Widok
Kolega, który zajmowal sie dystrybucja mies (m.in. do Biedry) mowil, ze jesli chodzi o mieso z Biedronki badz Lidla sa one akurat ok. Podobno sa poddawane wnikliwej kontroli. Ja tam kupuje i jeszcze mi sie nie zdarzylo, zeby cos bylo nie tak. Moze faktycznie opakowanie bylo uszkodzone i dlatego taki smrod.
Nie musi być uszkodzone opakowanie wystarczy że w transporcie (też tym do domu) zostanie zerwany łańcuch chłodniczy czyli mięso zostanie wystawione na temp. wyższą niż + 4 C. Wtedy jego przydatność się diametralnie skraca. Lepiej na świeżo kupować mięso i tego samego dnia poddać obróbce termicznej. Piersi z kurczaka mają też specyficzny zapach, niekoniecznie musi on świadczyć o zepsuciu mięsa. Jeżeli po obmyciu mięso nadal brzydko pchnie i jest śliskie (jakby poklejone takim śluzem) to można podejrzewać, że coś jest z nim nie tak.
Nie do konca prawda. Owszem piersi z kurczaja, jak i inne rodzaje mies, ma swoj wlasny indywidualny zapach.
Mysle ze autorka potrafi odróznic specyficzny zapach miesa, od zapachu rozkladajacego sie miesa.
Mieso swieze- nie ma prawa smierdziec.- to jedno
Po drugie, aby wytworzyl sie taki silny odór, jak pisze autorka - nie wystarczy jedynie przerwac lancucha chlodniczego.
Podejrzewam ze wina jest po stronie sklepu.
Niewlasciwe przechowywanie i tyle.
Mysle ze autorka potrafi odróznic specyficzny zapach miesa, od zapachu rozkladajacego sie miesa.
Mieso swieze- nie ma prawa smierdziec.- to jedno
Po drugie, aby wytworzyl sie taki silny odór, jak pisze autorka - nie wystarczy jedynie przerwac lancucha chlodniczego.
Podejrzewam ze wina jest po stronie sklepu.
Niewlasciwe przechowywanie i tyle.
Na pewno kazdej z nas zdarzylo sie kupic cos, co okazalo sie po otwarciu niezdatne do spozycia. To nie musi byc koniecznie mieso z biedronki. W kazdym sklepie trafi sie bubel. Ja swego czasu kupilam jogurt, ktory do konca terminu waznosci mial pare dobrych m-cy, a po otwarciu okazalo sie, ze trzeba go wyrzucic.
jeszcze w sklepie w kazdym miesie robie dziure w folii- kiedys sie nacielam na strasznie smierdzace mieso, chociaz do terminu bylo jeszcze troche czasu. w domu przygotowujemy je w danym dniu lub w nastepnym.jak by bylo smierdzace oddalabym przy kasie, zeby sie nikt nie nacial.
Ja ogólnie staram się nie kupować takich mięs pakowanych prózniowo dlatego że one mają zupełnie inny zapach niż mięso świeże, inną mają też konsystencję. Ostatnio kupiłam pierś z indyka , mięso po upieczeniu było strasznie twarde i takie jakieś włókniste. Koleżanka też mówi że przestała kupować właśnie dlatego że cokolwiek nie robiła czy schabowe czy gulasz czy zrazy to zawsze wychodziły właśnie twarde i włókniste, nie wiem od czego to zależy, czy mięso jest czymś szpikowane, ale mi po prostu nie smakuje więc nie kupuję:(
Tylko ze to nie byl jeden raz... Lubie piersi z biedry bo sa juz "obrobione" bez tych wszystkich kosci, blon itd. Byla promocja, wzielam 2 opakowania. Moze powinnam zamrozic? Ale skoro data byla do 11 lutego to pomyslalam ze bedzie dobre. Nawet dla meza zostawilam, zeby powachal:) Az go odrzucilo:))
poza tym z biedry zawsze trzeba wykopać z dołu lodówki,tam są z najdłuższym terminem.................
mogłaś zanieść,pewnie teraz będziesz unikała mięsa z biedry,ale na szczęście nieczęsto się to zdarza,czasem też mają towar porozstawiany na sklepie,bo nie nadążają z wykładaniem,może tak się zdarzyła a może poprostu producent chciał się pozbyć zwrotu
mogłaś zanieść,pewnie teraz będziesz unikała mięsa z biedry,ale na szczęście nieczęsto się to zdarza,czasem też mają towar porozstawiany na sklepie,bo nie nadążają z wykładaniem,może tak się zdarzyła a może poprostu producent chciał się pozbyć zwrotu
Pewnie natrafiłaś na jedno z tych opakowań co często leżą rzucone gdzieś przy kasie w batonach.
