Widok
problem z sąsiadami
jak w tytule, co zrobić z patologicznymi sąsiadami? ich dzieciak (z resztą jak wszystkie dzieci) nie chodzi teraz do szkoły, codziennie do późnych godzin nocnych (23-24) biega po mieszkaniu, wali w kaloryfer i podłogę, zrzuca ciężkie przedmioty. W dzień jest jeszcze gorzej, podczas gdy wszyscy rodzice siedzą zakopani w lekcjach mariuszek tylko szaleje, wydziera się w niebogłosy, wali w kaloryfer, gra w piłkę, jeździ (chyba) na rolkach! Rozmowy i prośby o ciszę nic nie dają, przynoszą wręcz odwrotny skutek bo madka dołącza się do skakania (chyba w drewniakach). Nie da się pracować z domu, nie da się spać ani odpocząć! Inni sąsiedzi też to słyszą ale nie bardzo chcą reagować cyt. ,,bo to dziecko i wygląda jakby chore" otóż dzieciak nie jest chory tylko niewychowany! A matka zamiast próbować uciszyć albo wytłumaczyć (8 latkowi już chyba można wytłumaczyć że sąsiadom przeszkadza) to robi na złość i sama wali czymś w podłogę!
Ludzie empatii trochę... te dzieciaki są od miesiąca zamknięte w domach... co mają rodzice zrobić? Związać to dziecko? Dać leki na uspokojenie? Czego wy oczekujecie? Wiadomo, sytuacja nie komfortowa, męcząca, ale teraz mieszkanie jest placem zabaw dzieci, szkołą i ich strefą bezpieczeństwa... nie przesadzaj!
Polecam pas skórzany, wojskowy. Kosztuje tylko 50 zł. Nie zużywa się, można stosować o dowolnej porze, przed i po jedzeniu. Należy unikać bicia klamrą oraz nie bić dziecka po głowie. Likwiduje niepożądane zachowania, tak zwane "ADHD", fochy, dąsy, uczy dobrych manier oraz bycia grzecznym. Leczy dysgrafię dysleksję i wiele innych schorzeń z którymi współczesna medycyna sobie nie radzi .Przy tak wielu zaletach nie posiada wad. Pomaga również poprawiać wyniki w nauce. Można stosować przy walce z nałogami. Polecam serdecznie wszystkim którzy mają problemy z dziećmi. Zwolenników bezstresowego wychowania uprasza się o niezabieranie głosu. Pozdrawiam.
> Dziadek ma rację
Ma i nie ma.
Generalnie: ma. W normalnych warunkach.
Tyle, że obecnie warunki nie są normalne, zatem utrzymanie dyscypliny, ciszy i porządku przez dzieci tygodniami zamknięte w czterech ścianach wymaga już nie wychowania a tresury, z normalnym wychowaniem nie mającej nic wspólnego.
Sytuacja jest chora i wymaga niestety pójścia na kompromis, zarówno przez madki wpatrzone w swe cudowne bombelki, jak i dziadków, którzy chcą normalnie żyć w swoich mieszkaniach.
Ma i nie ma.
Generalnie: ma. W normalnych warunkach.
Tyle, że obecnie warunki nie są normalne, zatem utrzymanie dyscypliny, ciszy i porządku przez dzieci tygodniami zamknięte w czterech ścianach wymaga już nie wychowania a tresury, z normalnym wychowaniem nie mającej nic wspólnego.
Sytuacja jest chora i wymaga niestety pójścia na kompromis, zarówno przez madki wpatrzone w swe cudowne bombelki, jak i dziadków, którzy chcą normalnie żyć w swoich mieszkaniach.
Sytuacja nie dotyczy tylko dziadków, ludzie w domach uczą się , pracują do tego potrzeba odrobiny spokoju i skupienia a o to raczej ciężko jeśli nad tobą dokazują w najlepsze dzieci, skakanie z mebli, granie w piłkę czy jeżdzenie na rolkach po mieszkaniu to chyba spora przesada! Znoszenie tego codziennie jest naprawdę uciążliwe i wkurzające, rodzice hałasujących dzieci powinni wziąć to pod uwagę i zająć się swoimi dziećmi a nie uważać że to inni powinni być wyrozumiali bo przecież dzieciom wszystko wolno!!
Wielu rodziców nie powinno być rodzicami, co najlepiej widać w obecnej sytuacji. Nie da się o 180° zmienić zachowania dzieci, jeśli wcześniej, przez lata, rodzice dzieci jedynie hodowali, wychowanie cedując na szkołę czy przedszkole. Moze obecny, nienormalny czas, pozwoli choć częściowo nadrobić te zaległości. W niewielkim stopniu i w niewielkim odsetku przypadków. Co z resztą? Odstrzelić? Nękać policją?
Wirus przeminie, a sąsiedzka wrogość pozostanie.
Można oczywiście próbować się dogadywać. Jest jakaś (niewielka) szansa, że obie strony, zamiast udowadniać sobie, ze ich racja "jest najmojsza" skupią się na poszukiwaniu rozwiązania problemu. Choćby np. wyznaczeniu określonych godzin zabaw dla dzieci. W tym czasie inni sąsiedzi mogą np. wyjść na zakupy, wetknąć se stopery albo włączyć głośniej ulubioną stację TV
Wiem.. wiem.. Nieco trąca to fantastyką.. :D
Wirus przeminie, a sąsiedzka wrogość pozostanie.
