Re: śmierć dziecka
Mój synek urodził się jako wcześniak ( 2530kg)pewnego późnego wieczoru w szpitalu mały zakrztusił się śliną ,zrobiłam to co powinno się zrobić czyli wzięłam go na rękę głową w dół i oklepywałam...
rozwiń
Mój synek urodził się jako wcześniak ( 2530kg)pewnego późnego wieczoru w szpitalu mały zakrztusił się śliną ,zrobiłam to co powinno się zrobić czyli wzięłam go na rękę głową w dół i oklepywałam po pleckach,w pewnym momencie "odjechał" myślałam ze....... poszłam do pielęgniary ,mały przelewał mi się przez palce jak balon wypełniony wodą,nie mogłam wydusić z siebie słowa stałam i tępo patrzyłam jak go badała,obejrzała małego,osłuchała i powiedziała mi że on.................... poprostu zasnął ;/ że wcześniaki tak mają ,wyobraźcie sobie jak się czułam,całą noc siedziałam i patrzałam na niego czekając aż się obudzi,co chwile sprawdzałam czy oddycha,córka miała zakrztuszenia częściej, w dzień i w nocy (najgorzej)ulewała tak że fontanna z nosa szła (najprawdopodobniej wiotkość krtani) w nocy co chwile pobudka i sprawdzanie,do tej pory sprawdzam co chwilę czy z dziećmi jest Ok jak śpią.Ktoś taki jak Klaudia raczej nie ma bladego pojęcia o tym jak to jest bać się o kogoś,jest tępą dzidą która nie ma nikogo i nie wie jak to jest,może ma psa jakiegoś czy kota ,w co wątpię poprostu nudzi się gówniara w domu ,siedzi przed kompem i szuka zaczepki.
zobacz wątek