Widok

nnt: mój pies umiera - czy lepiej go uśpić?

Mój pies bardzo poważnie zachorował. Jest to złośliwy nowotwór, który postępuję w straszliwym tempie. Od kilkunastu dni codziennie jest gorzej - pies stopniowo traci siły. Od kilku dni nie jest już w stanie stanąć na nogach, tylko leży w jednym miejscu i ewentualnie próbuje się czołgać, ale na to też nie ma siły. Nie wiem co robić - znajomy weterynarz stwierdził, że uśpienie psa jest dla niego wielkim stresem i nie jest to takie proste (trzeba znaleźć żyłę, a to stary pies i trudno to zrobić), że lepiej pozwolić mu odejść w spokoju. Teraz część rodziny nie chce go uśpić z tego powodu. A ja nie mogę patrzeć jak tak leży całymi dniami pod domem i pewnie bardzo cierpi. Dodam, że to pies wielkiej rasy i za bardzo nie ma możliwości go gdzieś przenieść itp. Co najlepiej zrobić w tej sytuacji?
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 8
dwa miesiące temu mojego pieska rodzice uspali bo juz lezał i praktycznie nie jadł,równiez był chory ,straszne przezycie bo był z nami 17 lat :( :(:(:(:(
image
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 1
Kilka lat temu, nasz pies też zachorował, tylko, że nikt nie stwierdził co mu jest, a było naprawdę źle, pies się męczył...

Mimo, że to wielki ból, bo był jak członek rodziny, był z nami kilkanaście lat, to zdecydowaliśmy się go uśpić, żeby mógł spokojnie zasnąć i już się nie męczyć ...
imageimage
image
popieram tę opinię 21 nie zgadzam się z tą opinią 1
Również u mojego wet nic nie stwierdził
Tylko wiem że był chory na nerki
Z dnia na dzień coraz mniej mi jadł i schudł
Już nie miał siły
Łapki mu odmawiały posłuszeństwa chwiał się i przewracał o wszystko się potykal nawet o moja córke jak stała czy o mamy klapki białe które leżały na korytarzu potrafił się przewrócic
Już na nim ostatni tydzień to muchy siadały straszne było patrzeć na to wszystko
Weta wezwałam spojrzal na niego i mnie wysłuchał gdzie uprzedzam od początku chodziłam do tego samego i widział jak wygląda wcześniej a jak nie dawno wyglądał
Już jego przekąski go nie cieszyły na spacery szedł ale z ledwością
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zadzwoń do innego weterynarza, jeżeli jesteś z Gdańska to polecam lecznicę na Bitwy Oliwskiej. Co do samego uśpienia, nigdy nie uśpiłam żadnego zwierzaka, nie mogłam. Nie wiem też czy to był dobry wybór:(
image
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 12
Dla mnie to żadne miłość patrzeć jak zwierzę cierpi i każdego dnia opada z sił. Niestety, kiedy nadchodzi ten moment trzeba umieć podjąć taką decyzję. Zwłaszcza, że psiak jest stary, schorowany i nie ma szans na wyleczenie. Bardzo często weterynarze nie proponują tego ostatecznego rozwiązania i żywcem wyłudzają kasę od właścicieli bo Ci cały czas wierzą, że uda się uratować psiaka. Sama stałam przed taką decyzją i widziałam jak moja psina opada z sił i jej organizm przestaje walczyć. Wraz z lekarzem, który znał ją od szczeniaka zdecydowaliśmy, że to odpowiedni moment, aby oszczędzić jej cierpienia, miała 15 lat. Polecam weterynarza na Żabiance, pod przychodnią na Gdyńskiej.
popieram tę opinię 59 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak, ja też zawsze myślałam, że w takiej sytuacji jest to zaoszczędzenie cierpienia. Pierwszy raz spotkałam się z opinią, że pies będzie wiedział, że go zabijamy, będzie się stresował i może nawet bronić....i że gdyby bardzo cierpiał, to by np. wył (wówczas byśmy go uśpili). Już sama nie wiem, co jest lepsze dla psa w tej sytuacji - powoli opadac z sił aż to końca, czy dostać zastrzyk (stres itd.). Nie wiem co robić :(
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 7
Ja uśpiłam... nie mogłam patrzeć na jego cierpienie
Bardzo to przeżyłam ale drugi raz postąpiłabym tak samo
[url=http://www.forumticker.net/]image

popieram tę opinię 35 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja płacze płacze wet zapytał próbujemy czy się poddajemy ja się podałam i cierpię pa
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 10
Jak tak samo zapytał walczyła od stycznia z ropomacicze wyszła rafa nią z tego potem 2 Mc spokoju i wymioty dreszcze itd powiedziałam "poddaje się i do dziś ciężko mi
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

nie sterylizowałaś suczki to przez ciebie cierpi ,a teraz pozwól jej przestać cierpieć
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 21

Wariatka -wera!
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja zrobiłam dokładnie to samo..i teraz nie wiem co ze sobą począć. Juz trzy dni wyje i obwinia się, że zabilam swoją kochaną Nelusię
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 12

Nie zabiłaś swojego zwierzątka tylko nie pozwoliłaś dalej cierpieć najmądrzejsza decyzja świata ,a sunia jest w psim raju gdzie juz nic nie boli
popieram tę opinię 27 nie zgadzam się z tą opinią 4
Ja też cierpię nigdy nie zapomnę jego wzroku jak na mnie spojrzał jak wychodziłam z gabinetu nigdy więcej nie zrobię tego że dam uśpić zwierzaka
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 14

Bo trzeba być ze zwierzakiem do końca, głaskać i przytulać, aż zaśnie...
popieram tę opinię 48 nie zgadzam się z tą opinią 1
Masz racje
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie powinno się zostawiać psa w takim momencie,trzeba być z nim do końca,żeby mu było łatwiej
popieram tę opinię 31 nie zgadzam się z tą opinią 0

zawsze do końca , mój zaszedł na chłoniaka dzis przy mnie:( miał 5 lat
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 0

Hej jestes tu? Czy Twoj pies mial chloniaka skory?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja na szczescie spotkalam na swojej drodze starszego doswiadczonego zootechnika,ktory (kiedy mialam watpliwosci co robic,czyli czy uspic mojego 17-letniego psa chorego na raka czy nie) dal mi wskazowki,ze kiedy sama wyczuje,ze to juz ten moment,to zebym poprosila weterynarza do DOMU i byla przy psie podczas 1-szego zastrzyku.Chodzilo mu o to zeby pies nie odchodzil bez obecnosci bliskich,bo to koszmar.Tak tez zrobilam(,glaszczac go i mowiac do niego tak jak lubi...nawet zamerdal ogonkiem co bylo b. piekne i wzruszajace).Potem poczekalam az usnie.Przy 2-m zastrzyku usmiercajacym odeszlam i dalej wszystkim zajal sie weterynarz i moi znajomi.Odejscie mojego psa uwazam za b.humanitarne i godne.
popieram tę opinię 24 nie zgadzam się z tą opinią 1

Gdybym wczoraj zdecydowała się na uśpienie to nie musiałabym patrzeć przez całą noc jak mój pies cierpi. Rano było coraz gorzej aż się praktycznie udusił. Chciałam mu dać szansę i prosiłam lekarza o antybiotyk i sterydy chociaż guz był bardzo duży. Teraz najbardziej mi żal że skazalam go ma taka długa śmierć. Tak przyjaciele nie postępują.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Nie wyrzucaj sobie Kochana ja to przeżyłam dzisiaj rano. Byłam przy mojej Kociej Przyjaciółce Jessi od 18 lat do końca.
Nie potrafiłabym tej Miłości uśpić pomimo jej ogromnego i mojego z nią cierpienia.
Teraz wyję z bólu i tak pozostanie do mojego końca.
Pozdrawiam Ciebie z wielkim współczuciem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bo trzeba zostac z przyjacielem do konca nie opuszczac gabinetu,i nie pozwolic aby odszedł wsród osób których sie bał,jest to bardzo trudne ale jesteś mu to winien
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

Właśnie wtedy było odwrotnie twój pies swoim wzrokiem dał ci znać ,że przerażająco cierpi
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczesne..ja tez się podałam i nie woem cdy dobrze zrobilismy..calt czas płaczę ze mogla zostac z nami..ponoć by bylo coraz gorzej .miala nowotwór
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczesne..ja tez się podałam i nie woem cdy dobrze zrobilismy..calt czas płaczę ze mogla zostac z nami..ponoć by bylo coraz gorzej .miala nowotwór
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczesne..ja tez się podałam i nie woem cdy dobrze zrobilismy..calt czas płaczę ze mogla zostac z nami..ponoć by bylo coraz gorzej .miala nowotwór
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczesne..ja tez się podałam i nie woem cdy dobrze zrobilismy..calt czas płaczę ze mogla zostac z nami..ponoć by bylo coraz gorzej .miala nowotwór
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To jest bardzo przykre dla właściciela uśpić swojego ukochanego pupila ja to zrobiłem 12.9.2014 pies (sunia ) miałem ją 15 lat i następnego dnia cierpiałem z tego powodu.
popieram tę opinię 16 nie zgadzam się z tą opinią 1
Jak siè mojej suni nie polepszy do jutra to też będę musiała podjąć decyzje czy jej nie uśpić.
Ciężka decyzja
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ludzi się jakoś nie usypia / musza żyć do końca / dlaczego zabijać psa , stresować go / dlaczego bie pozwolić mu umrzeć powoli godnie przy rodzinie która go kocha / uśpić jest łatwo ale wytrzymać to z nim to już nie każdy zniesie i potrafi
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 15
A ile ludzi starszych prosi o śmierć bo nie mogą znieść bólu i nikt nie słucha tylko patrzy na ich agonię okropne
popieram tę opinię 18 nie zgadzam się z tą opinią 2

masz racje zwierzeta zasuguja na dobra smierc a ludzie na cierpienie do konca jestem za eutanazją za dobrym spokojnym odejsciem na wlasne zyczenie....jana pawel jak odchodził powiedzial do lekarzy pozwolcie mi odejsc do ddomu pana i odszedł
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 3

Zwierzę się męczy, a ty każesz mu żyć w męczarniach? To samo ludzie. Eutanazja powinna być dopuszczona na życzenie chorego.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 5
Nie chodzi o to, jest to bardzo trudna decyzja uśpić ja już podchodze do uśpienia 1 miesiąc i miękne za każdym razem,ale patrząc na kotke która jest całym moim światem jak cierpi,i niema juz dla niej ratunku,to mnie to nie boli tylko ją,więc dlaczego nie pozwolić jej wkoncu odejść,gdybym ja miała cierpieć i eutanazja by była legalna zrobiłabym to bez chwili zastanowienia,Płacze dziennie,i niewiem czy nie zachowuje sie egoistycznie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zwierze zwierzęciem, my także sie do tego worka zaliczamy. Z chorym np. Matką, babka, ciotka tez tak trzeba wg. Ciebie? I nawet nie pisz ze to "tylko" zwierze, bo cale Twoje wypociny sa tylko kpina z życia kazdej istoty na tym świecie
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jeśli zwierzę cierpi i nie da się go efektywnie wyleczyć (poprzez efektywnie - znana przyczyna i operacja, która skutecznie wyeliminuje przyczynę, a nie pół-środki) to moralnie słuszne jest uśpienie zwierzęcia.