Można oczywiście próbować się dogadywać. Jest jakaś (niewielka) szansa, że obie strony, zamiast udowadniać sobie, ze ich racja "jest najmojsza" skupią się na poszukiwaniu rozwiązania problemu. Choćby np. wyznaczeniu określonych godzin zabaw dla dzieci. W tym czasie inni sąsiedzi mogą np. wyjść na zakupy, wetknąć se stopery albo włączyć głośniej ulubioną stację TV
Wiem.. wiem.. Nieco trąca to fantastyką.. :D
Takie metody powinni stosować policjanci wobec starszych- dziadków osób, które nie przestrzegają zasad dystansu, nie noszą masek, kaszlą w sklepach, a poza czasem koronawirusa robią kolejki u lekarza, bo traktują przychodnie jako miejsca spotkań! Skoro uważasz, że to dobry sposob wychowawczy i reformujący, to moze was tak zreformować? WSTYD
A gdzie jest empatia rodziców tych dzieci...? Wszyscy mają się dostosowywać do waszych dzieci? Znosić hałasy, skakanie z mebli, jeżdzenie po mieszkaniu na rolkach...? Rolą rodzica jest wychowanie dziecka tak żeby nie było uciązliwe dla innych! Każdy w obecnej sytuacji jest nerwowy, ludzie w mieszkaniach uczą się, pracują więc oczekujemy odrobiny spokoju we własnym mieszkaniu a nie słuchania hałasu waszych niewyżytych dzieciaków! A co mają zrobić rodzice...? Zająć się własnymi dziećmi!
Tu Cię zaskoczę, bo nie mam dzieci, też mam sąsiadów z dwójką dzieci, które miauczą i szczekają przez połowę dnia, a jednak jestem wyrozumiały, bo zdaję sobie sprawę, że jeśli dzieci siedzą miesiąc w domu, bez kontaktu z rówieśnikami, to napewno rozpiera je energia i ciężko nad nimi zapanować... do dziadka który o pasie pisał, takie metody może powinno też się wprowadzić, w stosunku do dziadków, którzy maski nie zakładają, nie przestrzegają zasad dystansu, gawędzą pod blokiem, skoro uważacie, że to dobre metody wychowawcze, to moze was tym sposobem też da się wychować? wstyd, stary a głupi!!!!!
Ta sytuacja nie upoważnia ich do zatruwania życia innym. Niech się bawią, ale cicho. Można rysować, malować, oglądać bajki, grać w gry planszowe... Nie trzeba całymi dniami biegać po mieszkaniu, grać w piłkę, skakać z mebli i drzeć mordę. To zachowania sprzeczne z ogólno przyjętymi zasadami współżycia społecznego. Ja np. lubię grilla, ale muszę się powstrzymać i nie robię tego na balkonie, gdyż mogło by to przeszkadzać innym sąsiadom.
I to jest według ciebie wytłumaczenie tego że dzieci mogą zamieniać życie sąsiadów w koszmar? Ludzie uczą się w domach, pracują... i chyba mają prawo do spokoju we własnym domu? Uwierz mi żę nawet największe pokłady cierpliwości się kończą jeśli jesteś zmuszony z całą rodziną do znoszenia przez cały dzień wrzasków, walenia piętami gdy dzieciaki sąsiadów nad tobą latają jak oszalałe po całym domu, skakania z mebli, grania w piłkę , jeżdzenia na rolkach po domu czy wrzasków na balkonie ... naprawdę rodzice tych dzieci nie zdają sobie sprawy jak bardzo głośne zachowanie ich dzieci uprzyksza życie ich sąsiadom...??? Wyrozumiałośc powinna iśc w obie strony!
To nie jest wina obecnej sytuacji przed koronawirusem było podobnie, tez nigdzie z tym dzieciakiem nie wychodzili. Sprawa wielokrotnie zgłaszana do spółdzielni (są nagrania tych wyczynów) na miesiąc spokój a później powtórka z rozrywki. Mariuszek według madki przechodzi okres buntu :/ Ale ewidentnie z nim jest coś nie tak, inni sąsiedzi są przekonani że jest chory, np w przedszkolu DUSIŁ inne dziecko i nie było to dla zabawy, niestety sprawa rozeszła się po kościach a szkoda bo może jakaś instytucja powinna zająć się tym dzieciakiem. Nie wiem kto gorszy madka czy dzieciak bo ewidentnie madka robi to wszystko po złości a dzieciakowi nawet nie zwraca uwagi! Jak jej się zwraca uwagę to są jeszcze głośniejsi. Prawnik radzi aby iść do sądu z Art. 51
Teraz wiekszość z nich jest nadpobudliwa, ma ADHD, autyzm, dysleksję, dysgrafię, dyskalkulię i inne wytłumaczenia niewydolnych wychowawczo rodziców. A to "ząbkowanie", innym razem "bunt dwulatka", "bunt nastolatka"...Efekt jest taki, że to bydło z bachorami (bo inaczej tego nazwać nie można) zawłaszcza całą przestrzeń publiczną. Oni są przekonani, że im się to należy, bo wydali na świat swoją progeniturę i wszyscy muszą się ich chamskim zwyczajom podporządkować.