Widok

nnt: mój pies umiera - czy lepiej go uśpić?

Mój pies bardzo poważnie zachorował. Jest to złośliwy nowotwór, który postępuję w straszliwym tempie. Od kilkunastu dni codziennie jest gorzej - pies stopniowo traci siły. Od kilku dni nie jest już w stanie stanąć na nogach, tylko leży w jednym miejscu i ewentualnie próbuje się czołgać, ale na to też nie ma siły. Nie wiem co robić - znajomy weterynarz stwierdził, że uśpienie psa jest dla niego wielkim stresem i nie jest to takie proste (trzeba znaleźć żyłę, a to stary pies i trudno to zrobić), że lepiej pozwolić mu odejść w spokoju. Teraz część rodziny nie chce go uśpić z tego powodu. A ja nie mogę patrzeć jak tak leży całymi dniami pod domem i pewnie bardzo cierpi. Dodam, że to pies wielkiej rasy i za bardzo nie ma możliwości go gdzieś przenieść itp. Co najlepiej zrobić w tej sytuacji?
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 8
Ja tez musialam podjac wczoraj ta trudna decyzje. Moj piesek mial raka zlosliwego jader,niewydolnosc oddechowo-krazeniowa i w niedziele wypadl z balkonu z trzeciego pietra. Nikt z rodziny tego nie widzial,ale sasiadka z naprzeciwka mowila ze wygladal tak jak by mu sie zakrecilo w glowie,a ze w ciagu 3tygodni schudl tak ze byla sama skora i kosci to widocznie go przeciazylo i wypadl przez barierki;( Byl z nami przez 15lat;( a weterynarz byl w szoku,ze wypadl z takiej wysokosci i nic kompletnie sobie nie zrobil tylko najprawdobodobniej mial wstrzas mozgu;(
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mój psiak również miał nowotwór dodatkowo nerka przestała pracować. My uśpiliśmy naszego psiaka- wył z bólu, przez 4 dni jeździliśmy do weterynarza po zastrzyki przeciwbólowe aby się nie męczył- i tak nie pomagały bo piszczał z bólu. weterynarz liczył że może psiak zacznie jeść przez te 4 dni i przybierze trochę na wadze to podejmie się operacji, jednak z dnia na dzień było gorzej. psiak przestał jeść i pić, był tak chudy że żebra było mu widać, nie było mowy o operacji, nie mogliśmy patrzeć na jego męczarnie i pomogliśmy mu odejść w spokoju. Pamiętam jak dziś, miałam wtedy 15 lat. pojechałam z tatą uśpić psiaka, tata uwielbia zwierzęta w momencie gdy trzeba było psa przytrzymać aby lekarz wprowadził przez strzykawkę środek usypiający, mój tata wybuchnął płaczem i wyszedł, bo powiedział że nie da rady:( ale wiem że robiliśmy dobrze.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Gosik - mocno Cię przytulam! Współczuję bardzo. Wiem co czujesz.

u nas pierwszą Sunię uśpiliśmy w sierpniu 2011, a rok później (różnica dosłownie kilku dni) odeszła druga Suńka(miała problemy z serduszkiem, jakiś czas była już na lekach) :(((

zbyt pusto było po odejściu Funny - nie wytrzymaliśmy długo bez psa. Przygarnęliśmy kilkumiesięczną podopieczną pewnej fundacji ;)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja byłam w 6 m-cu ciąży jak piesek zaczął się źle czuć, w końcu stała się tragedia, pękł niewykryty guz śledziony, krwotok wewnętrzny, transufzja, operacja, udało się. 3 dni później zaczęły się przerzuty, z dnia na dzień guzy, powinnam była uśpić ale nie mogłam, byłam w fatalnym stanie, leżałam, wyłam i się łudziłam, poszliśmy do onko-weta, dostał pierwszą chęmię, o północy pojechaliśmy na żabiankę na bitwy oliwskiej na kroplówkę wzmacniającą, pierwszy raz spokojnie położyłam się spać wiedząc że jest okej po kroplówce (tak wstawałam w nocy i sprawdzałam czy żyje) no i za godzinę okazało się że pieska już nie ma.

Cieszę się że odszedł sam, a nie że musiałam uśpić bo się zbierałam a nie miałam odwagi, plus nadzieja że się uda. Na szczęście wszystko to trwało tylko 2 tygodnie.