Radzę wystrzegać się weterynarzy, którzy korzystając z naszego bólu będą przedłużać życie zwierzaka (a to można robić dosyć długo) kosztem jego cierpienia, naszego cierpienia i co najważniejsze naszych pieniędzy.

Najgorsze mendy potrafią jeszcze wjeżdzać na psychikę właścicieli. Jak to, pani/pan mu nie pomoże, a tutaj mamy terapię, która może coś zrobi, ale nie możemy być pewni bo nie znamy przyczyny, koszt 5tys zł no ale jeszcze szpital i tam dodatkowe 2 tys" Kij im w oko.

Pamiętajcie, że każde zwierzątko kiedyś umrze. Naszym obowiązkiem jest nie przedłużanie jego cierpienia.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Moj pies ma 16.5roku i zachorowala guz ropomacicze i straszne to jest bo jest wspanialym psem i nie wyobrazam sobie jak jej zabraknie czy po operacji by przezyla nie wiem a jeszcze duze koszty sa .
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 11

Zwierzątko zapłaciło za twoją głupotę lub brak wiedzy ,powinna być sterylizowana ,co miesiąc gdybyś odkładała 2O zł. to nie odczułabyś tak kosztów tego zabiegu. Teraz chociaż raz pomyśl o niej a nie o sobie i uspij ją ,przerywając jej ogromne cierpienie
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 7

Olu, nie masz racji. Sterylizacja nie jest lekiem na całe zło. Moja sunia była wysterylizowana i też zachorowała na ropomacicze. Udało się ją uratować...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja Po operacji ma niedoczynnosc nerek i teraz juz nic mie moge zrobic;(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Suczki się sterylizuje wtedy nie mają raka listwy lub ropomacicza
popieram tę opinię 8 nie zgadzam się z tą opinią 5

Nie zgodzę się! Ja suczke sterlizowalam i pod koniec swojego cudownego życia dostała raczysko macicy.operacja szukanie pomocy wszędzie i przeżyła 3 dni
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

przed rakiem macicy sterylizacja nie chroni. zapobiega miedzy innymi chorobom takim jak ropomacicze.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ciekawe. Bo podczas sterylizacji usuwa się jajniki wraz z macicą, zostawiając kikut pochwy. To skąd po sterylizacji ten rak macicy? Fantomowy?
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Witam wczoraj babcia uspila mojego pieska kochanego nie mógł chodzić meczyl się ja płakałem jak usłyszałem że mój piasek mieszany dalmantyczyk jest uspiony miał 18lat bardzo kochałem loboza mojego pieska zawsze spał ze mną chodziliśmy razem na spacery jest mi smutno że pieska już nie mam nie mogę się pozbierać do kupy
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wiem, że to boli, ale pomyśl inaczej, że zwierzak nie cierpi, jest mu dobrze, cieszy się i zapewne nie chciałby, abyś Ty był smutny. Marcinku, trzymaj się tej myśli i pamiętaj tylko dobre chwile. Twój pies by tego chciał.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja musiałam wczoraj uśpić Kochanego Freda.. Owczarek niemiecki miał 12 lat.. Nigdy nie myślałam, że będę musiała tak postąpić. Był takim kochanym psiakiem.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3

Ja to zrobiłam w poniedziałek Mój owczarek nie chodził, nie wyproznial się, nie jadł... Chłoniak centroblastyczny zabił moja 8letnia sunie
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1

Zwierzęta się kastruje - suczki, kotki także. Usuwa się całe narządy rodne wewnętrzne, więc rak tego typu nie ma się gdzie rozwijać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nowotwór macicy u sterylizowanej suki? Coś kręcisz.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Bo nie było pełnej sterylizacji. Trzeba wszystko usuwać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie masz racji. Moja sunia była wysterylizowana i też zachorowała na ropomacicze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
w lutym także uśpiłam moją suczkę. miała takie guzy, że ropa powoli zaczęła wychodzić. a ona ledwo się trzymała, była zresztą po 2 operacjach, ale mimo to rak powracał. u nas nie było innego sposobu, więc musieliśmy ją uśpić, bo widać było jak strasznie się czuje. drugi raz też bym tak zrobiła widząc jak pies wygląda.
popieram tę opinię 15 nie zgadzam się z tą opinią 1
niestety też byłam w takiej sytuacji.
nasza suczka miała operację ale nic nie pomogło, wydaliśmy bardzo dużo pieniędzy i weterynarz dawał nam nadzieję do końca. było już bardzo źle, strasznie cierpiała, nie miała siły wstać jeść, trochę piła ale od razu wymiotowała. Następnego dnia sama odeszła, spokojnie na swoim kocyku. okropne przeżycie. staszne cierpienie, piesek jak członek rodziny:-(
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 4

I pozwoliłaś jej tak długo cierpieć , jesteś chora
popieram tę opinię 15 nie zgadzam się z tą opinią 14
Mój pies miał chore nerki ( wyniki dawały mu max 2 tygodnie), dializowałam, walczyłam 5 miesięcy aż uśpiłam bo i tak nie było sensu cierpienia ciągnąć. Wet. znała go 16 lat tez było jej ciężko bo to znajoma ale decyzje podjęłam po słowach że nie wiemy nigdy jak bardzo pies cierpi.
image
popieram tę opinię 19 nie zgadzam się z tą opinią 2
nie pozwól psu się męczyć-Ty jesteś jego jedyną nadzieją że ulżysz mu w cierpieniu, on Ci nie powie jak bardzo go boli. Oka z mu dużo miłości w tych ostatnich chwilach...
"Kiedys traktowałam ludzi dobrze, dzisiaj z wzajemnością..."
popieram tę opinię 17 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie miałam psa, ale ślicznego kochanego szczurka - gdy zachorowała długo walczyłyśmy, ale wciąż słabła - sparaliżowało jej łapki, nie jadła, siusiała pod siebie. Chciałam dać jej czas, dawałam leki. Męczyła się chyba 2 miesiące. Prawie całkiem wyłysiała. Nie chciałabym umierać w ten sposób.

Moje drugie szczurzątko spotkał podobny los - niestety zachorowała na to samo. Gdy okazało się że ma te same objawy podjęłam decyzję o uśpieniu. Byłam przy niej jak pani doktor dała jej zastrzyk, głaskałam i widziałam, jak jej ciało się odprężało, pyszczek rozpogadza. Widać było że jej ulżyło.

Nie wiem jak to jest z cierpieniem zwierząt - ponieważ one nie mówią, to nigdy się nie dowiemy co czują i kiedy pragną śmierci. Jedyne co możemy zrobić to wczuć się w ich sytuację i postąpić według własnego sumienia.
image
popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 2
ja bym uspila..nie umialabym patrzec jak sie meczy, zwlaszcza ze widzisz ze cierpi i nie ma szans na poprawe..wspolczuje bo tez mam pieska:(
image
image
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 2
współczuję również, to straszna decyzja i obawiam się, że też kiedyś przed nią stanę.
Ale ja bym uśpiła...
Sama wiem jak to jest, jak ciągle przez wiele miesięcy boli i wtedy nawet śmierć niestraszna, byleby tylko przestało boleć! Myślę, że zwierzęta nie rozumieją śmierci, a tylko pragną by skończyło się cierpienie...
image[/url]image[/url]
popieram tę opinię 15 nie zgadzam się z tą opinią 0
straszna decyzja... współczuję Twojemu psu cierpienia i Wam konieczności podjęci jakiejś decyzji...



jeśli nie ma nadziei na wyleczenie/poprawę - a śmierć psiaka jest wyłącznie kwestią dni/tygodni(w bólu i cierpieniu) - to również zdecydowałabym się na uśpienie...



również polecam Dr Darka Sularza z przychodni weterynaryjnej na Gdyńskiej (Żabianka, w piwnicy - wejście na szczycie budynku - przychodni). moimi psami zajmuje się od nastu lat... (i kilkorga znajomych)
popieram tę opinię 11 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja uśpiłam swoją sunię ... kochałam ją bardzoooooooo przez 17,5 roku
ratowałam - zrobiłam operacje bo lekarze dawali szansę .. .operacja ok ale nerki padły ...

po kilku dniach: NOC - masakra... płacz ... walka z myślami ... widok cierpiacego psiaka, jedziemy ... opinia kolejnego lekarza ... decyzja DOBRANOC wredotko ... achhhh dziś wiem ze to była dobra decyzja, wtedy też to wiedziałam tyle że przez łzy i smarki cieknące z nosa ...


popieram tę opinię 14 nie zgadzam się z tą opinią 0
Również stawałam przed decyzją uśpienia psiaka, raz jako już dorosła kobieta, dwa razy moi rodzice musieli taką decyzję podjąć
Za każdym razem ze wszystkich sił staraliśmy się psiaki ratować, operacje, leki, ale niestety nie udawało się.
Nie mogłam patrzeć jak moje kochane zwierze cierpi :( Decyzja była strasznie ciężka, ale jeżeli kiedyś będę musiała podjąć kolejną to postąpię tak samo, nie pozwolę na przedłużanie życia w cierpieniu, to nie ma sensu.
https://www.facebook.com/groups/200268143516906/?fref=ts

