają takiej potrzeby skoro dogadują się ze sobą równoważnikami zdań;) to po co się produkować...kurcze dla mnie to mało...choć z drugiej str nie posiadam pewnie większej wiedzy na ważne tematy niż każdy...więc ciężko czasem sprytnie połączyć moje oczekiwania co do rozmowy z tym co mogę powiedzieć.
Więcej czuję niż wiem.;)
Ludzie nie rozmawiają to pewne. Zapewne potrafią lepiej lub gorzej, w końcu praktyka czyni mistrza;) ale nie próbują nawet.
Nie próbują bo chyba nie mają takiej potrzeby skoro dogadują się ze sobą równoważnikami zdań;) to po co się produkować...kurcze dla mnie to mało...choć z drugiej str nie posiadam pewnie większej wiedzy na ważne tematy niż każdy...więc ciężko czasem sprytnie połączyć moje oczekiwania co do rozmowy z tym co mogę powiedzieć.
Więcej czuję niż wiem.;)
Czy zatem nie odpowiedziałaś sobie na swoje pytanie? Praktyka czyni mistrza napisałaś. Nie umiesz mówić o sobie, ale chcesz to robić. Oni nie mają takiej potrzeby, Ty masz. Pozostaje Ci tylko zamienić Twoje pragnienia w praktykę. Właściwie robisz to każdą rozmową, nawet tą:)
By z kimś być (mam na myśli rozmowę, bliskie relacje, a nie koniecznie związek) istotne jest właśnie to by czuć, a nie by dużo wiedzieć. Sztuką, tą praktyką, jest rozwój umiejętności komunikacji. Mówienia o tym co się myśli i czuje. Większość osób nie myśli o tym co myśli. Problemy międzyludzkie wynikają właśnie z tego że ludzie ze sobą nie rozmawiają, że nie potrafią nazwać swoich uczuć, wyrazić swoich myśli i poglądów.
Pamiętam, że ja kilka lat temu dużo nad tym myślałem. Forum towarzyskie było bardzo żywe jeśli chodzi o rozmowy o uczuciach czy emocjach. W realku ze względu na szkołę do której chodziłem byłem otoczony kobietami i bardzo uprzykrzałem im życie zadając pytania które one nazywały trudnymi. Wszystko kręciło się wokół pytania "co myślisz, co czujesz?". Nie potrafiłem wielu tych rzeczy nazwać, niestety one zazwyczaj też tego nie umiały.
Potem zacząłem to pytanie zadawać sobie samemu, w każdej chwili życia. Rozmawiałem z kimś i przy każdym temacie pytałem siebie samego - co myślę o tym co ta osoba mówi, co myślę o tej sytuacji w której się znalazłem, co teraz czuje...
Problem w tym że to nie pomaga w życiu społecznym;)
To nie jest nauka czerpania przyjemności z gadania o bzdurach, to nauka widzenia bzdur:P
Im więcej myślisz tym więcej widzisz. Świat zbudowali Ci którzy niewiele widzieli. Rozmową której pragniesz obnaża niedoskonałości świata. Odkrycie prawdziwego oblicza jest jak uświadomienie sobie że gada się o bzdurach. Pozostają dwie opcje, albo grać w tą grę, albo milczeć. Rozwój w tym kierunku to szybka droga do wyalienowania.
To czego chcesz ma tą wadę, że gdy już to masz, nie możesz mieć tego mniej.
Czy jesteś pewna że tego chcesz?
By z kimś być (mam na myśli rozmowę, bliskie relacje, a nie koniecznie związek) istotne jest właśnie to by czuć, a nie by dużo wiedzieć. Sztuką, tą praktyką, jest rozwój umiejętności komunikacji. Mówienia o tym co się myśli i czuje. Większość osób nie myśli o tym co myśli. Problemy międzyludzkie wynikają właśnie z tego że ludzie ze sobą nie rozmawiają, że nie potrafią nazwać swoich uczuć, wyrazić swoich myśli i poglądów.
Pamiętam, że ja kilka lat temu dużo nad tym myślałem. Forum towarzyskie było bardzo żywe jeśli chodzi o rozmowy o uczuciach czy emocjach. W realku ze względu na szkołę do której chodziłem byłem otoczony kobietami i bardzo uprzykrzałem im życie zadając pytania które one nazywały trudnymi. Wszystko kręciło się wokół pytania "co myślisz, co czujesz?". Nie potrafiłem wielu tych rzeczy nazwać, niestety one zazwyczaj też tego nie umiały.
Potem zacząłem to pytanie zadawać sobie samemu, w każdej chwili życia. Rozmawiałem z kimś i przy każdym temacie pytałem siebie samego - co myślę o tym co ta osoba mówi, co myślę o tej sytuacji w której się znalazłem, co teraz czuje...
Problem w tym że to nie pomaga w życiu społecznym;)
To nie jest nauka czerpania przyjemności z gadania o bzdurach, to nauka widzenia bzdur:P
Im więcej myślisz tym więcej widzisz. Świat zbudowali Ci którzy niewiele widzieli. Rozmową której pragniesz obnaża niedoskonałości świata. Odkrycie prawdziwego oblicza jest jak uświadomienie sobie że gada się o bzdurach. Pozostają dwie opcje, albo grać w tą grę, albo milczeć. Rozwój w tym kierunku to szybka droga do wyalienowania.
To czego chcesz ma tą wadę, że gdy już to masz, nie możesz mieć tego mniej.
Czy jesteś pewna że tego chcesz?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ale właśnie "niestety" bo czasem przychodzi myśl: czy zawsze będzie to dla mnie dobre..? czy to,że obserwuję,widzę,myślę,czuję może zastąpić porozumienie z drugim człowiekiem chociażby za pomocą języka BLA BLA..;)czy mimo,że czuję,że człowiek nie da mi wiele tylko bla bla to czy i tak nie jest bardziej istotne spotkanie z drugim człowiekiem..????
Może to że myślisz i czujesz silniej niż inni sprawia ze potrzebujesz towarzystwa osób, czy raczej osoby która jest w tych kwestiach podobna do Ciebie?
Myślę że nie ma sensu zmuszać się do "bla bla" by tylko być z człowiekiem. Można w tym odnaleźć naukę, można się dzięki temu rozwijać, obserwując innych, lepiej ich rozumiejąc i tym samym lepiej rozumieć siebie. Jeśli jednak to nie działa, jeśli to "bla bla" wywołuje większą niechęć od kontaktów międzyludzkich to po co w to brnąć?
Jeśli kiedyś poczuje się coś innego, dozna się przebudzenia na ludzi to dobrze, wtedy można wrócić. Ale jeśli teraz tego się nie czuje to nic na siłę.
Na pewno można znaleźć takich ludzi z którymi nawiąże się nić porozumienia, z którymi można się dzielić podobnymi przeżyciami i odczuciami. Którzy mają te same aspiracje, problemy i pragnienia.
Jedynym problemem jest konieczność szukania. Aby takich ludzi znaleźć trzeba się przełamać. Zrobić pierwszy krok, odezwać się. Ale Ty to już zrobiłaś pojawiając się na tym forum;)
Myślę że nie ma sensu zmuszać się do "bla bla" by tylko być z człowiekiem. Można w tym odnaleźć naukę, można się dzięki temu rozwijać, obserwując innych, lepiej ich rozumiejąc i tym samym lepiej rozumieć siebie. Jeśli jednak to nie działa, jeśli to "bla bla" wywołuje większą niechęć od kontaktów międzyludzkich to po co w to brnąć?
Jeśli kiedyś poczuje się coś innego, dozna się przebudzenia na ludzi to dobrze, wtedy można wrócić. Ale jeśli teraz tego się nie czuje to nic na siłę.
Na pewno można znaleźć takich ludzi z którymi nawiąże się nić porozumienia, z którymi można się dzielić podobnymi przeżyciami i odczuciami. Którzy mają te same aspiracje, problemy i pragnienia.
Jedynym problemem jest konieczność szukania. Aby takich ludzi znaleźć trzeba się przełamać. Zrobić pierwszy krok, odezwać się. Ale Ty to już zrobiłaś pojawiając się na tym forum;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No to teraz spadnie na Ciebie presja której możesz nie unieść:P Piszemy na forum publicznym. To może się tak nie rzucać w oczy, ale to co piszemy czyta całkiem spora grupa ludzi. Co więcej, jeśli zerkniesz obok, na towarzyski, to zobaczysz że wyciągane są tam wątki nawet sprzed sześciu lat - nic nie pozostaje zapomniane;) Stąd też moje pytanie.
