Re: nnt. kupno psa
Nasz 4-latek od urodzenia miał psy w domu. Zawsze kundlice. Jedna miała ok 11 lat jak Syn się urodził, druga 7. Sunie nie miały wcześniej kontaktu z dziećmi jednak świetnie odnalazły się w nowej...
rozwiń
Nasz 4-latek od urodzenia miał psy w domu. Zawsze kundlice. Jedna miała ok 11 lat jak Syn się urodził, druga 7. Sunie nie miały wcześniej kontaktu z dziećmi jednak świetnie odnalazły się w nowej sytuacji. Niestety starszą musieliśmy uśpić w sierpniu 2011. Rok później serduszko młodszej przestało bić(odeszła raniutko, położyła się i usnęła).
Pustka była tak wielka, że po kilku dniach już szukaliśmy nowego psa. Ja chciałam szczeniaka, jakiegoś mniejszego psiaka niż do tej pory. Mąż wynalazł ogłoszenie - sunia ok 8m-cy, kundlica po przejściach (miała ok 2,5-3m-ca jak poprzedni właściciele wyrzucili ją z domu (oficjalna wersja - zgubiła się w okolicy rynku na Przymorzu). Sunia sama przetrwała zimę, jako szczeniak. Jakaś handlara postanowiła zrobić "dobrze" i wywiozła ją gdzieś na wieś i zostawiła na przystanku. "Bo tyle burków po wsi biega, to i ona sobie poradzi".
Psina spała na tym przystanku i musiała walczyć o przetrwanie w nowym miejscu. Jakaś Pani jeżdżąca tam do pracy (w przedszkolu) zaczęła ją karmić. Sunia zaczęła chodzić za Nią do przedszkola, bawiła się z dziećmi. Nie wszystkim to się podobało. Pani zgłosiła psicę do fundacji, znaleźli jej dom tymczasowy w Gdańsku i my ją z tego domu zabraliśmy. Robili wszystko, żeby nie trafiła do schroniska, żeby się "nie wypaczyła". Dużo trzeba było ją nauczyć. Ma jeszcze więcej cierpliwości do Młodego niż tamte dwie mega spokojne psice :)
Także my akurat kundlic nie przekreślamy. ;)
Ale podarowałabym sobie szczeniaka przy noworodku/niemowlaku ;) chyba, że taki młodziak jak nasza trzecia ;) odchowana z sikania (ale miała wpadki, bo w sumie krótko mieszkała w domu, z ludźmi), a na tyle młoda, że łatwo ją wychować, ułożyć(mieliśmy 10 lekcji dobrego wychowania z treserem).
zobacz wątek