Re: samospalenie - tresc listu do Premiera
Ok, przegryzłem się przez kilkadziesiąt stron wynurzeń, donosów, żali i pretensji Andrzeja Ż.
Ten człowiek, to koktajl z prawdziwego NKWD-zisty wymieszany z Pawlikiem Morozowem, doprawiony...
rozwiń
Ok, przegryzłem się przez kilkadziesiąt stron wynurzeń, donosów, żali i pretensji Andrzeja Ż.
Ten człowiek, to koktajl z prawdziwego NKWD-zisty wymieszany z Pawlikiem Morozowem, doprawiony Robespierre`m i Krwawym Felkiem. Sam byłby gotów osobiście palować "groźnych przestępców" skarbowych, a gdyby jemu przyszło przed trybunałem stanąć, to w sobie tylko rozumianym masochizmie nadstawiłby palowi zada i cierpiał z dumą.
Jego szaleństwo nawet przeraziło tych, dla których areszty wydobywcze było betką i zabawą.
W szczególności na uwagę zasługują opisy jego poddawania wszelkim formom egzekucji należności. Pisze o nich z taką skruchą i poddaństwem, a wręcz z masochistyczną przyjemnością opowiada, jak zostaje wpisany do różnych rejestrów.
Krok na który się zdecydował, to nie odwaga ani "honorowy krok" o którym pisze - a zwykłe tchórzostwo. To mentalny tchórz, który pozbawiony swojej legitymacji służbowej, władzy i przekonania o byciu "niebieskim rycerzem" sprawiedliwości, staje przed prozą życia, a zamiast zawalczyć o byt rodziny, to potrafi co najwyżej nająć się jako ochroniarz, a gdy i tu nie daje rady...to się oblewa rozpuszczalnikiem o_O
Gdyby faktycznie chciał się skutecznie podpalić, to użyłby wysoko oktanowej benzyny, a nie rozpuszczalnika, który łatwopalny ale szybko gaśnie. Więc to co zrobił, to płaski manifest. Teraz liże rany w szpitalu ale nic mu to nie pomoże - system represji finansowych, skarbowych, etc., któremu tak wiernie służył, teraz zeżre go w całości.
Ufff...ale się zagotowałem.
zobacz wątek