Na pewno jest coś co możesz o sobie powiedzieć. Pojawiłaś się tu robiąc pierwszy krok, teraz trzeba zrobić drugi. Może zacznijmy od imienia, Alicja, Bianka, a może jeszcze inaczej? Mam tylko nadzieję że nie Bi-Anka:P
Muszę Cie jednak ostrzec, że jestem ciekawską istotą i dużo pytam. Nie wiem jak dalej potoczy się nasza rozmowa, kiedy Ty nie umiesz mówić o sobie, a ja nie umiem nie pytać:)
Na pewno jest coś co możesz o sobie powiedzieć. Pojawiłaś się tu robiąc pierwszy krok, teraz trzeba zrobić drugi. Może zacznijmy od imienia, Alicja, Bianka, a może jeszcze inaczej? Mam tylko nadzieję że nie Bi-Anka:P
Muszę Cie jednak ostrzec, że jestem ciekawską istotą i dużo pytam. Nie wiem jak dalej potoczy się nasza rozmowa, kiedy Ty nie umiesz mówić o sobie, a ja nie umiem nie pytać:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No tak na publicznym. Wiem,wiem...;p tego świadomość mam.
Etap II "o sobie":
Mam rozdwojenie jażni, co nie umknęło Twej uwadze, ale spodziewałam się tego;p
Nie obraż się..moja babcia mawiała na Takich Ludzi: " ciekawskie nasienie;)"co chyba pasuje..
A imię...cóż oba mi się podobają;)
Ps.
Rozmowa wyglądać nie musi.Byle dawała mi tyle co do tej pory.Pozdrawiam.
Etap II "o sobie":
Mam rozdwojenie jażni, co nie umknęło Twej uwadze, ale spodziewałam się tego;p
Nie obraż się..moja babcia mawiała na Takich Ludzi: " ciekawskie nasienie;)"co chyba pasuje..
A imię...cóż oba mi się podobają;)
Ps.
Rozmowa wyglądać nie musi.Byle dawała mi tyle co do tej pory.Pozdrawiam.
Rozdwojenie jaźni jest odpowiedzią na męskie fantazje odnośnie trójkąta:D
Mnie akurat ta fantazja nie dopadła, ale w kwestiach intelektualnych co dwie głowy to nie jedna, więc jest to z zyskiem dla mnie:) A przynajmniej być powinno
Etap II miał być o sobie, a dowiedziałem się o Tobie nie więcej niż o babci - mam szanse na konkretne informacje? Nie potrafisz mówić o sobie, ale odpowiadanie na proste pytania to dużo łatwiejsza rzecz niż mówienie z serca. Chciałaś przecież nauczyć się mówić o sobie. Pierwszym etapem było pojawienie się tutaj, drugi zaczął się pytaniem o imię;)
Może próba nr II: Ile masz lat?
A ile ta rozmowa dawała Ci do tej pory?
Mnie akurat ta fantazja nie dopadła, ale w kwestiach intelektualnych co dwie głowy to nie jedna, więc jest to z zyskiem dla mnie:) A przynajmniej być powinno
Etap II miał być o sobie, a dowiedziałem się o Tobie nie więcej niż o babci - mam szanse na konkretne informacje? Nie potrafisz mówić o sobie, ale odpowiadanie na proste pytania to dużo łatwiejsza rzecz niż mówienie z serca. Chciałaś przecież nauczyć się mówić o sobie. Pierwszym etapem było pojawienie się tutaj, drugi zaczął się pytaniem o imię;)
Może próba nr II: Ile masz lat?
A ile ta rozmowa dawała Ci do tej pory?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
81 to rok mojego pojawienia się jako człowieka na ziemi :) piszę tak,ponieważ sądzę,że nie raz żyjemy. Ale nawiedzona nie jestem;p
ile ta rozmowa mi dała już napisałam;) gdzieś indziej;) teraz to dopiero nie wiem gdzie się znależć.Tu czy tam..? i tak mam przez całe życie...zawsze gdzieś pośrodku. To wiąże się z tym rzekomym darem słuchania,obserwowania...bo mam tak,że zawsze widzę dwie strony np. sporu, racje po jednej i po drugiej str.Widzę zalety i wady ludzi i sytuacji.
Czasem myślę,że łatwiej być osobom, które nie mają takich dylematów,które widzą: "czarne" albo "białe", "tak" lub" nie".Ja mam tę przypadłość,że widzę miliiony odcieni szarości pomiędzy..
ile ta rozmowa mi dała już napisałam;) gdzieś indziej;) teraz to dopiero nie wiem gdzie się znależć.Tu czy tam..? i tak mam przez całe życie...zawsze gdzieś pośrodku. To wiąże się z tym rzekomym darem słuchania,obserwowania...bo mam tak,że zawsze widzę dwie strony np. sporu, racje po jednej i po drugiej str.Widzę zalety i wady ludzi i sytuacji.
Czasem myślę,że łatwiej być osobom, które nie mają takich dylematów,które widzą: "czarne" albo "białe", "tak" lub" nie".Ja mam tę przypadłość,że widzę miliiony odcieni szarości pomiędzy..
Postrzegam rzeczy dokładnie tak jak Ty, ale nie powiedziałbym że to widzenie szarości.
Ci co widzą świat szarym unikają odpowiedzialności, dla nich nie ma dobra i zła. To bardzo wygodne, robią co chcą, a jak przychodzi do odpowiedzialności to wymigują się twierdząc że świat jest szary.
Ten świat czarno-biały to raczej świat czarny lub biały. To tylko inna wersja widzenia go szarym, bo obie grupy idą na łatwiznę. Nie wysilają się myśleniem. A w ostatecznym rozrachunku i tak uznają że to co sami robią jest białe (tudzież jasno szare) a to co robią inni jest czarne (lub ciemno szare).
Poszukiwanie wszystkich kolorów - tak bym nazwał to co robisz. To droga najbliższa prawdy. Dzięki niej można się rozwijać, dokonywać możliwie słusznych wyborów, unikać kłopotów, rozczarowań, cierpienia.
Co mnie jednak ciekawi, czy w czasie obserwacji nie brakuje ci danych? Kiedy ich słuchasz, to czy nie chciałabyś ingerować?
Jeśli widzisz że obie strony mają swoje racje, czy nie dostrzegasz innych argumentów, czegoś co można by skonfrontować ze stronami, argumentów podważających ich opcję? Jeśli idziesz ich tokiem myślowym, ale dostrzegasz w nim luki, nie chciałabyś rozwiać swoich wątpliwości? Pokazać im gdzie są brak spójności, w których miejscach można podążać innymi drogami?
Wierzysz w reinkarnacje?
Ci co widzą świat szarym unikają odpowiedzialności, dla nich nie ma dobra i zła. To bardzo wygodne, robią co chcą, a jak przychodzi do odpowiedzialności to wymigują się twierdząc że świat jest szary.
Ten świat czarno-biały to raczej świat czarny lub biały. To tylko inna wersja widzenia go szarym, bo obie grupy idą na łatwiznę. Nie wysilają się myśleniem. A w ostatecznym rozrachunku i tak uznają że to co sami robią jest białe (tudzież jasno szare) a to co robią inni jest czarne (lub ciemno szare).
Poszukiwanie wszystkich kolorów - tak bym nazwał to co robisz. To droga najbliższa prawdy. Dzięki niej można się rozwijać, dokonywać możliwie słusznych wyborów, unikać kłopotów, rozczarowań, cierpienia.
Co mnie jednak ciekawi, czy w czasie obserwacji nie brakuje ci danych? Kiedy ich słuchasz, to czy nie chciałabyś ingerować?
Jeśli widzisz że obie strony mają swoje racje, czy nie dostrzegasz innych argumentów, czegoś co można by skonfrontować ze stronami, argumentów podważających ich opcję? Jeśli idziesz ich tokiem myślowym, ale dostrzegasz w nim luki, nie chciałabyś rozwiać swoich wątpliwości? Pokazać im gdzie są brak spójności, w których miejscach można podążać innymi drogami?
Wierzysz w reinkarnacje?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Nie postrzegam "szarości" negatywnie. Wręcz przeciwnie choć to słowo rzeczywiście kojarzy się raczej nędznie. Ja nazwałam to "różne odcienie szarości" bo z czarnego i białego na mój babski łeb wychodzi szary;) Ty ładniej to nazwałeś "poszukiwaniem wszystkich kolorów" to lepiej zdecydowanie brzmi:)
Co do braku danych, tak i owszem czasem brakuje mi danych wtedy pytam. Natomiast z ingerencją jestem raczej powściągliwa...to też pewnie wynika z mojego charakteru :)
Widzę jak najbardziej luki i często te luki też mają jakieś podłoże,z czegoś wynikają i to też rozumiem.
Mówię co myślę na jakiś temat, jeśli to ważne, jeśli to może w sytuacji ww pomóc. Tyle że bez ciśnienia, bo ja nie mam misji...w takiej sytuacji powiem co myślę i zostawiam to...nie cisnę tematu by go rozwiązywać na siłę. To jest takie wkraczanie chwilę w jakąś dziejącą się historię, danie czegoś z siebie, po czym odejście i znów obserwowanie co z tym teraz będzie się działo...? zawsze mnie to interesuję.
Ale nie przekonuję do swoich prawd..bo uważam,że jeśli ktoś będzie chciał je zrozumieć i coś z nich zaczerpnąć to super jeśli nie to też super.;)
Absolutnie bez ciśnień...
