Re: podwójna miłość?
"kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć razem w tym samym kierunku" (de Saint-Exupéry)
Ani specjalnie nie odkrywcze, nawet już oklepane, a i tak się z tym zgadzam.rozwiń
"kochać to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć razem w tym samym kierunku" (de Saint-Exupéry)
Ani specjalnie nie odkrywcze, nawet już oklepane, a i tak się z tym zgadzam.
Widocznie nie wszyscy tak sądzą, bo nie da się tego połączyć angażując się z 2 parner(k)ami w jednym czasie. No chyba, że wszystkim to odpowiada Jak będę znał np. jakiś mormonów, to zapytam, jak to się sprawdza ;-)
Chyba że tak naprawdę nie kochają nikogo poza sobą samym, a do swoich "sympatii" czują tylko ...sympatię, fascynację, pociąg, itd. I realizują się, skupiając się na tym (światomie, lub nie) żeby tylko jak najwięcej skorzystać z życia; w dyskusjach (nie myślę o forum) dowodzą że tacy jak ja nic o życiu nie wiedzą, że to życie jest tak skomplikowane. Przy okazji czują się bardziej atrakcyjni (kompleksy?), ale i narażają się na nieprawdopodobne katusze dylematów.
I to ich wybór, i ich sprawa. I niech sobie nazywają to jak tylko chcą, poza jednym wyjątkiem: jak "podwójna" to już nie "miłość".
zobacz wątek