Widok
porod w słynnym szpitalu w wejherowie ---byl najwieksza pomyłką!!
Moja ciaza przebiegala bez komplikacji, mialam urodzic dziewczynke,cieszylam sie ogromnie!!!
Moim lekarzem prowadzacym był dr. M., ktory w swoim prywatnym gabinecie jest bardzo mily, bez problemu odpowie na kazde pytanie, podobno swietny specjalista.Ponadto uczeszczalam do szkoly rodzenia wraz z mezem, ktora wogole sie nie przydala podczas naszego porodu, zapisalam sie tam w celu zapoznania sie z personelem-poloznymi, jako, ze byla to moja pierwsza ciaza, bardzo sie balam rozwiazania.
Na szkole rodzenia mowili, o porodzie rodzinnym,ze maz jest przy mnie, panuje intymna atmosfera, personel jest przemily i co najsmieszniejsze ze bede mogla rodzic w kazdej wygodnej dla mnie pozycji.
Po porodzie mielismy spedzic 2 godziny w sali porodowej aby ocenic czy nie ma krwotoku itd.. mial byc to czas dla rodzicow i malenstwa,mieli nam pokazac jak przystawic dziecko do piersi, pomoc w przewijaniu pielegnacji pepka itd.
Gdy nadszedl termin porodu udalam sie na kontrole do dr.M., ktory stwierdzil ze mam juz dziecko powyzej 4-ech kg dlatego nie ma co czekac i mam sie w przyszlym tygodniu stawic na izbe przyjec na porodowke, z zakupionym przeze mnie zelem PREPIDIL(koszt okolo 200zł), przed ktorym ostrzegam!!!!!!!!!!!!!
Stawilam sie na izbe przyjec w srode okolo 15, tam stwierdzili ,ze przejde na patologie gdyz juz nie maja lekarza ktory moglby mi zalozyc ten zel, ktory mial przyspieszyc dojrzewanie szyjki macicy co w konsekwencji mialo wywolac porod do 24 godzin.
Wiec przelezalam tak dobe i nastepnego dnia z rana zabrali mnie na porodowke, aby zalozyc ten zel.
Nikt wczesniej nie sprawdzil, ja rowniez nie przeczytalam ulotki o konsekwencjach po zalozeniu tego zelu.dr. M stwierdzil ze jest to zupelnie bezbolesne, wiec mu zaufalam.
Wiec polozylam sie na lozko zalozyli mi zel po ktorym mialam lezec bite 2 godziny aby plyn nie splynal.
Polozna miala mnie dogladac.
Po zalozeniu zelu czulam okropny bol w pochwie i w podbrzuszu, nie da sie tego opisac, ale mialo byc to bezbolesne wiec liczylam ze ten bol ustapi.
A w konsekwencji bolalo mnie coraz bardziej, myslalam ze moze szyjka zaczela sie otwierac, po 10 minutach dostalam dreszczy w upalny dzien, sygnalizowalam poloznej ktora byla zdziwiona, ale przyniosla mi koc i wyszla, nagle poczułam ze musze do toalety, przeszywal mnie bol plus zaatakowala mnie ostra biegunka a wstac nadal nie moglam, probowalam wezwac polozna, ale bylam sama w sali, nie wiedzialam czy wstac czy czekac... w koncy przyszla i z łaską podala mi basen, potem dolaczyly sie wymioty, na nerke nie moglam za bardzo liczyc, bo polozna znowu gdzies zniknela.Bol nie ustepowal wiec caly czas myslalam ze zaczela mi sie moze akcja porodowa.Minely 2 godziny i wrocilam spowrotem na lozko na patologie, bylam tak obolala, ze ledwo chodzilam.Za jakis czas pojawil sie dr. M. zbadal mnie stwierdzil ze szyjka juz puscila, i moze rozpocznie sie porod i to byl caly udzial pana dr. "swietnego specjalisty".
Potem bylo juz tylko gorzej pojawily sie skurcze tak bolesne , ze nie da sie tego opisac, dziwilo mnie bo odstep pomiedzy skurczami trwal tylko 5 - 10 sekund i zaczynal sie kolejny skurcz.Prosilam o pomoc, polozne, lekarzy, moze aby mnie zbadali bo bol byl nie do wytrzymania i te skurcze tak nasilone, czułam ze cos jest nie tak.Polozne rozkladaly rece, a lekarz ktory pojawil sie pare godzin pozniej stwierdzil ze jest tylko 1 palec rowarcia, wiec nie powinno mnie bolec i ze przesadzam napewno, a ja myslalam ze zejde z tego swiata.Moj maz probowal zorganizowac anastezjologa zaproponowal mu pieciokrotnie wyzsza sumie za znieczulenie zewnatrzoponowe abym tylko tak juz nie cierpiala.Pan anastezjolog stwierdzil ,ze jesli zdolam miec rozwarcie na 4 palce do 21 godziny to mnie znieczuli a jesli pozniej to juz nie bo on w nocy nie pracuje:))a byla to godzina 15.Probowalam pod cieplym prysznicem przyniesc sobie troche ulgi, ale czulam ze znowu musze biec do toalety, bol byl nadal nie do opisania, po moim powrocie do lazienki salowa zaczela komentowac, ze znowu jest ponalewane wody pod prysznicem, i musi to wytrzec...a ja znowu wchodze pod prysznic.
Moj horror trwał ...jeczałam z bolu, maz probowal prosic o jakies farmakologiczne znieczulenie , prosil o zbadanie mnie bo liczylam ze skoro mam juz bole, ktorych sie nie da opisac to urodze do 21 ze znieczuleniem.O 17 maz zahaczyl kolejnego lekarza ze zmiany i prosil o zbadanie mnie, Na to lekarz i polozna, zaczeli wydziwiac, ze co to ma znaczyc...on nie ma czsu mnie badac mimo ze poprzednie badanie bylo2- 3 godziny wczesniej.Lekarka zaczela na mnie krzyczec w gabinecie ze moja rodzina wywiera na nich wplyw ze maja mnie badac co chwile, a ona nie ma na to czasu, po badaniu juz wiedzialam ze nie mam co liczyc na znieczulenie w kregoslup, bo szyjka od ostatniego badania otworzyla sie o 1 palec, nie bylo mozliwosci urodzic do 21.
Potem pojawil sie kolejny dr.Pan K. poprostu najbardziej hamski, upokarzajacy kobiety rodzace lekarz.
Zapomnialam dodac ze gdy prosilismy to lekarzy, to polozne o pomoc, bo tak strasznie bolalo a nie bylo nawet rowarcia to wszscy nas ignorowali np. lekarka stwierdzila ze kłamie ze tak boli, bo ona nie widzi skurczow na ktg, co sie pozniej okazało, bol wynikał z alergii jaka dostalam po zalozeniu prepidilu, ktory mial byc bezbolesnie zalozony.Moj lekarz prowadzacy, ktory powinien sprawdzic czy nie jestem uczulona na ten lek przed zalozeniem mi go, totalnie umyl raczki, olał mnie ,a polozne nie potrafia chyba czytac ulotek i nikt nie wpadl z nich ze moge dostac tak silnej nadwrazliwosci na ten lek, w ulotce jest napisane ze powinnam miec natychmiast plukanie szyjki macicy, ale to dopiero przeczytalam juz po wszytskim.
Moje bole trwaly 24 godziny, blagalam polozne o oksytocyne, aby ten horror sie zakonczyl jak najszybciej, bylam wycienczona, z bolu z biegunki ,wymiotow.Polozne stwierdzily ze na noc oksytocyny w tym szpitalu nie podaja, załamałam sie totalnie bol byl juz tak ostry ze ulge przynosil mi bardzo goracy prysznic w konsekwencji poparzył mi skore.
Wtedy złośliwy dr.K zabral mnie do gabinetu na kolejbe badanie, prosilam czy moge przeczekac skurcz i wtedy polozyc sie na lozko do badania, wysmiali mnie po co przeciez to tak nie boli stwierdzil lekarz.
Nie poinformowal mnie o postepie porodu tylko w bardzo nieprzyjemny sposob wyprosil z gabinetu. Kolezanka ktora lezala ze mna na patologii podsluchala tylko przez drzwi jak rzomawial o mnie z polozna ze mam juz 6 palcow rozwarcia.
Zaczely sie bole krzyzowe a ja nadal na patologii... maz robil co mogl masowal mi krzyz, tak jak uczyli na szkole rodzenia, w tem wszedl pan doktor i zaczal sie wydzierac na nas, ze maz ma sie wynosic z odzialu ze wezwie policje, mowil ze teraz on tu jest ordynatorem, ze odwiedziny sa do 21.Ja rozumiem...ze to patologia ale sala byla pusta a nasza sytuacja WYJATKOWA, bo rodzilam a nadal trzymali nas na patologii...dlaczego nie zabrali mnie na porodowke skoro juz byla dosc rozwinieta akcja porodowa.
Ja z bolu i stresu zaczelam plakac, maz musial wyjsc,prosilam przeniescie mnie juz na porodowke w koncu placimy za porod rodzinny,wtedy zaczal mnie obrazac pan doktor ze jak ja sie zachowuje, jak sie nie podoba to moglam isc do swissmedu, tutaj on dyktuje warunki, wprowadzil jakis terror, polozne sie go boja, spuszczaja glowe,boja sie np zasugerowac ze moze powinnam byc juz z mezem na porodowce , bo ten lekarz zrobi dokładnie na odwrot niz jak one go poproszą.
Zostalam sama z bolem i stresem.
chwile pozniej stwierdzilam ze ide do meza na korytarz i skoro nie chca mnie przeniesc na porodowke bede rodzic na korytarzu z mezem, tak bardzo potrzebowałam bliskiej osoby w tej trudnej chwili.
Pan doktor chyba sie tego przestraszyl wezwal mnie ,za chwile znowu zbadal ,znowu uslyszalam ze jestem taka i owaka, ale co najwazniejsze przeniosl mnie na porodowke.Myslalam ze juz bedzie dobrze, ale trafilam na herszta a nie na polozna, zero dobrego slowa. O 1 w nocy kazala mi sie polozyc i podlaczyla mnie pod oksytocyne zdziwilo mnie to bo wczesniej polozne mowily ze na noc nie podlaczaja pod oksytocyne a i ze bede mogla rodzic w kazdej pozycji.Wychodzac z sali polozna powiedziala "tylko jak poczujesz bole parte to mnie zawolajcie".Wiec lezalam tak i czulam jak bole sie nasilaja, w koncu sie zaczelo poczulam bol party zaczelam glosno pojekiwac, maz pobiegl po nia, a ona na to tylko -ja slysze-.W koncu przyszla z łaska jak dziecko juz bylo w kanale rodnym i zaczela sie na mnie wydzierac ze mam przestac przec, tylko jak??? skoro to samo tak parlo.Potem krzyczala ze zle trzymam glowe podczas parcia i po co nadymam policzki, ze po co chodzilam na szkole rodzenia jak i tak robie co innego, ale bol jest w tym momencie tak silny ze nie dociera do Ciebie czego te baby chca.Potem bylo mi juz wszytsko jedno chcialam tylko ujrzec moja coreczke.Mala miala 3.300 a podobnoz byla juz ponad 4 kilogramowa.Dziecko urodzilo sie sino blade, niedotlenione,umordowane, podduszone do tej pory ma ogromne ślady na szyjce i glowce po ciezkim porodzie, nie wspominam juz o tym ze 2 godziny po porodzie spedzilam z malenstwem na korytarzu zamiast na sali poporodowce i nawet nie wiem dlaczego.Malo brakowalo, a dziecko moglobyc uposledzone od niedotlenienia. Potem juz na oddziale poporodowym nikt nas nie uczyl ani pielegnacji dziecka, ani jak przystawiac do piersi.gdybym sama nie poszla i zapytala o spirytus do pepka to nie doczekalabym sie.
Posumowujac moj porod okazal sie koszmarem, upokorzono nas i zostawiono samych sobie przez caly pobyt.Jedyne co dobre to ze mają sale pojedyncze płatne oczywiscie, maz moze byz z toba caly czas, gdyby nie to to dziecko zadławiloby mi sie swoimi wymiocinami, bo nie oczyscili jej drog oddechowych i mała wymiotowala co chwile wodami plodowymi, mimo ze lezala na boczku zakrztusila sie, zaczela sztywniec i siniec ja bylam pod prysznicem, cale szczescie ze maz czuwal nad naszym malenstwem.
Coreczka juz wrocila do siebie i mamy sie dobrze, tylko nadal pozostaje gorycz w sercu i niesmak, bo przeciez mialo byc calkiem inaczej.
Szpital w wejherowie jest totalnie nie przygotowany na porod z komplikacjami, moze to potwierdzic kilka moich kolezanek, ktore mialy podobnie jak ja okropne przerzycia w tym szpitalu na porodowce i na patologii, jedną jeszcze zwyzywali typu Ty tłusciochu, grubasie.
W glowie sie nie miesci, to co sie tam dzieje.
Dziewczyny ktore trafiaja juz do szpitala z bolami porodowymi moze i sa bardzozadowolone bo klada sie na porodowke kilka chwil i rodza,a jeszcze trafia na jakas normalna polozna.
A ja mialam pecha co do calego personelu i NIGDY w zyciu nie zdecyduje sie juz na porod w SŁYNNYM WEJHEROWIE
Moim lekarzem prowadzacym był dr. M., ktory w swoim prywatnym gabinecie jest bardzo mily, bez problemu odpowie na kazde pytanie, podobno swietny specjalista.Ponadto uczeszczalam do szkoly rodzenia wraz z mezem, ktora wogole sie nie przydala podczas naszego porodu, zapisalam sie tam w celu zapoznania sie z personelem-poloznymi, jako, ze byla to moja pierwsza ciaza, bardzo sie balam rozwiazania.
Na szkole rodzenia mowili, o porodzie rodzinnym,ze maz jest przy mnie, panuje intymna atmosfera, personel jest przemily i co najsmieszniejsze ze bede mogla rodzic w kazdej wygodnej dla mnie pozycji.
Po porodzie mielismy spedzic 2 godziny w sali porodowej aby ocenic czy nie ma krwotoku itd.. mial byc to czas dla rodzicow i malenstwa,mieli nam pokazac jak przystawic dziecko do piersi, pomoc w przewijaniu pielegnacji pepka itd.
Gdy nadszedl termin porodu udalam sie na kontrole do dr.M., ktory stwierdzil ze mam juz dziecko powyzej 4-ech kg dlatego nie ma co czekac i mam sie w przyszlym tygodniu stawic na izbe przyjec na porodowke, z zakupionym przeze mnie zelem PREPIDIL(koszt okolo 200zł), przed ktorym ostrzegam!!!!!!!!!!!!!
Stawilam sie na izbe przyjec w srode okolo 15, tam stwierdzili ,ze przejde na patologie gdyz juz nie maja lekarza ktory moglby mi zalozyc ten zel, ktory mial przyspieszyc dojrzewanie szyjki macicy co w konsekwencji mialo wywolac porod do 24 godzin.
Wiec przelezalam tak dobe i nastepnego dnia z rana zabrali mnie na porodowke, aby zalozyc ten zel.
Nikt wczesniej nie sprawdzil, ja rowniez nie przeczytalam ulotki o konsekwencjach po zalozeniu tego zelu.dr. M stwierdzil ze jest to zupelnie bezbolesne, wiec mu zaufalam.
Wiec polozylam sie na lozko zalozyli mi zel po ktorym mialam lezec bite 2 godziny aby plyn nie splynal.
Polozna miala mnie dogladac.
Po zalozeniu zelu czulam okropny bol w pochwie i w podbrzuszu, nie da sie tego opisac, ale mialo byc to bezbolesne wiec liczylam ze ten bol ustapi.
A w konsekwencji bolalo mnie coraz bardziej, myslalam ze moze szyjka zaczela sie otwierac, po 10 minutach dostalam dreszczy w upalny dzien, sygnalizowalam poloznej ktora byla zdziwiona, ale przyniosla mi koc i wyszla, nagle poczułam ze musze do toalety, przeszywal mnie bol plus zaatakowala mnie ostra biegunka a wstac nadal nie moglam, probowalam wezwac polozna, ale bylam sama w sali, nie wiedzialam czy wstac czy czekac... w koncy przyszla i z łaską podala mi basen, potem dolaczyly sie wymioty, na nerke nie moglam za bardzo liczyc, bo polozna znowu gdzies zniknela.Bol nie ustepowal wiec caly czas myslalam ze zaczela mi sie moze akcja porodowa.Minely 2 godziny i wrocilam spowrotem na lozko na patologie, bylam tak obolala, ze ledwo chodzilam.Za jakis czas pojawil sie dr. M. zbadal mnie stwierdzil ze szyjka juz puscila, i moze rozpocznie sie porod i to byl caly udzial pana dr. "swietnego specjalisty".
Potem bylo juz tylko gorzej pojawily sie skurcze tak bolesne , ze nie da sie tego opisac, dziwilo mnie bo odstep pomiedzy skurczami trwal tylko 5 - 10 sekund i zaczynal sie kolejny skurcz.Prosilam o pomoc, polozne, lekarzy, moze aby mnie zbadali bo bol byl nie do wytrzymania i te skurcze tak nasilone, czułam ze cos jest nie tak.Polozne rozkladaly rece, a lekarz ktory pojawil sie pare godzin pozniej stwierdzil ze jest tylko 1 palec rowarcia, wiec nie powinno mnie bolec i ze przesadzam napewno, a ja myslalam ze zejde z tego swiata.Moj maz probowal zorganizowac anastezjologa zaproponowal mu pieciokrotnie wyzsza sumie za znieczulenie zewnatrzoponowe abym tylko tak juz nie cierpiala.Pan anastezjolog stwierdzil ,ze jesli zdolam miec rozwarcie na 4 palce do 21 godziny to mnie znieczuli a jesli pozniej to juz nie bo on w nocy nie pracuje:))a byla to godzina 15.Probowalam pod cieplym prysznicem przyniesc sobie troche ulgi, ale czulam ze znowu musze biec do toalety, bol byl nadal nie do opisania, po moim powrocie do lazienki salowa zaczela komentowac, ze znowu jest ponalewane wody pod prysznicem, i musi to wytrzec...a ja znowu wchodze pod prysznic.
Moj horror trwał ...jeczałam z bolu, maz probowal prosic o jakies farmakologiczne znieczulenie , prosil o zbadanie mnie bo liczylam ze skoro mam juz bole, ktorych sie nie da opisac to urodze do 21 ze znieczuleniem.O 17 maz zahaczyl kolejnego lekarza ze zmiany i prosil o zbadanie mnie, Na to lekarz i polozna, zaczeli wydziwiac, ze co to ma znaczyc...on nie ma czsu mnie badac mimo ze poprzednie badanie bylo2- 3 godziny wczesniej.Lekarka zaczela na mnie krzyczec w gabinecie ze moja rodzina wywiera na nich wplyw ze maja mnie badac co chwile, a ona nie ma na to czasu, po badaniu juz wiedzialam ze nie mam co liczyc na znieczulenie w kregoslup, bo szyjka od ostatniego badania otworzyla sie o 1 palec, nie bylo mozliwosci urodzic do 21.
Potem pojawil sie kolejny dr.Pan K. poprostu najbardziej hamski, upokarzajacy kobiety rodzace lekarz.
Zapomnialam dodac ze gdy prosilismy to lekarzy, to polozne o pomoc, bo tak strasznie bolalo a nie bylo nawet rowarcia to wszscy nas ignorowali np. lekarka stwierdzila ze kłamie ze tak boli, bo ona nie widzi skurczow na ktg, co sie pozniej okazało, bol wynikał z alergii jaka dostalam po zalozeniu prepidilu, ktory mial byc bezbolesnie zalozony.Moj lekarz prowadzacy, ktory powinien sprawdzic czy nie jestem uczulona na ten lek przed zalozeniem mi go, totalnie umyl raczki, olał mnie ,a polozne nie potrafia chyba czytac ulotek i nikt nie wpadl z nich ze moge dostac tak silnej nadwrazliwosci na ten lek, w ulotce jest napisane ze powinnam miec natychmiast plukanie szyjki macicy, ale to dopiero przeczytalam juz po wszytskim.
Moje bole trwaly 24 godziny, blagalam polozne o oksytocyne, aby ten horror sie zakonczyl jak najszybciej, bylam wycienczona, z bolu z biegunki ,wymiotow.Polozne stwierdzily ze na noc oksytocyny w tym szpitalu nie podaja, załamałam sie totalnie bol byl juz tak ostry ze ulge przynosil mi bardzo goracy prysznic w konsekwencji poparzył mi skore.
Wtedy złośliwy dr.K zabral mnie do gabinetu na kolejbe badanie, prosilam czy moge przeczekac skurcz i wtedy polozyc sie na lozko do badania, wysmiali mnie po co przeciez to tak nie boli stwierdzil lekarz.
Nie poinformowal mnie o postepie porodu tylko w bardzo nieprzyjemny sposob wyprosil z gabinetu. Kolezanka ktora lezala ze mna na patologii podsluchala tylko przez drzwi jak rzomawial o mnie z polozna ze mam juz 6 palcow rozwarcia.
Zaczely sie bole krzyzowe a ja nadal na patologii... maz robil co mogl masowal mi krzyz, tak jak uczyli na szkole rodzenia, w tem wszedl pan doktor i zaczal sie wydzierac na nas, ze maz ma sie wynosic z odzialu ze wezwie policje, mowil ze teraz on tu jest ordynatorem, ze odwiedziny sa do 21.Ja rozumiem...ze to patologia ale sala byla pusta a nasza sytuacja WYJATKOWA, bo rodzilam a nadal trzymali nas na patologii...dlaczego nie zabrali mnie na porodowke skoro juz byla dosc rozwinieta akcja porodowa.
Ja z bolu i stresu zaczelam plakac, maz musial wyjsc,prosilam przeniescie mnie juz na porodowke w koncu placimy za porod rodzinny,wtedy zaczal mnie obrazac pan doktor ze jak ja sie zachowuje, jak sie nie podoba to moglam isc do swissmedu, tutaj on dyktuje warunki, wprowadzil jakis terror, polozne sie go boja, spuszczaja glowe,boja sie np zasugerowac ze moze powinnam byc juz z mezem na porodowce , bo ten lekarz zrobi dokładnie na odwrot niz jak one go poproszą.
Zostalam sama z bolem i stresem.
chwile pozniej stwierdzilam ze ide do meza na korytarz i skoro nie chca mnie przeniesc na porodowke bede rodzic na korytarzu z mezem, tak bardzo potrzebowałam bliskiej osoby w tej trudnej chwili.
Pan doktor chyba sie tego przestraszyl wezwal mnie ,za chwile znowu zbadal ,znowu uslyszalam ze jestem taka i owaka, ale co najwazniejsze przeniosl mnie na porodowke.Myslalam ze juz bedzie dobrze, ale trafilam na herszta a nie na polozna, zero dobrego slowa. O 1 w nocy kazala mi sie polozyc i podlaczyla mnie pod oksytocyne zdziwilo mnie to bo wczesniej polozne mowily ze na noc nie podlaczaja pod oksytocyne a i ze bede mogla rodzic w kazdej pozycji.Wychodzac z sali polozna powiedziala "tylko jak poczujesz bole parte to mnie zawolajcie".Wiec lezalam tak i czulam jak bole sie nasilaja, w koncu sie zaczelo poczulam bol party zaczelam glosno pojekiwac, maz pobiegl po nia, a ona na to tylko -ja slysze-.W koncu przyszla z łaska jak dziecko juz bylo w kanale rodnym i zaczela sie na mnie wydzierac ze mam przestac przec, tylko jak??? skoro to samo tak parlo.Potem krzyczala ze zle trzymam glowe podczas parcia i po co nadymam policzki, ze po co chodzilam na szkole rodzenia jak i tak robie co innego, ale bol jest w tym momencie tak silny ze nie dociera do Ciebie czego te baby chca.Potem bylo mi juz wszytsko jedno chcialam tylko ujrzec moja coreczke.Mala miala 3.300 a podobnoz byla juz ponad 4 kilogramowa.Dziecko urodzilo sie sino blade, niedotlenione,umordowane, podduszone do tej pory ma ogromne ślady na szyjce i glowce po ciezkim porodzie, nie wspominam juz o tym ze 2 godziny po porodzie spedzilam z malenstwem na korytarzu zamiast na sali poporodowce i nawet nie wiem dlaczego.Malo brakowalo, a dziecko moglobyc uposledzone od niedotlenienia. Potem juz na oddziale poporodowym nikt nas nie uczyl ani pielegnacji dziecka, ani jak przystawiac do piersi.gdybym sama nie poszla i zapytala o spirytus do pepka to nie doczekalabym sie.