Już nie pierwszy raz widziałam mięso czy wędliny, które ktoś odłożył właśnie przy kasie a nie z powrotem do lodówki, pewnie sobie trochę leży zanim tam trafi.
Ja zawsze biorę z pod spodu i staram się sprawdzać opakowanie.
-Masakra z tymi dziurami w opakowaniach, nie wpadłabym na taki pomysł.
Już nie pierwszy raz widziałam mięso czy wędliny, które ktoś odłożył właśnie przy kasie a nie z powrotem do lodówki, pewnie sobie trochę leży zanim tam trafi.
Ja zawsze biorę z pod spodu i staram się sprawdzać opakowanie.
-Masakra z tymi dziurami w opakowaniach, nie wpadłabym na taki pomysł.
Biedronka nie pozwolilaby sobie na przebicie daty :-) dlugo nie moglam sie przekonac do kupowania tam miesa, ale odkad moj maz pracuje w centrum dystrybucyjnym wiem, ze mozna im zaufac :-) maja bardzo rystrykcyjne normy co do przechowywania, pilnowania dat waznosci itd. To tyczy sie nie tylko mies ale i warzyw, wszystkiego co swieze.
dlaczego masakra? biore tacke z kurczakiem i robie dziure, jesli ok kupuje, jesli nie to ZAWSZE odnosze do kasy. gdzie tu jest żenada? chcesz sprawdzic czy mieso ok, a jak nie to i tak smierdzace kupujesz?! nie zostawilabym miesa na polce, tylko zaniosla do kasy niech wiedzą, ze ludzie nie kupią tego, co usiluja wcisnac. mam znajomych pracujacych w marketach i wierz mi, ze pozwalaja sobie na przebitki.
jakis czas temu kupilam mieso na hali w gdyn, spieszylam sie wiec nie rozwiazalam worka, jak dojechalam do domu i otwoerzylam go to malo nie padlam... wystawilam na balkon i nastepnego dnia odwioazlam babie i rzucilam na lade i mowie, ze proszę powachac, babe tez odrzucilo, a ja podziekowalam i poszlam, kasy nie chcialam bo to dopiero zenujace. mnie by bylo wstyd sprzedac komus cos takiego , przeciez jak pakowala to musiala czuc ten smord, a mnie w ciagu 45 min dojazdu do domu zima na pewno by sie nie zepsuło...
jakis czas temu kupilam mieso na hali w gdyn, spieszylam sie wiec nie rozwiazalam worka, jak dojechalam do domu i otwoerzylam go to malo nie padlam... wystawilam na balkon i nastepnego dnia odwioazlam babie i rzucilam na lade i mowie, ze proszę powachac, babe tez odrzucilo, a ja podziekowalam i poszlam, kasy nie chcialam bo to dopiero zenujace. mnie by bylo wstyd sprzedac komus cos takiego , przeciez jak pakowala to musiala czuc ten smord, a mnie w ciagu 45 min dojazdu do domu zima na pewno by sie nie zepsuło...
no dobrze ale oddając przyznajesz że to ty zrobiłas ta dziurkę :) ? Mi by było wstyd nie dość zrobić w ogóle tą dziure (nigdy w zyciu bym tak nie zrobiła) to jeszcze potem sie do tego przyznać.
I tak dla mnie to jest nie do pomyślenia robic dziury w mięsie zapakowanym. Jakbym miała jakiekolwiek wątpliwości to bym po prostu nie kupowała mięsa w takich sklepach , ale na pewno nie robiłabym dziur.
