Widok
słaba obsługa
poszliśmy na romantyczną kolację, w środku głośno, bez intymności, wystrój surowy, na piętrze słychać było rozmowy prowadzone na dole, za oknem widok na warsztaty ... no i obsługa, na wino i zupę czekaliśmy ok. 45 minut a był to dzień w środku tygodnia i zajęte były 2-3 stoliki ... jedzenie dobre, ale bez rewelacji. dla odważnych i cierpliwych a na pewno nie dla głodnych :(
Moja ocena
Restauracyjka U Babuni
kategoria: Restauracje
obsługa: 1
menu: 3
jakość potraw: 3
klimat i wystrój: 2
przystępność cen: 3
ocena ogólna: 2
2.3
* maksymalna ocena 6
Właśnie miałam zamiar napisać dobrą opinię na temat tej restauracyjki, ale poczytałam sobie troszkę przy okazji. Albo część opinii jest pisana przez konkurencję. Albo część ludzi powinna nie zmieniać "Mc coś tam" z Grunwaldzkiej lub Obr. Wybrzeża, na restaurację, jeżeli ktoś ma jeszcze słomę w butach i ketchup na spodniach po wczorajszym cheesburgerze to lepiej niech nie wchodzi do żadnej restauracji.
Osobiście jestem bardzo zadowolona, wolę zjeść zdrową zupę po 25min i przegryźć kromeczkę z domowym smalcem w międzyczasie niż jeść coś podgrzewanego po raz 10. Chyba że był by to bigos :)
Osobiście jestem bardzo zadowolona, wolę zjeść zdrową zupę po 25min i przegryźć kromeczkę z domowym smalcem w międzyczasie niż jeść coś podgrzewanego po raz 10. Chyba że był by to bigos :)
Nie bardzo rozumiem takiego spojrzenia na świat: jeśli U Babuni coś Ci nie odpowiada i śmiesz wyrazić swoją krytyczną opinię to oznacza, że jesteś wsiurem i burasem, który powinien stołować się w fasfudach. Najważniejsze, że Jaśnie Pani Ania ma klasę i nie podkupi mi wieśmaka. A co do samej Babuni: czasy świetności ma za sobą. Od kiedy restauracja się przeniosła ze Wrzeszcza, to niestety coś się popsuło. Dwa razy dałam jej szansę od kiedy jest na Hynka. Po pierwszym, baaardzo przeciętnym obiedzie odczekałam chyba z pół roku. Za drugim razem samo danie główne było naprawdę dobre. Jednak wszystko popsuła kelnerka. Zaproponowała deser - do wyboru 2 ciasta. Koleżanka wzięła jedno , ja drugie. Oba , wg p. kelnerki , przepyszne. Możliwe, że próbowała ich zaraz po upieczeniu, czyli jakieś kilka dni wcześniej. Sernik był może i smaczny (kwestia gustu bo mnie wcale nie smakował) ale na pewno nie świeży. Z drugim ciastem było podobnie. Jeśli nie ma się frekwencji na tyle dużej aby ciasta schodziły na bieżąco to po jakie licho je piec? Żeby wciskać tym nielicznym gościom obeschnięte suchary? Dzięki takiemu podejściu tłumów tam nigdy nie ma. A pewnie ci już się skuszą, zastanowią się czy warto wracać. Jaśnie Pani Aniu, reasumując, mnie wizyta w fasfudzie ujmy nie przynosi bo przynajmniej wiem za co płacę i wiem, że to właśnie będzie tak smakować jak zawsze. Finezji spodziewałam , U Babuni , a otrzymałam sernik, który mógłby buty czyścić ciasteczku z Mcd. A zdrowa zupa to domowa zupa, a domowy smalec to nie smalec z restauracji...
Nawiązała się dyskusja na temat babuni, więc i ja swoje 5 groszy wsadzę. Samo jedzenie może i nie odstrasza, ale cala reszta w 100% tak. Nie mam tu na myśli wystroju, pomijając fatalny widok za oknem i lokalizację! Nie mam także na myśli brudu panującego w restauracji, bo jest tam bardzo czysto,jednak siedząc u góry czuję zapach ohydnych detergentów. Jednak w restauracji panuje przedziwna atmosfera, jadłam tam kilkakrotnie, a praktycznie za każdym razem byłam świadkiem kłótni między właścicielką(szaloną managerką - nie wiem jak tą Panią nazwać), a kucharzem. Sam stosunek ów Pani do pracujących tam kelnerek jest co najmniej przerażający, Pani manager nie szanuje nikogo. Byłam przerażona, kiedy wielokrotnie pytałam kelnerki o to czy potrawa jest smaczna, a ona mówila "nie wiem, nie jadłam". Skoro Państwo chcą stworzyć wykwintną i wyniosłą restauracje to niech zaczną od podstaw i od pracowników, nie żyjemy w XIX wieku, tylko w XXI !! Miska zupy dla pracownika jako obiad chyba nie da wam splajtować, a pustki za oknem waszej restauracji jak najbardziej tak!! Jestem ciekawa ile ta restauracja jeszcze wytrzyma, bo przejeżdżając obok niej zawsze widze pustkiiii i ciemności egipskie.