Widok
My byliśmy we wrześniu na sobotnich naukach w Matemblewie. Dwie soboty w godzinach 9-17 z obiadem, koszt 180zł za parę. Nauki stosunkowo przystępne. Obiady gotowane przez firmę cateringową obsługującą przedszkola, w związku z czym nawet ziemniaków nie posolili ;)
W tym roku nauki odbywały się w kwietniu, czerwcu i wrześniu. Nie wiem, jak będzie w przyszłym roku.
W tym roku nauki odbywały się w kwietniu, czerwcu i wrześniu. Nie wiem, jak będzie w przyszłym roku.
Ślubujemy 29.04.2017
ja polecam nauki w parafii Serca Jezus w Gdyni.....
dopiero co je skończyliśmy. i mogę śmiało powiedzieć że są świetne !!!
nauki są co czwartek o 18:00 po 2 godzinki 2 wykłady. spotkań jest 4. Naprawdę warto. Zajęcia są prowadzone głównie przez specjalistów doktorów profesorów psychologów. chyba tylko dwa wykłady były prowadzone przez księży.
Z nauk wychodziliśmy uduchowieni spokojni o swoją przyszłość, z wiarą że we wszystkim sobie poradzimy. niesamowite uczucie. No i o dziwo mój PM jak był negatywnie nastawiony do księży i do kościoła, to zmienił zdanie :)
niestety co do poradnictwa rodzinnego to sama szukam jakiejś normalnej osoby która to prowadzi bo póki co nic dobrego nie słyszałam o żadnej. Wszystkie te baby od poradnictwa są jakieś poryte nawiedzone albo dziiwne
dopiero co je skończyliśmy. i mogę śmiało powiedzieć że są świetne !!!
nauki są co czwartek o 18:00 po 2 godzinki 2 wykłady. spotkań jest 4. Naprawdę warto. Zajęcia są prowadzone głównie przez specjalistów doktorów profesorów psychologów. chyba tylko dwa wykłady były prowadzone przez księży.
Z nauk wychodziliśmy uduchowieni spokojni o swoją przyszłość, z wiarą że we wszystkim sobie poradzimy. niesamowite uczucie. No i o dziwo mój PM jak był negatywnie nastawiony do księży i do kościoła, to zmienił zdanie :)
niestety co do poradnictwa rodzinnego to sama szukam jakiejś normalnej osoby która to prowadzi bo póki co nic dobrego nie słyszałam o żadnej. Wszystkie te baby od poradnictwa są jakieś poryte nawiedzone albo dziiwne
Cóż, może z takiej racji, że parafię, jak każdy inny budynek, też trzeba ogrzać, oświetlić i nagłośnić, także z okazji ślubu... oraz zapłacić osobom, które będą go współtworzyć. Zawsze można wziąć ślub cywilny, którego koszty formalne nie przekroczą 100 złotych ;-)
Swoją drogą, zadziwia mnie, gdy ktoś żałuje paruset złotych na ofiarę za ślub, a bez mrugnięcia okiem płaci kilka tysięcy za wódkę... i jeszcze chce, by wszystko bajecznie wyglądało na zdjęciach. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję ;-)
Swoją drogą, zadziwia mnie, gdy ktoś żałuje paruset złotych na ofiarę za ślub, a bez mrugnięcia okiem płaci kilka tysięcy za wódkę... i jeszcze chce, by wszystko bajecznie wyglądało na zdjęciach. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję ;-)
wkurzają mnie teksty tego typu że na ofiarę żałują a na wesele trwonią kasę ... hola hola hola ..... OFIARĘ każdy z nas chętnie pewnie da, co innego gdy ksiądz narzuca sobie CENNIK. Nas z góry poinformowano że ślub kosztuje 1100 zł w cenie organy dywan i jakieś kwiatki. To moim zdaniem jest już przegięciem. Nawet sama głowa kościoła Papież Franciszek mówi głośno o tym że NIEGODZIWOŚCIĄ jest to że księża żądają pieniędzy za sakrament. OFIARA to zupełnie inna sprawa.....
100 zł płaciliśmy za nauki, nie bulwersowałam się gdyż wiedziałam że te pieniążki pewnie dla parafii za czas poświęcony tych ludzi co udzielali nam nauk. ponadto kawka herbatka ciasteczka botaniczki gościna jak w domu. Więc uważam osobiście że to były dobrze spożytkowane pieniądze.
100 zł płaciliśmy za nauki, nie bulwersowałam się gdyż wiedziałam że te pieniążki pewnie dla parafii za czas poświęcony tych ludzi co udzielali nam nauk. ponadto kawka herbatka ciasteczka botaniczki gościna jak w domu. Więc uważam osobiście że to były dobrze spożytkowane pieniądze.
Hmmm... nie mam pojęcia, w jakiej parafii bierzesz ślub, gdzie jest CENNIK. Ja nigdy się z czymś takim nie spotkałam, a trochę parafii w swoim życiu już poznałam. Albo mam szczęście do "normalnych" księży, albo Wy- wyjątkowego pecha.
Żeby była jasność- mój post odnosił się właśnie do OFIARY i tego, że właśnie nawet tej OFIARY ludzie często żałują, sądząc, że wszystko im się należy za darmo, a kwiaty, prąd itp.nic nie kosztują.
Ale- tak jak napisałam- to temat na odrębną dyskusję, gdyż Autorce wątku chodziło o inne informacje, które zresztą tutaj- mam nadzieję- uzyskała.
Żeby była jasność- mój post odnosił się właśnie do OFIARY i tego, że właśnie nawet tej OFIARY ludzie często żałują, sądząc, że wszystko im się należy za darmo, a kwiaty, prąd itp.nic nie kosztują.
Ale- tak jak napisałam- to temat na odrębną dyskusję, gdyż Autorce wątku chodziło o inne informacje, które zresztą tutaj- mam nadzieję- uzyskała.
Kiedyś to super te sprawy załatwiało sie we Wrzeszczu w kolegiacie za czasów gdy proboszczem był jeszcze ś.p. ks. Samp. Wtedy z nim wszystko można było załatwić. Na prawdę. Na nauki przedślubne chodziłam sama (raz był tylko ze mną narzeczony), bo mój luby pracował wtedy za granicą. proboszcz powiedział, że sama mam chodzić i dawać mu dwie kartki do podbicia, bo on nie ma nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, a to co najważniejsze to mam narzeczonemu powtórzyć ;) I tak oto sama to odbębniłam a komplet papierów miałam dla nas dwoje. Z poradnią rodzinną to samo. Trafiła nam sie super babka. Były 3 spotkania, tylko na jednym byłam z moim lubym, na reszcie sama. Spoko rozmowy, bez głupich pytań o to co robimy "w tym temacie", żadnego wypytywania o wspólne mieszkanie, antykoncepcje itd. Pani spytała czy chciałabym prowadzić kalendarzyk małżeński. Odp. że absolutnie nie, bo mam bardzo nieregularne okresy (od 17 do nawet 90 dni), więc u mnie to loteria kiedy ten okres będzie i strach mi na to nie pozwoli. więcej tematu kalendarzyka nie było. Uwielbiałam teksty pani pt. "Wiem, że to nudne i już to wiecie, ale ja musze to powiedzieć, że....". Luzik, fajnie to wspominam. Żadne z 3 spotkań nie trwało dłużej jak 40 min.
Ciekawe czy teraz też taki lajcik...
Ciekawe czy teraz też taki lajcik...
Rozumiem. Ja też nie rozumiem tego że ktoś ma awersję do OFIARY za udzielenie sakramentu ślub. Przecież ludzie poświęcają swój czas aby nam pomóc w tym dniu, mam tu na myśli Pana kościelnego oraz Pana organistę. To oni często dekorują kościół muszą te kwiaty zamówić odebrać ułożyć. dla mnie OFIARA jest rzeczą naturalną. Może to kwestia wychowania nie wiem......
