Widok

nie wierzę w miłość, tylko w przyjaźń.

Tkwię w złym związku.
Ktoś napisze: "zmień to", ja na to, że nie mogę...
Nie wierzę w miłość, ale w przyjaźń jak najbardziej.

Czuję się młoda, dość atrakcyjna, a jednak zaniedbana duchowo ... chciałabym pogadać, pośmiać się, a nawet popłakać. Mam przyjaciół, daleko.

Banalne? Może i tak, ale potrzeba chwili popchnęła mnie do tego desperackiego listu.

Pozdrawiam ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie ma takiej opcji jak "nie mogę".
Masz z nim dziecko, którego sama nie utrzymasz? Może nie pracujesz i nie chcesz, a on Cię utrzymuje? Zastraszył Cię?...\Z jakiego jeszcze powodu "nie możesz"?

Przemyśl, czy naprawdę nie szkoda Ci marnować życia?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie chcę się tłumaczyć, dlaczego nie mogę...i nie jest to lenistwo z mojej strony...fatalna sytuacja i tyle.

Szkoda mi życia, ale naprawdę przestałam się już zastanawiać nad sensem tego wszystkiego. Żyję z dnia na dzień i oddaję mnóstwo pozytywnej energii moim dzieciom, a jest ich 2 ;-)
Tej pozytywnej energii jeszcze trochę zostaje, a ja chciałabym się nią jeszcze z kimś podzielić i nie chodzi mi o sex.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Żyjemy w cywilizowanym kraju, mamy XXI w. Dzięki geniuszom pokroju Zuckerberga i Zennströma mamy możliwość utrzymywania kontaktów ze starymi przyjaciółmi. Niektórzy w ten sposób znajdują nawet nowych przyjaciół.

7: Rozmowy, śmiech, łzy - odległość nie ma znaczenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Może jestem staromodna, ale brakuje mi bliskiego człowieka w realu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rozumiem, bo też pod pewnymi względami jestem staromodny. Wydaje mi się, po prostu że te wynalazki czasem się przydają. A żywy człowiek, twarzą w twarz, oko w oko, to już zupełnie inna sprawa.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ludzie w dzisiejszych czasach zamykają się w świecie tych wszystkich "genialnych" wynalazków. Kiedy rozmawiam z kimś przez tel. i pytam, co ma zamiar porabiać wieczorem, zazwyczaj słyszę: "aaaa...poprzerzucam kanały TV i idę spać" albo posiedzę w "kurniku" lub w necie. Coraz rzadziej można pogadać o ostatnio przeczytanej książce, coraz mniej cenne są spotkania w prawdziwym świecie...spacer??? Kto dzisiaj spaceruje wieczorami? Chyba tylko ja i posiadacze piesków ;-)))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem, ja wieczorami już nie spaceruje bo albo czytam :), albo (jak nie mam nastroju) to przerzucam kanały w TV ;) albo siedzę w necie :P ...
Na razie jestem na takim etapie, kiedy rozkoszuję się mogą robić nic. Już się trochę naspacerowałem, dniami, wieczorami, nocami i porankami. Zwłaszcza, że moje ulubione rejony spacerów dzielę z dzikami, także wiesz - tak się umówiliśmy, że wieczorami to one wylegają z pociechami na przechadzkę. Poza tym, o czym my tu rozmawiamy... przecież Twoje spacery są nudne nic dziwnego, że nie spotykasz tam zbyt wielu osób ;).
Poza tym sama widzisz, jak trudno się z kimś umówić na spacer. Ja się od roku nie mogę z kolegą mieszkającym na tym samy osiedlu na wódkę umówić, a co dopiero na spacer z kimś, kto mieszkałby ciut dalej. Żyjemy w taki sposób, że chcemy spaceru - teraz, nie za godzinę, bo za godzinę jest już umówiony fryzjer, stolarza albo wiolonczelista.