Zapraszam grupa zamknięta, sprzedaż ubranek dziewczęcych
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 2
Miałam parę lat temu psa który miał raka ,był młody bo miał 6 lat ,zaczął bardzo śmierdzieć wiedziałam że nie pożyje długo ,widziałam że cierpi byłam u weta kazał zrobić dietę ryż gotowany z mięsem i warzywami ( zawsze jadł dobrze nie dostawał resztek ze stołu) nie pomogło po około 2 tygodniach znowu u weta a ten dalej dieta,na drugi dzień od wizyty zaczął sapać,wymiotować,wiedziałam że to koniec ,moja mama chciała dzwonić po weta ale nie zdążyła zdechł na moich rękach,trzymałam go do samego końca wiem że się męczył i żałuję że nie byłam uparta na uśpienie bo wiem że cierpiał a wet twierdził że za młody na uśpienie i go nie uśpi,tylko k.... kasę chciał ciągnąć szczęście w nieszczęściu że trzeciej wizyty nie było........Wiem że to ciężka decyzja ale lepiej jak uśpisz bo teraz zwierzak się męczy i to bardzo a wet będzie kasę z ciebie ściągał i dawał tobie nadzieję .
"przedłużanie życia w cierpieniu, to nie ma sensu."
popieram tę opinię 13 nie zgadzam się z tą opinią 1
W zeszłym roku tez stałam przed tą ciężką decyzją. Moj najdroższy piesek był z nami 13 lat. Przez ostatnie 3 lata swojego życia dużo chorowała, przez ten okres ciągłe wizyty u weterynarza, trzy operacje, w tym usunęcie zmian nowotworowych. Niestety rak był silniejszy niż nasza kochana dzielna sunia i nasza miłość :( Weterynarz, który opiekował się naszym pieskiem przez te ostatnie trzy lata jej życia, zaleczał na bieżąco jej choroby, które wynikały ze starości na koniec po prostu powiedział nam, że rak zajął płuca i kręgosłup i on teraz może podawać tylko leki przeciwbólowe, żeby zwierzak nie cierpiał. Minął już rok,a jeszcze łąpie się na tym, że jak wchodze do domu po pracy to czekam, aż mnie obskoczy szczęścliwy psiak :) Ciężko się przyzwyczaić do pustego mieszkania :( Ale wiem, że podjęłam odpowiednią decyzję, człowiek jest odpowiedzialny za swojego psa i tak naprawdę to tylko przez nasz "egoizm" tak trudno podjąć tą przykrą, ostateczną decyzję, bo piesek po uspaniu już nie cierpi, a to my tutaj zostajemy z tym bólem i pewnie tego podświadomie najbardziej się boimy.
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 3
to bardzo boli...strasznie ci współczuję
moją suczkę uśpiłam kilka lat temu ponieważ już nie jadła- anie chciałam żeby umierała cierpiąc śmiercią głodową
mój pies był już bardzo wyczerpany, trafiłam na ludzkiego weterynarza-myslę, że to jest b.ważne-nie idź do byle kogo
właściwie od razu jak zaczął jej podawać ten zastrzyk odpłynęła, była już bardzo słaba, lekarz mi powiedział, że bardzo się męczyła, i że to był ostatni moment....
ale bądź tu człowieku mądry...
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ja też miałam do wyboru albo uśpić psa z chorobą albo czekać i patrzeć jak się męczy ! Wybrałam niestety najprostsze rozwiązanie i usałam ale wierz mi nie ma co męczyć zwierzęcia i patrzeć jak się męczy. To są okropne chwile i wiem, że ciężko. Zrobisz jak ci serce dyktuje. Mi weterynarz tak zalecił a jak jest u Ciebie?? Co mówi wet?? Jest szansa??
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Patrzenie na cierpiacego psa jest naprawde straszne, tak jak wiekszosc forumowiczek rowniez pomoglabym mu w cierpieniu usypiajac go. Jezeli jest to dla ciebie zbyt trudne wyslij kogos kto byl mniej zwiazany ze zwierzakiem. Ja mialam taka sama sytuacje widzialam ze sie meczy ale ja nie mialam serca by isc go uspac i wysylalam kolezanke. Bylo mi cholernie ciezko ale nie widzialam jak na moich oczach odchodzi.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3
Dzisiaj u mojego starszego psa zdiagnozowano mocznicę :(((( od przedwczoraj nie je i nie pije :( dzisiaj 2 godziny byłam z nią na kroplówce, jutro powtórka.

jeśli do poniedziałku nie zainteresuje się jedzeniem i piciem - trzeba będzie podjąć tą straszną decyzję :((((((((((

wyniki krwi ma masakryczne......

nie ma siły nawet stać, nie mówić o chodzeniu :(((



jest mi z tym bardzo źle :((((((((((( patrzę jak gaśnie :((((
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia współczuje, my mamy dwa psy, są kochane i nie wyobrażam sobie takich chwil.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Karola - jest baaardzo ciężko...

nasi lekarze nie zalecali iść z wynikami do innego lekarza(jak jutro będziemy na kroplówce) - bo każdy inny lekarz widząc wyniki skreśliłby psa...

a Oni dają Jej szansę :(




nie wiecie gdzie jutro poza Kaprów i Bitwy Oliwskiej można złapać weterynarza?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgusiaGda, wiem gdzie można w Gdyni, ale to pewnie za daleko..

Co do psich męk..
Ja miałam psa (poprzednią Suzi) 14 lat. Zmarła na moich rękach w dni moich imienin.
Kilka dni nie jadła, w dzień śmierci ciężko jej się chodziło, kiedy moja mama wyszła z nią na spacer przed pracą, na schodach było widać, że zaczyna się coś dziać..
Wychodzą do pracy, mama powiedziała jej, że nie musi na nią czekać..
I tak, koło południa psina zdechła..
Płakałam strasznie, wiadomo jako dziecko przeżywa się takie chwile.. Cieszę się jednak że nie cierpiała długo i bardzo. Pewnie gdyby miała się męczyć, zdecydowalibyśmy się na uśpienie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
wolałabym Gdańsk - ale jeśli nie będzie wyboru - pojedziemy do Gdyni.

podaj proszą namiary.



Jak ognia unikam lecznicy na Kaprów. Dlatego baaaardzo nie chcę tam jechać - nawet na kroplówkę... poza tym boję się, że jak zobaczą w jakim stanie jest pies - to jutro go uśpią...

a jak już to musi się stać - to chcę, żeby to zrobił nasz Weterynarz. Człowiek, który kocha zwierzęta i nie traktuje ich przedmiotowo...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieliśmy cięzko chorego szczura, był już cały łysy, chudy mały szkieletorek, z pyska zaczeła mu lecieć krew, nie jadł i nie pił i tak sie meczył kilka tygodni. Żaden weterynarz nie chciał uśpić szczura, mówili że mam go wyrzucić (psychopaci! jak w ogóle weterynarzem może być ktoś kto radzi wyrzuć chore zwierzę, nawet szczura?). No i już nie mogłam patrzec jak zdycha i kazałam męzowi iść go dobić, no bo co tu robić? Daliśmy mu sie napić piwa (bo to piwosz był straszny), upił się i zdechł. Nawet nie wiecie jaką ulgę poczułam, że zdechł i że przestał się męczyć. Płakałam po nim strasznie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczuje Agusia, moja psina umarła mi na rękach prawie dwa lata temu, tez chorowała i też stałam przed tak trudną decyzją, nie umiałam jej podjąć, dobrze że los zdecydował za mnie; płakała cała rodzina, mieliśmy ją od małego, miała 14 lat... po 3 mies. wzięłam ze schroniska Pusię, była "lekiem", ale i tak wciąż jak wspominam Kamę to mam łzy w oczach i ściska w gardle dlatego rozumiem ból i cierpienie wszystkich tak związanych ze swoimi zwierzakami; na pocieszenie tylko powiem, że czas leczy rany i moja nowa psina mi bardzo pomogła
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Uśpij go - niech się psiak nie męczy, przyznaję, że pierwszy raz spotkałam się z opinią, że dla psa to wielki stres ale nawet jeśli tak jest to będzie to jedna chwila a nie cierpienie, które może trwać jeszcze całkiem długo.
Dla mnie wybór byłby prosty, poza tym co to za odejście " w spokoju" skoro tak bardzo boli !
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
no i stało się...


dzisiaj rano musiałyśmy uśpić Sunię :(((((

nie miałyśmy z kim zostawić Gabrysia(Mąż w pracy), musiał jechać z nami, zmieniałyśmy się przy Suni(jedna w gabinecie, druga w aucie z Młodym). Byłam przy niej do samego końca. Jest mi chooolernie ciężko i smutno... przez weekend i dziś wylałam morze łez.

To jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Kto musiał podjąć taką decyzję - ten rozumie o czym piszę.



Biedna w piątek ostatni raz chodziła, w sobotę wcale nie siusiała. Nie jadła i nie piła(w czwartek ostatni raz). Wczoraj zrobiła siusiu, bo dostała jakiś lek jak była na kroplówce. Wiem, że nie było wyjścia, że trzeba było ją uśpić.

Ale serce.... serce pęka i krwawi... była z nami 15 lat...
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 1
Agusia doskonale rozumiem co przeżywasz, przykro mi bardzo i mocno cię ściskam
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki Karolinko
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to niby nie ludzie, a jednak bardzo przeżywa się ich odejście. Szczególnie jak trzeba podjąć taką decyzję o uśpieniu ...

My kilka lat temu uśpiliśmy naszego psa, ale po zastrzyku musiałam wyjść ( mama z nim została) nie dałam rady tam siedzieć i patrzeć :(

Agusia, siły życzę!
imageimage
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli będziesz chorowanego psa targać do weterynarza, żeby go uśpić, to przyczynisz mu bólu i stresu.
Uważam że łatwiej mu będzie umrzeć w domu, gdzie czuje się bezpiecznie, wśród kochających osób.

Doświadczyliśmy tego ostatnio, i mam już wyrobione zdanie (też dptyczy dużego psa i przypadku złośliwego nowotworu). A cierpienie? Cierpienie jest tak czy siak.
Dodam że znajomi usypiali u weterynarza psa dużej rasy, coś nie wyszło, pies walczył o oddech, dobijano go zastrzykiem w serce po kilkudziesięciu minutach dramatycznego konania. W poczekalni ciekawscy, pod psem twarda podłoga...
Tak się nie rozstaje z przyjacielem.