Tak wierzę:)
Co do braku danych, tak i owszem czasem brakuje mi danych wtedy pytam. Natomiast z ingerencją jestem raczej powściągliwa...to też pewnie wynika z mojego charakteru :)
Widzę jak najbardziej luki i często te luki też mają jakieś podłoże,z czegoś wynikają i to też rozumiem.
Mówię co myślę na jakiś temat, jeśli to ważne, jeśli to może w sytuacji ww pomóc. Tyle że bez ciśnienia, bo ja nie mam misji...w takiej sytuacji powiem co myślę i zostawiam to...nie cisnę tematu by go rozwiązywać na siłę. To jest takie wkraczanie chwilę w jakąś dziejącą się historię, danie czegoś z siebie, po czym odejście i znów obserwowanie co z tym teraz będzie się działo...? zawsze mnie to interesuję.
Ale nie przekonuję do swoich prawd..bo uważam,że jeśli ktoś będzie chciał je zrozumieć i coś z nich zaczerpnąć to super jeśli nie to też super.;)
Absolutnie bez ciśnień...
Tak wierzę:)
Nie każdemu to słowo kojarzy się negatywnie. Jako kolor uważam że szary jest bardzo pozytywny. Były w moim życiu takie chwile że lubiłem go bardzo na sobie. Nadal mam sporo szarych ciuchów. Chociaż w tej kwestii jestem typowym facetem, dla mnie określenie koloru "szary" zawiera jego wszystkie odmiany;) Niektórzy uważają że to kolor bez wyrazu, taki pusty. Według mnie jest bardzo uspokajający, nie rzuca się w oczy, daje im odpocząć. Szare myszki też lubię:P
Jeśli chodzi o to ciśnięcie, to wyznaję odmienną taktykę. Cisnę ile wejdzie:P
Lubię mocne dyskusje, żywe, takie w których obie strony chcą udowodnić że mają rację. Nie chodzi o to że mają rację. Gdyby szukać prawdy to obie strony podają jakieś fragmenty prawdy, ale obie się mylą. Mówiąc dosadniej, ludzie to istoty mało rozwinięty i nie mają wielkiego pojęcie o prawdzie, dobru i złu. To tylko idee i wierzenia na temat dobra i zła.
W dyskusji każdy broni jakiegoś stanowiska. Im bardziej zacięta jest dyskusja tym umysły oponentów pracują lepiej a dzięki temu i wymyślane argumenty i kontrargumenty są ciekawsze (wartościowsze).
W ten sposób kiedy dyskusja się kończy to oni, i ci którzy się przysłuchiwali odchodzą mając naprawdę dużo wartościowych danych. Gdy pójdą do domów, to ci którzy są odrobinę mądrzejsi niż inni mają okazję wszystko to od nowa przemyśleć. Przeanalizować zebrany materiał, dostrzec błędy, intrygujące argumenty i genialne riposty. W tym miejscu dopiero odbywa się proces myślowy, bo wcześniej nie ma dość czasu na rozważanie.
W ten sposób człowiek się rozwija.
"Spór" który podałaś jako przykład rządzi się swoimi prawami, więc jeśli już jest to dobrze jest coś z niego wyciągnąć;)
Pozdrawiam
PS: Jesteś Buddystką?
Jeśli chodzi o to ciśnięcie, to wyznaję odmienną taktykę. Cisnę ile wejdzie:P
Lubię mocne dyskusje, żywe, takie w których obie strony chcą udowodnić że mają rację. Nie chodzi o to że mają rację. Gdyby szukać prawdy to obie strony podają jakieś fragmenty prawdy, ale obie się mylą. Mówiąc dosadniej, ludzie to istoty mało rozwinięty i nie mają wielkiego pojęcie o prawdzie, dobru i złu. To tylko idee i wierzenia na temat dobra i zła.
W dyskusji każdy broni jakiegoś stanowiska. Im bardziej zacięta jest dyskusja tym umysły oponentów pracują lepiej a dzięki temu i wymyślane argumenty i kontrargumenty są ciekawsze (wartościowsze).
W ten sposób kiedy dyskusja się kończy to oni, i ci którzy się przysłuchiwali odchodzą mając naprawdę dużo wartościowych danych. Gdy pójdą do domów, to ci którzy są odrobinę mądrzejsi niż inni mają okazję wszystko to od nowa przemyśleć. Przeanalizować zebrany materiał, dostrzec błędy, intrygujące argumenty i genialne riposty. W tym miejscu dopiero odbywa się proces myślowy, bo wcześniej nie ma dość czasu na rozważanie.
W ten sposób człowiek się rozwija.
"Spór" który podałaś jako przykład rządzi się swoimi prawami, więc jeśli już jest to dobrze jest coś z niego wyciągnąć;)
Pozdrawiam
PS: Jesteś Buddystką?
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Odpisze na wszystko tutaj, bo ten wątek jest mnie zaśmiecony przez posty nie należące do tematu.
Kryć się nie mam potrzeby, ale w zależności od osoby i tematu potrafię się dostosować. Nie jestem z tych co dadzą sobie wejść na głowę, ale z drugiej strony nie kontynuuje tematu który nie ma przyszłości. Jedna rzecz to dyskusja a druga to kłótnia. To pierwsze może dla mnie trwać bez przerwy, to drugie szybko mi się nudzi.
Sława w takich miejscach to rzecz częsta w stosunku do osób które nie są uległe. Jak nie można zaatakować argumentu to atakuje się autora argumentu. Stąd temat z moim nickiem w tytule, i to zaśmiecanie Twoich wątków - cóż, tak wygląda ciemna strona forum;)
Z tymi religiami to mamy podobnie. Cenie sobie w ich naukach to co wartościowe, mądrość, duchowość, wszystko to co użyteczne w codzienności. Nie jestem jednak zwolennikiem kultu, dogmatów i innych rzeczy. Religia zabija duchowość nauki. Nauki Jezusa czy Buddy były ciekawe, Biblia czy Koran zawierają wiele mądrości. Ale kiedy zmienia się to w religię, gdy łapią się za to ludzie chcący mieć władze nad ludzkimi umysłami, to wtedy interpretacje stają się ważniejsze od przesłania twórcy.
Co znaczy że gustujesz w muzyce a nie piosence?
Ja mam tak że gustuje w konkretnych piosenkach. Zazwyczaj podoba mi się jedna dwie piosenki z danej płyty. Jak podoba mi się więcej niż 4 to uznaje że płyta jest dobra:P
Królują Polscy wykonawcy. Wychowałem się na Kaziku, dużo słuchałem Hey, ONA. Do tego Bartosiewicz, Univers, Coma, Hunter... jak się tak zastanowię to mógłbym długo wymieniać:D
Jedyną osobą u której podobają mi się niemal wszystkie piosenki jest Ania Dąbrowska;) U niej nie podobają mi się tylko jakieś bonusowe, po angielsku czy miksy.
Z zagranicznych często wracam do The Cure, coś jest w tej ich muzyce, ale mało kto ich lubi:D
Pozdrawiam
Anty
PS: Byłem dzisiaj na wieczornym spacerze z ogniskiem - dobrze jest się czasem odchamić od miasta:))
Kryć się nie mam potrzeby, ale w zależności od osoby i tematu potrafię się dostosować. Nie jestem z tych co dadzą sobie wejść na głowę, ale z drugiej strony nie kontynuuje tematu który nie ma przyszłości. Jedna rzecz to dyskusja a druga to kłótnia. To pierwsze może dla mnie trwać bez przerwy, to drugie szybko mi się nudzi.
Sława w takich miejscach to rzecz częsta w stosunku do osób które nie są uległe. Jak nie można zaatakować argumentu to atakuje się autora argumentu. Stąd temat z moim nickiem w tytule, i to zaśmiecanie Twoich wątków - cóż, tak wygląda ciemna strona forum;)
Z tymi religiami to mamy podobnie. Cenie sobie w ich naukach to co wartościowe, mądrość, duchowość, wszystko to co użyteczne w codzienności. Nie jestem jednak zwolennikiem kultu, dogmatów i innych rzeczy. Religia zabija duchowość nauki. Nauki Jezusa czy Buddy były ciekawe, Biblia czy Koran zawierają wiele mądrości. Ale kiedy zmienia się to w religię, gdy łapią się za to ludzie chcący mieć władze nad ludzkimi umysłami, to wtedy interpretacje stają się ważniejsze od przesłania twórcy.
Co znaczy że gustujesz w muzyce a nie piosence?
Ja mam tak że gustuje w konkretnych piosenkach. Zazwyczaj podoba mi się jedna dwie piosenki z danej płyty. Jak podoba mi się więcej niż 4 to uznaje że płyta jest dobra:P
Królują Polscy wykonawcy. Wychowałem się na Kaziku, dużo słuchałem Hey, ONA. Do tego Bartosiewicz, Univers, Coma, Hunter... jak się tak zastanowię to mógłbym długo wymieniać:D
Jedyną osobą u której podobają mi się niemal wszystkie piosenki jest Ania Dąbrowska;) U niej nie podobają mi się tylko jakieś bonusowe, po angielsku czy miksy.
