Odpowiadasz na:

Re: podcięcie i wycięcie migdałków

Mój syn miał na Zaspie. Pierwszy raz, jak miał 4,5 roku. 1 dzień - kwalifikacja do zabiegu, przyjęcie do szpitala, papierologia, badania krwi. Na drugi dzień rano trzeba było się stawić na... rozwiń

Mój syn miał na Zaspie. Pierwszy raz, jak miał 4,5 roku. 1 dzień - kwalifikacja do zabiegu, przyjęcie do szpitala, papierologia, badania krwi. Na drugi dzień rano trzeba było się stawić na laryngologii. Można było już zostać od poprzedniego dnia, ale to wątpliwa przyjemność, więc pojechaliśmy oczywiście rano. Dostał zastrzyk w tyłek i miał odlot, został zabrany na zabieg, który trwał 30 minut. Wybudzanie to była jakaś masakra. Krew z nosa i z buzi, piana, cały spuchnięty, jęczał i płakał. Naprawdę nic fajnego. Nie wolno odejść od dziecka, łyka wody może dostać po ok. 3 godzinach, później ewentualnie jakiś serek czy biszkopty. I to dawkować powoli, bo może zwymiotować. Wyszliśmy na drugi dzień rano.
Migdał niestety odrósł i po 1,5 roku miał ponownie podcinany i zakładane dreny w ucho. Tu już było lepiej, przespał najgorsze chwile, więc ok. Formalności jak wyżej. Tylko "głupiego jasia" dostał w syropie, a nie w zastrzyku.
W zeszłym miesiącu byliśmy 3 raz, ale tylko do wyjęcia drenów (też pod narkozą). Też było ok, bo dużo spał.
Po narkozie trzeba zostać 24 h na obserwacji; np. mój syn teraz zasłabł na drugi dzień rano.
Weź sobie coś do jedzenia i picia i książkę czy krzyżówkę:)

zobacz wątek
13 lat temu
kobietaznadmorza

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry