Widok

nnt: mój pies umiera - czy lepiej go uśpić?

Mój pies bardzo poważnie zachorował. Jest to złośliwy nowotwór, który postępuję w straszliwym tempie. Od kilkunastu dni codziennie jest gorzej - pies stopniowo traci siły. Od kilku dni nie jest już w stanie stanąć na nogach, tylko leży w jednym miejscu i ewentualnie próbuje się czołgać, ale na to też nie ma siły. Nie wiem co robić - znajomy weterynarz stwierdził, że uśpienie psa jest dla niego wielkim stresem i nie jest to takie proste (trzeba znaleźć żyłę, a to stary pies i trudno to zrobić), że lepiej pozwolić mu odejść w spokoju. Teraz część rodziny nie chce go uśpić z tego powodu. A ja nie mogę patrzeć jak tak leży całymi dniami pod domem i pewnie bardzo cierpi. Dodam, że to pies wielkiej rasy i za bardzo nie ma możliwości go gdzieś przenieść itp. Co najlepiej zrobić w tej sytuacji?
popieram tę opinię 12 nie zgadzam się z tą opinią 8

Radom
2019-01-11 13:37:43
Też jestem psiarzem i nie raz zetknąłem się z problemem nieuleczalnie chorego psa.
Po pierwsze, nie ma choroby, która nie mogłaby jakoś zniknąć. Mój pies jak był młody to z najgorszych obrażeń "wylizywał się w ciągu trzech dni". Ale myślę że najważniejszy problem to cierpienie. Amerykańskie "westerny" pokazują że dobry kowboj zawsze dobija rannego konia. Kiedyś, prawdziwy twardziel musiał jeszcze obowiązkowo palić papierosy. Ale to wszystko reklama, bardzo skuteczna, bo cicha.
Mój pies gdy zaczął się starzeć i poważnie chorować, najpierw jakby bał się że go zostawię, wyrzucę jako nieprzydatnego. Ale później, miałem wrażenie że chciałby sam skrócić swoje cierpienia i odejść, może też aby oszczędzić mi kłopotu? Ale gdy zobaczył że "nie ma o tym mowy", cieszył się z każdego drobiazgu. Gdy już nawet nie mógł merdać ogonem, widziałem szczęście w jego oczach za każdym razem gdy go umyłem. Po śmierci, jego dusza przyszła się ze mną pożegnać, a może bardziej zobaczyć, przypilnować czy nic mi nie grozi. W trudnych chwilach wiem, że jakby co, to ktoś tam na mnie czeka. A choćbym okazał się niegodny towarzystwa Świętych, to mój pies mnie nie opuści, a to mi wystarczy, choćby na całą wieczność.
bardzo pieknie sie wypowiedziales
lzy same do oczu naplynely

tym bardziej ze nasza Yorczke (miala tylko 4 lata) zagryzla suka amstafa od sasiada z kamienicy
bylo to ponad rok temu, a nasza 15 letnia corka do dzis nie moze sie otrzasnac, to dzialo sie na jej oczach , pies wybiegl z mieszkania na klatke schodowa i jak chwycil w swoja paszcze nasza Cortine to juz nie puscil
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Psy, tak jak ludzie mają duszę. Inaczej nie byłoby możliwości takiego wzajemnego zrozumienia i miłości. Ja za swoich zwierzęcych przyjaciół modlę się jak za innych przyjaciół. I mam nadzieję że kiedyś znowu się spotkamy.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Psy też zasługują na godny pochówek, może w tym wątku przyda wam się namiar na firmę pamietajomnie.pl Firma z wielkopolski zajmuje się kremacją zwierząt. Byłam pod wrażeniem dużej empatii jaką wyrazili pracownicy. Rozumieją jaka tragedia spotkała właścicieli i starają sie pomóc.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1

Też tak myślę, nasze psy też maja prawo do godnego pochówku. Jestem głęboko przekonany że mają duszę tak jak i ludzie.
Jak napisał Salomon:
"Jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.
W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt".