Z zagranicznych często wracam do The Cure, coś jest w tej ich muzyce, ale mało kto ich lubi:D
Pozdrawiam
Anty
PS: Byłem dzisiaj na wieczornym spacerze z ogniskiem - dobrze jest się czasem odchamić od miasta:))
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
"Z zagranicznych często wracam do The Cure, coś jest w tej ich muzyce, ale mało kto ich lubi:D"
Możesz Antyspołeczny podać dane lub statystyki, na które się powołujesz odnośnie "lubienia" The Cure.
Mało kto lubi The Cure w porównaniu do czego?
Do The Police? Czy do P. Floydów? A może do kotletów sojowych?
Wybacz mój ironiczny styl, ale to pustosłowie co piszesz, które zresztą mnie razi.
Byłem w okolicach roku 2002 w Kopenhadze i widziałem w jednym miejscu jak powala ludzi The Cure. A byli to przeciętni ludzie wprost z tak zwanej ulicy, dodatkowo różnych nacji.
A może samodzielnie robiłeś badania fokusowe preferowanych stylów muzycznych na jakiejś reprezentatywnej grupie osób i porównywałeś poszczególne kapele o międzynarodowej sławie? Jeśli tak - wówczas Twoje zdanie sens ma, bo masz dowód na postawioną przez siebie tezę.
Oczywiście frontman Smith ma specyficznie charakterystyczną manierę wokalu, w której jedni gustują, inni nie. To ewentualnie odstraszać może potencjalnego słuchacza, ale tylko na początku. Kto zadał sobie odrobinę trudu, aby przetłumaczyć teksty piosenek wie, że są świetne. A współbrzmienie, gitar, bębnów i perkusji zabija. Przynajmniej moim prywatnym zdaniem. Szczególnie jeśli słucha się nie na tranzystorowym radio, a na wysokiej klasy sprzęcie hi-fi, a najlepiej hi-end w odpowiednio zaadoptowanym pomieszczeniu.
Polecam wyższe modele wzmacniaczy rotel i dobre skandynawskie bądź angielskie firmy parające się wyrobem kolumn głośnikowych i następujący numer do odsłuchu o wdzięcznym tytule "Disintegration":
http://www.youtube.com/watch?v=isCv6k0U2k4&feature=fvw
Możesz Antyspołeczny podać dane lub statystyki, na które się powołujesz odnośnie "lubienia" The Cure.
Mało kto lubi The Cure w porównaniu do czego?
Do The Police? Czy do P. Floydów? A może do kotletów sojowych?
Wybacz mój ironiczny styl, ale to pustosłowie co piszesz, które zresztą mnie razi.
Byłem w okolicach roku 2002 w Kopenhadze i widziałem w jednym miejscu jak powala ludzi The Cure. A byli to przeciętni ludzie wprost z tak zwanej ulicy, dodatkowo różnych nacji.
A może samodzielnie robiłeś badania fokusowe preferowanych stylów muzycznych na jakiejś reprezentatywnej grupie osób i porównywałeś poszczególne kapele o międzynarodowej sławie? Jeśli tak - wówczas Twoje zdanie sens ma, bo masz dowód na postawioną przez siebie tezę.
Oczywiście frontman Smith ma specyficznie charakterystyczną manierę wokalu, w której jedni gustują, inni nie. To ewentualnie odstraszać może potencjalnego słuchacza, ale tylko na początku. Kto zadał sobie odrobinę trudu, aby przetłumaczyć teksty piosenek wie, że są świetne. A współbrzmienie, gitar, bębnów i perkusji zabija. Przynajmniej moim prywatnym zdaniem. Szczególnie jeśli słucha się nie na tranzystorowym radio, a na wysokiej klasy sprzęcie hi-fi, a najlepiej hi-end w odpowiednio zaadoptowanym pomieszczeniu.
Polecam wyższe modele wzmacniaczy rotel i dobre skandynawskie bądź angielskie firmy parające się wyrobem kolumn głośnikowych i następujący numer do odsłuchu o wdzięcznym tytule "Disintegration":
http://www.youtube.com/watch?v=isCv6k0U2k4&feature=fvw
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
"Religia zabija duchowość nauki" - dzisas Antyspołeczny ja nie chce być znowu źródłem problemów ale Stary - to jest masło maślane. Nauka to laickie źródło poznania rzeczywistosci materialnej posługujące się narzedziami obiektywnie sprecyzowanymi ( logika racjonalizm krytycyzm dialektyka). Religia to sfera ducha, (mistycyzm, dogmat). Nie ma czegos takiego jak duchowośc nauki. To właśnie nauka zeświedczyła widzenie rzeczywistosci w XVIII daleko odrzucając niejasne dogmaty świetosci. Pisze o tym wielki Miracea Eliade ( jak nie wiesz kto to to poszukaj na wikipedi) w książce "Sacrum a Profanum". Twoje zdanie o religi jest podobne do gustu muzycznego - wszystko fajne lecz właściwie to sam nie wiesz co. łojezu...
Curów uwielbiam i zgadzam sie że to nie jest mjuzik równie zniewalający radiosłuchaczy maxxx hits co Ania D. i do numeru Disintehration dorzucam dla Ciebie kawałek " A forest" o zagubieniu jednostki w spoleczeństwie. Kto zna to wie co to;)
Curów uwielbiam i zgadzam sie że to nie jest mjuzik równie zniewalający radiosłuchaczy maxxx hits co Ania D. i do numeru Disintehration dorzucam dla Ciebie kawałek " A forest" o zagubieniu jednostki w spoleczeństwie. Kto zna to wie co to;)
Antyspołeczny nie odpisze, gdyż dopiero zaczyna zdawać sobie niejasno sprawę z faktu, iż nie ma do czynienia z zagubioną 14 - latką, która stawia pierwsze kroki w sieci.
Ma do czynienia z władczym wilkiem c, Ktosiem i Kasandrą.
Ma do czynienia z chaosem, a za ten wysoki próg nosa nie wychyli, bo strach ma dla niego za duże oczy.
I ja to zupełnie rozumiem, przecież to taka marna prowokacja ino.
Co do muzy. Pisałeś Ktosiu/Kasandro o pocisku miłości.
Jest tylko jeden utwór na to. Kult "6lat później" się zwie.
Wszelkim niematerialnym Kasandrom, które należą już do mnie i w siłę wzrastają dedykuję ten utwór, to brzmienie i tekst, bo nic lepszego nie ma i nie powstanie ;)
http://www.youtube.com/watch?v=9fIXvVKzc7g
Ma do czynienia z władczym wilkiem c, Ktosiem i Kasandrą.
Ma do czynienia z chaosem, a za ten wysoki próg nosa nie wychyli, bo strach ma dla niego za duże oczy.
I ja to zupełnie rozumiem, przecież to taka marna prowokacja ino.
Co do muzy. Pisałeś Ktosiu/Kasandro o pocisku miłości.
Jest tylko jeden utwór na to. Kult "6lat później" się zwie.
Wszelkim niematerialnym Kasandrom, które należą już do mnie i w siłę wzrastają dedykuję ten utwór, to brzmienie i tekst, bo nic lepszego nie ma i nie powstanie ;)
http://www.youtube.com/watch?v=9fIXvVKzc7g
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Stary,nie wiem co powiedzieć kawałek wgniata i nie bierze żadnych jeńców...Ej to jest totalna inwazaja. FAK, Nieźle trafiłeś bo akurat zdarzyło sie teraz tak że pewna kobieta zrobiła mi z serca kosmodrom w realu i siedze i myśle że chyba już pozamiatane. Jak to bywa pewnie przez mnie ha..;)Jeee i teraz ten kawałek..;) Kurde stary jestes wielki i dzieki za to;))
P.S. Kurcze antyspołeczegi juz bez kutu obiecuje nie nagabywać wcale. Ej niech ma swój świat a ja powinienem sam troche wyluzować;)
P.S. Kurcze antyspołeczegi juz bez kutu obiecuje nie nagabywać wcale. Ej niech ma swój świat a ja powinienem sam troche wyluzować;)
Namieszaliście? E tam.
Zwał jak zwał, ale na mój gust to ubaw na razie słabiutki.
Ja chciałem tylko poznać ( w dziale poznajmy się) pisane słowo niejakiego Antyspołecznego, bo przecież tak dużo do napisania zazwyczaj ma, tymi dobrymi radami od ww., którymi nasiąknięte są anonse towarzyskie, tudzież wskazówkami jak żyć, mógłbym cały worek zapełnić, aż bym pewno nie udźwignął.
A tu nagle taka cisza.
Chyba muszę się pogodzić, że nici z poznania - rękawica została rzucona i z pewnością zostanie nie podniesiona.
Zwał jak zwał, ale na mój gust to ubaw na razie słabiutki.
Ja chciałem tylko poznać ( w dziale poznajmy się) pisane słowo niejakiego Antyspołecznego, bo przecież tak dużo do napisania zazwyczaj ma, tymi dobrymi radami od ww., którymi nasiąknięte są anonse towarzyskie, tudzież wskazówkami jak żyć, mógłbym cały worek zapełnić, aż bym pewno nie udźwignął.
A tu nagle taka cisza.