Posumowujac moj porod okazal sie koszmarem, upokorzono nas i zostawiono samych sobie przez caly pobyt.Jedyne co dobre to ze mają sale pojedyncze płatne oczywiscie, maz moze byz z toba caly czas, gdyby nie to to dziecko zadławiloby mi sie swoimi wymiocinami, bo nie oczyscili jej drog oddechowych i mała wymiotowala co chwile wodami plodowymi, mimo ze lezala na boczku zakrztusila sie, zaczela sztywniec i siniec ja bylam pod prysznicem, cale szczescie ze maz czuwal nad naszym malenstwem.
Coreczka juz wrocila do siebie i mamy sie dobrze, tylko nadal pozostaje gorycz w sercu i niesmak, bo przeciez mialo byc calkiem inaczej.
Szpital w wejherowie jest totalnie nie przygotowany na porod z komplikacjami, moze to potwierdzic kilka moich kolezanek, ktore mialy podobnie jak ja okropne przerzycia w tym szpitalu na porodowce i na patologii, jedną jeszcze zwyzywali typu Ty tłusciochu, grubasie.
W glowie sie nie miesci, to co sie tam dzieje.
Dziewczyny ktore trafiaja juz do szpitala z bolami porodowymi moze i sa bardzozadowolone bo klada sie na porodowke kilka chwil i rodza,a jeszcze trafia na jakas normalna polozna.
A ja mialam pecha co do calego personelu i NIGDY w zyciu nie zdecyduje sie juz na porod w SŁYNNYM WEJHEROWIE
Bardzo mi przykro, to straszne, że tak traktuje się kobiety w naszym kraju....jak jakieś kwoki znoszące jajka.
Wiem że jesteś w stresie. Ale powinnaś napisać pismo do dyrektora szpitala z oficjalną skargą na tych lekarzy i położne. Zaznacz wyraźnie, że jeżeli się nie ustosunkują to pójdziesz z tym do odpowiedniego urzędu który zajmie się tą sprawą.
Zdeptali Twoją godność, teraz powinnaś ją ją przywrócić na miejsce.
Wiem że jesteś w stresie. Ale powinnaś napisać pismo do dyrektora szpitala z oficjalną skargą na tych lekarzy i położne. Zaznacz wyraźnie, że jeżeli się nie ustosunkują to pójdziesz z tym do odpowiedniego urzędu który zajmie się tą sprawą.
Zdeptali Twoją godność, teraz powinnaś ją ją przywrócić na miejsce.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
BOZE AZ NIEWIEM CO CI NAPISAC,CO ZA s********Y BO JUZ INACZEJ NIEPOWIEM ,TEZ MIALAM CIEZKI POROD NIEMIALAM ROZWARCIA ,RODZILAM 22 H ,FAKT MAZ NIEMOGL BYC ZE MNA NA PATOLOGII ,ALE CALY CZAS WYCHODZILA DO NIEGO POLOZNA I INFORMOWALA GO CO SIE DZIEJE ,POLOZNA ROBILA WSZYSTKO ABY MI POMOC I DZIEKI NIEJ URODZILAM ,BO LEKARZ CHCIAL PRZECZEKAC NOC...TRZYMAJ SIE NAJWAZNIEJSZE ZE MALUTKA JEST ZDROWA I MOZECIE CIESZYC SIE WASZYM SZCZESCIEM :)
Wspolczucia...musialas miec pecha... ale nie ma co tego tlumaczy. Twoim prawem jest prawo do skargi zeby niestety w przyszlosci sie nie zdarzaly takie incydenty :((
ja tez cala ciaze chodzila do dr M, chodzilam na szkole rodzenia ktora mi sie bardzo przydala bow lasnie poznalam polozne i wszystkie byly mile;] porod tez mialam wywolywany prepdil zelem... ale ze mna generalnie byla polozna caly czas i kontrolowala sytuacje.. przychodzily sie pytac czy wszystko ok...
ja tez cala ciaze chodzila do dr M, chodzilam na szkole rodzenia ktora mi sie bardzo przydala bow lasnie poznalam polozne i wszystkie byly mile;] porod tez mialam wywolywany prepdil zelem... ale ze mna generalnie byla polozna caly czas i kontrolowala sytuacje.. przychodzily sie pytac czy wszystko ok...
Dziewczyny maja rację - koniecznie złóż skargę!
Jak to płaciliście za poród rodzinny??????????????????????
http://forum.trojmiasto.pl/Oplaty-za-porod-rodzinny-oraz-za-znieczulenie-t102499,1,16.html?hl=opłaty za poród#hl
Jak to płaciliście za poród rodzinny??????????????????????
http://forum.trojmiasto.pl/Oplaty-za-porod-rodzinny-oraz-za-znieczulenie-t102499,1,16.html?hl=opłaty za poród#hl
Bardzo Ci współczuję, ale dobrych wieści niestety nie mam. Ja również rodziłam w tym szpitalu, w skrócie, 3 tygodnie przenoszona ciąża, potem 3 godziny na izbie przyjęć bo lekarz jest zajęty, potem na porodówkę gdzie leżałam pod ktg ponad 30godz!!! Położna miała 3 dziewczyny w tym czasie więc jakoś dla mnie jej go nie starczyło... Druga zmiana to samo, małe zainteresowanie, bo rodziłam z mężem więc to on powinien się mną zająć... Nie myślcie sobie że te 30godz były bezbolesne, to był normalny poród tylko bardzo wolno postępował, skurcze co 2 minuty, położna na to że te to jeszcze nic nie bolą w porównaniu z tym co będzie potem... Najgorsze jest to że niby poród z mężem ale jak trzeba było coś zrobić to go wypraszano np przy przebiciu pęcherza. A przecież po to się decyduje na porod rodzinny by mogl ze mna byc w tych trudnych chwilach... Potem nagła akcja bo dziecko się dusi... Cesarka!!! Jedna położna przychodzi i wkłada mi cewnik druga przychodzi i go wyjmuje bo dam rade urodzic naturalnie, druga przychodzi i drze ryja ze czemu to wyjełam.... I tak po 30 godz porodu i skurczy 8 cm rozwarcia i zakończone to cesarka... Masakra.
A złe wieści takie że też składałam skarge ale do dzisiaj nic z tym nie zrobiono jak widzę po twoim przykładzie. 3lata miałam depresje i dopiero teraz sie zdecydowałam na drugie dziecko, ale o Wejherowie nie chce słyszec choć tu mieszkam. Rodzę w Swissmedzie.
Bardzo Ci wspólczuję, bo wiem co przeżyłaś. trzymajcie się z Maleńką:*
A złe wieści takie że też składałam skarge ale do dzisiaj nic z tym nie zrobiono jak widzę po twoim przykładzie. 3lata miałam depresje i dopiero teraz sie zdecydowałam na drugie dziecko, ale o Wejherowie nie chce słyszec choć tu mieszkam. Rodzę w Swissmedzie.
Bardzo Ci wspólczuję, bo wiem co przeżyłaś. trzymajcie się z Maleńką:*
uważam, że takie sytuacje nie powinny ujść na sucho - od niedawna jest powołana instytucja rzecznika praw pacjenta i to powinnaś jak najszybciej zgłosić bo z czasem mniej ochoty i się zapomina - albo skrzyknąć się z osobami, które miały podobne sytuacje;zawsze łatwiej, świadkowie bo znając życie cały personel się wymiga! w takich sytuacjach to najlepiej, jak mąż nagrywa na komórkę!
skandal!!!
skandal!!!
maaaaaaatko!!! dziewczyno wez sie w garsc i pisz skarki wszedzie gdzie sie da, nas osotnio zle potraktowali w przychodni na witominie i moj maz juz napisal pisma do nfz i gdzies tam jeszcze, takze walcz bo potraktowali Cie jak .....ehhh szkoda gadac, konowaly paryszwe
OSOBISTY TRENER FITNESS, ODCHUDZANIE, kształtowanie i modelowanie sylwetki, zajęcia indywidualne,diety,zapraszam, tel.695519424,fitness-ola@wp.pl www.odchudzanieztrenerem.pl
Szczerze współczuję i łączę w bólu. Otóż przeżyłam coś podobnego... Od 28 tygodnia ciąży leżałam kilka razy w szpitalu z powodu nerki (kolka nerkowa). Na początku ból pojawiał się w nocy dzięki czemu mąż mógł mnie zawieźć do szpitala na klinicznej. Niestety któregoś dnia ból pojawił się za dnia... był tak silny, że byłam zmuszona wezwać karetkę. Na moje nieszczęście przyjechali z wejherowa... Oczywiście dr K i M potraktowali mnie jak osobę nieświadomą swojego ciała. Według nich najadłam się winogron i dlatego boli mnie brzuch... ale ból nie przechodził. Minęły 3 dni i w końcu wysłali na usg jamy brzusznej. Odkryli, że to nie winogrona tylko moja lewa nerka prawie w ogóle nie działa. To jak już wiedzieli co mi jest wypisali do domu, ponieważ oni mi nie pomogą. Teraz się sobie dziwię dlaczego wracałam tam jeszcze 3 razy. Może dlatego, że położne były aniołami (na patologii), a ko końcu z dr M lub K nie będę rodzić. Ostatni raz trafiłam do wejherowa z wysokim ciśnieniem i wymiotami. Leżałam tam dwa dni. Dali receptę na leki obniżające ciśnienie wypisywali ze słowami "najlepiej gdyby urodziła Pani w ciągu dwóch dni". Czułam się fatalnie. Zadzwoniłam do dr prowadzącej ciążę. Kazała natychmiast przyjechać do siebie. Szybko zrobiłam usg i ktg, po czym wysłała na porodówkę na kliniczną. Nie rodziłam, ale nasz syn musiał jak najszybciej znaleźć się poza mną. Wszystko skończyło się cesarskim cięciem. Nikt nie wziął od nas ani zł za poród rodzinny (bo taki był na początku), ani za znieczulenie o które poprosiłam w trakcie porodu. Także nie trzeba płacić w swissmedzie, aby poród był godny i "przyjemny". Szpital w wejherowie będę omijać dużym łukiem. Nie dziwię się, że żadna z nas nie robi nic z dr M i K. Po porodzie chcemy mieć śwęty spokój i móc zajmować się swoimi maleństwami.
Po za tym dr M jest ordynatorem w tymże szpitalu więc jakby to powiedzieć jest ponadto... Ja byłam 3 tyg po terminie wzięli mnie na dobe na patologię, faktycznie połozne tam super, a po rannym obchodzie... kazali iść do domu i czekać!!! Masakra. Jeśli masz siły to złóż skargę powiem tak, nie ulży Ci w tym co musiałaś tam przeżyć, ale może chociaż jakoś podniesie na duchu. W sumie jeśli każda z nas by się nie zastanawiała i pisała to może wreszcie coś by tam zmienili. Pozdrawiam Cię serdecznie. PS: Na nowo do mnie wróciło wszystko co tam przeżyłam, po Twojej opowieści, i tego się nie zapomina, cały czas boli tak samo...
Przykro czytać takie rzeczy. Mialaś naprawdę kompletnego pecha, az mi sie wierzyc nie chce, bo sama tam rodziłam i następnym razem też mam zamiar tam rodzić. Na Twoim miejscu na pewno bym nie popuściła, jednak uwazam, ze wymienianie lekarzy w tym przypadku < bo łatwo sie domysleć kto jest kto> nie jest ok. Od takich spraw jest Rzecznik Praw Pacjenta, a nie forum.
:Pomimo wszystko trzymam za Was kciuki, obyś szybko zapomniała o horrorze, który przeżyliście.
Pozdrawiam.
:Pomimo wszystko trzymam za Was kciuki, obyś szybko zapomniała o horrorze, który przeżyliście.
Pozdrawiam.
Straszna opowieść,bardzo Ci współczuję i wierzę jak bardzo cierpiałaś.
Co to za lekarz,żeby w dniu terminu porodu na podstawie jakiegoś komputera decydować się na wywoływanie porodu,to jakiś absurd.Przecież wywoływanie porodu to dłuższy proces,po pierwsze zaczyna się od mniej drastycznych rzeczy niż żel(to chyba jest na samym końcu)ale najważniejsza rzecz to muszą być poważne wskazania.Ja byłam 11 dni po terminie jak dostałam skierowanie na patologię i wywoływanie porodu zaczęli od podawania jakiejś witaminy w zastrzyku,na szczęście tego samego dnia rozpoczął się poród.Na USG wychodziła waga dziecka 3200 a synek urodził się 3830 więc normalne że komputer się myli,oblicza tylko szacunkowo.
Dziwię się bardzo temu lekarzowi i moim zdaniem jak i wielu też innych osób powinnaś coś z tym zrobić.Najlepiej skopiuj swoją opowieść bo jest bardzo długa i zanieś do ordynatora szpitala,dodatkowo do rzecznika praw pacjenta,ponadto są chyba jakieś organizacje"Rodzić po ludzku" które napewno Ci pomogą,chodzi o to że ten lekarz zrobił wielką pomyłkę i po co kolejna pacjentka ma tak samo cierpieć jak Ty.
Daj znać co zrobiłaś w tej sprawie,my wszyscy czekamy na wieśći i trzymamy kciuki.Trzymaj się,nie myśl już o tym co przeszłaś,było,minęło ciesz się dzieciątkiem i dziękuj Bogu że jest zdrowe.
Co to za lekarz,żeby w dniu terminu porodu na podstawie jakiegoś komputera decydować się na wywoływanie porodu,to jakiś absurd.Przecież wywoływanie porodu to dłuższy proces,po pierwsze zaczyna się od mniej drastycznych rzeczy niż żel(to chyba jest na samym końcu)ale najważniejsza rzecz to muszą być poważne wskazania.Ja byłam 11 dni po terminie jak dostałam skierowanie na patologię i wywoływanie porodu zaczęli od podawania jakiejś witaminy w zastrzyku,na szczęście tego samego dnia rozpoczął się poród.Na USG wychodziła waga dziecka 3200 a synek urodził się 3830 więc normalne że komputer się myli,oblicza tylko szacunkowo.
Dziwię się bardzo temu lekarzowi i moim zdaniem jak i wielu też innych osób powinnaś coś z tym zrobić.Najlepiej skopiuj swoją opowieść bo jest bardzo długa i zanieś do ordynatora szpitala,dodatkowo do rzecznika praw pacjenta,ponadto są chyba jakieś organizacje"Rodzić po ludzku" które napewno Ci pomogą,chodzi o to że ten lekarz zrobił wielką pomyłkę i po co kolejna pacjentka ma tak samo cierpieć jak Ty.
Daj znać co zrobiłaś w tej sprawie,my wszyscy czekamy na wieśći i trzymamy kciuki.Trzymaj się,nie myśl już o tym co przeszłaś,było,minęło ciesz się dzieciątkiem i dziękuj Bogu że jest zdrowe.
Zebro- zapewniam Cie,ze ja tez nigdy w zyciu juz nie poszłabym do tego szpitala rodzic!!!!
Wprawdzie nie moge zlego slowa powiedzieć na personel w sensie,ze polozne byly miłe i sympatyczne.No,ale jesli chodzi o poród....
Miałam podobnie jak Ty-cholernie bolesne skurcze najpierw co 2-3 minuty,a potem co kilkanascie sekund i ZERO rozwarcia!Pewnie tez mysleli,ze przesadzam.
Leżałam tak najpierw na patologii przez 6 godzin,a potem przez 17 godzin na porodówce.Lekarz?
Nie widzialam ZEDNEGO przez cale 18 godzin łącznie!
Dopiero o 9 rano łaskawie sie zjawił inny,ktory akurat przejął dyzur(najlepszy lekarz z tego szpitala jakiego znam.poprostu fantastyczny!podejrzewam,ze raczej na niego nie trafiłaś.pewnie trafiłas na jakiegos starego dziada,a ci raczej maja chłodne podejscie do tematu).
Aaaa,no i oczywiscie kilka dni przed porodem jakis lekarz stwierdzil,ze mialam urodzic male słoniątko.corka miala "az" 3220:P
Potem byl pobyt na oddziale połozniczym-kolejna trauma.
Strasznie Ci współczuję Kochana tych wszystkich przezyc.Jak widac szpital w Wejherowie juz od jakiegos czasu traci swa chlubną opinię.Oczywiscie jak opisalam swoj pobyt i odczucia to wiele osob twierdziło,ze przesadzam....bo pewnie mialam jakies super wymagania itp.
Jak widac znajduje sie coraz wiecej pacjentek,ktore pobyt w tym szpitalu zwiazany z urodzeniem dziecka wspomina jako jedną wielką traume.
Zycze Ci,abys jak najszybciej o tym zapomniała i cieszyła sie Córeczką:-)
Wprawdzie nie moge zlego slowa powiedzieć na personel w sensie,ze polozne byly miłe i sympatyczne.No,ale jesli chodzi o poród....
Miałam podobnie jak Ty-cholernie bolesne skurcze najpierw co 2-3 minuty,a potem co kilkanascie sekund i ZERO rozwarcia!Pewnie tez mysleli,ze przesadzam.
Leżałam tak najpierw na patologii przez 6 godzin,a potem przez 17 godzin na porodówce.Lekarz?
Nie widzialam ZEDNEGO przez cale 18 godzin łącznie!
Dopiero o 9 rano łaskawie sie zjawił inny,ktory akurat przejął dyzur(najlepszy lekarz z tego szpitala jakiego znam.poprostu fantastyczny!podejrzewam,ze raczej na niego nie trafiłaś.pewnie trafiłas na jakiegos starego dziada,a ci raczej maja chłodne podejscie do tematu).
Aaaa,no i oczywiscie kilka dni przed porodem jakis lekarz stwierdzil,ze mialam urodzic male słoniątko.corka miala "az" 3220:P
Potem byl pobyt na oddziale połozniczym-kolejna trauma.
Strasznie Ci współczuję Kochana tych wszystkich przezyc.Jak widac szpital w Wejherowie juz od jakiegos czasu traci swa chlubną opinię.Oczywiscie jak opisalam swoj pobyt i odczucia to wiele osob twierdziło,ze przesadzam....bo pewnie mialam jakies super wymagania itp.
Jak widac znajduje sie coraz wiecej pacjentek,ktore pobyt w tym szpitalu zwiazany z urodzeniem dziecka wspomina jako jedną wielką traume.
Zycze Ci,abys jak najszybciej o tym zapomniała i cieszyła sie Córeczką:-)
Zebro- powiem Ci,ze jesli poród jest tak długi i ciezki,to dziecko pozniej moze byc niestety znerwicowane.
Moja Coreczka niesttey dzieki takiemu porodowi ma strasznie wrazliwy układ nerwowy(stwierdzenie neurologa) i na codzien jest to dosc uciażliwe.a wystarczyloby gdyby lekarze zajrzeli wczesniej i podali oksytocyne....
Czasem tak niewiele trzeba,zeby zaoszczędzić dziecku i rodzicom problemów w przyszłości.
Ech...:/
Moja Coreczka niesttey dzieki takiemu porodowi ma strasznie wrazliwy układ nerwowy(stwierdzenie neurologa) i na codzien jest to dosc uciażliwe.a wystarczyloby gdyby lekarze zajrzeli wczesniej i podali oksytocyne....
Czasem tak niewiele trzeba,zeby zaoszczędzić dziecku i rodzicom problemów w przyszłości.
Ech...:/
ja tam rodziłam i drugie tez będę tam rodziła, Miałam podany równiez prepidyl - nikt nie robił mi testów, zareagowałam dobrze, choc bolało jak cholera, ale przeciez to poród, więć boli.
Ani przez moment nie czułam sie upokorzona, współpracowałam z lekarzami i połoznymi - nie narzekam. Wiedziałam, że będzie mega bół i był, miałam trzesawki - z bolu i takie tam inne.....
Może i mnie wyzwiecie, ale jak dla mnie jestes laska przewrazliwiona!!!Poród = ból, a wszystko zalezy od podejścia, jesli spodziewałaś się bezbolesnego podejścia do tematu, to faktycznie pomyliłas się z oczekiwaniami. Jak dla mnie wszystko można ubarwnić.....nastepnym razem idź rodzic za 5 patoli - wtedy albo Cię zakwalifikują albo nie do porodu, bo tam rodza tylko te bez komplikacji i w terminie....bo szpital nie chce mieć złych statystyk.
Ani przez moment nie czułam sie upokorzona, współpracowałam z lekarzami i połoznymi - nie narzekam. Wiedziałam, że będzie mega bół i był, miałam trzesawki - z bolu i takie tam inne.....
Może i mnie wyzwiecie, ale jak dla mnie jestes laska przewrazliwiona!!!Poród = ból, a wszystko zalezy od podejścia, jesli spodziewałaś się bezbolesnego podejścia do tematu, to faktycznie pomyliłas się z oczekiwaniami. Jak dla mnie wszystko można ubarwnić.....nastepnym razem idź rodzic za 5 patoli - wtedy albo Cię zakwalifikują albo nie do porodu, bo tam rodza tylko te bez komplikacji i w terminie....bo szpital nie chce mieć złych statystyk.
Straszne...
Ostatnio coraz więcej pojawia się negatywnych opinii o Wejherowie.
Zresztą jak i każdym szpitalu. Przykre jest to, że w Swissmedzie płaci się za coś co powinno być w każdym państwowym szpital-fachowa pomoc, opieka i serdeczne traktowanie.
z drugiej strony kobiety które mają ciężkie i trudne porody raczej nigdy nie pochwalą szpitala nawet gdyby opieka była fachowa, bo ból, zmęczenie przesłaniają im wszystko. I w sumie się nie dziwie.
Nie przestrzegaj przed żelem-to że miałaś uczulenie na niego, to nie znaczy, że każda kobieta je ma.
Ja dzięki niemu urodziłam w 3h, a wiem, że jest bezpieczniejszy niż kroplówka.
Rodziłam w Wejherowie, też miałam zakłądany żel, też leżałam na patologii. Ale ja na pomoc i wsparcie narzekac nie mogę.
Chociaż raz też zostałam potraktowana strasznie przez jednego z lekarzy-nie wiem niestety jak się nazywał. Był młody dość i nosił obrączkę na łańcuszku-to mi utkiwło. Zjechał mnie strasznie jak przyjechałam pewnego dnia na izbę.
Również napisałabym skargę. Może i nie pomoże, ale jeśli każda kobieta którą spotka taka sytuacja napisałaby stosowne pismo być może coś by się ruszyło w tej sprawiem.
Ostatnio coraz więcej pojawia się negatywnych opinii o Wejherowie.
Zresztą jak i każdym szpitalu. Przykre jest to, że w Swissmedzie płaci się za coś co powinno być w każdym państwowym szpital-fachowa pomoc, opieka i serdeczne traktowanie.
z drugiej strony kobiety które mają ciężkie i trudne porody raczej nigdy nie pochwalą szpitala nawet gdyby opieka była fachowa, bo ból, zmęczenie przesłaniają im wszystko. I w sumie się nie dziwie.
Nie przestrzegaj przed żelem-to że miałaś uczulenie na niego, to nie znaczy, że każda kobieta je ma.
Ja dzięki niemu urodziłam w 3h, a wiem, że jest bezpieczniejszy niż kroplówka.
Rodziłam w Wejherowie, też miałam zakłądany żel, też leżałam na patologii. Ale ja na pomoc i wsparcie narzekac nie mogę.