Minął ponad rok a ja się poryczałam pisząc to, wspólczuje wszystkim takich decyzji, jedne z najgorszych w życiu.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 3
Moja suczka odeszła w wieku 14 i pół roku. W ostatnich dniach nie chciała jeść, robić kupki, a na koniec pić i siusiać, nie mogla utrzymać się na łapach i wodziła za nami wzrokiem prosząc o towarzystwo. Do końca walczyliśmy o nią wiedząc, że szanse są małe. To duży pies, a one żyją znacznie krócej niż małe. Miała guza na wątrobie i serduszko szwankowało. Leki zamiast pomagać, szkodziły. Ostatnimi dniami dawaliśmy jej kroplówki i leki przeciwbólowe, ale nie zgodziliśmy się na eutanazję. Mimo to odeszła spokojnie, głowę położyła na łapkach i przestała oddychać. Wyglądała jakby spała. Leżała tak jak gdy była zdrowa. Nawet oczka jej się same zamknęły. Nie piszczała i nie szamotała się, po prostu odpłynęła. Nigdy nie usypiałam i nigdy nie uśpię żadnego swojego przyjaciela. W ostatnich chwilach będę uśmierzać ból ale nie zadecyduję kiedy ma nastąpić ta najsmutniejsza chwila. Słyszałam wiele historii o usypianiu, gdzie zwierzę orientowało się, że coś jest nie tak i umierało przerażone, zwłaszcza gdy widziało tak swojego właściciela. Eutanazja może jest odpowiednia tylko dla zwierząt poturbowanych w wypadkach, bardzo cierpiących, gdy leki przeciwbólowe nie działają. W innym przypadku jestem na NIE dla eutanazji.
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 11
no i poryczałam się.......
byłam dziś u weta ze swoją 13 letnią sunią,w ciągu kilku dni zrobił się z niej balonik,miała już dwie operacje usunięcia guzów sutków w ostatnich dwóch latach i sterylkę.
Psinka ma wodobrzusze a co za tym idzie coś dużo poważniejszego,jeszcze nie wiadomo czy serce,wątroba,nerki.......albo wszystko razem........
Pobrał krew do badań,zrobił usg,pojechałam na rtg-wyniki jutro,ale boję się,bo wiem,że dobrze nie będzie.Sunia nie da rady wejść po schodach,szybko się męczy,na dworze kilka minut pochodi i już kuleje,boli mnie to,bo widzę,że cierpi i boję się,że wkrótce czeka mnie decyzja.........trudna decyzja.......
jeszcze się łudzę,zobaczymy co wet nam powie.....ale dziś już mówi,że dobrze to nie wygląda:(
image
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trzymajcie się, Annika.
Wczoraj widziałam psa znajomych, kilkunastoletniego. Jeszcze niedawno nie było widać po nim wieku, same mięśnie, sierść błyszcząca. Teraz jest chudy przeraźliwie (widać wszystkie kości), a brzuch to balon. Ale trzyma się. Może będzie lepiej. :)))
Jestem z wami całym sercem i żeby jeszcze była poprawa i trochę darowanego czasu.

Poza tym wyczerpałam już pulę porzuconych przez zwierzę forumowiczek, - dla ciebie, Annika, nie ma miejsca, twoja sunia musi więc zostać. ;)
Moje szczęście psie odeszło równo dwa tygodnie temu. Jak i jej matka, i ta suczka odchodząc zabrała ze sobą kawał mojej duszy.
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika - trzymaj się. Mam nadzieję, że lekarze będą mogli pomóc suni.

Sajwer - przytulam mocno.

Chociaż minęło już tyle czasu od odejścia Pierwszej i Drugiej Suni, to teraz poryczałam się czytając stare wpisy. Jeszcze mi się zdarza płakać jak na ulicy widzę taką "wełnę" jak moja Druga.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, minelo ponad 5 lat, jak moi rodzice uspili mojego najlepszego przyjaciela z dziecinstwa.
Dla mnie Fafik- to byl czlowiek zamkniety w ciele psa.
Wrazliwy, madry, smieszny i zarazem odwazny mieszaniec owczarka niemieckiego. Czasami sobie o nim przypomne, lzy cisna mi sie do oczu.
Pod koniec zycia strasznie schudl. Zawsze uwielbial placki ziemniaczane. Prosilam mame zeby troszke mu usmazyla tych plackow, tak zeby pod koniec swojej drogi zjadl.
Niestety byl w stanie zjesc tylko jednego malego placka... mam lzy w oczach jak to pisze...
Pare dni pozniej zostal uspiony, a ja kleczalam i wyłam histerycznie w miejscu gdzie stala jego buda...
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika, sciskam cie mocno i doskonale wiem co czujesz. Mam nadzieje ze twoja suczka odejdzie bez bolu, w spokoju, a ty szybciej pogodzisz sie z odejsciem. Buziaki
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
najgorsze,że wracają teraz wszystkie wspomnienia,jak nasza sunia przylatywała i popiskiwała,że malutka Julka się obudziła,jak się bawiły razem,bo młodego nasza psina nie za bardzo lubi:/
teraz często wychodzimy na dwór,bo dostała lek,po którym siusia sporo,w domku drepta,troszkę zjadła,ale boli jej spojrzenie,gdy nie ma siły i boi się wejść po schodach.......
image
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agusia, dziękuję.