Przytul swoje psidło.
Bardzo mi przykro.
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 6
dzięki Sylwia!


akurat nie było "naszego" Pana Doktora, była młoda lekarka(pierwszy raz Ją widziałyśmy) - szalenie sympatyczna i ludzka.
Sunia poczekała na mnie - dopiero jak przyszłam, pożegnałam się, to głupi jaś zadziałał do końca, zasnęła. A kolejny zastrzyk - to już dosłownie sekundy.


Pani Doktor pomogła mi ją zawinąć w kocyki, zwróciła uwagę, że zabawka wypadła, nie pozwoliłam zapakować jej w worek. Zabrałyśmy na działkę i sąsiad ją pochował.



Gabryś cały dzień chodzi i pyta o "Abę"...
Druga Psica nie może sobie miejsca znaleźć i jest taka "przepraszam, że żyję" - ciągle chowa się po kątach.



Ciężko jest.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, trzymajcie sie!!!!!!! znam to uczucie. musiałam uspic i psa i kota, a ostatnio królika. cos okropnego, ale czasem to jedyne wyjscie...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki mMajaa - niestety to było jedyne słuszne wyjście...


ale co innego rozum, co innego serce w tym wypadku
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aga- pies się już nie męczy, a to chyba gorszy widok :(..

Szczęście w nieszczęściu, że Gabryś jeszcze mały i nie rozpacza za psiakiem, jakby miał już więcej lat.
Wtedy byś miała jeszcze dziecko w rozpaczy!

15 lat, długo;/
image

image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gabryś nie rozpacza - ale ciągle pyta o Sunię... kilkadziesiąt razy dziennie.

czy Saba śpi? Czy pojedziemy do Saby? a Saba to, a Saba tamto... (oczywiście po swojemu)

długo i dlatego teraz tak pusto, smutno...


dobrze, że jest Gabryś i druga Psica - przy Nim nie możemy się rozklejać no i razem z Psicą czynią to jakoś bardziej znośnym.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tez musialam podjac wczoraj ta trudna decyzje. Moj piesek mial raka zlosliwego jader,niewydolnosc oddechowo-krazeniowa i w niedziele wypadl z balkonu z trzeciego pietra. Nikt z rodziny tego nie widzial,ale sasiadka z naprzeciwka mowila ze wygladal tak jak by mu sie zakrecilo w glowie,a ze w ciagu 3tygodni schudl tak ze byla sama skora i kosci to widocznie go przeciazylo i wypadl przez barierki;( Byl z nami przez 15lat;( a weterynarz byl w szoku,ze wypadl z takiej wysokosci i nic kompletnie sobie nie zrobil tylko najprawdobodobniej mial wstrzas mozgu;(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mój psiak również miał nowotwór dodatkowo nerka przestała pracować. My uśpiliśmy naszego psiaka- wył z bólu, przez 4 dni jeździliśmy do weterynarza po zastrzyki przeciwbólowe aby się nie męczył- i tak nie pomagały bo piszczał z bólu. weterynarz liczył że może psiak zacznie jeść przez te 4 dni i przybierze trochę na wadze to podejmie się operacji, jednak z dnia na dzień było gorzej. psiak przestał jeść i pić, był tak chudy że żebra było mu widać, nie było mowy o operacji, nie mogliśmy patrzeć na jego męczarnie i pomogliśmy mu odejść w spokoju. Pamiętam jak dziś, miałam wtedy 15 lat. pojechałam z tatą uśpić psiaka, tata uwielbia zwierzęta w momencie gdy trzeba było psa przytrzymać aby lekarz wprowadził przez strzykawkę środek usypiający, mój tata wybuchnął płaczem i wyszedł, bo powiedział że nie da rady:( ale wiem że robiliśmy dobrze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gosik - mocno Cię przytulam! Współczuję bardzo. Wiem co czujesz.

u nas pierwszą Sunię uśpiliśmy w sierpniu 2011, a rok później (różnica dosłownie kilku dni) odeszła druga Suńka(miała problemy z serduszkiem, jakiś czas była już na lekach) :(((

zbyt pusto było po odejściu Funny - nie wytrzymaliśmy długo bez psa. Przygarnęliśmy kilkumiesięczną podopieczną pewnej fundacji ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja byłam w 6 m-cu ciąży jak piesek zaczął się źle czuć, w końcu stała się tragedia, pękł niewykryty guz śledziony, krwotok wewnętrzny, transufzja, operacja, udało się. 3 dni później zaczęły się przerzuty, z dnia na dzień guzy, powinnam była uśpić ale nie mogłam, byłam w fatalnym stanie, leżałam, wyłam i się łudziłam, poszliśmy do onko-weta, dostał pierwszą chęmię, o północy pojechaliśmy na żabiankę na bitwy oliwskiej na kroplówkę wzmacniającą, pierwszy raz spokojnie położyłam się spać wiedząc że jest okej po kroplówce (tak wstawałam w nocy i sprawdzałam czy żyje) no i za godzinę okazało się że pieska już nie ma.

Cieszę się że odszedł sam, a nie że musiałam uśpić bo się zbierałam a nie miałam odwagi, plus nadzieja że się uda. Na szczęście wszystko to trwało tylko 2 tygodnie.

Minął ponad rok a ja się poryczałam pisząc to, wspólczuje wszystkim takich decyzji, jedne z najgorszych w życiu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Jakie miał objawy przed śmiercią i jakiego miał raka?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

bo sie boi ze ja uspisz...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mozna podać zastrzyki przeciw bólowe. Ale nie każdy chce płacić za wizyty lekarza.
Eutanazja ta decyzję podejmuje właściciel sam. Nikt z nas do końca nie wie czy jest to-to co nasza kochana istota by chciała. Samemu dla siebie można podjąć te decyzje i podpisać ten wyrok ale dla kogoś innego ....trzeba z tym później żyć. Mówi się że energia nie trafi do źródła w przypadku eutanazji,proces umierania jest inny, jak w śmierci naturalnej ( nawet przez dobicie czy upojenie alkoholem czy kulką w ...) z tego po prostu trzeba zdawać sobie sprawę, i tu pojawia się dylemat istoty śmierci i Boga,lub w to co wierzymy i nie wierzymy. Ja wiem jedno,dla mnie i mojego zwierzaka, takiego wyroku nie podpiszę dla kogoś. I za eutanazję się płaci,i nie jest to naturalna śmierć. Podpisałam wyrok na chemoterapie dla mojego ukochanego Bubiego,ktora zatrula go szybciej jak nowotwor,mój pies przestał mi wierzyć, kontrolował jedzenie i wodę, patrzył podejrzliwie czy go truje,przeszłam koszmar. Lekarz zdecydował chemoterapie mimo że bubi miał choroby wsöłistniejace,ostoporoze i wrazliwe jelita. Koszty wysokie po drugim wlewie jelita puściły, wstrząs itp. Wyjęłam energoterapeute żeby mieć czas i przeprosić mojego chłopczyka (pies bulldog) żeby mi wybaczył. Bubi był bardzo spokojny i przekazy bardzo dużo pomogły,odszedł przy mnie, obudził mnie wcześniej i wyszliśmy na dwór bo chciał. Położył się a ja przy nim. Gladkalam go cały czas i mówiłam jak bardzo jestem wdzięczna ze jest, widziałam że los dal nam ten czas i wiem że jakbym Go uspila to nie było by to zgodnie z istotą życia- rodzenia się i umierania. Przeżywaliśmy razem cudowne i pełne radości chwile,zbierałam Go wszędzie ze sobą,i przyszedł czas cierpienia i choroby i to też przeżywamy razem, ja to czułam.(eutanazja tak myślałam o tym,Ale ja głęboko wierzę że tak jak i tu na ziemi tak i po śmierci nasze dusze ( energia która wraca do źródła)są razem nie osobno ,wszystkie istoty są tu razem dlaczego w kosmosie osobno?i ja chce moją ukochaną Bube spotkać,dlatego go nie zapłaciłam raz jeszcze za truciznę ( tak to nazwę) żałuję że zaufałam chemoterapi i lekarzom (moj pies by tego nie podpisał wiem o tym,czułam to również) proces śmierci który przeżyłam z nim był spokojny i widziałam jak energia ( dusza ) opuściła ciało, kiedy przeszedł przez 4 etapy i przestał oddychać, umarl i po ok 3-4 min.nastapily 4 głębokie wyziewy ale ciało było martwe. Był w moich ramionach. Ja to czułam i wiedziałam że tak jest dobrze. Każdy musi podjąć sam taka decyzję. Pamiętajmy że przy naturalnej śmierci najpierw wyłączają się organy po kolei i na końcu mózg, natomiast przy eutanazji jest odwrotnie.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0


uśpienie jest "dobrym" rozwiązaniem jeśli jest takie w tej sytuacji
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

a co potem? co zrobić ze szczątkami? na cmentarz zwierzęcy czy skremować?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0


można nawet do domu sobie na kominku postawić w urnie żeby nie zapomnieć o zwierzaku
https://rememberme-forever.pl/urna-dla-psa/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