Chociaż raz też zostałam potraktowana strasznie przez jednego z lekarzy-nie wiem niestety jak się nazywał. Był młody dość i nosił obrączkę na łańcuszku-to mi utkiwło. Zjechał mnie strasznie jak przyjechałam pewnego dnia na izbę.
Również napisałabym skargę. Może i nie pomoże, ale jeśli każda kobieta którą spotka taka sytuacja napisałaby stosowne pismo być może coś by się ruszyło w tej sprawiem.
majls-jestes niesprawiedliwa.
Jestes jedną z tych,którzy nie potrafią przyjąć do wiadomosci,ze KAZDY szpital ma nie tylko te pozytywne opinie,ale i te złe.
Owszem,kazdy ma inny próg bólu,ale odzywki personelu i ogólne potraktowanie,to nie sadze,zeby dziewczyna sobie wymyśliła.
Zresztą,znam osobiscie conajmniej kilka osob(niestety wszystkie oproczjednej poznalam dopiero po urodzeniu swojego dziecka),ktore rowniez maja koszmarne przezycia z tego szpitala.
wkurzają mnie ludzie,ktorzy twierdzą,ze wiedzą lepiej jak było,bo mają zupelnie odwrotne przezycia z tego samego miejsca.
Jestes jedną z tych,którzy nie potrafią przyjąć do wiadomosci,ze KAZDY szpital ma nie tylko te pozytywne opinie,ale i te złe.
Owszem,kazdy ma inny próg bólu,ale odzywki personelu i ogólne potraktowanie,to nie sadze,zeby dziewczyna sobie wymyśliła.
Zresztą,znam osobiscie conajmniej kilka osob(niestety wszystkie oproczjednej poznalam dopiero po urodzeniu swojego dziecka),ktore rowniez maja koszmarne przezycia z tego szpitala.
wkurzają mnie ludzie,ktorzy twierdzą,ze wiedzą lepiej jak było,bo mają zupelnie odwrotne przezycia z tego samego miejsca.
wiecie co jeszcze kiedyś może też bym tak uważała, ale teraz już nie, ja co prawda miałam świetny poród- lepszy trudno sobie wyobrazić ale potem na położnictwie nie mogłam uwierzyć, że w cywilizowanym świecie można tak traktować ludzi :( a zwłaszcza jak podłe i wredne mogą być kobiety dla kobiet ! przecież każda z nich kiedyś to przeżywała albo będzie przeżywać, smutne to :( ja jestem ostatnią osobą, która by krytykowała służbę zdrowia czy lekarzy bo nigdy nikt mi krzywdy nie zrobił, a służba taka jak i cały nasz kraj ale te baby z położnictwa na Zaspie wywaliłabym na zbity pysk !!!
bardzo Ci współczuje, że musiałaś tyle wycierpieć, życzę zdrówka dla Ciebie i córeńki :)
bardzo Ci współczuje, że musiałaś tyle wycierpieć, życzę zdrówka dla Ciebie i córeńki :)
moja bliska przyjaciola rodzila w tym szpitalu 1.04 tego roku.
Jej porod to byl jeszcze wiekszy koszmar niz moj...a wszystko dlaczego?
Ano tylko dlatego,ze lekarze w tym szpitalu wychodzą z durnego zalożenia,ze jak kobieta mloda i zdrowa,to nic sie zlego stac nie moze.
GOWNO prawda!!!
Dziewczyna meczyła 26 godzin z bólami bez rozwarcia.Wkoncu jak zaczela z wysiłku tracić przytomnośc to sie wystraszyli i ....otworzyli okno i zaczeli okładac ją mokrymi szmatami.No masakra jakas...
Wkoncu kogos oswieciło i podali jej na rozwarcie i resztkami sił jakos urodziła.
Ech.....jak slysze haslo wejherowo to mi sie nóż w kieszeni otwiera!
Jej porod to byl jeszcze wiekszy koszmar niz moj...a wszystko dlaczego?
Ano tylko dlatego,ze lekarze w tym szpitalu wychodzą z durnego zalożenia,ze jak kobieta mloda i zdrowa,to nic sie zlego stac nie moze.
GOWNO prawda!!!
Dziewczyna meczyła 26 godzin z bólami bez rozwarcia.Wkoncu jak zaczela z wysiłku tracić przytomnośc to sie wystraszyli i ....otworzyli okno i zaczeli okładac ją mokrymi szmatami.No masakra jakas...
Wkoncu kogos oswieciło i podali jej na rozwarcie i resztkami sił jakos urodziła.
Ech.....jak slysze haslo wejherowo to mi sie nóż w kieszeni otwiera!
aha dodam jeszcze, że miesiąc po porodzie wylądowałam z synkiem na pediatrii ( też na Zaspie ) z podejrzeniem ZUM i aż się bałam pamiętając baby z położnictwa a tam zupełnie inna bajka ! pielęgniarki bardzo miłe i uczynne, to samo lekarze, złego słowa nie można powiedzieć, czyli jednak można ! aż trudno było mi uwierzyć, że to ten sam szpital
justi- piszesz, że nie rozumiesz ludzi, którzy nie mogą pojąć, że szpital może mieć i złe opinie. Ty nie możesz zrozumieć, że może mieć dobre bo TY masz złe doświadczenia.
Zresztą z każdego Twojego posta kipi żalem. Narzekasz na wszystko. Straszna z Ciebie malkontentka.
I żeby nie było-współczuje ciężkiego porodu i nie zarzucam, że sobie wymyśliłaś albo że jesteś przewrażliwiona. Wiem, że tak się zdarza i to jest karygodne.
Zresztą z każdego Twojego posta kipi żalem. Narzekasz na wszystko. Straszna z Ciebie malkontentka.
I żeby nie było-współczuje ciężkiego porodu i nie zarzucam, że sobie wymyśliłaś albo że jesteś przewrażliwiona. Wiem, że tak się zdarza i to jest karygodne.
Jeżeli faktycznie tak było to złóż oficjalną skarge . Też rodziłam w Wejherowie dziecko miało być niby powyżej 4kg od 4 rano do 16 na patologi gdzie lekarz pojawił się raz na obchodzie rano i kazał czekac bolało bo bołało w końcu rodziłam. Personel na patologi świetny nie latałam co 5 minut że boli poszłam o 16 jak nie mogłam wytrzymac i powiedziałam pielęgniarce to lekarz zjawił się w 5 minut zbadał i kazał iść na porodówke przy 6 cm byłam cały czas z mężem. Poród cięzki skończyl się po 24 położne anioły nie były cały czas bo w między czasie rodziły jeszcze 4 kobietki więc nie mogły się rozmnożyć:) A lekarz nie jest cały czas przy Twoim porodzie generalnie lekarz na porodówce był raz jak się czuję drugi przebił pęcherz i trzeci raz jak juz rodziłam no i zszywał. Rodziłam w pozycji jakiej chciałam i nie było problemu. Bardzo Ci wpółczuję ale złóż oficjalną skargę, bo pisanie na forum może tylko napędzić stracha przyszłym mamusiom a po co je denerwować. Ja drugi raz zdecydowanie będę rodzić w Wejherowie
no Maja ma rację,
ja przyjechałam do szpitala tylko na kontrolę 10 dni przed terminem, na miejscu okazało się, że mam już rozwarcie na 2 luźne palce i widoczne skurcze na ktg ( których nie czułam ) podano mi oksytocynę, zaczęła działać po 40 minutach i po jakiejś godzinie synek był już na świecie, wszystko poszło bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy ale potem leżąc z dziewczyną na poporodowej i widząc zachowanie personelu mówiłyśmy, że aż strach pomyśleć jakby było, gdyby nam tak szybko nie poszło... nie narzekam na położną przy porodzie bo była ok. ale nie wiem czy byłaby tak samo miła gdybym rodziła nie 2h a 12h...
ja przyjechałam do szpitala tylko na kontrolę 10 dni przed terminem, na miejscu okazało się, że mam już rozwarcie na 2 luźne palce i widoczne skurcze na ktg ( których nie czułam ) podano mi oksytocynę, zaczęła działać po 40 minutach i po jakiejś godzinie synek był już na świecie, wszystko poszło bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy ale potem leżąc z dziewczyną na poporodowej i widząc zachowanie personelu mówiłyśmy, że aż strach pomyśleć jakby było, gdyby nam tak szybko nie poszło... nie narzekam na położną przy porodzie bo była ok. ale nie wiem czy byłaby tak samo miła gdybym rodziła nie 2h a 12h...
no ja w sumie rodziłam 20 godzin i nie moge nic złego powiedzieć pielęgniarki miłe,położne na porodówce kobiety anioły lekarz tak jak pisałam był dorywczo poród cięzki i długi grożący cesarką na szczęście wszystko dobrze sie skończyło i udało mi się urodzić naturalnie. po porodzie 2 godzinki na obserwacji w osobnej sali ale wiadomo ze jak jest obłożenie i wszystkie sale sa zajęte t sie leży na korytarzu. A na położniczym babki na każde zawołanie i zapytanie doradzały pokazywały jak dziecko przystawić. Moze ja akurat miałam szczęście i trafiłam na fajną zmianę tak że ile porodów tyle historii i opini
Justi - piszesz zę pomóc trzeba zawsze tylk otrzeba chcieć gdy kobieta ma dlugo skurcze a nie ma rozwarcie,jasne zgadzam sie z tym ,lekarze mogliby przy wielogodzinnym braku rozwarcia podawać oxytocynę czy cos innego ,ale czy w innym spzitalu tak robią? czy tylko Wejherowo tak jest nastawione na naturalny poród?
czy w innych szpitalach tak chętnie pomagają?
sama rodziłam 15 godzin pierwszy raz,bo nie miałam rozwarcia,poród był masakrczynie ciężki ,lekarz zbadał mnie dwa razy,pród zakończył sie próżnociagiem miałam żal że wszystko tak ługo trwało ale potem zrozumiałam że tak chciała natura ,że ja rodziłam tyle godzin, a inne dziewczyny rodzą w kilka godzin a co niektóre jeszcze dłużej
uważam że to ile my mamy bóle nie wpływa absolutnie na dziecko ,jemu sie nic nie dzieje, dzieje sie źle gdy jest juz po terminie lub samo parcie trwa zbyt długo
na połóżną i stosunek do mnie lekarzy nie narzekam ,to znaczy nie odzywali sie arogankocko, położna była cudowna,bardzo miła
no mieć skurcze po 20 godzin czy wiecej to juz w ogóle jest maskara jakaś ,szkoda że takiej pomocy w postaci podania oxytocyny czy iinej pomocy nie ma gdzieś zapisanej w prawach rodzącej kobiety
założycielce wątku współczuje tak długiego porodu, bólu i lekceważącego stosunku lekarzy i pielegniarek:(
czy w innych szpitalach tak chętnie pomagają?
sama rodziłam 15 godzin pierwszy raz,bo nie miałam rozwarcia,poród był masakrczynie ciężki ,lekarz zbadał mnie dwa razy,pród zakończył sie próżnociagiem miałam żal że wszystko tak ługo trwało ale potem zrozumiałam że tak chciała natura ,że ja rodziłam tyle godzin, a inne dziewczyny rodzą w kilka godzin a co niektóre jeszcze dłużej
uważam że to ile my mamy bóle nie wpływa absolutnie na dziecko ,jemu sie nic nie dzieje, dzieje sie źle gdy jest juz po terminie lub samo parcie trwa zbyt długo
na połóżną i stosunek do mnie lekarzy nie narzekam ,to znaczy nie odzywali sie arogankocko, położna była cudowna,bardzo miła
no mieć skurcze po 20 godzin czy wiecej to juz w ogóle jest maskara jakaś ,szkoda że takiej pomocy w postaci podania oxytocyny czy iinej pomocy nie ma gdzieś zapisanej w prawach rodzącej kobiety
założycielce wątku współczuje tak długiego porodu, bólu i lekceważącego stosunku lekarzy i pielegniarek:(
Ja rodziłam w Pucku od około 15:00 do 11:30 dnia następnego po 2 dniach na patologii i NIE mogę złego słowa powiedzieć o tym szpitalu. Najpierw były zastrzyki z wit. B, później oksytocyna. Mąż był przy porodzie (bezpłatnie). Akurat była pełnia i dużo rodzących. Na patologii były dziewczyny, które zaczęły rodzić i musiały czekać na porodówkę - cały czas byli przy nich partnerzy lub mężowie, chodzili razem do łazienki, żeby rodzące skorzystały z ciepłego prysznica. Nie spotkałam się z takim chamstwem i bezdusznością, a rodziłam tam już dwa razy.
Koleżanka rodząca w Wejherowie miała względnie dobre wspomnienia, ale zapomnieli dać jej niebieskie i różowe pudełko (nie dostała nic).
Koleżanka rodząca w Wejherowie miała względnie dobre wspomnienia, ale zapomnieli dać jej niebieskie i różowe pudełko (nie dostała nic).
Dwa razy rodziłam w Wejherowie i jakoś miałam szczęście do lekarzy. Ostatni poród 3 lata temu. Nie było lekko, miałam kolkę nerkową i leżałam na patologii. Lekarze stwierdzili, że muszę urodzić ( zresztą było już po terminie). Też dostałam żel dopochwyowy przygotowujący szyjkę macicy. Dosyć szybko zaczęły się skurcze ale szyjka rozwierała się wyjątkowo powoli. Też wymiotowałam i to strasznie, ale to ponoć normalne przy etapie rozwierania szyjki - nie jest to reakcja alergiczna tak jak piszesz bo miałam dokładnie takie same objawy i do tego jeszcze atak kolki. Kręcilo mi się w głowie słabłam, a jak się położyłam to ból nerki się nasilał.
Miałam wrażenie, że lekarze nie wiedzieli co ze mną zrobić. Dostałam kilka kroplówek i jakiś zastrzyk, który po kilku godzinach męki wstrzymał mi akcję porodową. Przeniesiono mnie na salę z prysznicem i moczyłam się tam jak żaba. Bóle powracały i zanikały. Dostałam oksytocynę i dośc szybko bóle powróciły ale z conajmniej zdwojoną siłą. Rodziłam 13 godzin i większość z tego czasu byłam na sali sama z mężem.
Poprosiłam o znieczulenie i odpłatnie zrobiono mi je.
Wcześniejsza położna była okropna, ale trafiłam na zmianę i ta kolejna była super.
Dbał o mnie jakiś młody lekarz, a potem taka młoda Pani doktor w czarnych wlosach, dla mnie rewelacja. Przesympatyczna osoba z ludzkim podejściem do pacjentów.
Był też przy mnie poprzedni ordynator ( na szczęście nie aktualny) i oczywiście anestezjolog.
Tak naprawdę samo znieczulenie trwalo zaledwie trochę ponad 1 godzinę na 13 godz. porodu, ale i tak polecam wszystkim. Anestezjolog na moment parcia znieczulił mnie od pasa w dół. Nic nie bolało. Rodziłam jak człowiek. Po porodzie tez wstrzyknął mi znieczulenie więc w pierwszej dobie po połogu nie czułam bólu.
Miałam wrażenie, że lekarze nie wiedzieli co ze mną zrobić. Dostałam kilka kroplówek i jakiś zastrzyk, który po kilku godzinach męki wstrzymał mi akcję porodową. Przeniesiono mnie na salę z prysznicem i moczyłam się tam jak żaba. Bóle powracały i zanikały. Dostałam oksytocynę i dośc szybko bóle powróciły ale z conajmniej zdwojoną siłą. Rodziłam 13 godzin i większość z tego czasu byłam na sali sama z mężem.
Poprosiłam o znieczulenie i odpłatnie zrobiono mi je.
Wcześniejsza położna była okropna, ale trafiłam na zmianę i ta kolejna była super.
Dbał o mnie jakiś młody lekarz, a potem taka młoda Pani doktor w czarnych wlosach, dla mnie rewelacja. Przesympatyczna osoba z ludzkim podejściem do pacjentów.
Był też przy mnie poprzedni ordynator ( na szczęście nie aktualny) i oczywiście anestezjolog.
Tak naprawdę samo znieczulenie trwalo zaledwie trochę ponad 1 godzinę na 13 godz. porodu, ale i tak polecam wszystkim. Anestezjolog na moment parcia znieczulił mnie od pasa w dół. Nic nie bolało. Rodziłam jak człowiek. Po porodzie tez wstrzyknął mi znieczulenie więc w pierwszej dobie po połogu nie czułam bólu.
Maja-przeczytaj jeszcze raz porzadnie co napisalam!
Twierdzilam zawsze i twierdze, ze KAZDY szpital ma i te dobre i te negatywne opinie.bedąc w ciazy nie sugerowalam sie kompletnie zadnymi opiniami innych,nie wypytywalam,nie prosilam o relacje,opowiesci,bo to bez sensu.
powtarzam-KAZDY szpital ma napewno takie i takie opinie,ale skoro w wejherowie spotkalo mnie to co spotkalo i to NIE TYLKO na poloznictwie,( izba przyjec dla dzieci i oddzial dla dzieci chorych to tez dla mnie jedna wielka pomyłka) to oczywiste,ze nie bede wychwalac tego szpitala pod niebiosa.
Jak poród jest w miarę lekki ,a pozniej z dzieckiem jest wszystko ok,to KAZDY szpital bedzie wspaniały.
Suma sumarum najbardziej z tego wszystkiego nie rozumiem paskudnych odzywek personelu do pacjentki.to jest niedopuszczalne w sluzbie zdrowia WOGÓLE i zawsze bedę to piętnować.
Twierdzilam zawsze i twierdze, ze KAZDY szpital ma i te dobre i te negatywne opinie.bedąc w ciazy nie sugerowalam sie kompletnie zadnymi opiniami innych,nie wypytywalam,nie prosilam o relacje,opowiesci,bo to bez sensu.
powtarzam-KAZDY szpital ma napewno takie i takie opinie,ale skoro w wejherowie spotkalo mnie to co spotkalo i to NIE TYLKO na poloznictwie,( izba przyjec dla dzieci i oddzial dla dzieci chorych to tez dla mnie jedna wielka pomyłka) to oczywiste,ze nie bede wychwalac tego szpitala pod niebiosa.
Jak poród jest w miarę lekki ,a pozniej z dzieckiem jest wszystko ok,to KAZDY szpital bedzie wspaniały.
Suma sumarum najbardziej z tego wszystkiego nie rozumiem paskudnych odzywek personelu do pacjentki.to jest niedopuszczalne w sluzbie zdrowia WOGÓLE i zawsze bedę to piętnować.
agalu- mam nadzieje,ze w innych szpitalach tak nie jest.wiem jak jest w wejherowie i te ich teorie są idiotyczne.tak samo jak ta,ze im dziecko w brzuchu dluzej tym lepiej(cytat doslowny z ust lekarza podczas ktg).no co za idiotyzm!
Dzieki temu "im dluzej tym lepiej..." wody robia sie zielone,a dzieci sa strasznie pomarszczone ....
Teorie lekarzy ze szpitala w wejherowie sa dla mnie chore i tyle.
Naprawde mam nadzieje,ze w innych szpitalach jest lepiej.jesli nie jest to tylko płakać...
Dzieki temu "im dluzej tym lepiej..." wody robia sie zielone,a dzieci sa strasznie pomarszczone ....
Teorie lekarzy ze szpitala w wejherowie sa dla mnie chore i tyle.
Naprawde mam nadzieje,ze w innych szpitalach jest lepiej.jesli nie jest to tylko płakać...
Maja-no tak,jak ktos ma inne zdanie niz wiekszosc i nie kracze jak wiekszosc to odrazu jest zły i wiecznie na rzekajacy hehe.
no gratuluje myslenia naprawde;)
Nie zamierzam fałszywie krakac jak wiekszosc tylko po to,zeby sie przypodobac.Jesli mam inne zdanie na jakis temat to nie zmieniam go pod wplywem ogółu.
Natomiast przezycia własne to juz inna kwestia.Są jakie są i ich nie zmienię przeciez prawda?
Zapewniam Cię moja droga,ze tyle optymizmu ile ja mam w sobie,to moglabys pozazdrościc hihi ;)
no gratuluje myslenia naprawde;)
Nie zamierzam fałszywie krakac jak wiekszosc tylko po to,zeby sie przypodobac.Jesli mam inne zdanie na jakis temat to nie zmieniam go pod wplywem ogółu.
Natomiast przezycia własne to juz inna kwestia.Są jakie są i ich nie zmienię przeciez prawda?
Zapewniam Cię moja droga,ze tyle optymizmu ile ja mam w sobie,to moglabys pozazdrościc hihi ;)
Ja również nie miałąm lekkiego porodu.
Nie będę się rozpisywać na ten temat. Napisze tylko że rodziłam 30 h ponad.
Opieka super, przed, w trakcie i po.
Z córcią spędziłam mnostwo czasu na dziecięcym- 6 razy pobyt na ołuca i oskrzela.
Równiez opiekę i pobyt wspominam jako miły jesli tak można nazwać pobyt szpitalny...
Jak napisała Justi, w każdym szpitalu się zdarzają tekie rzeczy. Nie tylko w Wejherowie...
Nie będę się rozpisywać na ten temat. Napisze tylko że rodziłam 30 h ponad.
Opieka super, przed, w trakcie i po.
Z córcią spędziłam mnostwo czasu na dziecięcym- 6 razy pobyt na ołuca i oskrzela.
Równiez opiekę i pobyt wspominam jako miły jesli tak można nazwać pobyt szpitalny...
Jak napisała Justi, w każdym szpitalu się zdarzają tekie rzeczy. Nie tylko w Wejherowie...
Rodziłam w Wejherowie i tak jak ktoś napisał, to fantastyczny szpital kiedy wszystko jest ok.
Miałam koszmarny poród i nie chodzi o to, że trwał prawie dobę od momentu pierwszych skórczy do cięcia. Nie chodzi o to, że cholernie bolało, a dr M wmawiał mi, że "przesadzam bo nie ma rozwarcia" i że "poczekamy do jutra to może będzie pani gotowa na oksytocynę". (Nie dziwię się, że prą tak na naturalny poród, bo dla mnie cesarka to nic fajnego).
Pomijam to, że dwa tygodnie po terminie miałam problem z tym żeby się mną zajęli bo według dr M "pewnie źle podałam termin miesiączki" bo wedlug niego mogłabym jeszcze z tydzień, albo dwa pochodzić. Ale syn był juz bardzo duzy i kilka dni pózniej nie byłoby juz sensu próbować rodzić naturalnie.
Ja tylko nie mogę zrozumieć, jak inny lekarz próbował wmówić mi, że tętno dziecka spadające do 70 jest w porządku "bo pewnie na chwilę przycisnęło pępowinę".I nie chcę myśleć o tym co by się stało gdyby nie interwencja męża i przerażonych położnych.
Ale nie zdecyduję się rodzić więcej w tym szpitalu nie ze względu na cały przepieg porodu (bo o to obwiniam konkretnych lekarzy), ale ze względu na opiekę nad noworodkiem, której właściwie nie ma. Mój mały nie miał zrobionych podstawowych badań, nikt się nie zainteresował tym, że ciągle śpi, nikt nie wytłumaczył na co zwracać uwagę w domu. Na szczęście mały jest zdrowy. Coraz częściej słyszę o przypadkach kiedy lekarze coś przegapili wypuszczając matkę z dzieckiem do domu.
Miałam koszmarny poród i nie chodzi o to, że trwał prawie dobę od momentu pierwszych skórczy do cięcia. Nie chodzi o to, że cholernie bolało, a dr M wmawiał mi, że "przesadzam bo nie ma rozwarcia" i że "poczekamy do jutra to może będzie pani gotowa na oksytocynę". (Nie dziwię się, że prą tak na naturalny poród, bo dla mnie cesarka to nic fajnego).
Pomijam to, że dwa tygodnie po terminie miałam problem z tym żeby się mną zajęli bo według dr M "pewnie źle podałam termin miesiączki" bo wedlug niego mogłabym jeszcze z tydzień, albo dwa pochodzić. Ale syn był juz bardzo duzy i kilka dni pózniej nie byłoby juz sensu próbować rodzić naturalnie.
