Widok
ja nie mialam poloznej i bylam zadowolona z kolei kolezanka miala polozna zaplacila nie malo bo polozna daje tez kaske z tej dzialki lekarzowi i nie byla zadowolona z opieki a ni lekarskiej ani poloznej
Moim zdaniem same wprowadzacie panikę jeśli chodzi o położe i lekarzy.W prasie, internecie można przeczytać wiele na temat łapówek a to Wy dziewczyny same się nakręcacie i powodujecie,że tzw. świat łapówek istnieje.Tylko,że nikt o nie nie prosi.Ludzie są przekonani,że tak wypada a póżniej oczerniają wielu niewinnych lekarzy tudziez położne o branie łapówek.
Dziewczyny nie "nakręcajcie się".
Z doświadczenia wiem, że jeśli jakaś "ciężarówka" się nastawi na "swoją" położną przy porodzie, to nawet święci nie pomogą. Czy jest to konieczne czy nie? Nie wiem. Ale jeśli to ma pomóc psychicznie takiej dziewczynie, to niech i nawet wynajmie cały personel :-)
Ja rodziłam w państwowym szpitalu. Pomimo tego, że moja mama jest położną (w stanie spoczynku), to nie chciałam nikogo poza moim mężem. Nie żałuję tego. Też wychodzę z założenia, że płacić za coś co jest obowiązkiem, jest trochę nie na miejscu, ale nie mają sensu próby wyperswadowania tego typu działań innym. Są przecież też dziewczyny gotowe płacić za prywatne kliniki kwoty kilkutysięczne w pln-ach :-).
Najważniejsze jest dobro rodzącej i maluszka.
Apropos mojej matki - położnej, to ona nigdy nie brała pieniędzy za swoją pracę od pacjentek. Wykonywała swoją pracę z pasją i sympatią dla położnic. Ona na pewno nie jest jedyna w tej branży.
Z doświadczenia wiem, że jeśli jakaś "ciężarówka" się nastawi na "swoją" położną przy porodzie, to nawet święci nie pomogą. Czy jest to konieczne czy nie? Nie wiem. Ale jeśli to ma pomóc psychicznie takiej dziewczynie, to niech i nawet wynajmie cały personel :-)
Ja rodziłam w państwowym szpitalu. Pomimo tego, że moja mama jest położną (w stanie spoczynku), to nie chciałam nikogo poza moim mężem. Nie żałuję tego. Też wychodzę z założenia, że płacić za coś co jest obowiązkiem, jest trochę nie na miejscu, ale nie mają sensu próby wyperswadowania tego typu działań innym. Są przecież też dziewczyny gotowe płacić za prywatne kliniki kwoty kilkutysięczne w pln-ach :-).
Najważniejsze jest dobro rodzącej i maluszka.
Apropos mojej matki - położnej, to ona nigdy nie brała pieniędzy za swoją pracę od pacjentek. Wykonywała swoją pracę z pasją i sympatią dla położnic. Ona na pewno nie jest jedyna w tej branży.
o matko, nie prosiłam o ocenę tego co robię tylko o odpowiedź na zadane pytanie. Ja nie mam "swojego" lekarza, nie będzie ani mojego męża ani nikogo innego ze mną, kogoś kto gdyby coś się działo to zareaguje na moją prośbę. To mój pierwszy poród i chciałabym miec obok siebie osobę na której pomoc moge na pewno liczyć, czy to cos takiego złego?
Andzior, wiem że się denerwujesz. Każda matka przed pierwszym porodem odczuwa ściskanie w dołku, albo i gorzej. Na pewno nie będzie tak, że pozostaniesz sama ze sobą i rodzeniem. Może i nasza służba zdrowia jest "odrobinę kulawa", ale rodzącej nie zostawią samej sobie. Masz rację, że jeśli nie czujesz się pewnie mając świadomość, że poród będziesz przechodzić bez kogoś bliskiego w pobliżu, poszukaj sobie kogoś kto ci zapewni to poczucie bezpieczeństwa. :-) Powodzenia, kochana.
do KateZ-"swoja" położna to nie jest płacenie za jej obowiązki,jak zaczynasz rodzić o 22.00 a jej nie ma w szpitaku bo ma wolne to dzwonisz i ona przyjeżdza do szpitala , zajmuje się tylko tobą i jest tak długo jak trwa poród, jak zaczniesz rodzić na jej zmianie a ona już kończy pracę, to nie idzie do domu dopóki nie urodzisz, masz komfort że nie przejmuje cię jakaś ina położna z nowej zmiany.