OKeeeeeeej
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

No i mądra decyzja tylko dlaczego tak długo na nią czekałaś przedłużając cierpienie?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Dezynfekuj klatkę co jakiś czas by nie było kolejnej tej samej tragedii
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
witam, ja tez tak myślałam, ale teraz czytam na necie, że niektóre pieski z tego wyszły i zastanawiam się, może by jeszcze nasz staruszek pożył kilka lat ... może by w końcu coś pomogło... może by się znalazł sposób na wyleczenie... może on chciał żyć, a ja go uśpiłam.. obwiniam się, nie potrafię sobie z tym poradzić :(((
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uśpilam loleczke, mam wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam dializy nerek tylko płukalam kropluwkami. Nie jadła nie piła. Miała trudności z chodzeniem, wymiotywala. Wydaje się, że szukała miejsca w ogrodzie żeby w spokoju odejść. Tu widzę, że dializy też nie pomogły. Ja jednak zawsze będę się obwiniac, że nie zrobiłam wszystkiego. Lola York miała 11 lat. Jest mi bardzo ciężko.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moja suczka odeszła w wieku 14 i pół roku. W ostatnich dniach nie chciała jeść, robić kupki, a na koniec pić i siusiać, nie mogla utrzymać się na łapach i wodziła za nami wzrokiem prosząc o towarzystwo. Do końca walczyliśmy o nią wiedząc, że szanse są małe. To duży pies, a one żyją znacznie krócej niż małe. Miała guza na wątrobie i serduszko szwankowało. Leki zamiast pomagać, szkodziły. Ostatnimi dniami dawaliśmy jej kroplówki i leki przeciwbólowe, ale nie zgodziliśmy się na eutanazję. Mimo to odeszła spokojnie, głowę położyła na łapkach i przestała oddychać. Wyglądała jakby spała. Leżała tak jak gdy była zdrowa. Nawet oczka jej się same zamknęły. Nie piszczała i nie szamotała się, po prostu odpłynęła. Nigdy nie usypiałam i nigdy nie uśpię żadnego swojego przyjaciela. W ostatnich chwilach będę uśmierzać ból ale nie zadecyduję kiedy ma nastąpić ta najsmutniejsza chwila. Słyszałam wiele historii o usypianiu, gdzie zwierzę orientowało się, że coś jest nie tak i umierało przerażone, zwłaszcza gdy widziało tak swojego właściciela. Eutanazja może jest odpowiednia tylko dla zwierząt poturbowanych w wypadkach, bardzo cierpiących, gdy leki przeciwbólowe nie działają. W innym przypadku jestem na NIE dla eutanazji.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 11
no i poryczałam się.......
byłam dziś u weta ze swoją 13 letnią sunią,w ciągu kilku dni zrobił się z niej balonik,miała już dwie operacje usunięcia guzów sutków w ostatnich dwóch latach i sterylkę.
Psinka ma wodobrzusze a co za tym idzie coś dużo poważniejszego,jeszcze nie wiadomo czy serce,wątroba,nerki.......albo wszystko razem........
Pobrał krew do badań,zrobił usg,pojechałam na rtg-wyniki jutro,ale boję się,bo wiem,że dobrze nie będzie.Sunia nie da rady wejść po schodach,szybko się męczy,na dworze kilka minut pochodi i już kuleje,boli mnie to,bo widzę,że cierpi i boję się,że wkrótce czeka mnie decyzja.........trudna decyzja.......
jeszcze się łudzę,zobaczymy co wet nam powie.....ale dziś już mówi,że dobrze to nie wygląda:(
image
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trzymajcie się, Annika.
Wczoraj widziałam psa znajomych, kilkunastoletniego. Jeszcze niedawno nie było widać po nim wieku, same mięśnie, sierść błyszcząca. Teraz jest chudy przeraźliwie (widać wszystkie kości), a brzuch to balon. Ale trzyma się. Może będzie lepiej. :)))
Jestem z wami całym sercem i żeby jeszcze była poprawa i trochę darowanego czasu.

Poza tym wyczerpałam już pulę porzuconych przez zwierzę forumowiczek, - dla ciebie, Annika, nie ma miejsca, twoja sunia musi więc zostać. ;)
Moje szczęście psie odeszło równo dwa tygodnie temu. Jak i jej matka, i ta suczka odchodząc zabrała ze sobą kawał mojej duszy.
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika - trzymaj się. Mam nadzieję, że lekarze będą mogli pomóc suni.

Sajwer - przytulam mocno.

Chociaż minęło już tyle czasu od odejścia Pierwszej i Drugiej Suni, to teraz poryczałam się czytając stare wpisy. Jeszcze mi się zdarza płakać jak na ulicy widzę taką "wełnę" jak moja Druga.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, minelo ponad 5 lat, jak moi rodzice uspili mojego najlepszego przyjaciela z dziecinstwa.
Dla mnie Fafik- to byl czlowiek zamkniety w ciele psa.
Wrazliwy, madry, smieszny i zarazem odwazny mieszaniec owczarka niemieckiego. Czasami sobie o nim przypomne, lzy cisna mi sie do oczu.
Pod koniec zycia strasznie schudl. Zawsze uwielbial placki ziemniaczane. Prosilam mame zeby troszke mu usmazyla tych plackow, tak zeby pod koniec swojej drogi zjadl.
Niestety byl w stanie zjesc tylko jednego malego placka... mam lzy w oczach jak to pisze...
Pare dni pozniej zostal uspiony, a ja kleczalam i wyłam histerycznie w miejscu gdzie stala jego buda...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika, sciskam cie mocno i doskonale wiem co czujesz. Mam nadzieje ze twoja suczka odejdzie bez bolu, w spokoju, a ty szybciej pogodzisz sie z odejsciem. Buziaki
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
najgorsze,że wracają teraz wszystkie wspomnienia,jak nasza sunia przylatywała i popiskiwała,że malutka Julka się obudziła,jak się bawiły razem,bo młodego nasza psina nie za bardzo lubi:/
teraz często wychodzimy na dwór,bo dostała lek,po którym siusia sporo,w domku drepta,troszkę zjadła,ale boli jej spojrzenie,gdy nie ma siły i boi się wejść po schodach.......
image
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, dziękuję.

Annika, no to wasza sunia ma te chwile normalności, na pewno czuje się kochana. To bardzo ważne. A może dlatego się trzyma, dla was?
Hej, może jeszcze będzie lepiej. Myślę że tak. :)))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
oj wyszło troszkę..........ma wodobrzusze,guzki na wątrobie i nie funkcjonuje jak trzeba,podejrzewa też weterynarz zaczynający się nowotwór szpiku,bo wyniki cienkie:(
na razie jest na zastrzykach,wczoraj 4,dziś aż 6 i tabletki,ale widać poprawę,jest radośniejsza,ale same kości wystają i troszkę brzusio się zmniejszył,na wodobrzusze pomaga,mam nadzieję,że będzie lepiej,wyleczyć się nie da,ale choć ten czas,który został trzeba jakiś komfort bycia jej zapewnić
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
poradźcie co robić.........
psina dalej na zastrzykach wodobrzusze troszkę się dzięki nim zmniejszyło,ale sunia chudnie,je trochę,chodzi,ale wet mówi,że prawdopodobnie ma przerzuty,że nie uda mi się jej "podtuczyć",nie wiadomo ile czasu będzie na zastrzykach a nam skończyły się pieniądzę,nie wiem co robić......nie uśpię jej w takim stanie,bo widać że chce żyć,drepta,skubie jedzenie,tablety podaję na silę,ale nie mam powodu by podjąć drastyczną decyzję,tylko brak kasy na leczenie.....
sprzedaję co tylko mogę by jej pomóc ehhhhhhh
image
image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika, musisz przede wszystkim podejsc do tego z rozsadkiem. Psinie przedluzasz zycie jak tylko mozesz. Ona zyje dzieki tym wszystkim lekom, ktore w nia pakujecie.
Masz dzieci, sama piszesz ze koncza sie fundusze. Pomysl o rodzinie...
Wiem ze pies jest dla was bardzo wazny w zyciu, ale smierc- w tym przypadku psa- jest sprawa naturalna. My tez kiedys kiedys umrzemy.
Ja bym dala tej suczce odejsc spokojnie, w poczuciu ze robiliscie wszystko by ja leczyc i poprawic komfort zycia.
Pomysl o tym, ze niedlugo skoncza sie jej cierpienia. Choroba nowotworowa bardzo wyniszcza organizm. Ona chudnie bo moze miec rowniez straszliwe mdlosci- spowodowane lekami.
Pomysl o rodzinie, o sobie, dzieciach.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
My w lipcu uśpiliśmy naszą najkochańszą sunie. Synek, 5 latek, jakoś bardzo tego nie przeżył. Gorzej ze mną ehh...Może dlatego, że nie znał jej jak była żywiołowym psiakiem. Na koniec była na sterydach. Miała manie jedzenia i wogóle nie było z nią kontaktu. Może trzeba było wcześniej ale było cholernie ciężko.

Annika my u weta za uśpienie zapłaciliśmy 450 zł ze wszystkim. Pies ważył ok 35 kg. To jest spory wydatek.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
właśnie,my dziennie na zastrzyki wydajemy 20-30zł w zależności od ilości bo raz 4 raz 6 a raz 3 zastrzyki........weterynarz super,bierze zaliczkowo,częściowo,ale podsumowując tanio nie wychodzi.......ale jeszcze nie jestem psychicznie gotowa i psina także,jakoś siły jeszcze ma,być moze właśnie leki tak pomagają
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Czy ktoś może poradzić ? Poszukuję dobrego okulisty dla mojego 12 letniego Maxa. To nie jaskra ,ani zaćma.
Anika współczuję ,ale daj zasnąć psinie
BAJKOWO ,przebrania, zabawa i rozrywka dla dzieci i dorosłych.
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
jolka nie mogę:(nie mam w sobie tyle siły,póki się cieszy na nasz widok,póki załatwia się na dworzze i drepta choć coraz wolniej,nie boli ją,tak twierdzi weterynarz jak dziś byłam na usg,że trzeba o nią powalczyć podtrzymać.........chciałabym,że by sama odeszła we śnie,na spokojnie
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bardzo Ci współczuję.Niedawno sama musiałam uśpić swojego psa chorego na serce.Weterynarz powiedziała,że to ja decyduję,kiedy pies cierpi tak mocno,że nie może już wytrzymać.I wtedy trzeba uśpić.....I rzeczywiście kiedy przestał wstawać i jeść po prostu wiedziałam,że nadszedł już czas...Ale zamówiłam wizytę domową,więc pies nie stresował się i odszedł u siebie na podwórku.Nie było żadnych gwałtownych reakcji,po prostu położył się i zasnął..rzeczywiście ciało wyrażnie się odprężyło i po prostu widziałam,że poczuł ulgę.Żegnała go cała rodzina,był wśród najbliższych.Mamy zaprzyjażnioną panią weterynarz,więc zgodziła się,żebyśmy pochowali go w naszym ogródku pod brzózką(bo normalnie podobno nie wolno,trzeba oddawać ciało do spalenia). To było bardzo smutne przeżycie,ale nie żałuje..Wiem,że skróciłam potworne cierpienie zwierzęciu,które miało do mnie bezgraniczne zaufanie i wiedziało,że robię to dla jego dobra.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki:)podniosłaś mnie trochę na duchu i myślę,że jeszcze nie czas....jeszcze popróbujemy
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Jesteś straszną egoistką ,bo myślisz tylko o sobie zamiast skrócić cierpienie swojemu zwierzątku ,lecz się na łeb
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 2

Łeb ma koń, i najwyrazniej Ty!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

To wiecej nigdy nie kupuj i nie adoptuj żadnego psa ,bo jesteś głupia ,jak można było trzymać tak długo zwierzątko w tak strasznym cierpieniu, zwierzęta cierpią w milczeniu i ty na to pozwoliłaś swojemu przyjacielowi ,brak słów
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1

głupoty wypisujesz ,że usypia się tylko psy z wypadków , wstyd ,milcz
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

to znęcałaś się nad swoim zwierzątkiem przedłużaniem cierpienia ,głupoty wypisujesz i sama w nie wierzysz
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
najbardziej zastanawia mnie stwierdzenie ,że pies leży pod domem .....a niby był członkiem rodziny. Nie ważne ,że mieszkacie w domu jednorodzinnym tylo jak go traktowaliście.....