Ale nie wydaje mi się żeby kremacja ciała była najlepszym rozwiązaniem. Ani dla ludzi ani dla zwierząt.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nie zabiłaś swojego zwierzątka tylko nie pozwoliłaś dalej cierpieć najmądrzejsza decyzja świata ,a sunia jest w psim raju gdzie juz nic nie boli
popieram tę opinię 29 nie zgadzam się z tą opinią 4

Suczki się sterylizuje wtedy nie mają raka listwy lub ropomacicza
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 5

Dezynfekuj klatkę co jakiś czas by nie było kolejnej tej samej tragedii
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

to znęcałaś się nad swoim zwierzątkiem przedłużaniem cierpienia ,głupoty wypisujesz i sama w nie wierzysz
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0

Proszę nie brać żadnego psa tylko proszę pomyśleć co się z nim stanie gdy Pani zemrze bądz przewlekle zachoruje kto się nim zaopiekuje ,a nie brać kolejnego z egoizmu
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1

Nie zgodzę się! Ja suczke sterlizowalam i pod koniec swojego cudownego życia dostała raczysko macicy.operacja szukanie pomocy wszędzie i przeżyła 3 dni
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 3

przed rakiem macicy sterylizacja nie chroni. zapobiega miedzy innymi chorobom takim jak ropomacicze.
popieram tę opinię 9 nie zgadzam się z tą opinią 0

Uważam, że lepiej uśpić pieska, koniecznie w ramionach życzliwej osoby, wcześniej może wezwać weterynarza, by dał zastrzyk przeciwbólowy- i przetransportować psa ( duży, wiec pewnie w dwie, trzy osoby) lub wezwać do uśpienia. Najważniejsze, by ulżyć psu.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Nasz Kropek piękny kocurek był z nami 17 lat miał chore nerki , dializowany był przez 0,5 roku , specjalna dieta i niestety nadszedł ten czas że trzeba było podjać decyzje, i tego dnia kiedy miał być uśpiony odszedł, może tym uwolnił nas od cieżaru sumienia że nikt z nas mu życia nie odebrał.
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0

Kilka dni temu odszedł mój kochany pies, 17-letni... Zaczela sie u niego niewydolnosc nerek, mocznica... Watraba tez niedomagala. W piatek bylismy u lekarza i zaproponowal, by sprobowac zawalczyc ostatni raz, dac czas do wtorku, a jak nie bedzie poprawy - pomoc mu odejsc... Strasznie sie balam tej decyzji. Caly czas do tej wizyty powtarzalam psiakowi, ze walczymy, ze mobilizujemy sie itd. Spogladal na mnie smutno, ale sie staral. Po powrocie od lekarza dostal bardzo silnej, krwistej biegunki. Zostalam z nim sama, przygasilam swiatlo w pokoju, polozylam sie obok niego na podlodze przy legowisku, zaczelam go glaskac, wspominac na glos wszystkie super chwile, ktore przezylismy. Powiedzialam, ze mu dziekuje, ze byl te 17 lat i ze jest najcudowniejszy na swiecie. I powiedzialam mu po raz pierwszy, zo pozwalam mu odejsc,ze jak nie ma sily, nie musi juz walczyc i ze pomoge mu odjesc w moich ramionach... Wiecie, ze w jego oku pojawila sie lezka i mu splynela kacikiem, gdy mu to powiedzialam... Polozylam sie spac obok niego, zdecydowana, ze rano pojedziemy do lekarza zakonczyc cierpienia... Po dwoch godzinach z czuwania (bo w zasadzie nie spalam), obudzilo mnie drzenie jego lapek. Nie spal, patrzyl sie na mnie. Przytulilam go, glaskalam, mowilam do niego. Nagle dostal ataku wymiotow. Podnioslam go szybko,zeby sie nie zakrztusil. I poczulam jak jego male cialko robi sie bezwladne, a serduszko bije slabiutko... Przytulilam go mocno, powiedzialam, ze juz dobrze, nic zlego sie nie dzieje... I odszedl. Moj chlopak probowal go reanimowac, ale powiedzialam mu, ze ma dac spokoj. To byla strasznie trudna chwila. Odszedl w moich rekach. Polozylam go na legowisku, usiadlam przy nim, przytulilam jeszcze, glaskalam przez jakas godzine i caly czas mowilam. Jest mi bardzo ciezko... W domu jest potwornie pusto. Jego legowisko caly czas lezy tam, gdzie bylo. Wiem, ze bede musiala je sprzatnac, ale jeszcze nie umiem. Mam jego misia, do ktorego uwielbial sie przytulac i ktory caly czas nim pachnie. Mam jego miski. Mam odbicie lapki. Jest trudno, ale ulge przynosi wspominanie fajnych chwil, ogladanie zdjec i filmikow.. Ech :(
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też cierpię nigdy nie zapomnę jego wzroku jak na mnie spojrzał jak wychodziłam z gabinetu nigdy więcej nie zrobię tego że dam uśpić zwierzaka
popieram tę opinię 5 nie zgadzam się z tą opinią 14