No my mamy pecha że mamy CENNIK w kościele. Niestety to parafia mojego narzeczonego i on uparł się na ślub tam więc mówi że zapłaci ile proboszcz karze i tyle. Cóż każda parafia jest inna jak widzę
No my mamy pecha że mamy CENNIK w kościele. Niestety to parafia mojego narzeczonego i on uparł się na ślub tam więc mówi że zapłaci ile proboszcz karze i tyle. Cóż każda parafia jest inna jak widzę
To faktycznie nieciekawie :/ Pozostaje mieć nadzieję, że te pieniążki ( zresztą niemałe) zostaną faktycznie wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. A sam sakrament powinien być darmowy ( nie mówię tutaj o kosztach wymienianych wcześniej, tj.za media i oprawę ślubu). Jak widać nie każdy wsłuchuje się w głos papieża Franciszka.
A nawiasem mówiąc, jak już mają CENNIK, to powinni też mieć kasę fiskalną i wydać paragon ;-)
A nawiasem mówiąc, jak już mają CENNIK, to powinni też mieć kasę fiskalną i wydać paragon ;-)
Marcinie, raczej nie dostaniesz namiarów na taką osobę, a już na pewno nie na publicznym forum. Nikt nie będzie ryzykował swojej reputacji, bo tak naprawdę ideą tych nauk jest obserwacja całego cyklu płodności kobiety i notowanie spostrzeżeń, więc od jednego do drugiego spotkania musi minąć minimum miesiąc i tych spotkań musi być w związku z tym minimum 2 ;-) Cóż, fizjologii nie da się ominąć ani streścić na wykresach jednorazowo w 45 minut ( bo na tych naukach nie tylko wysłuchuje się teorii, ale opierają się też o ćwiczenia ;-)) Dlatego jednorazowe spotkanie zwyczajnie nie ma sensu. Dla wielu nie mają zresztą sensu nawet 3 wymagane, ale ja akurat z nauk byłam bardzo zadowolona, nie miały nic wspólnego z moherowym ględzeniem. Odbywały się w sympatycznej atmosferze i wbrew pozorom wiele z nich wyniosłam. Polecam p. Sarę Katulską z poradni rodzinnej u oo. Dominikanów w Gdańsku, jeśli ktoś nie ma ciśnienia, by zrobić nauki ekspresowo :)
Wiesz, akurat obserwacja cyklu nie służy wyłącznie celom prokreacyjnym lub zaniechaniu/ braku takowego... choć z tym ( i głównie z tym) bywa kojarzona. Uważne obserwowanie swojego organizmu (tak, całego organizmu ,nie tylko pracy jajników) pozwala wykryć wiele nieprawidłowości i wczesnych objawów chorób, które z płodnością nie mają żadnego związku, ale mogą na nią wpływać. Tu nie chodzi o żadne "zmuszanie", po prostu pewne rzeczy dla własnego zdrowia ( a nie tylko płodności) warto wiedzieć. To, czy ktoś wykorzysta tę wiedzę-to już indywidualna sprawa każdego.
a co mają do tego leki na tarczycę? cykl jest taki sam, dzieci mieć też możesz. ja mam hashimoto, a jakoś poradnictwo mi nie przeszkadzało. inna rzecz, że prowadzą to często 70-latki, które nie wiedzą, że coś się przez ostatnie 40 lat zmieniło na świecie... ja akurat miałam spoko babeczkę młodą i darowała mi wszystkie wyliczenia, bo powiedziałam, że korzystam z aplikacji i dokładnie wiem kiedy mam płodne ;)
Aplikacja jest rzeczywiście bardzo pomocna, chociaż do obserwacji też się przekonałam, i to dzięki tym naukom w poradni właśnie ( też trafiłam na młodą super babeczkę), bo dzięki temu od razu zauważam, gdy coś jest nie tak w moim organizmie i nie chodzi mi tylko o dni płodne. Można to porównać do samobadania piersi- jednorazowo nie ma to sensu, regularne może uratować życie. Więc niema się co negatywnie nastawiać, niezależnie od tego czy ma się przekonanie do NPR czy też nie, taka obserwacja ( systematyczna) zwyczajnie może pomóc wykryć chorobę czy nawet uratować życie.
