Re: swissmed poród 2013
hej dziewczyny, ja również popieram opinię masyania odnośnie dra Szulca. po przeczytaniu wielu dobrych opinii z forum odnośnie tej osoby, ja również byłam pozytywnie do niej nastawiona przed...
rozwiń
hej dziewczyny, ja również popieram opinię masyania odnośnie dra Szulca. po przeczytaniu wielu dobrych opinii z forum odnośnie tej osoby, ja również byłam pozytywnie do niej nastawiona przed spotkaniem z nią, jednak potem zmieniłam zdanie. mnie również ten dr - pomimo fizjologicznych wskazań do cc o czym poinformował mnie inny lekarz ze swissu - przekonywał, żebym rodziła naturalnie, wmawiając, że jest to rzekomo bezpieczniejsze dla dziecka (dziwne, gdyż to cc wg lekarzy jest bezpieczniejsze). na jego obronę mogę jednak dodać, że kiedy kategorycznie powiedziałam, że chce się zapisać na cc, nie robił mi przeszkód - tylko pytanie czy tak powinna przebiegać rozmowa z kobietą na 2 tyg przed porodem. dodam, że ja również na początku nastawiałam się na poród sn i decyzja o cc - ażeby zminimalizować ryzyko dla dziecka - była mimo wszystko trudna.
- odnośnie operacji to jedynym minusem był czas oczekiwania na nią - pierwotnie powiedziano nam (pytałam się 3 osób ze swiss), że odbędzie się ok. 8.00, zaś w umówionym dniu powiedziano nam, że może się to przedłużyć do ok. 10.00, ok. 10.00 powiedziano nam, że będzie jeszcze później, po czym ok. 11.00 dostaliśmy informację, że najprawdopodobniej ok. 13.00, ale starają się, żeby było o 12.00, ostatecznie zostałam zabrana na salę operacyjną ok. 13.00 - dodam, że przed cc od poprzedniego wieczora nie można nic jeść ani pić; przed cc jesteście podłączane do kroplówki - ja miałam od 8.00 podłączone w sumie 4 kroplówki, co powoduje, że chce się iść do wc - trzeba się tam udać z kroplówką, którą trzeba trzymać 1 ręką w trakcie sikania ;)
- odnośnie kroplówek, to uważajcie czy czasem w rurce nie ma pęcherzyków powietrza - gdyby dostały się do krwi mogą spowodować zator - na szczęście był ze mną mąż i on na to zwrócił uwagę pielęgniarki - w odpowiedzi usłyszał, że w sumie to można zmienić rurkę
- co do pryszniców, to rzeczywiście nie mają tych chwytaków do słuchawek, ale jakoś można to przeboleć
- jedzenie - rzeczywiście śniadanie to 3 kromki chleba, kawałek masła, 3 plastry wędliny i plaster żółtego sera (na kolację zamiast sera żółtego jest kawałek twarogu i jogurt), sałata; obiad - 2 dania - chuda zupa i np. makaron z kawałkami kurczaka i natką pietruszki - mi wystarczało, ale nie jest obiad jak z restauracji z 3-daniowym menu, o czym była mowa wcześniej na forum
- poradnia laktacyjna - po cc polecono mi od razu przystawić dziecko, pani patrzyła czy ok i wg niej było; następnego dnia po cc wieczorem położna spytała jak karmimy i kiedy powiedziałam, że nie mam pokarmu to kazała mi pokazać piersi i lekko je ścisnęła - okazało się, że pokarm się pojawił i poleciła jak najczęściej przystawiać dziecko; w kolejnej dobie wieczorem zaczął mi się nawał, również to zgłosiłam i pokazywałam innej położnej biust przed karmieniem, następnie po karmieniu sama do mnie przyszła, żeby zobaczyć czy nie trzeba mi zaaplikować jakichś leków, ale stwierdziła, że nie i mam przykładać dziecko - robiłam to, jednak maluch nie miał jeszcze takiej siły, żeby ściągnąć tyle pokarmu; na szczęście miałam laktator więc kilka razy w nocy chodziłam do toalety i odciągałam, bo bym chyba oszalała z bólu; ostatniego dnia pobytu rano również przyszła położna i pytała jak sobie radzimy z karmieniem, dawała też rady co do zimnych (po karmieniu) i ciepłych (przed karmieniem) okładów