Jednak ja osobiście walczyłabym o każdy dzień życia psa.....skoro walczę o życie mamy tak walczyłabym o każdy dzień życia psa...w końcu to członek rodziny
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 5
Japsiara.... a gdzie mieli go pochować??? W lodówce???
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
O matko a ja nie chciałabym cierpieć bez sensu żeby tylko ktoś miał satysfakcje ze zrobił wszystko co się da, ja dwa psy uśpiłam ale to była masakra jeden miał 16 lat i co 10 minut ataki padaczki więc raczej nie sądzę żeby był zadowolony z takiego życia.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja psiara- a moze mieli wypchac tego psa i postawic na komodzie???

Jak mozna byc taka egoistka zeby walczyc o kazdy dzien zycia psa, ktory cierpi ogromne katusze! Trzymasz/ trzymalabys psa dla siebie, zeby cieszylo sie twoje oko na jego widok?
Ja pracuje z bardzo ciezko chorymi ludzmi, ich rodziny modla sie o smierc, bo cialo chorej najblizszej osoby, trawione jest przez postepujace choroby, narzady rozklada cuchnace, ropiejace raczydlo!
Pies musi odejsc w milosci i swiadomosci ze cale zycie byl kochany.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgadzam się z Graszką. Jeśli nie ma cienia nadziei na wyleczenie czy też poprawę umożliwiającą w miarę normalne funkcjonowanie - to moim zdaniem czekanie aż pies sam odejdzie jest egoizmem właściciela, który woli mieć czyste sumienie(że nie zdecydował o uśpieniu zwierzęcia).
Tak to już jest, że pewne choroby przysparzają ogrom cierpienia/bólu i okradają z godności nie dając szans na wyzdrowienie... O ile w przypadku ludzi eutanazja jest zabroniona - o tyle zwierzętom możemy skrócić męki. Właśnie z miłości.

W przypadku naszej Saby wszystko potoczyło się błyskawicznie - w ciągu kilku dni. Przez weekend nadzieja umarła. Strasznie przykro było patrzeć jak stan suni się pogarsza, jak kroplówki nie pomagają, jak psica dosłownie z każdą godziną "odchodzi" po kawałku - jakby cząstka jej ulatywała. Biedne umęczone psie ciałko i te kochające, wierne psie oczy proszące o pomoc. I nasz kochany piegowaty nos, wymęczone powykręcane uszka(miała swego czasu problemy z nawracającymi krwotokami w uszach, wiele zabiegów przeszła)...
W poniedziałek nie pozostało nic innego jak pomóc psinie odejść. Bo zwyczajnie nie zasługiwała na to aby tak się męczyć.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 1
a co się stało z wątkiem ? gdzie reszta wpisów? widzę tylko ostatni post-Agusi
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Coś chyba nie tak. Bo ja teraz widzę tylko wpis asi.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nam własnie dziś umarł nasz młodszy piesek :( nagle i niepodziewanie :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Lunaa - mocno przytulam... Nasza Funny też odeszła nagle i niespodziewanie. :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
z moim też gorzej,nie chodzi prawie wcale,kilka kroczków na dworze,muszę ją podtrzymywać,żeby się załatwila,do tego full tabletek,wodobrzusze wróciło jak na początku,psina chuda,nowotwór ją strasznie wyniszcza,poza tym ale ciągle czujna,przyjacielska,nastawia się do pieszczot,więc we mnie ciągle ta nadzieja,że jeszcze troszkę chce być z nami i odwlekam decyzję
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6
dziękuje Agusia Gda.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Lunaa, wspolczuje ci odejscia psinki. To jest przykre...Mam nadzieje ze szybko pogodzisz sie ze strata...
Annika, przedluzasz na sile zycie twojej suczki.
Czy ty serca nie masz????
Rozumiem ze ja kochasz, ale uspij ja w koncu, niech nie cierpi wiecej.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
w poniedziałek będe miała dłuższą rozmowę z weterynarzem,mamy takiego od serca,z powołaniem............
mam serce,dlatego ją jeszcze mam żywą,leczę na co się da,pomagam,zeby się nie męczyła,ale jestem w tej chwili egoistką,wiem......
obiecuję,że nie dam jej długo cierpieć,jeszcze troszkę,bo widzę życie w jej oczach,nie rezygnację,nie ból...
image
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
właśnie dziś ulżyliśmy naszej Tince i daliśmy jej odejść,strasznie się czuję,to jakiś koszmar.........
niecała godzinę przed psiakiem odeszła moja kochana babcia,więc mam nadzieję,ze obie są po tej dobrej stronie bez bólu i cierpienia........
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika - przytulam mocno, podwójnie. Bardzo mi przykro.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
annika współczuję :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

jesteś zwykłą egoistką ,myślisz tylko o sobie a twoje zwierzątko strasznie cierpi
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Capsomasol to dobry suplement dla starszych psiaków. Lek na bazie kapsaicyny, g*wnie w chorobach nowotworowych.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Nie pisz głupot , nie ma żadnych leków na nowotwory ,ulżyj swojemu zwierzątku usypiając go ,przestań myśleć tylko i wyłącznie o sobie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Musiałam uspic mojego psa miał guza na tylnej nodze noga puchła bardzo go bolała w krótkim czasie zaczerwieniony miał brzuch, był na sterydach ,srodkach przeciwbólowych ,mial 13 lat, nie mogę się powstrzymac od płaczu. nie wiem czy brać psa nowego mam 70 lat.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0


trzymaj sie dzielnie, wyrazy wspolczucia. Jesli czujesz, ze bedziesz mogla zapewnic nowemu psu dom u rodziny kiedy Tobie zdrowie sie pogorszy - wez nowego, pomoz!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Proszę nie brać żadnego psa tylko proszę pomyśleć co się z nim stanie gdy Pani zemrze bądz przewlekle zachoruje kto się nim zaopiekuje ,a nie brać kolejnego z egoizmu
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

!! Do wszystkich Seniorów, którzy chceli by jeszcze mieć psa !!
Jeśli osoba w tym wieku jest dostatecznie sprawna, by zapewnić psu opiekę i chciałaby dać psu dom, to jest
1) wiele psich seniorów, które potrzebują domu na stosunkowo krótko (zwykle do kilku lat), a przy tym Senior seniora łatwiej zrozumie i nie ma kłopotu z brojącym młokosem ;)
2) można skorzystać z opcji tzw. domu tymczasowego, gdzie psiak jest pod opieką schroniska, schronisko pomaga w jego utrzymaniu i opiece weterynaryjnej (albo i nie, zależnie od woli opiekuna) oraz zapewnia psu opiekę w razie, gdyby z jakiegokolwiek powodu został sam.
Myślę, że jest to dobre rozwiązanie. Dla psiaka lepszy jest dom tymczasowy, niż pobyt w schronisku! A Seniorzy już też są dziś inni, niż kiedyś, no i są przecież różni :D tak psy, jak i ludzie :D Polecam to rozwiązanie! Nie ma powodu, byście rezygnowali z pieskiego towarzystwa, a wręcz przeciwnie!! :D
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ich rodziny zapewne ale czy sami chorzy pragną śmierci to już nie jest takie oczywiste
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Bardzo dobrze napisane...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Szkoda,ze nie wczesniej,bo raczysko mozna wyleczyc.Przeczytalam w necie o dzialaniu sody oczyszczonej,zaczelam ja podawac z miodem mojej 10 letniej sunieczce i guz przez 5 dni sporo zmniejszyl sie.Nie jest opuchniety,stracicl rozowy kolor,a psiunka odzyla i szaleje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 5
Inko, a w jaki sposób aplikowałaś tą sodę z miodem?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
najlepiej udać sie do weterynarza. Starszym psom można podawać kapsaicynę- jest w leku zalecanym przez wet. Capsomasol. Kapsaicyna daje energię i przyczynia się do poprawy organizmu psiaka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pies musi spać!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Wpisz treść 11 .8 .17 roku nie mielismy wyjscia i trzeba bylu Maxia uspic bo mial nowotwor pyszczka. Pani doktor usypiala go w domu . Maxu warczal, piszczal , wyrywal sie i plakal i to jest bezbolesne. Ja mam epi i dzieciece porazenie mozgowe ten psiak mi pare razy zycie mi ratowal . Nie bylam z nim ze wzgledu na moj stan zdrowia .
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Panie i Panowie, nie ukrywajmy że leczenie raka metodami tradycyjnymi nie zawsze są skuteczne i często kończy się tragicznie dla naszych pupili. Od roku w Polsce pojawiła się radioterapia dla zwierząt gdzie odbywa się leczenie tak trudnych przypadków jakie opisujecie. Klinika nazywa się Vetspec i mieści się w Groblicach pod Wrocławiem. Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Z jednej strony przykro patrzeć, gdy piesek cierpi, ale może jest dla niego jakaś nadzieja? Czasem dobrze jest popytać kilku weterynarzy o diagnozę. My z naszym chorym jamnikiem byliśmy w trzech lecznicach i dopiero w Vet4Pet w Wawie uzyskaliśmy pomoc, dzieki ktorej nasz pupil jest zdrowy :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