7: Prawdziwe spotkania nadal cenne, ale nie przeskoczysz.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Napewno łatwiej jest się umówić na wódkę, niż na spacer (przynajmniej mi jest łatwiej), może jesteś nudny (hahaha - oko za oko) a kolega nie lubi pić na smutno?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No tak - moje spacery są nuuuudne, ale wiesz...bardzo łatwo mi się umawia na piwo, wino, a nawet wódkę.
Ty masz z tym problem, bo:
1. Może jesteś nudny (hahaha oko za oko), a Twój kolega z osiedla nie lubi pić na smutasa.
2. Może Twój kolega jest nudny, dlatego wolisz odpalić kompa lub TV (tzw. czasowp..lacz)

Zastanawiam się czasem, czy ludzie popełnialiby masowe samobóje, gdyby na miesiąc odcięli ludzkość od prądu.
Pozdrawiam ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Podoba mi się Twoja cięta riposta :). Nie piszesz: jak możesz, nie obrażaj mnie, łolaboga gwałtu rety ale mi nawymyślał tylko potrafisz się odgryźć. Szacun :).

Problem z umówieniem się polega na tym, że żaden z nas nie może musieć iść do pracy następnego dnia, jechać gdzieś autem, a wieczór musi być ciepły i pogodny, bo nie ma jak transcendentalny kontakt z istotami pozaziemskimi poprzez obserwację gwiazd. I tak kolejne nadarzające się potencjalnie okazje odpływały w niebyt bo: "ale ja jutro muszę...". Myślę, że jestem interesującym kompanem, do różnych aktywności - wiadomo, nie dla każdego i nie zawsze, ale ludzie dobierają się i można wybrać sobie kogoś, z kim będzie się nudzić z niekłamaną przyjemnością. To taka kompleksowa odpowiedź na Twoje dwa punkty.

Ja myślę, że gdyby przez miesiąc nie było prądu byłby to koniec świata jaki znamy. Po kilku godzinach stanęłyby wszystkie pompy. Większość nowych osiedli nie ma instalacji gazowej, więc w krótkim czasie ogromne rzesze ludzi znalazłby się w sytuacji sprzed rewolucji przemysłowej. Przestałby działać bank, bankomaty, lodówki, stacje benzynowe. Ludzie zaczęliby szturmować sklepy w celu zdobycia konserw. Powstałby chaos, jak w Port-aux-Prince, tylko że nie trwałby kilka dni a miesiąc, bo nie byłoby nikogo, kto pospieszyłby z pomocą. Nie byłoby samobójstw, bo ludzie w miastach by się wzajemnie powyrzynali. Ludzie na wsiach żyli by nieco dłużej, ale to byłoby złudne. Wieś nie jest samowystarczalna. Poza tym byłaby wystawiona na ataki miastowych.

7: Chcesz się zastanawiać? Nie będziesz mogła zasnąć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem czemu, ale rozbawiła mnie Twoja fantazja na temat braku prądu, a raczej wizja końca świata z tym związana. Masz w tym dużo racji.

Ok. miesiąc temu mieliśmy awarię prądu na osiedlu, było to coś poważniejszego, bo brak prądu trwał ok. 3 godzin z małymi przerywnikami.
Był wieczór (piątek lub sobota) i nagle zrobiło się cicho i ciemno. Dla mnie bomba - odpaliłam wszystkie świeczki ( a jestem prawdziwą fanką świec) i kieliszek wina. Pomyślałam sobie, że trochę ciszy każdemu się przyda. No i się pomyliłam, bo co chwilę ktoś trzaskał drzwiami na klatce, co chwilę słychać było sąsiadów, którzy zachowywali się jak na detoksie. Zapukała sąsiadka i pyta retorycznie: "czy u Ciebie też nie ma prądu?"...Mówię: wejdź posiedzimy, napijemy się wina. Siedzi i biadoli, że jej serial "ucieka" a nie wie, czy będą powtórki. Wpada sąsiad z pianą w ustach, a ja lecę po kieliszek dla Niego, potem jeszcze zgarnęłam błąkających się po klatce dosłownie jak sieroty 2 sąsiadów...było miło, siedzieliśmy i gadaliśmy. Wszyscy do dzisiaj wspominamy ten wieczór jako coś miłego i egzotycznego. Do tamtego dnia każdy trzymał jakiś tam dystans typu: "dzień dobry, ładna pogoda, srutututu, do widzenia".
Trzeba było dłuższej awarii, żebyśmy się czegoś więcej o sobie dowiedzieli.