To ja równiez wtrące swoje dwa grosze - oczywiście nie będe tu oceniać kwestii załatwienia swojej położnej, a tylko chce podzielić się informacjami jakie uzyskalam chodząc do swojej szkoły rodzenia.
Po pierwsze, jeśli ktoś decyduję się na poród rodzinny, to osoba towarzysząca jest łącznikiem między położnymi i lekarzami. Położna nie musi być przy tobie non stop, skoro II faza porodu się nie zaczęła. Ona przychodzi co jakiś czas kontrolować co się dzieje i może powiedzieć, że należy ją zawołać np. za trzy skorcze. Jeśli coś dzieje się coś niedobrego to ów osoba towarzysząca woła personel. W II fazie porodu personel jest cały czas przy rodzącej. Jeśli komuś ten układ nie odpowiada, to niech nie decyduje się na poród rodzinny, a wówczas położna i lekarze będą mieli rodzącą cały czas "na oku".
Drugą kwestią jest to, że jeśli trafisz na porodówkę o godz 12. a zmiana kończy się o 19 a Ty będzięsz akurat na finiszu, to położna nie odwróci się na pięcie i nie powie idę do domu, bo skończyłam zmianę, tylko zaczeka, aż urodzisz.
Niestety nie potwierdzę, czy w praktyce i w każdym przypadku tak jest, ale mając takie informacje ja się jakoś nie boję co będzie. Mam takie szczęście, że mój mąż deklaruje, iż będzie przy mnie przez cały poród.
Andzior - rozumię jak najbardziej Twoje obawy. Może w tej sytuacji masz jakąś dobrą koleżankę, która już rodziła i może być przy Tobie?
Po pierwsze, jeśli ktoś decyduję się na poród rodzinny, to osoba towarzysząca jest łącznikiem między położnymi i lekarzami. Położna nie musi być przy tobie non stop, skoro II faza porodu się nie zaczęła. Ona przychodzi co jakiś czas kontrolować co się dzieje i może powiedzieć, że należy ją zawołać np. za trzy skorcze. Jeśli coś dzieje się coś niedobrego to ów osoba towarzysząca woła personel. W II fazie porodu personel jest cały czas przy rodzącej. Jeśli komuś ten układ nie odpowiada, to niech nie decyduje się na poród rodzinny, a wówczas położna i lekarze będą mieli rodzącą cały czas "na oku".
Drugą kwestią jest to, że jeśli trafisz na porodówkę o godz 12. a zmiana kończy się o 19 a Ty będzięsz akurat na finiszu, to położna nie odwróci się na pięcie i nie powie idę do domu, bo skończyłam zmianę, tylko zaczeka, aż urodzisz.
Niestety nie potwierdzę, czy w praktyce i w każdym przypadku tak jest, ale mając takie informacje ja się jakoś nie boję co będzie. Mam takie szczęście, że mój mąż deklaruje, iż będzie przy mnie przez cały poród.
Andzior - rozumię jak najbardziej Twoje obawy. Może w tej sytuacji masz jakąś dobrą koleżankę, która już rodziła i może być przy Tobie?
wszystkie porody nie zaczynają się o12.oo i nie kończą o19.00, oczywiście położna zaczeka pół godziny po swojej zmianie, ale nie dwie i dłużej.Ja nikogo nie chcę przekonywac że trzeba brać sobie położną, bez tego opieka też jest zazwyczaj bardzo dobra,ale jest komfort psychiczny i nie usłyszy się że są też inne rodzące, albo że zmiana się kończy,że nie ma co tak wrzeszczeć itd