Ja tylko nie mogę zrozumieć, jak inny lekarz próbował wmówić mi, że tętno dziecka spadające do 70 jest w porządku "bo pewnie na chwilę przycisnęło pępowinę".I nie chcę myśleć o tym co by się stało gdyby nie interwencja męża i przerażonych położnych.
Ale nie zdecyduję się rodzić więcej w tym szpitalu nie ze względu na cały przepieg porodu (bo o to obwiniam konkretnych lekarzy), ale ze względu na opiekę nad noworodkiem, której właściwie nie ma. Mój mały nie miał zrobionych podstawowych badań, nikt się nie zainteresował tym, że ciągle śpi, nikt nie wytłumaczył na co zwracać uwagę w domu. Na szczęście mały jest zdrowy. Coraz częściej słyszę o przypadkach kiedy lekarze coś przegapili wypuszczając matkę z dzieckiem do domu.
Składasz skargę do Dyrekckji Szpitala, a drugi egzemplarz do NFZ aby nie olali. Skandal.
Co to za bzdura aby pacjent miał kupować za swoje pieniądze jakiś żel? Oni mają to obowiązek sami zapewnić i przede wszystkim sprawdzić co podają.
To może inne leki także sama miałaś kupować?
Post nie widzi, w każdym szpitalu zdarza się chamska załoga. Raz jest lepsza, raz gorsza...
Ale to nie znaczy, że mają się tak zachowywać.
Bez skarg niczego się nie nauczą.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Co to za bzdura aby pacjent miał kupować za swoje pieniądze jakiś żel? Oni mają to obowiązek sami zapewnić i przede wszystkim sprawdzić co podają.
To może inne leki także sama miałaś kupować?
Post nie widzi, w każdym szpitalu zdarza się chamska załoga. Raz jest lepsza, raz gorsza...
Ale to nie znaczy, że mają się tak zachowywać.
Bez skarg niczego się nie nauczą.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Niestety, na podstawie naszych doświadczeń z porodem stwierdzam, że w tych szpitalach pacjent się nie liczy w ogóle. Statystyki, układy, widzimisię, ciasteczka i kaweczki.
Mówię o Redłowie i Zaspie.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Mówię o Redłowie i Zaspie.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
no proszę,coraz wiecej negatywnych opinii o wejherowie.
a jeszcze jakis czas temu bylam gotowa uwierzyc,ze tylko ja mialam takiego pecha:P
dobry szpital to taki szpital,ktory umie odpowiednio sie zachowac,gdy sytuacja jest trudniejsza niz standartowa,a tego ten szpital nie potrafi.
Ot,i tyle.
a jeszcze jakis czas temu bylam gotowa uwierzyc,ze tylko ja mialam takiego pecha:P
dobry szpital to taki szpital,ktory umie odpowiednio sie zachowac,gdy sytuacja jest trudniejsza niz standartowa,a tego ten szpital nie potrafi.
Ot,i tyle.
Słuchajcie Dziewczyny- piszę do tych które zostały tak potraktowane w tym szpitalu. Może faktycznie napiszemy choćby e maila do UWAGI, a być może się tym zainteresują... Jeśli nagłośnią sprawę to może choć jedna dziewczyna która będzie tam rodzić być może nie zostanie tak potraktowana... Wyslemy im link z naszej dyskusji z tego forum i niech sami ocenią czy warto się tym interesować. Napiszcie tylko proszę która z was w razie czego zgodzi się na rozmowę z nimi. Pomyślcie i dajcie znać.
A który potrafi? Ciężko chyba znaleźć. Lekarze czują się bezkarni i panami własnego świata, pracują do 14.00, zero kontroli, potem w prywatnych gabinetach. Przykład z Krosna - jak dyrektor wprowadził bramki i rozliczał z czasu pracy co do minuty, strajk i go w końcu odwołali :(
U mojej żony lekarz bezczelnie powiedział "no trzeba ciąć, bo do domu muszę iść".
Skarga? Zero efektu.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
U mojej żony lekarz bezczelnie powiedział "no trzeba ciąć, bo do domu muszę iść".
Skarga? Zero efektu.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
no a najgorsi i najbardziej opryskliwi są ci starsi pracujacy w zawodzie kilkanascie /kilkadziesiat lat....
młodzi kolo 30stki lub chwile po 30stce to juz zupelnie inna bajka.Tym jeszcze sie chce,jeszcze sie starają,potrafią być uprzejmi i ludzccy.
Tylko co sie z nimi stanie za iks lat?
Oby nie to samo...
młodzi kolo 30stki lub chwile po 30stce to juz zupelnie inna bajka.Tym jeszcze sie chce,jeszcze sie starają,potrafią być uprzejmi i ludzccy.
Tylko co sie z nimi stanie za iks lat?
Oby nie to samo...
Stokrotko-"czasem tak sie zdarza"?
Nie czasem tylko coraz czesciej....Zbyt często...
Natomiast opryskliwosc lekarzy i personelu to wedlug mnie niedopuszczalne... wrecz chamskie...
Co z tego,ze autorka wątku rodzila dawno?
Kazda z nas rodzila jakis czas temu,ale co to ma do rzeczy?
Sprawe nagłośnić mozna...
Choc mysle,ze to i tak nic nie da w efekcie.
Nie czasem tylko coraz czesciej....Zbyt często...
Natomiast opryskliwosc lekarzy i personelu to wedlug mnie niedopuszczalne... wrecz chamskie...
Co z tego,ze autorka wątku rodzila dawno?
Kazda z nas rodzila jakis czas temu,ale co to ma do rzeczy?
Sprawe nagłośnić mozna...
Choc mysle,ze to i tak nic nie da w efekcie.
kochana ty umiesz czytac???????????????????????????
wez ten caly wątek przeczytaj jeszcze z kilka razy!
Jest tu conajmniej kilka osob,ktore maja rowniez koszmarne doswiadczenia z tym szpitalem,a nie ja jedna hehe.
A to,ze jakas tam Twoja znajoma miala trudna sytuacje i szpital sie spisał...-i co z tego?
Tak samo moge napisac,ze jeden przyklad nie swiadczy o chlubie szpitala:P
wez ten caly wątek przeczytaj jeszcze z kilka razy!
Jest tu conajmniej kilka osob,ktore maja rowniez koszmarne doswiadczenia z tym szpitalem,a nie ja jedna hehe.
A to,ze jakas tam Twoja znajoma miala trudna sytuacje i szpital sie spisał...-i co z tego?
Tak samo moge napisac,ze jeden przyklad nie swiadczy o chlubie szpitala:P
Prawda jest taka że po tylu latach w zawodzie lekarze, pielęgniarki, położne... Wszyscy tracą poczucie misji. Zdarza się że dla niektórych poród jest pierwszym doświadczeniem szpitalnym a dla innych nie. Pracownicy szpitali codziennie stykają się sytuacjami ocierającymi się o śmierć. Oni nie czują sytuacji gdy u pacjentki pojawia się ból jako czegoś nowego, czegoś zaskakującego. Bo ból nie jest najgorszą rzeczą o jaką ocierają się na co dzień. Nie bronię ich. Każdy powinien wykonywać swoja prace jak najlepiej. Jeśli już nie potrafi powinien zmienić zawód. Byłabym zwolenniczką badań okresowych psychiatrycznych dla pracowników szpitali bo nie wierze że po 10 latach patrzenia na ludzkie cierpienie, śmierć, kupę , krew, biedę, grzyb na nogach nic w nich z tego nie zostaje. I być może Jedne z was trafiły na tych lekarzy/położne które są bardziej odporne i wciąż są w stanie pracować w zawodzie a część doświadczyła co znaczy znieczulica spowodowana trudnymi warunkami pracy. Odpowiedzcie sobie czy chciały byście pracować w szpitalu? Pewnie większość z was woli jednak swoje czyste biureczko , komputerek, kawkę i papiery. Bo ja się przyznam że nie chciałabym pracować za żadne skarby wiata w takim syfie jaki jest w polskich szpitalach. A to że nie ma komfortu, nowych łóżek, zasłonek, fajnego prysznica to nie wina pracowników tylko nieumiejętnego zarządzania naszą kasą ze składek. Oni muszą w takich warunkach pracować.
Jakkolwiek moja wypowiedź nie usprawiedliwia braku kompetencji i czystej głupoty z jaką można spotkać się u m.in. pracowników szpitali.
Jakkolwiek moja wypowiedź nie usprawiedliwia braku kompetencji i czystej głupoty z jaką można spotkać się u m.in. pracowników szpitali.
A co do trudnych warunków to wspomnę tylko moją ostatnią wizytę w redłowie gdzie na izbie przyjęć oddziału poł-gin nie było komputera na biurku.Wyobrażacie sobie pracę bez komputera w dzisiejszych czasach? Stała tam stara po prl'owska maszyna do pisania,którą razem z lekarzem wykpiliśmy. Do tego po raz 20 malowane na biało krzesło do badań i łóżko do usg. Jak w Murmańsku :) I nawet gdyby ze sto lat szorować te kafelki domestosem to nic nie zmyłoby wrażenia cofki postępowej.
Masz rację Aniu, wszyscy jesteśmy tylko ludzmi, lekarze tez mogą mieć gorszy dzień ale nie powinni zapominać o tym że powinni pomagać. Poza tym żaden z wymienionych dwóch wyżej lekarzy nie chcialby aby ktoś potraktował ich tak, jak oni swoich pacjentów. mnie pozostaje się tylko cieszyć że żaden z nich nie odbierał moich porodówy, choć miałam wątpliwą "przyjemność" z tymi Panami, więc doskonalne rozumiem dziewczyny
Ale kto to zmieni? To ich mentalność rodem z PRL`u - za nic nie odpowiadasz, Pan sytuacji i najlepiej Bogów o nic nie pytać. A jajco. Łazić za nimi, pisać skargi jak są podstawy, truć. Łaski nie robią.
I nie jest prawdą moim zdaniem że te biedulinki lekarze i położne pracują w takich warunkach. Mają to gdzieś, przykład Redłowo - jak może nie być słuchawek od pryszniców? Ordynator od czego jest? Nie może takiej sprawy na telefon załatwić z technicznymi? Takie podejście. Nie odpowiadam za nic, nie interesuje to mnie. A można wiele zmienić jak się zobaczy warunki.
No ale jak Dyrektor Szpitala nigdy nie ruszy tyłka na Oddział Gin-Poł. to należy ją do tego zachęcić jakimś mejlem, tel. itd. Niech zobaczy jakie są warunki. Ona ma komputer, niech zobaczy na czym pisze położna...
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
I nie jest prawdą moim zdaniem że te biedulinki lekarze i położne pracują w takich warunkach. Mają to gdzieś, przykład Redłowo - jak może nie być słuchawek od pryszniców? Ordynator od czego jest? Nie może takiej sprawy na telefon załatwić z technicznymi? Takie podejście. Nie odpowiadam za nic, nie interesuje to mnie. A można wiele zmienić jak się zobaczy warunki.
No ale jak Dyrektor Szpitala nigdy nie ruszy tyłka na Oddział Gin-Poł. to należy ją do tego zachęcić jakimś mejlem, tel. itd. Niech zobaczy jakie są warunki. Ona ma komputer, niech zobaczy na czym pisze położna...
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Zauważ jedno, że na forum przeważnie wypowiadają się osoby, u których coś poszło nie tak. A jak ktoś jest zadowolony to nie wygłasza opini na forum. Złe rzeczy zawsze mają większy oddźwięk niż te dobre i tak jest w każdej dziedzinie życia.
Ja osobiście polecam Wejherowo, leżałam i na patologii, i tam rodziłam pierwsze dziecko, z którym byłam też raz na pediatrii i naprawdę nie narzekam. Drugie dziecko też zamierzam rodzić w Wejherowie.
Ja osobiście polecam Wejherowo, leżałam i na patologii, i tam rodziłam pierwsze dziecko, z którym byłam też raz na pediatrii i naprawdę nie narzekam. Drugie dziecko też zamierzam rodzić w Wejherowie.
dodam tylko, że poród boli i musi boleć... tak stworzyła nas natura i musimy to zaakceptować. Twoje objawy nie musiały być spowodowane tym żelem... jest 1000 innych powodów przez które mogło tak boleć...
Następnym razem zapamiętajcie. Lekarze to też ludzie.. i jeżeli jest np 2 lekarzy na nocnym dyżurze, którzy mają 30 kobiet, które rodzą... to nie dziw się, że nie będzie stał przez cały czas lekarz nad tobą.. i chuchał i dmuchał bo boli... srodki przeciwbólowe podczas porodów są niewskazane...
Najbardziej rozbawiło mnie to o prysznicu... to też lekarza wina?... miał iść z Tobą i zimną wodę odkręcić?
Współczuję Ci cierpienia i bólu... ale poród naturalny powinien być NATURALNY a lekarz jest tylko po to, by Tobie pomóc odrobinę ewentualnie ratować tobie życie.
Wspólczuję, a zarazem życzę bobaskowi, Tobie dużo zdrowia i więcej pokory.
Pozdrawiam
Następnym razem zapamiętajcie. Lekarze to też ludzie.. i jeżeli jest np 2 lekarzy na nocnym dyżurze, którzy mają 30 kobiet, które rodzą... to nie dziw się, że nie będzie stał przez cały czas lekarz nad tobą.. i chuchał i dmuchał bo boli... srodki przeciwbólowe podczas porodów są niewskazane...
Najbardziej rozbawiło mnie to o prysznicu... to też lekarza wina?... miał iść z Tobą i zimną wodę odkręcić?
Współczuję Ci cierpienia i bólu... ale poród naturalny powinien być NATURALNY a lekarz jest tylko po to, by Tobie pomóc odrobinę ewentualnie ratować tobie życie.
Wspólczuję, a zarazem życzę bobaskowi, Tobie dużo zdrowia i więcej pokory.
Pozdrawiam
A czyja to wina? Moja? Są pielęgniarki, lekarze, ale jakoś nikogo to nie interesuje.
Tam pacjent jest na ostatnim miejscu. Jak w każdym niemal szpitalu. Te formułki o prawach pacjenta, godności to bzdury.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Tam pacjent jest na ostatnim miejscu. Jak w każdym niemal szpitalu. Te formułki o prawach pacjenta, godności to bzdury.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
No właśnie ja jestem zadowolona ze wszystkiego co mnie spotkało w tym szpitalu ze strony personelu. Od porodu poprzez 5 pobytów z Martuchą na płucnym dziecięcym.
Jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała rodzić gdzie indziej.
Jeszcze jedno. Nie twierdzę że tak jest zawsze ale w 90% za bardzo się ze soba cackają kobiety. Zaraz mnie tu zaszczują ale takie jest moje zdanie. Poparte zresztą jedną z towarzyszek w pokoju na położniczym :)
Jakoś sobie nie wyobrażam żebym miała rodzić gdzie indziej.
Jeszcze jedno. Nie twierdzę że tak jest zawsze ale w 90% za bardzo się ze soba cackają kobiety. Zaraz mnie tu zaszczują ale takie jest moje zdanie. Poparte zresztą jedną z towarzyszek w pokoju na położniczym :)
6 lat studiów.. klika lat specjalizacji... masz trzydzieści parę lat i zarabiasz 2500zł... sorry ale jak znam życie i ludzi to też byś tak traktowała pacjentów. Nie jeden na jego miejscu bez doktora ma już Cayenne wille z basenem jacht na malediwach.
To ile lekarz zarobi na prywacie... jego broszka. Gdyby dostawał tyle ile powinien.. to na prywate szkodaby my było czasu.
I zapamiętajcie! Szanujcie lekarzy bo też ludzie, którzy za marne pieniądze z pasją i powołaniem (istnieją wyjątki) ratują życie.
Nie wiem czy wiecie, ale lekarz to najsłabiej opłacany zawód o najwyższym stopniu odpowiedzialności cywilnej.
To ile lekarz zarobi na prywacie... jego broszka. Gdyby dostawał tyle ile powinien.. to na prywate szkodaby my było czasu.
I zapamiętajcie! Szanujcie lekarzy bo też ludzie, którzy za marne pieniądze z pasją i powołaniem (istnieją wyjątki) ratują życie.
Nie wiem czy wiecie, ale lekarz to najsłabiej opłacany zawód o najwyższym stopniu odpowiedzialności cywilnej.
co za podejście, mało zarabiam to olewam swoją pracę? coś nie tak. To teraz cała masa ludzi ma problem z zarobkami i ma wobec tego nie przykładać się do tego co robi? nauczyciele mają zlewać uczniów, jest cała masa zawodów gdzie nie jest różowo z zarobkami.
Zresztą jak ktoś poszedł na medycynę,żeby milionerem zostać to chyba nie zna realii.
Tak to jest,że wykształcenie i długie lata nauki nie gwarantują kokosów, przykre ale osoba bez wykształcenia wyższego moze się dużo lepiej urządzić (znam osobiście przypadki, nie wiem jak to robią, cwaniactwo moze spryt ale czego się podejmą kaska płynie a wykształcenie średnie)
Oczywiście nie bronię nikomu, niech mu będzie na zdrowie ale taka prawda.
Wydaje mi się,że jak ktoś jest z powołania to może i nażeka na kasę ale będzie się przykładał do pracy dla swojej satysfakcji. Ale oczywiście jestem za tym,żeby lekarze i inne społeczne zawody dostawali więcej, bo zarobki ich nie są adekwatne do pracy.
Zresztą jak ktoś poszedł na medycynę,żeby milionerem zostać to chyba nie zna realii.
Tak to jest,że wykształcenie i długie lata nauki nie gwarantują kokosów, przykre ale osoba bez wykształcenia wyższego moze się dużo lepiej urządzić (znam osobiście przypadki, nie wiem jak to robią, cwaniactwo moze spryt ale czego się podejmą kaska płynie a wykształcenie średnie)
Oczywiście nie bronię nikomu, niech mu będzie na zdrowie ale taka prawda.
Wydaje mi się,że jak ktoś jest z powołania to może i nażeka na kasę ale będzie się przykładał do pracy dla swojej satysfakcji. Ale oczywiście jestem za tym,żeby lekarze i inne społeczne zawody dostawali więcej, bo zarobki ich nie są adekwatne do pracy.
Justi nie zqwsze.
Ja rodziłam 30 godzin, 18 w bólach, przy porodzie lekarz musiał za przeproszeniem na mnie wejśc żeby Martusia wyszła, po porodzie mnie szyto bo mimo rozcięcia pękłam. Mimo to uważam że nic złego mi się tam nie stało. Tak miało byc. I dalej twierdzę że o jak samemu podchodzi się do pewnych sytuacji zaraża otoczenie sposobem reagowania.
Na mojej sali leżały trzy dziewczyny. Ja, mama małego chłopczyka-my obie SN- i dziewczyna po CC. Szlag by was trafił gdybyście miały co 15 minut przychodzic bo : proszę mi podac dziecko proszę mi zabrac dziecko, proszę je przewinąc, proszę mi dac pic, jesc, odprowadzic do ubikacji tp. Dodam że tatuś też łajza bo cały czas był z nią i nic nie robił. A Ona mu zresztą nie sugerowała tylko cały czas jęczała.
W końcu moja towarzyszka powiedziała że jeśli nie może pomóc jej mąż to jak trzebabędzie to my jej pomożemy. W innym przypadku jak coś się będzie działo poważnego to piguła do nas nie przyjdzie bo będzie myslała że znowu to samo co zawsze.
Obok w sali była dziewczyna która urodziła przez CC bliźniaki i na drugi dzień swietnie się nimi zajmowała więc przepraszam wszystkich którzy mieli problemy z lekarzami - zdaję sobie sprawę że takie historie też się zdarzają- ale nadal twierdzę że wiekszośc narzekających ma to na własne życzenie.
Ja rodziłam 30 godzin, 18 w bólach, przy porodzie lekarz musiał za przeproszeniem na mnie wejśc żeby Martusia wyszła, po porodzie mnie szyto bo mimo rozcięcia pękłam. Mimo to uważam że nic złego mi się tam nie stało. Tak miało byc. I dalej twierdzę że o jak samemu podchodzi się do pewnych sytuacji zaraża otoczenie sposobem reagowania.
Na mojej sali leżały trzy dziewczyny. Ja, mama małego chłopczyka-my obie SN- i dziewczyna po CC. Szlag by was trafił gdybyście miały co 15 minut przychodzic bo : proszę mi podac dziecko proszę mi zabrac dziecko, proszę je przewinąc, proszę mi dac pic, jesc, odprowadzic do ubikacji tp. Dodam że tatuś też łajza bo cały czas był z nią i nic nie robił. A Ona mu zresztą nie sugerowała tylko cały czas jęczała.
W końcu moja towarzyszka powiedziała że jeśli nie może pomóc jej mąż to jak trzebabędzie to my jej pomożemy. W innym przypadku jak coś się będzie działo poważnego to piguła do nas nie przyjdzie bo będzie myslała że znowu to samo co zawsze.
Obok w sali była dziewczyna która urodziła przez CC bliźniaki i na drugi dzień swietnie się nimi zajmowała więc przepraszam wszystkich którzy mieli problemy z lekarzami - zdaję sobie sprawę że takie historie też się zdarzają- ale nadal twierdzę że wiekszośc narzekających ma to na własne życzenie.
MamaMarty-ja zlego slowa na porodowke nigdy nie powiedzialam i nie powiem.polozne super mile i pomocne,ale prawda jest taka,ze w wejherowie daja sie meczyc kobietom po kilkanascie godzin albo i dluzej,co wedlug mnie jest niepowazne.
Nie zgadzam sie,ze pozniejszy pobyt na oddziale mamy taki jaki chcemy.
Dla mnie najlepsza bylaby sytuacja,gdybym nie musiala wogole prosic personel o cokolwiek .Niestety potrzebowalam ich dosc czesto i przez co chodzily wsciekłe.Zresztą,kolezanka z mojej sali tez miala problemy z dzieckiem i tez byly na nia wsciekłe.
I co z tego,ze byly święta i koniec roku(twierdzily,ze nie maja czasu bo maja ppaierkowe sprawy)?Zadna z nas nie wybierala sobie terminu porodu.choc moja ginka mnie ostrzegala byle nie w swieta:P
No,a to,ze przez 17 godzin pobytu na porodowce nie zajrzal do mnie zaden lekarz nawet na minute,to juz zostawiam bez wiekszego komentarza.
Bylo-minelo.
Nie zgadzam sie,ze pozniejszy pobyt na oddziale mamy taki jaki chcemy.
Dla mnie najlepsza bylaby sytuacja,gdybym nie musiala wogole prosic personel o cokolwiek .Niestety potrzebowalam ich dosc czesto i przez co chodzily wsciekłe.Zresztą,kolezanka z mojej sali tez miala problemy z dzieckiem i tez byly na nia wsciekłe.
I co z tego,ze byly święta i koniec roku(twierdzily,ze nie maja czasu bo maja ppaierkowe sprawy)?Zadna z nas nie wybierala sobie terminu porodu.choc moja ginka mnie ostrzegala byle nie w swieta:P
No,a to,ze przez 17 godzin pobytu na porodowce nie zajrzal do mnie zaden lekarz nawet na minute,to juz zostawiam bez wiekszego komentarza.
Bylo-minelo.
Tak z perspektywy czasu - mojego 29 godzinnego porodu - do Natuś (post z 29 grudnia), też się ściekałam że lekarz zajęty, i wielce nie może podejśc a czekałam na niego od 2 w nocy do 5 czy nawet 6 rano. Ale do cholery co? mial zostawić inną pacjentkę być może w fatalnym stanie, i lecieć bo ktoś przyjechał na izbę?
Nawet nie wiecie jak ja się wściekałam - 2 tygodnie na patologi co drugi dzień wywoływany poród - codziennie po 9 godzin czasem całe 9 trzeba było leżeć na plecach co u mnie było koszmarem, zwodzenie lekarzy, zmiany zdań. Ale z perspektywy czasu - w tym strachu o dziecko, zmęczeniu, niewyspaniu, chyba troche przesadzałam... Wcale nie było tak źle, może i popełniali błędy, byli nieżyczliwi, i tak dalej. Niestety poród z natury nie jest przyjemny, a z tego co zauważyłam baaardzo dużo kobiet, zamiast zwalić to na naturę, że tak musi być, to szukają na siłę winnego - żeby sobie po prostu ulżyć.
Nawet nie wiecie jak ja się wściekałam - 2 tygodnie na patologi co drugi dzień wywoływany poród - codziennie po 9 godzin czasem całe 9 trzeba było leżeć na plecach co u mnie było koszmarem, zwodzenie lekarzy, zmiany zdań. Ale z perspektywy czasu - w tym strachu o dziecko, zmęczeniu, niewyspaniu, chyba troche przesadzałam... Wcale nie było tak źle, może i popełniali błędy, byli nieżyczliwi, i tak dalej. Niestety poród z natury nie jest przyjemny, a z tego co zauważyłam baaardzo dużo kobiet, zamiast zwalić to na naturę, że tak musi być, to szukają na siłę winnego - żeby sobie po prostu ulżyć.
ciekawe jak się zmienia z czasem stosunek do pewnych spraw, bo ja zachwalałam wejherowo jak nie wiem i jakiś tam braków to poprostu nie zauważałam albo uważałam,ze pewnie tak musiało być. Dopiero porównując z drugim porodem widze, jak narazili moje dziecko nawet na uduszenie w wejherowie właśnie. A wtedy mi się wydawało,że to poprostu tak wyszło, całe szczęście,że było tylko lekkie niedotlenienie ale widać było,że lekarze się wystraszyli. Mój mąż później mi powiedział co mówili w korytarzu jak do mnie przybiegli, bo go wyprosili. No ale ja wtedy myslałam inaczej i byłam zadowolona,że wszystko się dobrze skończyło, obecnością męża ze mną w pokoju,że mogliśmy być w trójkę cały czas. No i wsumie wszyscy na porodówce byli dla mnie bardzo mili.
Z ulgą przeczytałam twój post:) już minęło 2 lata od mojego tam pobytu....Mam podobne odczucia co do pielęgniarek na tym oddziale najgorzej jest jak coś chcesz od nich, a chciałam kłopoty z karmieniem miałam wrażenie że się narzucam - to niestety nie był czas przed świętami...jedynie pewna młoda pielęgniarka - blondynka była i pomocna i mila,reszta nie ma co pisać... naturalnie zaczęłam karmić dopiero po miesiącu ale się udało, położna laktacyjna w tamtym szpitalu to jakaś zupełna pomyłka, pozdrawiam
Mam dobre wspomnienia z porodu w Wejherowie (listopad 2009), zarówno z oddziału patologii, porodówki jak i położnictwa. Na porodówce warunki ok, sala czyściutka, możliwość wzięcia prysznica jak również wyboru najlepszej dla mnie pozycji. Położna doglądała mnie co jakiś czas tak, że mieliśmy z mężem możliwość przeżywania tej chwili swobodnie. Ból był bardzo duży ale do zniesienia. W końcowej fazie porodu przybył młody lekarz, który nazajutrz bardzo starał się "ładnie" mnie zszyć. Jedyny minus to to, że (nie jest to przytyk do szpitala tylko samych odgórnych dyrektyw ministerialnych odnośnie refundacji) podczas łyżeczkowania nie dostaje się znieczulenia co okazało się dla mnie istnym horrorem i zabiło pierwsze piękne chwile z córeczką. ps. dla zainteresowanych - w związku z kontrolą NIK nie można zamówić sobie prywatnego znieczulenia :(
witam jestem w 37 tyg ciąży blizniaczej będę rodzić w wejherowie w moim szpitalu rejonowym nie przyjmują blizniaków. mam pytanie czy któraś z was rodziła bliznięta jak są traktowane matki czy pielęgniarki im pomagają i najwazniejsze jak z pokojami czy dostanę jednoosobową salę ile leży się po porodzie gdy nie ma komplikacji?
ja urodziłam w wejherowie tydzien temu przez cc...pobyt na oddziale jak i porodówce..mimo komplikacji i ciężkiego porodu oceniam jako rewelacyjny...
opieka cudowna, połozne we wszystkim mi pomagały i wstac i iśc pod prysznic i karmić...
jedno zastzrezenie mam do lekarza...dr. K, straszny ham...chyba nie mysli co mówi do pacjetek...na szczescie z nim miałam do czynienia tylko podczas obchodu:)
opieka cudowna, połozne we wszystkim mi pomagały i wstac i iśc pod prysznic i karmić...
jedno zastzrezenie mam do lekarza...dr. K, straszny ham...chyba nie mysli co mówi do pacjetek...na szczescie z nim miałam do czynienia tylko podczas obchodu:)
Bardzo współczuję tak złych wspomnień z tak ważnego i pięknego wydarzenia w życiu każdej kobiety . Proszę przeczytać jak chlubne hasła głosi Dyrekcja szpitala . Chciałoby się rzec : parole , parole, parole. Mówi się o profesjonalizmie, szacunku do pacjenta .Tymczasem prawda skrzeczy .Moja córka 3 razy zgłaszała się do szpitala w Wejherowie z ciążą przenoszoną o ponad dwa tygodnie .Za każdym razem ci wysokiej,rzekomo, klasy specjaliści Szpitala Specjalistycznego w Wejherowie twierdzili , że czas porodu jeszcze nie nastąpił. Córka informowała lekarzy,że ma cukrzycę ciążową i anemię ,w związku z czym boi się o dziecko .Za każdym razem odsyłano ja do domu.Ciąża była już tak "dojrzała",że córka miała wrażenie ,że pęknie .Kiedy trzeci raz zgłosiła się do szpitala ,po zrobieniu KTG i USG ,kazano jej jechać do domu.Córka rozpłakała się ,usiadła przed izbą przyjęć i powiedziała,że nie ruszy się z tego miejsca,położy się na ławce i będzie tu nocować,gdyż boi się o życie dziecka.Wtedy położna wezwała "posiłki".Przyszedł ordynator i stwierdził,że nie ma miejsc i jeżeli córce się spieszy, ma poszukać innego szpitala.Kiedy córka odmówiła, ordynator przejrzał badania i stwierdził autorytatywnie,że termin porodu wypada 28 sierpnia.Wobec takiej diagnozy,choć bez przekonania, córka ustąpiła i udała się do domu.Czuła się bardzo żle fizycznie i psychicznie.Następnego dnia pojechała do swojego ginekologa w miejscu zamieszkania i poprosiła o skierowanie do szpitala w Lęborku.Lekarz potwierdził,że ciąża jest przenoszona o co najmniej 2 tygodnie.W szpitalu w Lęborku potwierdzono diagnozę i ordynator zalecił wywołanie porodu.Poród przebiegał z komplikacjami ,dziecko urodziło się sine i napuchnięte.Córka jest filigranowa ,a "mały" ma 4kg i mierzy 61 cm .Co mogłoby się wydarzyć , gdybyśmy czekali do 28 sierpnia... .Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi . A jak nie wiadomo o co chodzi , to.......
proszę weszła baba i babcia na forum, od razu wiedziała jak odszukać szpitala w Wejherowie i napisać swoje wypociny.
U ordynatora Szpitala w Wejherowie znam bardzo dobrze i wiem, że jest to profesjonalista w każdym calu.
a swoja droga cienkiego miała lekarza prowadzącego, bo jesli ma sie anemie i cukrzycę, to juz sam lekarz powinien dac raczej skierowanie do szpitala, z tego co wiem, przy cukrzycy ciążowej nikt nie zaryzykuje, a anemię bierze się żelazo, ech ale niech Ci będzie babciu i babo....Wejherowo jest straszne.
Ja zamierzam tam po raz drugi urodzić swoje dziecko i jakoś dziwnie nie obawiam się niczego, ech, ale pewnie jestem jakaś inna:))
U ordynatora Szpitala w Wejherowie znam bardzo dobrze i wiem, że jest to profesjonalista w każdym calu.
a swoja droga cienkiego miała lekarza prowadzącego, bo jesli ma sie anemie i cukrzycę, to juz sam lekarz powinien dac raczej skierowanie do szpitala, z tego co wiem, przy cukrzycy ciążowej nikt nie zaryzykuje, a anemię bierze się żelazo, ech ale niech Ci będzie babciu i babo....Wejherowo jest straszne.
Ja zamierzam tam po raz drugi urodzić swoje dziecko i jakoś dziwnie nie obawiam się niczego, ech, ale pewnie jestem jakaś inna:))
JA też mama wiele do zarzucenia temu szpitalowi i oddziałowi położniczemu. Gdyby nie czujność mojej lekarki prowadzącej to moje dziecko byłoby najprawdopodobniej ciężko upośledzone dzięki dr M. Przejechałm z mężem na własną odpowiedzialność do Redłowa a tam nie czekali tylko w ciągu 30 minut było ciecie bo tętno płodu chwilami zanikało. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło ale Wejherowo będę omijać z daleka.
Ja urodziłam bliżnięta w wejherowie bardzo dobrze wspominam poród-a rodziłam normalnie położne lekarze mili.Przy porodzi okazało się że jeden maluszek jest chory leżał 6 dni na wcześniakach ja z drugim na normalnej sali wszędzie dobra opieka wszystko dokładnie tłumaczyli,potem przewiezli na 8 dni małego do Akademi- tam to jest rzeżnia mały po dwóch dniach miał odparzenia lekarka niezbyt miła a pielęgniarki niekture takie sobie
polecam wejherowo
polecam wejherowo
Niestety 3 tyg. temu również rodziłam w tym szpitalu. Wybrałam ten szpital i bardzo tego żałuję. Traumę po porodową mam do dzisiaj. Lekarze, szczególnie męska część traktuje pacjentki przedmiotowo, położne przy porodzie decydują o Tobie, czy dać Tobie znieczulenie czy nie, bez porozumienia z lekarzem. Oczywiście nie dały ponieważ wg tych kobiet nie cierpisz. Do tego miałam łyżeczkowanie, które odbyło się bez znieczulenia. To był najgorszy dzień w moim życiu. Nie mogę tego zapomnieć.
Moj porod w Wejherowie rowniez byl okropny :/ Ale sam porod bo oieka pozniej byla poprostu niesamowita! Polozne byly kochane i opiekuncze! Pomagaly przystawic do piersi, jak okazalo sie ze nie mam pokarmu i maly jest glodny a ja wyczerpana jego ciaglym marudzeniem naarmily go i ululaly zebym ja mogla sie wyspac, jak mialam jakiekolwiek pytanie to moglam smialo liczyc na pomoc! Naprawde super!
Wejherowo to dobry szpital by rodzić
Odpisuję, bo widzę, że ktoś znów podbil ten wątek a pamietam jak w czerwcu szukałam opini nt Wejherowa i wtedy trafiłam na ten tekst.
Byłam po prostu przerażona!!! na dwa dni stracilam cały spokój, sama nie wiedziałam gdzie chce rodzić, aż w końcu interweniował mąż i powiedział, że jednak tam pojedziemy. W szpitalu natomiest wszystko było po prostu przesuper, miałam poród jak z marzeń, opieke połoznych itp a ta opina, chociaż zapewne prawdziwa, wprowadza prawdziwy chaos. To, że ty miałaś takie perturbacje nie oznacza, że lepiej tam nie jechać. W tym szpitalu rodzą sie szczęśliwie setki dzieci ale o tym juz nikt nie pisze bo nie ma sensacji. Przykre, że miałaś takie przejścia, natomiast w tym szpitalu to nie jest absolutnie normą i mam nadzieję, że ktoś doczyta ten długi wątek, wyluzuje i nie da się nastraszyć - wejherowo to dobry szpitak by rodzić.
Byłam po prostu przerażona!!! na dwa dni stracilam cały spokój, sama nie wiedziałam gdzie chce rodzić, aż w końcu interweniował mąż i powiedział, że jednak tam pojedziemy. W szpitalu natomiest wszystko było po prostu przesuper, miałam poród jak z marzeń, opieke połoznych itp a ta opina, chociaż zapewne prawdziwa, wprowadza prawdziwy chaos. To, że ty miałaś takie perturbacje nie oznacza, że lepiej tam nie jechać. W tym szpitalu rodzą sie szczęśliwie setki dzieci ale o tym juz nikt nie pisze bo nie ma sensacji. Przykre, że miałaś takie przejścia, natomiast w tym szpitalu to nie jest absolutnie normą i mam nadzieję, że ktoś doczyta ten długi wątek, wyluzuje i nie da się nastraszyć - wejherowo to dobry szpitak by rodzić.
najgorszy szpital:(
okropne pielegniarki
jedna piielegniarka sredni wzrost krotkei wlosy blon kolo 40 robila głupie komentarze w sosunku do mnie
sam porod maskra:(
jak powiedziałam, ze chce isc juz na porodowke rodzic(lezałąm 4h na patologi)
pani pielegniarka pow:"zawołac lekarza
ja:" tak"
ona:"dziwne, bo ni ewygladsz na taka co by miała zaraz rodzić
WALIŁA DO MNIE NA TY JAK DO KOLEZANKI
ZAWOŁAŁA JEDNAJ P GINEKOLOG I ODRAZU WYLADAOWAŁAM NA PORODOWCE Z 7 CM ROZWARCIEM
MASKARA,
okropne pielegniarki
jedna piielegniarka sredni wzrost krotkei wlosy blon kolo 40 robila głupie komentarze w sosunku do mnie
sam porod maskra:(
jak powiedziałam, ze chce isc juz na porodowke rodzic(lezałąm 4h na patologi)
pani pielegniarka pow:"zawołac lekarza
ja:" tak"
ona:"dziwne, bo ni ewygladsz na taka co by miała zaraz rodzić
WALIŁA DO MNIE NA TY JAK DO KOLEZANKI
ZAWOŁAŁA JEDNAJ P GINEKOLOG I ODRAZU WYLADAOWAŁAM NA PORODOWCE Z 7 CM ROZWARCIEM
MASKARA,
a ja bardzo chwale ten szital i bede chwalic, poczawszy od szkoly rodzenia ,przez lezenie na patologii ciazy i konczac na porodowce i poloznictwie wszystko bylo w jak najlepszym porzadku,owszem lekarze moze malomowni i trzeba bylo z nich wyciagac wiadomosci ale jak zapytalam co i jak odpowiadali na kazde moje pytanie.Polozne bardzo pomocne , troche sie obawialam bo trafilam na godzine kiedy zmienialy sie polozne na dyzurze ale zarowno jedna jak i gruga zmiana bardzo fajna, no i co bardzo sobie chwale to poloznictwo, panie mile , chetne do pomocy i zarowno pielegniarki jak i lekarze odpowiadajacy na kzade moje pytanie , a mialam ich uwierzcie bardzo ,bardzo duzo
Współczuje i jestem pewna,że 90% kobiet tak jest tam traktowane!Również byłam Pacientką dr M nie wiem co on tam jeszcze robi!!! i w trakcie pobytu w szpitalu nawet mnie nie pamietał a na porodzie nawet dzien dobry nie uslyszałam,na patologi do pielęgniarki są za kare!!!!a spróbuj je w nocy obudzić i zawracać dupe!!! oczywiście każda z nas symuluje i wyolbrzymia ból!!! a na porodzie najlepiej zebyś miała plaster na ustach!!!jeżeli nie masz tam znajomości to musisz męczyć sie i czekać na cud!!!dr M nie zrobił Ci badań na ten żel?mi przez całą ciążę nawet nie zlecił glukozy krwi itd.na koniec okazało się że mam zatrucie ciążowe!!!miałam załozony szew i gdyby nie jedna lekarka tam Dr M przetrzymał by mi go jeszcze miesiąć w rezultacie uriodziłam w ten sam dzień w którym Pani dr mo go zdjeła czyli miesiąc przed Terminem Dr M oczywiście synek był donoszony według lekarzy przy porodzie,cała ta porodówka przyjazna rodzicą to jedna wielka burda!!!!Współczuje!!!
a ja się zgadzam z Aśku_95, szpital jak szpital, jak dla mnie średnio, ale może po prostu nie lubię szpitali albo jestem wymagająca :P
my z Gdańska jechaliśmy (trochę hardcore, wiem wiem:P), przyjechałam z akcją rozkręconą, silne skurcze, więc może nie do końca wszystko pamiętam, ale wrażenie pozostało - doktor leniwie wypełniał jakieś karty, Mąż musiał czekać na zewnątrz, na szczęście jakaś miła pielęgniarka/położna się zlitowała, zbadała mnie i szepnęła dr-owi, że mam pełne rozwarcie ;) a sam poród... w ogóle oceniam na dosyć łatwy i szybki, więc po 1,5h mogłam zapomnieć o całej akcji i cieszyć się córeczką, ale ogólnie to czułam się trochę: 1) nieswojo, bo po sali kręcił się personel, niby nic, ale tu jakaś pielęgniarka papier do podpisu przyniosła, tu jakiś dr przyszedł rzucić okiem, jak idzie...trochę się czułam jak w korytarzu :| 2) osobiście uważam, że położna powinna być choć trochę wspierająca, a 'moja' podeszła do tego hmm, zadaniowo, miałam też wrażenie, że traktuje mnie jak dziecko albo co najmniej niespełna rozumu i jakby miała mi za złe, że cośtam wiem (np że jak dziecko zassie cycka, to się oksytocyna wydziela i łożysko łatwiej urodzić, a i tak wcisnęli mi dożylnie). no ale może się czepiam ;) a później przez 2 doby opieka spoko, można było panie nękać nawet w środku nocy, kij że trochę oczami wywracały, ja akurat miałam to gdzieś :P
a i jak już się czepiać to wolałabym, żeby sprawdziły od razu, czy dzidziuś dobrze cycka łapie, bo miałyśmy z tym problem, a uważam, że można było temu zapobiec...
my z Gdańska jechaliśmy (trochę hardcore, wiem wiem:P), przyjechałam z akcją rozkręconą, silne skurcze, więc może nie do końca wszystko pamiętam, ale wrażenie pozostało - doktor leniwie wypełniał jakieś karty, Mąż musiał czekać na zewnątrz, na szczęście jakaś miła pielęgniarka/położna się zlitowała, zbadała mnie i szepnęła dr-owi, że mam pełne rozwarcie ;) a sam poród... w ogóle oceniam na dosyć łatwy i szybki, więc po 1,5h mogłam zapomnieć o całej akcji i cieszyć się córeczką, ale ogólnie to czułam się trochę: 1) nieswojo, bo po sali kręcił się personel, niby nic, ale tu jakaś pielęgniarka papier do podpisu przyniosła, tu jakiś dr przyszedł rzucić okiem, jak idzie...trochę się czułam jak w korytarzu :| 2) osobiście uważam, że położna powinna być choć trochę wspierająca, a 'moja' podeszła do tego hmm, zadaniowo, miałam też wrażenie, że traktuje mnie jak dziecko albo co najmniej niespełna rozumu i jakby miała mi za złe, że cośtam wiem (np że jak dziecko zassie cycka, to się oksytocyna wydziela i łożysko łatwiej urodzić, a i tak wcisnęli mi dożylnie). no ale może się czepiam ;) a później przez 2 doby opieka spoko, można było panie nękać nawet w środku nocy, kij że trochę oczami wywracały, ja akurat miałam to gdzieś :P
a i jak już się czepiać to wolałabym, żeby sprawdziły od razu, czy dzidziuś dobrze cycka łapie, bo miałyśmy z tym problem, a uważam, że można było temu zapobiec...