I tak dla mnie to jest nie do pomyślenia robic dziury w mięsie zapakowanym. Jakbym miała jakiekolwiek wątpliwości to bym po prostu nie kupowała mięsa w takich sklepach , ale na pewno nie robiłabym dziur.
mnie wstyd? za co, ze poczułam smrod miesa, które powinno byc swieze? mowie, ze mieso, ktore ma jeszcze np tydzien waznosci smierdzi, pani patrzy wacha mowi, no rzeczywiscie , kiwa glowa w stylu, ze co ona moze na to poradzic...,
to im powinno byc wstyd , ze takie cos przedaja. rozumiem, ze to nie wina sprzedawcy jesli nie ma na sumieniu "odswiezania miesa", ze towaru masa i nie zawsze jest sie w stanie zapanowac nad wszystkim. jak widze, ze mieso wyglada tak, jak trzeba to nie mam watpliwosci, ale kurczaka sprawdzam zawsze. jesli jest ok biore, a jesli nie to oddaje, dlaczego mam placic za cos zepsutego?.
w polsce to jest tak, ze ludzie sie wstydza, bo nie wypada, ale placisz za to, ziec masz prawo wymagac jakosci. w stanach jest z kolei przesada, bo potrafiaoddac sukienke po sylwestrze.
pomysl, jak wykonujesz prace, cos np produkujesz to robisz to tak, zeby sie nie wstydzic prawda? bo kto by chcial spotkac potem klienta, ktory przyjdzie z gęba... i jeszcze ma racje!
wpadki sie zdarzaja. kiedys wzielam pakowane kabanosy i przy kasie zauwazylam, ze tydzien temu minal im termin. pokazalam to sprzedawczyni, przeprosila, zawolala inna , zeby sprawdzila reszte tych w lodowce i je zdjela , mi zaproponowala zakup innych. to chyba normalne?
to im powinno byc wstyd , ze takie cos przedaja. rozumiem, ze to nie wina sprzedawcy jesli nie ma na sumieniu "odswiezania miesa", ze towaru masa i nie zawsze jest sie w stanie zapanowac nad wszystkim. jak widze, ze mieso wyglada tak, jak trzeba to nie mam watpliwosci, ale kurczaka sprawdzam zawsze. jesli jest ok biore, a jesli nie to oddaje, dlaczego mam placic za cos zepsutego?.
w polsce to jest tak, ze ludzie sie wstydza, bo nie wypada, ale placisz za to, ziec masz prawo wymagac jakosci. w stanach jest z kolei przesada, bo potrafiaoddac sukienke po sylwestrze.
pomysl, jak wykonujesz prace, cos np produkujesz to robisz to tak, zeby sie nie wstydzic prawda? bo kto by chcial spotkac potem klienta, ktory przyjdzie z gęba... i jeszcze ma racje!
wpadki sie zdarzaja. kiedys wzielam pakowane kabanosy i przy kasie zauwazylam, ze tydzien temu minal im termin. pokazalam to sprzedawczyni, przeprosila, zawolala inna , zeby sprawdzila reszte tych w lodowce i je zdjela , mi zaproponowala zakup innych. to chyba normalne?
a to dla osób o mocnych nerwach, które wierzą sklepom.. http://uwaga.tvn.pl/13270,news,,odswiezanie_wedlin_w_sklepie,reportaz.html
Pracowałam w biedronce, jeśli ktoś pozostawia takie mięso na sklepie czy jakikolwiek inny produkt który wymaga warunków chłodniczych to jest obowiązek oddać go na straty, w żadnym wypadku nie odkłada się go spowrotem do lodówki. Ponadto dodam, że mięso które jakimś cudem jest po terminie (raz się tak zdarzyło że było dzień po nim) nie przejdzie przez kasę, ponieważ wyskakuje komunikat, że produkt nie może zostać sprzedany z powodu przeterminowania :)
Dzisiaj kupiłem paczkę piersi z kurczaka w Biedronce. Termin ważności do 14.02.15, czyli jeszcze tydzień. Po otwarciu opakowania, smród, ale nie taki od zepsucia, a smród typowo kurzy, bardziej intensywny. Wyjąłem jedną pierś, była jakaś bardzo twarda, tak jakby jeszcze nie do końca rozmarzła...pomyślałem, umyję, przygotuję i będzie ok. Niestety po przyrządzeniu dania, mięso z tej piersi nadal było nienaturalnie twarde. Co ciekawsze, druga pierś z opakowania była normalna, miękka i po przyrządzeniu niemal rozpływała się w ustach. Nie wiem czym było naszpikowane to mięso, ale po takim czymś chyba sobie daruję kurczaka z biedronki.