No i uwaga: Kiedy włączyli prąd, wszyscy odetchnęli z ulgą i jeden po drugim wyszli.

A teraz uprzedzę Twój komentarz: Pewnie było strasznie nuuuudno ;-)))))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ciekawy zbieg okoliczności, bo Twoja opowieść o braku prądu również narysowała mi uśmiech.
Jeśli się jednak nad tym zastanowić, to ma to jakiś sens. Bohaterowie serialu nigdzie się nie spieszą, niczego od nas nie chcą, nie chcą pożyczyć pieniędzy, podrzucić dziecka na kilka godzin, zostawić psa na wakacje. Po prostu pstryk i opowiadają o swoim życiu. Jeden minus, to że nie za bardzo słuchają. Ale mają przecież takie problemy, że nie ma co się dziwić. Do tego są przewidywalni, nic im nigdy nie wypada. Są zawsze o tej samej porze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Staram się nie wciągać w seriale, ale przyznaję, ze lubię czołówkę "Mody na Sukces" - salwa śmiechu z mojej strony przy czytaniu przez narratora " Odcinek 5194"... działa zawsze!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzisiaj idę na imprezę - kumpela za tydzień wychodzi za mąż (bidula), chociaż to dobrze dla mnie, bo mam okazję trochę pobalować ;-)))

Piszę o tym, bo zawsze mam ubaw nad zagajaniem "nieznajomych" na takich imprezkach. Ja np. uważam, że klub to nie jest najlepsze miejsce na znalezienie partnera na życie, a kobiety często po to tam są. Mężczyźni szukają tam czegoś innego.

Lubię stanąć sobie w ustronnym miejscu i patrzeć na tańce godowe, albo czekam aż jakiś Casanova obeznany w tajnikach NLS zabłyśnie czymś w stylu:

1. "Co taka ślicznotka jak Ty robi w tym miejscu?" (No właśnie, co !?)
2. "Porozmawiamy?" (hmmmm...)
3. "Postawić Ci coś do picia?" (Ten tekst mnie po prostu powala na cycki)
4. No i mój hicior: "Jesteś tu sama, czy z właścicielem?"

Myślę, że jesteś inteligentnym i ciekawym człowiekiem, dlatego pytanie do Ciebie: zdażyło Ci sie zaczynać rozmowę z dziewczyną/kobietą na imprezie? Zastanawiam sie jakich "technik" używałeś...

Chociaż pewnie masz ok 90 lat, bo pisałeś, że w swoim życiu sie już naspacerowałeś itd. ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Widzisz, siedzimy w internecie, możemy sobie spokojnie popisać, niezależnie od tego, które z nas na 17 lat, a które 71.
Może kiedyś Ci opowiem o moich spacerach, ale nie przepadam za forumowym ekshibicjonizmem. Poglądy, przemyślenia jak najbardziej, ale fakty raczej ogólnie.

Czyli też jesteś obserwatorem, ciekawe, ciekawe. To znaczy, że gdybyśmy przypadkiem spotkali się na jakiejś imprezie to pewnie byśmy się wzajemnie obserwowali, po paru minutach ogryźlibyśmy swój język ciała i... nie wymieniłaś teksu:
5. Spodobałaś mi się maleńka, teraz tylko tego nie sp...ol.

Dziękuję za komplement. Mam rozumieć, że teraz do każdego pytania będzie dołączane takie wytłumaczenie ;).