A chemia wyleczy ? Podpisanie strasznego wyroku ! Prosze zawsze dodac Ze do chemioterapii pies nie może mieć nawet zepsutego zęba! Bo o tym nikt nie mówi żaden lekarz , w tedy może się chemia uda. Przeważnie zwierzaki umierają na skutki uboczne i raka. Przeżyłam to z moim psem .
I jest to super biznes nic więcej moim zdaniem. Tak czy tak umieramy wszyscy , pytanie jaka śmierć zafundujemy naszemu ukochanemu stworzeniu. Są środki przeciwbólowe, są energoterapeuci i może pies odejść godnie tak jak w życiu to wygląda. Eutanazja w przypadku padaczki uważam że ma sens. Ale radować się chcecie a cierpieć nie chcecie. Rak to ognisko zapalne organizmu to mikroorganizmy grzyby dlatego jest ciężko z nimi walczyć. I nie wieżę w to że chemią można go wyleczyć. A jeśli się to uda to na chwilę później powtórka z rozrywki. Ja to zrobiłam i bardzo żałuję rak się zrobił agresywny i przerwałam chemie bo kocham swojego psa i widziałam jak cierpiał nie od raka tylko od chemi. Mój znajomy miał raka krwi do końca chciał żyć i nigdy by się nie zgodził na eutanazję. Niech każdy decyduje za siebie bo nawet ksiądz nie weźmie tak naprawdę uczynków na siebie które tak ciężko odpuszcza.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja czekałem aż sam odszedł bo nie mogłem się zdecydować na uśpienie i do dzisiaj żałuję jak przypomnę sobie jego ostatnią noc i cierpienie.Lekarz powie że to koniec to nie czeka się.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Na pewno lepiej uśpić , przytulić, wet da zastrzyk. Jeśli kochamy nasze psy, tak trzeba.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Proszę poszukać weterynarza, który będzie miał możliwość dojechać do psa. Nie jest to łatwe, ale wiem, że możliwa jest eutanazja w miejscu przebywania psa (kiedyś weterynarz dojechał do psa, który mieszkał na wsi wraz z moim dziadkiem). Polecam też bardzo mądry artykuł http://bielskobiala.wyborcza.pl/bielskobiala/1,88025,21011728,magdalena-nykiel-nie-robmy-ze-zwierzat-zakladnikow-naszych.html?disableRedirects=true
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

niestety, ja byłam także "zmuszona" dokonać eutanazji na mojej kotce :( Rak :( miesiąc ratowania ale stan był coraz gorsza a biedna cierpiała. To bardzo trudna decyzja i pomimo minionych 4 miesięcy nadal boli. Dla mnie najważniejsze, że nie cierpi już bo niestety nie było już szans by ją uratować :( Odchodziła w mękach każdego dnia, znikała w oczach. To czasem jedyna decyzja, niestety bardzo trudna i nie da się na nią przygotować :(
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

ja wolałem żeby piesio żył z nami do końca mmo ze miał kamienie w nerkach, siusianie sprawiało mu ból, kupiliśmy tabsy na rozkurcze i czuł się lepiej + antybiotyk, - nie jadł za to pił dużo wody dawalisy mu glukozę to wody-przygotowanej bo kranówka to "czysta" smierć, można powiedzieć ze w niedziele przyszedł ze mną ze spaceru pod wieczór zmizerniał i piszczał w pon. poszedlismy to weta. i chciał go uspic ale nie chciałem tego żeby lezał na zimnej blaszce i odchodzi z tego swiata do nieba... nie mógłbym uspic psa to znaczne z tym ze ja go zabiłem, to co ze skróciłem mu meki ale ja bym cierpiał całe zycie i było by za mało... nie wybaczyłbym sobie tego.Oczywiscie w czwartek odeszedł do raju, poprzedniego wieczoru pogłaskałem go i dałem mu buzi w czółko wiedziełem że to ostatnie raz go żegnam na dobranoc -(chyba wiedziałem a miałem przeczucie), zanim wyslismy do pracy mama z bratem dała mu wody i tabsy :C po ich wyjsciui odeszedł, jakby chciał zostać sam. zobaczyć nas ostatni raz,ojciec mówił ze piszczał ale się nie dziwie :(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 6

zapraszam do lektury może ułatwi podjęcie decyzji :(

https://web.facebook.com/lapeprzybij/photos/a.491364734560089.1073741834.240384346324797/504468939916335/?type=3&theater
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

ja byłam zmuszona uśpić psa, kiedy też się tragicznie męczył w chorobie, kiedy przestał jeść i spać, po dniu czy dwóch poszliśmy uśpić... lepiej tak, niż by miał cały cierpieć:( w ten sposób zaśnie spokojnie...
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0

pozwól odejść Przyjacielowi bez cierpienia z godnością na Psie Wrzosowiska
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wspułczuje ,u mnie mam podobny problem i serce mi pęka .Borysek ma udar od kleszcza dostał leki i czekamy .Ale w twoim przypadku to jedyne wyjście i ulga dla psa uśpić biedaka.Patrzeć jak cierpi to gorsze od uśpienia
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0

Zdecyduj się go uśpić, poszukaj innego weterynarza. Ulżysz psu.
Bądź z nim, tul go do siebie.
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0

Wątek sprzed 8 lat, więc pies zapewne już nie żyje...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Proszę mu odejść naturalnie wiem co pani czuje
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Zebyś nie musiała sama w bólach i masakrycznym cierpieniu odchodzić z tego świata. Proszę wybaczyć za ten wpis, ale serca nie masz kobieto!!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

To osądzi kosmos Bóg a nie ty , ciekawe czy jak na Ciebie przyjdzie czas to czy ty wybierzesz eutanazję? To jest trucizna i nikt tak naprawdę nie wie czy tak powinno się to dziać. Każdy musi decydować sam bo każdy z nas będzie się sam później z tym zmierzał. Fajnie mówić za kogoś. Mój pies nie chciał odchodzić i walczył, miał energoterapeute i byłam przy nim non-stop i czułam że mu tego nie mogę zrobić, wyraźnie czułam że teraz on podejmuje decyzję co do jego śmierci, i tu każdy musi to czuć, jeśli zwierzak daje Ci czuć że potrzebuje tego typu pomocy to zrób, ale jeśli masz uczucie że nie to nie rób bo może być tak że energia nie trafi do źródła . A wszyscy ja posiadamy. Ja zawsze myślałam że eutanazja to najlepsze dla nas wszystkich wyjście jeśli przyjdzie ten czas, jednak mój kochany Bubi pokazał mi że nie i paru przyjaciół którzy zmarli na raka nigdy by się na to nie zgodzili. To jest sprawa bardzo osobista dla ludzi i dla wszystkich stworzeń na tym świecie. A ból i radość niestety to należy do życia nic na to nie poradzimy ale nie wolno nam osądzać tych kwesti ponieważ każdy kto kocha swojego pupila zrobi tak jak mu intuicja powie bo tak się z pupilem komunikuje , to się wie jaka decyzję podjąć
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Też jestem psiarzem i nie raz zetknąłem się z problemem nieuleczalnie chorego psa.
Po pierwsze, nie ma choroby, która nie mogłaby jakoś zniknąć. Mój pies jak był młody to z najgorszych obrażeń "wylizywał się w ciągu trzech dni". Ale myślę że najważniejszy problem to cierpienie. Amerykańskie "westerny" pokazują że dobry kowboj zawsze dobija rannego konia. Kiedyś, prawdziwy twardziel musiał jeszcze obowiązkowo palić papierosy. Ale to wszystko reklama, bardzo skuteczna, bo cicha.
Mój pies gdy zaczął się starzeć i poważnie chorować, najpierw jakby bał się że go zostawię, wyrzucę jako nieprzydatnego. Ale później, miałem wrażenie że chciałby sam skrócić swoje cierpienia i odejść, może też aby oszczędzić mi kłopotu? Ale gdy zobaczył że "nie ma o tym mowy", cieszył się z każdego drobiazgu. Gdy już nawet nie mógł merdać ogonem, widziałem szczęście w jego oczach za każdym razem gdy go umyłem. Po śmierci, jego dusza przyszła się ze mną pożegnać, a może bardziej zobaczyć, przypilnować czy nic mi nie grozi. W trudnych chwilach wiem, że jakby co, to ktoś tam na mnie czeka. A choćbym okazał się niegodny towarzystwa Świętych, to mój pies mnie nie opuści, a to mi wystarczy, choćby na całą wieczność.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0


bardzo pieknie sie wypowiedziales
lzy same do oczu naplynely

tym bardziej ze nasza Yorczke (miala tylko 4 lata) zagryzla suka amstafa od sasiada z kamienicy
bylo to ponad rok temu, a nasza 15 letnia corka do dzis nie moze sie otrzasnac, to dzialo sie na jej oczach , pies wybiegl z mieszkania na klatke schodowa i jak chwycil w swoja paszcze nasza Cortine to juz nie puscil
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Psy, tak jak ludzie mają duszę. Inaczej nie byłoby możliwości takiego wzajemnego zrozumienia i miłości. Ja za swoich zwierzęcych przyjaciół modlę się jak za innych przyjaciół. I mam nadzieję że kiedyś znowu się spotkamy.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Psy też zasługują na godny pochówek, może w tym wątku przyda wam się namiar na firmę pamietajomnie.pl Firma z wielkopolski zajmuje się kremacją zwierząt. Byłam pod wrażeniem dużej empatii jaką wyrazili pracownicy. Rozumieją jaka tragedia spotkała właścicieli i starają sie pomóc.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Też tak myślę, nasze psy też maja prawo do godnego pochówku. Jestem głęboko przekonany że mają duszę tak jak i ludzie.
Jak napisał Salomon:
"Jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.
W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt".