Ja również kilka dni temu kupiłam mięso z Biedry i pomimo tego, że termin ważności miało jeszcze kilka dni, to po otwarciu opakowania myślałam że się porzygam!! ;( Smród taki, że z kuchni doszedł do pokoju:/ Całe mieszkanie potem wietrzyłam.Sama padlina, fuj:/ Rozlatywało mi się w rękach. Więcej na pewno już tam mięsiwa nie kupię.
przez kilka dni miałam okazję przyglądać się "od zaplecza" pracy w sklepie mięsnym... ;) nie zawsze mięso jest takie świeże jak mówi sprzedawca ;) mają swoje sztuczki...
ja się swego czasu nacięłam na mięso mielone z Lidla :] chyba to z szynki... miało ponad tydzień do końca terminu przydatności(kupiłam jednego dnia, drugiego miałam robić na obiad), a zrobiło się szare :/ śmierdzące kwasem :/ do wyrzucenia :/ gdybym miała Lidla pod domem, to bym poszła oddać - a tak nie chciało mi się specjalnie jechać dla tych kilku zł.
a ulubiony sklep mięsny skreśliłam jak "świeża szynka bez kości" okazała się na wpół-zamrożona :P w domu kroiłam ją na gulasz - i normalnie chrzęściło mi zmrożone mięso pod nożem :/
ja się swego czasu nacięłam na mięso mielone z Lidla :] chyba to z szynki... miało ponad tydzień do końca terminu przydatności(kupiłam jednego dnia, drugiego miałam robić na obiad), a zrobiło się szare :/ śmierdzące kwasem :/ do wyrzucenia :/ gdybym miała Lidla pod domem, to bym poszła oddać - a tak nie chciało mi się specjalnie jechać dla tych kilku zł.
a ulubiony sklep mięsny skreśliłam jak "świeża szynka bez kości" okazała się na wpół-zamrożona :P w domu kroiłam ją na gulasz - i normalnie chrzęściło mi zmrożone mięso pod nożem :/
tylko pamietaj że wszystkie sklepy nawet najmniejsze i osiedlowe każde mięso ZAZNACZAM każde mięso przed wyłożeniem do sprzedaży bierze z folii hermetycznej -zwróć uwagę na to , nie ma już mięs przewożonych luzem jak np. 20 lat temu , pisanie o innym smaku to bzdura , bo i tak wszystkie są z foli - to tyle
U mnie różnie nieraz kupię w mięsnym, nieraz w biedronce, zwykle gdzie mi po drodze W biedrze nigdy nie trafiło mi się śmierdzące w przeciwieństwie np do Gzelli
Jeśli chodzi o biedronkę (nie tylko tam) to aż mnie trzęsie jak ludzie zostawiają po półkach artykuły które powinny być przechowywane w lodówce bo przecież ciężko odnieść na miejsce jak się rozmyślę... później personel odkłada np takie mięso z powrotem do lodówki ktoś to kupuje otwiera i smród.......
Jeśli chodzi o biedronkę (nie tylko tam) to aż mnie trzęsie jak ludzie zostawiają po półkach artykuły które powinny być przechowywane w lodówce bo przecież ciężko odnieść na miejsce jak się rozmyślę... później personel odkłada np takie mięso z powrotem do lodówki ktoś to kupuje otwiera i smród.......