- jednak największym dla mnie minusem jest fakt, że następnego dnia po cc rano (na szczęście byłam już umyta i w normalnej koszuli nocnej a nie w tej przezroczystej do cc, w której leży się przez całą noc po operacji) bez żadnego słowa przed 8 rano dosłownie wpakowano mi do pokoju kobietę na cc z mężem (rano drzwi do mojego pokoju otworzyły się i kiedy zobaczyłam położną - ta początkowo zawahała się, jakby myślała, że śpię, jednak gdy powiedziałam jej dzień dobry, ta nie odpowiedziała, tylko zwróciła się do tych ludzi: "tutaj możecie państwo poczekać na cc" i sobie poszła) - dodam, że do ok. 2-3 w nocy wymiotowałam, więc możecie sobie wyobrazić, jak się czułam. tym bardziej, że po ok. 30 minutach przyszedł lekarz z tą samą położną na obchód, podczas którego ten obcy mężczyzna nie został wyproszony i bezczelnie obrócił się patrząc na moją ranę (możecie mi zarzucić, że sama powinnam się o to zatroszczyć i nie odsłaniać zanim go nie wyproszą, ale uwierzcie, że nie ma się na to wówczas siły). dodam, że ta sama położna (pani z włosami na chłopaka czarnymi w średnim wieku) wyprosiła mojego męża z sali gdy ta druga kobieta wstawała z łóżka do toalety (szkoda, że nie postąpiła tak w moim przypadku). zostałam również przez nią nazwana diwą, gdyż nie wstawałam wg niej zbyt często do południa następnego dnia po cc.
- na plus zaliczam wygodne łóżka, czystość (salowa rzeczywiście kilka razy dziennie, mi to nie przeszkadzało), kosmetyki dla dziecka, życzliwość lekarzy i niektórych położnych (u mnie było pół na pół; dodam, że w pierwszej nocy po cc, gdy męczyły mnie wymioty położne same zaproponowały mi wzięcie malucha na noc, kolejnej nocy inne położne również powiedziały, że mogą wziąć dziecko i przywieźć mi na karmienie, żebym odpoczęła, ale gdy ostatniej nocy również o to poprosiłam, bo chciałam po prostu trochę się przespać to jeszcze inna położna (blondynka z kucykiem) powiedziała, że ona takiej opcji nie przewiduje i jak bierze dziecko to na całą noc i karmi je mm, więc - mając na uwadze nawał podziękowałam i musiałam sobie radzić sama - nastawiałam sobie budzić co 2,5-3 godziny i karmiłam, w przerwach chodząc do toalety i ściągając nadmiar - koszmar); plusem jest dla mnie również opieka na sali operacyjnej
- wskazówka dla rodzących w swiss: uważnie przeczytajcie umowę i nie bójcie się respektować swoich praw - przede wszystkim co do uważnego zbadania was przed porodem w czasie kwalifikacji łącznie ze zmierzeniem miednicy oraz opieką nad noworodkiem po opuszczeniu szpitala (pamiętajcie, że w razie ewentualnych komplikacji, jak np. żółtaczka, o czym pisała też happymum, macie pełne prawo do opieki z ich strony i nie dajcie sobie wmówić tego, że nie jest to w umowie)
- co do obłożenia w salach - są 3 sale 2 os. i 1 jedynka; ja byłam sama tylko w dniu cc, ale dzięki Bogu, że chociaż tyle, bo czas, gdy schodzi znieczulenie jest naprawdę ciężki
- podsumowując, uważam, że swiss reprezentuje standard jaki powinien być dla rodzącej w każdym szpitalu państwowym, jednak niestety nic więcej - dodam, że gdybym miała rodzić ponownie pewnie też wybrałabym ten szpital z uwagi na gwarancję znieczulenia i super dobrej opieki podczas cc oraz w miarę dobrej (poza wspomnianymi wyżej wyjątkami) opieki po (w tym możliwość uzyskania leków przeciwbólowych i pomocy po naciśnięciu jednego przycisku)
zobacz wątek