Ja na naukach powiedziałam kobiecie jasno, że żadnego kalendarzyka nie będę prowadziła, bo mam bardzo nie regularne okresy wahające się od 17 do 98 dni (to skrajne rekordy). Mogę to unormować biorąc tabletki antykoncepcyjne, ale to przecież niezgodne z naukami kościoła prawda? Więc spotkania co powiedzmy miesiąc nic by nie dały, bo mogłam bym i tak nie mieć okazji prześledzić swój cykl. Na szczęście pani od razu powiedziała, że skoro nie chcę to nie, ona nie będzie mnie zmuszać, bo to nie jest obowiązkowe ;p
A jednak w sytuacji, którą opisujesz, chcąc nie chcąc musiałaś śledzić swój cykl, skoro wiesz, że jest nieregularny. W dodatku nieregularność cykli nie wyklucza występowania owulacji, tyle że w Twoim przypadku zapewne w każdym cyklu przypada ona na inny dzień, i właśnie obserwacja pozwala stwierdzić ,kiedy, ZANIM do niej w ogóle dojdzie ( niezależnie od dnia cyklu). Pozwala także stwierdzić, kiedy cykle są bezowulacyjne, bo i tak się może zdarzyć, zwłaszcza jeśli masz nieregularne miesiączki/zespół policystycznych jajników itp.
Nie chciałabym Cię urazić, ale jeśli przyszłaś do poradni z takimi poglądami ( które- chcę to podkreślić- szanuję), to znaczy, że nie akceptujesz w pełni nauki Kościoła w tej kwestii- po co w takim razie decydujesz się na kościelny/ konkordatowy ślub? Dla pokazówki, dla rodziny, białej sukni? Przepraszam, że to napiszę, ale dla mnie to troszkę hipokryzja. Pewnie zaraz zostanę za to zminusowana, ale taka nasunęła mi się refleksja. Nie lepiej postępować zgodnie ze swoimi poglądami?
Nie chciałabym Cię urazić, ale jeśli przyszłaś do poradni z takimi poglądami ( które- chcę to podkreślić- szanuję), to znaczy, że nie akceptujesz w pełni nauki Kościoła w tej kwestii- po co w takim razie decydujesz się na kościelny/ konkordatowy ślub? Dla pokazówki, dla rodziny, białej sukni? Przepraszam, że to napiszę, ale dla mnie to troszkę hipokryzja. Pewnie zaraz zostanę za to zminusowana, ale taka nasunęła mi się refleksja. Nie lepiej postępować zgodnie ze swoimi poglądami?
Śledzę cykl na tyle, że zapisuję co ile jest okres i widzę czarno na białym jakie cyferki zapisuję i że żadnej regularności tu nie ma. Na szczęście nie ma i nie miało to dla mnie znaczenia, bo w ciążę zachodziłam bez problemów, działało to na zasadzie "mówisz i masz", dzieci zaplanowane co do miesiąca, taki farcik ;p
Dlaczego uważasz, że skoro nie chcę prowadzić kalendarzyka małżeńskiego to nie zgadzam się z naukami kościoła? To mam sie faszerować tabletkami antykoncepcyjnymi tak? To jest lepsze z punktu widzenia kościoła? W życiu nie łyknęłam żadnej tabletki i nie będę tego świństwa brała. Jednocześnie uważam, że jak ktoś coś chce stosować typu tabletki, plastry, wkładki to ma do tego prawo i kropka. To akurat nie powinna byc sprawa kościoła czy i co ktoś stosuje. Mi pani na naukach powiedziała, że w te tematy nie będzie sie nam mieszać, bo to sprawa naszego sumienia i jej nic do tego. Ot mądra kobieta :)
Dlaczego uważasz, że skoro nie chcę prowadzić kalendarzyka małżeńskiego to nie zgadzam się z naukami kościoła? To mam sie faszerować tabletkami antykoncepcyjnymi tak? To jest lepsze z punktu widzenia kościoła? W życiu nie łyknęłam żadnej tabletki i nie będę tego świństwa brała. Jednocześnie uważam, że jak ktoś coś chce stosować typu tabletki, plastry, wkładki to ma do tego prawo i kropka. To akurat nie powinna byc sprawa kościoła czy i co ktoś stosuje. Mi pani na naukach powiedziała, że w te tematy nie będzie sie nam mieszać, bo to sprawa naszego sumienia i jej nic do tego. Ot mądra kobieta :)
Ech, nie zrozumiałyśmy się. Nigdzie nie napisałam ,że ktokolwiek powinien łykać tabletki. Sama musiałam je brać jako nastolatka, z powodów zdrowotnych, kiedy jeszcze nawet mi się nie śniło ,że będę mieć chłopaka ,a co dopiero męża. Inie wspominam tego dobrze.