Odpowiem na to pytanie nieco pokrętnie. Z NLP zetknąłem się przy okazji pewnej firmy zajmującej się marketingiem sieciowym. Wtedy mnie to odrzuciło, choć musiałem przyznać, że niektóre założenia są jak najbardziej słuszne. Potem, będąc na tym forum poczytałem co ludzie tu wypisują, poszperałem i doszedłem do wniosku, że to całe NLP, to po prostu zbiór reguł, które po prostu ludzie stosują. W tym ja :). Dowiedziałem się, przy okazji, że stosuję kotwicę - wprawdzie nie po to, żeby wyrywać laski, ale żeby się lepiej poczuć, jednak fakt jest faktem.

Nie chcę krytykować, ale 1: sugeruje że coś z tym miejscem jest nie tak, więc przebywający tu ludzie są podejrzani, zadający to pytanie też, 2: brzmi jak zaproszenie do poważnej rozmowy o problemach w związku, 3: facet chce od razu coś kupić (zdradzę, że stosowałem coś trochę odwrotnego, ale mniejsza z tym), 4: przynajmniej dowcipne, daje okazję do riposty :).

A jaką technikę ja stosuję? Taką samą jak na tym forum. Powiedz mi, jaką technikę zastosowałem, że zaczęłaś odpisywać na moje posty?
Bo w moim odczuciu to żadna technika. Po prostu piszę/mówię. Albo się nawiązuje dialog albo nie. Albo piszemy/rozmawiamy albo idę do innego wątku/osoby.

7:Patrzenie a tańcowanie, to dwie różne sprawy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie oczekuję od Ciebie, że podasz mi swój wiek i opiszesz swój wygląd (chociaż przyłapałam się na tym, że zaczęłam się nad tym zastanawiać). Tak jak wspomniałeś, jesteśmy w necie i zdaję sobie sprawę z tego, że możesz być zarówno 16 letnim Grzesiem z Gdyni, jak i 54 letnią Zofią z Gdańska. To nie jest istotne, fajnie się rozmawia.

Jeśli chodzi o NLP, to jak najbardziej jest to zbiór regół, które od dawna są stosowane przez pracowników, pracodawców, handlowców, małżonków, kochanków itd. Czasem człowiek nie jest świadomy tego, że zna zasady NLP. Nie każdy ma w sobie wrodzony dar manipulowania innymi ludźmi, jest to sztuka, którą albo się potrafi albo się jej uczy, żeby zaistnieć.
Myślę, że funkcjonowanie w społeczeństwie opiera się w dużej mierze na manipulowaniu innymi. Takie mam doswiadczenia z pracy i z domu.

Natomiast z NLS zetknęłam sie przez mojego kolegę. Znamy się od malucha, czlowiek zakompleksiony i nieświadomy swojego potencjału.
Czekał na tą jedyną, ona się nie pojawiała, więc chciał pomóc przeznaczeniu przez poznanie technik skutecznego podrywu. Nie wierzyłam w to, że można po prostu wyrecytować parę zdań, wykształcić kilka odruchów i zdobyć kogo się chce. No i oto ja, człowiek małej wiary, na własne oczy zobaczyłam, jak osoba, którą znam bardzo dobrze, zmienia się w "nie siebie" i wyhacza panienki w przeróżnych okolicznościach. Traktuje to jak zabawę, bo właściwie jest świadomy tego, ze to tylko gra. Tak naprawdę jest wrażliwy i delikatny, a wzbudza zainteresowanie kobiet, jako twardy macho z zasadami...stworzył potwora ;-)

Co do Twojej techniki: czuję, że jesteś sobą, bo czemu miałbyś kogoś udawać? Przecież nie jesteśmy tu po to, żeby po wymianie kilku zdań umówić się na dziki, pezpruderyjny sex. Możemy sobie porozmawiać i przyznaję, że jest to wciągające.

