Widok

nnt: mój pies umiera - czy lepiej go uśpić?

Mój pies bardzo poważnie zachorował. Jest to złośliwy nowotwór, który postępuję w straszliwym tempie. Od kilkunastu dni codziennie jest gorzej - pies stopniowo traci siły. Od kilku dni nie jest już w stanie stanąć na nogach, tylko leży w jednym miejscu i ewentualnie próbuje się czołgać, ale na to też nie ma siły. Nie wiem co robić - znajomy weterynarz stwierdził, że uśpienie psa jest dla niego wielkim stresem i nie jest to takie proste (trzeba znaleźć żyłę, a to stary pies i trudno to zrobić), że lepiej pozwolić mu odejść w spokoju. Teraz część rodziny nie chce go uśpić z tego powodu. A ja nie mogę patrzeć jak tak leży całymi dniami pod domem i pewnie bardzo cierpi. Dodam, że to pies wielkiej rasy i za bardzo nie ma możliwości go gdzieś przenieść itp. Co najlepiej zrobić w tej sytuacji?
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 8
Ja też miałam do wyboru albo uśpić psa z chorobą albo czekać i patrzeć jak się męczy ! Wybrałam niestety najprostsze rozwiązanie i usałam ale wierz mi nie ma co męczyć zwierzęcia i patrzeć jak się męczy. To są okropne chwile i wiem, że ciężko. Zrobisz jak ci serce dyktuje. Mi weterynarz tak zalecił a jak jest u Ciebie?? Co mówi wet?? Jest szansa??
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 0
Patrzenie na cierpiacego psa jest naprawde straszne, tak jak wiekszosc forumowiczek rowniez pomoglabym mu w cierpieniu usypiajac go. Jezeli jest to dla ciebie zbyt trudne wyslij kogos kto byl mniej zwiazany ze zwierzakiem. Ja mialam taka sama sytuacje widzialam ze sie meczy ale ja nie mialam serca by isc go uspac i wysylalam kolezanke. Bylo mi cholernie ciezko ale nie widzialam jak na moich oczach odchodzi.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3
Dzisiaj u mojego starszego psa zdiagnozowano mocznicę :(((( od przedwczoraj nie je i nie pije :( dzisiaj 2 godziny byłam z nią na kroplówce, jutro powtórka.

jeśli do poniedziałku nie zainteresuje się jedzeniem i piciem - trzeba będzie podjąć tą straszną decyzję :((((((((((

wyniki krwi ma masakryczne......

nie ma siły nawet stać, nie mówić o chodzeniu :(((



jest mi z tym bardzo źle :((((((((((( patrzę jak gaśnie :((((
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia współczuje, my mamy dwa psy, są kochane i nie wyobrażam sobie takich chwil.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Karola - jest baaardzo ciężko...

nasi lekarze nie zalecali iść z wynikami do innego lekarza(jak jutro będziemy na kroplówce) - bo każdy inny lekarz widząc wyniki skreśliłby psa...

a Oni dają Jej szansę :(




nie wiecie gdzie jutro poza Kaprów i Bitwy Oliwskiej można złapać weterynarza?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgusiaGda, wiem gdzie można w Gdyni, ale to pewnie za daleko..

Co do psich męk..
Ja miałam psa (poprzednią Suzi) 14 lat. Zmarła na moich rękach w dni moich imienin.
Kilka dni nie jadła, w dzień śmierci ciężko jej się chodziło, kiedy moja mama wyszła z nią na spacer przed pracą, na schodach było widać, że zaczyna się coś dziać..
Wychodzą do pracy, mama powiedziała jej, że nie musi na nią czekać..
I tak, koło południa psina zdechła..
Płakałam strasznie, wiadomo jako dziecko przeżywa się takie chwile.. Cieszę się jednak że nie cierpiała długo i bardzo. Pewnie gdyby miała się męczyć, zdecydowalibyśmy się na uśpienie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
wolałabym Gdańsk - ale jeśli nie będzie wyboru - pojedziemy do Gdyni.

podaj proszą namiary.



Jak ognia unikam lecznicy na Kaprów. Dlatego baaaardzo nie chcę tam jechać - nawet na kroplówkę... poza tym boję się, że jak zobaczą w jakim stanie jest pies - to jutro go uśpią...

a jak już to musi się stać - to chcę, żeby to zrobił nasz Weterynarz. Człowiek, który kocha zwierzęta i nie traktuje ich przedmiotowo...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieliśmy cięzko chorego szczura, był już cały łysy, chudy mały szkieletorek, z pyska zaczeła mu lecieć krew, nie jadł i nie pił i tak sie meczył kilka tygodni. Żaden weterynarz nie chciał uśpić szczura, mówili że mam go wyrzucić (psychopaci! jak w ogóle weterynarzem może być ktoś kto radzi wyrzuć chore zwierzę, nawet szczura?). No i już nie mogłam patrzec jak zdycha i kazałam męzowi iść go dobić, no bo co tu robić? Daliśmy mu sie napić piwa (bo to piwosz był straszny), upił się i zdechł. Nawet nie wiecie jaką ulgę poczułam, że zdechł i że przestał się męczyć. Płakałam po nim strasznie.
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 0
współczuje Agusia, moja psina umarła mi na rękach prawie dwa lata temu, tez chorowała i też stałam przed tak trudną decyzją, nie umiałam jej podjąć, dobrze że los zdecydował za mnie; płakała cała rodzina, mieliśmy ją od małego, miała 14 lat... po 3 mies. wzięłam ze schroniska Pusię, była "lekiem", ale i tak wciąż jak wspominam Kamę to mam łzy w oczach i ściska w gardle dlatego rozumiem ból i cierpienie wszystkich tak związanych ze swoimi zwierzakami; na pocieszenie tylko powiem, że czas leczy rany i moja nowa psina mi bardzo pomogła
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
Uśpij go - niech się psiak nie męczy, przyznaję, że pierwszy raz spotkałam się z opinią, że dla psa to wielki stres ale nawet jeśli tak jest to będzie to jedna chwila a nie cierpienie, które może trwać jeszcze całkiem długo.
Dla mnie wybór byłby prosty, poza tym co to za odejście " w spokoju" skoro tak bardzo boli !
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
no i stało się...