Mięso kupuję wyłącznie w Biedronce i Lidlu, bo mam pewność, że jest świeże. Tam jest duża rotacja, dużo klientów i wiem, że mięso jest ok. Zawsze staram się wybierać takie opakowanie (głównie w przypadku piersi z kurczaka), gdzie mięso jest jeszcze trochę zamrożone. Przez drogę do domu zdąży się rozmrozić i nigdy nie śmierdzi. A jeśli kupuję na zapas to zamrażam. Raz tylko zdażyło mi się, że pierś z Biedronki śmierdziała po otwarciu (termin ważności ok, opakowanie całe). Wina leżała po stronie mojej starej lodówki, mięsa wówczas nie zamroziłam, a rozpakowałam po 2-3 dniach od zakupu. Teraz, już nauczona, kupuję mięso codziennie lub co drugi dzień - akurat dla mnie to nie problem, bo wracając z pracy sklepy mam po drodze.
Szerokim łukiem natomiast omijam większość osiedlowych mięsnych. Zdarzyło mi się kupić mięso, które po powrocie do domu i rozpakowaniu śmierdziało. W takich sytuacjach zawsze towar odnoszę do sklepu, a sprzedawczyni mówię o incydencie raczej na osobności, a nie przy klientach - nie sądzę, by w małym osiedlowym sklepie biedna sprzedawczyni miała jakiś większy wpływ na to, jaki towar dostaje (tu akurat mogę się mylić).
Poraziło mnie natomiast jak przeczytałam o wkładaniu palców i rozrywaniu opakowań. Jest to totalny szczyt bezczelności. Podobnie, jak któraś z Was już wspomniała, odkładanie mięsa gdzie popadnie zamiast do lodówki. Ludzie nie mają wyobraźni i są leniwi, a później się dziwią, że z mięsem jest coś nie tak. I nikt mi nie wmówi, że po rozerwaniu opakowania i stwierdzeniu smrodu/zepsucia odnosi mięso pracownikowi sklepu, bo jak już napisałam, ludzie są zbyt leniwi, nie patrzą na innych tylko na siebie.
Szerokim łukiem natomiast omijam większość osiedlowych mięsnych. Zdarzyło mi się kupić mięso, które po powrocie do domu i rozpakowaniu śmierdziało. W takich sytuacjach zawsze towar odnoszę do sklepu, a sprzedawczyni mówię o incydencie raczej na osobności, a nie przy klientach - nie sądzę, by w małym osiedlowym sklepie biedna sprzedawczyni miała jakiś większy wpływ na to, jaki towar dostaje (tu akurat mogę się mylić).
Poraziło mnie natomiast jak przeczytałam o wkładaniu palców i rozrywaniu opakowań. Jest to totalny szczyt bezczelności. Podobnie, jak któraś z Was już wspomniała, odkładanie mięsa gdzie popadnie zamiast do lodówki. Ludzie nie mają wyobraźni i są leniwi, a później się dziwią, że z mięsem jest coś nie tak. I nikt mi nie wmówi, że po rozerwaniu opakowania i stwierdzeniu smrodu/zepsucia odnosi mięso pracownikowi sklepu, bo jak już napisałam, ludzie są zbyt leniwi, nie patrzą na innych tylko na siebie.
Wiele kobiet marzy o rycerzu w lśniącej zbroi. Ale większość musi zadowolić się giermkiem
w dziurawych skarpetkach.
w dziurawych skarpetkach.
ja mam ten komfort, że mieszkam przy hali gdzie mięsko jest super świeże natomiast czasem nie chce mi się specjalnie tam zachodzić i kupuję mięso w lidlu lub w biedronce. no i niestety zauważyłam, że o ile lidlowe mięso jest ok o tyle na biedronkowe trzeba uważać. zdarzają się partie z pożółkniętym kurczakiem...
Nola moze i są leniwi, ale ja do nich nie naleze, nie wyobrazam sobie zostawic smierdzacego miesa i zeby potem ktos to wzial i jeszcze sie otrul.
nie ma za to gwarancji, ze pracownik wezmie takie cos i odozy z powrotem albo przepakuje i bedzie znowu chcial sprzedac...
nie ma za to gwarancji, ze pracownik wezmie takie cos i odozy z powrotem albo przepakuje i bedzie znowu chcial sprzedac...