Zakończę po Twojemu:

7: Czasem nie trzeba widzieć, żeby kogoś polubić.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To ja zacznę od tyłu :). Cieszy mnie, że kolejna osoba przyłącza się do zabawy pt: "7". Dla mnie to taka technika, a niech tam - z pogranicza NLP, dzięki której zastanawiam się przez chwilę nad tym co napisałem, czasem nawet coś zmienię. Jeśli chodzi o meritum, to przecież Ty napisałaś, że cenisz sobie spotkania z żywym człowiekiem a nie z monitorem :).

Mój kolega, sprzedawca mydła serum, również recytował formułki, które były skuteczne. Obserwowanie go przy pracy było kształcące, choć napawało również obrzydzeniem. Z jednej strony stosował "dobre nlp", mówił że trzeba mieć marzenie, że jeśli się tego marzenia nie ma, to nawet jeśli się człowiekowi to szczęście przydarzy, to tego nie zauważy, z drugiej wciskał ludziom do głów, że będą szczęśliwi sprzedając kostki toaletowe. Porównałbym go do robota. Jeśli Twój kolega, oprócz wyuczonych schematów posiada jeszcze wrażliwość i delikatność to nie dość że wyrywa panienki, to pewnie utrzymuje je przy sobie.

Myślę, że to jest istotne kim się jest. Chciałbym mieć w wieku 16 lat takie podejście do pewnych spraw jakie mam teraz. Ale cóż, wszystko to też kwestia doświadczenia, przebytej drogi, ilości nocy spędzonych na rozmowach i przemyśleniach. Ponadto zarówno Grześ jak i Zosia myślą, bez cienia wątpliwości, o różnych sprawach.

7:Czyżby forum mogło być surogatem? Bez wina?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oczywiście, jeśli miałabym wybrać między spotkaniem z żywym, ciekawym człowiekiem (i to jeszcze przy winie) a monitorem, wybrałabym człowieka, bo maszyny jakoś mnie nie kręcą ;-)

Ojjj...techniki handlowców - książkę można o tym pisać.
Wynika z tego, że Twój kolega to handlowiec z powołania (też znam takiego ktosia). Potrafi wcisnąć ludziom wszystko i jeszcze ugruntuje w nich przekonanie, że zrobili interes życia.

Co do mojego kolegi i jego NLS, to fakt - wyrywa panienki, ale tylko po to, żeby się zabawić. Nadal czeka na tą, która na razie siedzi tylko w Jego głowie (żeby było śmieszniej, to On wg metryki jest już naprawdę mocno dorosły).Trochę to zabawne, bo wie jak "ta jedyna" wygląda, co lubi, za co ma focha, ale jeszcze jej nie spotkał. Nikt chyba nie lubi nudzić się w poczekalni, a zawsze można pobawić się w teatrzyk. A może to tylko wymówka, może boi się odpowiedzialności i dlatego nie wiąże się z nikim na dłużej? Napewno życie ma pikantniejszy smak, jeśli w żyłach płynie krew z domieszką adrenaliny.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie masz 16 lat, da się to wyczytać ;-) Chodziło mi o to, że puki sobie piszemy, jest mi wszystko jedno ile Sylwestrów masz na koncie.
Grześ i Zosia myślą napewno o innych sprawach, jeśli założymy, że ich wiek jest taki, jaki przykładowo podałam.
Napewno też myślą o innych sprawach dlatego, że są przeciwnej płci.

7: Dobre towarzystwo i wino zawsze w cenie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Chyba jednak ten mój kolega takim geniuszem nie jest. Bo po pierwsze ja zobaczyłem jak używa techniki. A ona powinna być niewidoczna. Jeśli klient się zorientuje że jest wkręcany, to następuje koniec zabawy. Zatem po pierwsze ja, niewprawnym okiem wychwyciłem te sztuczki, po drugie upłynęło sporo czasu, kolega nadal się tym zajmuje i nie prezentuje zewnętrznych znamion bogactwa, które zwykle towarzyszy takim osobom, które odniosły sukces. Mniejsza z tym.