Annika, no to wasza sunia ma te chwile normalności, na pewno czuje się kochana. To bardzo ważne. A może dlatego się trzyma, dla was?
Hej, może jeszcze będzie lepiej. Myślę że tak. :)))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
oj wyszło troszkę..........ma wodobrzusze,guzki na wątrobie i nie funkcjonuje jak trzeba,podejrzewa też weterynarz zaczynający się nowotwór szpiku,bo wyniki cienkie:(
na razie jest na zastrzykach,wczoraj 4,dziś aż 6 i tabletki,ale widać poprawę,jest radośniejsza,ale same kości wystają i troszkę brzusio się zmniejszył,na wodobrzusze pomaga,mam nadzieję,że będzie lepiej,wyleczyć się nie da,ale choć ten czas,który został trzeba jakiś komfort bycia jej zapewnić
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
poradźcie co robić.........
psina dalej na zastrzykach wodobrzusze troszkę się dzięki nim zmniejszyło,ale sunia chudnie,je trochę,chodzi,ale wet mówi,że prawdopodobnie ma przerzuty,że nie uda mi się jej "podtuczyć",nie wiadomo ile czasu będzie na zastrzykach a nam skończyły się pieniądzę,nie wiem co robić......nie uśpię jej w takim stanie,bo widać że chce żyć,drepta,skubie jedzenie,tablety podaję na silę,ale nie mam powodu by podjąć drastyczną decyzję,tylko brak kasy na leczenie.....
sprzedaję co tylko mogę by jej pomóc ehhhhhhh
image
image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Annika, musisz przede wszystkim podejsc do tego z rozsadkiem. Psinie przedluzasz zycie jak tylko mozesz. Ona zyje dzieki tym wszystkim lekom, ktore w nia pakujecie.
Masz dzieci, sama piszesz ze koncza sie fundusze. Pomysl o rodzinie...
Wiem ze pies jest dla was bardzo wazny w zyciu, ale smierc- w tym przypadku psa- jest sprawa naturalna. My tez kiedys kiedys umrzemy.
Ja bym dala tej suczce odejsc spokojnie, w poczuciu ze robiliscie wszystko by ja leczyc i poprawic komfort zycia.
Pomysl o tym, ze niedlugo skoncza sie jej cierpienia. Choroba nowotworowa bardzo wyniszcza organizm. Ona chudnie bo moze miec rowniez straszliwe mdlosci- spowodowane lekami.
Pomysl o rodzinie, o sobie, dzieciach.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
My w lipcu uśpiliśmy naszą najkochańszą sunie. Synek, 5 latek, jakoś bardzo tego nie przeżył. Gorzej ze mną ehh...Może dlatego, że nie znał jej jak była żywiołowym psiakiem. Na koniec była na sterydach. Miała manie jedzenia i wogóle nie było z nią kontaktu. Może trzeba było wcześniej ale było cholernie ciężko.

Annika my u weta za uśpienie zapłaciliśmy 450 zł ze wszystkim. Pies ważył ok 35 kg. To jest spory wydatek.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
właśnie,my dziennie na zastrzyki wydajemy 20-30zł w zależności od ilości bo raz 4 raz 6 a raz 3 zastrzyki........weterynarz super,bierze zaliczkowo,częściowo,ale podsumowując tanio nie wychodzi.......ale jeszcze nie jestem psychicznie gotowa i psina także,jakoś siły jeszcze ma,być moze właśnie leki tak pomagają
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Czy ktoś może poradzić ? Poszukuję dobrego okulisty dla mojego 12 letniego Maxa. To nie jaskra ,ani zaćma.
Anika współczuję ,ale daj zasnąć psinie
BAJKOWO ,przebrania, zabawa i rozrywka dla dzieci i dorosłych.
Pilotów 3 ,Gdańsk-Zaspa , www.jolka-fasolka.pl
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
jolka nie mogę:(nie mam w sobie tyle siły,póki się cieszy na nasz widok,póki załatwia się na dworzze i drepta choć coraz wolniej,nie boli ją,tak twierdzi weterynarz jak dziś byłam na usg,że trzeba o nią powalczyć podtrzymać.........chciałabym,że by sama odeszła we śnie,na spokojnie
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bardzo Ci współczuję.Niedawno sama musiałam uśpić swojego psa chorego na serce.Weterynarz powiedziała,że to ja decyduję,kiedy pies cierpi tak mocno,że nie może już wytrzymać.I wtedy trzeba uśpić.....I rzeczywiście kiedy przestał wstawać i jeść po prostu wiedziałam,że nadszedł już czas...Ale zamówiłam wizytę domową,więc pies nie stresował się i odszedł u siebie na podwórku.Nie było żadnych gwałtownych reakcji,po prostu położył się i zasnął..rzeczywiście ciało wyrażnie się odprężyło i po prostu widziałam,że poczuł ulgę.Żegnała go cała rodzina,był wśród najbliższych.Mamy zaprzyjażnioną panią weterynarz,więc zgodziła się,żebyśmy pochowali go w naszym ogródku pod brzózką(bo normalnie podobno nie wolno,trzeba oddawać ciało do spalenia). To było bardzo smutne przeżycie,ale nie żałuje..Wiem,że skróciłam potworne cierpienie zwierzęciu,które miało do mnie bezgraniczne zaufanie i wiedziało,że robię to dla jego dobra.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Zwierzaki

Sprzedam dorosłego buldoga francuskiego. (4 odpowiedzi)

Ze względu na sytuację rodzinną sprzedam dorosłego buldoga francuskiego, kolor niebieski, data...

do góry