Re: powrot z emigracji do Trojmasta
To jest "temat rzeka" - gdy posmakowaliście zarobków i życia za funty ciężko wam będzie "przejść" na życie za złotówki. Najgorszy przeskok to zarobki. Niestety na magazynie albo na kasie nie...
rozwiń
To jest "temat rzeka" - gdy posmakowaliście zarobków i życia za funty ciężko wam będzie "przejść" na życie za złotówki. Najgorszy przeskok to zarobki. Niestety na magazynie albo na kasie nie zarobisz tyle co w Anglii - i umówmy się, osoby które wrócilły nieustannie będą czuły niedosyt w sferze zarobków!!!
My z Mężem jesteśmy po politechnice, po ślubie nie wyjechaliśmy (choć jeszcze przez kupnem własnego mieszkania była taka myśl).
Mamy dwoje dzieci - ja nie pracuję, Mąż zarabia powyżej 5 tys zł netto.
Żyje nam się dobrze, odkładamy sporo, pieniędzy starcza właściwie na wszystko (łącznie z zachciankami - tymi droższymi i nie tylko).
Jednak to nijak się ma do zarobków w funtach - znam takich co to mieszkają w Polsce, pracują zdalnie za funty a wydają u nas złotówki - 20tys zł na miesiąc to norma - niestety nie potrafili już zmienić "standardu" życia po powrocie z Anglii...
Trochę mnie dziwią pytania: czy da się żyć, jak sobie radzicie w Polsce, czy warto wracać... dla mnie ucieczka za granicę to pójście na łatwiznę! Jedzie taki do Anglii bez wykształcenia bądź po politologii (lub czymkolwiek co studiował tylko dla wyższego wykształcenia) szczyci się, że zarabia X funtów na magazynie, budowie lub w hotelu po czym wraca i "świeci" tymi funtami i opowieściami jakie to wiódł cudowne życie za granicą.. pytam się po co wracasz skoro tam Ci tak dobrze? Nagle przestało być tak super i by nie tego na głos nie powiedzieć twierdzisz, że zaczęła liczyć się rodzina, rodzice itp?
zobacz wątek