Re: prezent na ślub - nie kasa?
Jeśli jest się zaproszonym na wesele, to raczej wypada Młodym coś przynieść, nie idzie się z pustymi rękami. Kiedyś, jak nic nie można było dostać w sklepach, dawało się prezenty, żeby Młodzi mieli...
rozwiń
Jeśli jest się zaproszonym na wesele, to raczej wypada Młodym coś przynieść, nie idzie się z pustymi rękami. Kiedyś, jak nic nie można było dostać w sklepach, dawało się prezenty, żeby Młodzi mieli "wyprawkę". A dziś? Część ludzi bierze ślub mając już urządzone mieszkanie, część - jeszcze mieszkając u rodziców albo w małym, wynajętym mieszkaniu. Na pewno są osoby, które potrzebują wszystkiego i wtedy się cieszą z kolejnych ręczników czy żelazka. Ale jeśli mieszkanie jest wyposażone, albo nie ma miejsca w szafach, to po co ludzi uszczęśliwiać na siłę?
Pewnie są też osoby, którzy faktycznie robią imprezę, żeby się zwróciła. Ale czy naprawdę jeśli się napisze, że woli się pieniądze od prezentów, to taki dowód wyrachowania? Niby w czym prośba o pieniądze jest gorsza od robienia listy prezentów? Moim zdaniem, nawet ułatwia gościom życie - przynajmniej nie muszą biegać i szukać. A jeśli nie ma się nawet listy prezentów, to naprawdę można się spodziewać mnóstwa rzeczy, z którymi potem nie wiadomo co zrobić. Albo nie pasują do mieszkania, albo są tandetne, albo - w najgorszym wypadku - wręcz niepotrzebne. I co wtedy? Zachować i trzymać na widoku wazon od cioci z - przy całym szacunku - kaszubskimi wzorami, nawet jeśli mamy mieszkanie urządzone w nowoczesnym minimalistycznym stylu, bo ciocia nas czasem odwiedza, czy schować go do szafy i wyciągać na jej odwiedziny? Pieniądze rozwiązują problem.
Ale tak naprawdę to wiadomo, że nikogo się nie przekona wbrew jego woli i zapatrywaniom... Kto się poczuje urażony, ten nie pójdzie na wesele, bo uzna, że został zaproszony "dla wyrównania rachunku", chociaż patrząc realnie - wesele ma małe szanse się zwrócić - przy wszystkim, za co trzeba zapłacić, liczenie samego "talerzyka", jak niektórzy robią, nie rozwiązuje sprawy.
zobacz wątek