W mojej wypowiedzi bardziej chodziło mi o to, że nawet jeśli to nie powinna być sprawa Kościoła, to fakty są takie, że na nauki chodzi ten, kto decyduje się na kościelny ślub, bo to właśnie Kościół ma takie wymogi, aby ślubu udzielić. Więc chciałam położyć nacisk na NIEKONSEKWENCJĘ takich osób, a nie na to, kto jakie metody popiera lub nie ;-)
Myślę, że idea tego wątku była inna i mam nadzieję, że jego założycielka uzyskała potrzebne informacje. Ciebie zaś serdecznie pozdrawiam i dziękuję za polemikę- po to jest to forum :)
W mojej wypowiedzi bardziej chodziło mi o to, że nawet jeśli to nie powinna być sprawa Kościoła, to fakty są takie, że na nauki chodzi ten, kto decyduje się na kościelny ślub, bo to właśnie Kościół ma takie wymogi, aby ślubu udzielić. Więc chciałam położyć nacisk na NIEKONSEKWENCJĘ takich osób, a nie na to, kto jakie metody popiera lub nie ;-)
Myślę, że idea tego wątku była inna i mam nadzieję, że jego założycielka uzyskała potrzebne informacje. Ciebie zaś serdecznie pozdrawiam i dziękuję za polemikę- po to jest to forum :)
Oki ;)
Tak w ogóle, to te nauki przedślubne wcale nie są obowiązkowe. To w większości tylko przymus od księdza, a nie odgórnie od Kościoła. Bez nauk i poradni rodzinnej też można dostać ślub kościelny. Moi znajomi wpadli. Poszli do księdza i prosto z mostu powiedzieli jak jest i że chcą ślub ekspresowo ;p I ksiądz nie zrobił problemu. Powiedział, że nie ma czasu na pierdoły i ślub im zrobi kiedy będą chcieli. I to jest życiowe podejście do sprawy :)
Tak w ogóle, to te nauki przedślubne wcale nie są obowiązkowe. To w większości tylko przymus od księdza, a nie odgórnie od Kościoła. Bez nauk i poradni rodzinnej też można dostać ślub kościelny. Moi znajomi wpadli. Poszli do księdza i prosto z mostu powiedzieli jak jest i że chcą ślub ekspresowo ;p I ksiądz nie zrobił problemu. Powiedział, że nie ma czasu na pierdoły i ślub im zrobi kiedy będą chcieli. I to jest życiowe podejście do sprawy :)
To dobrze, że ksiądz wykazał się zrozumieniem, pewnie nie bez znaczenia było też to, że sami się do niego zgłosili i chcieli tego ślubu, bo często bywa odwrotnie ;-) No i w ich przypadku, kiedy wiadomo było ,że dziecko jest już w drodze, te nauki to byłaby trochę musztarda po obiedzie :)
Wiesz, ja byłam sceptycznie nastawiona do poradni rodzinnej, a jednak nie żałuję, że tam poszłam. I nawet, gdyby wszędzie nie były obowiązkowe, skorzystałabym i tak. Bo okazało się, że dzięki obserwacji sama jako pierwsza wcześnie zdiagnozowałam chorobę ,która wcale nie dotyczy płodności. A miało być to tylko "głupie mierzenie temperatury i obserwacja śluzu". Te "głupie" czynności prawdopodobnie uratowały mi życie. Dziewczyny, naprawdę nic nie tracicie ,a możecie tylko zyskać. Oczywiście pod warunkiem, że traficie na sensowną kobietę, tak jak ja ( namiary podałam wyżej ;-))
Pozdrawiam wszystkie przyszłe Panny Młode, niezależnie od poglądów, jakie mają w tej sprawie. :)
Wiesz, ja byłam sceptycznie nastawiona do poradni rodzinnej, a jednak nie żałuję, że tam poszłam. I nawet, gdyby wszędzie nie były obowiązkowe, skorzystałabym i tak. Bo okazało się, że dzięki obserwacji sama jako pierwsza wcześnie zdiagnozowałam chorobę ,która wcale nie dotyczy płodności. A miało być to tylko "głupie mierzenie temperatury i obserwacja śluzu". Te "głupie" czynności prawdopodobnie uratowały mi życie. Dziewczyny, naprawdę nic nie tracicie ,a możecie tylko zyskać. Oczywiście pod warunkiem, że traficie na sensowną kobietę, tak jak ja ( namiary podałam wyżej ;-))
Pozdrawiam wszystkie przyszłe Panny Młode, niezależnie od poglądów, jakie mają w tej sprawie. :)
Widzę że większość komentarzy totalnie mija się z celem pytania, ale podepnę się, może ktoś podpowie.
