Re: standardowe pytanie - jak żyć?
Nie zgadzam się z opinią, że kredyty zaciągamy pochopnie, bez zastanowienia się, że można z tym poczekać... Otóż nie można, przynajmniej nie każdy może. Mając do wyboru mieszkanie z mężem, dziećmii...
rozwiń
Nie zgadzam się z opinią, że kredyty zaciągamy pochopnie, bez zastanowienia się, że można z tym poczekać... Otóż nie można, przynajmniej nie każdy może. Mając do wyboru mieszkanie z mężem, dziećmii oraz rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu, albo wynajem, to wolałam zaciągnąć kredyt i kupić SWOJE. Ciasne ale własne. Zamiast płacić komuś, spłacam własne mieszkanie. Nie żałuję. A osobom, które nie zostały przez życie przyciśnięte do ściany, radziłabym powściągliwość w wyrażaniu opini na temat postępowania innych.
Nie jest mi łatwo. Wiadomo, jakie są zarobki większości z nas, ile kosztuje życie, leczenie, dzieci, przedszkola, szkoły its - ale nie narzekam. Mamy pracę, zdrowie w miarę nam dopisuje. Nie mogę sobie pozwolić na luksusy, wycieczki, nowe ciuchy. Ubieramy się w lumpku, kalkuluję każdą wydaną złotówkę. Często żyjemy od pierwszego do pierwszego, ale bywa też, że uda nam się trochę dorobić. Jakoś się kręci. Staram się myśleć pozytywnie, po co mam się dołować.
zobacz wątek