Odpowiadasz na:

Re: pomocy! terroryzowane i bite dzieci:(

Wełniany młotku - strasznie wyidealizowane myślenie i daleko idąca wiara w człowieka a w tym wypadku raczej skrajna naiwność w myśleniu, że TACY rodzice (a mówimy o patologii jak rozumiem) będą... rozwiń

Wełniany młotku - strasznie wyidealizowane myślenie i daleko idąca wiara w człowieka a w tym wypadku raczej skrajna naiwność w myśleniu, że TACY rodzice (a mówimy o patologii jak rozumiem) będą chcieli słuchać dobrych rad sąsiadki zza ściany. Skończy się na wyzwiskach i groźbach, że nikt ich nie będzie uczyć wychowywania ich dzieci.
Wiem - bo znam to z autopsji, przerabiałam podobną sytuację gdzie dzieci z płaczem uciekały z domu i pukały do moich drzwi bo w domu pijani rodzice się kłócą, tłuką nawzajem i jeszcze one przy tym obrywają - serce ściska i nie da się zbyt wiele zrobić bo potem można samemu oberwać. Skończyło się tak, że bałam się sama wracać do domu.
Jedynym ratunkiem była Policja bo to nie jest tak jak piszecie - nie przyjadą i nie zabiorą dzieci od razu za pierwszym razem. Najpierw porozmawiają ale to już inna rozmowa (bez ciasta i kawki). Zagrożą palcem i powiedzą, że jak jeszcze raz sytuacja się powtórzy, sąsiedzi zgłoszą jakieś krzyki i hałasy to przyjadą i zabiorą dzieci. Na naszych sąsiadów to podziałało jak zimny prysznic i już potem był spokój. Teraz już tam nie mieszkamy ale mam nadzieję, że dzieciom nie dzieje się krzywda.

zobacz wątek
11 lat temu
eMILkA

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry