Re: standardowe pytanie - jak żyć?
dorzuce coś jeszcze do dyskusji (choć i tak wystarczająco dużo tu emocji) Zaczełam pracować na 3 roku dziennych studiów (praca była zmianowa wiec udawało mi się łaczyć), dzieki temu od razu po...
rozwiń
dorzuce coś jeszcze do dyskusji (choć i tak wystarczająco dużo tu emocji) Zaczełam pracować na 3 roku dziennych studiów (praca była zmianowa wiec udawało mi się łaczyć), dzieki temu od razu po skończeniu studiów w tej samej firmie awans+podwyżka, zanim wzielismy kredyt przeliczyliśmy nasz budzet wzdłuż i wszerz i 15 razy zastanowilismy się czy w razie gorszego scenariusza bedzie nas stać na takie mieszkanie. No i ok.Żeby nie było ze tylko kariera mi w głowie mając 27 lat zaczelismy starac sie o dziecko, stało się jednak tak ze dwa razy straciłam ciąże, drugą po ponad 3 miesiącach leżenia. Mimo takiej nieobecności nie miałam obaw że pracodawca mnie zwolni. Losy toczą się róznie, ale warto samemu tez o siebie zadbać - a nie potem narzekać, ze nie ma pracy, albo pracodawca nie czeka na nas po macierzyńskim, a przez to my nie mamy na kredyt.
Natomiast zirytowało mnie powiedzenie ze przez dziewczyny ktore chodzą prywatnie do gina - inne dziewczyny chodzące na nfz są gorzej traktowane.No proszę, to ze mnie stać bądz z takich lub innych przyczyn zdecydowałam się na prywatnego lekarza powoduje że ktoś kogoś traktuje gorzej?? W sytuacji gdy dzieje sie cokolwiek złego naszemu dziecku przestają się liczyć pieniądze, z resztą pewnie wiekszość dziewczyn ktore straciły dziecko lub miało zagrożoną ciąże rozumie o co mi chodzi - w takich momentach ostatnią rzeczą o ktorej sie mysli to kasa.
zobacz wątek