Chyba muszę się pogodzić, że nici z poznania - rękawica została rzucona i z pewnością zostanie nie podniesiona.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Celem nie było poznanie, rozmowa czy nawet dyskusja, ale działanie mające sprawić że zrezygnuje z pisania na tym forum. Co właściwie zostało jasno napisane.
Uwielbiam dyskusję i rękawicę podniósłbym z wielką chęcią, ale jak ktoś mi rzuca brudne majtki, to nie może liczyć że podniosę rękawicę (bo jej tam nie ma).
Pisanie pod kilkunastoma nickami (+rozmowa ze sobą samym);
bombardowanie kilku niezwiązanych wątków;
pisanie nielogicznych obraźliwych postów (niby zabawnych);
udawanie że się nie czyta ze zrozumieniem (czepianie się słów wyrwanych z kontekstu i zadawanie pytań kiedy akapit zawiera odpowiedź);
używanie całego spektrum sztuczek erystycznych (czyt: niemerytorycznych argumentów nie odnoszących się do tematu lub argumentów)
To tylko kilka z powodów dla których poziom rozmowy (czy rozmówcy - bo nie wiem do jakiego stopnia jest to udawane) nie jest dla mnie dość dobry by kontynuować.
Zdecydowałem się przerwać milczenie, bo uznałem że niegrzecznie jest nie odpisywać komuś bez poinformowania go o tym i podania powodów. Co niniejszym czynie w tym poście.
Miłego rozszczepienia osobowości:)
Pozdrawiam
Anty:)
Uwielbiam dyskusję i rękawicę podniósłbym z wielką chęcią, ale jak ktoś mi rzuca brudne majtki, to nie może liczyć że podniosę rękawicę (bo jej tam nie ma).
Pisanie pod kilkunastoma nickami (+rozmowa ze sobą samym);
bombardowanie kilku niezwiązanych wątków;
pisanie nielogicznych obraźliwych postów (niby zabawnych);
udawanie że się nie czyta ze zrozumieniem (czepianie się słów wyrwanych z kontekstu i zadawanie pytań kiedy akapit zawiera odpowiedź);
używanie całego spektrum sztuczek erystycznych (czyt: niemerytorycznych argumentów nie odnoszących się do tematu lub argumentów)
To tylko kilka z powodów dla których poziom rozmowy (czy rozmówcy - bo nie wiem do jakiego stopnia jest to udawane) nie jest dla mnie dość dobry by kontynuować.
Zdecydowałem się przerwać milczenie, bo uznałem że niegrzecznie jest nie odpisywać komuś bez poinformowania go o tym i podania powodów. Co niniejszym czynie w tym poście.
Miłego rozszczepienia osobowości:)
Pozdrawiam
Anty:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
No Witam i niech mnie gumowe kule biją (taka mała autoagresja wynikająca z próżnego samo zadowolenia), czyli jednak okazuje się, że wciąż poczciwy chwyt erystyczny po nazwą "chwyt Lady Makbet" sugerujący brak odwagi w celu wywołania określonej reakcji jelonka z lasu wciąż jest aktualny w praktyce. Buahaha oj wybacz.
Wreszcie mogę z Tobą popisać.
Dyplomatycznie reasumując: cieszy mnie, że starasz się być grzeczny i odpisałeś- traciłem już nadzieję :)
Nie wiem jak się Antyspołeczny miewasz, ale Twoje psychoza z pewnością bujnie kwitnie i ma się świetnie. Rozgranicz mnie (c) z Ktosiem/Kasandrą, a jeżeli nie potrafisz, proszę na forum przedstawić konkretne dowody, że ja c udzielam się jednocześnie jako Kasandra/ Ktoś.
Zdołać tego nie jesteś w stanie, możesz ino oszczerczym tonem i za pomocą płytkich sofizmów insynuować światłowodami brednie. Congratulations.
Powtarzam kolejny raz, bo prawdopodobnie czytasz bez woli lub zdolności zrozumienia, że moim celem było uzmysłowienie Tobie, iż nie możesz być sędzią we własnej sprawie, kiedy to triumfująco obwieściłeś wirtualnemu światu swe "zwycięstwo" nad Ktosiem/ Kasandrą.
Pisz se chłopcze do woli na forum do końca swych dni lub żywota tego forum, nic mi do tego żebyś przestał (naprawdę widzisz wszędzie demony?), ale wiedz, że wg mnie Twoje tezy, które pieczołowicie i systematycznie stawiasz vide "lubienie The Cure" są tylko tezami, których prawdziwości w stanie obronić nie jesteś. Są zbyt ogólne, populistyczne/demagogiczne i niesprawdzalne, dla naukowca wartości nie mają żadnej.
Znowu, podobnie jak w temacie z Ktosiem/Kasandrą przeczysz sam sobie, gdyż fakt jest taki, że właśnie tę rękawicę mi podniosłeś, być może nie w pełni mając tego świadomość. Być może metaforycznie, ale podniosłeś.
Co do mojego nicku: od wielu lat, w 99% piszę jako: c. Od Anno Domini 2000r. czytam hydepark w A.D. 2002 ma miejsce mój pierwszy post choć tak naprawdę, „korzenie prawdziwego hydeparku” pochodzą z połowy lat 90.
Czasem podpiszę się jako celt lub czarodziej, zależy ile wypiję wina, ale tylko na hydeparku i "c" jest w nawiasie.
W „towarzyskich” zawsze widnieję jako c.
I to jest kolejny fakt, którego nie jesteś w stanie podważyć. (skupiam się na tym, bo w Twej wypowiedzi niejasne jest do kogo adresowane są oszczerstwa sugerujące, że masz do czynienia z jedną zasadzoną na Ciebie osobą)
Jeśli Twój wewnętrzny głos lub jak mawiali starożytni Grecy Daimonion bardzo chce utożsamiać mnie i innego użytkownika oczywiście nic na to nie poradzę, wszak jesteś sobie sterem, żaglem i okrętem.
I na koniec. Jestem otwarty na tematy, historia II Wojny Światowej, muzyka - anglosaski rock/blues, elektro-automatyka okrętowa, ogrodnictwo wyłączywszy bukieciarstwo, sport kulturystyka/rowery/pływanie, główne religie świata, wyrób win i miodów pitnych, malarstwo impresjonizm/symbolizm, budownictwo.
Nie oczekuję, że będziemy na jakikolwiek z nich dyskutować to zależy od Ciebie, możesz podasz swoje „koniki”.
Nie muszę poniżać się do zakładania wątków typu „ kto ma już dość Antyspołecznego” (bo właśnie to zobaczyłem) i akurat jestem temu przeciwny, choć rozumiem mechanizmy rządzące autorem wątku. Słabość i bezradność rodzi frustrację. Gdybym uznał, że Ty zaśmiecasz mój wątek np. na hydeparku nie dokończyłbyś zdania. Ale akurat ja bardzo lubię gdy wątki ewoluują w nieznanym dla mnie kierunku. Dobra, kończę bo za dużo „ja”.
Ps. Jeśli poczułeś się obrażony mymi postami w temacie who is… to przepraszam.
Wreszcie mogę z Tobą popisać.
Dyplomatycznie reasumując: cieszy mnie, że starasz się być grzeczny i odpisałeś- traciłem już nadzieję :)
Nie wiem jak się Antyspołeczny miewasz, ale Twoje psychoza z pewnością bujnie kwitnie i ma się świetnie. Rozgranicz mnie (c) z Ktosiem/Kasandrą, a jeżeli nie potrafisz, proszę na forum przedstawić konkretne dowody, że ja c udzielam się jednocześnie jako Kasandra/ Ktoś.
Zdołać tego nie jesteś w stanie, możesz ino oszczerczym tonem i za pomocą płytkich sofizmów insynuować światłowodami brednie. Congratulations.
Powtarzam kolejny raz, bo prawdopodobnie czytasz bez woli lub zdolności zrozumienia, że moim celem było uzmysłowienie Tobie, iż nie możesz być sędzią we własnej sprawie, kiedy to triumfująco obwieściłeś wirtualnemu światu swe "zwycięstwo" nad Ktosiem/ Kasandrą.
Pisz se chłopcze do woli na forum do końca swych dni lub żywota tego forum, nic mi do tego żebyś przestał (naprawdę widzisz wszędzie demony?), ale wiedz, że wg mnie Twoje tezy, które pieczołowicie i systematycznie stawiasz vide "lubienie The Cure" są tylko tezami, których prawdziwości w stanie obronić nie jesteś. Są zbyt ogólne, populistyczne/demagogiczne i niesprawdzalne, dla naukowca wartości nie mają żadnej.
Znowu, podobnie jak w temacie z Ktosiem/Kasandrą przeczysz sam sobie, gdyż fakt jest taki, że właśnie tę rękawicę mi podniosłeś, być może nie w pełni mając tego świadomość. Być może metaforycznie, ale podniosłeś.
Co do mojego nicku: od wielu lat, w 99% piszę jako: c. Od Anno Domini 2000r. czytam hydepark w A.D. 2002 ma miejsce mój pierwszy post choć tak naprawdę, „korzenie prawdziwego hydeparku” pochodzą z połowy lat 90.