Ale nie wydaje mi się żeby kremacja ciała była najlepszym rozwiązaniem. Ani dla ludzi ani dla zwierząt.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ja podałam mojego Bube do kremacji. Sama Go zawiozlam i czekałam 2 godz.pozniej jego prochy zostały umieszczone w urnie i uważam że dobrze zrobiłam kiedyś zwłoki palono,żeby nikt i nic nie mogło ich bezczescić. I żeby ziemia była czysta. Dzisjaj jest to super zarobek: cmentarz kwiatki trumna nagrobek itp. Siebie też podam kremacji i później moja rodzina zakopie prochy (popiół)moje i mojego Bubi w ziemi. Uważam że życie nie polega tylko na tym żeby że wszystkiego robić biznes dostaje powoli obrzydzenia do ludzkiego bajzlu materialnego.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Uważam, że lepiej uśpić pieska, koniecznie w ramionach życzliwej osoby, wcześniej może wezwać weterynarza, by dał zastrzyk przeciwbólowy- i przetransportować psa ( duży, wiec pewnie w dwie, trzy osoby) lub wezwać do uśpienia. Najważniejsze, by ulżyć psu.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nasz Kropek piękny kocurek był z nami 17 lat miał chore nerki , dializowany był przez 0,5 roku , specjalna dieta i niestety nadszedł ten czas że trzeba było podjać decyzje, i tego dnia kiedy miał być uśpiony odszedł, może tym uwolnił nas od cieżaru sumienia że nikt z nas mu życia nie odebrał.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kilka dni temu odszedł mój kochany pies, 17-letni... Zaczela sie u niego niewydolnosc nerek, mocznica... Watraba tez niedomagala. W piatek bylismy u lekarza i zaproponowal, by sprobowac zawalczyc ostatni raz, dac czas do wtorku, a jak nie bedzie poprawy - pomoc mu odejsc... Strasznie sie balam tej decyzji. Caly czas do tej wizyty powtarzalam psiakowi, ze walczymy, ze mobilizujemy sie itd. Spogladal na mnie smutno, ale sie staral. Po powrocie od lekarza dostal bardzo silnej, krwistej biegunki. Zostalam z nim sama, przygasilam swiatlo w pokoju, polozylam sie obok niego na podlodze przy legowisku, zaczelam go glaskac, wspominac na glos wszystkie super chwile, ktore przezylismy. Powiedzialam, ze mu dziekuje, ze byl te 17 lat i ze jest najcudowniejszy na swiecie. I powiedzialam mu po raz pierwszy, zo pozwalam mu odejsc,ze jak nie ma sily, nie musi juz walczyc i ze pomoge mu odjesc w moich ramionach... Wiecie, ze w jego oku pojawila sie lezka i mu splynela kacikiem, gdy mu to powiedzialam... Polozylam sie spac obok niego, zdecydowana, ze rano pojedziemy do lekarza zakonczyc cierpienia... Po dwoch godzinach z czuwania (bo w zasadzie nie spalam), obudzilo mnie drzenie jego lapek. Nie spal, patrzyl sie na mnie. Przytulilam go, glaskalam, mowilam do niego. Nagle dostal ataku wymiotow. Podnioslam go szybko,zeby sie nie zakrztusil. I poczulam jak jego male cialko robi sie bezwladne, a serduszko bije slabiutko... Przytulilam go mocno, powiedzialam, ze juz dobrze, nic zlego sie nie dzieje... I odszedl. Moj chlopak probowal go reanimowac, ale powiedzialam mu, ze ma dac spokoj. To byla strasznie trudna chwila. Odszedl w moich rekach. Polozylam go na legowisku, usiadlam przy nim, przytulilam jeszcze, glaskalam przez jakas godzine i caly czas mowilam. Jest mi bardzo ciezko... W domu jest potwornie pusto. Jego legowisko caly czas lezy tam, gdzie bylo. Wiem, ze bede musiala je sprzatnac, ale jeszcze nie umiem. Mam jego misia, do ktorego uwielbial sie przytulac i ktory caly czas nim pachnie. Mam jego miski. Mam odbicie lapki. Jest trudno, ale ulge przynosi wspominanie fajnych chwil, ogladanie zdjec i filmikow.. Ech :(
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jeśli jeszcze nie pozbyłaś się tego, co zostało po Twoim ukochanym piesiu - zrób to jak najszybciej. Zdjęcia i filmiki to niewiele, ale przypominają szczęśliwe chwile. Też mam, często oglądam, chociaż przy nich łzy same płyną. Taka autoterapia ... Rzeczy po swoim kocie (miski, ulubione posłanie ze sztucznego futra, drapak, kuwetę, zabawki, smyczkę (!) ) musiałam wyrzucić, żeby żaden inny nie zaraził się wirusem FIV. Transporter i posłanie, na którym leżał kocur, zostało skremowane razem z nim. Zapas specjalistycznej karmy mokrej i suchej, leki, strzykawki i glukometr oddałam w gabinecie, a Wetki przekazały wolontariuszkom, które opiekują się także chorymi kotami. Mojemu nie pomogło, może innego uda się uratować..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

To podobnie jak mój, tyle że cukrzyca (udało się ustabilizować), FIV, który spowodował brak reakcji na antybiotyk, bo przyczepiło się zapalenie płuc i woda w jednym a za chwilę w drugim :(. Kroplówki, zastrzyki, tabletki, dieta, karmienie strzykawką, leczenie w sumie trzy miesiące, wizyty w gabinecie codziennie albo co drugi dzień, raz z nim, a raz z nagranym filmikiem,koszty emocjonalne i materialne. Raz nadzieja raz jej brak. Raz "druga młodość" a raz chowanie się w ustronnych, trudno dostępnych miejscach. 15 minut przed wyznaczoną u weta wizytą (miała być podjęta "ostateczna" decyzja) - odszedł sam. To było w styczniu, a ja płaczę do dziś...I nie będę, wbrew namowom, pocieszać się innym zwierzakiem, bo patrzę realnie - kto się nim zajmie (są obietnice, ale nie chcę nikogo obciążać, a i zwierzę cierpi w takich sytuacjach), jeśli mnie zabraknie? Nie wybieram się na drugi świat, ale to nie zawsze zależy tylko od nas...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziś zdiagnozowali u mojego psa najgorszego raka ze wszystkich - raka serca. Prawdopodobnie nowotwór złośliwy.Nieoperacyjny i nieuleczalny. Ma prawie 16 lat. Był ze mną od dziecka. Jeszcze 2 tygodnie temu na wakacjach szalał na plaży. Dziś ledwie chodzi. Dają mu od dwóch tygodni (bez leczenia) do dwoch miesięcy (przy leczeniu). Ma wodobrzusze, płyn w płucach i zero nadziei. Jest mi cholernie ciężko, tym bardziej że gdyby nie to paskudztwo to pozylby jeszcze kilka lat bo mimo lat był w dobrej formie. Nie pamiętam czasów kiedy Nie było go w domu. Zawsze myslalam ze odejdzie ze starości. Do konca pewnie będzie na sterydach bo chemia w jego wieku i z tym nowotworem wydaje się bezcelowa. Najgorsza jest świadomość że NIC nie można zrobić, że walka nawet sie nie zacznie bo jedyne co można zrobić to zadbać żeby nie cierpiał na końcu swojego długiego życia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nawet pesymistyczny scenariusz 2 tygodni się nie sprawdził. Przyjechałam go wczoraj odwiedzić. Okazało się ze od rana miał już 3 ataki. Każdy wyglądał jak częściowy paraliż, z brakiem możliwości zlapania oddechu i skowytem. Moi rodzice pojechali do onkologa a ja zostałam z nim w domu. I wtedy przyszedł kolejny atak. A potem kolejny który nie przechodził. Cały się napiął, oddychał bardzo płytko i szybko i cicho warczal. Położyłam sie obok niego, głaskałam go i mówiłam ze był wspaniałym przyjacielem i bardzo go kochamy, ze wszystko bedzie dobrze, żeby już nie walczył. Że może odejść... Jego oddech zwolnił. Podniósł głowę, spojrzał na mnie a potem w górę. Bardzo powoli opuścił łepek, odetchnął jeszcze dwa razy po czym umarł w moich ramionach..

Żył 4 dni od diagnozy. Pocieszam się, że nie cierpiał długo i oszczedził nam trudnej decyzji, bo chciał odejść na własnych warunkach. Nie czyni to jeednak rozstania ani trochę łatwiejszym...

Biegnij mój mały. Biegnij za tęczowy most.

Do zobaczenia przyjacielu. 
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Przestań, znowu rycze po przeczytaniu twojego pożegnania. Myślałam że po 10 miesiącach nie będzie bolało! Boli! Jakby to było wczoraj!
Miał na imię Alfi, polski owczarek nizinny. Zszedł w ciągu miesiąca na raka wątroby i pozostawił po sobie pustkę! Nie mam odwagi
na kolejnego. Zaczęłam się bać nagłych rozstań.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Niektórzy wspomagają psy w leczeniu z różnych terapią olejkiem CBD, ludziom bardzo pomaga więc zwierzętom na pewno też w jakimś stopniu warto spróbować.
Wysokiej jakości olejki CBD oraz kosmetyki z CBD: https://hempley.pl/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Twój znajomy weterynarz to i**ota, albo pracuje w rzeźni przy świniobiciu. Psa najpierw delikatnie się usypia pod narkozą(Stąd nazwa) do k... nędzy. Po podaniu środka nasennego pies nadal żyje Potem pies dostaje dożylnie dużą dawkę barbituranów które natychmiastowo powodują wyłączeniu kory mózgowej. Następnie pojawia się bezdech oraz zatrzymanie serca.
na ogół po pierwszym zastrzyku weterynarz pyta, czy właściciel chce zostać do końca, czy też nie. Kończę bo mi się oczy zrobiły mokre bo mi przypomnieliście jak odchodziła moja psinka. Minęły dwa lata, a ja znowu beczę.
ZMIEŃ weterynarza na takiego co daje dobre rady.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

To było 9 lat temu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Bardzo Ci współczuję. Wiem jak to jest stracić pupila. Mój pies również ciężko zachorował, dlatego po konsultacji z weterynarzem z przychodni http://www.weterynarz.pila.pl postanowiłam go uśpić. Była to bardzo ciężka decyzja. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

Straszne stracić przyjaciela, my leczymy kotke, już jest po wycięciu guza,wspieramy ją jak możemy. Dostaje nawet specjalny wspomagający preparat Neoplasmoxan Cat. Na prawde skuteczny
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2

Polecam usługi firmy Pamiętaj o mnie zajmującej się pochówkami zwierzaków domowych. Oferują sprawne i profesjonalne podejście do sprawy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3

uśpić, niech nie męczy się
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Zwierzaki

Sucha karma (45 odpowiedzi)

Hej. Mam pytanie czy znacie markę Mills Farm? Karmię moją sunię suchą karmą, do tej pory...

Zaginął pies Doberman 02.02.16 (10 odpowiedzi)

Pies zaginął w Koleczkowie w okolicy szkoły, pies zachipowany, na uczciwego znalazcę czeka...

do góry