Masz rację - sporo można wyczytać. Piszesz starannie. Nie popełniasz literówek i stawiasz przecinki we właściwych miejscach. Coś też o sobie napisałaś. Wprawdzie można powić bliźniaki w wieku 17 lat, ale nie sądzę, aby to był Twój przypadek.

Czy mimo swej odrazy do maszyn bywasz na kurniku? Jeśli byś chciała zagrać, w dowolną grę to mój login to DullKnife.

7:Gra - interesujące - wygrywasz: świetnie, przegrywasz - nic takiego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to teraz ja zacznę od tyłu ;-)
Siadam sobie czasem na grzędzie w kurniku, mam swoje ulubione gry i najczęściej wieczorem, jeśli nie mam nic innego (ciekawszego) do roboty, cieszę się rosnącym rankingiem.

Wstręt do maszyn? Lekka przesada. Korzystam ze wszystkich przywilejów, jakie dał nam postęp techniki. Teraz np. piszę do Ciebie, grywam w gierki, czytam wiadomości, używam telefonów, tylko czasem męczy mnie, że ludzie są teraz bardziej zamknięci w necie i uzależnieni od seriali. Piszę tu też o sobie, bo też tak robię - no może oprócz seriali. Teraz życie jest o wiele prostrze - chcesz pogadać? Wejdź na forum. Chcesz z kimś zagrać? Wejdź na kurnik.

Jakiś czas temu przyjechali do mnie znajomi i graliśmy w chińczyka, bierki, kalambury, a nawet w stary, poczciwy "flirt"- było świetnie...no może z bierkami nie wychodziło po mistrzowsku - to wina wina ;-))).

Co do mojej pisowni:
Lubię czytać poprawnie napisane zdania i według zasady: "nie czyń drugiemu ..." staram się pisać tak, żeby czytającego nie bolały oczy.
Oprócz tego, moja pisownia może oznaczać, że nie jestem dyslektykiem. Może jeszcze oznaczać, że ukończyłam szkołę podstawową. Chyba, że będziemy doszukiwać się cech charakteru wg tego co i jak piszę...można trochę z tego wyczytać.

Widzę, że zaczęliśmy się wzajemnie analizować. Fajna zabawa.
Poszukam Cię wieczorem w kurniku ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kiedyś grywałem czasem ze znajomymi. Potem coraz ciężej było się spotkać, więc zamiast rezerwować sobie cały wieczór, na dojazd, powrót, celebrę picia herbaty zaczęliśmy spotykać się na kurniku. I też się skończyło.
Można trochę wyczytać. Przy czym to jeszcze nie jest analiza, a raczej czytanie ze zrozumieniem. Takie wirtualne spotkanie obserwatorów.

Mi literówki zdarzają się, mimo pewnej dbałości.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Klasyczny początek NLP, choć z delikatnymi wariacjami gdyż Ofiara mniej więcej & ca kuma o co kaman.
Po uzależnieniu Celu dalej klasyka.
Finalnie oczywiście sukces, z kilkukrotnym (nastokrotnym) BINGO, a jakże nie pierwszy a być może nie ostatni raz.
Lista zdobyczy powiększa się?

Jak bilans lipca - ok ?
Sierpień zaczyna się żwawo i dalej może być ciekawie ....
Roczny bylans będzie raczej na plus !?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zabijanie czasu na mamrotaniu na forum a zadne nawet maila nie podalo ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Poznajmy się

Szukam koleżanki/Starogard Gdanski (5 odpowiedzi)

Hej, mieszkam w Stg od kilku lat, ale jakoś znajomych tu brak. Szukam zwyczajnie koleżanki, kogoś...

Szukam przyjaciółki od serca (4 odpowiedzi)

Hej mam 26lat jestem z Gdańska, z miłą chęcią chciałabym poznać przyjaciółkę, kogoś z kim dzielić...

Szukam znajomych (3 odpowiedzi)

Hej. Nazywam się Beata mam34 lata. Szukam znajomych w podobnym wieku z którymi mogę umówić się na...

do góry