Czasem podpiszę się jako celt lub czarodziej, zależy ile wypiję wina, ale tylko na hydeparku i "c" jest w nawiasie.
W „towarzyskich” zawsze widnieję jako c.
I to jest kolejny fakt, którego nie jesteś w stanie podważyć. (skupiam się na tym, bo w Twej wypowiedzi niejasne jest do kogo adresowane są oszczerstwa sugerujące, że masz do czynienia z jedną zasadzoną na Ciebie osobą)
Jeśli Twój wewnętrzny głos lub jak mawiali starożytni Grecy Daimonion bardzo chce utożsamiać mnie i innego użytkownika oczywiście nic na to nie poradzę, wszak jesteś sobie sterem, żaglem i okrętem.
I na koniec. Jestem otwarty na tematy, historia II Wojny Światowej, muzyka - anglosaski rock/blues, elektro-automatyka okrętowa, ogrodnictwo wyłączywszy bukieciarstwo, sport kulturystyka/rowery/pływanie, główne religie świata, wyrób win i miodów pitnych, malarstwo impresjonizm/symbolizm, budownictwo.
Nie oczekuję, że będziemy na jakikolwiek z nich dyskutować to zależy od Ciebie, możesz podasz swoje „koniki”.
Nie muszę poniżać się do zakładania wątków typu „ kto ma już dość Antyspołecznego” (bo właśnie to zobaczyłem) i akurat jestem temu przeciwny, choć rozumiem mechanizmy rządzące autorem wątku. Słabość i bezradność rodzi frustrację. Gdybym uznał, że Ty zaśmiecasz mój wątek np. na hydeparku nie dokończyłbyś zdania. Ale akurat ja bardzo lubię gdy wątki ewoluują w nieznanym dla mnie kierunku. Dobra, kończę bo za dużo „ja”.
Ps. Jeśli poczułeś się obrażony mymi postami w temacie who is… to przepraszam.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
O rany..Antyspołeczny. No ja moge od siebie doadać jedynie że Ktoś i Kasandra to ja. I jestem facetem. I już mi sie nie chce ci mówić chłopie jakie ty meandrony pleciesz bo już to kilka razy uczyniłem. Nikt w ciebie majtasami nie rzucał tylko zostałeś sprowkowany i ostro wkręcony na własne życzenie. W kwestiach merytorycznych każda moja wypowiedź popierana była literaturą. Jeżeli masz jakieś skonkretyzowane pytania to poprostu poczytaj zamiast rzucac ogulnikami czy tam jakiś elementami bielizny;) Jeżeli myślisz że ja i ~c to ta sama osoba to znaczy że wkręciliśmy cie mocniej niż to było konieczne. Być może zawiesił ci się jakiś kwasiczek hmm? ( właśnie szczerze sie roześmiałem). Tak czy siak - żyj i twórz radśnie jak król mórz;)))
P.S. Ja bym tak chciał żebyśmy tak jakoś pokojowo bo ja mam naprawde wyrzuty sumienia. Kurde ruszajmy ku fajnym paniom zmiast trwonić czas na jakieś warcholstwa, kłutnie znaczy sie;). A tak w ogóle to dzięki ~~c~~ mega polubiłe Kult ( słucham wałaśnie albumu Your eyes) i tego własnie wszystkim życze - ładnych pań i dobrej muzy;))) Oł je.
K&K moje preferencje muzyczne w mikroskopijnym rzucie widnieją na hydeparku w wątku "mój muzyczny kącik".
Cóż napisać mogę, fajno, że odkryłeś Kult (żartuję, czasem trza powrócić do korzeni)
A Judas Priest znasz? Kapela bardziej metalowa niż rockowa, takie mam przynajmniej wrażenia ogólne od lat.
Numer pod tytułem Diamonds and Rust/diamenty i rdza. Bardzo softowy. Mnie wokal i tekst oszałamia jakbym dostał z glana w facjatę. Serio. Tekst po polsku w moim ww wątku.
Dobre na sen przy piwku, co niebawem poczynię.
http://www.youtube.com/watch?v=mIC7KQPDuDc
Cóż napisać mogę, fajno, że odkryłeś Kult (żartuję, czasem trza powrócić do korzeni)
A Judas Priest znasz? Kapela bardziej metalowa niż rockowa, takie mam przynajmniej wrażenia ogólne od lat.
Numer pod tytułem Diamonds and Rust/diamenty i rdza. Bardzo softowy. Mnie wokal i tekst oszałamia jakbym dostał z glana w facjatę. Serio. Tekst po polsku w moim ww wątku.
Dobre na sen przy piwku, co niebawem poczynię.
http://www.youtube.com/watch?v=mIC7KQPDuDc
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Dobra, bo przysmuciłem z tymi Judasami.
Teraz coś z naszego podwórka jako, że wódkę otworzyłem zamiast piwa, a Ty K&K masz przez niewiastę z serca, co tam kosmodrom (czy coś sorry ale pamięć mam fotograficzną i raczej się nie mylę)
zresztą kawałek pasuje do tej surrealnej atmosfery hie hie co nie? (mam dziwne wrażenie, że znów kogoś "wkręcam" chciałbym już przestać :D, najgorsze, że każde kolejne słowo to samonapędzająca prawoskrętna spirala :
http://nikucha.wrzuta.pl/audio/24iGklnKJsB/t.love_-_potrzebuje_wczoraj
Teraz coś z naszego podwórka jako, że wódkę otworzyłem zamiast piwa, a Ty K&K masz przez niewiastę z serca, co tam kosmodrom (czy coś sorry ale pamięć mam fotograficzną i raczej się nie mylę)
zresztą kawałek pasuje do tej surrealnej atmosfery hie hie co nie? (mam dziwne wrażenie, że znów kogoś "wkręcam" chciałbym już przestać :D, najgorsze, że każde kolejne słowo to samonapędzająca prawoskrętna spirala :
http://nikucha.wrzuta.pl/audio/24iGklnKJsB/t.love_-_potrzebuje_wczoraj
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Judas Priest jasne że znam;))) Old school nigdy nie zaginie. Generalnie jeśli chodzi o muzyke to też musze luuknąc tam do was na HP. Ja mam kosmiczny misz masz bo zawsze jak w coś wchodziłe do wiesz tak maxa - wszystkie albumy, ksiązka, koszulka,jak da arade to koncert i pełen kult. Tak miałem z cure, sisters of mercy,fields of the nephilim no i oczywiście the doors * jestem maniakiem doorsów) To były moje religie. Oczywiście był tez rock n roll ironi, gunsi, cały metal aż do death metalu ( black metalu srednio bo nie kupuje śpiewów o diable z głową kozła, wdł mnie mr. devil to krasomówca i ateista hehe). Muzyka była zawsze moją ucieczką, prywatna podróżą z biletem za free. Potem wyszło jeszcze kosmiczniej bo podłapałem imprezy tance na starych foratch ( coś koło 96 r) hehe. Z polskich uwielbiam Dżem i Come. No w ogóle jak muzyka to musi być smutno i ktos musi umrzeć na ołtarzu. No jestem pokręcony pod tym względem. Namawiam kumpli żeby założyć zespół co grał by na letnich plenerach super nudną i super trancową psychodele a1la pierwsze dwie płytki floydów - do tego pełene performance czyli jakies długie brody ala zz top i pełna degrengolada emocjonalna hehe ( no i smutek;))
No a kobieta no..uczyniła mi kosmodrom z serca ale sąk w tym że byłem naprawde genialnym antybudowniczym tego zwiążku. Kurde kobiety.. Wczesniej niby gęsto imprezowałem i teraz chyba znowu zanosi sie że trzeba ruszac w morze/w droge. Sam nie wiem te związki ta miłosć, kobiety - anioły i ich wszystkie uśmiechy świata - to jest coś niseamowitego ale też taka moc i tajmnica że nawet diabeł nie ogarnia hehe;)
Jest jeszcze inna wersja klosza dla mnie ciekawsza.
:))
Trochę mnie rozbawiłeś, bo są tylko dwa zespoły, których swego czasu uzbierałem całą dyskografię były to: Pink Floyd i Dżem (ale tylko z Ryśkiem, bez niego to inna bajka)
:))
Trochę mnie rozbawiłeś, bo są tylko dwa zespoły, których swego czasu uzbierałem całą dyskografię były to: Pink Floyd i Dżem (ale tylko z Ryśkiem, bez niego to inna bajka)
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Sisters of mercy...