dzisiaj rano musiałyśmy uśpić Sunię :(((((

nie miałyśmy z kim zostawić Gabrysia(Mąż w pracy), musiał jechać z nami, zmieniałyśmy się przy Suni(jedna w gabinecie, druga w aucie z Młodym). Byłam przy niej do samego końca. Jest mi chooolernie ciężko i smutno... przez weekend i dziś wylałam morze łez.

To jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Kto musiał podjąć taką decyzję - ten rozumie o czym piszę.



Biedna w piątek ostatni raz chodziła, w sobotę wcale nie siusiała. Nie jadła i nie piła(w czwartek ostatni raz). Wczoraj zrobiła siusiu, bo dostała jakiś lek jak była na kroplówce. Wiem, że nie było wyjścia, że trzeba było ją uśpić.

Ale serce.... serce pęka i krwawi... była z nami 15 lat...
popieram tę opinię 10 nie zgadzam się z tą opinią 1
Agusia doskonale rozumiem co przeżywasz, przykro mi bardzo i mocno cię ściskam
http://www.slubnemarzenie.com.pl
Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych
min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice.
Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub
Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki Karolinko
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to niby nie ludzie, a jednak bardzo przeżywa się ich odejście. Szczególnie jak trzeba podjąć taką decyzję o uśpieniu ...

My kilka lat temu uśpiliśmy naszego psa, ale po zastrzyku musiałam wyjść ( mama z nim została) nie dałam rady tam siedzieć i patrzeć :(

Agusia, siły życzę!
imageimage
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jeśli będziesz chorowanego psa targać do weterynarza, żeby go uśpić, to przyczynisz mu bólu i stresu.
Uważam że łatwiej mu będzie umrzeć w domu, gdzie czuje się bezpiecznie, wśród kochających osób.

Doświadczyliśmy tego ostatnio, i mam już wyrobione zdanie (też dptyczy dużego psa i przypadku złośliwego nowotworu). A cierpienie? Cierpienie jest tak czy siak.
Dodam że znajomi usypiali u weterynarza psa dużej rasy, coś nie wyszło, pies walczył o oddech, dobijano go zastrzykiem w serce po kilkudziesięciu minutach dramatycznego konania. W poczekalni ciekawscy, pod psem twarda podłoga...
Tak się nie rozstaje z przyjacielem.

Przytul swoje psidło.
Bardzo mi przykro.
image
popieram tę opinię 6 nie zgadzam się z tą opinią 6
dzięki Sylwia!


akurat nie było "naszego" Pana Doktora, była młoda lekarka(pierwszy raz Ją widziałyśmy) - szalenie sympatyczna i ludzka.
Sunia poczekała na mnie - dopiero jak przyszłam, pożegnałam się, to głupi jaś zadziałał do końca, zasnęła. A kolejny zastrzyk - to już dosłownie sekundy.


Pani Doktor pomogła mi ją zawinąć w kocyki, zwróciła uwagę, że zabawka wypadła, nie pozwoliłam zapakować jej w worek. Zabrałyśmy na działkę i sąsiad ją pochował.



Gabryś cały dzień chodzi i pyta o "Abę"...
Druga Psica nie może sobie miejsca znaleźć i jest taka "przepraszam, że żyję" - ciągle chowa się po kątach.



Ciężko jest.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, trzymajcie sie!!!!!!! znam to uczucie. musiałam uspic i psa i kota, a ostatnio królika. cos okropnego, ale czasem to jedyne wyjscie...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki mMajaa - niestety to było jedyne słuszne wyjście...


ale co innego rozum, co innego serce w tym wypadku
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aga- pies się już nie męczy, a to chyba gorszy widok :(..

Szczęście w nieszczęściu, że Gabryś jeszcze mały i nie rozpacza za psiakiem, jakby miał już więcej lat.
Wtedy byś miała jeszcze dziecko w rozpaczy!

15 lat, długo;/
image

image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gabryś nie rozpacza - ale ciągle pyta o Sunię... kilkadziesiąt razy dziennie.

czy Saba śpi? Czy pojedziemy do Saby? a Saba to, a Saba tamto... (oczywiście po swojemu)

długo i dlatego teraz tak pusto, smutno...


dobrze, że jest Gabryś i druga Psica - przy Nim nie możemy się rozklejać no i razem z Psicą czynią to jakoś bardziej znośnym.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Zwierzaki

Sprzedam dorosłego buldoga francuskiego. (4 odpowiedzi)

Ze względu na sytuację rodzinną sprzedam dorosłego buldoga francuskiego, kolor niebieski, data...

do góry