Hmmm.. Minely ponad 3 lata, moze teraz gdy troche mniej to boli napisac co ja przezylam w tej najwazniejszej chwili w zyciu kobiety. Ciaza przegiegla bez zadnych komplikacji, ze szpitalem nie mialam wczesniej nic wspolnego, mieszkam w Gdyni i tu chodzilam do szkoly rodzenia, ginekologa itp. W sumie moze gdybysmy nie zignorowali wczesniejszych znakow o personelu uniknelibysmy tego horroru. Znajome mowily, ze byly zobaczyc szpita, porodowke itp, tez pojechalismy, Panie potraktowaly nas jak kosmitow, jakbysmy byli pierwsza para ktora chciala zobaczyc warunki i posluchac od poloznych jak to wszystko ma wygladac, a mialy spokoj, zadnych porodow w tym czasie, jedna wielka laske zrobily ze skwaszonymi minami. Potem 3 dni po terminie bylam na KTG, ja widzialam ze juz sa skurcze i czulam je tez, jednak byly dosc rzadkie, po badaniu Pani od ktg stwierdzila, ze zadnych skurczy nie bylo i ze dzis na pewno porod sie nie zacznie. Wrocilismy do domu, maz poszedl zrobic cos do picia a mi odeszly wody. Poszlam pod prysznic, maz notowal skurcze. Wychodzac z domu dokladnie byly co 2minuty, im blizej szpitala tym wiekszy stres czy zdaze, to co spotkalam na izbie przyjec przeszlo moje najgorsze wyobrazenia. W skurcze panie nie uwierzyly, bo pierwodorka wiec przesadzam na pewno, gdy powiedzialam ze odeszly mi wody, pani kazala mi pokazac majtki, bo czesto sie innym wydaje ze to wody a sie posikaly, gdy skonczyly sie moje podpaski to zrobily mi awanture ze powinnam miec swoje i mam czekac, stalam wiec z mezem na korytarzu z innymi dziewczynami ze skurczami tez, spodnie mokre, w butach mokro, w koncu zlitowaly sie zeby mnie przyjac, zbadaly, zignorowaly kolejny moj wymysl o skurczach, ale zdecydowaly ze mam isc z mezem na porodowke i znow mialam czekac na korytarzu. Rozmowy podczas mojego badania byly szokujace, w zyciu nie pomyslalabym ze inne kobiety moga cos takiego mowic, wysmiewaly doslownie inne pacjentki, a najbardziej pierworodke na korytarzu, ktora z bolu kleczala na podlodze. Tu skurcze, bol a pytania w wypelnianych domumentach tak idiotyczne ze az zal, jakby nie mozna wpisac terminu pierwszej miesiaczki po porodzie. Pani, ktora to wypisywala, nie spieszyla sie wcale, jakby czerpala radosc z czyjegos cierpienia. Potem wyszla jakas pielegniarka i kazala mi isc ze soba, maz zabiera sie z nami a ona ze pan moze jechac do domu, my zdziwieni ze jak to, a co sie okazalo jednak zdecydowali sie wziac mnie na patologie i mieli po meza zadzwonic jak akcja sie zacznie. Na patologi, chcieli probke moczu, tylko z cewnika bo wody odeszly, kiedy poprosilam o poczekanie az skurcz przejdzie, uslyszalam kolejne epitety od wymyslania bolu przez pierworodki. Okazalo sie, ze cewnika nie da sie umiescic bo mam 16 dziurek i pani nie wie, w ktora, zadzwonila gdzies z tekstem "chodz zobacz co ja tu mam, czegos takiego nie widzialas", przyszla druga pani i komentowaly, ze jakis wybryk natury jestem i jak ja sie zalatwiam (do dzis nie wiem, czy to zart, czy co, bo zaden inny lekarz nigdy nic o tym nie wspomnial). Podpieli mnie pod ktg i mialam lezec dosc dlugo, kiedy bole nie pozwalaly na lezenie, krecilam sie z bolu, ale widzialam ze sa zmiany na ktg, kiedy wreszcie raczyla sie pojawic jakas pielegniarka do pacjentki obok, z lzami w oczach wyprosilam zeby mnie odlaczyli od ktg, bo z bolu nie moge ulezec. Pielegniarka zgodzila sie dopiero jak dowiedziala sie, ze ktg mialam robione z jakies 1,5h temu, moze wiecej. Obejrzala wynik i stwierdzila, ze skurczow nie ma, odlaczajac mnie sama przyznala ze mialam zle podlaczone cos tam. Od tego czasu juz sie mna nikt nie interesowal, byla polnoc. Cala noc chodzilam po korytarzu, nie bylam w stanie siedziec a chodzenie mi bardzo pomagalo, skurcze byly juz nieregularne ale czeste, do dzis nie wiem czemu te co 2 minutowe sie skonczyly, czy stres czy co. Raz w nocy udalo mi sie dorwac pielegniarke czy ktos moglby mnie zbadac to sie nasluchalam, ze po co skoro do akcji porodowej daleko, po godzinie w koncu przyszedl lekarz i mnie zbadal, nie pamietam juz rozwarcia ale w granicach 4cm. Pani pielegniarka oczywiscie nie mogla odpuscic z tekstem o 16tu dziurkach kiedy normalna kobieta ma jedna i "panie doktorze widzial pan cos takiego", spojrzal na nia z zdezaprobata i zignorowal to. Potem juz nie widzialam nikogo, wszyscy spali, a ja poginalam na korytarzu w ta i z powrotem. Rankiem wstala pielegniarka, zaczepilam ja czy moglby mnie ktos zbadac bo tyle godzin minelo, stwierdzila ze niby tak, ale dalej zajela sie swoimi sprawami a ja czekalam. W koncu nadszedl czas zmiany, na korytarzu zobaczylam dosc duzo bialych kitli, skurcze byly juz bardzo czeste. Powoli z bolu i wycienczenia zaczynalam tracic kontakt z rzeczywistoscia chyba, jakby nikt mnie tam na tym korytarzu nie widzial, bylam odwrocona twarza do sciany i za plecami uslyszalam kobiecy glos "niech sie pani nie martwi, ja nie pozwole, zeby pani urodzila na korytarzu", pozniej krzyki, ludzie w kitlach zdecydowanie sie klocili ze soba. Krotko potem, kazali mi sie polozyc na lozku, zeby zawiezc mnie na porodowke jak myslalam, nie daly prosby ze przejde sama, bo bol nie pozwala mi lezec. Okazalo sie, ze wszystkie miejsca na porodowce sa zajete i jestem trzecia w kolejce, jeki jednej z dziewczat na korytarzu snily mi sie jeszcze dlugi czas po porodzie. Lekarze nie potrafili byc delikatnie, ublizali jej potwornie, ale ja bylam juz we wlasnym swiecie i bolu, bo nie pozwolili mi wstac z lozka, w koncu bylo mi juz rowno i jak wrocili na porodowke zeszlam z lozka, dorwala mnie chyba pielegniarka jakas i kiedy poprosilam i powiedzialam co i jak, pozwolila mi chodzic pokazujac skad dokad moge. Juz wtedy patrzac na czestotliwosc skurczow bylam pewna ze urodze na korytarzu. Probowalam kogos pytac czy tak jak mowili, ktos dzwonil po meza, ale ignorowali to i kazali wracac do lozka, nie dalam sie, bylo mi juz wtedy wszystko jedno co mi zrobia, ze nie slucham. Zadzwnilam do meza, okazalo sie ze nikt do niego nie dzwonil. Zachcialo mi sie isc do toalety, jednak kazali mi czekac az wejde na porodowke a jak pytalam kiedy to, nie potrafili powiedziec. W koncu wyprosilismy z mezem jakas przechodzaca kobiete, ze sie posikam zaraz i zaprowadzila mnie do toalety przy biurach jakis. W koncu wzieli mnie na porodowke i pod ktg lezac. Blagalam meza zeby poprosil kogosc zeby odlaczyli mnie od tego cholerstwa bo nie moge wytrzymac z bolu lezac, po dluzszym czasie sie ktos zlitowal na moja odpowiedzialnosc. Zaraz po wejsciu prosilam o lewatywe, pielegniarki, polozne a nawet blagalam lekarza, ciagle mowili ze potem, to za chwile, a potem mowili, ze juz za pozno. Teraz wiem, ze kazali lezec i nie dali lewatywy, zeby porod nie poszedl za szybko, bo nie bylo miejsca do rodzenia. Wiekszosc czasu bylismy sami, caly personel odbieral inne porody. I tu trafilam na swojego aniola polozna Beate, jedyna ludzka osoba tam z kojacym glosem, ze bedzie dobrze itp. Jednak nie miala za duzo czasu dla mnie, bo musiala byc tez w innych salach, przerazalo mnie to bardzo, bo chcialam zeby byla przy mnie, nie wiedzielismy co sie dalej bedzie dzialo, pozycja stojaca, wiec strach czy dziecko nie spadnie na podloge, z tego strachu sie polozylam i to chyba spowodowalo 40minutowe przeciskanie sie samej glowki, jak znalazlam sily na to to nie wiem do dzis, reszta cialka poszla juz expresowo. Maz w sumie byl ze mna niecale 2 godziny, pani doktor ktora przyszla mnie zszyc, nie czekala az znieczulenie zacznie dzialac, pierw nie wierzac ze zszywa na zywca a przy ostatnim szwie oj chyba faktycznie nie dzialalo, bolalo jak sam porod. Teraz myslalam ze zacznie sie sielanka, cudne chwile z mezem i nowonarodzona corka, a zawiezli mnie na korytarz, bo nie ma wolnych miejsc w salach, w koncu dostawili mnie do jednej, lezalam bez poduszki, koldry i pielegniarki nie wiedzialy skad je wziac, bo wszystkiego juz bylo brak przez ilosc porodow. Nie bylo pierwszego karmienia, mala nie umiala sie przyssac do piersi i caly pobyt to tylko lzy i nerwy, ze nikt nie chce pomoc mi karmic naturalnie. To chyba zart, ze ten szpital propaguje naturalne karmienie, kiedy pielegniarki na sile karmily mi dziecko sztucznym, bo nie chcialo im sie pomoc dostawic mala, a przy duzym biuscie to nie lada wyzwanie bylo. Pielegniarki nie byly mile i potrafily sie ze mna klocic, ze sie tak przyczepilam do tego karmienia piersia, wrecz ublizaly ze chce zabic wlasne dziecko i wysmiewaly ilosc pokarmu jaka mam, zamiast pomoc. Maz zadzwonil do poloznej z naszej szkoly rodzenia p. Basi z Bobasa i dzieki niej wychodzac ze szpitala malutka pila samodzielnie mleczko i bylo go ile trzeba (do tego osoba ktora pomagala nam od czasow ciazy do 2 latek, zawsze z checia i usmiechem). Wystarczyly checi i doswiadczenie, niby tak niewiele a jednak duzo. Mile byly tez zarciki, kiedy przychodzil ktos rano i mowil do nas, ze wychodzimy i mamy sie szykowac, po czym kiedy dzwonilysmy do mezow i pakowalysmy sie, po godzinie przychodzil ktos inny i mowil, ze wynikow badan nie ma i mamy czekac, ze moze jutro. Ten szpital na pewno wie co to depresja poporodowa, to co sie dzialo na salach, jak nas traktowaly przechodzi ludzkie pojecie. Mysle, ze bezdomne psy sa lepiej traktowane. Tyle badan, codzienne obchody, a nikt nie zauwazyl, ze mala urodzila sie z przykurczem palcow w obu dloniach, nie otwierala w ogole piastek, do tego tez mam zal, bo za pozno zaczelo sie rehabilitacje i malutka musi sobie z tym radzic w zyciu. Naprawde ciezko uwierzyc, ze taka piekna chwile w zyciu, moze popsuc szpital, bo nic innego. Pragniemy drugiego dziecka, jednak jak na razie mysle tylko o porodzie domowym, moze dojrzeje do prywatnego szpitala czy cos, na pewno nigdy wiecej w wejherowie, az mi zal ze mam zamieszkac niedaleko niego i bedzie mi sie przypominal ten koszmar. Wielka szkoda, ze tak musialo byc, jedyne co cieszy, to to ze mam wspanialego meza ktory mogl nie zdazyc na porod i wspaniala coreczke. Rodzilam w 2008, byl to czas kiedy placilo sie za porod rodzinny, kiedy doszlam do siebie pojechalam z mezem po wypis, gotowa zrobic awanture, ze za cos takiego jeszcze mamy im placic, jakie bylo zdziwienie kiedy nie chcieli zadnych pieniedzy, czyzby wiedzieli jak dali ciala.. Tak czy inaczej nie zrekompensuje to tego jak sie poczulam, po co mowia o obecnosci meza, ze caly czas moze byc przy mnie a potem go wyganiaja i nie dzwonia. Przepraszam za dlugosc opowiesci i pewnie nie raz zle napisana jezykowo, ale pozna pora i jednak wciaz nie ostygle emocje robia swoje.
Ja również wspominam mój poród w Wejherowie z ogromnym żalem i gniewem. Do personelu i do słynnego doktora M., który jest bardzo miły, ale poprzez brak podjęcia jakichkolwiek działań przyspieszających akcję (która trwała 26 godzin!, z czego 13 na porodówce) doprowadził do tego że moje dziecko urodziło się niedotlenione, z obrzękiem mózgu i drgawkami!! Nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie sprawne. Szpital i personel jest kompletnie nieprzygotowany na jakiekolwiek komplikacje, nacisk na poród siłami natury jest tam ogromny. Ja również rodziłam "siłami natury" choć raczej trudno tak nazwać godzinne wypychanie łokciami dziecka przez milutkiego doktora M i dwie położne!! no, ale statystyki nie popsułam!!!!! To co się dzieje w tym szpitalu i jak traktowane są kobiety na patologii i porodówce to jest skandal!!!! Personel, a zwłaszcza doktor Mar.. powinni pamiętać że ich pacjenci to nie tylko rodzące, ale również DZIECI w ich brzuchach, a zły poród może zaważyć na całym ich życiu. Jeśli chcecie mieć zdrowe dzieci nie wybierajcie tego szpitala!!
ja nie rodziłam w Wejherowie ale koleżanka której zaczeła się akcja porodowa u mnie w domu a jej mama jest położną w owej placówce zawiadomiłam co się dzieje powiedziała tylko 3 słowa jedź byle gdzie byle nie tu pełniąc w danej chwili dyżur :0
a to o czymś świadczy
jej córeczka ma się dobrze i urodziła się w Redłowie
a to o czymś świadczy
jej córeczka ma się dobrze i urodziła się w Redłowie
ee tam bez przesady poród to w dużej mierze zależy od kobiety chyba, że są jakies komplikacje ja miałam ciężki poród bo długi i bole krzyżowe itp ale na szpital w wejherowie zlego słowa nie moge powiedziec opieka przed porodem i wczasie była super choc moze po było by sie do czego przyczepic no ale nie przesadzajmy jak jest obłozenie np to, w kazdym szpitalu będzie tak samo bo nie ma tam tyle personelu zeby byc, na kazde zawolanie ale jak sie idzie do nich to odrazu ktos przychodzi i ogolnie na prawde nie ma co sie bac. niewielkie zastrzezenia mialabym do samego pana ordynatora bo ogolnie nie mily typ i duze do jego syna bo ten to w ogole jakis z kosmosu bardzo arogandzki typ no ale tez pewnie, w kazdym szpitalu sie tacy znajda na szczescie nie ma sie z nimi za wiele do czynienia:)
Współczuję Ci kochana,ja wybrałam sobie szpital w Wejherowie na poród.Miałam cukrzyce ciarzowa i stwierdzona makrosomie dziecka(waga powyzej 4 kg).Moj lekarz prowadzacy skierowal mnie po wizycie na badanie KTG mowilam mu ze chce rodzic w Wejherowie i tam pojechalam na KTG (powiedzial mi ze jesli tam lekarze stwierdza ze trzeba robic w ten wieczor w który jechałam na KTG ciecie to zrobia)bylam przerazona balam sie o moje malenstwo.No nic pojechalismy z chłopakiem do Wejherowa polozna jak weszlam do pokoju wziela karte ciazy i spytala dlaczego mam miec robione KTG powiedzialam jej ze to sa 2 tyg do terminu i ze na wizycie serduszko synka bilo okolo 110 uderzen i lekarz prowadzacy zlecil badanie KTG.Powiedziałam jej ze mam stwierdzona cukrzyce ciazowa i makrosomie dziecka a ona do mnie z tytaniem "CO TO JEST MAKROSOMIA"?rece mi opadly i chcialam zwiwac, ale coz polozylam sie i podlaczono mnie pod KTG lezalam lezalam i nicccc wkoncu pytam co i jak z synkiem czy wszystko oki a ona tak a dlaczego pytam.Myslalam ze ja rozniose...to moja pierwsza ciaza stresuje sie na sam widok szpitala a ta pigula taka wredna suka,ale to nic przyszedl lekarz mlody.Powiedzialam mu dobry wieczor to cham nawet nie odpowiedzial.Zerknal na wynik KTG i wzial mnie na USG i znow cisza ja o wszystko pytalam a on z lacha odpowiadal.
Na sam koniec mowi ze moj lekarz prowadzacy jest przesadnio ostrozny ze akcja serca dziecka jest ok i nie bylo koniecznosci robienia badania KTG,i z usmiechem szyderczym to co zostaje Pani u nas a ja bez zastanowienia powiedziałam ze jesli Pan mowi ze jest wszystko dobrze to chyba nie ma potrzeby zebym zostawala on no nie.
Wtedy spojrzalam na pieczatke ktora przystawil pod wynikiem badania...Ł.MACIEJEWSKI-lekarz.Nie ma chyba jeszcze specjalizacji wyrobionej a madrowal sie jakby byl dr nadzw.PARANOJA
Na nastepnej wizycie powiedzialam o wszystkim mojemu doktorowi i powiedzial zebym zastanowila sie nad tym Wejherowem-powiedzialam ze nie ma opcji ze tam pojde rodzic po tym jak mnie potraktowali tam.Moj lekarz pracuje na Klinicznej w Gd i wlasnie tam sie przekonalam ze urodze:)Mialam skierowanie na c.c ze wzgledu na cukrzyce i wage synka.
Powiem Wam ze nastepne dziecko rowniez chce rodzic na Klinicznej.Polozne wyrozumiale troskliwe posmieja sie pogadaja i sa mega cierpliwe.A lekarze poprostu z prawdziwego zdarzenia.
POLECAM ten szpital.Mam pieknego zdrowego Synka.
Na sam koniec mowi ze moj lekarz prowadzacy jest przesadnio ostrozny ze akcja serca dziecka jest ok i nie bylo koniecznosci robienia badania KTG,i z usmiechem szyderczym to co zostaje Pani u nas a ja bez zastanowienia powiedziałam ze jesli Pan mowi ze jest wszystko dobrze to chyba nie ma potrzeby zebym zostawala on no nie.
Wtedy spojrzalam na pieczatke ktora przystawil pod wynikiem badania...Ł.MACIEJEWSKI-lekarz.Nie ma chyba jeszcze specjalizacji wyrobionej a madrowal sie jakby byl dr nadzw.PARANOJA
Na nastepnej wizycie powiedzialam o wszystkim mojemu doktorowi i powiedzial zebym zastanowila sie nad tym Wejherowem-powiedzialam ze nie ma opcji ze tam pojde rodzic po tym jak mnie potraktowali tam.Moj lekarz pracuje na Klinicznej w Gd i wlasnie tam sie przekonalam ze urodze:)Mialam skierowanie na c.c ze wzgledu na cukrzyce i wage synka.
Powiem Wam ze nastepne dziecko rowniez chce rodzic na Klinicznej.Polozne wyrozumiale troskliwe posmieja sie pogadaja i sa mega cierpliwe.A lekarze poprostu z prawdziwego zdarzenia.
POLECAM ten szpital.Mam pieknego zdrowego Synka.
Spokojnie. Będzie dobrze. O wszystkich szpitalach można się naczytać różnych opinii. Ja miałam super poród a rodziłam w Wojewódzkim w Gdańsku a też nie ma dobrych opinii. Miałam bezproblemową ciążę i poród i wyszłam do domu po drugiej dobie więc "ze mną nie mieli kłopotów". Ale trzeba walczyć o swoje i się nie przejmować głupimi tekstami bo to chodzi o dziecko. A jak mąż będzie asystował przy porodzie to go nastawić bojowo. Ja swojego nastawiałam ale nie była konieczna interwencja
Faktycznie mialas pecha albo przez dwa lata wiele sie zmienilo. Ja rodzilam 1,5 miesiaca temu w tym szpitalu i nie moge zlego slowa powiedziec. Tzn nikt kolo mnie nie biegal i tez momentami mialam wrazenie, ze jestem zostawiona sama sobie ale zaufalam lekarzom bo mysle, ze wiedza co robia. A u mnie tez nie bylo to proste bo trwalo to wszystko az trzy dni. Pierwszego dnia mialam zalozony cewnik (7,5 h bole), drugiego zel (5,5 h dosc mocne bole i do rana lzejsze) i dopiero trzeciego dnia dostalam dozylnie oksytocynea koniec koncow mialam prebijany pecherz plodowy. I z doktorem M i z doktorem K mialam doczynienia i zlego slowa nie moge powiedziec. Nie sa jacys specjalnie sympatyczni ale chamscy dla mnie tez nie byli. W kazdym razie czulam sie bezpiecznie. A co do bolu to oczywiscie kazdy ma inny prog bolu ale to porod i dziwia mnie troche te szkoly rodzenia. Mowi sie tam o wszystkim ale o tym, ze bedzie napierniczac jak smok nie? Ja w najczarniejszych snach nie wyobrazalam sobie takie bolu ale nie umarlam. Pewnie jak ktos tu jeszcze zaglada to na mnie naskoczy ale niestety moje zdanie jest takie, ze im wiecej ma ktos kasy tym wieksze zamieszanie w okol siebie robi. Ja nie chodzilam do szkoly rodzenia, nie mialam prywatnej sali ani porodu rodzinnego, nie prowadzil mnie tez prywatnie dr M i co najwazniejsze nie wymagalam ciaglego zainteresowania wszystkich do okola i sluchajac tego co do mnie mowia urodzilam pieknego, zdrowego syna. To sa lekarze i dopoki nie ponizaja bez powodu to dajmy im do cholery wykonywac swoja prace - oni wiedza co robia. Na porodowce w potwornych bolach bylam zupelnie sama ale co jakis czas ktos zagladal wiec uznalam, ze tak moze byc i nic mi sie nie stanie. Kiedy porod wchodzi w ostatnia faze to krzycza kobieto!! Krzycza co masz robic a czego nie nie dlatego, ze cie nie lubia tylko (na moj chlopski rozum) dlatego, ze jestes zmeczona a informacje do przeakzania sa wazne, dlatego zebys krzywdy wlasnemu dziecku nie zrobila. Rozumiem, ze nie wszystko bylo tak jak powinno u ciebie byc ale lekarz poniekad mial racje - trzeba bylo rodzic w prywatnej klinice. Jesli cie na to stac to i sobie i innym oszczedzilabys stresu.
ja rodziłam w Wejherowie w 2009 roku i co mogę powiedzieć.Byłam w szpitalu kilka miesięcy przed porodem i nie było żadnego problemu aby zobaczyć sale itp.Była to moja druga ciąża którą prowadził lekarz pracujący w szpitalu w Wejherowie.Trafiłam do szpitala rano-obudziłam pielęgniarkę na izbie przyjęć nie była niemiła ,bardziej zaspana .Pytanie skąd wiem ze odeszły mi wody zakończyło się pokazem gdy przyszła Pani doktor i kazała mi się rozebrać do badania -podłoga była mokrusieńka- Pani doktor z uśmiechem stwierdziła że "no to teraz Pani wierze,że wody odchodzą"Przed badaniem lekarka poinformowała mnie ,że badanie nie będzie przyjemne ale będzie się starała aby nie bolało-i tak tez było P.doktor była bardzo miła i delikatna mimo wczesnej pory bo była to 4 nad ranem.Z uśmiechem stwierdziła że mała przebiła się paluszkiem ,dalsza część też była miła wypełnienie dokumentów bez problemu.Mąż był cały czas ze mną oczywiście też nastawiony bojowo bo pierwsze dziecko urodzone w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku jest po wylewie i niedotlenieniu ale długo by o tym pisać.Z izby przyjęć trafiłam na patologię tam przeszłam cewnikowanie,pobranie krwi,zapis ktg tez nie mogę złego słowa powiedzieć obie pielęgniarki były bardzo miłe-miałam już wtedy silne bóle mąż aż uciekł z sali bo nie mógł patrzeć na to jak mnie że tak powiem "wykręca" następnie przyszedł lekarz(który nie prowadził mojej ciąży) zbadał mnie wyjaśnił wszystko,powiedział że za ok 40 minut przyjedzie do mnie lekarz i jedziemy na blok operacyjny na cc.Między czasie pojawiały się pielęgniarki -były miłe złego słowa powiedzieć nie mogę.Na bloku operacyjnym też było wesoło dużo żartów,jednemu lekarzowi zadzwonił telefon wszyscy uśmiechnięci no i jedno trzeba przyznać tak pozytywnie wykręconego anestezjologa to ja dawno nie widziałam.Naprawdę bardzo pozytywnie,córka urodziła się zdrowa dostała 10 punktów.Po cc opieka w pełni normalna w sensie pielęgniarki nie przychodziły do nas co chwilę do sali ale jak tylko mąż poprosił o cokolwiek nie było żadnego problemu,żadnych głupich docinków.Jednak aby nie było zbyt słodko to powiem Wam co mi się nie podobało ale ja po przejściach z pierwszym dzieckiem obiecałam sobie że tym razem na pewno nie będę tolerować chamskich zachowań itp.CC miałam rano a wieczorem tj ok godz 22-23 byłam stawiana na nogi przyszły dwie pielęgniarki jedna młodziutka druga starsza przy sobie,trwała na głowie.Pierwsze postawienie na nogi zrobiło mi się słabo zaczęło mi się kręcić w głowie-od starszej pielęgniarki usłyszałam że "księżniczka się znalazła"mimo bólu powiedziałam jej co myślę"księżniczką nie jestem,nie pierwszy raz mam cc a Pani nikt do pracy nie zmusza(a w głowie miałam ty sz...to)"pielęgniarka wyszła z fochem, została ze mną tylko młoda pielęgniarka bardzo miła,pomogła mi usiąść ,obmyła mi twarz zimną wodą i powiedziała że skoro nie mogę teraz wstać to przyjdzie do mnie tak za 2 godziny i wtedy spróbujemy raz jeszcze.I tak też się stało przyszła pomogła mi wstać,poszła ze mną do łazienki pomogła mi się umyć-wszystko na spokojnie,z uśmiechem.Tamta stara mał...a już więcej do mnie nie przyszła bo wiedziała że jak coś to będzie contra :D przychodziła tylko do dziewczyny która była ze mną na sali.Reszta pielęgniarek bardzo pozytywnie ,jeśli poprosi się o pomoc nie było najmniejszego problemu czy to z karmieniem czy z czymkolwiek innym .Za to jeśli chodzi o ordynatora to to jest temat rzeka drogie Panie.Ja miałam mieć cc i było to już wiadome że będzie cc raz przez problemy z pierwszym dzieckiem a dwa ułożenie pośladkowe,mój lekarz prowadzący kazał mi przyjechać na cc na tzw wyznaczony termin ale szanowny Pan ordynator na moje cc zgody nie wyraził i kazał mi czekać.Tego dnia kiedy przyjechałam na umówione cc a które się nie odbyło-przyjmowała mnie Pani dr.Aleksandra była miła ,kazała zachować spokój i poczekać.Moje szczęście było takie że jak trafiłam do szpitala w dniu porodu przyjmowała mnie na izbie przyjęć dr.Beata normalnie anioł kobieta następnie była zmiana lekarzy i akurat dyżur miała dr.Aleksandra która kilka dni wcześniej badała mnie na izbie przyjęć gdy przyjechałam na cc.Jeszcze większym szczęściem było to ze w dniu kiedy trafiłam na izbę przyjęć ordynator miał wolne i decyzja o cc była szybka.Co ciekawe po obchodzie dnia następnego lekarz dokładnie zastępca ordynatora powiedział przy mnie do innego lekarza że "wczoraj to mieliście festiwal cesarek"wiem że po mnie miała cc kobieta której ordynator kazał rodzić naturalnie dziecko z wagą prawie 5kg.Miała też miejsce inna sytuacja ale nie będę jej opisywać gdyż nie dotyczyła mnie.W mojej ocenie poród na plus nie mam zastrzeżeń,opieka z małym wyjątkiem też bardzo na plus.Za to jeśli chodzi o ordynatora -to ja nie chciałabym aby ten lekarz prowadził kiedykolwiek moją ciąże czy odbierał poród.Wszytko inne oceniam pozytywnie.