Kilkukrotnie mi się zdarzyło że mięsa z biedry pomimo iż były w terminie były śmierdzące i to prosto po zakupie tj godzinę po powrocie ze sklepu, otwieram i odór mnie odrzucił, piersi, mielone też. Za kolejnym razem zezłościłam się (byłam w ciąży i pierwsze że mogłam się potruć to jeszcze musiałam się na nowo po zakupy fatygować) i złożyłam zażalenie do Inspekcji Handlowej. W czasie zapowiedzianej inspekcji widziałam że część towaru dziwnym trafem zniknęła z asortymentu. Przypadek? Generalnie badania laboratoryjne nic nie wykazały, teraz się pilnują bardziej, mniej zamawiają, ale widzę że temat wraca. To samo z serami pleśniowymi- za ciepło- są przerosty pleśnie na zewnątrz, a mięsa tam już nie kupuję, nawet mleko "świeże" potrafiło okazać się nie za bardzo świeże. Mięso i nabiał - tragedia. Nie dawajcie tego małym dzieciom.
szkoda,ze nie kazdy ma kuzynkę pracującą w mięsnym ;)
Ja głównie kupuje w Lidlu bo nigdy sie nie nacięłam, w Biedronce czasami ale tez zawsze bylo ok...
Wole mięso próżniowo pakowane niż wysuszone z mięsnego...
Jakis czas temu widzialam jak pani myła szyby od środka i pryskała płynem do mycia szyb, ciekawe jaka część płynu spadła na mięso...
Niestety ciężko teraz o cokolwiek pewnego bez znajomości lub wlasnych wyrobów..
Ja głównie kupuje w Lidlu bo nigdy sie nie nacięłam, w Biedronce czasami ale tez zawsze bylo ok...
Wole mięso próżniowo pakowane niż wysuszone z mięsnego...
Jakis czas temu widzialam jak pani myła szyby od środka i pryskała płynem do mycia szyb, ciekawe jaka część płynu spadła na mięso...
Niestety ciężko teraz o cokolwiek pewnego bez znajomości lub wlasnych wyrobów..
Marta napiszę tak jak już się wdrążysz w pracę i poznasz klientów to wiesz komu możesz włożyć wczorajsze mięso komu nie.
Wiola woda z solą ;)
A co do mięsa z biedronki to jest na takiej zasadzie, że jeżeli mięso ma datę 15.02 to pracownik musi je zdjąć ze sprzedaży już 14.02 po zamknięciu sklepu.Mięso jest wyrzucane do pojemniki na stare mięso i te odpady są odbierane przez firmę zajmującą się utylizacją.
Wiola woda z solą ;)
A co do mięsa z biedronki to jest na takiej zasadzie, że jeżeli mięso ma datę 15.02 to pracownik musi je zdjąć ze sprzedaży już 14.02 po zamknięciu sklepu.Mięso jest wyrzucane do pojemniki na stare mięso i te odpady są odbierane przez firmę zajmującą się utylizacją.
Na mieso smierdzace zgnilizna jeszcze w biedronce nie trafilam:-))
Ale kiedys kupilam mojemu dziecku parowki culineo.
Jakie mialam szczescie odcinajac plaster parowki w miejscu gdzie byla zatopiona- mucha:-p.
Juz nie kupuje parowek culineo. Chociaz takie niespodzianki moga sie zdarzyc w wielu produktach.
Kiedys kupilam golonke z kurczaka Jbb, no i znalazlam pioro, dlugie biale ok. 3-4 cm.
Moja ciocia w salcesonie ząb znalazla...
Dlatego ja jem i kupuje wedliny tylko sprawdzone, albo sami wedzimy
Ale kiedys kupilam mojemu dziecku parowki culineo.
Jakie mialam szczescie odcinajac plaster parowki w miejscu gdzie byla zatopiona- mucha:-p.
Juz nie kupuje parowek culineo. Chociaz takie niespodzianki moga sie zdarzyc w wielu produktach.
Kiedys kupilam golonke z kurczaka Jbb, no i znalazlam pioro, dlugie biale ok. 3-4 cm.
Moja ciocia w salcesonie ząb znalazla...