Bo trzeba być ze zwierzakiem do końca, głaskać i przytulać, aż zaśnie...
popieram tę opinię 52 nie zgadzam się z tą opinią 1

To podobnie jak mój, tyle że cukrzyca (udało się ustabilizować), FIV, który spowodował brak reakcji na antybiotyk, bo przyczepiło się zapalenie płuc i woda w jednym a za chwilę w drugim :(. Kroplówki, zastrzyki, tabletki, dieta, karmienie strzykawką, leczenie w sumie trzy miesiące, wizyty w gabinecie codziennie albo co drugi dzień, raz z nim, a raz z nagranym filmikiem,koszty emocjonalne i materialne. Raz nadzieja raz jej brak. Raz "druga młodość" a raz chowanie się w ustronnych, trudno dostępnych miejscach. 15 minut przed wyznaczoną u weta wizytą (miała być podjęta "ostateczna" decyzja) - odszedł sam. To było w styczniu, a ja płaczę do dziś...I nie będę, wbrew namowom, pocieszać się innym zwierzakiem, bo patrzę realnie - kto się nim zajmie (są obietnice, ale nie chcę nikogo obciążać, a i zwierzę cierpi w takich sytuacjach), jeśli mnie zabraknie? Nie wybieram się na drugi świat, ale to nie zawsze zależy tylko od nas...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Jeśli jeszcze nie pozbyłaś się tego, co zostało po Twoim ukochanym piesiu - zrób to jak najszybciej. Zdjęcia i filmiki to niewiele, ale przypominają szczęśliwe chwile. Też mam, często oglądam, chociaż przy nich łzy same płyną. Taka autoterapia ... Rzeczy po swoim kocie (miski, ulubione posłanie ze sztucznego futra, drapak, kuwetę, zabawki, smyczkę (!) ) musiałam wyrzucić, żeby żaden inny nie zaraził się wirusem FIV. Transporter i posłanie, na którym leżał kocur, zostało skremowane razem z nim. Zapas specjalistycznej karmy mokrej i suchej, leki, strzykawki i glukometr oddałam w gabinecie, a Wetki przekazały wolontariuszkom, które opiekują się także chorymi kotami. Mojemu nie pomogło, może innego uda się uratować..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Masz racje
popieram tę opinię 7 nie zgadzam się z tą opinią 1
Nie powinno się zostawiać psa w takim momencie,trzeba być z nim do końca,żeby mu było łatwiej
popieram tę opinię 33 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Zwierzaki

Sprzedam dorosłego buldoga francuskiego. (4 odpowiedzi)

Ze względu na sytuację rodzinną sprzedam dorosłego buldoga francuskiego, kolor niebieski, data...

do góry