17.03.2012 g. 12.00 moja żona w 9 m-cu ciąży, maleństwo mało co
się ruszało tego dnia. Wszedłem do p. dyżurnej położnej powiedziałem
że chcielibyśmy zrobić KTG. Pierwsze słowa położnej: ODPŁATNIE!
Zawsze myślałem że pierwsze słowa powinny być o stan zdrowia, ilość
ruchów dziecka itp. Odradzę wizytę w tym szpitalu każdemu znajomemu
właśnie ze względu na podejście personelu.
się ruszało tego dnia. Wszedłem do p. dyżurnej położnej powiedziałem
że chcielibyśmy zrobić KTG. Pierwsze słowa położnej: ODPŁATNIE!
Zawsze myślałem że pierwsze słowa powinny być o stan zdrowia, ilość
ruchów dziecka itp. Odradzę wizytę w tym szpitalu każdemu znajomemu
właśnie ze względu na podejście personelu.
co takiego??? no to pięknie. nie chodzi o kasę,ale o podejście. nie mają prawa brać kasy, jak ktoś jest ubezpieczony. no to ładnie sie dowiedziałam. wybieram sie tam jutro, bo juz kilka dni po terminie i lekarz kazał się zgłosić do szpitala na kontrolę. Jak ktoś tak do mnie wyjedzie to chyba będzie afera...
moja sasiadka tez rodzila w Wejherowie i polozne jej mowily ze ma nie drzec ryja i cicho siedziec, sugerowaly tez ze jak cos kupi im dobrego do zarcia jakas kawke i ciasteczko to sie nia zajma.
Duzo złych opinii jest na temat ich opieki medycznej, wielka łaske robia ze sie zajma nzf im za to placi wiec czemu i my musimy??!!
kolezanka sie nie dała i nie kupiła im nawet ziarenka kawy..
Duzo złych opinii jest na temat ich opieki medycznej, wielka łaske robia ze sie zajma nzf im za to placi wiec czemu i my musimy??!!
kolezanka sie nie dała i nie kupiła im nawet ziarenka kawy..
jest żle brud i gronkoweic palenie papierosów na sali poporodowej, za mało lekarzy na izbie przyjęć 3 godziny, wszystkie położne do wymiany albo na przeszkolenie tylko z patologi położna Pani z długimi ciemnymi włosami młoda i Pani któtko obcięta, bardzo miła i to tylko im mogę dziekować, a tak poza tym horror, a przecież to one są dla nas a czułam się jak śmieć,
Jeśli piszecie o "dr" Kiełkowskim to jest to kawał skukinsyna i nie boję się napisać tu jego nazwisko. Wiedziałam, że jak go spotkam na porodówce to zarządam zmiany lekarza i nie dopuszczę go do siebie. Spotkałam go tylko na obchodzie i czekałam jak się zachowa. Tknął mój brzuch "nożyczkami" i chciał "tam" też zajrzeć nimi i to już był szczyt wszystkiego. Powiedziałam, że ma natychmiast przerwać badanie bo sobie tego nie życzę i że nożyczkami tykać to sobie może swoją młodziutką żonę. Coś fuknął i wyszedł. Mina salowej bezcenna :)
To może już czas złożyć oficjalną skargę? Następnej także przyłoży "nożyczki" do brzucha i nic sobie z tego nie będzie robił.
Dlaczego tolerujecie takie zachowania?
Co ci da że napiszesz tu jego nazwisko? To i tak nic bez skargi, zawiadomienia przełożonych nic nie zmieni.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Dlaczego tolerujecie takie zachowania?
Co ci da że napiszesz tu jego nazwisko? To i tak nic bez skargi, zawiadomienia przełożonych nic nie zmieni.
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
nie przepusi pan zadnej okazjio zeby podburzac innych, forum ginekologiczne a chlop najbardziej aktywny widze...co badali ginekologicznie i ma pan jakies traumatyczne3 wspomnienia?
P.S.i to nie sa nozyczki tak na marginesie, a zanim zacznie sie podwazac jakies dzialanie nalezy zorientowac sie w temacie
P.S.i to nie sa nozyczki tak na marginesie, a zanim zacznie sie podwazac jakies dzialanie nalezy zorientowac sie w temacie
Bo takie pozwy powinno się wnosić, a nie im odpuszczać. Oni się nauczyli tak jak z tymi prezentami, lapówkami, że koperta musi być i tyle.
Nawet pisemna skarga do dyrektora. Bo jak taki dyrektor zacząłby je dostawać dziesiątkami od różnych ludzi, to może by pogłówkował że coś jest nie halo, że prasa opisuje, że może już czas personel na nowo przeszkolić, egzekwować, a jak nie wywalać z pracy. Mało bezrobotnych kobiet, w tym pielęgniarek jest?
Dlatego w Polsce jest nadal tak trudne ściganie za błędy lekarskie, bo panuje przekonanie że oni są jak kasta... słusznie, ale już czas z tym skończyć. Masa prawników, młodych wilków zaczyna się specjalizować w walce z nimi - patrz cykl "Polski Pacjent" w tygodniku "Angora".
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Nawet pisemna skarga do dyrektora. Bo jak taki dyrektor zacząłby je dostawać dziesiątkami od różnych ludzi, to może by pogłówkował że coś jest nie halo, że prasa opisuje, że może już czas personel na nowo przeszkolić, egzekwować, a jak nie wywalać z pracy. Mało bezrobotnych kobiet, w tym pielęgniarek jest?
Dlatego w Polsce jest nadal tak trudne ściganie za błędy lekarskie, bo panuje przekonanie że oni są jak kasta... słusznie, ale już czas z tym skończyć. Masa prawników, młodych wilków zaczyna się specjalizować w walce z nimi - patrz cykl "Polski Pacjent" w tygodniku "Angora".
"Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica.
Niestety,muszę stwierdzić,że to wszystko, co piszecie to prawda. Córka rodziła w tym szpitalu i to co przeszła, to skandal! Nie chcę o tym teraz pisać, bo wszystko jest zbyt żywe.... w każdym razie, dzięki Bogu, córka i maleństwo żyją, i mam nadzieję wszystko będzie szło ku lepszemu.... To był ciąg błędów, zaniedbań, lekceważenia pacjenta i niefachowości lekarzy. Oczywiście, będziemy skarżyć szpital, bo to jedyny sposób aby coś zmienić.... Jeśli lekarze sami nie czują odpowiedzialności za ludzkie życie, to może strach przed prokuratorem jest im potrzebny.
Ja tez tam rodziłam, boze gdybym mogła cofnąć czas, wszechmocny maciejewski i zastraszone panie pielęgniarki o pani dr. Kaczkowskiej też nie powiem dobrego słowa bo pozwoliła na to, moje dziecko przydusili ma encefelopatie prawie mpd dzieki nim, i niech o nim z tym żyją ze nie potrafią cesarki odrazu zrobić, to ich bóg osądzi ich że niewinnej istocie krzywde zrobili z tego co czytam nie tylko naszej rodzinie i nie tylko nam zycie utrudnili,
Rodziłam w grudniu.To był koszmar . Wody odeszły mi o 7 rano.Pojechaliśmy na porodówkę. Przez pierwszą godzinę nie było żadnego lekarza na izbie przyjęć. Skierowali mnie na patologię ciąży. O 14tej zaczęły się bolesne skórcze co 5-6minut, dopiero o 18tej jak skórcze były co 2 minuty ( przez 4 h wiłam się z bólu na korytarzu przy wszystkich odwiedzających) przewieżli mnie na pordówke (z bólu nie byłam w stanie iść samodzielnie). Po kilkunastu minutach miałam pełne rozwarcie ale dziecko nie mogło wyjść, położna się na mnie darła że żle prę , ok 23 przyszła pani doktor i wraz z położną próbowały wycisnąć dziecko kładąc mi się na brzuch. W końcu zadecydowali o cesarce, okazało się ,że dziecko było żle odwrócone główka i miały szelki z pepowiny ( mogłam przeć do rana,a dziecko i tak by się w naturalny sposób nie urodziło). W wypisie napsali że cesarka z powodu braku postępu porodu (jakby to była moja wina).Koszmar.Jedynie opieka po porodzie bez zarzutu, pielegniarki bardzo miłe i pomocne.
Długo zbierałam od znajomych i w internecie opinie na temat trójmiejskich szpitali i zastanawiałam się który wybrać, dziś jestem niezmiernie szczęśliwa, że zdecydowałam się na poród w szpitalu w Wejherowo. Od chwili przyjścia na Izbę przyjęć do wypisu czułam się jak w prywatnej klinice. Z mężem przyjechaliśmy po godz. 1 w nocy 21 marca br. ze skurczami co 3 min, na izbie przyjęć Pani przemiła, spokojna, cieplutko i miło tak, że zapomniałam o skurczach, które z resztą się wydłużyły ;). Na izbie zostałam przebadana przez równie spokojnego i miłego Pana doktora, później na porodówkę trafiliśmy do sali świetnie wyposażonej, gdzie czułam się komfortowo i bezpiecznie - oczywiście cały czas był przy mnie mąż. Pani położna na naszą prośbę szybko zarezerwowała nam na czas pobytu salę o podwyższonym standardzie, w której mógł nocować wraz ze mną mąż. I faza porodu trwała aż do 9 rano a naszą córeczkę zobaczyliśmy dopiero o 10.30. Mimo, że II faza porodu była bardzo trudna i wykończyła mnie totalnie, jestem ogromnie wdzięczna przede wszystkim 2 Panią położnym i Panu doktorowi odbierającemu nasza Juleczkę (niestety nie znam ich nazwisk). Przed rozpoczęciem II fazy była przy nas młoda Pani położna, która opowiadała o etapach porodu, o dziecku po narodzinach, co i jak będzie się działo, prosiła o zadawanie pytań, doglądała nas cały czas - czułam się jak VIP ;). Po porodzie podczas całego pobytu również byliśmy traktowani bardzo dobrze przez cały personel, wszystkie panie położne z wielkim oddaniem troszczą się o matkę i jej dziecko, lekarze równie kompetentni i mili - nic dodać nic ując. Nie spotkaliśmy ani jednej osoby, która byłaby w jakikolwiek sposób nieuprzejma bądź nie wykazała się fachową obsługa. Ze 100% przekonaniem polecam każdej przyszłej mamie ten szpital i bez sekundy zastanowienia wybiorę go po raz kolejny przy następnej ciąży.
A całemu personelowi ogromne dzięki za wszystko - jesteście najlepsi !!!
A całemu personelowi ogromne dzięki za wszystko - jesteście najlepsi !!!
Podzielam zdanie co do tego że poród w Wejherowie to pomyłka.
To była moja pierwsza ciąża, bardzo się denerwowałam porodem ponieważ słyszałam i czytałam straszne rzeczy o porodach. Długo nie mogłam się zdecydować na szpital, ale ponieważ mieszkam bliziutko Wejherowa postanowiłam, że właśnie tam urodzę. Trochę poczytałam, (w sumie żałuję teraz że bardziej się w to nie zagłębiłam ponieważ mogłam się zdecydować na inny szpital, ale mądry polak po szkodzie :/) nawet pojechaliśmy z narzeczonym obejrzeć porodówkę i podpytać co i jak. Co do stanu sal zarzutów nie mam, wszystko ładnie odnowione, porodówka również spoko, i prysznice i worki sako,myślę że będzie dobrze. Kiedy nadszedł w końcu ten moment poczekaliśmy aż skurcze będą częstsze, ale były tak bolesne że nie chciałam dłużej czekać, załadowaliśmy się w taksę i jedziemy. Na SORze oczywiście wszystko powolutku się toczy, przede mną jedna kobieta również rodząca. Kiedy udało mi się już zarejestrować, z wielkim trudem bo skórcze były mega potężne. Chcę zaznaczyć że mój poród był bardzo 'intensywny' ponieważ trwał zaledwie 7,5 godziny, trochę szybki jak na pierwszy. Badał mnie młody lekarz, swoją drogą bardzo nieprzyjemny, pospieszał mnie z wejściem na fotel choć skurcze mi nie pozwalały na szybkie poruszanie, nie zamknął drzwi do badania, pielęgniarka sobie wchodziła i patrzyła na moją gołą pipe, czułam się bardzo niekomfortowo, dodatkowo był bardzo nieprzyjemny i zachowywał się tak jakbym histeryzowała i przesadzała z tym bólem. Na izbie przyjęć miałam 2 cm rozwarcia więc narzeczonego wysłano do domu "bo to może jeszcze potrwać kilka, nawet kilkanaście godzin", a mnie zabrano na patologię ciąży. Położna która mnie tam odprowadzała zasuwa*a korytarzem a ja się prawie czołgałam za nią, nawet wózka mi nie zaproponowała. Bałam się tam zostać sama. Przyjęła i zbadała mnie na patologii młoda położna chyba jeszcze nie przesiąknięta tym całym wejherowskim syfem. Odzyskałam nadzieję i pomyślałam że tylko na SORze było tak nieprzyjemnie, jednak się myliłam. za 15 minut przyszła położna(?) w średnim wieku, blondynka, kręcone włosy związane w kitek i okulary, zachowywała się bardzo podobnie do pana który mnie badał na SORze. Skurcze były coraz bardziej intensywne, ja coraz bardziej zestresowana a one coraz bardziej niemiłe. Pamiętając co pisały Panie na forach że kiedy ty jesteś niemiła pielęgniarki również, więc ze wszystkich sił starałam się być miła, lecz nie dawało to żadnego rezultatu, zachowywały się wobec mnie jakby musiały się mną zajmować za kare! Podłączyły mnie do KTG i kazały leżeć, a ja nie mogłam wytrzymać z bólu, RAZ pozwoliły mi pójść pod prysznic co mi bardzo pomogło jednak nie na długo bo musiałam wrócić i leżeć. nie minęły 2 godziny i jechałam na porodówkę. Podczas wizyty przed porodem zapewniano mnie że będę mogła korzystać z prysznica ile tylko będę potrzebowała, tak samo z worka sako i innych dostępnych przyrządów. To był chyba jakiś żart, albo info żeby się zareklamować. Poród przebiegał prawidłowo, z dzieckiem nic się nie działo, a ja musiałam leżeć jak debil i się męczyć podpięta pod KTG, w dodatku w pozycji baardzo niewygodnej dla mnie. A kiedy tylko się ruszyłam bo już nie wytrzymywałam to krzyczały na mnie i mnie straszyły, że będę tak leżeć dwie godziny jak nie będzie dobrze widać wyniku. Jadąc na porodówkę pełna nadziei że wejde pod prysznic i trochę zelżą mi te bóle bardzo się zawiodłam ponieważ znowu podpięto mnie pod KTG, kazały mi leżeć i tak zostawiły. Dobrze że mój partner był ze mną bo chyba bym się załamała będąc sama. Ból był tak silny że właściwie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Intymna atmosfera na sali porodowej? Kpiny! Polożne wchodziły, wychodziły, gadały głośno, chichrały się, wypełniały jakieś papiery mi coś kazały podpisywać. Żadna ani razu nie zapytała się jak się czuję i w ogóle. Nie wiem po jakim czasie w końcu któraś zaproponowała mi gaz rozweselający. Dała i ustnik powiedziała : "Pani oddycha." i poszła. No to oddychałam, cały czas. Oddychałam tak że kiedy przeszedł skurcz to czułam się jak naćpana i wtedy kompletnie przestałam kontaktować. Do skurczów partych praktycznie nic nie pamiętam, ale może to i dobrze? Narzeczony opowiadał mi że potem jedna położna próbowała mnie instruować jak prawidłowo oddychać tym gazem, ale robiła to kiedy był skurcz a ja byłam na totalnym odlocie więc dużo nie wskórała. Kiedy nadeszły skurcze parte to poczułam się jakbym odzyskała świadomość i nie było tak źle jak się spodziewałam. Wtedy pomysłałam sobie żeby tylko nie przyszedł ten lekarz z SORu odbierać poród, niestety jak tylko pomyślałam tak on się zjawił, i blond babol z patologii. Na sali było pełno ludzi : lekarze, pielęgniarki, położne. Parłam 10 min i urodziłam zdrowego i silnego chłopca, dostał 10 punktów w każdej mierzonej minucie :) Więc nie rozumiem po co było to KTG cały czas. Lekarz wpadł na szczęście na chwile,był nieprzyjemny, na szczęście szybko zniknął z sali. Mam pretensje do wszystkich osób które się mną zajmowały że nikt mnie nie informował co się ze mną dzieje, jakie czynności przy mnie robią i co mi podają, a mają taki pieprzony obowiązek!! o tym że podali mi oksytocynę dowiedziałam się dopiero z książeczki zdrowia dziecka gdzie były wpisane informacje na temat porodu. Położne nawet się nie fatygowały żeby ochronić krocze, paskudnie mnie rozcięły a ten blond babol pozszywała mnie tak że już w domu jak przyszła położna żeby mnie obejrzeć to się za głowę złapała. Mówili mi też o 2 godzinnym kontakcie skóra do skóry, a dziecko dali mi na brzuch może na 3 minuty? Skandal !! A sam pobyt już później wspominam neutralnie, niektóre położne były miłe niektóre miały wszystko tam gdzie słońce nie dochodzi. Żarcie okropne, gdyby mi mój partner nie przywoził to bym z głodu padła. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to takie że o poinstruowanie jak karmić piersią trzeba było się prosić, a kiedy się doproszono to robiono to tak niedelikatnie że potem piersi bolały. I to bardzo. Tak więc potraktowano mnie w tym szpitalu bardzo przedmiotowo. Zero poszanowania godności pacjentki . Zero intymności na sali porodowej. Kłamstwa na temat tego co oferuje szpital. Zrazili mnie do porodu na całe życie. NIGDY w życiu nie zdecyduje się na ponowny poród w Wejherowie
To była moja pierwsza ciąża, bardzo się denerwowałam porodem ponieważ słyszałam i czytałam straszne rzeczy o porodach. Długo nie mogłam się zdecydować na szpital, ale ponieważ mieszkam bliziutko Wejherowa postanowiłam, że właśnie tam urodzę. Trochę poczytałam, (w sumie żałuję teraz że bardziej się w to nie zagłębiłam ponieważ mogłam się zdecydować na inny szpital, ale mądry polak po szkodzie :/) nawet pojechaliśmy z narzeczonym obejrzeć porodówkę i podpytać co i jak. Co do stanu sal zarzutów nie mam, wszystko ładnie odnowione, porodówka również spoko, i prysznice i worki sako,myślę że będzie dobrze. Kiedy nadszedł w końcu ten moment poczekaliśmy aż skurcze będą częstsze, ale były tak bolesne że nie chciałam dłużej czekać, załadowaliśmy się w taksę i jedziemy. Na SORze oczywiście wszystko powolutku się toczy, przede mną jedna kobieta również rodząca. Kiedy udało mi się już zarejestrować, z wielkim trudem bo skórcze były mega potężne. Chcę zaznaczyć że mój poród był bardzo 'intensywny' ponieważ trwał zaledwie 7,5 godziny, trochę szybki jak na pierwszy. Badał mnie młody lekarz, swoją drogą bardzo nieprzyjemny, pospieszał mnie z wejściem na fotel choć skurcze mi nie pozwalały na szybkie poruszanie, nie zamknął drzwi do badania, pielęgniarka sobie wchodziła i patrzyła na moją gołą pipe, czułam się bardzo niekomfortowo, dodatkowo był bardzo nieprzyjemny i zachowywał się tak jakbym histeryzowała i przesadzała z tym bólem. Na izbie przyjęć miałam 2 cm rozwarcia więc narzeczonego wysłano do domu "bo to może jeszcze potrwać kilka, nawet kilkanaście godzin", a mnie zabrano na patologię ciąży. Położna która mnie tam odprowadzała zasuwa*a korytarzem a ja się prawie czołgałam za nią, nawet wózka mi nie zaproponowała. Bałam się tam zostać sama. Przyjęła i zbadała mnie na patologii młoda położna chyba jeszcze nie przesiąknięta tym całym wejherowskim syfem. Odzyskałam nadzieję i pomyślałam że tylko na SORze było tak nieprzyjemnie, jednak się myliłam. za 15 minut przyszła położna(?) w średnim wieku, blondynka, kręcone włosy związane w kitek i okulary, zachowywała się bardzo podobnie do pana który mnie badał na SORze. Skurcze były coraz bardziej intensywne, ja coraz bardziej zestresowana a one coraz bardziej niemiłe. Pamiętając co pisały Panie na forach że kiedy ty jesteś niemiła pielęgniarki również, więc ze wszystkich sił starałam się być miła, lecz nie dawało to żadnego rezultatu, zachowywały się wobec mnie jakby musiały się mną zajmować za kare! Podłączyły mnie do KTG i kazały leżeć, a ja nie mogłam wytrzymać z bólu, RAZ pozwoliły mi pójść pod prysznic co mi bardzo pomogło jednak nie na długo bo musiałam wrócić i leżeć. nie minęły 2 godziny i jechałam na porodówkę. Podczas wizyty przed porodem zapewniano mnie że będę mogła korzystać z prysznica ile tylko będę potrzebowała, tak samo z worka sako i innych dostępnych przyrządów. To był chyba jakiś żart, albo info żeby się zareklamować. Poród przebiegał prawidłowo, z dzieckiem nic się nie działo, a ja musiałam leżeć jak debil i się męczyć podpięta pod KTG, w dodatku w pozycji baardzo niewygodnej dla mnie. A kiedy tylko się ruszyłam bo już nie wytrzymywałam to krzyczały na mnie i mnie straszyły, że będę tak leżeć dwie godziny jak nie będzie dobrze widać wyniku. Jadąc na porodówkę pełna nadziei że wejde pod prysznic i trochę zelżą mi te bóle bardzo się zawiodłam ponieważ znowu podpięto mnie pod KTG, kazały mi leżeć i tak zostawiły. Dobrze że mój partner był ze mną bo chyba bym się załamała będąc sama. Ból był tak silny że właściwie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Intymna atmosfera na sali porodowej? Kpiny! Polożne wchodziły, wychodziły, gadały głośno, chichrały się, wypełniały jakieś papiery mi coś kazały podpisywać. Żadna ani razu nie zapytała się jak się czuję i w ogóle. Nie wiem po jakim czasie w końcu któraś zaproponowała mi gaz rozweselający. Dała i ustnik powiedziała : "Pani oddycha." i poszła. No to oddychałam, cały czas. Oddychałam tak że kiedy przeszedł skurcz to czułam się jak naćpana i wtedy kompletnie przestałam kontaktować. Do skurczów partych praktycznie nic nie pamiętam, ale może to i dobrze? Narzeczony opowiadał mi że potem jedna położna próbowała mnie instruować jak prawidłowo oddychać tym gazem, ale robiła to kiedy był skurcz a ja byłam na totalnym odlocie więc dużo nie wskórała. Kiedy nadeszły skurcze parte to poczułam się jakbym odzyskała świadomość i nie było tak źle jak się spodziewałam. Wtedy pomysłałam sobie żeby tylko nie przyszedł ten lekarz z SORu odbierać poród, niestety jak tylko pomyślałam tak on się zjawił, i blond babol z patologii. Na sali było pełno ludzi : lekarze, pielęgniarki, położne. Parłam 10 min i urodziłam zdrowego i silnego chłopca, dostał 10 punktów w każdej mierzonej minucie :) Więc nie rozumiem po co było to KTG cały czas. Lekarz wpadł na szczęście na chwile,był nieprzyjemny, na szczęście szybko zniknął z sali. Mam pretensje do wszystkich osób które się mną zajmowały że nikt mnie nie informował co się ze mną dzieje, jakie czynności przy mnie robią i co mi podają, a mają taki pieprzony obowiązek!! o tym że podali mi oksytocynę dowiedziałam się dopiero z książeczki zdrowia dziecka gdzie były wpisane informacje na temat porodu. Położne nawet się nie fatygowały żeby ochronić krocze, paskudnie mnie rozcięły a ten blond babol pozszywała mnie tak że już w domu jak przyszła położna żeby mnie obejrzeć to się za głowę złapała. Mówili mi też o 2 godzinnym kontakcie skóra do skóry, a dziecko dali mi na brzuch może na 3 minuty? Skandal !! A sam pobyt już później wspominam neutralnie, niektóre położne były miłe niektóre miały wszystko tam gdzie słońce nie dochodzi. Żarcie okropne, gdyby mi mój partner nie przywoził to bym z głodu padła. Jedyne zastrzeżenie jakie mam to takie że o poinstruowanie jak karmić piersią trzeba było się prosić, a kiedy się doproszono to robiono to tak niedelikatnie że potem piersi bolały. I to bardzo. Tak więc potraktowano mnie w tym szpitalu bardzo przedmiotowo. Zero poszanowania godności pacjentki . Zero intymności na sali porodowej. Kłamstwa na temat tego co oferuje szpital. Zrazili mnie do porodu na całe życie. NIGDY w życiu nie zdecyduje się na ponowny poród w Wejherowie
Tez TAM rodziłam i wiem co przeszłaś... ja przez 3 miesiące po porodzie na samą myśl płakałam..... Szpital dramat!!! Chociaż rodziłam 10 lat temu wiedzę że nic się nie zmieniło a niech pan M,w d*pe wsadzi sobie tą kasę którą wyłudza od kobiet którym najbardziej na świecie zależy na bezpieczeństwie maleństwa... żeruje jak sęp... Wiem że można rodzić z pełnym spokojem i godnością i to w każdym innym szpitalu tylko nie w Wejherowie!!!!