Nie wiem ile sobie wiosenek liczysz kolego, ale jak mi ktoś pisze sisters of mercy to zaraz mam przed oczami radiowego mistrza pr. III śp. Tomasza Beksińskiego. Kojarzysz? Nieprzespane noce, nagrywanie na taśmy magnetofonowe itd, dobra ostatni utwór muzyczny bo może i offtopuję.
hie hie nie ma lepszej pory niż 4 rano do odsłuchu under the gun, kawałek z pewnością w mojej 30 wszech-czasów.
http://www.youtube.com/watch?v=XozUZF3ml5w
Nie wiem ile sobie wiosenek liczysz kolego, ale jak mi ktoś pisze sisters of mercy to zaraz mam przed oczami radiowego mistrza pr. III śp. Tomasza Beksińskiego. Kojarzysz? Nieprzespane noce, nagrywanie na taśmy magnetofonowe itd, dobra ostatni utwór muzyczny bo może i offtopuję.
hie hie nie ma lepszej pory niż 4 rano do odsłuchu under the gun, kawałek z pewnością w mojej 30 wszech-czasów.
http://www.youtube.com/watch?v=XozUZF3ml5w
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Hehe czytam jeszcze raz co napisałeś K&K bo nad ranem to byłem w dosyć lotnym stanie, nie wszystko uchwyciłem wzrokiem :) ale widzę, żeś też człowiek o żywym sercu sunący przez życie te 3 centymetry ponad chodnikiem, tematu płci pięknej to cóż... chyba się nie podejmę weny coś nie mam na ten czas, zresztą w towarzyskich wielu ekspertów w tym temacie. Co miałem powiedzieć napisałem w wątku Zielonej w różowe, a co do metafizycznej strony kobiecości to musi być noc żebym się wypowiedział w nocy mam siłę w dzień nie i znacznie lepiej czuję się hydeparku niż tutaj.
Póki co przesiaduję tu bo hydepark przysypał śnieg i był zamarzł (czyt. narazie nie widać ruchów starych użyszkodników sic!! :))
A Doorsi Łeee no posiadam złote wydania, cdeki wyglądają jak miniaturki winyli, limited edition, nie żebym się chwalił ;)) ale ładnie się to prezentuje i dobrze nagrane jest. Mam też teksty poetyckie Jim Morrisona, bo pisał do końca swych dni, trochę tego powstało polecam się zagłębić w temat.
Póki co przesiaduję tu bo hydepark przysypał śnieg i był zamarzł (czyt. narazie nie widać ruchów starych użyszkodników sic!! :))
A Doorsi Łeee no posiadam złote wydania, cdeki wyglądają jak miniaturki winyli, limited edition, nie żebym się chwalił ;)) ale ładnie się to prezentuje i dobrze nagrane jest. Mam też teksty poetyckie Jim Morrisona, bo pisał do końca swych dni, trochę tego powstało polecam się zagłębić w temat.
A "mojej" wersji Klosza nie ma w sieci, bo z koncertu chyba pochodzi. (trochę "świeżej" zaśpiewane wg mnie)
Nie ma jej w całości, ale żem znalazł fragment pod koniec wywiadu z Riedlem.
Zresztą zwróć uwagę na ten wywiad jak faceta słucham, widzę tylko tę naturalną szczerość, otwartość, normalność bez zbędnej sztuczności i napuszenia, która jest dziś wszechobecna w popkulturze.
http://www.youtube.com/watch?v=I9TXa4lOg-U&feature=PlayList&p=233717F0E6675F13&playnext=1&playnext_from=PL&index=33
Nie ma jej w całości, ale żem znalazł fragment pod koniec wywiadu z Riedlem.
Zresztą zwróć uwagę na ten wywiad jak faceta słucham, widzę tylko tę naturalną szczerość, otwartość, normalność bez zbędnej sztuczności i napuszenia, która jest dziś wszechobecna w popkulturze.
http://www.youtube.com/watch?v=I9TXa4lOg-U&feature=PlayList&p=233717F0E6675F13&playnext=1&playnext_from=PL&index=33
;) :)
Anty!!! Ja nadal sądzę,że fajny z Ciebie Gość!!! Uszy do Góry;)
Nie odwiedzam tego miejsca od kilku dni, wpadłam w wir....eh...życie.
Byłam w pażdzierniku na koncercie Kultu w "Stoczni". Koncert super ale rozczarowana jestem z powodu beznadziejnego nagłośnienia tego miejsca...
Pozdrawiam Wszystkich :) lecę...
Anty!!! Ja nadal sądzę,że fajny z Ciebie Gość!!! Uszy do Góry;)
Nie odwiedzam tego miejsca od kilku dni, wpadłam w wir....eh...życie.
Byłam w pażdzierniku na koncercie Kultu w "Stoczni". Koncert super ale rozczarowana jestem z powodu beznadziejnego nagłośnienia tego miejsca...
Pozdrawiam Wszystkich :) lecę...
To teraz wyszło że ja jestem ten zły ha ha. No niech bedzie. Mea culpa. Wróć Anty i słuchaj z nami Cure. Przepraszam Cie jeżleli przesadziłem. Możesz napisać że jestem cymbałem - nie pisne słowa.
~~c~~ Mam Beksińskiego ostanie nagranie audycji radiowej, wiesz to jak się żegnał ze słuchaczami heh ale odsłuchałem tylko raz więcej nie jakoś nie moge..to jest jądro ciemnosci on już wiedział co zrobi. Doorsów słuchałem nawet te lost tapes z paryża wiesz bird of prey, fly and high..jee. Dzem tylko z Ridlem. Floydów też odsłuchałem wszystko i oczywiści wszystko Marillion ( tylko z Fishem). Under the Gun he he..coś na moje samopoczucie teraz;) Sistersów poza kultowym floodland to chyba najbardziej lubie te ich najwcześniejsze rzeczy typu ( dla mnie hymn starych real gotów):
http://www.youtube.com/watch?v=tspSeo_rHxo&feature=related
~~c~~ Mam Beksińskiego ostanie nagranie audycji radiowej, wiesz to jak się żegnał ze słuchaczami heh ale odsłuchałem tylko raz więcej nie jakoś nie moge..to jest jądro ciemnosci on już wiedział co zrobi. Doorsów słuchałem nawet te lost tapes z paryża wiesz bird of prey, fly and high..jee. Dzem tylko z Ridlem. Floydów też odsłuchałem wszystko i oczywiści wszystko Marillion ( tylko z Fishem). Under the Gun he he..coś na moje samopoczucie teraz;) Sistersów poza kultowym floodland to chyba najbardziej lubie te ich najwcześniejsze rzeczy typu ( dla mnie hymn starych real gotów):
http://www.youtube.com/watch?v=tspSeo_rHxo&feature=related
P.S. Bianka tez lubi kult ha.. Wiecie właśnie zdałem sobie sprawe że tu naprawde siedzą ciekawe osobowisci bez wgzlędu na różnice poglądów.Psądzcie mnie o banał ale to jest świetne ( mówie też o tobie Anty ) . To mi przypomina pewne zdarzenie. Kiedyś byłem na imprezie acid punkowej w kaponierze wstawiłem się potęznie i przypadkiem zawędrowałem na flower power party na fortach. Tam jakoś zgadałem się z drużyną hipisów. Wszyscy razem jeszcze bardziej sie umorusalismy i oni koniecznie chcieli żeby pokazać tą acid punkową impreze. Ok poszliśmy. Jee Jak tam dotarliśmy to nagle przy jednym stole o 4 rano siedli hipole, technicy, anarchisci,2 ekologów, koleś który twierdził że był opentany przez diabła oraz stara barmanka która się wszystkigo msiała. Gadka tak się rozkręciła że niemożna było przestać. I wiecie był taki klimat jee...Chodzi mi o to że fajnie że jesteśmy różni, dlatego Anty wróc;)
K&K to mój ostatni już post w "poznajmy się".
Piszę teraz zupełnie poważnie. Mam trochę roboty, zlewanie win, zaległości edukacyjne/imprezowe weekend tuż tuż, (czyt. Desdemona lub Andersen w Gdyni) poza tym dawno nie jadłem ;)
Skoro Anty jest przekonany o swej nieomylności w przedstawianych przez siebie sądach (czyt. c + K&K=ta sama postać) jego rzecz.
Niech ino przeczyta i jeśli zechce weźmie se do serca moją sentencję dawno temu utkaną w myślach podczas bezsennej nocy w Perth w zach. Australii stanowiącą iż:
Różni ludzie, Różne sprawy, Różnie interpretują.
I świat nie jest czarno - biały co swymi wypowiedziami prezentuje Anty. Nawet jak śnieg spadnie z nieba świat nie jest biały, wystarczy, że pies się odleje i świat już jest biało-żółty.
W Italii miałem świetnego kumpla, murzyna z Ghany, miał w sobie taki luz jak Bob Marley, zawsze w południe podczas obiadu mi śpiewał. Mieliśmy kompletnie odmienne sposoby patrzenia na świat, ale mi śpiewał w dzień, a w nocy robiliśmy rajdy po knajpach. Zdziwilibyście ile Polek przesiaduje po zmroku we włoskich barach.
Był spawaczem, ale w domu miał prawdziwe studio nagraniowe, czad, każdą jedną piosenkę śpiewał po angielsku (co w Ghanie jest normą) w swoim plemiennym i po włosku, każda zwrotka w innym języku, refren po angielsku. Bajeczne, a głos miał, że hej.
Nie wiem po co Ci K&K to piszę, pewno porozumienie dusz czy coś.