Do której z poradni rodzinnych w Gdańsku polecacie iść? W sensie, jak najbardziej wysłucham tego co mają do powiedzenia, ale wolałabym żeby nie wciskali nam tekstów w stylu "dzieci z invitro świecą w ciemności" :)
I jeszcze pytanie, orientujecie się jak wygląda to czasowo? I czy jest w jakiś sposób zależne od wybranego terminu kursu przedmałżeńskiego w kościele?
Do której z poradni rodzinnych w Gdańsku polecacie iść? W sensie, jak najbardziej wysłucham tego co mają do powiedzenia, ale wolałabym żeby nie wciskali nam tekstów w stylu "dzieci z invitro świecą w ciemności" :)
I jeszcze pytanie, orientujecie się jak wygląda to czasowo? I czy jest w jakiś sposób zależne od wybranego terminu kursu przedmałżeńskiego w kościele?
Ja już podałam namiary dotyczące Gdańska, właśnie w tym wątku ;-) I gwarantuję, że nie usłyszysz tam takich tekstów :)
Co do czasu trwania, to kolejność jest taka, że standardowo najpierw nauki, potem poradnia. W naszym przypadku (robiliśmy i kurs, i poradnię u oo. Dominikanów) zapisywaliśmy się na konkretne terminy w poradni na ostatnim spotkaniu kursu. Kurs trwał miesiąc ( 4 spotkania w każdy czwartek), a poradnia była rozłożona w czasie około 2 mies. ( dlaczego tak jest- o tym obszernie pisałam w tym wątku, więc nie będę się powtarzać ;-))
Generalnie idąc do księdza na spisanie protokołu przedślubnego ( zwykle odbywa się to 2-3 mies. przed ślubem) powinnaś mieć już zaliczone i nauki, i poradnię, bo przedstawiasz tam właśnie m.in. te kwitki. Ale dopytaj jeszcze księdza w parafii, gdzie zamierzasz wziąć ślub, bo wymogi mogą się różnić.
Co do czasu trwania, to kolejność jest taka, że standardowo najpierw nauki, potem poradnia. W naszym przypadku (robiliśmy i kurs, i poradnię u oo. Dominikanów) zapisywaliśmy się na konkretne terminy w poradni na ostatnim spotkaniu kursu. Kurs trwał miesiąc ( 4 spotkania w każdy czwartek), a poradnia była rozłożona w czasie około 2 mies. ( dlaczego tak jest- o tym obszernie pisałam w tym wątku, więc nie będę się powtarzać ;-))
Generalnie idąc do księdza na spisanie protokołu przedślubnego ( zwykle odbywa się to 2-3 mies. przed ślubem) powinnaś mieć już zaliczone i nauki, i poradnię, bo przedstawiasz tam właśnie m.in. te kwitki. Ale dopytaj jeszcze księdza w parafii, gdzie zamierzasz wziąć ślub, bo wymogi mogą się różnić.