Dlatego ja jem i kupuje wedliny tylko sprawdzone, albo sami wedzimy
a ja kupilam tydzien temu 2 opakowania i nawet na dzien przed data krytyczną:) po otwarciu były super świeze, bezwonne
zresztą nigdy nie trafiłam na śmierdzące piersi z biedry, akurat uwazam ,że piersi mają tam wyjatkowo dobre, spręzyste, twarde o ładnej barwie mięso nie nanieszprycowane solanką , jak w wielu sklepach
śmieszne są osoby które wierzą w to, ze w małych osiedlowych sklepikach kupują zawsze swieze miesko, tak to dopiero odchodzą procedery odswiezająco-maskujace
zresztą nigdy nie trafiłam na śmierdzące piersi z biedry, akurat uwazam ,że piersi mają tam wyjatkowo dobre, spręzyste, twarde o ładnej barwie mięso nie nanieszprycowane solanką , jak w wielu sklepach
śmieszne są osoby które wierzą w to, ze w małych osiedlowych sklepikach kupują zawsze swieze miesko, tak to dopiero odchodzą procedery odswiezająco-maskujace
Magda - zależy które mielone wybierzesz ;) tańsze garmażeryjne czy to droższe... Wiele razy kupowałam w Lidlu mielone (np. jak akurat była promocja albo nie chciało mi się mielić mięsa/nie miałam na to czasu) - i nie zauważyłam żeby było bardziej tłuste od tego mielonego w domu.
Poza tym jeśli chcesz chude mięso - zmiel pierś z kurczaka lub indyka ;) tylko jak takie mielone smakuje? Jest twarde i trochę wiórowate w smaku ;) jeśli komuś to odpowiada - ok :] ja wolę już wymieszać drób z innym mięsem :] (z tłuszczem)
Poza tym jeśli chcesz chude mięso - zmiel pierś z kurczaka lub indyka ;) tylko jak takie mielone smakuje? Jest twarde i trochę wiórowate w smaku ;) jeśli komuś to odpowiada - ok :] ja wolę już wymieszać drób z innym mięsem :] (z tłuszczem)
Nie mówię, ze nie ma być tłuszczu, bo to chyba nie do zrobienia, ale o ilosci, którą widac gołym okiem nawet w tych najdroższych. Swoją drogą ceny w dyskontach wcale nie są nizsze od tych z mięsnego, więc nie rozumiem sensu kupowania tam tym bardziej, ze hermetycznie zamknięte po kilku dniach nie można nazwać juz świeżym nawet jak nie śmierdzi. Poprostu nie jest to świeży produkt.
Przyznaję, ze czasem zdarzyło mi sie kupić mięso w lidlu. Różnica jest duża.
Przyznaję, ze czasem zdarzyło mi sie kupić mięso w lidlu. Różnica jest duża.
co do mięsa z biedronki nie miałam jeszcze problemu, natomiast kupiłam w lidlu nóżki i smród straszny myślałam, że tego nie wywietrzę, a termin miały jeszcze 5 dni. innym razem kupiłam pierś z indyka w tesco i też smród okropny..
moim zdaniem to wina właśnie odkładania na półki zamiast do lodówki przez klientów.
moim zdaniem to wina właśnie odkładania na półki zamiast do lodówki przez klientów.