Acha i nie martw się K&K, skoro Ty jesteś zły ja jestem dobry, każda jedna osoba posiada dobre i złe cechy. Anty musi to przyznać, nawet jeśli rzeczywiście jesteśmy jedną osobą buahahahaha, sorry.
Chyba, że znów chłopina zaprzeczy sam sobie lub napisze, że musi się dowiedzieć co to znaczy "wnioskowanie przez analogię".
Bo każdy ma cechy dobra i zła Nawet Richard Ramirez oprócz swych patologicznych osiągnięć był, mimo wszystko powalająco przystojny, co potwierdziły dziesiątki kobiet w sądowych procesach. Zewnętrzna ogłada to pozytywna/dobra cecha, a dla niektórych luksus.
Szczerze powiem - podejrzewałem, że jednak zdobędzie się Antyspołeczny na próbę konwersacji choćby w kwestii, w której najlepiej się zna. Ale jako, że karty rozdaję ja muszę napisać, że jego pociąg już odjechał. :DD Time up. Jaja trzeba czasem mieć, a ja chciałem Antyspołeczny nawet Ci jedno pożyczyć :))
K&K
Widać, że nie z pierwszej łapanki jesteś. Wnioskuję to z tego co piszesz nt. muzyki. Pewnie moglibyśmy jeszcze długo rozprawiać na temat Pearl Jam, Straitsów, Ozzego Osbourna, lub zupełnie niszowych zespołów sceny undergroundowej.
Może to głupio/zarozumiale zabrzmi, ale mam nosa do ludzi. Rzadko udzielam się na forum trójmiasto poza wspomnianym wielokrotnie hydeparkiem. Przez całą moją "karierę" może z 5 razy.
Ale Ciebie dojrzałem swym jastrzębim wzrokiem, gdybyś był Kasandrą umówiłbym się chyba z Tobą na piwo. ;)
(na początku tak nawet myślałem)
Co do Beksy, ech temat rzeka znowu słów nie wystarczy, jego ojciec Zdzisław malarz zupełnie wybitna postać. Opowieści z Krypty pewno też znasz, znaczy felietony Beksy publikowane w "Tylko rock".
"Fin de siecle". Pamiętasz? Ostatni napisany felieton, bo ja pamiętam wszystko dokładnie, pamiętam ostatni utwór jaki Beksiński zapodał na antenie pr. III polskiego radia zanim odebrał sobie życie.
Zwał się "File it under fun from the past" Marianne Faithfull.
Utwór przecudowny dla niezorientowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=vZMlVfQBuoo
i wspomniany ostatni felieton Beksy:
http://krypta.whad.pl/html/opowiesci_z_krypty/fin_de_siecle.htm
I co ja mogę jeszcze. Nic. Idę kroić cebulę, pieczarki parzony boczek i ser. Zrobię sobie zapiekanki, popiję piwkiem, poczytam, otworzę wódkę, poczytam, obejrzę film, życie...
Ale tutaj już nie wrócę. Game over.
Oceni nas historia.
Piszę teraz zupełnie poważnie. Mam trochę roboty, zlewanie win, zaległości edukacyjne/imprezowe weekend tuż tuż, (czyt. Desdemona lub Andersen w Gdyni) poza tym dawno nie jadłem ;)
Skoro Anty jest przekonany o swej nieomylności w przedstawianych przez siebie sądach (czyt. c + K&K=ta sama postać) jego rzecz.
Niech ino przeczyta i jeśli zechce weźmie se do serca moją sentencję dawno temu utkaną w myślach podczas bezsennej nocy w Perth w zach. Australii stanowiącą iż:
Różni ludzie, Różne sprawy, Różnie interpretują.
I świat nie jest czarno - biały co swymi wypowiedziami prezentuje Anty. Nawet jak śnieg spadnie z nieba świat nie jest biały, wystarczy, że pies się odleje i świat już jest biało-żółty.
W Italii miałem świetnego kumpla, murzyna z Ghany, miał w sobie taki luz jak Bob Marley, zawsze w południe podczas obiadu mi śpiewał. Mieliśmy kompletnie odmienne sposoby patrzenia na świat, ale mi śpiewał w dzień, a w nocy robiliśmy rajdy po knajpach. Zdziwilibyście ile Polek przesiaduje po zmroku we włoskich barach.
Był spawaczem, ale w domu miał prawdziwe studio nagraniowe, czad, każdą jedną piosenkę śpiewał po angielsku (co w Ghanie jest normą) w swoim plemiennym i po włosku, każda zwrotka w innym języku, refren po angielsku. Bajeczne, a głos miał, że hej.
Nie wiem po co Ci K&K to piszę, pewno porozumienie dusz czy coś.
Acha i nie martw się K&K, skoro Ty jesteś zły ja jestem dobry, każda jedna osoba posiada dobre i złe cechy. Anty musi to przyznać, nawet jeśli rzeczywiście jesteśmy jedną osobą buahahahaha, sorry.
Chyba, że znów chłopina zaprzeczy sam sobie lub napisze, że musi się dowiedzieć co to znaczy "wnioskowanie przez analogię".
Bo każdy ma cechy dobra i zła Nawet Richard Ramirez oprócz swych patologicznych osiągnięć był, mimo wszystko powalająco przystojny, co potwierdziły dziesiątki kobiet w sądowych procesach. Zewnętrzna ogłada to pozytywna/dobra cecha, a dla niektórych luksus.
Szczerze powiem - podejrzewałem, że jednak zdobędzie się Antyspołeczny na próbę konwersacji choćby w kwestii, w której najlepiej się zna. Ale jako, że karty rozdaję ja muszę napisać, że jego pociąg już odjechał. :DD Time up. Jaja trzeba czasem mieć, a ja chciałem Antyspołeczny nawet Ci jedno pożyczyć :))
K&K
Widać, że nie z pierwszej łapanki jesteś. Wnioskuję to z tego co piszesz nt. muzyki. Pewnie moglibyśmy jeszcze długo rozprawiać na temat Pearl Jam, Straitsów, Ozzego Osbourna, lub zupełnie niszowych zespołów sceny undergroundowej.
Może to głupio/zarozumiale zabrzmi, ale mam nosa do ludzi. Rzadko udzielam się na forum trójmiasto poza wspomnianym wielokrotnie hydeparkiem. Przez całą moją "karierę" może z 5 razy.
Ale Ciebie dojrzałem swym jastrzębim wzrokiem, gdybyś był Kasandrą umówiłbym się chyba z Tobą na piwo. ;)
(na początku tak nawet myślałem)
Co do Beksy, ech temat rzeka znowu słów nie wystarczy, jego ojciec Zdzisław malarz zupełnie wybitna postać. Opowieści z Krypty pewno też znasz, znaczy felietony Beksy publikowane w "Tylko rock".
"Fin de siecle". Pamiętasz? Ostatni napisany felieton, bo ja pamiętam wszystko dokładnie, pamiętam ostatni utwór jaki Beksiński zapodał na antenie pr. III polskiego radia zanim odebrał sobie życie.
Zwał się "File it under fun from the past" Marianne Faithfull.
Utwór przecudowny dla niezorientowanych:
http://www.youtube.com/watch?v=vZMlVfQBuoo
i wspomniany ostatni felieton Beksy:
http://krypta.whad.pl/html/opowiesci_z_krypty/fin_de_siecle.htm
I co ja mogę jeszcze. Nic. Idę kroić cebulę, pieczarki parzony boczek i ser. Zrobię sobie zapiekanki, popiję piwkiem, poczytam, otworzę wódkę, poczytam, obejrzę film, życie...
Ale tutaj już nie wrócę. Game over.
Oceni nas historia.
"Niektóre rzeczy są dokładnie tym, czym są, i niczym innym."
Charles Bukowski.
Charles Bukowski.
Stary;) To był prawdziwy zaszczyt byc na tej krucjacie twoim kompanem;) Piwo mega chetnie bo skoro kobieta mnie wyrzuciła z serca to pewnie po Desdemonie trzeba bedzie się przegalopować ( własnie wróciłem z absyntu i srednio tam jakoś dzis) Wiem co masz na mysli z pokrewieństwem dusz;) Najgorsze jest to że ludzie z duszą są porozrzucani wsród neutralnego tłumu jak samotne archipelagi. Tak- mimo że mamy tyle do powiedzenia to zawsze jestesmy jednostką. Co jest grane? Czemu zalewa nas taka neutralana nijakość? kurcze.. Jezeli kiedykolwiek Cie spotkam stary to może założymy zespół? ha! No to do zobaczyska gdzies tam po floydowej stronie księzyca;) Bede tez szpreał na HP;) I tez chyba stąd spadam;) Peace ludzie;)))
BiankA;), tutaj spamerzy raczej nie pozwolą nam porozmawiać, założenie kolejnego wątku też nie ma sensu, bo będzie powtórka z rozrywki. Napisałem do Ciebie maila na adres który podałaś jakiś czas temu w innym miejscu. Gdyby był już nieaktualny to w moim profilu jest mój mail - zachęcam do skorzystania:)
Pozdrawiam
Anty:)
Pozdrawiam
Anty:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"