Re: operacja zeza u dziecka
Iw,
w środę na 9 mieliśmy stawić się na Wejhera z aktualną morfologią i badaniem moczu. Tam córka została dokładnie przebadana. Pielęgniarka oddziałowa (bardzo miła) zajęła się...
rozwiń
Iw,
w środę na 9 mieliśmy stawić się na Wejhera z aktualną morfologią i badaniem moczu. Tam córka została dokładnie przebadana. Pielęgniarka oddziałowa (bardzo miła) zajęła się formalnościami. Po ok godz byliśmy wolni i o 12 mieliśmy stawić się na oddziale na Zaspie.
Jak tylko się tam pokazaliśmy, pielęgniarka zaprowadziła nas na naszą salę.
Sala była 3 osobowa ( 3 łóżka, stoliczek z ikea do rysowania dla dzieci, umywalka) Poza nami na sali była dziewczyna 17-letnia i 9-latka.
Do wieczora w sumie nic się nie działo. dziewczynki się bawiły.
Niby cały czas przy dziecku może być tylko jeden rodzic, ale zarówno my jak i rodzice dziewczynki obok byliśmy tam razem. Na noc tatusiowie wracali do domu a my spałyśmy na łóżku (dość dużym) razem z dzieckiem. Nikt nas nie wyganiał :)
Moja córa była pierwsza w kolejce do zabiegu.
Na sali dostała głupiego jasia, który bardzo na nią zadziałał i w ogóle nie płakała, nie panikowała jak zabierali ją na salę operacyjną.
Mogłam zjechać z nią windą do bloku operacyjnego, ale nie dałam rady. Za bardzo się rozklejałam i zostawiłam ją z pielęgniarkami przy windzie.
Dla mnie najgorszy był moment rozstania i czekanie aż ją przywiozą. Nasza operacja trwała ok 1,5h (dwa oczka ) Jak przyjechała była bardzo senna, przez 3-4h podsypiała.
Przez 2h po zabiegu dostawała kroplówkę, miała podłączoną jakąś aparaturę i siedziała z nami przesympatyczna pielęgniarka, która czuwała czy nic się nie dzieje.
szybko doszła do siebie i wołała,że jest głodna :)
Nic jej kompletnie nie było. Żadnych wymiotów, mdłości , bólu brzuszka. Chciała ciągle jeść :)
(druga dziewczynka miała problemy z brzuszkiem, wymiotowała)
Jedno oczko miała całkiem zaklejona opatrunkiem a na drugim miała plastikową nakładkę , aby cokolwiek widziała.
W piątek pobudka o 6, przed 7 zmiana opatrunku, zakraplanie (i tu już było trochę paniki) i powrót do domku :)
W domu 3-4 razy dziennie przez 2 tyg musieliśmy przemywać oczka i zakraplać. Na początku była panika, płacz aż wpadłam na pomysł aby bawić się w szpital. Udawałam panią pielęgniarkę i wszystko szło bez problemu :)
Córa miała 20 kąt zeza a w tej chwili ma 6 ! Resztę wyćwiczymy ćwiczeniami na które jesteśmy zapisani.
Jeżeli nie masz co z kasą robić to można pokusić się na prywatny zabieg. Różnica pewnie będzie tylko w warunkach szpitalnych i tyle.
Oddział mógłby zostać wyremontowany :P
Na Zaspie pracują świetni lekarze i pielęgniarki i robią wszystko aby pobyt tam nie był traumą dla dziecka i rodziców.
Jeżeli masz jeszcze jakieś pytania to pytaj. Wiem co czujesz :)
pozdrawiam
zobacz wątek