Ja też staram się nie kupować mięsa w discountach, czy w marketach. Mam obok domu dobry sklep mięsny. Zdarzyło mi się kupować w lidlu. Ale nie neguję kupujących tam. Ja po prostu mam problem z mięsem, dla mnie mogłoby nie istnieć i trochę się brzydzę takiego surowego, zawsze mi mąż musi to mięso umyć i oczyścić. A jak go nie ma, to w tym zaprzyjaźnionym mięsnym ekspedientka z serdecznym uśmiechem to dla mnie robi:-)
Przerażają mnie takie promocje typu kurczak za 5 zł - to ile czasu ten kurczak rósł i jak go karmiono, że hodowca, dostawca i jeszcze sprzedawca na tym zarabia?:-(
Przerażają mnie takie promocje typu kurczak za 5 zł - to ile czasu ten kurczak rósł i jak go karmiono, że hodowca, dostawca i jeszcze sprzedawca na tym zarabia?:-(
A ja już i z mięsnego przynosiłam zepsute mięso. Nie ma znaczenia czy kup[owane w dyskoncie czy w mięsnym. w każdym sklepie możemy sobie kupić stare i śmierdzące. Niestety. Kwestia uczciwości sprzedawcy, a że teraz wszyscy chcą po prostu zarobić to wciskają nam nawet coś, co już od dawna się do jedzenia kompletnie nie nadaje. No niestety, takie prawa rynku. Inna rzecz, że ja na przykład do sklepu, w którym ktoś sprzedał mi takie mięso nie wracam. Ale niektórzy nie mają wyboru
piszecie, że lepiej świeże kupić, a przecież mięso pakowane z biedronki jest świeże, bo nie mówimy o mrożonym. Ja bardzo często kupuje mięso świeże w Biedronce i bardzo je chwale z uwagi na świeżość i sposób "obrobienia" - to prawdziwy filet, bez kości, skór, tłuszczu i wszelkich błon, czego nie można powiedzieć często o miesie kupionym na wage w sklepach mięsnych. Wolę mięso z biedronki w czystym, higienicznym opakowaniu niż to leżące w ladach chłodniczych obmywanych jakimś zmywakiem z płynem do naczyć i płynem do szyb przez panie ekspedientki, ktore za każdym razem gdy sięgają po woreczek do pakowania miesa liżą palce zeby woreczki się nie kleiły. Nic mnie tak nie obrzydza jak takie widoki, a te można zastać w każdym sklepie - zwyklym malym miesnym jak i almie czy innym Piotrze i Pawle.
Rowniez kupuje piersi w biedronce poniewaz moge wybrac dokladnie wage i nie place za kawalki kosci, tluszczu, blony. To najladniesze mieso jakie jakie sprzedawane. A ze taki sam "syf" pelen hormonow jak w kazdym innym miesnym to trzeba juz samemu sobie zdawac sprawe. Myslicie ze w miesnym maja kurczaki z innych ferm? Szczesliwe kurki biegajace po trawie? :)
Na szczescie nigdy nie trafilam na smierdzace, zawsze biore z najdluzsza data. W miesnym osiedlowym natomiast smierdzace i ociekajace piersi to norma.
Na szczescie nigdy nie trafilam na smierdzace, zawsze biore z najdluzsza data. W miesnym osiedlowym natomiast smierdzace i ociekajace piersi to norma.
Do Lidla też przyszła "dobra zmiana" . Od dawna kupuję mięso z kurczaka a dokładniej uda z kurcząt bez kości i skóry, było świetne. Ostatnio jednak od początku listopada po raz trzeci w ciągu miesiąca kupuję śmierdzące , ohydnie cuchnące mięso firmy RZEŹNIK. Po otwarciu aż usiadłem!!!! Kupuję je w Lidlu w Warszawie, na ulicy Sosnkowskiego w Ursusie. Za pierwszym razem zgłosiłem to Pani Kierownik. Przeprosiła powiedziała, że jak przywiozę i pokażę paragon to zwróci pieniądze. Nie przywiozłem ani mięsa ani paragonu, bo obie te rzeczy wylądowały w koszu. Nie o pieniądze tu chodzi tylko o rzetelność producenta i sprzedawcy. Ostatni zakup był w dniu 24.11.2016. Kupiłem 2 opakowania z datą przydatności do spożycia 27.11.2016 Nr partii 646504. jedno opakowanie opisałem na początku, w drugim mięso było dobre. DEFINITYWNIE KOŃCZĘ ZAKUPY MIĘSA W LIDLU, OSTRZEGAM WSZYSTKICH PRZED MIĘSEM Z FIRMY RZEŹNIK. Dziś uzupełniłem zakupy u konkurencji. Mięso od nich po prostu pachnie :)
Marku, właśnie otworzyłem opakowanie firmy Rzeźnik, opfffff... Poszukałem w internecie, czy tylko ja mam przywidzenia :) i natknąłem się na komentarze w tym forum. Celnie, unikać tych produktów. Nie wiem co robią z mięsem, ale jest przebarwione, cuchnie szmatą, ma nieco błon, wygląda na bardziej skruszałe, niż wskazuje data przydatności.