Rodziłam tam 3 tygodnie temu, też leżałam na patologii, podłączyli mnie pod oksytocyne, pierwsza faza porodu trwała 11 godzin i też sporo czasu spędziłam podłączona pod KTG, ale mam zupełnie inne odczucia niż dziewczyny wyżej. Cały czas miałam poczucie, że personel dąży do tego żeby moje dziecko urodziło się zdrowe i tak też się stało. Fakt, nikt się nie pytał jak się czuję, ale ja oczekiwałam fachowej opieki i taką otrzymałam.
Polecam szpital w Wejherowie.
Polecam szpital w Wejherowie.
Ludzie nie oceniajcie całego szpitala przez popaprana załogę, wczoraj zona rodziła i od samego początku opieka pierwsza klasa od godziny 6 rano otrzymaliśmy położnika ,ktory ze sie tak wyrażę latał dosłownie w koło moje zony nie bylo go na sali moze z 5 razy w ciagu trwania porodu po jakies 2-3 min max tak nie odstępował zony na krok ,młody człowiek z ogromna wiedza .Co do personelu nie caly byl mily ale większość dawała rade .
Zajeli sie mała jak trzeba ,wytłumaczyli wszystko od tego jak trzeba karmic ,chwytac ,przebierac etc ,nie mozna powiedzieć nic złego ,faktycznie wspolczuje pani tego co przeżyła ale człowiek człowiekowi nie równy i z czystym sumieniem moge polecic szpital w Wejherowie w szczególności położnika pana Jakuba ktoremu dziekuje za opieka nad zona i córeczką.
Dodam ze poro
Zajeli sie mała jak trzeba ,wytłumaczyli wszystko od tego jak trzeba karmic ,chwytac ,przebierac etc ,nie mozna powiedzieć nic złego ,faktycznie wspolczuje pani tego co przeżyła ale człowiek człowiekowi nie równy i z czystym sumieniem moge polecic szpital w Wejherowie w szczególności położnika pana Jakuba ktoremu dziekuje za opieka nad zona i córeczką.
Dodam ze poro
Dziewczyny, niewierzcie w szkoly przygotowujace do porodu, oni traktuja wszystkich jak jedna mase, nierozwazaja komplikacji podczas ciazy, ja przez z****NE CWICZENIA , wiecie sciskanie, sama sobie aktywowalam porod w 26 tygodniu ciazy, rodzilam przez 20 godzin , zastrzyk w kregoslup na koniec plus szcypce ...... i niewiem jakim cudem dziecko jest zdrowe
szkołę rodzenia zaczyna się już pod koniec ciaży, ok 30 tygodnia, po co tak wcześnie szłaś,po drugie ćwiczenia wykonuje się bez parcia, tylko ćwiczenia oddechowe o jakim ty ściskaniu pszesz? Chodziłam do 40 tyg, ćwiczyłam i jakoś sobie nie wywołałam. Musiałaś mieć coś z ciążą.
Bardzo pomaga szkoła, przy pierwszym dziecku to powinno być obowiązkowe, przy drugim to ja już nie szłam, z resztą położna super mi poprowadziła ale dzięki wcześniejszym ćwiczeniom wiedziałma co i jak.
Bardzo pomaga szkoła, przy pierwszym dziecku to powinno być obowiązkowe, przy drugim to ja już nie szłam, z resztą położna super mi poprowadziła ale dzięki wcześniejszym ćwiczeniom wiedziałma co i jak.
tez mialam tam podobna sytuacje Zglosilam sie tydzien po terminie i lezalm. Lekarze tylko przychodzili na obchud i cos powiedzieli miedzy soba i poszli. Po czterch dniach spytalam sie co ze mna bo nie mam ani skurczy ani rozwarcia nic wiec zalozyli mi dopochwowo cewnik zeby mi rozszezyc szyjke potem ten zel niby mialo byc bezpiecznie. Lekarz ktory o tym zdecydowal sugierowal mi ze nie wiem kiedy mialam ostatnia miesiaczke i napewno jeszcze nie czas na porod.Spytalam sie co z cesarka to mnie opierdzielil ze on jkest lekarzem i wie co robi. wroszcie 10 dni po terminie zaaplikowali mi zel i urodzilam w ciagu 24h bul byl straszny w czasie porodu naciskali mi na brzuch. w noc po porodzie strasznie krwawilam nocne pielegnierki ktore mialy byzur stwiedzily ze panikuje. w ostatecznisci wyladowalam na sali operacyjne bo miala kriwka do usuniecia oczywiscie konkretow nie znam bo tam lekarze o niczym nie informuja. po czterech dniach wrocilam do domu a po trzech znowu do tego cholernego szpitala z goraczka i zostalam tam na tydzien. Swtrasznie tam jest!!!!!!!! mialam taka depresje ze maz chcial mnie do psychologa wyslac. Juz nigdy tam nie bede rodzila i wszystkim odmawiam!!!!
Ja naleze do pacjentek bardzo zadowolonych.Przyjechalam na ktg 3 dni po terminie.podczas badania okazalo sie,ze nie ma czynnosci skurczowej, tetno spadalo a wiec szybka decyzja o cc.Natychmiast sie mna zajely polozne,pielegniarki,lekarze.W nocy pomogano mi pojsc do toalety, wykapac sie.Co chwila ktos wchodzil i pytal jak sie czuje, polozne dokarmialy moje malenstwo mm.Na drugi dzien rano pojawila sie przesympatyczna Pani z "pogotowia laktacyjnego" tlumaczyla co i jak.
Nie moge powiedziec zlego slowa na personel,higiene i klimat na oddziale.
Musimy takze pamietac,ze wiele zalezy od Nas samych-od tego jakie mamy podejscie a takze od swiadomosci o wlasnych prawach!
Zycze powodze ia wszystkim przyszlym rodzacym!
Nie moge powiedziec zlego slowa na personel,higiene i klimat na oddziale.
Musimy takze pamietac,ze wiele zalezy od Nas samych-od tego jakie mamy podejscie a takze od swiadomosci o wlasnych prawach!
Zycze powodze ia wszystkim przyszlym rodzacym!
Witam przyszłe mamy i ojców! Ja powiem tak gdybym mógł ocenić porodówkę to w szejścio stopniowej skali ocen dałbym ..... 10!!!! :)
Mówię to z perspektywy ojca który patrzył na to wszystko skrupulatnie i mogę śmiało tak to ocenić.
Trafiliśmy z małżonką dwa dni po terminie porodu na patologię na badaniu okazało się że mały jest spory i ma owiniętą pępowinę wokół szyi. Lekarze podjęli decyzję o próbie porodu pod pełną kontrolą tętna a jeżeli się nie powiedzie cesarka. Wielki plus za dokładne wytłumaczenie co i jak będzie się działo, taka rozmowa potrafi uspokoić :)
W czasie próby która przebiegała świetnie z niezwykle miłej i spokojnej atmosferze, pojawił się problem!!! Nagły brak tętna. Ludzie nikt z was pewnie nigdy nie widział czegoś podobnego. Pielęgniarki, lekarze, anestezjolg i Bóg wie kto jeszcze biegali po korytarzu tak szybko że nie dotykali stopami podłogi :) w ciągu 4 min żona była już ciachana i wszystko zakończyło się szczęśliwie. RADOŚĆ NIESAMOWITA!!!!
Trafiliśmy do sali rodzinnej (odpłatnej) bardzo polecam intymnie, miło czyściutko słowem jak w domu :) Opieka położnych rewelacja!!! ciepłe, miłe i bardzo cierpliwe kobiety. Pani ( ciocia jak mówi do maluszków :) ) Ewa anioł kobieta wszystko wyjaśni pogada pośmieje się i sprawi żę karmienie będzie przyjemnością. Ogólnie personel bez wyjątku rewelka!!!!!! WIELKI DZIĘKI :*
sprawa!!! Po drugie każdemu tatusiowi polecam zostać w szpitalu te parę dni i zdobyć trochę wiedzy z dziedziny obsługi bobasa i pomóc tej "bidnej" żonie :) Po trzecie rodzice, pamiętajcie że to od was zależy jak to wszystko będzie wyglądało uśmiech, zwykłe słowo proszę czy dziękuje i współpraca będzie układać się świetnie. I BŁAGAM pamiętajcie że personel ma tam przysłowiowe urwanie d... tyrają tam jak woły i czasem tęż mogą być zmęczeni :)
Reasumując SŁYNNE WEJHEROWO POLECAM!!!!
Będziemy mile wspominać pobyt pozdrawiamy a szczególnie malutki Mikołaj :)
Mówię to z perspektywy ojca który patrzył na to wszystko skrupulatnie i mogę śmiało tak to ocenić.
Trafiliśmy z małżonką dwa dni po terminie porodu na patologię na badaniu okazało się że mały jest spory i ma owiniętą pępowinę wokół szyi. Lekarze podjęli decyzję o próbie porodu pod pełną kontrolą tętna a jeżeli się nie powiedzie cesarka. Wielki plus za dokładne wytłumaczenie co i jak będzie się działo, taka rozmowa potrafi uspokoić :)
W czasie próby która przebiegała świetnie z niezwykle miłej i spokojnej atmosferze, pojawił się problem!!! Nagły brak tętna. Ludzie nikt z was pewnie nigdy nie widział czegoś podobnego. Pielęgniarki, lekarze, anestezjolg i Bóg wie kto jeszcze biegali po korytarzu tak szybko że nie dotykali stopami podłogi :) w ciągu 4 min żona była już ciachana i wszystko zakończyło się szczęśliwie. RADOŚĆ NIESAMOWITA!!!!
Trafiliśmy do sali rodzinnej (odpłatnej) bardzo polecam intymnie, miło czyściutko słowem jak w domu :) Opieka położnych rewelacja!!! ciepłe, miłe i bardzo cierpliwe kobiety. Pani ( ciocia jak mówi do maluszków :) ) Ewa anioł kobieta wszystko wyjaśni pogada pośmieje się i sprawi żę karmienie będzie przyjemnością. Ogólnie personel bez wyjątku rewelka!!!!!! WIELKI DZIĘKI :*
sprawa!!! Po drugie każdemu tatusiowi polecam zostać w szpitalu te parę dni i zdobyć trochę wiedzy z dziedziny obsługi bobasa i pomóc tej "bidnej" żonie :) Po trzecie rodzice, pamiętajcie że to od was zależy jak to wszystko będzie wyglądało uśmiech, zwykłe słowo proszę czy dziękuje i współpraca będzie układać się świetnie. I BŁAGAM pamiętajcie że personel ma tam przysłowiowe urwanie d... tyrają tam jak woły i czasem tęż mogą być zmęczeni :)
Reasumując SŁYNNE WEJHEROWO POLECAM!!!!
Będziemy mile wspominać pobyt pozdrawiamy a szczególnie malutki Mikołaj :)
nie chcę się powtarzać dlatego zacytuję moją wypowiedź z innego wątrku o porodzie w Wejherowie:
Rodziłam na początku lutego, nie jestem z Wejherowa, bałam się bardzo bo opinie negatywne również się znalazły... szczególnie bałam się chyba tego co wszyscy: że będą cisnąć abym na siłę urodziła SN.
Na Izbę Przyjęć przyjechałam z 8 cm rozwarcia, ciesząc się, że pewnie pójdzie szybko :P ciągle tylko słyszałam " dlaczego przyjechała Pani tak późno?" a co ja mogłam? przeszłam tą fazę w domu, skurcze nie były bardzo regularne, ale czułam, że tego wieczora wyląduję na porodówce. O 14:00 położyłam się spać, o 16:00 wstałam i akcja nabrała tempa, o 18:00 wiedziałam, że czas jechać. O 19:00 byłam w szpitalu.
Ostatnią fazę porodu, która zazwyczaj trwa do 1,5 h u mnie trwała 4 h. Wody nie chciały odejść, potem córa nie chciała zejść i się wstawić, poród nie postępował i skończyło się cc. Jestem bardzo drobną osobą, rozstaw miednicy bardzo wąski, mała urodziła się większa niż podejrzewano.
Podsumuję całokształt opieki w Wejherowskim Szpitalu jednym słowem: REWELACJA!
Wspaniała opieka na porodówce, lekarz odbierający poród oraz Panie położne zarówno na porodówce jak i na oddziale - CUDOWNI! Bez proszenia dostawałam leki przeciwbólowe, czułam że naprawdę Panie pielęgniarki się mną opiekują. Fakt, że miałam szczęście bo trafiłam na wolny pokój jednoosobowy dzięki czemu byli ze mną rodzice i mąż ale inne Panie na oddziale też były zadowolone z tego co wiem.
Dzięki nim to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Złego słowa nie mogę powiedzieć. Na tyle na ile dało radę próbowałam urodzić naturalnie, niestety, sytuacja była jaka była i dziękuję zespołowi, że nie ryzykowali. Może to kwestia na kogo się trafi z personelu ale znam sporo kobiet które rodziły w Wejherowie i naprawdę, na palcach jednej ręki mogę wyliczyć te niezadowolone, myślę, że w dużej mierze sporo zależy od naszego podejścia.
Na koniec dodam, że gdybym mogła wybierać wolałabym urodzić naturalnie, po cesarce bardzo długo dochodziłam do siebie, w miarę normalnie chodzić mogłam dopiero 9 dnia, nie wiem jakim cudem niektóre kobiety śmigają normalnie 2-3 dni po cesarce, może ja akurat tak źle to zniosłam.
Rodziłam na początku lutego, nie jestem z Wejherowa, bałam się bardzo bo opinie negatywne również się znalazły... szczególnie bałam się chyba tego co wszyscy: że będą cisnąć abym na siłę urodziła SN.
Na Izbę Przyjęć przyjechałam z 8 cm rozwarcia, ciesząc się, że pewnie pójdzie szybko :P ciągle tylko słyszałam " dlaczego przyjechała Pani tak późno?" a co ja mogłam? przeszłam tą fazę w domu, skurcze nie były bardzo regularne, ale czułam, że tego wieczora wyląduję na porodówce. O 14:00 położyłam się spać, o 16:00 wstałam i akcja nabrała tempa, o 18:00 wiedziałam, że czas jechać. O 19:00 byłam w szpitalu.
Ostatnią fazę porodu, która zazwyczaj trwa do 1,5 h u mnie trwała 4 h. Wody nie chciały odejść, potem córa nie chciała zejść i się wstawić, poród nie postępował i skończyło się cc. Jestem bardzo drobną osobą, rozstaw miednicy bardzo wąski, mała urodziła się większa niż podejrzewano.
Podsumuję całokształt opieki w Wejherowskim Szpitalu jednym słowem: REWELACJA!
Wspaniała opieka na porodówce, lekarz odbierający poród oraz Panie położne zarówno na porodówce jak i na oddziale - CUDOWNI! Bez proszenia dostawałam leki przeciwbólowe, czułam że naprawdę Panie pielęgniarki się mną opiekują. Fakt, że miałam szczęście bo trafiłam na wolny pokój jednoosobowy dzięki czemu byli ze mną rodzice i mąż ale inne Panie na oddziale też były zadowolone z tego co wiem.
Dzięki nim to był najpiękniejszy dzień mojego życia. Złego słowa nie mogę powiedzieć. Na tyle na ile dało radę próbowałam urodzić naturalnie, niestety, sytuacja była jaka była i dziękuję zespołowi, że nie ryzykowali. Może to kwestia na kogo się trafi z personelu ale znam sporo kobiet które rodziły w Wejherowie i naprawdę, na palcach jednej ręki mogę wyliczyć te niezadowolone, myślę, że w dużej mierze sporo zależy od naszego podejścia.
Na koniec dodam, że gdybym mogła wybierać wolałabym urodzić naturalnie, po cesarce bardzo długo dochodziłam do siebie, w miarę normalnie chodzić mogłam dopiero 9 dnia, nie wiem jakim cudem niektóre kobiety śmigają normalnie 2-3 dni po cesarce, może ja akurat tak źle to zniosłam.
Moje pierwsze dziecko urodziło się w Wejherowie rok temu. Jestem bardzo zadowolona z tego szpitala. Opieka na najwyższym poziomie. Położne, lekarze bardzo sympatyczni. Czyste sale, łazienki i pyszne jedzenie :) Nikogo nie trzeba było prosić się o pomoc czy poradę. Poród nie był łatwy, ale w bardzo dobrych warunkach. Obecnie jestem znowu w ciąży i jestem pewna że właśnie ten szpital wybiorę po raz drugi.
Doktor M i K o których tu rozżalona autorka pisze dalej pracują i fakt idealni nie są ale jak ktoś wymaga żeby przy rozwarciu na jeden palec zakładać znieczulenie zewnatrzoponowe to nikt mu nie dogodzi. Lekarzy młodych bardzo dużo i jeśli chodzi o porodowke to jest na prawdę genialny personel. Mnie również przyjmował doktor M i to on mnie badał natomiast jego syn zdecydował o założeniu znieczulenia gdy powiedziałam że bez niego nie dam rady a też zaznaczę że rozwarcie było jeszcze za małe natomiast zdecydował że tak będzie lepiej. Przy rozwarciu na jeden palec w żadnym szpitalu za żadne pieniądze ZOPa nikt nie założy. W Wejherowie jest to bezpłatne tak jak i poród rodzinny
Jak to czytam to jedyne co powinnam Ci powiedzieć to to samo co lekarz. Takie wymogi to w prywatnym szpitalu. Sądziłam że poród to dobra zabawa i trwa 15min ?Błagam.
Wylrwasz tu frustrację a większość rzeczy które opisujesz są normalne i tyle. Dziecko urodziło się sine i blade a jakie miało kurka być? Od razu różowe? Zero wiedzy więc wnioski typu że dziecko niedotlenione itp to zostaw specjalistom. Autorka chyba ma 18lat i nic nie wie o życiu a tym bardziej porodach
Wylrwasz tu frustrację a większość rzeczy które opisujesz są normalne i tyle. Dziecko urodziło się sine i blade a jakie miało kurka być? Od razu różowe? Zero wiedzy więc wnioski typu że dziecko niedotlenione itp to zostaw specjalistom. Autorka chyba ma 18lat i nic nie wie o życiu a tym bardziej porodach
Witam,ja rodzilam w Wejherowie 26 lat temu i widze ze podejscie do kobiet tam rodzacych nic sie nie zmienilo.Rowniez bardzo zle wspominam porod w tym szpitalu polozne byly nie przyjemne hamskie mialam wtedy 20 lat ale juz mialam slub meza tylko mlodziutko wygladalam i polozne traktowaly mnie jak gowniare ktora sie puscila.Jak zaczal sie porod rowniez lezalam sama na sali porodowej bo polozne poszly pic kawe.musialam wolac ,gdy zakonczyl sie porod lekarz mnie nie wyczyscil .pekla mi szyjka macicy bo za szybko podali oksytocyzyne lozysko mi cale nie wyszlo i dostalam zakazenie po tygodniu pod calkowita narkoza dopiero mnie czyscili i zszyli szyjke macicy.mala nie chciala mi ssac piersi i spadala z wagi mialam malo pokarmu blagalam zeby mi dali troche mleka dla niej ale nie chcieli i wkoncu mala trafila pod kroplowke wkoncu ublagalam polozna i przynosila mi pokryjomu mleko i mala zaczela przybierac .to byl horror absolutnie nie polecam tego szpitala myslalam ze cos sie zmienilo po tylu latach ale widze ze jest to samo.Moja corka juz jest dorosla i wlasnie urodzila coreczke w szpitalu wojewodzkim jestesmy bardzo zadowolone z podejcia do pacjentek z opieki .Wspaniali lekarze i polozne ludzie z powolania wnusia byla dokarmiana i nie robili z tego problemu.Bardzo polecam ten szpital.Pozdrawiam.
Rodziłam w 2015 roku. Byłam bardzo zadowolona. Miałam cesarkę bo kilku godzinach prób sn.
Teraz jestem w ciąży bliźniaczej. Ze względów medycznych jest wskazanie do cesarki.
Najchętniej bym wybrała Wejherowo ale nir wiem czy nie będą robić problemow z planowana cesarka. Tym bardziej czy ciazy blizniaczej?
Ma ktos jakies doswiadczenia z cesarka planowana?
Teraz jestem w ciąży bliźniaczej. Ze względów medycznych jest wskazanie do cesarki.
Najchętniej bym wybrała Wejherowo ale nir wiem czy nie będą robić problemow z planowana cesarka. Tym bardziej czy ciazy blizniaczej?
Ma ktos jakies doswiadczenia z cesarka planowana?
Myslalam o tym, na razie sie zastanawiam. Porod w Wejhetowie wspominam bardzo dobrze. Tym bardziej, że bardzo zle znioslam cesarkę, tak naprawde zaczelam chodzic dopiero 10 dni po porodzie i mialam 10 dni okropne migreny. I przez ta sytuacje Wejherowo wygrywa tym ze rodzina mogla byc przy mnie i mi pomagac. Mielismy pokoj jednoosobowy wiec mąż w nocy a mama w dzien czuwali.
Mam spore problemy zdrowotne i juz po doswiadczeniach pierwszej ciazy wiem ze bede potrzebowala pomocy. Tym bardziej przy blizniakach.
UCK biore na pewno pod uwage jesli dzieci zaczna sie pchac szybciej na swiat. Wtedy nie bede sie zastanawiac. Tym bardziej ze gdyby nie powiklania to mialabym porod ekspresowy. Niemniej gdyby Wejherowo nie robilo problemow z planowana cesarka to chetnie bym tam znowu urodzila
Mam spore problemy zdrowotne i juz po doswiadczeniach pierwszej ciazy wiem ze bede potrzebowala pomocy. Tym bardziej przy blizniakach.
UCK biore na pewno pod uwage jesli dzieci zaczna sie pchac szybciej na swiat. Wtedy nie bede sie zastanawiac. Tym bardziej ze gdyby nie powiklania to mialabym porod ekspresowy. Niemniej gdyby Wejherowo nie robilo problemow z planowana cesarka to chetnie bym tam znowu urodzila
Powinnaś to opisac na https://opiniak.com/ i na https://portal-konsumenta.com/ i wysłać im to
Witam wszystkie osoby, które są zainteresowane tematem naszej rozmowy. Jeżeli szukacie sprawdzonej, internetowej szkoły rodzenia, to polecam Wam sprawdzić stronę, gdzie znajdziecie nowoczesną szkołę Supermama - domowe ktg , która posiada również placówki stacjonarne.