http://www.nsjwrzeszcz.pl/poradnia.html, polecam Panią Magdalenę Misztak-Holę
Ślubujemy 29.04.2017
To że poradnia jest rozłożona w czasie to ma sens, zresztą chętnie posłucham czego mają do powiedzenia bo uważam że taka obserwacja własnego organizmu może być naprawdę przydatna. Myślałam że może można odbyć te wizyty np. równolegle z naukami w kościele, bo to chyba zupełnie inny zakres materiału. A może jeszcze się uda, będę się dowiadywać :)
P.S. Fajnie że udzielasz się na forum mimo że masz to już za sobą. Zawsze dobrze móc spytać kogoś kto nie tylko "coś słyszał" ale faktycznie wypróbował :)
P.S. Fajnie że udzielasz się na forum mimo że masz to już za sobą. Zawsze dobrze móc spytać kogoś kto nie tylko "coś słyszał" ale faktycznie wypróbował :)
Rzeczywiście, kurs u Dominikanów jest płatny ( u nas to było bodajże 80 zł od pary). Ale to są dobrze spożytkowane pieniądze, bo idą na konkretne cele, m.in. działalność charytatywną, którą ojcowie prowadzą, a także utrzymanie i remont klasztoru oraz klasztornych zabytków. My byliśmy dokładnie poinformowani, na co idą nasze pieniądze, na pierwszym spotkaniu prowadzący nawet zażartował, że nowe krzesła, na których siedzimy, zasponsorowała grupa z poprzedniego kursu :) Ponadto prośba o datek była wypowiedziana z wyczuciem, a nie żądaniem, prowadzący powiedział też, że jeśli kogoś nie stać na opłatę, uszanuje to. Z tego , co zauważyłam, wszyscy i tak dawali, choć teoretycznie mogliby powiedzieć, że ich nie stać. Bo sposób prowadzenia tych spotkań po prostu był wart tych pieniędzy.
Co do równoległości kursu i poradni- nie jest to możliwe z prostego powodu, o którym wspomniałaś- zakres wiedzy nie pokrywa się. Na kursie nacisk kładziony jest na etykę życia małżeńskiego, zagadnienia związane bardziej z duchowym aspektem ,miłością, odpowiedzialnością za drugą osobę itp. Ostatni wykład z kolei to liturgia sakramentu małżeństwa, czyli prowadzący dokładnie opowiada, co po czym nastąpi w kościele podczas samego ślubu. Natomiast poradnia rodzinna- to już bardziej sprawy związane z cyklem miesiączkowym kobiety i naturalnym planowaniem rodziny. Najpierw jest wykład ogólny dla wszystkich ( takie wprowadzenie teoretyczne, czym jest NPR), potem pary zapisują się na 2 spotkania indywidualne, rozłożone w czasie ( żeby zdążyć zaobserwować przebieg całego cyklu).
Dziękuję za miłe słowa, udzielam się na forum dlatego, że sama przed ślubem często tu zaglądałam, szukając cennych wskazówek i opinii. Większość była niezwykle pomocna, dlatego teraz poniekąd "spłacam dług" wdzięczności wobec tych forumowiczów, którzy kiedyś mi pomogli :)
Co do równoległości kursu i poradni- nie jest to możliwe z prostego powodu, o którym wspomniałaś- zakres wiedzy nie pokrywa się. Na kursie nacisk kładziony jest na etykę życia małżeńskiego, zagadnienia związane bardziej z duchowym aspektem ,miłością, odpowiedzialnością za drugą osobę itp. Ostatni wykład z kolei to liturgia sakramentu małżeństwa, czyli prowadzący dokładnie opowiada, co po czym nastąpi w kościele podczas samego ślubu. Natomiast poradnia rodzinna- to już bardziej sprawy związane z cyklem miesiączkowym kobiety i naturalnym planowaniem rodziny. Najpierw jest wykład ogólny dla wszystkich ( takie wprowadzenie teoretyczne, czym jest NPR), potem pary zapisują się na 2 spotkania indywidualne, rozłożone w czasie ( żeby zdążyć zaobserwować przebieg całego cyklu).
Dziękuję za miłe słowa, udzielam się na forum dlatego, że sama przed ślubem często tu zaglądałam, szukając cennych wskazówek i opinii. Większość była niezwykle pomocna, dlatego teraz poniekąd "spłacam dług" wdzięczności wobec tych forumowiczów, którzy kiedyś mi pomogli :)
byliśmy na poradnictwie rodzinnym i niestety musimy szukać dalej. Polecono nam poradnictwo od Jezuitów w Gdyni.
Nigdy więcej nie chce nawet spotkać na ulicy tej Pani.
Pierwsze spotkanie i Pani zaczęła od tematu aborcji...... zaczęła wyzywać rząd oraz feministki które walczą o dozwoloną aborcję w każdym przypadku. Potem powiedziała że jeśli bóg daje dziecko to powinno się je urodzić i koniec !! bo to bóg decyduje ile mamy dzieci.
Mój narzeczony nie wytrzymał i zapytał "a co jeśli rodzinę nie stać na więcej niż 2 dzieci" Pani odpowiedziała że każdego stać, bo to bóg daje nam jeść więc i dla kolejnego dziecka też się jedzenie znajdzie........
od aborcji przeszło do NPR, Pani tłumaczyła co to jest itp...... wszystko by potem było ok gdyby nie dodała że kobiety które nie stosują tej metody używając antykoncepcje to nie są 100% kobiety. Bo tylko 100% kobieta ma dziecko i uwaga "macice przyjazną rodzinie" . odradzam poradnictwo z tej parafii :) a więc szukamy dalej :)
Nigdy więcej nie chce nawet spotkać na ulicy tej Pani.
Pierwsze spotkanie i Pani zaczęła od tematu aborcji...... zaczęła wyzywać rząd oraz feministki które walczą o dozwoloną aborcję w każdym przypadku. Potem powiedziała że jeśli bóg daje dziecko to powinno się je urodzić i koniec !! bo to bóg decyduje ile mamy dzieci.
Mój narzeczony nie wytrzymał i zapytał "a co jeśli rodzinę nie stać na więcej niż 2 dzieci" Pani odpowiedziała że każdego stać, bo to bóg daje nam jeść więc i dla kolejnego dziecka też się jedzenie znajdzie........
od aborcji przeszło do NPR, Pani tłumaczyła co to jest itp...... wszystko by potem było ok gdyby nie dodała że kobiety które nie stosują tej metody używając antykoncepcje to nie są 100% kobiety. Bo tylko 100% kobieta ma dziecko i uwaga "macice przyjazną rodzinie" . odradzam poradnictwo z tej parafii :) a więc szukamy dalej :)
A u mnie się właśnie okazało że poradnię można zrobić jeszcze przed kursem w kościele :) I to zasugerowała sama pani z poradni, wiedząc, że nauki dopiero na wiosnę, zaproponowała spotkanie już w styczniu, ponieważ teraz jest mniej chętnych i łatwiej znaleźć wolny termin.
W sumie ma sens, skoro zakres materiału w jednym i drugim miejscu i tak jest zupełnie różny.
W sumie ma sens, skoro zakres materiału w jednym i drugim miejscu i tak jest zupełnie różny.
O , to super, że się tak udało :) W sumie faktycznie największy "wysyp" par na poradnię jest na wiosnę, bo dużo osób bierze ślub latem. Nam powiedziano w parafii, ze dobrze jest zrobić najpierw kurs, a potem poradnię na zasadzie " od ogółu do szczegółu", ale jak widać nie jest to regułą :)
Powodzenia w takim razie i mam nadzieję, że nie traficie na nikogo nawiedzonego :)
Powodzenia w takim razie i mam nadzieję, że nie traficie na nikogo nawiedzonego :)
Ech, szkoda tylko, że tak mało poradni można z czystym sumieniem polecać :/ Niemal wszędzie jakieś nawiedzone kobiety. Obydwie sprawdzone przeze mnie i forumkę Koliberek są w Gdańsku. Może któraś z już mężatek poleciłaby dziewczynom jakąś poradnię w Gdyni/ Sopocie? Nie każdemu chce się jeździć do Gdańska, ja też miałam tam kawał drogi- skorzystałam tylko dlatego, że sama poszłam tam właśnie z polecenia. Dobrze chociaż, że było warto :)
Jesteśmy po wizytach w poradni rodzinnej u Dominikanów w Gdańsku i jesteśmy bardzo zadowoleni :) na spotkaniach indywidualnych nie było żadnych krępujących pytań ani narzucania tematów. Mogliśmy pytać o co chcieliśmy, a jak już przyszło do metod naturalnego planowania rodziny to polegało to na tłumaczeniu zasad metody a nie na zmuszaniu do jej stosowania :)